Rok temu o tej porze wszyscy przyjechaliśmy na ślub Lucasa do położonej nad samym morzem, imponującej rezydencji w Kornwalii. Tego dnia nie doszło jednak do żadnego ślubu.
Teraz Lucas zaprosił nas ponownie, tym razem na rocznicę. Ale rocznicę czego? Ślubu, do którego przecież nie doszło, czy może tragedii, która wydarzyła się tamtego dnia? Dziś poinformował nas, że przygotował grę. Każdy musi wziąć w niej udział.
CZEGO ON OD NAS CHCE? O CZYM NAM NIE POWIEDZIAŁ?
I CO SIĘ WYDARZY, KIEDY TA STRASZNA GRA DOBIEGNIE KOŃCA?
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2020-07-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: The Murder Game
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Napieralski Adrian
Grupa bliskich przyjaciół spotyka się kilka dni przed ślubem jednego z nich- Lucasa. Lucas zaprosił ich do swojej imponującej rezydencji, aby razem świętować nadchodzący wielkimi krokami dzień. Niestety nie wszystko idzie zgodnie z planem. W związku z tajemniczą sprawą sprzed kilkunastu lat dochodzi do śmierci siostry pana młodego. Rok później wszyscy ponownie dostają zaproszenie, aby uczcić rocznicę. Wydaje im się to podejrzane, bo przecież do ślubu ostatecznie nie doszło. Okazuje się, że zostają zmuszeni do zagrania w pewną grę towarzyską- grę w morderstwo.
Książka bardzo mnie zainteresowała ze względu na tajemniczy opis. Dodatkowo słyszałam pozytywne opinie o pozycjach tej autorki, natomiast sama nigdy wcześniej ich nie czytałam. „Gra w morderstwo” to moje pierwsze spotkanie z Rachel Abbott i myślę, że nie ostatnie. Historia jest bardzo intrygująca już od samego początku. Tajemnice z przeszłości bohaterów wpływają na to, że czyta się ją szybko i z zaangażowaniem. Jedyny minus, jaki zaobserwowałam stanowił brak relacji między małżonkami. Było to widoczne głównie pomiędzy główną bohaterką, a jej mężem. Wydawało mi się nieprawdopodobne, że żyją ze sobą od dłuższego czasu i tak mało się znają. Odniosłam też wrażenie, że zupełnie ze sobą nie rozmawiali. Kobieta będąc już prawie na miejscu ślubu pyta swojego męża o jego przyjaciół, których ma poznać. Dla mnie logiczne jest to, że taka rozmowa odbywa się najpóźniej w tym momencie, w którym dostają zaproszenie na ślub. Co więcej, mąż odpowiada jej bardzo zdawkowo i jakby od niechcenia. Zachowują się nie jak małżeństwo, ale raczej jak obcy ludzie. Pomijając tą kwestię książka bardzo mi się podobała. Najważniejsze w tego typu historiach jest oczywiście zakończenie, które zdecydowanie przypadło mi do gustu. Nawet pod koniec książki nie domyślałam się, jak rozwiąże się akcja. Ogólna ocena to 4/5 gwiazdek :)
W przypadku tajemniczego morderstwa zawsze jest dużo pytań. A jeszcze większa ciekawość, kto i dlaczego odebrał danej osobie życie. Gra w szukaniu sprawcy bywa wyczerpująca i szokująca. A prawda brutalna.
Nina i Lucas zapraszają grupę przyjaciół na ślub. Posiadłość Polskirrin jest imponująca. Przygotowania nabierają rozpędu a radość nowożeńców odbierają zwłoki znalezione w wodzie. Śledztwo prowadzi niezawodna Stephanie King. Rok później ponownie na zaproszenie Lucasa przyjeżdżają w to samo miejsce. Zaczyna się gra, która ma jeden cel. Co się stanie, gdy czas dobiegnie końca? Czy prawda wyjdzie na jaw? O co w tym wszystkim chodzi?
