Gwiazd naszych wina

Ocena: 5.28 (126 głosów)
Inne wydania:

Światowy fenomen, bestsellerowa powieść, na podstawie której powstał film

Szesnastoletnia Hazel choruje na raka i tylko dzięki cudownej terapii jej życie zostało przedłużone o kilka lat. Jednak nie chodzi do szkoły, nie ma przyjaciół, nie funkcjonuje jak inne dziewczyny w jej wieku, zmuszona do taszczenia ze sobą butli z tlenem i poddawania się ciężkim kuracjom. Nagły zwrot w jej życiu następuje, gdy na spotkaniu grupy wsparcia dla chorej młodzieży poznaje niezwykłego chłopaka. Augustus jest nie tylko wspaniały, ale również, co zaskakuje Hazel, bardzo nią zainteresowany. Tak zaczyna się dla niej podróż, nieoczekiwana i wytęskniona zarazem, w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania: czym są choroba i zdrowie, co znaczy życie i śmierć, jaki ślad człowiek może po sobie zostawić na świecie.

Wnikliwa, odważna, pełna humoru i ostra Gwiazd naszych wina to najambitniejsza i najbardziej wzruszająca powieść Johna Greena. Autor, pisząc o nastolatkach, ale nie tylko dla nich, w błyskotliwy sposób zgłębia w niej tragiczną kwestię życia i miłości.

"Inteligentniejsza, mocniejsza Love Story dla pokolenia Internetu". FAMILY CIRCLE

,,Powieść o życiu i śmierci oraz o ludziach złapanych w ich pułapkę. (...) Śmiejesz się, płaczesz i wracasz po więcej". Marcus Zusak

,,Elektryzująca opowieść (...) Niezwykły splot radości i smutku". Jodi Picoult

Informacje dodatkowe o Gwiazd naszych wina:

Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 2023-06-14
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN: 9788380745216
Liczba stron: 304
Tytuł oryginału: The Fault In Our Stars

Tagi: Interest age: from c 15 years

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Gwiazd naszych wina

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Gwiazd naszych wina - opinie o książce

Avatar użytkownika - Sadu
Sadu
Przeczytane:2021-05-09,

Przed przeczytaniem książki słyszałam o niej wiele pozytywnych opinii, podobnie jak o ekranizacji. Podchodziłam jednak do tej pozycji lekko sceptycznie, mimo iż bardzo lubię styl pisania autora. Tematyka wydawała się trochę oklepana. Łatwo osiągnąć sukces pisząc o nieuleczalnie chorych dzieciach, bo taka książka zawsze będzie wzruszającym wyciskaczem i łez i łatwo domyśleć się najsmutniejszego zakończenia. Zwykle takie właśnie jest, choć zdarzają się też pozycje o cudownych uzdrowieniach.

„Gwiazd naszych wina” – to książka o dzieciach a właściwie nastolatkach chorych na raka. Ale czy na pewno? Główna bohaterka Hazel Grace sama stwierdza, że książki o chorobie są nudne. Ironicznie odnosi się również do własnej choroby i heroicznej walce z nią. Uznając, że wszystko jest tylko skutkiem ubocznym umierania, przedstawia nam swoją historię. Książka brutalnie szczera i prawdziwa, a jednocześnie pełna sarkastycznego humoru. Wyzwala dużo pozytywnych emocji śmiech, ciepło, zrozumienie, ale także ból. „Ból domaga się, byśmy go odczuwali”.

Sam autor zaznacza, że nie zaczerpniemy z tej książki wiedzy o chorobie i leczeniu. Sporo rzeczy zostało zmyślonych, a jednak same postacie i ich podejście wypadły bardzo naturalnie i jednocześnie ciekawie. Charakterystyczni bohaterowie, z którymi można się utożsamić i mocno przeżywać to co czują. Najważniejszymi są jednak wspomniana już wcześniej Hazel i poznany przez nią na grupie wsparcia Augustus Waters. Chłopak posługujący się często metaforą, pragnący nie zostać zapomniany. Dziewczyna natomiast ma wielkie marzenie poznać zakończenie ważnej dla niej książki. Wokół tak prostych rzeczy stworzona została wyjątkowa opowieść.

W książce pełno jest nawiązań do różnych dzieł kultury książki, filmu, filozofii. Są tam również dzieła wymyślone przez autora, a jednak ma się wrażenie, że to również mogło być nawiązanie do czegoś konkretnego. Im bardziej wnikliwy czytelnik, tym więcej może się w tej książce doszukać. Ale to nie wszystko, co można z niej wynieść. Filozoficzne rozważania młodych ludzi pojawiają się tu co chwilę. Książę czyta się lekko i szybko, ale warto się przy niej zatrzymać, zastanowić. Wnieść coś do swojego życia. Książka jest jak lekarstwo. Może nie leczy raka, ale jest lekiem dla duszy.

Muszę jeszcze dodać, bo wszystko brzmi bardzo poważnie, że sporo się śmiałam przy tej książce. Ironiczne poczucie humoru, dialogi sytuacje. To było tej opowieści potrzebne. Kto mówi, że historie ciężkiej choroby mają być przepełnione tylko bólem.

Nie można zapomnieć także o tym, że jest to romans. Historia o miłości. Nastoletniej, szczenięcej, niedojrzałej, ale czy nie szczerej? Kto kocha najmocniej jeśli nie młode serce szarpane namiętnością, które w każdej chwili może przestać bić? Jednak miłość ma różne oblicza. Miłość, która jest na zawsze, ale „niektóre nieskończoności są większe niż inne”.

Książka równie pięknie pokazuje miłość rodziców do dziecka i dziecka do rodziców. „Na tym świecie jest tylko jedna rzecz okropniejsza niż umieranie na raka w wieku szesnastu lat, a jest nią posiadanie dziecka, które na tego raka umiera”. Do tego cytatu nic nie muszę dodawać.

„Gwiazd naszych wina” przeznaczona jest dla młodzieży, ale ja polecam ją osobom w każdym wieku. To historia, z którą naprawdę warto się zapoznać.

Link do opinii

Jest to zdecydowanie piękna, wzruszająca, ale też bardzo bolesna historia. Porusza ona temat nowotworu. Okropnej choroby, na którą nie ma skutecznego lekarstwa. Owszem, w niektórych przypadkach można pomóc osobie chorej w uśmierzaniu bólu, a art "wyciszyć" tego cichego zabójcę, ale niestety on zawsze pozostaje już w człowieku. Może zdąży uaktywnić się na nowo, a może nie, ale myślę, że strach w podświadomości zawsze zostaje.
.
Książka to pięknie opowiedziana historia młodych ludzi, których życie jest pełne bólu i cierpienia, ale potrafią oni nie tylko narzekać, a czerpać ile się da. Przyjaźń opisana w książce jest piękna, mocna i prawdziwa. Ta historia skradła moje serce, jest życiowa aż do bólu. Polecam.


Zapraszam również na Instagram

www.instagram.com/ksiazkowa_nutka


oraz na stronę @Ksiazkowa_nutka na Facebooku

Link do opinii

Odwlekałam jej przeczytanie, ponieważ po kilkukrotnym obejrzeniu ekranizacji bałam się, że jej czytanie będzie drogą przez mękę. Myliłam się. Pochłonęłam ją w kilka godzin. Niezwykłe mądra, głęboka i wzruszająca historia nastolatków chorujących na raka. Augustus i Hazel nie zastanawiają się, dlaczego ich to spotkało, nie rozczulają się nad sobą, dzielnie znoszą ból, kalectwo, które dotknęło ich przez chorobę, nawet są pogodzeni z nieuniknioną przegraną z chorobą. Zadają sobie inne pytania. Co zostawimy po sobie? Kto będzie o nas pamiętał, kiedy umrzemy w tak młodym wieku, bo przecież niczego nie osiągnęliśmy? Dlaczego znajomi przypominają sobie o naszym istnieniu dopiero, kiedy odejdziemy z tego świata, a nie pamiętali o nas kiedy byli nam potrzebni? Jak bardzo nasza śmierć zrani naszych najbliższych, i jak sobie z nią poradzą? Pomimo braku odpowiedzi na te pytania i choroby, która odbiera im siły starają się żyć normalnie. Chcą przeżyć pierwszą miłość i spełniać marzenia. "Gwiazd naszych wina" to zdecydowanie najlepsza książka J. Greena!

Link do opinii

Wzruszająca opowieść o nastoletniej miłości ,niestety bez happy endu. Daje do myślenia nad swoim życiem.

Link do opinii

Dwoje ludzi,nastolatków którzy jeszcz na dobre nie rozpoczęli swojego życia a już przżyli i przeżywzją najcięższe chwile.Zastanawiają się dlaczego świat jest tak podły i dlaczego.Ze wszystkich książek jakie przeczytałam ta podoba mi się najbardziej.Czytając ją czasami się śmiałam a czasami wzryszałam się do łez,ale w chociaż książka jest fikcją to w prawdziwym życiu też so dobre i złe chile,wzloty i upadki.TO właśnie to,że opowiada o czymś co mogłoby być prawdziwe czyni ją wyjątkową i świetną.

Link do opinii
Zwykle trudno jest mówić o chorobie, szczególnie kiedy jest to choroba śmiertelna i dotyka najbardziej bezbronnych osób, które zamiast cieszyć się młodzieńczymi latami walczą o życie. J. Green ukazuje losy dwójki młodych bohaterów, chorych na raka w sposób niekiedy zabawny, ale i poważny. Przedstawia ich jako zwykłych ludzi, którzy mimo tego, ze dźwigają świadomość przedwcześnie zbliżającej się śmierci chcą cieszyć się życiem, wykorzystać je do maksimum i nie martwić się o to co będzie jutro. Ale czy na pewno? Ich zmartwieniem nie jest to, co się stanie z nimi, ale to, co się stanie z ich najbliższymi po ich śmierci. Książka chwytająca za serce i pokazująca, że ze wszystkim można sobie poradzić, jeżeli ma się do tego odpowiednie podejście.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Elia
Elia
Przeczytane:2016-08-14,
Od najmłodszych lat każdy człowiek marzy o wielkiej miłości. Pierwsza miłość jest przeżyciem szczególnym. To ona wywołuje przysłowiowe "motyle w brzuchu", to ona sprawia, że potrafimy spojrzeć na różne sprawy z innej perspektywy, to ona dodaje sił i utwierdza nas w przekonaniu, że wszystko jest proste i piękne. Historia Hazel i Augustusa to właśnie opowieść o pierwszej, nastoletniej, ale prawdziwej miłości. Jednak ich uczucie nie jest proste. Hazel i Augustus to nastolatkowie chorzy na nowotwór. On z protezą nogi, ona na stałe podłączona do butli tlenowej, która umożliwia łatwiejsze oddychanie jej schorowanym płucom. Poznają się na grupie wsparcia dla osób chorych na nowotwory. I tak zaczynają pisać swoją wspólną historię.... Razem odkrywają pasje, a nawet udaje im się spełnić swoje marzenia. Nie wszystko jednak układa się tak, jak młodzi ludzie by tego chcieli...... Tak - historia Hazel i Augustusa chwyta za serce. Słowa, jakimi chciałabym opisać tę książkę, zdają mi się banalne...Dla mnie jej lektura to swego rodzaju rekolekcje. Po raz kolejny uświadomiłam sobie bowiem za jak wiele rzeczy powinnam dziękować losowi. I każdego dnia doceniam to, że mogę razem z mężem tworzyć naszą małą nieskończoność, bo "niektóre nieskończoności są większe niż inne..."
Link do opinii
Książka o wielu mądrych przekazach i wzruszająca, przyznam się że płakałam na niej. Atutem tej książki są jej bohaterowie, charyzmatyczna Hazel, zabawny Augustus i wrażliwy Isaac. Piękna, emocjonalna i wartościowa powieść, która uświadamia, że każdy dzień jest wyjątkowy.
Link do opinii
Świetna opowieść młodych, zakochanych w sobie ludzi. Przepiękne metafory, niesamowite wyrzeczenia i zasady, które sami sobie stawiają i potrafią ich przestrzegać. Miłość w tej książce to coś nieśmiertelnego, nieprzemijającego i właśnie na tym polega prawdziwe uczucie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - losar
losar
Przeczytane:2016-04-10,
Wzruszajaca historia. Warta przeczytania.
Link do opinii
Oswajanie nastolatków ze śmiercią to trudne wyzwanie, ale myślę że bardzo ważne i potrzebne. Tym bardziej cieszy mnie, że powstają takie książki. To książka nie tylko o nadchodzącej śmierci, ale i dojrzewaniu, seksie, potrzebie bliskości, pierwszej miłości, nieporadności w okazywaniu uczuć, przyjaźni, trosce, nadziei, radzeniu sobie z przeszłością. Pojawia się również humor. Bardzo podobało mi się to, że gdy śmierć otaczała bohaterów zewsząd, oni nadal byli skłonni do żartów. Pokazali, że każdy dzień powinniśmy traktować w wyjątkowy sposób. Wielkie emocje towarzyszyły mi podczas tej lektury. Ta książka poruszyła mnie do głębi, złamała mi serce, ale ja chcę takich książek więcej!
Link do opinii
Avatar użytkownika - tina99
tina99
Przeczytane:2016-01-03,
http://tinareviews.bloog.pl/id,352692775,title,Gwiazd-naszych-wina,index.html
Link do opinii

    Tyle już się naczytałam różnych opinii o twórczości Johna Greena, że nie wiedziałam co myśleć. Z jednej strony sypały się superlatywy, z drugiej natomiast spotkałam sporo słabszych opinii. Postanowiłam zatem sama przekonać się jak to z nim jest i w pierwszej kolejności sięgnęłam po książkę "Gwiazd naszych wina". To kolejna historia młodzieżowa, lecz nie do końca tak błaha jak większość, bo poruszająca nieco przygnębiającą tematykę. Kiedy więc po nią sięgałam, miałam nadzieję, że wywoła we mnie ogrom emocji. Ale czy tak było? Nie do końca i na pewno nie przez cały czas... Jednak po kolei. 

