Zabawna historia o tym, że wiek nie zna granic... W małym miasteczku emerytowani pracownicy policji nie mogą znaleźć sobie miejsca, nudząc się i wysłuchując plotek lokalnej społeczności. Wiedzą, że aby zabić czas, muszą znaleźć jakieś zajęcie. Gdy dochodzi do zbrodni, postanawiają założyć GBŚ - Geriatryczne Biuro Śledcze, w skład którego wchodzą licencjonowani detektywi i... licencjonowana bufetowa. Kolejni mieszkańcy zaczynają mówić o swoich podejrzeniach, a wkrótce do pomocy rusza młode pokolenie. Gdzie kryje się prawda? Do jakich wniosków dojdzie Geriatryczne Biuro Śledcze? Iwona Banach zabiera nas do zabawnego świata emerytów, którzy zrobią wszystko by rozwikłać sprawę... jeszcze za swojego życia!
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2023-07-12
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 306
„Geriatryczne Biuro Śledcze” to komedia kryminalna, której bohaterami są detektywi-seniorzy. Autorka pokazuje jak emerytowani policjanci oraz była bufetowa rozwiązują zagadkę kryminalną. Bez użycia odznak czy policyjnych przywilejów, za to z użyciem szarlotki i przebiegłości.
Fabuła przedstawia emerytowanych policjantów, którzy postanawiają założyć biuro detektywistyczne, które rozwiązuje sprawy ignorowane przez miejscową policję. Zapłatę za pracę postanawiają przyjmować w barterze, bo kto nie chciałby pracować za skrzynki pełne jabłek?
Książka wyróżnia się podjęciem tematu teorii spiskowych i na takiej właśnie teorii spiskowej opiera się fabuła. W końcu, ktoś kto kupuje trzy awokado nie może planować samobójstwa!
Akcja książki toczy się bardzo szybko, a podejrzani zmieniają się jak w kalejdoskopie. Bohaterów również jest dużo i trzeba zachować odpowiednie skupienie, żeby ich wszystkich nie pomieszać.
W małej miejscowości, Prasławcu umiera kobieta po 70-tce. Słuszny wiek do śmierci, a jednak cała sprawa nie jest oczywista. Samobójstwo? Zabójstwo? Czwórka znajomych z poprzedniej pracy – Ada bufetowa w komisariacie Policji i trzech byłych policjantów: Edek, Mundek i Hubert poszukując sensu życia, który stracili przechodząc na emeryturę, postanawiają rozwiązać zagadkę śmierci babki Mareckiej. Pojawiła się szansa, z której od razu skorzystali. „Choć trzeba powiedzieć, że „dostali” to nie jest właściwe słowo, oni tę szansę postanowili sobie wziąć i ją dopracować w najdrobniejszych szczegółach” i tak oto powstaje „Geriatryczne Biuro Śledcze”. „Całe to przedsięwzięcie miało posmak czegoś, czego od dawna im brakowało – poczucia sensu życia i przygody”. Równolegle z policją prowadzą dochodzenie. Ada piekąc szarlotki, dba o żołądki nie tylko swoich współpracowników, ale również i przesłuchiwanych. Oh nie, to nie żadne łapówki :) Tylko słodka przekąska! Wkrótce do współpracy dołączają członkowie z młodego pokolenia, Melka i Mateusz, którzy mają wspomóc emerytów. Dziwna śmierć Pani Mareckiej budzi coraz więcej wątpliwości, że było to zabójstwo a nie jak policja wstępnie ustaliła samobójstwo. Czy członkowie BGŚ rozwiążą tajemniczą zagadkę? I co wspólnego ma szarlotka, gerbery i bimber ze śmiercią babki Mareckiej? Odkryjcie sami, serdecznie polecam ;)
„Geriatryczne Biuro Śledcze” w zabawny, ironiczny i pełen sarkazmu sposób pokazuje wagę odnalezienia i posiadania sensu życia (moim zdaniem nie tylko na emeryturze) oraz rzeczywistość, która nas otacza. Teorie spiskowe (tutaj chemitrails),relacje w małżeństwie i rodzinie jako całości, chorobę alkoholową, wzajemną ludzką wredotę i zawiść: „Ludzie są wredni, zwłaszcza kiedy czują, że ktoś jest od nich lepszy albo mądrzejszy”.
