Bestsellerowa autorka „Dotyku Julii” powraca z poruszającą i wyjątkową powieścią o sile miłości w świecie pełnym nienawiści.
Bycie inną nie musi oznaczać bycia gorszą. Ale świat nie jest idealny i Shirin naprawdę nie ma łatwego życia. Minęło kilkanaście miesięcy od głośnego zamachu z 11 września. To wyjątkowo burzliwy czas zwłaszcza dla szesnastoletniej muzułmanki, która nie zgadza się na to, co zgotował jej los.
Shirin doskonale wie, jak okropni mogą być ludzie. Jest zmęczona agresywnymi spojrzeniami, poniżającymi komentarzami, nawet przemocą fizyczną, które spotykają ją ze względu na hidżab. Z każdym dniem bardziej zamyka się w sobie i coraz silniej oddaje muzyce i tańcowi.
Wszystko jednak się zmienia, gdy na jej drodze staje Ocean James.
Jest pierwszą osobą, która chce poznać prawdziwą Shirin.
Ale czy dziewczyna jest gotowa, by komukolwiek zaufać?
Zwłaszcza komuś z tak odmiennego świata?
Wydawnictwo: We need YA
Data wydania: 2019-10-30
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 315
Tytuł oryginału: A Very Large Expanse of Sea
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Chyba każdy z was zna już książkę ze zdjęcia, ale jeszcze ja muszę przedstawić swoją opinie o niej, bo to naprawdę wartościowa książka i myślę, że warto po nią sięgnąć 😍
Główna bohaterka zmaga się z rasizmem ze względu na swoją religie i hidżab, który nosi. Nikt jej do tego nie zmusza - to jej wybór i jej dezycja. Mimo świadomości, że świat wokół niej tego nie akceptuje i wytyka ją palcami, ona nie wyrzeka się swojej wiary ze względu na opinie innych ludzi. Przez to jest szykanowana i obrażana oraz codziennie spotykają ją nieprzyjemne sytuacje. Czuje, że każdy pała do niej nienawiścią, a w rzeczywistości jest wręcz odwrotnie, bo to właśnie Shirin bezpodstawnie wrzuca wszystkich do jednego worka, uznając, że są rasistami. To wszystko sprawia, że dziewczyna zamyka się w sobie, odgradza się od rówieśników, traktuje wszystkich z uprzedzeniem, dlatego każdy w szkole unika jej towarzystwa.
„Gdyby ocean nosił twoje imię” w trakcie lektury wydaje się niczym wyjątkowym. Ot, po prostu zwyczajna książka o młodzieży i ich niełatwym życiu, jednak w rzeczywistości ta historia to lekcja dla każdego z nas. Autorka otwiera oczy na problem rasizmu, brak akceptacji przez rówieśników. Przedstawia losy nastolatki, która pomimo wielu trudności znalazła w swoim życiu pasje, z której czerpała przyjemność. I nie mogę pominąć tej uroczej historii miłosnej, która przewija się przez karty tej powieści 🥰 Ocean już na samym początku kupił moje serduszko, bo to naprawdę uroczy chłopak. Ta książka uświadomiła mi wiele wartościowych rzeczy i jestem pewna, że jeszcze nie raz do niej wrócę 🥰
Po prostu ją przeczytajcie! Jestem przekonana, że kiedy skończycie, poczujecie się najzwyczajniej w świecie lepiej, ta historia doda wam otuchy i sprawi, że uwierzycie iż możecie być tym, kim tak naprawdę chcecie❤
O tej książce mówiła się dużo zanim jeszcze została wydana po polsku. Wszyscy się nią zachwycali i normalnie wyskakiwała z lodówki. Musiała się przekonać na własnej skórze, co w trawie piszczy. Gdy po nią sięgnęłam to na początku Shirin mnie denerwowała. Jednak im dalej byłam, tym bardziej zaczęłam ją rozumieć i wręcz współczuć.
Historia nie jest lekkim czytadełkiem na jeden wieczór. to powieść, którą się chłonie, jednak i też się z niej coś wynosi. Możemy poznać osobę innego pochodzenia i jej perspektywę. Główna bohaterka nie ma w życiu łatwo. Nie dość, że bycie nastolatkiem to czas, gdzie szukamy siebie i próbujemy dopasować się do otoczenia, to Shirin jako muzułmanka musi znosić szyderstwa, fałszywe oskarżenia i ubliżenia z powodu własnych korzeni.
Bohaterowie są piekielnie dobrze wykreowani. Inaczej nie potrafię tego określić. Shirin to dziewczyna twarda i z charakterem. Nie poddaje się opinii publicznej i wierzy we własne przekonania. Jednak też ucieka przed ludźmi, lata odizolowania sprawiły, że ciężko jej komuś zaufać. Zaś Ocean to chłopak, który łatwo się nie poddaje, nie chce dostosowywać się do rówieśników i ma własne zdanie. Nie zważa na to, że ktoś ma inne pochodzenie, dla niego ważny jest charakter drugiej osoby.