Książki Rachel Abbott to nie lada gratka dla fanów kryminałów. Jej pióro, styl i trzymacie czytelnika w niepewności jest świetne. Temat, jaki wybrała tym razem jest wstrząsający. Zaprasza nas, czytelników do wzięcia udziału w wyjątkowej grze. Grze, w której każdy z uczestników musi ujawnić tajemnice i całą prawdę o sobie. Świetny pomysł. Zaskakujący ale za to sposób jej przeprowadzenia trzyma uwagę do samego końca. Idealna zbrodnia, która ma drugie podłoże. Autorka umiejętnie prowadzi czytelnika przez całe śledztwo i fabułę w odpowiednim momencie myląc i przerzucając myśli to z jednej to na drugą osobę. Do samego końca nie wiadomo, kto i dlaczego. Idealny labirynt, z którego nie chce się wychodzić. Od początku historia wciąga i pokazuje prawdę dawkowaną w porcjach, które podsycają apetyty na ciąg dalszy. Od samego początku moją uwagę skupiła na sobie ofiara. To czego doświadczyła w przeszłości i jak to wszystko na nią wpłynęło. Jaka jest obecnie. U wszystkich bohaterów obecnych w czasie tej zbrodni dziwiło mnie ich specyficzne zachowanie. To, że jednak nie mówią całej prawdy. Im bliżej końca, tym coraz większe były moje oczy. Za to finisz zaskoczył. Tego się w ogóle nie spodziewałam. To była świetna gra.
Po "Zmuszonej, by zabić" wiedziałam, że będę chciała przeczytać kolejną część z serii o sierżant Stephanie King. Jak tylko dostałam propozycję zrecenzowania "Gry o morderstwo", nie wahałam się. Ta książka jest w moim odczuciu lepsza od poprzedniej. Bardziej trzyma uwagę i wciąga w wir wydarzeń. Umiejętnie prowadzi uwaga czytelnika zrzucając podejrzenia z jednego, na drugiego bohatera a finisz i prawda nokautują tak, że wyskakujemy z butów. Fakt, że z początku było trochę mało ciekawie ale jak karuzela ruszyła to wbiła w fotel. I jeden dodatkowy minusik dorzucam za skąpą ilość Stephanie King. Myślałam, że będzie jej więcej. Tak jak w "Zmuszonej, by zabić. Ale wiecie co? Ta książka jest świetna. Ma w sobie wszystko to, co fan mrocznych i szokujących kryminałów ceni. A fani autorki będą zachwyceni.
Polecam
Długo nie mogłam się w tę książkę wczuć. Historia z początku mnie nie porwała a akcja była płaska. Niby coś się działo ale nic co by interesowało czytelnika do tego stopnia żeby z zapartym tchem czytać dalej. W sumie to jestem zdziwiona bo przeczytalam już tyle książek tej autorki które wciągały mnie od pierwszej strony a tutaj nie wydarzyło się nic. Czytałam żeby skończyć te historię i mieć za sobą.
Świetna książka napisana w zupełnie innej konwencji niż tradycyjne kryminały
„Gra w morderstwo” Rachel Abbott to drugi tom cyklu thrillerów psychologicznych z sierżant Stephanie King. Byłam ogromnie ciekawa czy ta część okaże się równie dobra, równie wciągająca jak pierwsza pt. "Zmuszona, by zabić". Teraz po lekturze z czystym sumieniem mogę przyznać, że tak! Tym razem rzecz dzieje się w odosobnionej rezydencji przy morzu w Kornwalii. Grono bohaterów jest zamknięte – to tylko dziewięcioro przyjaciół. Postęp akcji obserwujemy oczami kilku z nich, a fabuła oparta jest na zasadach znanej gry towarzyskiej, która tu przybiera zdecydowanie mroczny i dosyć makabryczny obrót. Podobały mi się nawiązania do klasyki kryminałów, bohaterowie są dobrze zbudowani pod względem psychologicznym, a ciągła tajemnica nie daje o sobie zapomnieć, przez co książkę ciężko odłożyć. Muszę przyznać, że Abbott ma szansę trafić na półkę moich ulubionych autorów! Cykl o Stephanie King zdecydowanie wart jest uwagi!