     Hazel Grace to szesnastoletnia dziewczyna, która wie, że umiera i jej dni są policzone. Rak zaatakował tarczycę, a wraz z nią płuca, przez co główna bohaterka (a zarazem narratorka całej historii), aby móc oddychać, cały czas musi być podłączona do butli z tlenem. Mimo wszystko, nie poddaje się, chociaż wie, jaki czeka ją los, nie załamuje się, a wręcz często ukazuje swoją chorobę w żartobliwy sposób. Jednak stroni od ludzi, stąd do jej zajęć należy głównie oglądanie programów telewizyjnych i czytanie książek... Dlatego też, mama wysyła ją na spotkania grupy wsparcia, które nudzą Hazel do czasu, gdy poznaje Augustusa Watersa. Chłopak, którego organizm został zaatakowany przez kostniakomięsaka, w wyniku czego zmuszony został do amputacji nogi, wywraca świat Hazel, a przy okazji także swój o sto osiemdziesiąt stopni... Jednak jak potoczą się losy tej dwójki? Czy dane jest im być szczęśliwymi chociaż przez chwilę? Czy zrodzi się pomiędzy nimi jakieś uczucie, bądź wręcz przeciwnie - będą bali się bólu, jaki może nieść ta miłość? Odpowiedzi na te, jak wiele innych pytań, znajdziecie oczywiście w książce "Gwiazd naszych wina".

     Sama nie wiem od czego zacząć opisywanie swoich wrażeń, bo tyle myśli kotłuje się w mojej głowie... Wszelkie uczucia, jakie dopadły mnie po odłożeniu tej książki na półkę, są niezwykle mieszane. Z jednej strony, początkowo ta historia mnie nie porwała, by jednak wraz z kolejnymi stronami sprawiać, że nie mogę się oderwać, a ostatecznie zakończeniem doszczętnie mnie rozwalając. Zacznijmy może od emocji - nie było ich tak wiele, jak myślałam, a przynajmniej nie od początku. Przez jakieś pierwsze dwieście stron czytałam tę książkę, ale bez większego efektu "wow". Ciężko mi tutaj napisać, że była to po prostu taka lekka lekturka - bo zdecydowanie tematyka do przyjemnych nie należała. Jednak tak właśnie się czułam, czytając "Gwiazd naszych wina". Bardzo szybko przekartkowywałam kolejne strony, a ta cała choroba, o której mowa w książce, została przedstawiona w taki sposób, że nie czuło się jej jako winowajcę, a jedynie coś, co po prostu jest i tak naprawdę nikt nie wie kiedy i kogo zaatakuje... Bohaterowie nie zachowywali się tak, jakby mieli żal do świata, a wręcz przeciwnie - czerpali radość z każdego dnia, które było dane im przeżyć. To bardzo mi się w tej książce spodobało. Ale wracając do emocji - no więc czytałam sobie i czytałam i było dobrze, ale wciąż czekałam na coś, co silniej na mnie wpłynie i cóż - doczekałam się, ani się spostrzegając, łzy już płynęły po moich policzkach. Ostatnie sto stron, a już w ogóle kilka ostatnich rozdziałów, to był taki ogrom emocji, że rozwalałam się gdzieś w środku i ciężko było mi się pozbierać. Ta historia nie jest taka łatwa, nie jest tak prosta, jakby mogło się wydawać w odniesieniu do faktu, że to młodzieżówka. Ale mimo wszystko, ta książka jest po prostu piękna.

     Jeśli chodzi o bohaterów, to nie dało się ich nie lubić. Hazel była niezwykle dojrzałą jak na swój wiek osobą, która nie chciała od ludzi litości, bo wiedziała, że nie ma wpływu na swoją chorobę i cały ten proces, jaki nieuchronnie prowadził do śmierci... Jednocześnie potrafiła być zabawna, ale także niezwykle krucha i wrażliwa. To postać, jaką bardzo polubiłam. Augustus - skrótowo: Gus - początkowo nie trafił w moje gusta, ale z czasem również i jego dało się polubić. Wydawał się nieco za bardzo pewny siebie, lecz z czasem zauważyłam, że to niezwykle wrażliwy chłopak. Podobało mi  się także to, jak autor wykreował Isaaca - ten bohater także należy do moich ulubieńców jeśli chodzi o tę książkę. Krótko mówiąc - bohaterowie są jak najbardziej na plus. 

    Nie wiem nawet co więcej mogłabym dodać, bo ta książka mimo wcześniejszego niedosytu, swoim zakończeniem wypełniła go aż za bardzo. Myślę, że jeśli dopiszę cokolwiek więcej, to rozkleję się ponownie, tym razem przy recenzji, dlatego wrzucę kilka cytatów, które szczególnie zwróciły moją uwagę. 

"Boję się zapomnienia. (...) Boję się tego niczym ślepiec ciemności." " Świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem marzeń." "Czasami ludzie nie rozumieją wagi obietnic, gdy je składają." "Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje." "Wydawało się, że to było całe wieki temu, jakbyśmy przeżyli krótką, ale mimo to nieskończoną wieczność. Niektóre wieczności są większe niż inne." "-Ale ja wierzę w prawdziwą miłość, wiesz? Nie uważam, że wszyscy muszą mieć oboje oczu, nie chorować i tak dalej, ale każdy powinien przeżyć prawdziwą miłość, a ona powinna trwać przynajmniej do końca jego życia."

    Tym akcentem przechodzę powoli do końca tej recenzji. Myślę, że warto sięgnąć po tę książkę bez względu na to, czy lubicie młodzieżówki czy też nie, bo ta historia jest piękna, a bohaterowie, mimo młodego wieku, są bardziej dojrzali niż niejedni dorośli. To również historia, jaka pisana jest prostym językiem, stąd pochłania się ją w mgnieniu oka, a jednocześnie skłania do mnóstwa przemyśleń. Uwierzcie mi, warto sięgnąć po "Gwiazd naszych wina". Nie żałuję, że przeczytałam tę książkę, a wręcz co więcej - zachęciła mnie, by obejrzeć film na jej podstawie (chociaż rzadko oglądam ekranizacje).

Link do opinii
Avatar użytkownika - Vilsa
Vilsa
Przeczytane:2015-11-12,
Dla mnie osobiście przygoda z książką zaczęła się... filmem. Po obejrzeniu filmu uznałam, że muszę zakupić dzieło, z którego powstało coś, przez co z mokrymi oczami było mi wstyd wychodzić z kina. Główna bohaterka, Hazel nie jest kolejną dziewczyną, która uważa, że musi robić wszystkim na złość, bo i tak usprawiedliwia ją choroba. Troszczy się o rodziców, stara się ułożyć sobie życie, które zmienia się dzięki poznaniu chłopaka, który zna jej problem- nieuleczalną chorobę, ponieważ sam również jest jej ofiarą. Poznanie się tej pary, to najlepsze, co mogło im się trafić. Koniec powieści zaskakujący, z zakończeniem, które nie wpisuje się w cykl powieści o chorych na raka. Chusteczki podczas czytania to obowiązek.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Kubara
Kubara
Przeczytane:2015-09-10,
Dawno nie czytałem lepszej książki.
Link do opinii
Avatar użytkownika - zxcc65
zxcc65
Przeczytane:2015-07-30,
Jest to pierwsz przeczytana przeze mnie książka Johna Greena, sprawiła, że pokochałam tego autora. Jest niezwykle wnikliwa, zabawna i równocześnie bardzo wzruszająca i smutna. Jej głowna bohaterka to Hazel. Ma szesnaście lat, choruje na rak płuc. Żyje tylko dzięki cudowi (eksperymentalna terapia). Wszędzie musi taszczyć ze sobą butle z tlenem. Na spotkaniu grupy wsparcia poznaje o rok starszego Augusta, dowcipnego, przystojnego i chodzącego wszędzie z papierosem (nigdy go nie zapala) chłopaka z kostnomięsnakiem. Jak wspominałam na początku książka jest niezwykle zabawna i wzruszająca (podczas czytania kilku ostatnich stron ryczałamjak bóbr). POLECAM!!!
Link do opinii
Avatar użytkownika - krasu
krasu
Przeczytane:2015-07-20,
Bez obaw można powiedzieć, że jest to najbardziej udana książka pióra Johna Greena. Słodko-gorzka historia opowiadająca o miłości Hazel- chorej na raka płuc uczennicy collegu i Augustusa zmagającego się z kostnomięsakiem. Duży plus dla autora za wybór adekfatnego tytułu. Cytat pochodzi z Juliusza Cezara Szekspira:,,To nie nasza (...), lecz gwiazd naszych wina." Główni bohaterowie znaleźli szczęście w miłości, jednak los im nie sprzyjał, bo w ich szczęściu było coś przez co nie mogli się nim długo cieszyć. Pragnę również zwrócić uwagę na to, że autor ma odwagę pisać o trudnych i często bolesnych rzeczach. Jednak dzięki wprowadzeniu odrobiny humoru pozwala czytelnikowi przyjąć i zrozumieć, na jego własny sposób, prawdy dotyczące życia i śmierci, przemijania które nawet po przeżyciu 90 lat jest trudne, nie mówiąc już gdy śmierć przychodzi w kwiecie wieku, gdy twoi przyjaciele planują przyszłość,a ty nie możesz pogodzić się z tym że zostawisz na tym ziemskim padole łez jedyną osobę, którą tak kochasz. Osobiście mam kilka momentów, które wydają mi się dosyć ciekawe. 1.Rozwalanie pucharów w pokoju Augustusa przez kolęgę, chorującego na raka siatkówki i póżniejsze obrzucanie jajami samochodu byłej dziewczyny Isaaca jako wyraz sprzeciwu i próby wyładowania emocji. 2.Metaforyczne trzymanie papierosa w ustach przez Gusa, który trzyma zabójczy czynnik, lecz nie daje mu siły by zadziałał. 3.Podróż do muzeum Anny Frank w Amsterdamie, gdzie dowiadujemy się jak wielką czasami siłą może okazać się nadzieja. Green pokazuje nam również reakcje ludzi bliskim osobom chorym. Gdy umiera dziecko każdy najpierw odczuwa rozpacz i bezgraniczny smutek. Życie jednak toczy się dalej. Mama Hazel będzie pomagała ludziom, których dzieci są ciężko nieuleczalne, Van Hounten napisał książkę po śmierci swej córki, a rodzicom Gusa bardzo pomogła sama Hazel tylko swoją obecnością. Poruszająca, skomplikowana, a zarazem prosta. Więcej takich książek marzy mi się w mojej biblioteczce.
Link do opinii
Avatar użytkownika - monweg
monweg
Przeczytane:2015-07-15,
Hazel Grace Lancaster i Augustus Waters to bohaterowie tej powieści. Ona ma szesnaście lat, on jest o rok starszy. Nie są beztroscy jak większość nastolatków, bo też nie są jak oni. Hazel ma raka tarczycy z przerzutami do płuc, a Augustus kostniakomięsaka. Jej nieodłącznym towarzyszem jest butla tlenowa o imieniu Philip. On na skutek choroby stracił jedną nogę. Spotykają się na spotkaniu grupy wsparcia dla chorych nastolatków i stają się parą. Ich przyjacielem jest siedemnastoletni Isaac, który cierpi na nowotwór oczu. W tej chwili - oka, bo będąc dzieckiem jedno musiało zostać usunięte. Z tą trójką przeżywamy radości, dramaty i piękne chwile. Na tym świecie jest tylko jedna rzecz okropniejsza niż umieranie na raka w wieku szesnastu lat, a jest nią posiadanie dziecka, które na tego raka umiera. Nikt nie chciałby zapewne być tym rodzicem, a tym bardziej tym dzieckiem. Choroba nowotworowa to koszmar. Bohaterowie tej książki mimo młodego wieku są nad wyraz dojrzali. Nie zadają pytania: dlaczego ja? Co dziwne, w pewien pokrętny sposób próbują ten stan rzeczy zaakceptować i brać życie (dopóki ono jest) pełnymi garściami. Chcą żyć, za wszelką cenę. Być może podpisaliby pakt z diabłem. Ich życie jest intensywne, oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Chcą ,,kupić" sobie jak najwięcej czasu dla siebie i dla swoich bliskich, zdając sobie jednocześnie sprawę z kruchości własnego życia. Mimo wszystko potrafią się śmiać, żartować, akceptować siebie nawzajem i nie chcą słyszeć o litości. Gwiazd naszych wina to nie jest książka o umieraniu i epatowaniu śmiercią, choć tematem przewodnim tej opowieści jest nierówna walka z rakiem. Jest to powieść o akceptacji, o zmaganiu się z własnymi słabościami, o pokonywaniu ograniczeń. Tłem tej historii jest książka Petera van Houtena Cios udręki, którą czytają Hazel i Gus. Gwiazd naszych wina to piękna, niezwykła, dodająca otuchy opowieść o młodych ludziach, nastolatkach dotkniętych śmiertelną chorobą. To także, a może przede wszystkim, powieść o prawdziwej przyjaźni i miłości w tak beznadziejnej sytuacji. Ci młodzi ludzie mają niesamowity dystans do siebie, do choroby i w końcu, do życia. Z pewnością niejeden dorosły mógłby się od niech wiele nauczyć. Green napisał bardzo dobrą książkę, ważną i mądrą. Nie wiem jaki był jego zamysł, ale historia ta pomaga oswoić się z chorobą, na którą powiedzmy szczerze, nie znaleziono skutecznego lekarstwa. Chorobą, na którą się umiera. Jednak sposób w jaki została napisana ta powieść zasługuje na pochwałę. Gwiazd naszych wina to wyjątkowa książka, nie pozostawia czytelnika obojętnym, zagnieżdża się w pamięci i daje do myślenia. Gorąco polecam.
Link do opinii
zajefajna, ekstra, genialna książka
Link do opinii
W książce Johna Greena poznajemy szesnastoletnią Hazel Grace, która jest chora na raka. Hazel nie może samodzielnie oddychać, dlatego wszędzie zabiera ze sobą butlę z tlenem, którą pieszczotliwie nazywa Philipem. Ulubionym zajęciem dziewczyny jest oglądanie powtórek programu Top Model i czytanie książek. Nienawidzi spotkań grupy wsparcia dla młodzieży. Hazel chce żyć w swoim świecie, nie dopuszczając do niego nikogo. Lecz wszystko nagle się zmienia, gdy poznaje Augusta Watersa. ,,Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje." "Gwiazd naszych wina" autorstwa Johna Greena jest wprost rewelacyjna. Nie wiem czy jestem w stanie napisać coś więcej niż GENIALNA. Wzbudziła ona we mnie masę emocji, uczuć... po prostu nie da się o niej zapomnieć. Autor przekazał czytelnikowi tyle wrażeń przez co trudno tak po prostu odłożyć tą książkę na półkę. ,,Świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem życzeń." Przeczytałam "Gwiazd naszych wina" i nie mogę zapomnieć, nie chce zapomnieć. Bohaterowie są po mistrzowsku wykreowani. Przeżywamy razem z nimi radość, smutek, strach. Chcemy być blisko nich, czuć to co oni czują, zagłębiać się w ich historię. ,,Na tym świecie jest tylko jedna rzecz okropniejsza niż umieranie na raka w wieku szesnastu lat, a jest nią posiadanie dziecka, które na tego raka umiera." To co bardzo mi się podobało to książka dotyka spraw trudnych, skomplikowanych i nie dających się z nimi walczyć. Nie opowiada tylko o chorobie. Jakie jest stadium choroby? Jakie leki przyjmować? Tylko przedstawia historię wielkiej miłość która połączyła dwojga młodych i chorych ludzi. O ich sile przyjaźni i miłości. O bólu z którym nie potrafią walczyć. Dla nich miłość jest czymś wspaniały i szczerym. "To tylko nasza, a nie gwiazd naszych wina"
Link do opinii
Jakiś czas temu zaintrygowała mnie bardzo negatywna opinia o tej książce napisana przez weisse_taube. Wcześniej czytałam wiele pochlebnych ocen, więc gdy nadarzyła się okazja kupiłam książkę w przystępnej cenie w Biedronce. Jednak to wyżej wspomniana recenzja sprawiła, że sama chciałam się przekonać jaka ta książka jest naprawdę. W wyzwaniu Sylwuch - Grunt to okładka w maju należy przeczytać książkę z filmową okładką i ten tytuł wpasował mi się idealnie :) Pierwsze kilka kartek nie przypadły mi do gustu. Szczególnie drażniły mnie dialogi (zwłaszcza te na grupie wsparcia i pierwsza rozmowa Hazel z Augustusem). Miałam wrażenie, że te rozmowy są wyrwane z kontekstu, jakiejś dłuższej rozmowy. Hazel jako osoba "skłócona" ze światem, najchętniej zaszywająca się w zaciszu własnego domu podejrzanie szybko zgadza się na odwiedziny u Augustusa. Jakieś to wszystko było dla mnie dziwne... Książkę przeczytałam na początku miesiąca, więc pewnie pominę kilka szczegółów, na które wcześniej zwróciłam uwagę. Mimo wszystko, choć nadal czułam, że brakuje części tekstu to historia tych dwojga śmiertelnie chorych nastolatków zaczęła mnie wciągać. Choć niektóre z ich zachowań wydawały mi się infantylne to podobała mi się więź, która się między nimi zawiązuje i zacieśnia. Mam wrażenie, że chorzy bardziej doceniają to co mają i z pokorą przynoszą to co przynosi im życie. Wcześniej wiedziałam jak ta historia się skończy, bo ktoś opisał zakończenie na swoim blogu... Nawet jeśli elementy tej historii są mocno naciągane to jednak miłość Hazel i Augustusa wydaje mi się być czysta, szczera i wyjątkowa. Choć są oni bardzo młodzi, to ich uczucie jest bardzo silne i głębokie. Cieszę się, że mimo początkowego zniechęcenia postanowiłam książkę przeczytać do końca. Należy też pamiętać, że to książka dla młodzieży, a nastolatki w literaturze szukają czegoś innego niż dorośli, i dla nich jest to książka jak najbardziej godna polecenia. Od razu po lekturze książki postanowiłam obejrzeć film. Mimo, że czytałam wydanie z filmową okładką to bohaterów wyobrażałam sobie inaczej (aż dotarłam do wkładki z kadrami z filmu, na których zdjęcia twarzy bohaterów były wyraźniejsze) i to moje wyobrażenie bardziej mi pasowało. Ciekawe jest to, że historię Hazel i Augustusa znałam "na świeżo", a mimo to film wzruszył mnie bardziej. Niestety zabrakło mi w nim jednej z ważniejszych scen, kiedy Hazel po obejrzeniu na Facebooku zdjęć byłej dziewczyny Augustusa czuje się jak granat (o czym mówi rodzicom), wie, że niedługo wybuchnie i nie chce narażać bliskich na zranienie. W filmie mówi o tym Augustusowi, ale nie jest pokazane w jaki sposób doszła do takiego wniosku. Zakończenie natomiast bardziej podobało mi się w filmie niż w książce, więc się równoważy :) Podsumowując książkę oceniam na plus z zastrzeżeniem, że bardziej zadowoli ona młodzież niż osoby dorosłe. Mimo dziwnych dialogów i niektórych dziecinnych sytuacji to książka zawiera ważny przekaz, który do mnie trafia. Książkę czyta się bardzo szybko.
Link do opinii