„Geriatryczne Biuro Śledcze” odczarowuje czas emerytury, który może być piękną i fascynującą przygodą. Przykład Ady, Heńka, Mundka i Huberta pokazuje, że wszystko zależy od nas samych i naszego podejścia. Nikt z nas nie lubi zmian, a są one nieuniknione w naszym życiu. Łatwość akceptacji zachodzących zmian i dostosowania się do nich pozwoli nam na spokój ducha. Pracując w GBŚ odnajdują sens swojego życia i nabiera ono rumieńców. Przygody, które przeżywają emeryci są siłą napędową do przeprowadzania kolejnych działań i jednocześnie stają się siłą do życia. Emerytura może być ciekawym czasem, o ile znajdzie się… zajęcie. I trzeba się z niej cieszyć, bo nie wszyscy mają to szczęście dożyć do niej...
Powieści Iwony Banach są dla remedium na każdy mój smuteczek większy i mniejszy. Uwielbiam jej styl prowadzenia opowieści, dokładność i logiczność w prowadzeniu całej fabuły oraz w łączenia wątków. Jej niewiarygodnie czuły zmysł obserwacji widać w każdej opisanej scenie. Prześmiewczo ale również i z powagą opowiada o tym, od czego często sami odwracamy wzrok… od naszych problemów i problemów naszego społeczeństwa.
Gratuluję Autorce Iwonie Banach kolejnej świetnej komedii kryminalnej i za egzemplarz z dedykacją :) Mam nadzieję, że powstanie drugi tom i może jakaś wytwórnia filmowa nakręci film na podstawie komedii kryminalnej „Geriatryczne Biuro Śledcze”? Moje marzenia się spełniają, więc kto wie…
Dawno nie czytałam książki w której głównymi postaciami są staruszkowie. Ale ile się przy niej uśmiałam, to głowa mała! Podobno ten, co pracuje w policji jest wręcz uzależniony od adrenaliny, więc nic dziwnego, że na emeryturze kilku osobom zaczęło się nudzić. Wymyślili sobie, że będąc wciąż w sile wieku nadal mogą rozwiązywać tajemnicze zagadki, bądź zajmować się sprawami na które policja ma mniej czasu. Dodatkowo takie usługi miały być za darmo, więc nic dziwnego, że w mig zebrało im się ogrom zgłoszeń. Może tylko nie spodziewali się, że będą to sprawy tak niewiadomego kalibru.
