ON WPADŁ PO USZY.
ONA NADAL TEGO NIE CZUJE...
Miłość od pierwszego wejrzenia (a właściwie usłyszenia) jest piękna, ale wcale nie musi zostać odwzajemniona. Przekonał się o tym Shy Gardener, który pokochał niezwykłą dziewczynę o magicznym głosie, jednak ciągle nie jest pewny, czy ich relacja ma jakąkolwiek przyszłość. Pragnie chronić Sky i udowodnić, że jest godny jej zaufania.
Niestety, cienie z tragicznej przeszłości dziewczyny nie dają o sobie zapomnieć i nie pozwalają jej otworzyć się na przyszłość.
Jednak Shy nie zamierza się poddawać. Wie, że znalazł kobietę swojego życia i jest w stanie zrobić wszystko, byleby była szczęśliwa, bezpieczna i by wreszcie stopniało dla niego jej poranione serce...
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2024-08-07
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 384
“Gra o miłość” to kontynuacja losów Shya i Sky. Jeśli chodzi o poprzednią część, “Gra o serce”, to pisałam o niej, że nie jest to książka bardzo dynamiczna, a raczej nastawiona na refleksje i współprzeżywanie z postaciami. Ma w sobie coś, co nie pozwala jej odłożyć nawet na chwilę, ta historia zagrania czytelnika do swojego świata i nie daje o sobie zapomnieć”. Czy powielę tę opinię również w przypadku drugiego tomu? I tak i nie.
Tak, ponieważ autorka potrafi pięknie pisać o emocjach a “Gra o miłość” wyróżnia się tym, że jest to młodzieżówka, w której niekoniecznie fizyczność, a właśnie emocje grają pierwsze skrzypce. I za to jej duży atut, bo w przypadku tej serii odbiorcą może być czytelnik młodszy niż 16+.
Nie i tu problem jest bardziej złożony, ponieważ w przeciwieństwie do mojego entuzjastycznego stosunku względem głównego bohatera, Shya z pierwszego tomu, w drugim zaczęły mi się pojawiać red flagi. Przy okazji recenzowania poprzedniej części, twierdziłam, że “jego postać jest wspaniale pozytywna, pełna energii, lekko nadpobudliwa, niecierpliwa, w tym chłopaku emocje buzują i sprawiają, że on sam wręcz, (metaforycznie) - fruwa nad ziemią. Wielokrotnie jego przemyślenia czy wywody wywoływały uśmiech na mojej twarzy”, tak biorąc pod uwagę drugą część, ten pozytywny wizerunek zmienił się w moich oczach o 180 stopni. Shy stał się kontrolujący, zaborczy, zazdrosny, osaczający. A nazywając sprawę wprost — wszedł w buty sta*kera. Nie wiem, czy taki był zamysł na tę postać, ale chwilami przerażało mnie to, co myślał lub mówił. Pod przykrywką opatulenia swojej ukochanej płaszczykiem bezpieczeństwa, miłości, opieki i wsparcia stawał się kimś, kogo można było zacząć się obawiać.
Na szczęście dla Sky i całej powieści, chłopak zaczął sobie zdawać sprawę z tego, że jego zachowanie nie jest okej. Szczerze mówiąc nawet dla mnie, jako czytelniczki, to jak postępował Shy, zaczęło być niewygodne. Jeśli to było celowe — to chylę czoła przed autorką, że tak sprawnie zagrała na moich emocjach i szczerze mówiąc, mam ogromną nadzieję, że właśnie tak było.
Jeżeli chodzi o samą Sky, to dowiadujemy się o niej znacznie więcej. Jej wszechobecny smutek zaczyna ustępować miejsca większej wierze w siebie i odwadze w relacjach z innymi. Większą sympatią zaczęłam darzyć Sky, której introwertyzm nie przerażał mnie tak, jak ekstrawertyzm Shya. Również w przypadku dziewczyny nie mogę zrozumieć niektórych jej zachować, ale zrzucę to na zagubienie i strach, które stale jej towarzyszą i tra*my, które wiszą nad nią jak gradowe chmury.