Mimowolnie wzięłam udział w tej grze, która zamieniła się w sadystyczną, a sympatyczny Lucas stał się panem i władcą, wydającym rozkazy i zmuszającym innych do posłuchu. Obsesja i żal przyćmiły mu ogląd sytuacji. Szantaż emocjonalny przybiera na sile. Jedna ofiara. Jeden morderca. Przyjaciele przestają sobie ufać. Między nimi i w ich związkach powstają wyrwy. Bohaterowie postawieni przed trudnym moralnie wyborem walczą z samymi sobą. Są odcięci od świata. King to dobry detektyw. Jej instynkty i umiejętności zaskakują nawet doświadczonego Brodiego. Postać Steph dobrze się rozwija, jest wiarygodna w tym, co robi. Prowadziłam własne dochodzenie, tak jak Jemma, która patrzy na wszystko jakby z dystansu. To przede wszystkim z jej perspektywy poznawałam wydarzenia, jednocześnie słysząc jej myśli.
Thriller przeczytałam szybko. Pomysł na taką grę towarzyską oraz intrygę zacny, a wykonanie świetne. Do tego tajemnice skrywane przez bohaterów, które przeplatają się z kłamstwami. Stopniowo na jaw wychodzą szczegóły sekretu sprzed kilkunastu lat. Emocje uczestników gry zmieniają się wraz z ich postawami, tworząc barwną mozaikę. Eskalują. Napięcie faluje. Czuć zagrożenie, niebezpieczeństwo wisi w powietrzu. Atmosfera się zagęszcza. Autorka sprawnie myli tropy i nie pozwalała czytelnikowi w pełni nikomu zaufać. Nie do końca przewidziałam finał. Autorka zrobiła myk i wywiodła mnie w pole. Emocjonujące zakończenie.
Wyraziści bohaterowie, szantaż emocjonalny, prawdziwe emocje, ogromne napięcie, duszna atmosfera, mroczny klimat, odcięcie od świata, najskrytsze tajemnice, trudne wybory moralne i złożone relacje międzyludzkie, a w tym wszystkim na szali postawiona wieloletnia przyjaźń. Dajcie się zamknąć w rezydencji Polskirrin jak w więzieniu i podejmijcie grę. Grę w morderstwo. Może wygracie…
Długo się zbierałam, by sięgnąć po jakąkolwiek książkę Rachel Abbott, bo obawiałam się, że główną bohaterką znów okaże się jojcząca i kompletnie niedojrzała kobieta, której postawa sprawia, że czytanie jest katorgą. Jednak nie tym razem. Inna rzecz, że nawet nie zauważyłam, że sięgam po drugą część serii o policjantce Stephanie King (no cóż… zdarza się najlepszym ;)).
Jemma i Matt jadą w odwiedziny do przyjaciela Matta z dzieciństwa, Lucasa. Spotkają się w prawie takim samym gronie jak rok wcześniej na niedoszłym ślubie Lucasa i Niny, jednak tym razem nie jest to coś, co robią z przyjemnością. Rok wcześniej bowiem zamiast ślubu wydarzyła się tragedia. W jakim celu zatem Lucas zaprasza wszystkich?…
Rachel Abbott przedstawia nam całkiem interesującą historię. Pokazuje, jak miłość do jednej osoby może opętać do tego stopnia, że rani się innych, równie bliskich. W posiadłości Polskirrin (która zresztą jest tak obrazowo przedstawiona, że chciałoby się tam być), kryją się długo skrywane tajemnice. Pan domu w nietypowy sposób zamierza je poznać – zaprosi przyjaciół do gry w morderstwo. Autorka w bardzo sprawny sposób przeprowadza nas przez tę grę i pozwala razem z uczestnikami odkrywać kolejne kawałki układanki.
Muszę przyznać, że nawet polubiłam główną narratorkę, Jemmę. Jak na bohaterkę psychologicznego thrillera była całkiem sensowną babką. Nie jęczała, tylko starała się działać (inna kwestia, czy zawsze sensownie). A jeszcze bardziej polubiłam Stephanie King – inteligentną i zaangażowaną w sprawę policjantkę.
