Grom i szkwał


Tom 2 cyklu Kraina Martwej Ziemi
Ocena: 5.2 (5 głosów)

W huku gromów i przy wtórze szkwału ważą się losy królestw po obu stronach Martwej Ziemi.

Arthornowi udaje się uciec z zamku opanowanego przez zdrajców, lecz najgorsze dopiero przed nim. Wkrótce znów wyruszy ku Martwicy, tym razem bez przygotowania, drużyny i wbrew własnej woli. Jednocześnie stary Garhard stara się opanować sytuację w Wondettel. To zadanie tym trudniejsze, że lord Auriss nie powiedział jeszcze ostatniego słowa - podobnie jak wysłannicy sił potężniejszych, niż przeczuwają najwięksi mędrcy. Impas, jak się wydaje, może przełamać tylko obecność księżniczki Azure, która jednak przepadła bez wieści. Co zrobi Arthorn, gdy ją odnajdzie? Czy zdoła nakłonić ją do powrotu? Ile zdecyduje się poświęcić dla królestwa?

Mroczny cień Nife pochłania bezkresne stepy, czyha na sielskie Asnal Talath, sięga podziemnych Serc Dwargów i snuje się po pokładzie latającego okrętu. Wolno podąża ku granicy, za którą śpi niespokojne Wondettel.

Informacje dodatkowe o Grom i szkwał:

Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2017-03-01
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788379247639
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak

Tagi: seria Imaginatio

więcej

Kup książkę Grom i szkwał

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Grom i szkwał - opinie o książce

Avatar użytkownika - Everyfree00
Everyfree00
Przeczytane:2019-03-10,

"Grom i Szkwał" Jacka Łukawskiego to druga część serii Kraina Martwej Ziemi, zaskakująca jeszcze bardziej i naszpikowana chaosem i brakiem wytchnienia. Chociaż główni bohaterowie już wrócili z tzw. Martwicy, obszaru o wysokiej umieralności to nie oznacza końca ich życiowych zawirowań.
Już od pierwszych słów wczuwamy się w akcje, powrót Arthorna a wokół tak wiele się dzieje król nie żyje a zdrajcy zaatakowali królestwo. Ponieważ królewna Azura zniknęła a ona jest następczynią tronu Arthorn podejmuje decyzję, wraca do Martwicy. Sam bez kompanów oraz żadnego przygotowania ale z jednym ważnym celem. Czy znajdzie księżniczkę? I czy w ogóle ona będzie chciała z nim wrócić? Na te pytania Wam nie odpowiem, sami szukajcie odpowiedzi w książce.
Głównym bohaterem książki jest Arthon wojownik oddany państwu ale w tej części swoje 5 minut miała także księżniczka Azura która jakbyśmy to teraz nazwali przechodzi bunt nastolatki. Bardzo spodobała mi się ta postać i z ciekawością czytałam o zmianie jej z rozkapryszonej dziewuchy w godną następczynie tronu. Ale nie tylko księżniczka się zmieniła, Gerhard zaufany doradca króla także przeszedł ciekawą przemianę.
Powieść jest dość trudna i trzeba dobrze się skupić żeby ją zrozumieć, fakt że są momenty które czyta się na jednym tchu ale są też takie które czytałam na siłę i czasami miałam ochotę je pominąć. Za długo ciągną się nudne wątki i opisy a za mało jest akcji.
Oczywiście książka ma też swoje dobre strony, magia która pojawia się w całej książce i fantastyczne postacie takie jak powrotniki, smiki i wiły, tajemnicze rytuały te wszystkie wątki czyta się na prawdę z zainteresowaniem. Mi podobał się powrót faceta w zielonym kapeluszu oraz wspomnienia o latającym statku dowodzonym przez pirackiego kapitana.
Książkę przeczytałam całą i moje odczucia są mieszane, trudno jest mi ją polecić lub odradzić ponieważ fanką fantasy nie jestem ale dobrą książkę lubię, to Wy podejmijcie decyzje czy warto czy nie poświęcić na nią swój czas.

