W miasteczku Złorzecze burmistrz wymyśla nietuzinkową promocję, żeby miasto zaczęło choć trochę zarabiać. Zaczyna promować miasto klątwą czarownicy, którą spalono na stosie wieki temu, i która przeklęła całe miso do ostatniego mieszkańca. Imię i nazwisko tej czarownicy przypadkiem okazuje się ważne dla kobiety, która trzy miesiące wcześniej wyszła z więzienia, gdzie siedziała za napad na bank i zabójstwo. Ludzie zdążają tłumnie do miasta na ,,nagi sabat", który musi się odbyć pod nieobecność proboszcza, bo ten by na to nie pozwolił. Podczas sabatu wybucha nie tylko panika. Komendant policji zostaje zawieszony z powodu agresji wynikłej z hasła ,,wegańskie koty są zdrowsze" bo jest przekonany, że knajpa sprzedaje potrawy z kotów. Na jego miejscu pojawia się P.O komendanta, niestety zostaje znaleziony martwy z miotłą wbitą w pierś... A to dopiero początek. Czy ten kto morduje, to Marina Oczar, spalona na stosie czarownica, czy może ktoś o wiele bardziej realny? Zemsta podobno najlepiej smakuje na zimno... z pietruszką wielopalczastą.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2024-05-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 336
Książka opowiada historię miasteczka Złorzecze, które nie było zbyt często odwiedzają miejscowością. Do czasu, gdy burmistrz nie wymyślił dość ciekawiej akcji promocyjnej dla turystów. Oczywiście świętym pomysłem była spalona na stosie czarownica i rzucona przez nią klątwa właśnie na miasteczko.
~
Oczywiście taka rewelacja zadziałała na turystów jak lep na muchy. Miasto zyskało sławę ale mieszkańcy po prostu oszaleli. Ośrodki wypoczynkowe wyrastały jak grzyby po deszczu, czarownice zdobyły każdy możliwy kont, a sabaty (zwłaszcza nagie) cieszyły się ogromną popularnością. Ale dla świetnego otoczenia nie zabrakło też ... trupa.
~
Ofiara numer jeden to komendant policji Pocielak. Może i mężczyzna nie był zbyt lubiany ale żeby od razu go zabijać? Oczywiście jak na opętane przez czarownice miasteczko policjant został zamordowany miotła. Ofiara numer dwa okazała się być spalona na stosie kilkanaście lat temu czarownica a mianowicie Marina Oczar. Czy te morderstwa są ze sobą powiązane? Czy za tym stoi klątwa czy inna przyczyna?
~
Powiem Wam, że było to moje kolejne spotkanie z piórem autorki i już Wam mogę powiedzieć, że nie ostatnie. Bardzo polubiłam autorkę i styl w jakim pisze. Podczas czytania tej książki oczywiście nie zabrakło grozy i podejrzeń ale też były salwy śmiechu. Mimo, iż chwilami historia była dość absurdalna to czytało mi się ją dość łapczywie.
~
Bardzo irytował mnie Żwirek aczkolwiek jakoś dobrnął do końca sprawy. Moja sympatię została Maniutka ta kobieta to złoto. Może nie była ona przykładem do naśladowania ale ja ją naprawdę polubiłam. Brawo dla autorki, bo akcja nie jest jednoznaczna i przewidywalna. Zaskoczyło mnie rozwiązanie zagadki bo po prostu nie wiem kto był tym mordercą.
~
Jeśli lubicie książki z trupem, która zawierają absurdalne sytuację, mają w sobie dużo chaosu i komicznych zwrotów to właśnie ta książka jest idealna dla Ciebie. Mi się podobała i miło z nią spędziłam ten straszny czas podczas letniego przeziębienia. Poprawiła mi ona na pewno humor, myślę że i Wam coś się w niejspodoba.