Moją największą sympatię wzbudziła mama Shya. Cudowna postać! Kochana, mądra, prawdziwie opiekuńcza, której rady są wartościowe, a nie tworzą zapchajdziur fabularnych, będących niczym nieznaczącą paplaniną. Uwielbiam tę kobietę.
W tej części zdecydowanie więcej się dzieje, a sama akcja nabiera dynamiki. Autorka odeszła od częstego powtarzania podobnych opisów przeżyć bohaterów, co wiem, że niektórym przeszkadzało w odbiorze pierwszej części, a skupiła się na rozwoju postaci i zadbała, abyśmy mogli więcej dowiedzieć się zwłaszcza o Sky, która dotychczas była jedynie cieniem dynamicznego Shya.
Czy skuszę się na przeczytanie trzeciego tomu? Pewnie, że tak! Bardzo lubię tę serię i jestem ciekawa, co wydarzy się dalej, bo zakończenie tego tomu było niezwykle intrygujące i zwiastuje coś na wzór wątku kryminalnego
„Człowieka nie kocha się za wygląd.
On nas może tylko ku komuś przyciągnąć,
zwrócić naszą uwagę, zaspokoić zmysły.
Prawdziwe uczucie musi mieć głębsze podstawy.”
Z miłością jest tak, że albo trafia się taka od pierwszego wejrzenia, gdy od razu, w tym samym momencie strzała Amora celuje w obydwa serca jednocześnie. Albo nie robi to zbyt dokładnie i miłość trafia tylko w jedną stronę, a tak zdarzyło się w książce „Gra o serce”, która była pierwszym tomem opowiadającym o dwójce osiemnastolatków: Skylerze „Shy” Gardenerze i Skylar Gardier. Ich podobieństwo w imionach i nazwiskach były początkiem walki o serce dziewczyny ze strony chłopaka, który jako jedyny w klasie dostrzegł piękno, w którym się zakochał.
„Gra o miłość” to kontynuacja rozterek Shy, a więc też kolejna porcja wzruszeń, westchnień, tkliwości, smutku i radości czyli ogromnej emocjonalnej bańki. Wypełniają one każdą stronę tej powieści. To historia pewnego uczucia, określonego przez bohatera, jako sycylijski piorun, które pojawiło się w pierwszym tomie Nie trafił on od razu w serce Skylar, która ma swoje powody, by bronić się przed miłością. Jednak wytrwałość Shy zostaje nagrodzona, bo dziewczyna powoli zauważa jego starania. Widać też stopniową jej przemianę na podstawie wpisów do pamiętnika, któremu ona zwierza się ze swych myśli. Można ten wątek łatwo odróżnić, gdyż tekst jest opatrzony datą i godziną oraz wyróżniony kursywą. Dzięki temu nie miałam problemów z rozpoznaniem, kto przedstawia mi swój punkt widzenia, mimo że nie ma oznaczeń pod postacią imion.
Pani Katarzyna Białkowska nie obniża lotów, trzymając poziom, jaki, wykazała się w debiutanckiej powieści „Gra o serce”. Teraz, dokładając do tego kolejne warstwy tej historii, więc stwarza atmosferę dreszczyku i niebezpieczeństwa, bo wyraźnie ktoś zagraża Sky. Można to zauważyć po dziwnych zdarzeniach wokół niej. Na szczęście ma ona wokół siebie kliku przyjaciół z kręgu Skylera i wkrótce dochodzą nowe osoby, która ją doceniają. Chłopak też uczy się odpowiedniej postawy w relacji z dziewczyną, dostrzegania swoich błędów, jakie popełnia, uczy się kochać, ufać i rozumieć drugą osobę. A to wszystko dzięki mamie, która jest cudowną, empatyczną osobą, potrafiącą wszystko delikatnie synowi wytłumaczyć, wskazać, co robi źle, doradzać jak może to zmienić. Shy dostrzega też zalety u ojca, którego uważał za surowego i apodyktycznego. Natomiast problemem młodych jest bowiem to, że nie potrafią ze sobą rozmawiać, zwłaszcza Shy ma z tym problem w obawie, że może stracić ukochaną, gdyby coś jej się nie spodobało. Autorka pokazuje przy tym, jak można widzieć różnie, tę samą sytuację. To co jemu wydaje się czymś niewłaściwym, jest niepewny swoich reakcji, nie wie jak postąpić, ona ma do tego zupełnie odmienne podejście.