Link do opinii
Avatar użytkownika - KanapaLiteracka
KanapaLiteracka
Przeczytane:2017-03-30, Ocena: 4, Przeczytałem,
W drugim tomie cyklu Kraina Martwej Ziemi lądujemy tam, gdzie zastopowaliśmy w części pierwszej. Opanowane przez zdrajców Wondettel stawia zaciekły opór najeźdźcy. Nie na długo jednak się zdaje, ponieważ pobudki lorda Aurissa popychają go do bardzo krwawych rozwiązań. Arthorn, choć z wielkimi oporami, opuszcza towarzyszy i rzuca się w pogoń za porwaną królową. Jej odnalezienie jest jedyną nadzieją na przywrócenie ładu. Wkrótce przychodzi mu się zmierzyć z wyzwaniami, postaciami i miejscami, o jakich słyszał jedynie w opowieściach. Fantastyczna kraina otwiera przed nim swoje tajemnice. Największą przeszkodą na drodze jest ciągle nieokreślony zasięg Martwicy. „Grom i szkwał” jest jeszcze bardziej intensywny niż część pierwsza. Poza tym, że fabuła rozdziela się na trzy części, co chwilę pojawia się jakaś nowa przeszkoda, kolejne stworzenie do poznania, kraina do odkrycia. Głównym i chyba najciekawszym wątkiem jest szalona, zgoła niemożliwa wyprawa Arthorna. Nie bacząc na ranę zdobytą w czasie bitwy pędzi w kierunku, w którym prawdopodobnie zmierza uprowadzona Azure. W zasadzie po omacku omija Martwicę przemierzając coraz to bardziej niesamowite miejsca i napotykając na swojej drodze zupełnie niespodziewanych wrogów i sprzymierzeńców. Właściwie ten wątek nie daje chwili wytchnienia, szalona przygoda goni przygodę i nie przestaje zaskakiwać. Mężczyzna na przemian podejmuje mordercze wyzwanie i łapie najmniejszą możliwość, żeby zregenerować siły. Drugim z wątków jest Garhard, starający się trzymać w ryzach sypiące się Wondettel. Zadanie wymaga dużo koncentracji i wysiłku, a więc w tym przypadku możemy z napięciem śledzić jego taktykę i tok myśli. Zdaje się przenikać przez umysły poddanych doskonale odgadując kto jest mu wrogo nastawiony. A jak się okazuje w zrabowanym królestwie jest coraz mniej sojuszników. Trzeci wątek to lord Auriss, czyli wróg. Zdradzony i rozwścieczony nie potrafi okiełzać gniewu – bardzo złego doradcy. Czuje się upokorzony przez Azure, a tego jego duma znieść nie może. Niezaprzeczalnie olbrzymią zaletą książki jest wartkość i różnorodność akcji. Przenikające się wątki jeszcze bardziej ją urozmaicają i nie pozwalają przewidzieć gdzie zaprowadzi i jak się potoczy kolejny rozdział. Świetnie odzwierciedlone realia średniowiecznego świata ozdobionego tętniącą magią i fantastycznymi stworzeniami nie pozwalają odwrócić wzroku, ale jednak coś mi zazgrzytało. W każdej, nawet krótkiej i jednoczęściowej książce, lubię czuć się w jakikolwiek sposób przywiązana do bohatera. Lubię też, kiedy, jak na bohatera przystało, utrze nosa wszystkim dookoła (lub komukolwiek). Co prawda mamy w powieści cały wachlarz bohaterów, ale główne skrzypce gra Arthorn. Ta rozgrywka zdecydowanie nie należała do niego. Od samego początku do końca był ranny, odurzony, uciekający, zniewolony, pobity, cudem uratowany, złożony chorobą, poniżany i przerażony. Zmęczyło mnie to. Wszystko wskazywało na sytuację beznadziejną, nie do odratowania i w zasadzie na tym się skończyło. Brakowało mi przewodnika, jakiegoś lidera, autorytetu, który mógłby mieć w zanadrzu plan awaryjny. Uczucie gruntu sypiącego się pod nogami było za bardzo dominujące. Podobnie jak w części poprzedniej autor nawiązuje do klasyków fantasy.Wplata poszczególne motywy i buduje na nich fabułę, ale nie będę się zagłębiała w ten temat, ponieważ uważam, że za mało fantasy jeszcze poznałam. Poza tym sama radość odkrywania tych smaczków jest jednym z ciekawszych doświadczeń. Jasnym stało się, że tom drugi jest tylko jednym z rozdziałów dzielących nas od finału tej historii. Jest nieprzewidywalny i bardzo dobrze przemyślany. Fabuła jest szaloną gonitwą z