Nowotwór. Na pierwszy rzut oka zwykły wyraz niewyróżniający się na tle innych. Po prostu słowo na ,,n", jak inne. Jednak skrywa ono w sobie bolesną prawdę o tym, że twoje ciało zamierza podpisać umowę z samą Śmiercią. Ludzie próbują temu zapobiec poprzez chemioterapię i inne formy zwalczania złośliwca tkwiącego wewnątrz siebie. Nie wystarczy jednak leczenie. Ważne jest także nastawienie chorego do swojego losu oraz wsparcie bliskich, które pozwala zapomnieć o wszechogarniającym nas bólu. To pozwala na szybsze pozbycie się nowotworu.

Bywa jednak tak, że nowotwór jest złośliwy, co oznacza już podpisanie umowy z panną prowadzącą dusze w danse macabre. To najgorsza z możliwych sytuacji, jakie mogą nas spotkać przy tej paskudzie siejącej spustoszenie w naszym organizmie. Wtedy zazwyczaj są dwie opcje: użalać się nad sobą i uważać, jaki ten świat jest niesprawiedliwy lub brać z życia garściami i nie przejmować się konsekwencjami.

Hazel Grace to szesnastoletnia dziewczyna, która wie, że nie ma co liczyć na cudowne ozdrowienie. Oswojona ze swoją wersją nowotworu zawsze przebywa w towarzystwie butli tlenowej pozwalającej jej na nikłe odczucie, że jeszcze żyje i jej płuca mają się nieźle. Pogodzona ze swoim losem zostaje jednak zmuszona przez matkę, by ta udała się na sesję do grupy wsparcia dla takich ludzi jak ona - czyli zdradzonych przez swoje organizmy.

Nie wie ona jeszcze tego, że właśnie w takich okolicznościach pozna niewiele starszego od siebie Augustusa, który pokaże jej drugą stronę medalu życia z bombą cykającą wewnątrz siebie. Tylko czy ta przyjaźń nie przerodzi się w coś głębszego, co może skomplikować przyszłość i spowodować jeszcze więcej bólu?

 

Na tę książkę miałam chrapkę już dawno, dawno temu, ale dopiero kilka miesięcy temu otrzymałam możliwość pochwycić ją w swoje krzywe paluchy. Trochę ubolewałam nad faktem filmowej okładki, ale to i tak mnie nie zniechęciło. Jednak czy szata graficzna w ten sposób mnie nie przestrzegała przed poznaniem tej historii?

 

,,To tylko nasza, a nie gwiazd naszych wina."

 

Główną bohaterką jest Hazel Grace Lancaster, która od wielu lat zmaga się z nowotworem wyniszczającym jej organizm. Gdyby nie specjalistyczny sprzęt i niezbędna dawka leku nastolatka... można się domyślić, co bym tutaj napisała. Hazel również jest zdana na butlę z tlenem, gdyż normalne oddychanie sprawia jej trudności.

Hazel Grace poznałam jako dziewczynę o bardzo specyficznym poczuciu humoru oraz pesymistycznym podejściu do życia. Trudno jej się dziwić skoro wewnątrz niej panoszy się potwór. Również w głowie Hazel ma swoje miejsce pewien incydent, który zapuścił swoje korzenie i nie zamierza jej opuścić. Panna Lancaster zmienia nastawienie dopiero wtedy, gdy poznaje bardzo pewnego siebie Augustusa, chłopaka często trzymającego niezapalonego papierosa w ustach. Czy ten duet potrafi się porozumieć? Oczywiście, że tak! W końcu łączy ich... choroba!

Hazel jest typem książkowej bohaterki, której nie można nie lubić. Jej styl bycia jest tak naturalny, że sprawia to wrażenie, jakby znało się ją od lat. Gorzej było jednak z Augustusem. Wiem, że jest wiele osób uwielbiających jego dowcipy i tę arogancję, lecz według mnie był bardzo irytujący. Co jak co, ale chłopaczyna nie przekonał mnie do siebie. Owszem - wiele tekstów miał świetnych, ale nic poza tym. No dobra, ma jeszcze jeden plus na swoim koncie, a mianowicie: pomógł spełnić największe marzenie Hazel. O czym piszę? Najprędzej dowiecie się tego w jeden sposób - czytając książkę!

 

,,- Jak tam twoje oczy?

- Och, doskonale. Jedyny problem w tych, że nie ma ich w mojej głowie."

 

John Green posługuje się lekkim piórem, dlatego też cała historia sprawia wrażenie świeżej i przejrzystej. Opisy i dialogi są wyważone, nie mogę tutaj narzekać na nadmiar jednego lub drugiego. Muszę jednak wytknąć pewną rzecz: od kiedy dziewczyna idzie do domu chłopaka po kilkudziesięciu minutach znajomości? Dla mnie to jest ździebko chore, ale już w to nie wnikam. Chociaż... czy jest ktoś, kto jeszcze miał mieszane uczucia pod tym względem?

Przyznam się także, że pod koniec łezka mi poleciała, jednak gdybym przeczytała tę książkę raz jeszcze to już pewna rzecz by mnie nie ruszyła. Owszem, jestem dziwna, ale cóż... taka moja natura. :)

 

Podsumowując:

,,Gwiazd naszych wina" to typowa powieść dla młodzieży, gdzie jednak nie natkniemy się na trójkącik miłosny (całe szczęście). Książkę mogę polecić fanom twórczości Greena, którzy jeszcze nie mieli do czynienia z tym tytułem oraz wszystkim czytelnikom pragnących lekkiej i świeżej lektury pozwalającej zapomnieć o tych anomaliach pogodowych.

 

Link do opinii

„Mówiąc szczerze, czułam ból cały czas. Bolało mnie, że nie oddycham jak normalny człowiek, że ciągle mam przypominać płucom, że są płucami, że bezustannie zmuszam się do zaakceptowania szczypiącego, drapiącego, przeszywającego bólu z niedotlenienia. Tak więc w sumie nie kłamałam. Tylko wybierałam jedną z wielu prawd”.

Hazel to nastolatka, która nie rozstaję się z Philipem, a jej dni upływają na oglądaniu American Next Top Model. Często spędza noce na czytaniu, bo wie, że rodzice nie będą jej rano budzić. Nikt nie robi jej wyrzutów sumienia, kiedy chodzi cały dzień w piżamie i odmawia jedzenia obiadu. Taka sytuacja mogłaby się wydawać wymarzona wszystkim zbuntowanym nastolatkom, a pewnie także wielu dorosłym. Jednak czy takie myśli dalej zaprzątałyby Wam głowę, gdybyście wiedzieli, że Philip to urządzenie, które umożliwia dziewczynie oddychanie, po tym jak rak, w najbardziej zaawansowanym stadium, zjadł jej płuca?

Rodzice dają Hazel dużo swobody, bo nie wiedzą ile czasu jej jeszcze zostało. Nie mają pojęcia, ile dni przyjdzie im spędzić wspólnie na pozornej beztrosce. Bohaterka ma tylko jeden obowiązek- regularne uczestnictwo w spotkaniach grupy wsparcia, dla osób chorych na raka. Nastolatka szczerze ich nienawidzi, a do prowadzącego pozbawionego jaj (dosłownie i w przenośni) pała prawdziwą niechęcią. Prawdopodobnie zabrzmi to dosyć banalnie, ale wszystko zmienia się tego dnia, kiedy poznaje Augustusa.

Powieść bynajmniej nie należy do banalnych. Co prawda, nie brakuje tutaj zabawnych chłopięcych zalotów i dziewczęcych flirtów, jednak to tylko strzępy nastoletniej niewinności, która towarzyszy zdrowym nastolatkom. Na łamach książki obserwujemy, jak rodzi się między nimi uczucie, o wiele silniejsze od szczenięcej, przelotnej miłości. Przede wszystkim opiera się, bowiem na podobnych doświadczeniach i wspólnej walce, która ich jednoczy. Miłość to dla nich jeszcze jeden powód, by codziennie, czasami z trudem, podnosić się z łóżka.

Hazel i Augustus mają jedno wspólne marzenie- pragną pojechać do Amsterdamu, żeby dowiedzieć się, jak potoczyło się życie bohaterów ich ulubionej książki. To dla nich szczególnie ważne, bo książkowa historia bardzo przypomina ich własną, Anna również choruje na raka…

„Gwiazd naszych wina” to nie ten typ powieści, która opiera się na szalonej akcji. Zamiast tego autor oferuje nam książę pełną wzruszeń, wstrząsającą czytelnikiem do głębi. Przypomina, że niczego nie możemy być pewni, bo wszystko możemy bardzo łatwo stracić. Niczego nie dostajemy na wieczność, przede wszystkim zaś zdrowia. Green wskazuje, jak ważny problem wciąż stanowi walka z rakiem, jak wiele jeszcze choroba skrywa przed nami tajemnic. Mimo że na samym początku dobitnie podkreślił, że cała fabuła została oparta na fikcji literackiej, nie powstrzymało mnie do jednak od łez, kiedy czytałam następujące słowa:

„Mam na imię Hazel. Augustus Waters był wielką, przeklętą przez gwiazdy miłością mojego życia. Nie przedstawię Wam historii naszej miłości, ponieważ- jak wszystkie prawdziwe opowieści o miłości- ona umrze z nami, gdyż tak być powinno”.

Czy można się uczyć miłości od nastolatków?

Czy to oni powinni przypominać nam, że życie jest za krótkie na gorycz i rozpamiętywanie?

Czy nie ma już żadnej sprawiedliwości?

Podczas czytania nasuwało mi się wiele pytań. Dlaczego akurat oni? W końcu to była taka piękna miłość. Przecież niedawno się odnaleźli, dopiero zakochali. Pierwszy raz od lat byli szczęśliwi.

Ta fikcyjna powieść zrobiła na mnie większe wrażenie, niż niejedna prawdziwa historia. Wskazała na ważne rzeczy, o których w pośpiechu zapomniałam. Pokazała, że nasz wiek czasami nie ma żadnego znaczenia, bo nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby to starsi uczyli się od młodszych. Mówi się, że nigdy nie ma dobrego czasu na umieranie, zazwyczaj nie wiemy też, ile czasu nam zostało. Dlatego cieszmy się z tego, co mamy i szanujmy życie, takim, jakie jest. Bo mamy je tylko jedno.     