Styl pani Katarzyny Białkowskiej przywołuje poetyckie klimaty, pełne delikatności opisy zachwytu, podekscytowania, buzującego uczucia, niepewności, ciekawości, eteryczne porównania ukazujące piękno drugiej osoby, ale też potrafi pokazać bardziej dramatyczne emocje, nastroje oparte na lęku, złości i zazdrości. W jej słownictwie nie pojawi się na przykład zwyczajny opis, chociażby śmiechu dziewczyny, lecz raczej ujmie to w słowach, że dziewczyna „śmieje się tym swoim niepowtarzalnym, ciepłym, wibrującym śmiechem. Rozpryskującym się w powietrzu tęczowo”, albo o tzw. motylkach w brzuchu: „migotanie i bąbelki szampana w powietrzu wokół nas”. Poza wciągającą historią o młodzieńczych uczuciach znajdziemy w niej przepis na czekoladową kawę i placek cebulowy.
Jedyne, co mi przeszkadzało i nieco irytowało, to używanie skrótów typu OMG, ASAP, czy WTF. Poza tym wszystko inne ujęło moje czytelnicze serce i z ogromną przyjemnością płynęłam na romantycznych falach różnorodnych emocji i odczuć. Shy czasami wydawał mi się mało dojrzały, jak na osiemnastolatka, ale z drugiej strony nie był zarozumiały, arogancki, tylko miły, empatyczny, troskliwy. Skylar z kolei wciąż ma wątpliwości, czy może wejść w bardziej zaangażowaną relację z nim, ale z drugiej strony trudno jej ignorować szybszego bicia serca. Kilka razy oboje mi zaimponowali, gdy potrafili przeciwstawić się wrogim nastawieniem niektórych z uczniów i uczennic uważających się za lepszych. W tym przypadku dziwiła mnie postawa dyrekcji, która nie robiła nic, by załagodzić sprawę i ukarać winnych.
Z rozmysłem nie wgłębiam się w szczegóły poszczególnych wątków tej części trylogii, bo zbyt dużo musiałabym ujawniać, ale dodam, że tym razem wkracza jeszcze wątek, który niepokoi, bo Skylar, poprzez swoje zapiski w pamiętniku, coraz częściej nawiązuje do przeszłości. Wprawdzie nadal nie wiemy, co się wówczas wydarzyło, ale jej odczucia z tym związane rodzą pytania o jej przeszłość. Przyznam, że miałam pewną teorię przy pierwszym tomie, bo wskazywało na nią zachowanie dziewczyny. Jednak jej rozważania i lęki pokazują, że dramat w jej życiu był bardziej skomplikowany, niżby się zdawało. Pojawia się też element thrillera, ale niezbyt mocnego, lecz wystarczającego, by w miarę spokojną fabułę wkradła się bardziej dynamiczna warstwa. To wszystko jeszcze bardziej podsyciło moją ciekawość, która mam nadzieję, będzie zaspokojona w trzeciej odsłonie tej trylogii.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem JAGUAR
"Gra o miłość" podobała mi się bardziej jak tom pierwszy czyli "Gra o serce".
To opowieść o miłości, pierwszej, młodzieńczej i silnej. Shy zakochał się w Sky od pierwszego wejrzenia i teraz próbuje przekonać dziewczynę do tego samego. Ona jest niepewna, wycofana, z przeszłością. Sky, cóż, na pewno nie zamierza się poddawać. Chwilami miałam wrażenie, że próbuje za bardzo.
Mimo to jest to cierpliwa i ciepła historia. Dowiadujemy się więcej o bohaterach i ich przeszłości. Dzięki czemu możemy ich lepiej zrozumieć.
Nie mogłam oderwać się od tej książki. Jest bardzo wciągająca i lepiej mi się ją czytało jak pierwszą część. Bohaterowie mnie czasami drażnili ale z dużym zainteresowaniem śledziłam ich losy.
Jest to książka młodzieżowa i czuć, że jest skierowana do młodszego czytelnika. Zupełnie mi to nie przeszkadzało. A jak sami pewnie wiecie, nie wszystkie książki takie są.