,, Jest doniesienie, że Kusińska wykupiła cały papier toaletowy ze sklepu i na nim spekuluje. Coś o reptilianach i o Nowym Porządku Świata. Dodatkowo fryzjerka oszukuje na farbach, Kowalec chemtrailsy w ziemi zakopuje i dlatego ma dorodne pomidory, szczepionki spowodowały autyzm u yorka Malwiny Kiereckiej, syn burmistrza dostał wysypki, burmistrzowa sądzi, że ktoś podrasował pokrzywy w celu spowodowania obrażeń u jej dziecka, Majka Kucicka podobno została zachipowana przez dentystkę, a Antek Piechota widział UFO nad dyskoteką i zgłosił, że kosmici dilują. "
Przyznajcie, że przy takich zgłoszeniach ubaw był po pachy. Jednak później zjawiła się kobieta, ze skrzynką jabłek w zamian za pomoc, więc potraktowali ją priorytetowo, ale jej sprawa była i nie prosta i nie trudna. Kobiecina nie wierzyła, że inna popełniła samobójstwo. Miała co prawda liche dowody, ale czy to oznaczało, że emeryci odmówią pomocy? Zwłaszcza, że jeden z nich szykował się już na jabłecznik:-)
Oj urocza była ta historia! W końcu mogłam się uśmiechać przy czytaniu i odsunąć na bok przykre sprawy. Postacie z książki są mega zabawne, a do tego zwyczajnie szczere. Sporo lat służyli w policji, więc domyślają się, że młode mundury nie są skore do rozwiązywania łamigłówek. A mają swoje sposoby by zabłysnąć to tu, to tam, bo dżem w końcu nie jest przekupstwem, tylko jedzeniem:-) Cokolwiek nie robią, to autorka podkreśla w jakim są wieku i na ile mogą sobie pozwolić. Bywają bardzo sprytni i prostolinijni, dlatego to jak podchodzą do zadania naprawdę nas śmieszy. Każdy z nich jest inny, lubi co innego i ich umysł jakby zatrzymał się na różnych etapach życia. Chyba każdy, kto ją przeczyta przynajmniej czterdzieści razy się uśmiechnie, o ile w ogóle możliwa jest zmiana mimiki twarzy na inną. Druk jest średniej wielkości, a samych dialogów bardzo dużo. Nie ma tutaj rozdziałów, tylko trzy kropki, gdyż nie ma tu przestoju. Wydarzenia wciąż biegną do przodu, a śledztwo, które prowadzą naprawdę nas interesuje. Książka bardzo mi się podobała, więc opowieść wam polecam:-)
Do tej książki zachęciło mnie nie tylko nazwisko autorki, bo lubię jej komedie kryminalne, ale także tytuł i okładka, bo mogę zaliczyć już właściwie siebie do grona getriatryków, no i po prostu zwykła ciekawość, jaką tym razem intrygę wymyśliła Iwona Banach. Wysłuchałam audiobooka, więc tym bardziej śmiałam się do siebie często, niemal do łez...
Ja nie mogłam się doczekać swojej emerytury i miałam wiele planów, lecz jak to bywa, życie zweryfikowało moje wszystkie zamierzenia, ale ja się nie poddałam i część z moich planów próbuję mimo to realizować, na nudę nie narzekam i nie tęsknię za pracą zawodową. Zupełnie inaczej na emeryturze czują się bohaterzy tej książki. Ada, Hubert, Edzio i Mundek nie mogą się odnaleźć w nowej sytuacji. Znają się z pracy, Ada byłą bufetową miejscowego komisariatu a panowie to emerytowani policjanci. Kiedyś czuli się potrzebni a teraz po prostu ich życie jest nudne i uważają, że w tak małym miasteczku jak Prasławiec nic się nie dzieje a oni przecież jeszcze mogliby być na coś przydatni, nie czują się zbyt staro.
"Nadzieja kocha wszystkich szaleńców, nawet jeżeli są byłymi policjantami."
W małej miejscowości znają się niemal wszyscy (choćby tylko ze słyszenia) i wszystko o wszystkich wiedzą a często wiedzą nawet więcej niż sami zainteresowani. Znam to ze swojej obserwacji, bo też mieszkam w małym miasteczku. W Prasławcu powodem do plotek jest śmierć jednej z mieszkanek, tym bardziej, ze tuż przed śmiercią kupiła w sklepie trzy sztuki awokado, którego na dodatek wcale nie lubiła...
Spekulacje na temat śmierci podsunęły Adzie pomysł założenia GBŚ, czyli Geriatrycznego Biura Śledczego, w skład którego wchodzą licencjonowani, chociaż na emeryturze, detektywi oraz ich szefowa, czyli emerytowana, ale licencjonowana bufetowa. Żeby nieco odmłodzić ekipę, do pomocy zaprosili dwójkę nastolatków, Melanię i Mateusza, którzy znają się na wielu rzeczach, o których emeryci nie mają pojęcia. Problemem było tylko to, że ta para nieudaczników potrafiła sprowadzać na siebie i innych różne niespodziewane kłopoty. Dlatego trzeba było mieć na nich oko i trzymać rękę na pulsie.
