Sasha Marczenko, studentka spod Kijowa, koniecznie chce się dostać do Polski, aby upublicznić materiał ukazujący okrucieństwo rosyjskiej armii. Pewnego dnia zjawia się w domu 96-letniej Leny Wodzańskiej, mieszkającej w ukraińskiej Połapie. Śladem Sashy podążają dwaj rosyjscy żołnierze w cywilu, których celem jest uniemożliwienie jej opuszczenia kraju. Od ukraińskich uciekinierów odróżnić ich można jedynie po dobrych butach…
Tymczasem Lena u kresu życia wraca pamięcią do czasów młodości i nieistniejącej już wsi Pogranka. Relacje, które ogląda w telewizji, przywołują w jej pamięci to, co już kiedyś przeżyła w czasie II wojny światowej. W Polsce zaś wolontariusze angażują się w pomoc uchodźcom zza ukraińskiej granicy.
W najnowszej powieści Marcina Pilisa historia zatacza koło, a trudna przeszłość odbija się w niej jak w lustrze. Książka luźno nawiązuje do nagradzanej „Ciszy w Pogrance”. Tak jak w poprzedniej powieści, tak i tu autor głęboko sięga do ludzkich dusz.
Wydawnictwo: Lira
Data wydania: 2023-09-13
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: Polski
Język oryginału: Polski
Rok 1996 – do zapadłej polskiej wsi Wielkie Lipy przybywa były niemiecki żołnierz, aby po latach zmierzyć się z własną wojenną przeszłością. Rok...
W ciszy wieczorów łuny nad horyzontem zwiastują niechybną rzeź.Tego lata cały Wołyń ogarnęła trwoga...Lipiec 1943 roku. Dwie nastoletnie siostry z Pogranki...
Przeczytane:2024-10-31, Ocena: 4, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, E-book,
Rosja napada na Ukrainę. Początek wojny niesie strach, niedowierzanie. Młoda Ukrainka jest świadkiem mordu na swojej rodzinie. Pragnie dostać się do Polski z dowodami zbrodni. Pierw trafia do Leny, staruszki, która przeżyła rzeź wołyńską i jest ostatnim świadkiem zagłady swojej rodzinnej wsi.
Miłka mieszka w Polsce i postanawia pomóc Aleksandrze.
Świetnie ukazane losy ludzi wojny, porównanie obu wojen.
Moim zdaniem niepotrzebne są rozdziały o Putinie. Mam wrażenie, że autor próbował "wejść do głowy" dyktatora. Nikt nie wie co w nim siedzi.