Uważam, że warto sięgnąć po tą lekturę. Szczególnie jeśli lubicie czytać tego typu historie.
Czas na ciąg dalszy losów Skylar i Shy. W dalszym ciągu udają przed szkołą parę, choć chłopak jest tak zauroczony dziewczyną, że chciałby aby nie było to tylko udawane. Robi wszystko by chronić Sky, pomagają mu też koledzy z drużyny. Jednak dziewczyna nie jest do końca pewna czy może mu zaufać. Jest trochę wycofana i nieufna. Czy znajdzie w sobie siłę i odwagę, aby dać szansę chłopakowi?
Relacja Skylar i Shy'a idzie w dobrym kierunku, choć dziewczyna nie chce mówić o swojej przeszłości. Jednak to, że straciła rodziców w tak młodym wieku i najbliższą przyjaciółkę wychodzi na jaw. Do tego w szkole zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a celem każdego ataku staje się Sky. Kto za tym wszystkim stoi? Jak to się skończy?
Muszę przyznać, że byłam ciekawa dalszych losów tej dwójki. Oboje są niezwykli. Ona dużo przeszła i teraz też los jej nie oszczędza. Skrywa tajemnicę, która coraz bardziej jej ciąży. Jednak po tym wszystkim jest silna. A Shy? Ten chłopak ma serce na dłoni. Zrobi wszystko by przychylić nieba ukochanej. No właśnie, ale czy nie przesadzi? Zawsze może też liczyć na przyjaciela, który jest dla niego jak brat z innej matki. W historię wplecionych jest wiele utworów muzycznych i czuć tu miłość do muzyki. Skylar obdarzona jest niesamowitym głosem, a Shy gra na fortepianie. Razem tworzą świetny duet. I jeszcze chciałam zwrócić uwagę na ciekawą narrację. Historia opowiadana jest z perspektywy Shy'a, natomiast odczucia i punkt widzenia Sky poznajemy z jej wpisów w pamiętniku. To jak? Zaciekawiła Was? A i już ostatnia rzecz. Oczywiście wszystkie tajemnice nie zostały tu rozwiązane i moją ciekawość nie została zaspokojona. Czekam więc na kolejny tom.
Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia?
W przypadku bohaterów książki ,,Gra o miłość" jest to miłość bez wzajemności. On zakochuje się od razu i jest w stanie zrobić wszystko by jego ukochana czuła się dobrze i bezpiecznie. By zapomniało o demonach przeszłości i by otworzyła swoje serce na niego.
,,Gra o miłość" to kontynuacja książki ,,Gra o serce". Bohaterowie tej książki mają podobne imię i nazwisko. I właśnie od błędu nauczyciela podczas wystawiania ocen ich znajomość rozpoczęła się. O względy Sky zabiegał Shy i chociaż było trudno, dziewczyna go odtrącała nigdy nie poddawał się. Wydaje się, że ich stosunki mają się dobrze, ale chłopak wciąż nie wie, czy jego uczucie będzie kiedyś odwzajemnione. Dlaczego Sky tak bardzo boi się zaufać i pozwolić Shy na bycie kimś więcej niż kolegą? Tego Wam nie powiem. Podobnie jak nie zdradzę jak skończył się 2 tom tej serii. Musicie sami przeczytać i dowiedzieć się.
Książka przepełniona jest emocjami. Każdy dotyk dłoni, każde spojrzenie jest tutaj naelektryzowane i powoduje miłe uczucie u czytelnika.
Narracja tutaj jest pierwszoosobowa. Czasami autorka udziela głosu Shy. Dzięki czemu możemy lepiej poznać emocje jakie skrywa główna bohaterka. Katarzyna Białkowska posiada lekki styl pisania. Rozdziały są krótkie, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie pomimo, że porusza ona wiele trudnych tematów tj. żałoba, kontakty z rówieśnikami czy relacje z rodzicami.
Bardzo polubiłam Shy. Jest to ciepły i dojrzały jak na swój wiek chłopak, który potrafił walczyć o to na czym mu zależało. Autorka świetnie również wykreowała postać Sky. Jej rozterki i wahania, jak powinna się zachować wobec Shy.