Link do opinii
Avatar użytkownika - Pharea
Pharea
Przeczytane:2015-03-29,
Książka dobra chociaż spodziewałam się czegoś wstrząsającego. Wszyscy mówili, że mam szykować chusteczki, bo będę płakać, jednak nic takiego nie miało miejsca. Tym niemniej książka wzruszająca
Link do opinii
John Green stworzył pozytywną i pełną dobrego humoru książkę. Bardzo spodobało mi się w niej to, że między młodzieżą z grupy wsparcia nie było przejawów litości czy też niezręczności. Przeciwnie, czarny humor nie opuszcza walczących o swe życie nastolatków. Mają oni dystans do swojej choroby, nie pytają ,,dlaczego ja?" i to jest piękne. Hazel, Gus i ich koledzy chcą przeżyć resztę życia na swoich warunkach, chcą się tym życiem przede wszystkim cieszyć. "Gwiazd naszych wina" to piękna historia krótkiej miłości, walki o swoje życie, marzenia, a także o relacjach i zmartwieniach, jakie towarzyszą rodzinie chorych. Koniec książki niesamowicie mnie wzruszył, wyciskając przy tym mnóstwo łez. Polecam i starszym odbiorcom; to powieść nie tylko dla młodzieży.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ppolzi
ppolzi
Przeczytane:2015-01-14,
GWIAZD NASZYCH WINA to książka, która daje bardzo do myślenia. Odnaleźć w niej możemy nadzieję, radość i zły. Wszystkiego po trochu dla każdego. Główna bohaterka Hazel Grace jest chora na raka. Na spotkaniu grupy wsparcia w Sercu Jezusa poznaje przystojnego chłopaka Augustusa Watersa, który zaprasza ją do swojego domu. Oglądają wspólnie film i wypytują o różne rzeczy. Walka z chorobą to dla nich niełatwy czas. Ona już od jakiegoś czasu walczy z chorobą, ma już nawet przerzuty do płuc. Aby łatwiej jej było oddychać ciąga za sobą butlę z tlenem. On były sportowiec zachorował na kostniakomięsaka ale była to wg niego przelotna znajomość. Podczas spotkania Augustus chce dowiedzieć się o Hazel jak najwięcej. Pyta jaka jest jej ulubiona książka. Hazel informuje go, że ,,Cień udręki: autora Peter van Houten, on z kolei lubi ,,Cena świtu" . Wymienili się książkami. Obiecali sobie, że zadzwonią jak skończą. Hazel bardzo szybko czyta książki i już w kilka dni pochłonęła książkę polecaną przez Augustusa. On z kolei czytał wolniej, ale powieść Petera van Houtena (nie posiadająca zakończenia) na tyle go zaintrygowała, że próbował znaleźć odpowiedź na nurtujące ich obydwoje pytania: co się stało z chomikiem Syzyfem, czy mama Anny wyszła za mąż? Czy holenderski Tulippan jest oszustem? itd. Augistus napisał do jego asystentki, która zaprosiła ich do Holandii aby spotkali się z autorem książki osobiście. Hazel była wniebowzięta. Bardzo chciała jechać ale niestety nie mogła. Wykorzystała już swoje marzenie na coś innego. Za to Augustus ciągle mógł porosić fundację o wyjazd. Po rozmowie z Hazel zaproponował aby jechała z nim. Niestety choroba Hazel pokrzyżowała im plany. I nie wiadomo było czy wyjazd dojdzie do skutku. Czas płynął nieubłaganie. Stan głównej bohaterki poprawił się na tyle, że dostała pozwolenie na wylot. Wyprawa odbyła się na początku maja. Obydwoje po przylocie do Holandii udali się na romantyczną kolację, gdzie pili szampana. Następnego dnia spotkali się z autorem książki. Jednak ta wizyta nie była miła. Wyszli od niego oburzeni. Jednak aby zrekompensować im niedogodność, asystentka zaproponowała wycieczkę do domu Anny Frank. Była to trudna wyprawa dla Hazel. Udowodniła sobie i innym, że potrafi przeciwstawić się losowi i wejść na szczyt. Niestety po cudownych chwilach spadła na nią niemiła wiadomość - jej chłopak ma nawrót raka. Wracają do domu do Ameryki. Po bardzo krótkim czasie i leczeniu Augustus umiera. Na pogrzebie pojawia się autor książki. Powtórnie dla Hazel nie jest to miłe spotkanie. Roztyją się we złości. W czasie załoby Hazel dowiaduje się od przyjaciela, że Augustus napisał dla niej zakończenie tej książki. Niestety nigdzie w domu nie mogła go znaleźć. Napisała więc do asystentki Petera, która odnalazła zakończenie w liście. Przysłała Hazel skan tego listu a oryginał wysłała pocztą. Książka kończy się listem Augustusa, który prosi Petera aby wysłała Hazel zakończenie wymyślone przez niego. Piękna książka, smutny wątek ale prawdziwy. POLECAM!!!!
Link do opinii
To dzięki niej pokochałam Johna Greena.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Sil
Sil
Przeczytane:2015-01-02,
,,Kiedyś powiedziałeś, że umieranie jest jak spadanie i teraz rozumiem, co miałeś na myśli. To tak, jakbyś leciał ku końcowi i nie mógł się zatrzymać, możesz tylko spadać i czekać, aż twoje ciało uderzy o dno. Ale przypuszczam, że gdybym spadał dla ciebie, wykorzystałbym cały czas, jaki mógłbym mieć. Chcę z tobą spadać, a kiedy uderzymy o ziemię, chcę uderzyć w nią obok ciebie"* Umrzeć. To wydaje się być takie łatwe, prawda? Każdemu wydaje się, że to jest chwila. Krótka chwila, która jest bezbolesna, jest dla nas ukojeniem. Pomyśleliście kiedyś, że są osoby, które umierają latami? Którym wydaje się, że ,,życie, to tylko skutek uboczny umierania"? Chociaż... Jak tak teraz o tym myślę, to sądzę, że mają rację. W końcu każdego z nas czeka śmierć, right? Nie znamy dnia ani godziny, ale... Nie, jednak są osoby, które znają datę swojej własnej śmierci. Może nie dokładną, ale znają. Usłyszały od lekarza ,,przykro mi, zostało ci kilka miesięcy życia". Jak one się z tym czują? Na pewno nie skaczą z radości, w końcu właśnie dowiedziały się, że nie pożyją tak długo, jakby tego chciały, ponieważ ich organizm powoli się wyłącza. Zdrowe komórki pomału są zastępowane komórkami rakowymi. Właśnie taką osobą jest Hazel. Siedemnastoletnia dziewczyna, która ma raka tarczycy z przerzutami do płuc. Nie jest w stanie sama oddychać. Można powiedzieć, że topi się we własnych płynach. Całymi dniami przesiaduje w domu i czyta książki. Jej rodzice twierdzą, że wpadła w depresję, dlatego też każą uczęszczać jej na zajęcia grupy wsparcia. Nastolatka zapiera się rękami i nogami, byleby tylko nie iść do Sanktuarium, w którym odbywają się spotkania. Jednak jej mama nie chce odpuścić, więc Hazel chcąc wreszcie mieć spokój, zgadza się i jedzie na zajęcia. Na początku wydają się jej nudne. W końcu nie robi się na nich nic poza przedstawianiem siebie, swojej choroby (nie można tego inaczej nazwać), oraz modleniem się. Podczas któregoś z rzędu spotkania, do Dosłownego Serca Jezusa przychodzi obcy chłopak. Nazywa się Augustus Watres i od roku jest wolny od kostniakomięsaka, niestety musiał przypłacić tę wolność swoją kończyną. Spotkanie zaczyna się tak jak zawsze. Od modlitwy i przedstawienia się, kiedy Patric - prowadzący spotkania - pyta się Augustusa, czego boi się najbardziej, a ten odpowiada, że zapomnienia, w Hazel zaczyna się gotować i, ku zaskoczeniu innych, odzywa się poruszona niemalże do żywego. I w ten sposób wybucha dyskusja jakiej ściany Sanktuarium jeszcze nie słyszały. Po zakończonym spotkaniu, przed budynkiem, gdy Hazel czeka na swoją mamę, Augustus próbuje zaprosić dziewczynę na spotkanie. Nie jest to randka, ponieważ jego zamiary są czysto przyjacielskie, przynajmniej na początku. Dziewczyna na wstępie odmawia, jednak po dłuższych przekonywaniach zgadza się i tym sposobem otwiera się na nową znajomość, przed którą tak zaciekle broniła się przez ostatnie trzy lata. Jakie będą skutki tego spotkania? Czemu Hazel boi się nowych znajomości? Czy wszystko skończy się dobrze? Na te pytania odpowie Wam tylko Pan Green w swojej książce ,,Gwiazd naszych wina". Jestem.... Nawet nie potrafię tego opisać. Załamana? Rozdarta? Zraniona? Nie wiem, naprawdę nie potrafię moich uczuć wyrazić słowami. Nigdy wcześniej tak się nie czułam, po przeczytaniu książki. Pewnie, że były powieści, które doprowadzały mnie do łez. Zresztą, doprowadza mnie do nich nie tylko literatura. Ale to... To przebija wszystko. Gwiazd naszych wina, to jedna z najlepszych książek jakie do tej pory przeczytałam. Ryczałam jak bóbr od połowy, aż do samego końca. Kiedy wydawało się, że wszystko już będzie dobrze, coś musiało się zepsuć. Coś, czego nie można było już naprawić. I to było... to jest i zawsze będzie straszne. Ta świadomość, że nic nie można zrobić, że wszystko skończone. Nie potrafię sobie poradzić z myślą, że gdyby to wszystko działo się choć odrobinę wcześniej, to mogłoby skończyć się inaczej. Ta świadomość jest najgorsza. Ta niemoc. Pomyślicie zapewne, że w ogóle nie powinnam zawracać sobie tym głowy, bo to tylko książka. Bo wszystko co jest tam zawarte jest fikcją. Ale ja nie potrafię. Zbytnio przywiązałam się do bohaterów, żeby ot tak o nich zapomnieć, żeby się nimi nie przejmować. Czasami zastanawiam się, czemu życie jest takie niesprawiedliwe? Czemu jedni żyją, są zdrowi i nic im nie dolega, a inni muszą się męczyć, walczyć o każdy oddech? Czemu każdy nie może mieć kolorowego życia, bez problemu, jakim niewątpliwie jest rak? I cały czas nie potrafię się z tym pogodzić, i sądzę, że jeszcze długo nie będę mogła. Ale dzięki tej książce zrozumiałam jedno. Należy cieszyć się chwilą, bo drugiej takiej samej nie będzie nam dane przeżyć. Nigdy nie wiesz, co może się stać, dlatego należy szanować to, co się ma. Ludzi, którzy nas otaczają. Kochać swoich bliskich niezależnie od tego, jacy by nie byli, ponieważ wystarczy jedna chwila, i to wszystko może zniknąć, pęknąć niczym mydlana bańka. I... i nie wiem co jeszcze mogę do tego dodać. Chyba tylko to, że życie jest krótkie i nie warto marnować czasu na takie błahostki jak kłótnia z przyjaciółką. Po prostu ciesz się tym co masz. Książka jest świetna dla osób, które lubią popłakać, ale szczególnie polecam ją tym, którzy nie doceniają tego co dostały od życia. Zresztą, każdy, niezależnie od wieku, powinien ją przeczytać, bo jest po prostu piękna i warta uwagi. ,,Wydawało się, że to było całe wieki temu, jakbyśmy przeżyli krótką, ale nieskończoną wieczność. Niektóre wieczności są większe niż inne" (str. 235) ,,Moje idee są jak gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje" (str. 308) ,,Cholernie trudno zachować godność, gdy wschodzące słońce jest zbyt jaskrawe dla twych gasnących oczu" (str. 241) ,,-Czujesz się lepiej? -Nie - wymamrotał Isaac, ciężko dysząc. -Tak to jest z bólem - odpowiedział Augustus, a potem spojrzał na mnie - Domaga się, byśmy go odczuwali" ,,W miarę jak czytał, zakochiwałam się w nim tak, jakbym zapadała w sen: najpierw powoli, a potem nagle i całkowicie" ,,-Okay - powiedział, gdy minęła cała wieczność. - Może ,,okay" będzie naszym ,,zawsze". -Okay - zgodziłam się" I can hear your heart On the radio beat They're playing 'Chasing Cars' And I thought of us Back to the time, You were lying next to me I looked across and fell in love So I took your hand Back through lamp-lit streets and knew Everything led back to you So can you see the stars? Over Amsterdam You're the song my heart is Beating to** *Fanfic pt: ,,Catch me, I'm falling" **Ed Sheeran "All Of The Stars" Vic :D
Link do opinii
Piękna książka :3 Gorąco ją polecam ;)
Link do opinii
Naczytałam się o niej samych pozytywów i z miejsca chciałam ją przeczytać. Długo polowałam na nią w bibliotece i w końcu się udało. Hazel to szesnastolatka, która nie ma normalnego życia. Cały czas nosi przy sobie aparat tlenowy i urządza sobie maratony seriali w telewizji. Choruje na raka. Kiedy poznaje Augustusa jej życie nabiera nowych barw. Czy ta historia ma szansę zakończyć się happy endem? Ciężka książka. Została wychwalona przez miliony nastolatków na całym świecie. Przetłumaczona na wiele języków. Spróbuję zastanowić się w czym tkwi jej fenomen. Może dlatego, że współczesna młodzież ma dość owijania w bawełnę. Jeżeli chcą przeczytać o raku wśród ich rówieśników to chcą prawdy. To z pewnością pozwala lepiej poznać potrzeby osób chorych, które są takie same jak my. Oni nie chcą współczucia, ale normalnego traktowania, to daje więcej siły do dalszej walki z chorobą. Bohaterowie nie są płytcy, to dojrzali młodzi ludzie, którzy mają swoje zdanie, wartości i poglądy. Chyba o takich ludziach chcemy czytać. Wątek miłosny jest bardzo delikatny, ale i niezwykle wzruszający. Płakałam podczas jej czytania. Zupełnie nie spodziewałam się takiego zakończenia. Autor mnie całkowicie zaskoczył. Jest to niezwykła opowieść. Nie tylko o chorobie, ale i miłości, przyjaźni. Wartościach, które są tak ważne, ale w dzisiejszych czasach odeszły troszkę w niepamięć. Z pewnością zapamiętam ją na długo. Polecam
Link do opinii
Avatar użytkownika - ania87
ania87
Przeczytane:2014-12-02,
Jest to książka, która wzrusza do łez i na długo pozostanie w mojej pamięci. Nigdy nie wiadomo kiedy spotka nas prawdziwa miłość i ile będzie trwać, ale jak już się trafia ważne żeby nie wypuścić jej z rąk i korzystać z każdej chwili Hazel i Augustus rozumieli to jak nikt inny. Obejrzałam również film, ale jak zwykle książka bez porównania lepsza. Kto nie czytał, niech sięga bez wahania po tą książkę.
Link do opinii
Po wielu przeczytanych przeze mnie książek fantasy przyszedł czas na odrobinę realizmu. Pożyczyłam więc od koleżanki "Gwiazd naszych wina". Najpierw obejrzałam film, a potem zabrałam się za lekturę (tak lubię najbardziej). Ekranizacja bardzo mi się spodobała, książka również. Nie uważam, że GNW to wyciskacz łez. Wręcz przeciwnie. Historia Grace i Augustusa działała na mnie jak gaz rozweselający. Co chwilę wybuchałam niepohamowanym śmiechem. Pomysł na powieść jest dość oryginalny. Historia dwóch chorych na raka nastolatków próbuje spełnić swoje marzenia. Wbrew pozorom nie ma tu ani grama ckliwości. Poczucie humoru Gusa oraz obiektywne spojrzenie na świat Hazel są znakomitą mieszanką wybuchową. Książka jest jak tykająca bomba przypięta do nas podczas czytania. Z każdą następną minutostroną coraz bardziej chciałam znać zakończenie; czy bomba wybuchnie czy okaże się atrapą? Na szczęście nastąpiła niemała eksplozja, której wam nie zdradzę, choć pewnie i tak już wiecie. "Gwiazd naszych wina" w moim rankingu najlepszych książek uplasowała się bardzo wysoko - dałam aż 9 gwiazdek. Wiele życiowych mądrości weszło do mojego blondynkowatego rozumku i zagościło w nim na dobre. Z tego wniosek, że lekturę tę może przeczytać dosłownie każdy. Gorąco polecam!
Link do opinii
Książka o miłości między dwójka chorych na raka. Opowieść pełna "motywatorów", a jednocześnie pięknie pokazuje rzeczywistość widzianą z tej drugiej strony. Ukazuje życie jakie magiczne przeżycie, pełne niespodzianek i niesamowitych przeżyć. Życie nawet ze świadomością zbliżającej się śmierci, w obliczu posiadania już grobu i garnituru do trumny może zaskakiwać i być niesamowite.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Dizzy
Dizzy
Przeczytane:2014-10-02,
Cokolwiek bym nie napisała i tak będzie to za mało, aby opowiedzieć o moich wrażeniach i "rozłamach", których dostarczyła mi "Gwiazd naszych wina". Ta powieść w sposób piękny oddziałuje na człowieka, wręcz bezpośrednio dotykając jego serca i duszy, a szczególnie... oczu. Tej lektury zwyczajnie niemożliwe jest czytać z suchymi oczami. Nawet teraz, gdy mam już ją za sobą i tylko o niej myślę, kręci mi się łza - zupełnie, jakby zatrzymała się na rzęsie na zawsze...
Link do opinii
Wzruszająca książka dla młodzieży. Czytałam ze ściśniętym gardłem, doceniłam własne zdrowe życie. Polecam wszystkim nie tylko nastolatkom!
Link do opinii
Avatar użytkownika - Pyza07
Pyza07
Przeczytane:2014-09-05,