Dziękuję wydawnictwu Skarpa Warszawska za egzemplarz ❤️
Kolejne spotkanie z autorką, którą bezapelacyjnie uważam za mistrzynię komedii. Małomiasteczkowe klimaty, barwni bohaterowie, zagamtwana i zawiła zagadka kryminalna, świetna fabuła, groteskowe sytuacje, komiczne dialogi, a do tego zabobony, klątwy.... To wszystko znajdziemy tu, w powieści "Zemsta na lokacie". Autorka po raz kolejny udowadnia, że świetnie zna społeczeństwo, bo właśnie jego przekrój prezentuje nam w swoich komediach. Poszukiwanie sensacji, nawet gdy ta wzbudzać powinna pewne obawy i lęk, wymyślone, niestworzone historię z pogranicza fantasy... To przyciąga potencjalnego turystę, którego ściągnąć chce burmistrz do Złorzecza. A co wyniknie z tej misternie uknutej intrygi? Na pewno seria groteskowych sytuacji, szereg omyłek, komiczne sytuację - a to wszystko przyprawione pewnym morderstwem i niebezpieczeństwem. Ta wyborna mieszanka wprowadzi was w wyśmienity humor. Ale pod tą warstwą humorystyczną kryje się tak naprawdę diagnoza społeczeństwa, małomiasteczkowego - ze swoimi wadami i słabościami. Autorka poprzez śmiech wzbudza w czytelniku pewną refleksje. Polecam
Jak bardzo lubię książki pani Banach... tak ta mnie zmęczyła.
I to jak! Podchodziłam do niej kilkukrotnie, czytałam po kilka stron, ale tu było za wiele wszystkiego - i to dosłownie "wszystkiego". Ten ironiczny humor, specyficzne opisy, nagromadzenie tych wszystkich perełek, za które uwielbiam całą twórczość autorki - przesyt spowodował, że książka jest ciężkostrawna (przynajmniej dla mnie).
"Zemsta na lokacie" to lekka komedia kryminalna. Opowiada ona historię miasteczka Złorzecze, które nie za bardzo sobie radziło dopóki burmistrz nie wymyślił ciekawej akcji promocyjnej. Otóż wpadł na pomysł aby ogłosić, że na miasto została rzucona klątwa, przez czarownicę spaloną na stosie. Turyści zaczęli się zjeżdżać, a miasto... cóż miasto, a raczej jego mieszkańcy oszaleli. Wszędzie pojawiły się ośrodki wypoczynkowe, czarownice, sabaty (a nawet nagie sabaty), pojawiły się nawet trupy.
Pierwszą ofiarą zostaje pełniący obowiązki komendanta Pocielak. Niezbyt lubiany, ale czy mógł komuś podpaść aż tak, żeby został przebity miotłą? Najwidoczniej tak.
Jest to chwilami zabawna historia, a przez większość czasu absurdalna. Choć w dobrym sensie. Nie trafi do moich ulubieńców i raczej do niej nie wrócę, ale dobrze się bawiłam podczas lektury.
Postaci są specyficzne, charakterystyczne i przerysowane. Praktycznie każda z nich. Wydarzenia mające miejsce w książce są wyjątkowe, a całość zaskakująca. Nie da się przewidzieć w jakim kierunku potoczy się akcja. Uważam to za plus.
Jeśli lubicie komedie kryminalne, myślę, że i ta przypadnie Wam do gustu. Chociaż w moim odczuciu jest dosyć średniawa to miło spędziłam z nią czas.
Bardzo lubię poczucie humoru Pani Iwony i wyjątkowy dar do tworzenia historii niesamowitych.
Tym razem lecimy do Złorzecza. Jego burmistrz próbuje rozreklamować miasteczko w bardzo oryginalny sposób. Otóż wpada na pomysł, który wygeneruje ogromne zyski: Ogłasza, że nad miastem wisi klątwa spalonej tu przed wiekami czarownicy. Klątwa która obejmuje każdego mieszkańca. Pomysł z... wiemy czego. Ale działa!