"Melka kochała Mateusza, a Mateusz kochał Melkę, wizja tego związku spędzała sen z powiek rodzicom i rodzinom obojga, bo połączenie genów tych dwojga w ewentualnym potomstwie mogłoby zagrozić trwania świata."
Zabawna historia która potrafi tak rozbawić czytelnika (przynajmniej ja tak to odbieram), że można zapomnieć o swoich problemach (nie tylko zdrowotnych). Jednocześnie autorka pokazuje nam, że na emeryturze nie trzeba się nudzić, że zawsze można czymś się zająć, czymś, co sprawia przyjemność i pozwala czuć się ważnym i potrzebnym a nie odstawionym na boczny tor. Już sam tytuł może wywołać uśmiech na twarzy (nie tylko, ale zwłaszcza emeryta lub emerytki).
Czytajcie więc i bawcie się.
Yerbpoczytalni polecają:
https://www.facebook.com/YerboPOCZYTALNI
AUTOR: IWONA BANACH
TYTUŁ: GERIATRYCZNE BIURO ŚLEDCZE
WYDAWNICTWO: SKARPA WARSZAWSKA
„Geriatryczne Biuro Śledcze” to kolejna przezabawna komedia kryminalna Iwony Banach. Ukazana nakładem Skarpy Warszawskiej.
Ada, Edzio, Mundek i Hubert pracowali kiedyś w jednym miejscu – w Policji. Obecnie zamiast cieszyć się zasłużoną emeryturą narzekają na nudę. Rutyna i brak zajęć sprawiła, że zatęsknili za niedospanymi nocami, głodem, zmęczeniem i wkurzeniem dlatego postanowili poprowadzić biuro detektywistyczne – Geriatryczne Biuro Śledcze, które ma działać lepiej niż policja. Tym samym udowadniają, że człowiek na emeryturze nadal cechuje się werwą i chęcią życia. Pierwsze zlecenie, z którym przyjdzie im się zmierzyć to samobójstwo babki Mareckiej. Niby wszystko wskazuje na to, że sama odebrała sobie życie- i tak przyklepuje policja- jednak nikt w Prasławcu w to nie wierzy. Bo kto kupuje awokado chwilę przed odebraniem sobie życia? Ada wraz z zespołem i - Melą i Mateuszem na dokładkę- zasięgają wiedzy monitoringu sąsiedzkiego w celu rozwiazania nurtującej zagadki.
„(...) Melka kochała Mateusza, a Mateusz kochał Melkę, wizja tego związku spędzała sen z powiek rodzicom i rodzinom obojga, bo połączenie genów tych dwojga w ewentualnym potomstwie mogłoby zagrozić trwania świata”
Uwielbiam te teksty! Uwielbiam te dialogi! Poczucie humoru! Ten informacyjny miszmasz idealnie pasujący do autorki. Książki wychodzące spod pióra Iwony Banach są dość charakterystyczne- po kilku przeczytanych zdaniach nie mam najmniejszych wątpliwości kto jest autorem.
Bohaterowie wykreowani przez Iwonę Banach są wręcz niezastąpieni. Melka i Mateusz robią całą robotę. Zachowanie i cięty język Ady Hill i świadomość tego, że nie jest ona pierwszej młodości sprawiła, że wyśmienicie bawiłam się przy lekturze. Reszta bohaterów również nie pozostaje z tyłu. Każdy ma coś w sobie, co ubarwia historię i nadaje książce charakter.