Wreszcie nastał dzień, że i ja przeczytałam książkę, której nikomu chyba nie muszę przedstawiać. Uczta dla mej duszy. Nie przesadzę mówiąc, że dawno nie czytałam tak dobrej książki. Mówiąc, że to geniusz naszych czasów uwłaczałoby to godności tej książki, bo takie stwierdzenie to za mało. Nie ma słów, które by to opisały. Ot zwykły dzień, nagle na polski rynek księgarni wchodzi książka o niepozornym tytule "Gwiazd naszych wina''. Mijają kolejne dni, a czytelników coraz więcej, nagle lektura ląduje na szczycie list bestsellerów- zaręczam Wam, nie bez powodu.

Zastanawiacie się czy to w ogóle możliwe, aby napisać dobrą książkę o śmierci? Owszem można. Doskonałym przykładem są takie książki jak "Oskar i pani Róża'' oraz "Zanim umrę". Do jej szlachetnego grona spokojnie mogę zaliczyć "Gwiazd naszych wina". Ba! Ta książka sytuuje się o wiele wyżej! Śmierć to delikatny temat, a zwłaszcza jeśli dotyczy młodej osoby, która powinna mieć przed sobą całe życie, a tak naprawdę zostaje jej zaledwie parę lat, miesięcy albo nawet tygodni. Całe swoje życie musi zamknąć w tym niewielkim odcinku czasu, straci wszystko co ma i co mogłaby mieć. Taką właśnie wizję swojego życia ma bohaterka książki- Hazel Grace. Szesnastoletnia dziewczyna, chorująca na raka tarczycy w czwartym stadium, co powoduje, że jej nieodłącznym przyjacielem jest butla z tlenem, którą ciągnie za sobą dosłownie wszędzie. John Green idealnie stworzył jej postać. Hazel wprost nie da się nie lubić! Nie dzieje się tak, dlatego, że jej współczujemy czy też jest nam jej żal, wręcz przeciwnie- dziewczyna nie użala się nad sobą, a nawet żartuje ze swojej choroby. W wolnych chwilach (tych gdy nie leży na kanapie oglądając kolejne odcinki American Top Model) niechętnie uczęszcza na spotkania grupy wsparcia, na których poznaje chłopaka o imieniu Augustus lub po prostu Gus, który choruje na raka tkanki kostnej. Nastolatkowie odrazu przypadają sobie do gustu, a z czasem nawet do serca.

 

 

„- Czujesz się lepiej?

 

- Nie – wymamrotał Isaac, ciężko oddychając.

 

- Tak to jest z bólem – odpowiedział Augustus, a potem spojrzał na mnie. – Domaga się, byśmy go odczuwali”.*

 

 


"Gwiazd naszych wina" poruszyła mnie tak bardzo, że nie mogłam opanować swojego wzruszenia i gdy wertowałam kartka po kartce, coraz dalej w poszukiwaniu kolejnych zmagań Hazel wylewał się ze mnie coraz to większy potok łez. Do śmierci nie da się przyzwyczaić, ale wbrew pozorom z tą myślą da się żyć z uśmiechem na ustach. Tego właśnie nauczyła mnie ta piękna książka- korzystać z życia i spełniać swoje marzenia, nawet te najbardziej niemożliwe. Bohaterka miała jedno marzenie- poznać zakończenie swojej ukochanej książki "Ciosu udręki", które wydaje się tak bardzo nie jasne. W jego spełnieniu pomaga jej Gus. Czy im się uda? Jak będą wyglądały ich próby? O tym musicie przekonać się sami.

Podobnie jak we wcześniej wspomnianej książce- "Ciosie udręki" zakończenie tej opowieści jest niejasne. Sądzę, że tak naprawdę autor zostawia je nam- czytelnikom. Daje nam pole do popisu, ale również nie chce nas zawieźć, dlatego pozwala każdemu dokończyć ją samemu. Jest to jedna z najlepszych rzeczy w życiu jaka mnie spotkała.

W naszym życiu pojawiają się takie książki przy których czytaniu mamy natłok myśli, zdań i sformułowań na jej temat, ale zaraz po odłożeniu jej w naszej głowie nastaje pustka. Taka właśnie pustka wypełniała mnie, przez parę dni nie byłam w stanie sklecić nawet jednego zdania opisującego tę cudowną historię. Po przeczytaniu jej byłam pewna jednego- "Gwiazd naszych wina" to książka o której nigdy nie zapomnę, najlepsza książka ostatnich lat. To po prostu trzeba przeczytać i przeżyć to samemu! Polecam bezwarunkowo każdemu kto poszukuje w swoim życiu odpowiedzi na nurtujące go pytania- co z nami będzie? Oraz tym, którzy ze śmiercią nie mogą się pogodzić.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Kasiek
Kasiek
Przeczytane:2014-09-05,

Nie mogłam ostatnio wpaść w żadną książkę, tak żeby na niej się skoncentrować, żeby nie móc się oderwać, żeby nawet melisę parzyć z nosem w książce. Pomijając fakt, że rok zaczynam dołującymi książkami(tutaj wstrzeliłam się idealnie znów). Przypomniałam sobie, że obok łóżka, w hałdach książki leżą, te pożyczone z biblioteki. Termin mija pod koniec stycznia, więc wypadałoby coś nadgryźć. Padło na polecaną na blogach książkę dla młodzieży… „Oskar i Pani Róża”, „Szkoła uczuć”, „Listy do Boga”, „Love Story” i wiele, wiele innych, książki, które niekoniecznie stoją na najwyższym literackim poziomie, ale sięgają po wątek, który człowieka wzrusza, przeraża, sprawia iż zaczynamy wyobrażać sobie siebie w takiej sytuacji. To nas rozmiękcza, wyciska łzy z oczu, tak jak większość scen, na końcu melodramatu, przy szpitalnym łóżku, w otoczeniu rurek, przy akompaniamencie cichnącego dźwięku rejestrującej pracę serca aparatury. Hazel jest śmiertelnie chora, zaczęło się od raka tarczycy, później nowotwór przedostał się do płuc i tam zadekował się jak bomba z opóźnionym zapłonem. Nikt Hazel nie oszukuje, dziewczyna wie, że jej czas jest ograniczony. Ma szesnaście lat, teoretycznie życie przed sobą. Teoretycznie. Objawem jej umierania jest depresja, dlatego rodzice zmuszają ją do uczestniczenia w spotkania grupy wsparcia, dla młodzieży umierającej na raka. Spotykają się tam ludzie w różnym stadium raka, często odchodzą i dołączają do litanii imion za których uczestnicy modlą się pod koniec spotkania. Hazel nie lubi jeździć na te spotkania, sposób w jaki są prowadzone odstręcza ją. Do czasu, aż poznaje na takim spotkaniu Augustusa, chłopaka z amputowaną nogą. Rodzi się pomiędzy nimi zażyłość. Nie ma wstydu, nie ma zażenowania. Jest dwójka młodych ludzi, którzy wiedzą, że muszą spieszyć się kochać. Żyją, nie jakby nic się nie stało, ale nie roztkliwiają się nad sobą, wierzą. Spełniają marzenia, przekomarzają się z sobą. Wszystko jest dobrze, do czasu… Spokojnie, wyjątkowo sobie nie popłakałam, chociaż było blisko. Książka jest przewidywalna i dosyć tania jeśli chodzi o dobór tematyki, ale jest coś co sprawia, że jest inna niż wszystkie. Coś co sprawiło, że zaistniała, że zaczytują się w niej młodzi i starsi. Hazel i Augustus są bardzo fajnie wykreowanymi bohaterami. Inteligentni, błyskotliwi, ze swoimi pasjami, ale odebrano im możliwość życia normalnie. Żyją z piętnem raka Żyją ze świadomością bliskości kresu, ale to nie zmienia ich potrzeb, ich mózgów. Są nastolatkami, targają nimi hormony, mają problem z rodzicami, którzy panicznie się o nich boją. Rozmawiają ze sobą normalnie. O filmach, o książkach a także o tym co następuje po śmierci. To nie tylko opowieść o zbliżającej się śmierci, to historia dojrzewania, miłości, jakże świetnie koresponduje z historią Anny Frank, wspomnianej w tej książce. Dorastanie w ekstremalnych warunkach. Ciężko w to uwierzyć, ale ta książka jest nie tylko wzruszająca, ale i zabawna. Napisana w dobrym stylu, rozmowy bohaterów mogą rozśmieszyć i jest to naprawdę inteligentny humor. Ta książka jest po prostu mądra, naprawdę idealnie napisana dla nastolatków, którzy może dzięki niej coś sobie uświadomią.  Cieszę się, że ją przeczytałam, podobno to jest jakaś seria. W czwartek chyba się wybiorę do biblioteki i poszukam dwóch pozostałych tomów

Link do opinii

Hazel jest chora na raka. Już od jakiegoś czasu nie chodzi do szkoły. Codziennie musi mieć przy sobie butlę z tlenem i wąsy. Jej płuca nie są w stanie same oddychać. Większość czasu spędza na czytaniu jednej i tej samej książki oraz oglądaniu programów rozrywkowych w telewizji. Jej mama sądzi, że popadła w depresję. Właśnie dlatego wysyła ją na grupę wsparcia. Jednak Hazel uważa, że to strata czasu. Każde spotkanie jest tak samo nudne i przygnębiające. Jednak raz spotkanie robi się sporo ciekawsze, ponieważ po raz pierwszy pojawia się tam pewien tajemniczy chłopak - Augustus Waters. Lecz to nie koniec atrakcji... Wyraźnie jest zainteresowany Hazel. Przekomarza się z nią, a następnie zaprasza do siebie do domu. Dziewczyna jest nim zafascynowana, tym bardziej że na jednej "randce" się nie kończy. Spotykają się coraz częściej, co owocuje najpierw przyjaźnią, a później nieśmiałą miłością. Jednak oboje zapominają, że są chorzy na raka, a ta choroba nie poddaje się tak łatwo.

 

Nie wiem, czy jest jakaś osoba, która przynajmniej raz nie słyszała o "Gwiazd naszych wina". Książka sama w sobie jest bardzo popularna, a ekranizacja, która weszła w czerwcu do naszych kin, dodała jeszcze jej prestiżu. Słyszałam wiele pozytywnych opinii o tej książce. Zazwyczaj w takich przypadkach od razu chcę przeczytać taką powieść i robię wszystko co w mojej mocy, by ją zdobyć. Tym razem tak nie było. Nic mnie w niej nie zachęcało, a fakt, że napisał ją John Green zniechęcał mnie. Nie przepadam za jego stylem. No ale wreszcie uległam. Dobrze zrobiłam? Myślę, że tak. Lecz mimo to bardzo się na niej zawiodłam. Jednak najpierw zaczną od plusów.

 

Bardzo mi się podoba temat powieści. Opowiada przecież o dzieciach chorych na raka. W codzienny życiu większość z nas jest wyobcowana z takiego tematu. Zdajemy sobie sprawę, że ludzi chorują na tę złośliwą chorobę, ale jeśli nas to nie dotyczy, to bardzo łatwo o tym zapominamy. A trzeba o tym pamiętać. Takich ludzi jest naprawdę dużo i potrzebują oni pomocy - finansowej, ale i psychicznej. Takich książek jest za mało. Powinno być ich więcej. Bardzo mi się podoba, że Green poruszył tak ważny temat. Poza tym wymyślił historię, która wstrząsa i uświadamia nam wiele rzeczy, o  których nagminnie zapominamy. Pozwala nam poznać życie ludzi, których dotknęła ta tragedia. Nie jest ono normalne, ale nie jest też tak wcale różne od naszego. Po prostu ci ludzie mają więcej przeszkód niż my i muszą z nimi dzień w dzień walczyć. Są niesamowici i silni, ale są też normalni - tacy jak my. Mają swoje marzenia, rodziny, życie. Często właśnie o tym zapominamy.