czasem, a bohaterowie pionkami zdanymi na łaskę i niełaskę autora. Mamy bardziej doszlifowane dialogi, więcej humoru, który jest tak bardzo potrzebny, żeby chociaż na chwilę rozładować napięcie. Niestety mam niedosyt spowodowany brakiem puenty. Zaczęliśmy w pewnym punkcie, zatoczyliśmy wielkie koło i zakończyliśmy dokładnie w punkcie początkowym. Tyle, że chyba w jeszcze gorszej sytuacji. Ponadto tak jak pisałam główny bohater nieszczególnie przypada do gustu. Nie wzbudza zbyt wielu emocji samą swoją postacią. Z niecierpliwością czekam na część trzecią, która powinna dla odmiany być nieco bardziej pozytywna i rozwiać wiele niewiadomych. Tymczasem chętnie poznam Wasze opinie o tej powieści.
Link do opinii
Avatar użytkownika - WybebeszamyBooks
WybebeszamyBooks
Przeczytane:2017-03-06, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Jest kilka rzeczy na tym pełnym absurdów świecie, które sprawiają, że uśmiecham się bez wysiłku i z prawdziwą radością. Jedną z nich są książki. Długie, krótkie, te dobre i te gorsze - gatunek nie gra roli. "Krew i stal" to pierwsza książka Jacka Łukawskiego. Debiut, który miałam przyjemność recenzować. Pamiętam adrenalinę, która krążyła w moich żyłach, gdy przewracałam kolejne strony. I zdziwienie. Przemożne, wszechogarniające zdziwienie, że mnie - dziewczynie lubującej się w romansach i nie przepadającej za militariami - ta książka faktycznie może się podobać. ŻYŁKA Jednak odezwała się we mnie ojcowska żyłka, która sprawiła, że nie mogłam oderwać się od lektury. Połączenie wojennej taktyki, ciężkich, siermiężnych urządzeń, żołdackich rozmów i fantastyki okazało się nie do odparcia. Właśnie tego - oderwania, brutalności i typowo męskiej tematyki - poszukiwałam. Z niecierpliwością czekałam na kolejny tom, ponieważ okazało się, że Łukawski nie lubi kończyć w oczywisty i przewidywalny sposób, ale z przytupem i szalonym, sadystycznym uśmieszkiem. "Grom i szkwał" to kontynuacja, po której wiele się spodziewałam i powiedzieć, że spełniła moje oczekiwania - to zbyt delikatne słowa. Jeżeli w pierwszej części wiele się działo - tutaj dzieje się jeszcze więcej. MARTWA ZIEMIA Niewielu pisarzy decyduje się na tworzenie całkowicie nowego świata. Większość modernizuje lub dostosowuje znaną nam wszystkim rzeczywistość do własnych potrzeb. Tworzy hybrydę, która łączy w sobie legendy i ludzkie wynalazki, by nam, czytelnikom, ułatwić odbiór. Tymczasem okazuje się, że nie zawsze trzeba iść tą wydeptaną ścieżką. Łukawski swoim własnym, pisarskim, lekko wyszczerbionymi mieczem przedarł się przez gęstwinę uprzedzeń i niepewności. "- To tradycyjna ofiara - wykrztusił wieszczy - taka jak w każdy dzień.Zbyt późno zrozumiał sens własnych słów.- Ale dziś - powiedział głucho Salabesh, przyciskając wieszczego do drewnianego łba i wyciągając topór - nie jest zwykły dzień.Mdlący trzask pękającej czaszki wystraszył wodne ptactwo. Lord wytarł żeleźce o szatę wieszczego i wypchnął jego drgające ciało za burtę.- Wznieśmy okrzyk, by bogowie przyjęli godny dar!" Najpierw powstał zarys, później Kraina Martwej Ziemi zaczęła oddychać, przeprowadzać fotosyntezę i rozkładać według własnego, biologicznego, naznaczonego magią rytmu. To pozwoliło Łukawskiemu rozwinąć skrzydła. Sprawiło, że stworzone przez niego postacie - tak różne, barwne i charakterne - złączyły się każdą cząsteczką z krwawą i brutalną rzeczywistością. Trudno orzec, czy to wyobraźnia Łukawskiego kształtowała świat przedstawiony, czy może to on kreował autora. KRZYKI Czy to przerażenia, czy wściekłości, można usłyszeć na każdym kroku. To w końcu książka o wojnie, wrogich sobie rasach i magii, którą czułam na czubkach palców. Opływała słowa i skały. "Postać oddychała ciężko, pachniała słodko i zachęcająco, lecz leżące obok tabu emanowało złem i