Mogę śmiało polecić tę pozycję każdemu kto lubi śmiać się przy czytaniu. Czeka na was historia ciekawa, zabawna, nieszablonowa, której długo nie zapomnicie. Lekka i przyjemna w czytaniu. Poprawiająca nastrój. Odprężająca. Wciągajaca fabuła nie pozwala odłożyć książkę na później. Książka kierowana jest do wszystkich tych, którzy otwarci są na śmiech i dobrą zabawę. Pamiętajmy- to jest komedia kryminalna czyli zabawne i niecodzienne sytuacje nie powinny dziwić. Podobnie jak chaos panujący na stronach książki jest też naturalnym zjawiskiem przy takim gatunku. Pewnie się powtórzę ale Iwona Banach swoimi książkami w całości mnie kupiła. Kiedy potrzebuję relaksu, odpoczynku, chwili wytchnienia sięgam po tytuły tej autorki. Was również zachęcam. Osobiście jestem zachwycona twórczością Iwony Banach!! Polecam!
Na komediach kryminalnych Iwony nigdy się nie zawiodłam. Tym razem na początku kupił mnie oryginalny tytuł powieści i informacja, kim będą bohaterowie. To emeryci, którzy rzadko stanowią oś rozgrywanych wydarzeń w książkach, a którzy chcą od życia czegoś więcej niż bezczynnego siedzenia w domu. Nie ma tu licznych trupów, jak do tej pory u autorki bywało. Krew się nie leje, za to rządzi starszyzna z bagażem doświadczeń policyjnych i w słusznym wieku, w dodatku całkiem sympatyczna. Licencjonowani detektywi i bufetowa powołują do życia GBŚ. Niezwykły organ na miarę zbrodni małomiasteczkowych w Prasławcu. Będą rozwiązywać problemy, którymi policja nie miałaby się czasu zająć. A że znają układy i układziki, mają znajomych w szeregach policji, łapówki w postaci szarlotek, to i karierze GBŚ dobrze wróżyło. Lojalnie ostrzegam, można zgłodnieć w trakcie czytania.
W skład Geriatrycznego Biura Śledczego wchodzą trzej licencjonowani detektywi i jedna licencjonowana... bufetowa. Dzięki reklamie szeptanej stopniowo dostaje coraz więcej spraw i coraz poważniejszego kalibru. Chodzi o babkę Marecką, która nie mogła popełnić samobójstwa, bo miała za mąż wychodzić. Była dobrą partią - miała dom, konto i dobrą emeryturę. Kto ją zabił? Ponieważ wiele osób lubi rozwiązywać zagadki kryminalne, to i szeregi ,,geriatrii" powiększają swoje zasoby ludzkie o młodsze pokolenie - Mateusza i Melkę.
Jednak ,,szoł" w tej komedii kradną emeryci. Techniczne starocie. Ci, którzy etatowo nienawidzili wszelakich przestępstw, teraz zaczynają je postrzegać jako coś ciekawego i kuszącego. Byli policjanci są od spraw technicznych, etatowo zajmują się dowodami i sprawą, a dawna bufetowa zewnętrznymi aspektami działania biura. Wszyscy całym sercem angażują się w działalność GBŚ i w konsumpcję. Bo jeść trzeba, a narady grillowe są bardzo pożądane. Trudno nie pokochać, a co najmniej nie polubić Ady, Mundka, Edzia i Huberta zwanego Patyczakiem.
Barwne postacie i kuriozalne sytuacje bawią czytelnika, zwłaszcza pomoc w wydaniu Melki zawsze była katastrofalna. Humor sytuacyjny i słowny to siła tej książki, choć i kreacje niektórych bohaterów wywołują uśmieszek na twarzy i ich oryginalne nazwiska. Intryga kryminalna to pomieszanie z poplątaniem, a raczej podejrzani, świadkowie i domorośli detektywi z Parasławca. Autorka potrafi zagmatwać intrygę kryminalną tak, że można się samemu zakręcić lub w towarzystwie bohaterów, zwłaszcza tych z inteligentnymi osiągnięciami, a na końcu zostać kompletnie zaskoczonym. Od niespodziewanych zwrotów akcji nie można się opędzić. Salwy śmiechu towarzyszą perypetiom GBŚ. Przy tym autorka w sposób prześmiewczy obnaża nasze narodowe wady, choćby skłonność do plotkowania, przypinania łatek, zaściankowość.