 

I tu się raczej jak dla mnie kończą plusy książki. Historia jest niesamowita, ale moim zdaniem Green bardzo skutecznie ja spłycił i źle opowiedział. Miał świetny pomysł, piękny i wzruszający materiał, ale nie wykorzystał go. To się prosi o dopracowanie, pogłębienie. Zdaję sobie sprawę, że ta jest książka dla młodzieży. Nawet jest zaliczana do literatury dziecięcej. Nie powinna być zbyt trudna i głęboka. Jednak powinno być jakieś większe rozwinięcie. Wtedy dodałoby to głębi i pozwoliło zrozumieć poważne sprawy. Kolejną sprawą jest sam styl. Jest wyjątkowo prosty, co raczej nie powinno przeszkadzać w tej książce, ale to wszystko się gryzie. Green używa wiele trudnych, mało zrozumiałych słów, które nagle utrudniają czytanie, mimo że przed chwilą czytało się idealnie. To bardzo się rzuca w oczy. 

 

 

Link do opinii
książka jest dobra ale tylko tyle mogę o niej powiedzieć jest dla nastolatków i może gdybym nie przeczytała tych wszystkich dobrych opinii nie postawiła bym takich dużych oczekiwań ale sama historia o chorych na raka Hazel, Augustusie i Isaacu bardzo mnie poruszyła
Link do opinii
POLECAM KAŻDEMU! Cudowna książka
Link do opinii
Dziewczyna chora na raka zakochuje się w chłopcu, który właśnie pokonał kostniakomięsaka pozbywając się nogi. Wydawać by się mogło, że będzie to poważna powieść, zalewająca falą smutku i przygnębienia historią pary nastolatków ale taka nie jest. Czytając historię Hazel oraz Augustusa czytelnik ma wiele okazji do śmiechu oraz podekscytowania ich losami. Jest się wręcz pewnym jej zakończenia! Niestety ich losy przybierają nieoczekiwany obrót i zakończenie szokuje wszystkich... Powstał film na podstawie tej książki i ku memu zdziwieniu jest rewelacyjny. Rzetelnie odwzorowuje książkę pomijając tylko kilka scen. Ich dialogi są żywcem wyjęte z książki. Polecam przeczytanie tej książki jak również obejrzenie filmu :)
Link do opinii
Rewelacja! Teraz w końcu mogę wybrać się na film do kina. Choć zakończenie było przeraźliwie smutne i wzruszające. Hazel mimo choroby i młodego wieku urasta mi na dojrzałą bohaterkę, pełną odwagi i podchodzącą do życia z ironią i specyficznym humorem.
Link do opinii
Avatar użytkownika - mosiek
mosiek
Przeczytane:2014-07-16,
"To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina" Książkę przeczytałam dopiero po obejrzeniu filmu, dlatego pewnie płakałam już niemal od pierwszej strony.
Link do opinii
Avatar użytkownika - SITT18
SITT18
Przeczytane:2014-07-09,
Książka z przesłaniem, z mnóstwem mądrych sentencji, niesamowicie do mnie trafiła. Ogromnym jej atutem są bohaterowie, ciekawi, zabawni, tacy, z którymi można się utożsamić. Nie jest to opowieść o chorobie, tylko o tym, jak bardzo życie jest wyjątkowe, o tym, że powinno się korzystać z każdej chwili mimo przeciwności, jakie stawia przed nami los. Jest to niezwykle emocjonalna opowieść, bardzo wartościowa i zdecydowanie godna polecenia!
Link do opinii
doskonale wiedziałam w jaki sposób zakończy się ta książka, ponieważ widziałam o kilka zbyt wiele spojlerów. Nie mniej mój ból i tak jest duży a ja bez przerwy zadaję sobie pytanie "DLACZEGO, AUGUSTUS? DLACZEGO?" Trzeba być skałą i mieć równie kamienne serce, aby nie ubolewać nad tą historią. Aby się nie przejąć tym co dzieje się z ludźmi. Co choroba z nimi robi... jak odbiera niewinne osoby. Jednak cały sens książki polega na tym iż postacie, nie dają się zerzeć Efektowi Ubocznemu Raka żyją tak jak wcześniej, chociaż może nowotwór przeszkadza im wielu rzeczach, ale starają się przeżyć życie, choć krótkie, jak najlepiej Zaczynając myśleć o kupnie książki, byłam przekonana że umrze ona. 16-letnia Hazel Grace, mająca raka tarczycy z przerzutami na płuca. Po poznaniu na Grupie Wsparcia Augustusa, życie dziewczyny się... cóż, zmieniło. Akcja książki rozkręca się szybko, wątek miłosny potrzebuje jednak nieco więcej czasu (czyli szacunkowo jakiej 150 stron więcej) Niemalże każdy bohater książki, który jest na więcej niż kilku stronach walczy z jakimś problemem. Wątek, który daje do myślenia i potępienia ludzi nieczułych to ten z Isaakiem dziewczyna go rzuciła tylko dlatego bo oślepł? Szczyt wszystkiego! I szczyt ludzkiego chamstwa! Nie mam zamiaru się tutaj rozpisywać tak jak w przypadku "Wiernej" lub nie daj Bóg "Igrzysk Śmierci" jednak muszę się podzielić moją opinią. Green napisał na początku książki iż jest to czysto dzieło fikcji. Że nie ma czegoś takiego jak Phalanxifor, który utrzymywał Hazel przy życiu. Gdyby to się wydarzyło na prawdę, to każdy z nas jest świadom że ona umarła by grubo jeszcze przed rozpoczęciem akcji książki Historia wciąga i wyciska. Rani i bezwzględnie wyzbywa nasz organizm z każdej łzy, która jest potrzebna do nawilżenia naszych oczu, czego skutkiem ubocznym są przemoczone kartki książki, pulsujący ból gałek ocznych i ograniczone pole widzenia... a ja, i każda osobą która z ręką na sercu skończyła tę książkę jest tego żywym dowodem... chyba że rozpacz doprowadziła ją do grobu. Mam czystą świadomość tego iż Hazel też w końcu umrze zostawiając Isaaka samego jak palec oraz sprawiając że jej rodzice zostaną bezdzietni. Nie mniej nie dowiem się tego Mogę mieć tylko nadzieję iż Gus gra sobie w kosza w niebie, o ile ma tam sprawne nogi, a Hazel dołączyła do niego i może sprawnie oddychać. Książka jest potwornym wyciskaczem łez szczególnie przez ostatnie 60 stron. Miałam trzy podejścia do przeczytania pogrzebu Augustusa oraz tego co stało się przed nim. Co chwilę musiałam przerywać ponieważ łzy gromadzące się na rzęsach na prawdę utrudniały mi czytanie(jakbym już miała zbyt słabą wadę wzroku ;O) Jest w niej też odpowiednia dawka humoru, oraz tego czego nie może zabraknąć czyli niezwykle charyzmatycznego, troszczącego się i oczywiście przystojnego-seksownego chłopaka *o* (to co lubię najbardziej)
Link do opinii
,,- Okay - powiedział, gdy minęła cała wieczność. - Może "okay" będzie naszym "zawsze". - Okay - zgodziłam się." Moja historia z Johnem Greenem zaczęła się dość niewinnie. Ot tak pomyślałam sobie, że przeczytam jedną z jego książek. Wszyscy się tak zachwycają, to czemu nie? Na oślep wybrałam ,,Szukając Alaski". Ani bohaterowie mnie jakoś szczególnie nie urzekli, ani wydarzenia, które raczej płynnie i spokojnie przechodziły z jednego do drugiego. Jednak ,,małe dziwactwa" postaci i cała otoczka sprawiły, że szczerze polubiłam tę książkę. Moje kolejne podejście do twórczości Johna Greena wyglądało już całkiem inaczej, było bardziej przemyślane. Niedługo ekranizacja, więc się wezmę i przeczytam! Tak właśnie doszłam do końca ,,Gwiazd naszych wina" z zapuchniętymi i czerwonymi oczami. Panie i panowie, poznajcie Hazel Grace. Chorą na raka tarczycy z przerzutami na płuca narratorkę książki. Głównej bohaterki nie da się tak po prostu opisać. To dziewczyna, która nie rozstaje się z butlą z tlenem, bo to trzyma ją przy życiu. Prawdziwie wyjątkowa nastolatka o krótkich włosach nie spędzająca połowy swojego czasu przed lustrem, której nie dotyka ból egzystencjonalny. Co sprawia, że jeszcze bardziej ją lubię? No oczywiście, książka. Możecie sobie mówić, że nie da się wybrać jednego ,,dziecka", ale Hazel to się udało. ,,Cios udręki" nie jako połączył ją z Gusem (pomińmy raka i ,,uboczne efekty umierania"). Dziewczyna poznała go na jednym ze spotkań grupy wsparcia. Hazel nigdy nie pomyślałaby, że spotka ją tam coś dobrego i godnego uwagi. I bum! Jej relacje z Gusem są coraz bliższe. I co najważniejsze - nie przeszkadza mu to, że dziewczyna jest granatem, który w każdej chwili może wybuchnąć i zranić wszystkich dookoła. Hazel ma jeszcze tylko jedno życzenie. Dowiedzieć się jak potoczyły się losy bohaterów tyle razy przeczytanej przez nią książki, która skończyła się niespodziewanie w połowie zdania. Na jej szczęście Gus uwielbia bawić się w spełnianie życzeń. ,,- Nie zabijają, dopóki ich nie zapalisz - powiedział, kiedy samochód zatrzymał się przy nas. - A ja nigdy żadnego nie zapaliłem. Widzisz, to metafora: trzymasz w zębach czynnik niosący śmierć, ale nie dajesz mu mocy, by zabijał." Na początku myślałam, że będzie to książka w stylu ,,Bez mojej zgody". O chorobie i ,,skutkach ubocznych umierania". Jednak znowu przeraża mnie i jednocześnie zaskakuje podejście chorych na raka. Hazel chyba już na zawsze zostanie jedną z moich ulubionych damskich postaci. Co mnie do niej przekonuje? Sposób jak wyraża swoje myśli i to jak podchodzi do życia. W ,,Szukając Alaski" bohaterowie mnie nie zachwycili, za to w ,,Gwiazd naszych wina" wręcz przeciwnie. Mogłoby się wydawać, że to książka o przeżywaniu cudownie ostatnich dni, tych które pozostały (jak w Now Is Good). Ogólnie Hazel nie nastawia się na coś takiego. Wszystko co jest opisywane w książce to dzieło jednego wielkiego przypadku (może szczęścia). Bo przecież gdyby nie poszła na spotkanie grupy wsparcia (a bardzo się przed tym wzbraniała), nie spotkałaby Gusa. Nadal siedziałaby codziennie w domu czytając ,,Cios udręki" i oglądając telewizję. Już trochę poopowiadałam o Hazel. Czas na Gusa. Augustus jest zdecydowanie moim ulubionym typem męskiego charakteru (w literaturze, bo w życiu to różnie bywa). Pewny swojej wartości, inteligencji i tego, że nie jednej dziewczynie miękną kolana na jego widok. I ma rację, jest to naprawdę błyskotliwa i dobrze wykreowana postać. Kto by pomyślał, że komuś tak ,,idealnemu" autor zafunduje przejażdżkę do krainy kostniakomięsaka. John Green znowu mnie zachwycił. Już dawno żadna książka mnie tak nie rozstroiła. Mogłabym ją czytać w nieskończoność, non stop przerabiać te same cytaty i za każdym razem widzieć więcej w tej książce. W ,,Gwiazd naszych wina" autor skupił się na sile jaką jest metafora. Nawet nic dla nas nieznacząca rzecz, dla bohaterów jest czymś wielkim. Nie da się zapomnieć o Hazel i Gusie. Choćby starała się najbardziej na świecie, oni zawsze będą gdzieś tam w mojej głowie. ,,Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje."
Link do opinii
Jeśli pokochałeś "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" M.Quick'a, pokochasz i tę powieść! Można pokusić się o stwierdzenie, iż historia ta uczy miłości do życia, pokazuje jego kruchość i ogromną wartość. Autor zadbał o to by język powieści był na tyle swobodny i pogodny, by historia ta, choć smutna, nie była "łzawa". Jesteśmy niemymi świadkami "efektów ubocznych umierania" głównych bohaterów, przewrotności, którą to los im zgotował, obserwujemy świat na nowo ich spojrzeniami, zauważamy rzeczy-zjawiska, o których obecności w naszej zabieganej codzienności zapominamy. I przede wszystkim widzimy jak wiele dla człowieka znaczy obecność, miłość, przyjaźń drugiej osoby. Ścieżka życia każdego z nas owiana jest tajemnicą, "nasze gwiazdy mają wiele win na sumieniu...".
Link do opinii
Avatar użytkownika - al-ks
al-ks
Przeczytane:2014-05-28,
Książka świetna, aż chce się ją czytać. Warta przeczytania, smutna i wzruszająca do samego końca, przeżyłam historię Hazel i Augustusa- przemiłe postacie. Łzy same płyną do oczu. POLECAM! A już niedługo film...
Link do opinii
Mimo, że życie głównych bohaterów nie jest kolorowe, są oni optymistycznie nastawieni do życia. Szczególnie Augustus. Swoją drogą, zauważyliście, że osoby chore częściej się uśmiechają, łatwiej znajdują radości i dwa razy mocniej przeżywają wszystkie emocje. Niewielu z nas spotyka się z takimi problemami jak Hazel i Gus. Niektórzy z nas nie potrafią sobie nawet wyobrazić jak to jest mieć raka, być ciągle uzależnionym od leków. Mimo, że głównym tematem książki jest poważna choroba, jest ona napisana lekkim i śmiesznym językiem. Występuje w niej wiele śmiesznych momentów, wydarzeń, chwil. Podobało mi się to, że Augustus wszędzie zabierał ze sobą paczkę papierosów. Ale nigdy żadnego z nich nie zapalił. Po prostu lubił mieć wrażenie, że ma w zębach czynnik niosący śmierć, ale nie dając mu mocy aby zabijał. To miała być metafora. I mimo, że jest to jedna z bardzo wielu książek o tematyce 'rakowej', to autor perfekcyjnie przeplata ze sobą śmieszne i smutne wątki. Książka nie skupia się na tylko jednym wątku: wszechobecnej chorobie. Ale pokazuje o wiele więcej. Jest to powieść naprawdę warta przeczytania.
Link do opinii
Nieczęsto zdarzają się lekkie książki o nielekkiej tematyce. A jednak. "Gwiazd naszych wina" jest przykładem tego paradoksu. Napisana przyjemnie, lecz w dobrym stylu. Czasem zmusza do łez, czasem do uśmiechu, czasem do refleksji. Traktuje o ciężkiej chorobie, o niewinnej miłości. A wszystko przedstawione jest dosadną prostotą, bez zbędnego kolorytu. Dobra lektura, taka na jeden wieczór
Link do opinii
Niewiele jest książek, które nokautują mnie emocjonalnie i wywracają mój światopogląd „do góry nogami”. Myślałam, że o raku wiem dużo, ponieważ najbliższa mi osoba zmagała się z tą chorobą.  Rak to wyrok, a tylko kwestią czasu jest wykonanie tego wyroku. Sięgając po powieść Johna Greena wiedziałam, że będę musiała zmierzyć z przeszłością, miałam świadomość, że nie będzie to łatwe ale teraz wiem, że żadna książka nie dała mi tak wiele. Hazel ma szesnaście lat i jest śmiertelnie chora, a jej wiernym towarzyszem jest aparat tlenowy, którego nazwała Philip. Rak odmienił jej życie i zamiast zajmować się tym, czym zajmuje się przeciętna nastolatka dziewczyna spędza dni na oglądaniu telewizji i czytaniu. Zmuszona przez rodziców do uczestnictwa w spotkaniach grypy wsparcia nawet nie przypuszcza, że na jednym z nich spotka chłopaka o imieniu Augustus, który nie tylko wejdzie z butami w jej życie, ale też podaruje jej bezcenny dar miłości Temat śmierci w literaturze nie jest niczym nowym i sięgając po książkę Greena czytelnik może sądzić, że „Gwiazd naszych wina” to kolejna smutna powieść o umieraniu, trudnej walce z chorobą zakończona tym, co nieuchronne, bądź dająca nadzieję, bo przecież cuda czasem się zdarzają, tym bardziej w literaturze, kiedy to autor jest panem życia i śmierci bohaterów. Mam jednak wrażenie, że zamysłem autora nie było wzruszenie odbiorcy, lecz zwrócenie jego uwagi na ważniejsze kwestie, które często w sytuacjach trudnych nam umykająJohn Green stworzył bohaterów z krwi i kości, młodych ludzi zmagających się z chorobą, która nie tylko wyniszcza fizycznie, ale i psychicznie. Sprawia, że każdy dzień jest wielką niewiadomą, a chwilowe polepszenie samopoczucia może być tym ostatnim. Nie są pewni jutra, ale wiedzą na pewno, że nie dane im będzie zestarzeć się, mieć dzieci... Codziennie toczą heroiczną walkę o każdy krok, o każdy oddech, ale to nie przeszkadza im żyć pełnią życia. Każdemu z nich rak „odebrał” inną cząstkę, a mimo to potrafią go akceptować , nie użalają się nad sobą, nie zamykają się w swoim pokoju i nie zadają retorycznego pytania dlaczego ja ?Autor pokazał, jak choroba nowotworowa wpływa nie  tylko  na chorych, ale też na jego najbliższe otoczenie. To pełni miłości i nadziei rodzice, którzy za wszelką cenę starają się uratować swoją latorośl, cierpią i są pełni obaw, jak poradzą sobie ze śmiercią ukochanego dziecka. To koledzy i koleżanki z czasów przed chorobą, którzy z czasem oddalają się, bądź przyjmują postawę Kaitlyn To także zwykli przechodnie na ulicy pospiesznie odwracający wzrok lub gapiący się ze współczuciemW tej książce oprócz cierpienia, bólu, rozczarowania i bezsilności znajdziecie miłość, przyjaźń i poświecenie. Poznacie wspaniałych młodych ludzi, którzy nie rozczulają się się nad sobą i przyjmują postawę, która niejednokrotnie wzbudza w czytelniku skrajne emocje. Żyją, mają odwagę spełniać swoje marzenia i nie boją iść za głosem serca, mimo że zabiło dla kogoś, kto może nie dożyć jutra. Książka przesycona jest czarnym humorem, który bardzo dobrze ukazuje dystans bohaterów do siebie i swojej choroby. Autor nie owija niczego w bawełnę, nie upiększa i nie mydli oczu, a jego bohaterowie poprzez swoją szczerość nie pozostawiają czytelnikowi wątpliwości, co do swojego samopoczucia czy też punktu widzenia. Autor wprowadza kilka elementów o znaczeniu symbolicznym: min. ulubiona książka głównej bohaterki „Cios udręki” i tablica na stronie internetowej,  które „mówią” więcej , niż jakiekolwiek słowa„Gwiazd naszych wina” to jedna z tych powieści, które wywołują suchość w gardle i pozwalają odbiorcy  przekonać się ile ma w sobie wrażliwości i empatii. Nie ckliwa, a mimo to  chwytająca, za serce i sprawiającą, że momentami łzy lecą ciurkiem. Pozostawiająca czytelnika z mętlikiem w głowie, uświadamiająca mu pewne aspekty, a jednocześnie pozostawiając z mnóstwem pytań bez odpowiedzi. Ja dzięki tej książce zrozumiałam więcej, niż chciałam i polecam ją wszystkim, którzy mają odwagę zmierzyć się z tematem trudnym wywołującym emocjonalny rollercoaster