obietnicą bolesnej śmierci. Borutnik wahał się, bezwiednie kołysząc się na boki. Jego gon drgał, jak gdyby był struną, na której każda myśl i obawa wygrywają swoją melodię." W jakiś niezrozumiały dla mnie sposób Łukawski urzeczywistnił strachy, zwidy i baśniowe wrzaski. Powołał do życia najbardziej okrutne z sennych mar i opowiadań. W książce roi się od nadnaturalnych stworzeń, które odbiegają od kanonu, do którego przyzwyczaił nas ostatnio rynek. Są krwiożercze. Okrutne. Żądne zemsty. Świadome swoich działań. To godni przeciwnicy - najgroźniejsi, bo żyjący na wyciągnięcie ręki. Obserwujący i szacujący ludzkie czyny. Zmienna narracja sprawia, że czujemy się jak w ogromnej sali kinowej. Poruszające się kadry tworzą spójną i nierozerwalną całość, która nie pozwala na chwilę znudzenia. W jednej chwili galopujemy konno, w drugiej czujemy jak na twarz spadają nam krople ciepłej krwi. Bohaterowie są na tyle wyraziści, że, choć jest ich wielu i wciąż pojawiają się nowi, z łatwością zapadają w pamięć. Co więcej pozwalają czytelnikowi doświadczać. Nie jesteśmy biernymi obserwatorami, ale bez ustanku stajemy naprzeciw nowych wyzwań. W pewien sposób uczestniczymy w rozgrywce. SIŁA ICH! "Grom i szkwał" to książka, która pozwala nam na w pełni odczuwać. Pełna dzikich stworzeń, które dorównują w okrucieństwie ludziom i zwrotów akcji, które nie pozwalają nocą zmrużyć oka. Łukawski utrzymał zabójcze tempo, które wyciska z czytelnika ostatni oddech, ale jest to wysiłek, którego pragniemy. Stąd nietrudno mi orzec, że "Grom i szkwał" jest jeszcze lepsza niż "Krew i stal". O ile to w ogóle możliwe.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2017-03-01, Ocena: 5, Przeczytałam,
"Sława wyolbrzymia zasługi." Zdecydowanie warto było czekać na drugi tom serii, za mną kolejna odsłona wspaniałej i porywającej fantasy. Wypełniona intrygującymi przygodami wędrówka niezwykłymi krainami Martwej Ziemi sprawia mnóstwo przyjemności i satysfakcji. Jestem pełna uznania dla autora za stworzenie silnie przekonujących i bardzo oryginalnych postaci, obdarzonych indywidualnymi cechami fizycznymi, mocno wyrazistymi osobowościami, różnymi temperamentami, kierujących się własnym systemem wartości moralnych, używających charakterystycznego języka i unikalnej mowy. Wczytywanie się w błyskotliwe i podszyte dobrym humorem dialogi dostarcza sporej rozrywki. Powieściowy świat szeroko nawiązujący do średniowiecznych klimatów, ze słowiańskim kolorytem, bardzo pomysłowo wykreowany, barwnie opisany, wyposażony w ciekawe nacje, nietuzinkowe istoty, magiczne siły i moce. Podróż lądowymi szlakami, martwymi rubieżami, wodnym traktami czy rozległymi przestworzami, wiąże się z wieloma wyzwaniami i sporym ryzykiem. Podobnie jak przenikanie między rzeczywistym a nierzeczywistym światem, w którym przyszło żyć i walczyć głównym bohaterom. Jakże często uciekają przed niebezpieczeństwem, aby za chwilę stawić czoło kolejnemu zagrożeniu. Uwikłani w różnorodne scenariusze wydarzeń, blaski i cienie historii, siły okrutnie drwiące z uczuć, obracające zwycięstwo w klęskę, i odwrotnie, wypalające kłamstwo i zdradę, pielęgnujące chwałę i honor. Dynamiczna akcja, zaskakujące sploty okoliczności, płynne zazębianie się wątków, bezpośredniość w tworzeniu spektaklu zdarzeń, przekraczanie schematów, to kolejne atuty tej fascynującej opowieści. Jak utrzymać mocno już niestabilną równowagę świata? Któremu z królestw przypadnie w udziale zwycięstwo? Ile każdy z ulubionych bohaterów będzie musiał poświęcić w imię zwycięstwa? Ciekawa jestem, jakie wyjątkowe niespodzianki dla czytelników przygotuje autor w tomie zamykającym trylogię? bookendorfina.pl
Link do opinii
Avatar użytkownika - AlopexLagopus
AlopexLagopus
Przeczytane:2018-05-19, Ocena: 6, Przeczytałam, 2018 - 52 książki ,

Po emocjonujących przygodach z pierwszej części Arthorn powraca do królestwa, a tu potworne zamieszanie. Król otruty, dziedziczka porwana, podejrzane zwłoki... Arthorn nie ma czasu na wypoczynek, znów rusza za Martwicę, żeby odnaleźć królewnę. Tymczasem Wondettel ogarnia wojna. Arthorn błąka się po nieznanych ziemiach, mając co rusz nowe przygody, akcja toczy się wartko, ale bardzo równomiernie, dzięki temu czyta się bardzo płynnie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - olywka
olywka
Przeczytane:2018-05-08, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2018, 52 książki 2018,

Nowy tom i dalsza przygoda Arthorna, tym razem nieco wbrew jego woli. Tuż po jego ucieczce z zamku, który opanowali zdrajcy okazuje się, że jest on po raz kolejny zmuszony powrócić w strony Martwej Ziemi. Za zadanie ma znaleźć następczynię tronu - Azurę, która przepadła bez jakiegokolwiek znaku.
W tej książce naprawdę wiele się dzieje. Strasznie ciężko nie zdradzać jakichkolwiek szczegółów, tak aby pozostawić czytelnikowi satysfakcję z czytania tej powieści.
Osobiście cenię sobie tę książkę za tak porywającą akcję. Za to, że jej dalsze części rozgrywały się od razu w miejscu zakończenia poprzedniej części.
Ponadto w samej książce poruszanych jest wiele tematów. Każdy z nich intryguje, niektóre bawią, niektóre przerażają. Ale na nudę nie ma co narzekać. Choć czasami trzeba przyznać, że opanowanie samej treści pomimo prędkiej akcji nie jest tak łatwe jak w pierwszej części, ponieważ autor używa coraz to bardziej sprecyzowanego słownictwa "bitewnego". Czytelnik chwilami musi domyślac się, o co tu tak właściwie chodzi.

Link do opinii
Inne książki autora
Odmęt
Jacek Łukawski0
Okładka ksiązki - Odmęt

Dziennikarz Damian Wolczuk ma ogromnego pecha. Jego życie prywatne wali się w gruzy, później traci pracę i przegrywa proces o zniesławienie. W poszukiwaniu...

Gianca
Jacek Łukawski0
Okładka ksiązki - Gianca

Posłuchajcie Arka Olsona, który z dryfującej wśród chmur wyspy trafił na pokład latającego okrętu. Opowie wam, jak z chłystka zmienił się w powietrznego...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy