Nowotwór. Na pierwszy rzut oka zwykły wyraz niewyróżniający się na tle innych. Po prostu słowo na ,,n", jak inne. Jednak skrywa ono w sobie bolesną prawdę o tym, że twoje ciało zamierza podpisać umowę z samą Śmiercią. Ludzie próbują temu zapobiec poprzez chemioterapię i inne formy zwalczania złośliwca tkwiącego wewnątrz siebie. Nie wystarczy jednak leczenie. Ważne jest także nastawienie chorego do swojego losu oraz wsparcie bliskich, które pozwala zapomnieć o wszechogarniającym nas bólu. To pozwala na szybsze pozbycie się nowotworu.
Bywa jednak tak, że nowotwór jest złośliwy, co oznacza już podpisanie umowy z panną prowadzącą dusze w danse macabre. To najgorsza z możliwych sytuacji, jakie mogą nas spotkać przy tej paskudzie siejącej spustoszenie w naszym organizmie. Wtedy zazwyczaj są dwie opcje: użalać się nad sobą i uważać, jaki ten świat jest niesprawiedliwy lub brać z życia garściami i nie przejmować się konsekwencjami.
Hazel Grace to szesnastoletnia dziewczyna, która wie, że nie ma co liczyć na cudowne ozdrowienie. Oswojona ze swoją wersją nowotworu zawsze przebywa w towarzystwie butli tlenowej pozwalającej jej na nikłe odczucie, że jeszcze żyje i jej płuca mają się nieźle. Pogodzona ze swoim losem zostaje jednak zmuszona przez matkę, by ta udała się na sesję do grupy wsparcia dla takich ludzi jak ona - czyli zdradzonych przez swoje organizmy.
Nie wie ona jeszcze tego, że właśnie w takich okolicznościach pozna niewiele starszego od siebie Augustusa, który pokaże jej drugą stronę medalu życia z bombą cykającą wewnątrz siebie. Tylko czy ta przyjaźń nie przerodzi się w coś głębszego, co może skomplikować przyszłość i spowodować jeszcze więcej bólu?
Na tę książkę miałam chrapkę już dawno, dawno temu, ale dopiero kilka miesięcy temu otrzymałam możliwość pochwycić ją w swoje krzywe paluchy. Trochę ubolewałam nad faktem filmowej okładki, ale to i tak mnie nie zniechęciło. Jednak czy szata graficzna w ten sposób mnie nie przestrzegała przed poznaniem tej historii?
,,To tylko nasza, a nie gwiazd naszych wina."
Główną bohaterką jest Hazel Grace Lancaster, która od wielu lat zmaga się z nowotworem wyniszczającym jej organizm. Gdyby nie specjalistyczny sprzęt i niezbędna dawka leku nastolatka... można się domyślić, co bym tutaj napisała. Hazel również jest zdana na butlę z tlenem, gdyż normalne oddychanie sprawia jej trudności.
Hazel Grace poznałam jako dziewczynę o bardzo specyficznym poczuciu humoru oraz pesymistycznym podejściu do życia. Trudno jej się dziwić skoro wewnątrz niej panoszy się potwór. Również w głowie Hazel ma swoje miejsce pewien incydent, który zapuścił swoje korzenie i nie zamierza jej opuścić. Panna Lancaster zmienia nastawienie dopiero wtedy, gdy poznaje bardzo pewnego siebie Augustusa, chłopaka często trzymającego niezapalonego papierosa w ustach. Czy ten duet potrafi się porozumieć? Oczywiście, że tak! W końcu łączy ich... choroba!
Hazel jest typem książkowej bohaterki, której nie można nie lubić. Jej styl bycia jest tak naturalny, że sprawia to wrażenie, jakby znało się ją od lat. Gorzej było jednak z Augustusem. Wiem, że jest wiele osób uwielbiających jego dowcipy i tę arogancję, lecz według mnie był bardzo irytujący. Co jak co, ale chłopaczyna nie przekonał mnie do siebie. Owszem - wiele tekstów miał świetnych, ale nic poza tym. No dobra, ma jeszcze jeden plus na swoim koncie, a mianowicie: pomógł spełnić największe marzenie Hazel. O czym piszę? Najprędzej dowiecie się tego w jeden sposób - czytając książkę!
,,- Jak tam twoje oczy?
- Och, doskonale. Jedyny problem w tych, że nie ma ich w mojej głowie."
John Green posługuje się lekkim piórem, dlatego też cała historia sprawia wrażenie świeżej i przejrzystej. Opisy i dialogi są wyważone, nie mogę tutaj narzekać na nadmiar jednego lub drugiego. Muszę jednak wytknąć pewną rzecz: od kiedy dziewczyna idzie do domu chłopaka po kilkudziesięciu minutach znajomości? Dla mnie to jest ździebko chore, ale już w to nie wnikam. Chociaż... czy jest ktoś, kto jeszcze miał mieszane uczucia pod tym względem?
Przyznam się także, że pod koniec łezka mi poleciała, jednak gdybym przeczytała tę książkę raz jeszcze to już pewna rzecz by mnie nie ruszyła. Owszem, jestem dziwna, ale cóż... taka moja natura. :)
Podsumowując:
,,Gwiazd naszych wina" to typowa powieść dla młodzieży, gdzie jednak nie natkniemy się na trójkącik miłosny (całe szczęście). Książkę mogę polecić fanom twórczości Greena, którzy jeszcze nie mieli do czynienia z tym tytułem oraz wszystkim czytelnikom pragnących lekkiej i świeżej lektury pozwalającej zapomnieć o tych anomaliach pogodowych.
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 2013-02-01
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 312
Tytuł oryginału: The fault in our stars
Język oryginału: język angielski
Tłumaczenie: Magdalena Białoń-Chalecka
Dodał/a opinię:
Aleksandra Bienio
-Czasami ludzie nie rozumieją wagi obietnic, gdy je składają - wyjaśniłam.
Isaac spojrzał na mnie ze zdumieniem.
- No jasne, oczywiście. Ale i tak należy ich dotrzymywać. Na tym polega miłość. Miłość to dotrzymywanie obietnic wbrew wszystkiemu.
Miliony sprzedanych egzemplarzy, adaptacja filmowa, nagrody i rzesze wiernych fanów - popularność Johna Greena już dawno wyszła poza USA i stale rośnie...
Bestseller ,,New York Timesa" Powieść jednego z najpopularniejszych obecnie autorów literatury młodzieżowej, który w USA został uznany autorem...
W każdej ulotce, na każdej stronie internetowej i w ogóle we wszelkich materiałach dotyczących raka wśród efektów ubocznych choroby zawsze wymieniana jest depresja. Lecz tak naprawdę ona nie jest skutkiem ubocznym raka. Depresja jest skutkiem ubocznym umierania. (Zresztą rak też jest skutkiem ubocznym umierania. Właściwie prawie wszystko nim jest).
Więcej