Książka jest przepełniona emocjami. Czasami od ich nadmiaru musiała przerywać czytanie by odetchnąć. To powieść, która łapie za serducho i zostawia po sobie ślad. Wielokrotnie śmiałam się z tekstów Shirin i płakałam, gdy rówieśnicy byli naprawdę okrutni.
Według mnie tą książkę powinien przeczytać każdy. To powieść świetnie napisana, z przesłaniem, pełna emocji i pokazująca jak trudno być sobą we współczesnym świecie. Coś po prostu genialnego!
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam, że wydawnictwo We Need YA postanowiło wydać najnowszą książkę Tahereh Mafi nie posiadałam się ze szczęścia. W tamtej chwili byłam gotować rzuć w kąt wszystkie rozpoczęte lektury tylko po to, aby zobaczyć co tym razem wymyśliła. Swoją twórczością Tahereh Mafi już wiele lat temu zdobyła moje uznanie i zaklepała sobie miejsce wysoko na liście autorów, po których zawsze z przyjemnością będę sięgać. Po „Dotyku Julii” byłam wręcz pewna, że wszystko co wyjdzie z pod pióra tej autorki będzie wyjątkowe.
Lektura jej najnowszej książki „Gdyby ocean nosił twoje imię” tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu, choć muszę przyznać, że zdarzały się momenty, że nie rozumiałam tych wszystkich zachwytów nad nią. W szczególności na początku tej historii. W tamtym momencie Shirin (główna bohaterka) swoją postawą skutecznie zniechęcała mnie do dalszego czytania. Była irytująca, nieustępliwa, wykazywała się naprawdę dużą ignorancją, wrzucała wszystkich do jednego worka i pałała do nich wielką niechęcią, a wręcz nienawiścią. Z czasem jej zachowanie stało się zrozumiałe, ponieważ autorka stopniowo coraz bardziej nakreśliła jakie okropieństwa dotychczas spotkały tą dziewczynę. Mimo to ciągle pewne zachowania Shirin były dla mnie niezrozumiałe i czasami kołatała mi się po głowie myśl, że może swoją postawą, w której wyraźnie było widać niechęć do świata wzbudzała w swoich rówieśnikach strach i prowokowało niektóre z zachowań. Oczywiście w żaden sposób nie usprawiedliwiam tych wszystkich okrutnych zachowań młodzieży i dorosłych w stosunku do niej. Gdyż to co spotkało Shirin przez ludzkie uprzedzenia, rasizm oraz zwykłą ignorancję było bestialskie i niewybaczalne. A ogrom tego zjawiska po prostu przerażający.
„Gdyby ocean nosił twoje imię” zasługuje jednak na uznanie przede wszystkim za swoją dojrzałość i szczerość wylewającą się ze stron oraz za ukazanie zwyczajnego życia muzułmańskich rodzin w monokulturowym świecie. Ale również za mądrą i dobrą postać Oceana, który pokazał, że różnice kulturowe wcale nie muszą poróżnić ludzi.
„Jeśli decyzja, którą podjęłaś, przybliżyła cię do człowieczeństwa, postąpiłaś słusznie.”
Tahereh Mafi opisując historie Shirin stworzyła wciągającą, niesamowitą i niezwykle potrzebną książkę, która porusza naprawdę ciężki, ale jakże na czasie problem. Mam nadzieje, że powieść ta trafi do jak największego grona czytelników i otworzy młodzieży (i nie tylko) oczy na kulturę muzułmanek. A przy okazji uświadomi, że wyrzucanie ludzi do jednego worka tylko, dlatego że kilka osób z tej wiary lub środowiska zrobiło coś złego jest po prostu nie właściwe. Polecam naprawdę wszystkim, bez względu na wiek sięgnąć po „Gdyby ocean nosił twoje imię”, ponieważ myślę, że każdemu przyda się inaczej spojrzeć na świat.
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Gdyby ocean nosił twoje imię” autorstwa Tahereh Mafi.
Więcej na :
Shirin kolejny raz jest zmuszona zmienić szkołę, kolejny raz jej rodzina się przeprowadza. Shirin ma 16 lat, jest muzułmanką i chodzi w hidżabie. Urodziła się w Ameryce, a jej rodzice pochodzą z Persji. Szkoła jest dla niej koszmarem, dlatego aby nie dać się zranić, wybudowała wokół siebie mur, z nikim nie rozmawia, na nikogo nie patrzy. W nowej szkole poznaje Oceana, który stara się do niej zbliżyć. Shirin nauczona doświadczeniem, próbuje go zniechęcić.....
Piękna, dobrze się czyta. Tylko zakończenie mi się nie podobało. Polecam.
Książka sama w sobie przeciętna (przynajmniej do połowy), za to wątek rasizmu ujęty na 5+.
Tahereh Mafi, autorka bestsellerowej książki „Gdyby ocean nosił twoje imię”, nominowana do National Book Award, przedstawia nową, oszałamiającą...