Jeśli lubicie lekkie, a zarazem poruszające trudne tematy książki, to bardzo polecam ,,Grę i miłość" jak również pierwszy tom ,,Grę o serce".
"Wreszcie trafiłem na swój ideał. Ma on swoje ucieleśnienie w twarzy, oczach, włosach, piersiach, biodrach oraz nogach Skylar Gardiner. Brzmi jak gorąca czekolada, z lekką nutą pieprzu i mięty. W dodatku pachnie jak fioletowy bez o poranku na farmie z mojego dzieciństwa."
???
"Gra o miłość" to książka młodzieżowa, przedstawiona z perspektywy nastoletniego chłopaka i pamiętnika nastoletniej dziewczyny.
Sky i Shy
Jeśli czytaliście "Grę o serce" to na pewno kojarzycie tę dwójkę.
Tak, tak to oni grają tu pierwsze skrzypce.
Są piękni, młodzi, zakochani.
Chociaż ich życie wydaje się beztroskie, to jednak zmagają się z mnóstwem problemów i trosk.
Na dodatek demony przeszłości nieustannie dają o sobie znać, siejąc uczucie strachu i niepewności.
????????????????
To, co urzekło mnie w książkach Katarzyny Białkowskiej to niewątpliwie piękne, pastelowe okładki. Goszczące na nich motywy bzu i dmuchamców oczywiście mają swoje odzwierciedlenie w treści każdej z nich i są z nimi ściśle związane.
Kolejną rzeczą, która zasługuje na uwagę to oczywiście motyw miłości. Nastoletniej, niedojrzałej, ale jakże słodkiej miłości.
A ta przedstawiona z perspektywy zakochanego chłopaka, nadaje książce niezwykłego uroku.
Skyler darzy Skylar pierwszą miłością.
Dla dziewczyny jest w stanie zrobić naprawdę wszystko.
Pragnie ją chronić, strzec przed złem całego świata.
Czasami, nie zdając sobie z tego sprawy, bardzo ją ogranicza, czasami osacza... Wszystko to robi dla jej dobra, gdyż się o nią martwi.
A kiedy ja jaw wychodzą skrywane przez dziewczynę tajemnice, nie może pogodzić się z tym, że tak naprawdę niewiele o niej wiedział.
Nie marzy więc o niczym innym, by przychylić ukochanej nieba.
Chce, by miała w nim oparcie.
Chce, by mu zaufała.
Chce, by z nim była.
Ale Skylar jest nieufna i zacofana.
Jednak dzięki Skylerowi i jego przyjaciołom powoli się otwiera.
Zrzuca zbyt duże, pozbawione koloru i wyrazu ciuchy, przestajac się pod nimi kryć. A zawdzięcza to chłopakom, którzy są dla niej jak rodzina, którzy pragną jej bezpieczeństwa, którzy stoją za nią murem.
I ona to docenia.
Jest wdzięczna każdemu z nich, bo dzięki nim stopniowo otwiera się jej poranione serce.
Zakończenie "Gry o miłość" wzbudza wiele emocji. Jest ogromnym zaskoczeniem i pozostawia czyteknika w niemałym osłupieniu i wieloma pytaniami. Można więc się domyślić, że będzie kontynuacja, na którą ją oczywiście czekam ?
Kiedy miłość uderza jak piorun… ale tylko w jedno serce. Zdeterminowany chłopak i dziewczyna, która nie chce o nim słyszeć. Czy Shy znajdzie drogę...