Do miasteczka zjeżdżają tłumy, żądne sensacji. Oraz ciekawe ,,nagiego sabatu"(który może się odbyć tylko dlatego, ze akurat w ten weekend proboszcz wyjechał z miasta). A i mieszkańcy prześcigają się w pomysłach, jak zarobić na przyjezdnych.
Czarownice, intrygi, omyłki.
Podczas sabatu dochodzi do incydentu. I latające, jak oszczepy, miotły to dopiero początek.
Jak to u pani Iwony, będzie też trup, a nawet kilka. Nie zabraknie absurdalnych sytuacji, żartów sytuacyjnych, chaosu i smaczków językowych. Gościnnie wystąpi też pietruszka wielopalczasta ?
Zakończenie zaskoczyło mnie,nie miałam pojęcia kto jest mordercą.
Polecam!
Pełna nadziei, jednocześnie smutna i tragiczna opowieść o poszukiwaniu samej siebie. Choroba paradoksalnie wyzwala siłę do buntu i u cieczki od "normalnego"...
Na terenie utworzonego przez pewną pasjonatkę kryminałów Prywatnego Parku Zbrodni, dochodzi do morderstwa. Tymczasem nieopodal odbywa się zlot blogerek...
Przeczytane:2008-08-05, Ocena: 6, Przeczytałam,
Powiem wam, że czytam komedie kryminalne przeważnie wtedy, kiedy nerwy we mnie skaczą, chętnie bym kogoś uszkodziła, choć najlepszą wersją jaką wtedy obieram są właśnie komedie, gdzie potrafią mnie rozbawić na tyle, że cieszy mnie uszkodzenie jakiejś postaci:-) Oczywiście w książce:-)To pokręcone, ale sami spróbujcie jak ta dziedzina literatury potrafi działać terapeutycznie. Złość i napięcie schodzi, tym bardziej, że tutaj postacie tak zabawnie dramatyzują:-) Najbardziej w tej książce uwielbiam to, że do poważnych problemów, w tym ten o zdradzie, potrafią podejść z zabawnym humorem i teatralnością. I jednym może się to spodobać, innym nie. Chodzi przede wszystkim o to, by osoba, której problem dotyczył zobaczyła, że zawsze można się podnieść. Nigdy na niczym nie kończy się świat, to zawsze kwestia przekonań. Miło jest też czytać o tym, że są czy ludzie, czy postacie z książki, które mają swoich przyjaciół całkiem pokręconych jak stare koło u wozu. Niby pęka, ale jeszcze jedzie:-) I nawet słownictwo jest tu nieco mniej teraźniejsze. Być może powodem tego jest zbyt mocne i długie popijanie napojów procentowych, które tak dobrze robią w momencie picia... gorzej jest tylko dnia następnego:-) Ciekawa opcją było tutaj nadanie zwykłej miejscowości strasznej legendy. Jak wiadomo jest szereg ludzi, którzy zwiedzają miejsca, gdzie przydarzyło się coś złego, a tym bardziej jeśli chodziło o czarownicę i pewną klątwę. Do tego, skoro już wiadomo było, że istniały tam czarownice, to autorka dodała tutaj kilka morderstw, które miały wyglądać tak, jakby faktycznie, to złe kobiety pozbawiły ich życia. Na ofiary zostały wybrane nieciekawe osoby pod względem charakteru, więc niby większej straty nie było, ale istnieje obawa, że na tym się nie skończy. Czyżby klątwa dzięki wierze w jej moc zyskała na sile?
Jeśli lubicie wiedźmowe klimaty, to musicie ją przeczytać. Dość ciekawy sposób obrali w wyborze prowadzonego śledztwa. Trzeba jednak przyznać, że reklama potrafi przyciągać tłumy, tylko należy uważać, by za bardzo podkoloryzowana nie stała się prawdą;-)Świetna komedia kryminalna, ciekawe osobowości, średni i przejrzysty druk, element zaskoczenia, uśmiech przy czytaniu i historia, która z pewnością zyska na pamięci. Przeczytajcie, bo zwyczajnie warto:-)