Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2014-09-24
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Piękna powieść o długiej drodze dojrzałej kobiety, Karoliny do macierzyństwa .powieść pełna emocji zarówno niespełnionej miłości do dziecka , jak również trudne przeżycia emocjonalne Filipa, partnera Karoliny.Mamy tu do czynienia z urażonym męskim ego ,kiedy okazuję się , że w prokreacji nie do końca jest wina partnerki i rozterki młodego meżczyzny.
Karolina poznaje po latach ,długo skrywana tajemnicę, kto jest jej prawdziwym ojcem ,przeżywa szok .Wraca do niej rownież uczucie do Milana , który był jej pierwszą wielką miłością .Powiesć nosi w sobie duży ładunek emocjonalny, kto pierwszy wytrzyma w związku , dla którego szansą jest jedynie in vitro .Czy Filip dopusci się zdrady , aby przy innej kobiecie potwierdzić swoją męskość?A być może stanie się coś nieprzewidzianego i Karolina powróci do swojej młodzieńczej miłości ?
Nie zdradzę tego , ponieważ powieść nie wciagnęłaby tak jak mnie ,czytelnika do ostaniej strony i nieoczekiwanego zakończenia .
Wspaniale się czytało ,autorka świetnie nakreśla postaci psychologicznie, z bardzo dojrzałym podejsciem do problemu .
Powiesć gorąco polecam!Zachęcona już sięgam po kolejną tej Autorki !
Miałam ochotę na lekką i przyjemną lekturę, więc sięgnęłam po książkę "Gdy zakwitną poziomki". Tytuł i okładka zwiastowały, że to będzie utwór w sam raz na obecny niezbyt wesoły okres. Niestety nie przepadam za zimą i dlatego rok rocznie poszukuję w tym czasie tak zwanych "umilaczy". Liczyłam na to, że spęczę miło czas i nie doznam chwilowego rozchwiania emocjonalnego. Czy dokonałam dobrego wyboru decydując się na książkę Agnieszki Walczak-Chojeckiej?
Niestety powyższa lektura nie jest utworem lekkim, łatwym i przyjemnym. Czyli nie jest książką na jaką obecnie miałam ogromną ochotę. Jednak nie żałuję, że ją poznałam, ponieważ porusza wiele ważkich tematów, a w szczególności skupia się na problematyce niepłodności. Uważam, że zbyt mało mówi się i pisze na ten temat. A problem dotyka tak wielu par. Nie zawsze lekarze potrafią pomóc. Nawet zapłodnienie in vitro nie daje upragnionego rezultatu w każdym przypadku. A to już ostatnia deska ratunku, jednak niezwykle droga. Nie każdego na nią stać...
A ta książka daje nadzieję. Niewielką. Na spełnienie marzenia. Jednak droga jaką główna bohaterka musi przebyć okazuje się niewyobrażalnie dramatyczna. Usiana goryczą, depresją, zazdrością. Często obojętnością. Momentami kobieta popada wręcz w obsesję. Rozmawia nawet ze swoimi komórkami jajowymi. Jednak kolejne niepowodzenia nie zniechęcają jej. Brnie odważnie naprzód. Nie zwracając uwagi na uczucia partnera. Instynkt macierzyński przesłania jej ostrość postrzegania. Zachowuje się jakby była pod wpływem środków odurzających. Jest gotowa na wszystko. Aby tylko osiągnąć swój cel. Seks uprawia tylko w "tych" dniach, ciągle łyka hormony, dzień i noc myśli tylko o tym jak będzie wyglądało jej dziecko. Nie zauważa, że jej związek wisi już prawie na włosku. Dodatkowy niepokój wprowadzają w jej życiu wychodzące na jaw w międzyczasie rodzinne tajemnice. Jakby tego było jeszcze mało na horyzoncie pojawia się także jej dawna miłość. A dzięki retrospekcjom poznajemy lepiej jej relacje z rodzicami.
Przyznam, że bardzo wiele się tu dzieje. Nawet można pomyśleć, że trochę za dużo jak na dwa lata z życia jednej kobiety. Z powodzeniem starczyłoby tego na kilka powieści. Historia tu opowiedziana jest z pewnością ważna, ale niestety nie byłam w stanie utożsamić się z główną bohaterką. Mam inne zdanie na temat zbyt wielu kwestii i choć jestem w podobnym do niej wieku to zajście w ciążę nie jest moim najważniejszym celem w życiu. Nie zgadzam się także ze stwierdzeniem, że bezdzietna para to nie rodzina. A słowa "życie bez dziecka nie ma sensu" wydają mi się lekko przesadzone. Ogólnie mówiąc - ukazywanie kobiety jako jednostki, której głównym celem w życiu jest tylko powijanie potomstwa - jest krzywdzące dla tych, które mają inne spojrzenie na tę kwestię.
Szkoda, że tak niewiele miejsca autorka poświęciła na inne tematy. Chociażby życie w Chorwacji, gdzie konflikt pomiędzy zwaśnionymi narodami nadal trwa. Rozwinięcie tego wątku z pewnością wzbogaciłoby mój odbiór lektury. Bardzo ucieszyłam się, gdy natrafiłam na barwne opisy Dubrownika, który kiedyś odwiedziłam. Chętnie przypomniałam sobie tamte miejsca. Ponadto autorka zachęciła mnie do podróży do Cavtaty. Tak plastycznie odmalowała piękno tej miejscowości, że w najbliższe wakacje muszę odwiedzić to miejsce. Ciekawym akcentem było także wykreowanie niecodziennych pasji bohaterów. Ich duch artystyczny tchnął w lekturę odrobinę mistycyzmu. Niestety koniec książki wywołał we mnie odczucie lekkiego zawodu. Nie lubię niejednoznacznych zakończeń. Pozostawiają niedosyt, który nie sposób zaspokoić.
Mimo że tematyka książki "Gdy zakwitną poziomki" nie jest łatwa, czyta się ją bardzo szybko. Lekturę przyspiesza dodatkowo duża czcionka i spore akapity. Nawet używany momentami specjalistyczny język nie psuje odbioru. Wielość przeciwstawnych emocji niejednokrotnie mnie tu głęboko poruszyła. Postawa bohaterów chwilami drażniła to znów dziwiła. A odmalowane pejzaże zachwycały i wielce kusiły. Podsumowując książka zmusiła mnie do wielu refleksji. Nad życiem i dlatego warto ją poznać.
Książka o wielkim pragnieniu dziecka. O tym do czego jest zdolna kobieta kiedy chce zostać matką oraz o jej dylematach co jest ważniejsze: miłość czy dziecko. Trochę kiepsko się ją czyta, nie ma tu żadnej dozy niepewności właściwie wszystkie wydarzenia czytelnik jest w stanie przewidzieć jednak dziwnym trafem główna bohaterka nie potrafi łączyć faktów ze swojego życia.
Gdy czegoś na prawdę chcesz i jesteś tego pewny, to uda Ci się osiągnąć cel. Na pewno.
"Opowieść o kobiecie, która pragnie zbyt mocno". Taki opis widzimy na okładce, czy można się z nim zgodzić?
Karolina ma 38 lat. Jest, przynajmniej z pozoru, spełniona. Ma dobrą pracę, chłopaka Filipa, architekta, czyli wszystko to, czego wielu kobietom w jej wieku brakuje ponieważ zamiast spełniać się w zawodzie, całe dnie spędzają w domu z swoimi pociechami. Nie każdy ma to, czego pragnie. Lecz, czy mamy się poddać nie walczyć? Karolina jest zdecydowana. Chce mieć dziecko. W życiu każdej z nas nadejdzie (lub już nadszedł) taki moment, w którym mimowolnie zaglądamy do wózków mijanych na ulicy i z błogim uśmiechem, choć przez ułamek sekundy wpatrujemy się w zawiniątko. W życiu głównej bohaterki "Gdy zakwitną poziomki" naszedł ten czas. Niestety... zajście w ciążę drogą naturalną w jej przypadku jest niemożliwe. Zaczyna więc odwiedzać różnych lekarzy, którzy mogą pomóc lub nakierować gdzie może się zgłosić, by marzenie o dziecku przestało być tylko marzeniem.
Jak to się dzieje, że kobieta, która z całego serca pragnie zostać matką, musi przejść przez tyle dróg i jeszcze nie wiadomo, czy na końcu utuli swoje maleństwo a inna nie dbająca o to, zachodzi w ciążę?
Rodzice Karoliny rozwiedli się. Ojciec po pewnym czasie związał się z koleżanką swojej córki, Kingą i akurat w momencie gdy Karolina robi wszystko by spełnić swe pragnienie, ojciec oznajmia jej, że spodziewa się dziecka. Mężczyzna, który powinien wychodzić na spacery z wnukiem lub wnuczką, oczekuje narodzin córki.
Tematem przewodnim książki jest walka o dziecko ale nie brak w niej również i flirtu i pięknych krajobrazów Serbii oraz Chorwacji, gdzie wyjeżdża Karolina, by móc podjąć ważne decyzje w swoim życiu. Mamy więc namiastkę innej kultury. :) Jak widać dla każdego coś dobrego.
Powieść czyta się szybko lecz wciąż nie jestem pewna czy to zasługa lekkiego pióra pisarki, czy dużych liter. Jak już pewnie wiecie, że dla mnie wyznacznikiem dobrej powieści są opisy. Muszą być porywające wręcz takie, by czytelnik mógł sobie wyobrazić najmniejszy detal. Im więcej ich, tym lepiej. Tutaj było ich mało. Wrażenia mam mieszane, niestety.
Najważniejszym mottem dla mnie, które wypływa z tej książki jest to, że trzeba walczyć o spełnienie marzeń! I tego się trzymajmy!
II tom ,,Sagi bałkańskiej" Jasminie udaje się wyrwać z sarajewskiego piekła. Wyrusza w drogę, która jednak naznaczona jest dramatycznymi wydarzeniami...
Żeby być szczęśliwym, trzeba być sobą. W jaki sposób jednak Herman ma to osiągnąć, jeśli czuje w sobie skazę? Głęboką skazę. Ratunku szuka w przynależności...