Zostałam przeklęta. Mam niezwykły dar. Jestem potworem. Mam nadludzką moc. Jestem narzędziem zniszczenia. Będę walczyć o miłość. Nikt nie wie, dlaczego...
Przeczytane:2021-03-22, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2021, 12 książek 2021, 26 książek 2021,
TEJ KSIĄŻKI ABSOLUTNIE NIE WOLNO PRZEGAPIĆ!
To ważna, mocna i do głębi poruszająca historia o odmienności, tolerancji, marzeniach, uczuciach i radzeniu sobie z nimi.
Doskonale pamiętam relacje na żywo z zamachów. Szok, niedowierzanie, współczucie, obawy, co się po tym zmieni i wydarzy na świecie?
Zmieniło się dużo, ale najwięcej w związku z zamachami zmieniło się w postrzeganiu migrantów, zwłaszcza muzułmańskich, którzy stali się wrogiem publicznym numer jeden na całym świecie. Nagle, jak nigdy wcześniej ich „inność” zaczęła być zauważalna, niechciana, wywoływała strach, a nawet agresję. Za społecznym przyzwoleniem wpływom ksenofobicznym ulegli także młodzi ludzie, zazwyczaj szukający sposobów na pozbycie się nadmiaru agresji, złości, gniewu i wyrażenia własnych porażek. A tak naprawdę z kompletnej niewiedzy oraz bezmyślnym podążaniu za stereotypami.
Tahereh Mafi jest amerykańską pisarką pochodzenia irańsko-amerykańskiego. Urodziła się w Connecticut nie sposób, więc odnieść wrażenia, że bohaterka jej książki może być odzwierciedleniem jej własnych doświadczeń lub obserwacji.
Shirin ma 16 lat i doskonale wie, jak okrutni potrafią być ludzie. Przekonywała się o tym w każdym miejscu, do którego przeprowadzała się z rodziną w poszukiwaniu lepszego życia. I choć każdej nastolatce wydaje się, że sam fakt bycia nastolatką to najgorsze, co się mogło w życiu przytrafić, ona w porównaniu z przeciętną nastolatką, naprawdę nie miała łatwego życia.
Zmęczona ciągłym strachem, rasistowskimi wyzwiskami, mieszaniem jej z błotem, słuchaniem, że ma wynosić się do siebie, choć u siebie była, a nawet agresją fizyczną, z każdym dniem bardziej zamyka się w sobie, a jej jedyną odskocznią jest muzyka, taniec i szycie. Stroni od ludzi. Samodzielnie boryka się ze swoimi problemami, bo choć rodzice bardzo ją kochają i starają się zapewnić jej i jej bratu Navidowi lepsze perspektywy na przyszłość, nie bardzo interesują się jej problemami, a ona nie pytana nie opowiada im o nich.
Wszystko się zmienia, kiedy na jaj drodze pojawia się Ocean Jones.
Pierwsza osoba, która robi wszystko by ją poznać i akceptuje ją taką, jaka jest.
„Gdyby ocean nosił twoje imię” to książka dedykowana młodzieży, ale powinien ją przeczytać każdy. I gdybym miała wybierać książki, które powinny być omawiane w szkołach, to zarówno „13 powodów” Jaya Archera, „Drogi Martinie” Nic Stone i ta powinny znaleźć się w wśród nich.
Mnie ta historia porwała i zachwyciła swoją wielowymiarowością.
Rasim i ksenofobia nie są tutaj dominującymi tematami.
Autorka świetnie przedstawia problemy, z jakimi borykają się dziś nastolatki na całym świecie: radzenie sobie z oczekiwaniami innych wobec nich. Poczucie przytłoczenia, zmuszanie się do rzeczy, których nie robimy dla własnej satysfakcji, strachu przed rozczarowaniem ludzi, którzy wiele od nich oczekują nawet nie pytając, czego chcą i o czym marzą. O poczuciu ogarniającej młodych ludzi niemocy, braku możliwości działania w walce o słuszną sprawę w zderzeniu ze światem dorosłych. Także poczuciu wstydu, że jest się tym, kim jest, i wierzy w to, co wierzy. Oraz obronie własnych przekonań i podjętych decyzji.
Nie skupiałabym się też na wątku romantycznym, który w moim odczuciu został wykorzystany w celu przedstawienia wyżej wymienionych aspektów, a także ogromnych emocji, jakie niesie za sobą nastoletnia miłość. Normalnie jest im niełatwo zrozumieć własną cielesność i uczucia odczuwane w stosunku do płci przeciwnej z intensywnością tak dużą, jakiej nigdy wcześniej nie odczuwali, a w tym wypadku dodatkowo okutą wieloma negatywnymi emocjami i wydarzeniami.
Uważam tę książkę za naprawdę wartościową i godną polecenia zwłaszcza, że i w Polsce ponad 50% nastolatków doświadcza agresji i nikomu o tym nie mówi!