Link do opinii
Avatar użytkownika - koshi
koshi
Przeczytane:2014-01-04,
Książka "Gwiazd naszych wina" ukazuje problem nowotworów u dzieci, lecz czyni to w sposób delikatny, a nawet humorystyczny. Główni bohaterowie, na dodatek bardzo sympatyczni, ciągle ironizują na temat swojej choroby, starają się też jak najpełniej korzystać z każdej chwili, jaka im została. Nie rozpaczają, nie zastanawiają się, dlaczego akurat ich dotknęła ta tragedia. Martwią się tylko o to, jak rodzina zniesie ich śmierć. Jest tu również miejsce dla młodzieńczej, niewinnej miłości, która sprawia, że dolegliwości stają się choć odrobinę mniej dotkliwe. Powieść Johna Greena uświadamia czytelnikowi, że nawet w obliczu tak okrutnej diagnozy można zachować godność i cieszyć się każdym dniem. Mnie urzekły tu też przepiękne opisy Amsterdamu oraz obraz bezinteresownej, prawdziwej przyjaźni między poszczególnymi członkami grupy wsparcia. Autor poprzez to ironizowanie z choroby sprawił, że książka ta nie jest aż tak ciężka, wręcz przyjemnie się ją czyta, a prosty język powoduje, iż bohaterowie wydają się realni. Dlatego tak ciężko się z nimi rozstawać. "Gwiazd naszych wina" to ogromne spektrum emocji. Polecam. To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - aggi
aggi
Przeczytane:2013-11-12,
Na początku nie byłam przekonana do tej książki. Bohaterowie wydawali mi się zbyt nienaturalni. Jednak Myliłam się...ponieważ '' Gwiazd naszych wina" przedstawia niezwykle wzruszającą opowieść o młodych śmiertelnie chorych ludziach. A opisanie egzystencji głównej bohaterki, jej sposobu myślenia czy zachowania idealnie oddawało jej sytuację. Czytając książkę nabrałam dystansu do własnego życia. Życie Hazel-dziewczyny chorej na raka zmienia się gdy na spotkaniach grupy wsparcia poznaje nieziemsko przystojnego Augustusa. Książka odpowida na pytanie czy będąc śmiertelnie chorym można się zakochać i przeżyć szczęśliwe chwile, oraz czy warto angażować się w związek który zakończy się niebawem? Chociaż rzadko płaczę nad literaturą piękną tu nie mogłam się powstrzymać.
Link do opinii
Nie potrafię pisać o takich książkach... Przeżywam je, ale później nie znajduję odpowiednich słów, aby opisać to, co czuję po przeczytaniu. Zawsze z wielką nieufnością podchodzę do pozycji, o których słyszę, że są "najlepszymi powieściami roku XXXX", "absolutnie genialne" etc. "Gwiazd naszych wina" była pierwszą od kilku miesięcy powieścią obyczajową, po którą sięgnełam i jestem nią absolutnie oczarowana. Po tak wielu pozytywnych opiniach miałam bardzo wysokie oczekiwania wobec tej pozycji i się nie zawiodłam. W tej książce jest coś takiego, że nie można się od niej oderwać. Nie śledziłam nowości, więc fragment przeczytałam bez żadnej wiedzy na temat książki - nie czekałam na nią wcale. A jednak ten fragment nie pozwolił mi już o "GNW" zapomnieć. Jedną z zalet powieści jest język. Jest on prosty, jednak na pewno nie naiwny. Narratorką całej powieści jest szesnastoletnia Hazel Grace Lancaster, która choruje na raka. Dni mijają jej na wizytach w szpitalu, oglądaniu ANTM oraz na czytaniu książek, w tym jej ulubionej - "Ciosu udręki" Petera van Houtena, która odgrywa w powieści znaczącą rolę. Za namową rodziców uczestniczy też w spotkaniach grupy wsparcia, gdzie poznaje Augustusa Watersa, z którym połączy ją bliższa znajomość, a przyjacielem ich obojga jest Izaak - chłopak cierpiący na nowotwór oczu. Podobało mi się nastawienie bohaterów do choroby, nie wzbudzali we mnie litości, raczej... podziw. I może właśnie dlatego ta książka jeszcze bardziej chwyciła mnie za serce. Augustus, bardzo inteligentny chłopak z ciekawym poczuciem humoru, to wg mnie najlepiej wykreowana postać w całej powieści. Osoby, które przeczytały książkę zrozumieją jeśli napiszę, że PAPIEROS zrobił na mnie wrażenie. Kiedy już myślałam, że będę pewnie jedyną osobą, która nad książką nie uroni ani jednej łzy, wszystko się zmieniło. Stało się coś czego się nie spodziewałam i wstrząsnęło to mną tak mocno, że i mój egzemplarz jest skropiony łzami. Myślę, że nie pasuje tutaj określenie tej pozycji mianem "dobra", czy "bardzo dobra". To zbyt proste. Ona niszczy i zostawia ślad na sercu. "Gwiazd naszych wina" na długo zostanie w mojej pamięci, kiedyś pewnie znowu po nią sięgnę. Wszystkim, którzy jeszcze nie mieli przyjemności zapoznać się z dziełem Johna Greena, gorąco polecam. :)
Link do opinii
Ostatnimi czasy wile mówi się o książce "gwiazd naszych wina" Johna Greena. Powiem szczerze - opis mnie nie zaciekawił. Kolejny ckliwy romans. Za namową wielu, wielu ludzi i po przeczytaniu pozytywnych opinii postanowiłam ją przeczytać. Książka opowiada o szesnastoletniej Hazel Grace, która ma raka krtani z przerzutami do płuc. Wszędzie nosi ze sobą butle tlenową a nocami oddycha za nią Philip, czyli maszyna, która wpompowuje tlen do jej chorych płuc. Dzień Hazel polega na czytaniu w kółko tej samej książki i oglądaniu American Next Top Model. Codzienna rutyna dziewczyny niepokoi jej matkę, wiec ta zapisuje ją na grupę wsparcia. Tam poznaje Augustusa i Issaca, którzy wiele zmienią w jej życiu... PRZEPRASZAM JOHN ZA TO, ŻA BEZ CZYTANIA TAK OKROPNIE OCENIŁAM TWOJĄ KSIAŻKĘ! "Gwiazd naszych wina" jest zdecydowanie moją ulubioną książką. Autor umiał pisać jako dziewczyna, a co więcej - nastolatka! Mało który mężczyzna umiałby tak wcielić się w jedną z nas. Podoba mi się, iż akcja cały czas się zmienia i choć nie ma tam strzelanin (no chyba, że jajkami w samochód Monicy) to książka trzyma w napięciu. Gorąco polecam tę książkę każdemu w każdym wieku :).
Link do opinii
Ostatnio było o tej książce bardzo głośno, czytałam o niej na większości blogów, które obserwuję. Dodatkowo opinie były pozytywne, więc tym bardziej chciałam tę powieść przeczytać i w końcu mi się to udało. Hazel Grace ma szesnaście lat i od długiego czasu choruje na raka tarczycy z przerzutami do płuc. Stale towarzyszy jej Philip - aparat tlenowy, dzięki któremu może oddychać. Hazel zamyka się w sobie, woli przebywać w domu i czytać książki niż spotykać się z innymi ludźmi. Jej matka uważa jednak, że musi pójść na spotkanie grupy wsparcia. Dziewczyna zgadza się, chociaż niechętnie. Tam jednak poznaje Augustusa, który przez chorobę stracił jedną nogę. Jest to chłopak przystojny i inteligentny i podoba mu się Hazel. Temat śmierci jest niezwykle trudny, ale autor podejmując się tego zadania w książce dla młodzieży spisał się rewelacyjnie. Często wydaje nam się, że jesteśmy młodzi, mamy całe życie przed sobą, ale tak naprawdę nie wiemy, czy gdzieś nie czai się na nas jakaś śmiertelna choroba. John Green prostym i przyjemnym językiem stworzył bardzo mądrą historię, która niesie przesłanie. Zrobił to w sposób humorystyczny i lekki. Bohaterowie są świetnie wykreowani i bardzo podobało mi się ich podejście do życia i choroby. Doskonale zdawali sobie sprawę, że są ciężko chorzy, nie wiedzą, kiedy odejdą z tego świata, a mimo to nie byli ponurzy, opryskliwi, nie uciekali przed rozmowami na temat własnej choroby, ale sami też czasami z niej żartowali, nauczyli się z nią żyć. Za sprawą pierwszoosobowej narracji mamy okazję dokładnie poznać Hazel i dzięki temu książka jeszcze bardziej trafia do czytelnika i wzbudza dużo emocji. Dwójka głównych bohaterów to postaci bardzo życiowe i takie prawdziwe, więc można się od nich czegoś nauczyć. Książka pokazuje też jak choroba dziecka wpływa na jego najbliższą rodzinę i przyjaciół. Wyobrażacie sobie, że wasze dziecko choruje i nie wiecie długo jeszcze będzie żyło, jak jego stan zdrowia będzie wyglądał za kilka minut. Straszne. A najgorsze jest to, że nie można nic zrobić, by go uleczyć. Jest to niezwykle mądra i chwytająca za serce książka, którą polecam nie tylko młodzieży. Ją po prostu trzeba przeczytać i poznać bohaterów. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie. Jedyne "ale" mam do zakończenia", bo wyobrażałam je sobie inaczej, ale to jest tylko taki mały minusik, który mało znaczy w stosunku do całej książki. Powieść zmusza czytelnika do refleksji nad własnym życiem. Opinia opublikowana także na moim blogu: kingaczyta.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - Tinger
Tinger
Przeczytane:2013-08-29,
To chyba jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Przeczytałam ją w około 4-5 godzin a potem przez całą noc płakałam. Bardzo spodobała mi się postać Hazel. Na początku zamknięta w sobie dziewczyna, która po poznaniu Augustusa zaczyna żyć jak normalna nastolatka, a nie jak osoba z rakiem, która musi zawsze taszczyć za sobą butlę z tlenem. Książka pokazuje, żeby spełniać swoje marzenia, bo nigdy nie wiadomo, ile zostało nam czasu.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ivka86
ivka86
Przeczytane:2013-08-08,
Przeglądając różne blogi recenzyjne, często natykałam się na opinie o tej właśnie książce. Większość była bardzo pozytywna, dlatego też postanowiłam sięgnąć po "Gwiazd naszych wina" Johna Green`a, chociaż ostatnio rzadko sięgam po literaturę młodzieżową. Nie żałuję. Hazel Grace jest szesnastoletnią dziewczyną chorą na raka. Choroba jest już w czwartym stadium, są przerzuty do płuc. Hazel nie może już samodzielnie oddychać. Gdziekolwiek się ruszy, musi ze sobą zabierać butlę z tlenem, którą pieszczotliwie nazywa Philipem. Ulubionym zajęciem dziewczyny jest oglądanie powtórek programu Top Model. Nienawidzi spotkań grupy wsparcia w której uczestniczą osoby chore na raka. Hazel próbuje zamknąć się przed całym światem w swoim pokoju. Do czasu aż na jednym ze spotkań grupy wsparcia poznaje Augustusa Watersa. Chłopcu choroba zabrała jedną nogę. Początkowa przyjaźń między Hazel i Gusem przeradza się w coś głębszego i silniejszego. A w tle ciągle towarzyszy im cień choroby. Jednym z największych atutów tej książki zdecydowanie są bohaterowie. Hazel Grace - z początku zgorzkniała nastolatka zamknięta w sobie pod wpływem towarzystwa Gusa zmienia się w osobę z wielkim poczuciem humoru i dystansem do siebie i swojej choroby. Oczywiście nie jest pozbawiona wad. Swoje frustracje wyładowuje na rodzicach, którzy starają się przychylić jej nieba. Augustus Waters to także bardzo dobrze nakreślony bohater. Chłopiec w wyniku choroby stracił nogę. Jednak stara się być optymistą. Dla niego ważniejsze są marzenia Hazel Grace niż własne. Bardzo go polubiłam, dlatego też zakończenie książki mnie zaskoczyło. Nie tego się spodziewałam. Bohaterowie są bardzo realnymi postaciami. Taką Hazel Grace czy Gusem mógłby być każdy z nas. I to jest w tych postaciach takie ...fajne. Choć może określenie fajne niezbyt, w tym przypadku, pasuje ale jakoś inne nie przychodzi mi do głowy. "Gwiazd naszych wina" to nie jest historia tylko i wyłącznie o chorobie, która ma wycisnąć z czytelnika jak najwięcej łez. O nie! Bohaterowie powieści mimo problemów i zmagań z rakiem starają się czerpać z życia jak najwięcej. Podchodzą do tematu śmierci jak do czegoś naturalnego. Nawet potrafią z tego żartować. Takie podejście do życia czyni tę książkę w pewien sposób wyjątkową. Myślę, że każdy z nas powinien sięgnąć po książkę Johna Greena. Powieść o chorobie, gdzie tak naprawdę nie jest ona głównym tematem. Na szczęście nie ma tutaj żadnych tekstów moralizatorskich i z wielkim przesłaniem, czego szczerze mówiąc trochę się obawiałam. Nie będziemy (zbyt dużo) przy niej płakać. John Green przedstawia nam walkę, życie z chorobą w zupełnie inny i na pewno interesujący sposób. Polecam! http://ivka86.blogspot.com/2013/08/gwiazd-naszych-wina-john-green.html
Link do opinii
Naprawdę niezwykła i genialna książka. Historia o chorych na raka Hazel i Augustusie, ich relacjach, fascynacji książką "Cios udręki" jest opowiedziana prostym, przystępnym, ale nie infantylnym językiem. Niezwykłym przeżyciem było dla mnie poznanie spojrzenia na świat moich rówieśników, chorych na raka, którzy noszą w sobie świadomość, że najprawdopodobniej nie przeżyją swoich rodziców. Ponadto już dawno żadna książka nie doprowadziła mnie na zmianę do śmiechu i do płaczu, a na pewno nigdy w życiu nie czytałam książki bez przerwy do 2 nad ranem, przyświecając sobie telefonem. Jeśli jeszcze nie czytaliście "Gwiazd naszych winy", to zróbcie to natychmiast!
Link do opinii
Historia Hazel i Augustusa urzekła mnie swoją szczerością i oryginalnością przekazu. John Green w przepiękny sposób przybliża czytelnikom temat śmierci i radzenia sobie z nią. Uczy pokory i cierpliwości. Nawołuje także do spojrzenia na świat w inny sposób. Wyjścia poza schematy i prawdziwego przezycia tego, co świat nam oferuje. Zmusza do myślenia nad podstawowymi rzeczami. "Gwiazd naszych wina" to jedna z najpiękniejszych powieści, które miałam przyjemność przeczytać. Wzruszająca, szczera i ironiczna historia dwojga młodych ludzi, którzy musieli walczyć o swoje szczęście z nierównym przeciwnikiem - śmiercią. Naprawdę polecam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - yerba
yerba
Przeczytane:2013-04-20,
John Green jest autorem bestselerów z listy "New York Timesa". Zdobywca wielu nagród literackich. "Gwiazd naszych wina" to pierwsza książka autora przetłumaczona na język polski, a zarazem kolejne są w przygotowaniu, co jest dla mnie bardzo dobrą wiadomością. Po powieść sięgnąłem po przeczytaniu wielu entuzjastycznych recenzji na blogach. Tak wielka grupa ludzi nie mogła się mylić, a mój gust literacki z wiekiem robi się coraz bardziej wymagający i coraz trudniej jest mnie zadowolić. John Green napisał powieść dla młodzieży i o młodzieży. podejmuje niezwykle trudny temat, jakim jest choroba nowotworowa i śmierć. Nie będę tutaj pisał o fabule, gdyż większość słyszała o tej niezwyklej książce. Jest ona niezwykła w całej swojej rozpiętości. Przez kolejne strony prowadzi nas narratorka. Dziewczyna o imieniu Hazel jest szesnastolatką cierpiącą na nowotwór tarczycy. Każdego dnia towarzyszy jej wiernie aparat tlenowy, który pozwala na dalsze, w miarę normalne życie. Poznajemy historię Hazel, Isaaca i Augusta. Łączy ich znienawidzona choroba. Oczywiście autor dodaje wiele wątków, chociażby ich spotkanie z ekscentrycznym pisarzem. Mogę Greenowi pogratulować stylu, który z pewnością trafi do młodych ludzi i lekkości, z jaką opowiedział tę smutną historię. Książka momentami mnie bawiła, zaskakiwała, trzymała w napięciu, a w finale popłynęły łzy. Nie jest łatwo pisać o śmierci, o przygotowaniu do niej, o cierpieniu najbliższych patrzących na to, co ma nadejść. pisarz napisał historię w sposób lekki, a mnie nie pozostało nic innego jak w nią uwierzyć i współczuć postaciom, mimo że są wytworem wyobraźni autora. Ale wyobraźnią nie jest śmierć i choroby, jakie dotykają młodych ludzi. Napisanie takiej książki wymaga determinacji i wielkiej odwagi. Ilu pisarzy zmierzyło się z tematyką śmierci? Niewielu, ale ci którzy to robią spotykają się z ciepłym przyjęciem wśród czytelników. Autor nie pokazuje zapłakanych postaci narzekających na swój los, wręcz przeciwnie. To jest piękne. Walka o prawdziwe i w miarę normalne życie. Trzeba wierzyć do końca w sukces, wtedy on nastąpi. O książce można pisać w nieskończoność, wymieniając plusy tej powieści. Co do minusów jak dla mnie jest jeden. Okładka. Ale to już mój własny odbiór. Niezbyt szybko zapomnę o Hazel, Izaacu i Auguście (Gusie). Autor zafundował nam lekcję, z której nie tylko młodzi ludzie powinni coś wyciągnąć dla siebie. To niezwykła historia o niezwykłych ludziach i ich codzienności.
Link do opinii
Avatar użytkownika - codzienna
codzienna
Przeczytane:2024-01-19, Ocena: 5, Przeczytałem,