Książka Rachel Abbott nie jest arcydziełem literatury, jednak bardzo szybko mi przy niej upłynął czas. Napisałabym wręcz, że przyjemnie, gdyby nie fakt, że tematy poruszane w tej powieści w większości do przyjemnych nie należą. Co prawda domyśliłam się przed końcem, co się tam tak naprawdę dzieje, ale nie na tyle szybko, żeby mi to uprzykrzyło lekturę. Do tego nawet na samym końcu autorka odkryła przed czytelnikami jeszcze ostatnie drobne szczegóły, które pozwoliły dopełnić całości.
Dla fanów thrillerów psychologicznych bądź po prostu lubiących tajemnice, lektura (prawie) obowiązkowa. Myślę, że nie rozczaruje.
Jak daleko się posuniesz, by zatrzymać przy sobie ukochane osoby? Kiedy Olivia Brookes dzwoni na policję, by zgłosić zaginięcie męża i dzieci, boi się...
Kobiety rzadko zabijają z zimną krwią. Kiedy znany filantrop zostaje znaleziony martwy, nikt nie ma wątpliwości, że mordercą jest kobieta. Precyzja, z...
Przeczytane:2020-09-20,
Uwielbiam książki, które od samego początku zarzucają na mnie sieć intryg i domysłów. „Gra w morderstwo” to właśnie taka powieść! Jednak pod płaszczykiem zagadek i niebezpieczeństw, nie brak ważkich kwestii międzyludzkich. Gotowi na niebanalną grę?
To miał być piękny i wytworny ślub. W końcu młodym nie brak ani pieniędzy, ani oszałamiającej scenerii. Początkowo nic nie zapowiada tragedii. Nawet snująca się niczym duch Alex nie budzi większej konsternacji. Aż do momentu, gdy… ginie. Rok później wszyscy zaproszeni goście spotykają się w tym samym miejscu. Tylko po co? Żeby uczcić ślub, który się nie odbył? Powspominać Alex? Nikt nie spodziewa się, że gospodarz zaproponuje im grę w… morderstwo. Mają wcielić się w przydzielone im role, a to dopiero sam początek kontrowersji. Do czego zmierza Lucas? Co ma na swoich gości, że potrafi ich zmusić do tej maskarady?
Dałam się złapać już od pierwszych stron. Wszystko to za sprawą intrygującego prologu, który jednocześnie wiele sygnalizuje, ale też nic nie zdradza. Następnie zgrabnie i szybko cofamy się do początków całej fabuły. Gdy nie wcześniejszy fragment, można by było dać się zwieść obyczajowej warstwie opowieści. Początkowo odgrywa ona główne skrzypce. Nie obawiajcie się jednak nudy! Wśród zaproszonych gości aż iskrzy od ukrytych motywów, niesnasek i podejrzeń. Również małżeństwo głównej bohaterki dalekie jest od ideału. Całe to tło świetnie oddaje charaktery bohaterów, ale też intensyfikuje późniejszy wątek.
Część druga (stanowią jakby kolejny rozdział, bo znajduje się fizycznie w tej samej książce) jest zdecydowanie obszerniejsza od poprzedniej. Rozgrywa się dokładnie rok później od wcześniejszej tragedii i skupia na kwestii tajemniczej śmierci siostry pana młodego. To wszystko jednak na własną rękę, bez udziału policji. Lucas jest pewny, że jego goście coś ukrywają. Tylko kto? A może wszyscy? Ten wątek nie przebiega jednak tak, jak sobie tego Lucas życzył. Spodziewałam się, że tytułowa gra będzie miała większą rolę. Chociaż pomysł był świetny, stanowi on bardziej wydarzenie, które rusza całą akcję do przodu. Szybko przestaje mieć znaczenie, a gracze nie przekładają się do samej „zabawy”. Miesza to nie tylko w samej intrydze, ale też fabule. Dużo się dzieje, ale też sporo w tym chaosu.