Przeczytane:2024-11-11, Ocena: 6, Przeczytałem, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku,
Na wstępie chciałabym podziękować autorce oraz Wydawnictwu za zaufanie i możliwość objęcia patronatem medialnym książki z gatunku literatury młodzieżowej "Gra o miłość". Jest to bezpośrednia kontynuacja "Gry o serce", zatem książki trzeba czytać w odpowiedniej kolejności, żeby zrozumieć wszelkie zależności oraz ciąg przyczynowo - skutkowy wszystkich wydarzeń. Pisarka pierwszy tom zakończyła w taki sposób, że nie mogłam się doczekać ciągu dalszego losów Shy'a i Sky, dwójki młodych ludzi, powoli wkraczających w dorosłość, a już zmagających się z przeróżnymi problemami. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny co sprawia, że książkę czyta się w zawrotnym tempie. Ja pochłonęłam ją w jedno popołudnie i nie odłożyłam póki nie przeczytałam ostatniego zdania. Od pierwszych stron zostałam ponownie wciągnięta do świata bohaterów i z dużym zainteresowaniem oraz zaangażowaniem śledziłam ich losy. Fabuła została w świetny sposób nakreślona, przemyślana, dopracowana i bardzo dobrze poprowadzona. Natomiast bohaterowie, zarówno pierwszo jak i drugoplanowi, zostali w ciekawy i niezwykle autentyczny sposób wykreowani. Jestem przekonana, że z powodzeniem moglibyśmy utożsamić się z nimi w wielu kwestiach, podzielając podobne troski i dylematy moralne, a także spotkać ich w rzeczywistości. Historia została przedstawiona z perspektywy Shy'a co pozwoliło mi jeszcze lepiej go poznać. Dowiedzieć się co czuje, myśli, z czym się zmaga, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Natomiast jeśli chodzi o Sky, to tutaj również poznajemy ją lepiej za pomocą myśli dziewczyny spisywanych w formie pamiętnika, z których biły niesamowite emocje - smutek, ból, niepewność. Shy już w poprzednim tomie całkowicie skradł moje serce i tutaj nic w tej kwestii się nie zmieniło. Nadal uważam, że to niesamowite czuły, troskliwy i z sercem na dłoni młody mężczyzna, w którego niespodziewanie uderzył "piorun sycylijski". Myślę, że Shy to taki ideał nastoletniego chłopaka, a przynajmniej ja bym wiele dała żeby na mojej drodze w szkole średniej pojawił się właśnie taki młody mężczyzna. Jeśli chodzi o Sky, to Kasia w końcu uchyla rąbka tajemnicy jeśli chodzi o przeszłość dziewczyny, ale jest tego naprawdę niewiele.. podskórnie czuję, że to czego się tutaj dowiedziałam to dopiero wierzchołek góry lodowej... Niemniej jednak bardzo mi się podobało to, że Sky w końcu zaczęła się bardziej otwierać, już nie biła od niej nieufność i wycofanie. Relacja bohaterów została w świetny sposób poprowadzona, wszystko toczy się swoim niespiesznym rytmem, pozwalając Czytelnikowi skupić się na gestach, słowach i odczuciach towarzyszących głównym postaciom, co niesamowicie mi się podobało! A to jak Shy zabiegał o względy dziewczyny, jednoczenie starając się nie naruszać w niestosowny sposób jej przestrzeni osobistej, robiąc wszystko z wyczuciem, szacunkiem i wsparciem całkowicie mnie rozczuliło! Chociaż nie ukrywam, że zdarzyło się jemu tutaj kilka chwil zazdrości i kilka potknięć, które moim zdaniem były urocze. Podobały mi się momenty kiedy Shy stopniowo burzył mury, które wzniosła wokół siebie Skylar, kiedy bohaterowie krok po kroku otwierali się przez sobą swoje serca i duszę. Poraz kolejny ważnym elementem tej historii jest więź łącząca Shy z jego mamą, podobało mi się to jak kobieta go wspierała, ucząc go tego jakimi wartościami winien kierować się w swoim życiu, a jednocześnie potrafiła w odpowiedni sposób nim potrząsnąć i wytłumaczyć pewne kwestie. Kasia w swojej powieści porusza wiele ważnych, życiowych i ponadczasowych tematów, które tak naprawdę mogą spotkać każdego z nas czy naszych bliskich, wywołując przy tym wiele emocji i wrażeń. Mowa w szczególności o utracie bliskiej osoby, odnajdywaniu się w nowym otoczeniu czy też dokuczaniu ze strony rówieśników. Pisarka pokazuje wiele cudownych wartości jakimi powinniśmy kierować się w życiu, skłaniając tym samym do głębszych przemyśleń. Poraz kolejny autorka zakończyła książkę w takim momencie, że to powinno być karygodne! Pozostawiłaś mnie z mocno bijącym sercem i milionem pytań bez odpowiedzi! Cudownie spędziłam czas z tą książką i już nie mogę się doczekać ciągu dalszego! Polecam!