Piękna i wzruszająca książka o przyjaźni, miłości, bólu, chorobie, cierpieniu i stracie. Tu nic nie jest koloryzowane..Mamy za to pięknie ukazaną miłośc dwójki nastolatków ,którzy mają ogromne szczęście,że sie poznali a jednocześnie wkurzające jest to,że przez chorobę nie będą w stanie żyć długo i szczęśliwie...

 

Dopóki nie stoisz w obliczu choroby i śmierci nie doceniasz swojego życia....

Polecam

Link do opinii
Avatar użytkownika - dajnurawksiazki
dajnurawksiazki
Przeczytane:2023-06-22, Ocena: 6, Przeczytałem,

 

 

??

 

,,Na tym świecie jest tylko jedna rzecz okropniejsza niż umieranie na raka w wieku szesnastu lat, a jest nią posiadanie dziecka które na tego raka umiera". 

 

(fragment książki) 

 

°

 

Hazel to szesnastolatka, która od kilku lat choruje na nowotwór. Od czasu diagnozy nie chodzi do szkoły, a czas upływa jej na przesiadywaniu w domu, wizytach w szpitalu, czytaniu, rozmyślaniu i oglądaniu telewizji. Pewnego dnia mama Hazel, zmartwiona stanem psychicznym córki, wysyła ją na grupę wsparcia dla nastolatków. Tam dziewczyna poznaje Augustusa - charyzmatycznego, przystojnego chłopaka, który od pierwszej chwili wydaje się być nią zainteresowany. Hazel i Augustus nawiązują relację, która ma na zawsze odmienić ich życie. 

 

??

 

,,Gwiazd naszych wina" to młodzieżówka, w której zakochałam się już dziewięć lat temu, będąc nastolatką, a przy ponownej lekturze towarzyszyły mi równie silne emocje. 

 

John Green pisze bardzo oryginalnie, lekko i - mimo trudnej tematyki - z poczuciem humoru. Pęknie opisuje nastoletnią miłość, nie romantyzując przy tym choroby i nie unikając trudnych prawd na jej temat. 

 

W książce można znaleźć wiele interesujących przemyśleń na temat życia, choroby i tego, jak wpływa ona na relacje. Autor wykreował bardzo ciekawe, wyraziste postaci o bogatym wnętrzu i tendencji do filozoficznych rozważań. 

 

Jeśli jeszcze nie znacie tej książki, z całego serca polecam Wam to zmienić. Dla mnie jest ona jedną z lepszych powieści w swoim gatunku. 

 

??

 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - margoth86
margoth86
Przeczytane:2022-02-18, Ocena: 3, Przeczytałam,

Przyznam szczerze, że na początku książka mnie zachwyciła, wciągnęła. Od połowy zaczęła mnie męczyć. Z ciekawej relacji dwojga młodych ludzi, przeszliśmy do zaborczych zachowań rodziców, którzy myślą, że tylko oni mają przywilej bycia z umierającym dzieckiem. Smutne, rozczarowujące, kiedy podejmujesz decyzje względem tych co zostali, a nie względem tego co obiecałeś...

Link do opinii
Avatar użytkownika - mariajar
mariajar
Przeczytane:2021-05-29, Ocena: 5, Przeczytałam,

Glowna bohaterka to 16 letnia Hazel Grace.Nastolatka ma raka tarczycy i musi nosic stale aparat tlenowy ktory pomaga jej oddychac. Dziewczyna wikszosc czasu spedza w szpitalu gdzie zaprzyjaznia sie z  Augustusem Watersem,ktory ma raka kosci .Z czasem miedzy ta dwujka rodzi sie uczucia.Autorka pokazuje ,ze mimo przeszkod ,smiertelnej choroby mozna zyc pelnia zycia na tyle ile sie da. Swietnie napisana ksiazka ,nie tylko dla nastolatkow.

Link do opinii
Avatar użytkownika - igmoniczyta
igmoniczyta
Przeczytane:2021-02-26, Ocena: 3, Przeczytałem,

Hazel, cierpiąca z powodu raka szesnastolatka już niczego w życiu nie oczekuje. Jedyne czego pragnie to spokoju ale tylko do czasu... W grupie wsparcia poznaje Augustusa, który niewiele starszy też już raz wygrał z niszczycielskim rakiem. Ich relacja jest coraz bliższa, a Gus nie tylko ukrywa przed Hazel okrutną prawdę, ale jednocześnie spełnia jej największe marzenie.

Z pewnością jest to książka młodzieżowa, biorąc pod uwagę wiek bohaterów. Porusza okropnie trudny temat raka. Choć mówi się dość swobodnie o nowotworach, to zawsze jest obawa, jak zachować się wobec chorej osoby. Dwójka młodych ludzi nie musi nic udawać. Oboje wiedzą z czym się borykają. Oboje są świadomi, że nie będzie im dane dożyć starości. Oboje walczą fizycznie i psychicznie o każdy dzień. Książkę tę wielu z was określiło, jako jedną z najbardziej wzruszających. Nie wiem już, czy coś jest więc ze mną nie tak? Czułam smutek związany z wydarzeniami w książce, ale nie działała ona na mnie aż tak mocno, jak myślałam. Płakałam przy wielu książkach. Autorzy za pomocą słów przekazywali mi czasem ogrom emocji, ale w tej pozycji tak się nie stało. Mam takie odczucia, jak przy "Pamiętniku" Sparksa. Obie nie są złe, ale super dobre niestety też nie. Spróbuje obejrzeć film, żeby się przekonać, czy wersja stworzona przez reżysera bardziej mniej poruszy.

Link do opinii
Inne książki autora
Antropocen. Twój i mój świat
John Green0
Okładka ksiązki - Antropocen. Twój i mój świat

Antropocen jest epoką geologiczną, w której obecnie żyjemy i w której wywieramy tak przemożny wpływ na naszą planetę. Ta książka to zbiór wyjątkowych opowieści...

Szukając Alaski
John Green0
Okładka ksiązki - Szukając Alaski

Życie Milesa Haltera było totalną nudą aż do dnia, gdy zaczął naukę w równie nudnej szkole z internatem. Wtedy spotkał Alaskę Young. Piękną, inteligentną...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy