W huku gromów i przy wtórze szkwału ważą się losy królestw po obu stronach Martwej Ziemi.
Arthornowi udaje się uciec z zamku opanowanego przez zdrajców, lecz najgorsze dopiero przed nim. Wkrótce znów wyruszy ku Martwicy, tym razem bez przygotowania, drużyny i wbrew własnej woli. Jednocześnie stary Garhard stara się opanować sytuację w Wondettel. To zadanie tym trudniejsze, że lord Auriss nie powiedział jeszcze ostatniego słowa - podobnie jak wysłannicy sił potężniejszych, niż przeczuwają najwięksi mędrcy. Impas, jak się wydaje, może przełamać tylko obecność księżniczki Azure, która jednak przepadła bez wieści. Co zrobi Arthorn, gdy ją odnajdzie? Czy zdoła nakłonić ją do powrotu? Ile zdecyduje się poświęcić dla królestwa?
Mroczny cień Nife pochłania bezkresne stepy, czyha na sielskie Asnal Talath, sięga podziemnych Serc Dwargów i snuje się po pokładzie latającego okrętu. Wolno podąża ku granicy, za którą śpi niespokojne Wondettel.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2017-03-01
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Po emocjonujących przygodach z pierwszej części Arthorn powraca do królestwa, a tu potworne zamieszanie. Król otruty, dziedziczka porwana, podejrzane zwłoki... Arthorn nie ma czasu na wypoczynek, znów rusza za Martwicę, żeby odnaleźć królewnę. Tymczasem Wondettel ogarnia wojna. Arthorn błąka się po nieznanych ziemiach, mając co rusz nowe przygody, akcja toczy się wartko, ale bardzo równomiernie, dzięki temu czyta się bardzo płynnie.
Nowy tom i dalsza przygoda Arthorna, tym razem nieco wbrew jego woli. Tuż po jego ucieczce z zamku, który opanowali zdrajcy okazuje się, że jest on po raz kolejny zmuszony powrócić w strony Martwej Ziemi. Za zadanie ma znaleźć następczynię tronu - Azurę, która przepadła bez jakiegokolwiek znaku.
W tej książce naprawdę wiele się dzieje. Strasznie ciężko nie zdradzać jakichkolwiek szczegółów, tak aby pozostawić czytelnikowi satysfakcję z czytania tej powieści.
Osobiście cenię sobie tę książkę za tak porywającą akcję. Za to, że jej dalsze części rozgrywały się od razu w miejscu zakończenia poprzedniej części.
Ponadto w samej książce poruszanych jest wiele tematów. Każdy z nich intryguje, niektóre bawią, niektóre przerażają. Ale na nudę nie ma co narzekać. Choć czasami trzeba przyznać, że opanowanie samej treści pomimo prędkiej akcji nie jest tak łatwe jak w pierwszej części, ponieważ autor używa coraz to bardziej sprecyzowanego słownictwa "bitewnego". Czytelnik chwilami musi domyślac się, o co tu tak właściwie chodzi.
Gdy krew bohaterów zrosi Martwą Ziemię, stal będzie musiała dosięgnąć zdrajców. Sto pięćdziesiąt lat po powstaniu Martwej Ziemi z twierdzy...
Śmierć młodziutkiej kieleckiej influencerki sprawia, że prokurator Arkadiusz Painer będzie musiał zmierzyć się z technologią i światem, których...
Przeczytane:2019-03-10,
"Grom i Szkwał" Jacka Łukawskiego to druga część serii Kraina Martwej Ziemi, zaskakująca jeszcze bardziej i naszpikowana chaosem i brakiem wytchnienia. Chociaż główni bohaterowie już wrócili z tzw. Martwicy, obszaru o wysokiej umieralności to nie oznacza końca ich życiowych zawirowań.
Już od pierwszych słów wczuwamy się w akcje, powrót Arthorna a wokół tak wiele się dzieje król nie żyje a zdrajcy zaatakowali królestwo. Ponieważ królewna Azura zniknęła a ona jest następczynią tronu Arthorn podejmuje decyzję, wraca do Martwicy. Sam bez kompanów oraz żadnego przygotowania ale z jednym ważnym celem. Czy znajdzie księżniczkę? I czy w ogóle ona będzie chciała z nim wrócić? Na te pytania Wam nie odpowiem, sami szukajcie odpowiedzi w książce.
Głównym bohaterem książki jest Arthon wojownik oddany państwu ale w tej części swoje 5 minut miała także księżniczka Azura która jakbyśmy to teraz nazwali przechodzi bunt nastolatki. Bardzo spodobała mi się ta postać i z ciekawością czytałam o zmianie jej z rozkapryszonej dziewuchy w godną następczynie tronu. Ale nie tylko księżniczka się zmieniła, Gerhard zaufany doradca króla także przeszedł ciekawą przemianę.
Powieść jest dość trudna i trzeba dobrze się skupić żeby ją zrozumieć, fakt że są momenty które czyta się na jednym tchu ale są też takie które czytałam na siłę i czasami miałam ochotę je pominąć. Za długo ciągną się nudne wątki i opisy a za mało jest akcji.
Oczywiście książka ma też swoje dobre strony, magia która pojawia się w całej książce i fantastyczne postacie takie jak powrotniki, smiki i wiły, tajemnicze rytuały te wszystkie wątki czyta się na prawdę z zainteresowaniem. Mi podobał się powrót faceta w zielonym kapeluszu oraz wspomnienia o latającym statku dowodzonym przez pirackiego kapitana.
Książkę przeczytałam całą i moje odczucia są mieszane, trudno jest mi ją polecić lub odradzić ponieważ fanką fantasy nie jestem ale dobrą książkę lubię, to Wy podejmijcie decyzje czy warto czy nie poświęcić na nią swój czas.