Chociaż aspirant Tomasz Stopiński ma już za sobą ponad dwadzieścia lat służby w pionie kryminalnym policji, wciąż podchodzi do swoich obowiązków z młodzieńczą pasją i zaangażowaniem, a nos rasowego detektywa nigdy go nie zawodzi. Pracując w małym komisariacie na przedmieściach Wrocławia, przez większość czasu ściga podrasowanym służbowym polonezem miejscowych złoczyńców, drobnych złodziejaszków złomu i rabusiów przydomowych piwnic. Niejedno już widział i słyszał, więc kiedy pewnego dnia zostaje wezwany do nadpalonych zwłok znalezionych na pętli tramwajowej, nie robi to na nim większego wrażenia. Ot, kolejne śledztwo w sprawie śmierci bezdomnego, który nie dość ostrożnie obchodził się z papierosem. Wkrótce jednak okaże się, że pozornie przypadkowe śmiertelne zejścia wśród kloszardów mogą mieć związek z większą aferą kryminalną, a kluczem do jej rozwikłania wydaje się być znaleziony w nietypowej scenerii drogi, elegancki garnitur oraz jego właściciel.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2019-09-12
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 388
Język oryginału: polski
Kobiety w służbach specjalnych. Patrząc wstecz na swoją służbę w jednej z formacji resortu spraw wewnętrznych, Agnieszka nie ma wątpliwości, że gdyby...
Tajna służba zostawia wiele tajnych blizn Po latach służby w resorcie mundurowym Agnieszka zdaje się przegrywać samotną walkę z nierównym traktowaniem...
Przeczytane:2019-10-23, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2019, 26 książek 2019, 12 książek 2019, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku - 100 sztuk,
Już sam tytuł powieści zdaje się być intrygujący. Z czym nam się kojarzy? Jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że trzymamy w ręce kryminał, to odpowiedź nasuwa się sama. Na pewno kogoś powieszono na słupie, w drogim garniturze. Ale nic z tych rzeczy, tytuł jest przewrotny i dość zabawny.
Jak przystało na powieść sensacyjną, mamy oczywiście trupy, i to nie jeden, a kilka. Czy były to morderstwa, samobójstwa czy śmierć naturalna, tego dowiecie się z lektury. Ale jak wkraczają do akcji kryminalni, pod dowództwem komisarza Tomasza Stopińskiego, to chyba musiało być gorąco i groźnie. Dość nietypowo, ofiarami są bezdomni, koczujący w ruinach domów, na ławkach w parku czy uczestniczący w sutko zakrapianych imprezach odbywających się w ogródkach działkowych. Inny świat, dla nas dość odległy i egzotyczny, rządzący się swoimi specyficznymi prawami. Świat, do którego trudno jest dotrzeć, ale tak naprawdę za dyszkę, można wiele ugrać. W taki sposób został właśnie wykorzystany w powieści jeden z bezdomnych, zwany Zbuniem. Metodą zakrojonych poszukiwań dotarli do niego ludzie mafii, i postanowili ubić z nim nie lada interes. Interes życia dla Zbunia. Umyli go porządnie, odświeżyli, ubrali w markowy garnitur, i zrobili z niego miejscowego biznesmena, właściciela dobrze prosperującej spółki. O czym nasz bohater nie miał zielonego pojęcia. A że był majętny, miał na własność nieruchomość, nie ważne, że prawie ruinę, tym bardziej stał się wiarygodny. I kilkutygodniowa „opieka”nad Zbuniem przyniosła efekty, stał się sławny i bogaty, przynajmniej na papierze. A w rzeczywistości był - o niczym nie mającym pojęcia - tzw. słupem.
Garnitur na słupie to typowa komedia kryminalna. W bardzo prześmiewczy sposób ukazuje pracę policjantów, ich podejście do wykonywanej pracy, jak również do ewentualnych ofiar. Dla mnie ta lektura jest trochę zagmatwana i chaotyczna. Niby są ofiary, poszukuje się sprawców, pojawiają się nowe okoliczności, ale sposób w jaki to wszystko jest przedstawione, nijak się nie zazębia. Mnie brakowało w tej lekturze emocji i napięcia, w żaden sposób nie odczuwało się klimatu sensacji. Szkoda, bo na początku zapowiadało się ciekawie. Ale im dalej brnęłam, tym bardziej się nudziłam. Nie byłam ciekawa dalszych losów, byłam w stanie przewidzieć schematyzm tego wątku. A wtedy lektura zrobiła się mniej interesująca. Przyznam, że liczyłam na bardziej wnikliwe przedstawienie transakcji realizowanych na tzw. „słupa”, ale zostało mi to zaoszczędzone. A szkoda, jestem pewna, że byłoby znacznie ciekawiej, mroczniej i tajemniczo. A tak te wszystkie emocje przeszły mi koło nosa.
„Czy od kropli walerianowych można zajść w ciążę?
Oczywiście. Zależy, ile Walerian ma lat”.
Książkę czyta się szybko, jednak nie sprawia, że emocje sięgają zenitu, nie ma dreszczyku emocji ani krzty napięcia. Dużo dobrego, czasami czarnego humoru, ironii i sarkazmu. Zamiast drżeć ze strachu można się momentami ubawić i puścić wodze swojej wyobraźni. A zakończenie? Liczyłam na większą inwencję twórczą autorki.
Słowem, kto ma ochotę spojrzeć z przymrużeniem oka na zapał policjantów do pracy, chce pobyć w towarzystwie bezdomnych i tzw. „łysych karków” to idealna lektura dla niego. Nie spodziewajcie się brutalności ani przemocy, autorka w tym przypadku zadbała o co wrażliwszych czytelników. Wzięła też pod uwagę to, że żyjemy w trudnych i stresujących czasach, więc głębszych i wzruszających emocji też nam zaoszczędziła. Jednak jestem pewna, że każdy z tej powieści uszczknie coś dla siebie. Najważniejsze, aby miło i przyjemnie spędzić czas pośród ciekawych i zagadkowych bohaterów.