Warto zwrócić uwagę na życie starszych osób na emeryturze, kiedy ma się mnóstwo wolnego czasu, cztery ściany i telewizor. Emeryci nie muszą wieść nudnego i samotnego życia. Mogą działać na różne sposoby, angażować się w życie społeczności lokalnej, rozwijać. Wystarczy chcieć. Wiek nie zna granic. Ograniczają nas tylko własne chęci. I jeszcze jedna rzecz - postrzeganie emerytów przez młodsze pokolenie. Naśmiewamy się z ich ubioru, zachowania czy braku umiejętności obchodzenia się z nowoczesnymi technologiami. A kto wie, jacy my sami będziemy w wieku emerytalnym i jak nas będą traktować młodsi...
,,Geriatryczne Biuro Śledcze" to komedia kryminalna z emerytami, ale niekoniecznie dla emerytów. Książka idealna na poprawę humoru - zabawnie inteligentna, intrygująco wciągająca, refleksyjnie mądra z dużą dawką ironii. Skłania do refleksji i wyciągnięcia wniosków na temat życia seniorów w Polsce i spraw, którymi żyje społeczność lokalna małej mieściny oraz naszych wad narodowych.
"Ludzie mają problemy z wieloma sprawami, jednak najbardziej przywiązują się do własnego zdania na jakiś temat i za nic nie chcą go zmienić, choćby dlatego, że to by oznaczało, że się mylili, a to gorsze niż największa obraza."
Ada z rozrzewnieniem wspomina chwile, gdy czuła się potrzebna. Kiedy to praca i codzienne obowiązki zapełniały jej dzień, przy okazji zapewniając sporą dawkę rozrywki. W końcu jako bufetowa miejskiego komisariatu nie mogła narzekać na brak ciekawych wydarzeń. Teraz, wpatrując się w znudzone twarze swoich współtowarzyszy, również na emeryturze, zastanawia się co zrobić z nadmiarem wolnego czasu. I tak od słowa do słowa postanawiają otworzyć agencję detektywistyczną, a w zasadzie to Geriatryczne Biuro Śledcze.
Nie jest łatwo napisać dobrą komedię, a szczególnie kryminalną, dlatego zawsze jestem pełna szacunku i podziwu dla Autorów tego gatunku. Wiadomo jak cienka jest granica pomiędzy wywołaniem śmiechu, a poczucia zażenowania.
Więc tym bardziej jestem pod wrażeniem jak sprytnie Autorce udaje się zachować dobry poziom, i to w lekkim i przystępnym stylu.
Z ogromną ciekawością śledziłam zabawne przygody bohaterów, pełne dobrego humoru i ironii. Nie raz parsknęłam głośnym śmiechem, już nie zwracając uwagi, czy ktoś mnie usłyszy. Zagadka kryminalna interesująca i pomysłowa. Dzieje się sporo i nie było takiej opcji bym odgadła zamysł Autorki, a takie zaskoczenia uwielbiam.
Jeśli szukacie książki, która zapewni świetną rozrywkę i poprawi humor to koniecznie zerknijcie do Geriatrycznego Biura Śledczego.
Pocałunek Fauna to opowieść o losach grupy przyjaciół, o tragedii, która połączyła ich na zawsze, choć rozproszyła po świecie. O magicznym...
W bibliotece w małym miasteczku dochodzi do incydentu. Pewien mężczyzna, wściekły na żonę za to, że zamiast podać mu obiad, czyta romanse, próbuje...
Ale ona doskonale wiedziała, jak działają kobiety. One po prostu tak bardzo nie lubią innych kobiet, za zamiast sobie pomagać czy się wspierać, obrabiają siebie nawzajem dupy, tylko po to, żeby jakiś facet, nawet w sumie martwy, był zadowolony.
Więcej