Od chwili, gdy wszyscy dorośli zniknęli z Perdido Beach, minął już prawie rok. Pozbawieni kontroli i opieki młodzi ludzie przeżyli głód, zarazę, bezpardonową walkę o władzę. Przetrwali. Przynajmniej część z nich. Powrót do normalności był ich marzeniem.Teraz to marzenie może się ziścić i nagle zewnętrzny świat napawa mieszkańców ETAPu lękiem. W obrębie bariery wydarzyło się wiele rzeczy, które nie znajdą usprawiedliwienia w nieświadomym niczego społeczeństwie. Śmierć, okrucieństwo, błędne decyzje, złe wybory... Co czeka na tych, którzy złamali wszystkie prawa rządzące w normalnym społeczeństwie? Może ETAP jest jedynym miejscem, w którym mogą czuć się bezpieczni?
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2013-06-19
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 376
Tytuł oryginału: Light
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
Jeśli mam być całkowicie szczera, nie spodziewałam się aż tak dużo dobrego po tej książce. Raczej nastawiałam się na średniej jakości czytadło, odhaczenie serii, którą czytało się w dzieciństwie (coś jak było z Dziewczynką z Szóstego Księżyca). A tu niespodzianka. Seria, która wywoływała we mnie za dzieciaka ogromny niepokój i chyba była pierwszym w moim życiu thrillerem sci-fi okazała się całkiem przemyślanym i, jak na standardy powieści młodzieżowej, pogłębionym dziełem. Autorowi bardzo zgrabnie udało się złapać kontrast między dzieciakami żyjącymi w zamknięciu a normalnym światem. Mamy tu niepokoje społeczne, niepewną sytuację prawną, pytania o człowieczeństwo... Nawet bardzo mi nie przeszkadzało, że większość szczegółów z poprzednich pięciu części już dawno zaginęła mi w odmętach pamięci. Owszem, to nadal seria prosta, dla młodych odbiorców, ale nie senna, jak wiele tego typu tworów. Nie zamierzam jej stawiać na piedestale, ani nawet polecać, ale jak ktoś ją zobaczy na półce... Nie skreślajcie jej tylko z racji na paskudne okładki :p
"I nagle znaleźli się na granicy, na końcu ściany, oddzielającej ETAP od reszty świata."
GONE to seria już niemal kultowa i jej koniec był dla mnie mieszaniną emocji. Bohaterowie przez tych sześć tomów przeżyli (lub nie) bardzo wiele: głód, choroby, plagę. Walkę o władzę. To co się działo za barierą zostanie tajemnicą na zawsze.
Bariera jednak staje się przeźroczysta. Teraz ci, którzy z utęsknieniem wpatrywali się w barierę mogę zobaczyć swoich rodziców jak za szybą. A oni mogą zobaczyć ETAP (Ekstremalnego Terytorium Alei Promieniotwórczej) i osądzać. Wszyscy mają nadzieję na to, że bariera szybko zniknie i czekają pod barierą na cud. Nikt nie chce już pracować. Nadchodzi widmo głodu.
„- Kiedy dzieciaki porządnie zgłodnieją, wrócą na pola - stwierdził Virtue.
- Choo, ty chyba nie znasz ludzi. Nie wrócą na pola, tylko spanikują i zaczną świrować. Okradać się nawzajem i pewnie spalą wszystko, co pozostało z miasta. Ludzie to idioci. Pamiętaj, Choo: ludzie to banda zdradzieckich podłych słabych podstępnych tępych leniwych idiotów.
Virtue zmrużył oczy. Nic nie powiedział.”
To już ostatnie spotkanie z dzieciakami z Perdido Beach. Po wielu komplikacjach, które nie ułatwiały bynajmniej życia bez dorosłych, przyszła pora na finalną konfrontację z Gaiapage, który po fizycznym pozbyciu się małego Pete’a przyjął ciało dziewczynki i po trupach zamierza zrealizować swoje plany. Czytając książkę, często można się natknąć na myśli tej istoty, które informują nas o jej planach, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że są one dość płytkie – chodzi bowiem o zło czynione dla samego zła, mordowanie dla mordowania i tak naprawdę niewiele stoi za tym – było, nie było – inteligentnym bytem.
Gaia postanawia, że zabije wszystkich w ETAP-ie, a na końcu unicestwi swoją Nemezis w postaci Pete’a. Pomóc mają jej w tym moce bohaterów książki, gdyż potrafi ona korzystać ze wszystkich zdolności, jakie dzieciaki wykształciły uwięzione pod kopułą. Są jednak pewne ograniczenia, jeśli posiadacz danej mocy zginie, razem z nim przepadnie także jego moc, więc pod tym względem para głównych przeciwników, ponownie łączących siły Sama i Caina, jest chroniona. Nie oznacza to jednak, że bohaterów nie można uwięzić lub dotkliwie okaleczyć, a w tym Gaia jest naprawdę dobra. Jest jeszcze jedno ograniczenie, które wynika z limitów jakim podlega ludzkie ciało – jest ono podatne na głód, zmęczenie i oczywiście obrażenia fizyczne. Z tym ostatnim jednak można poradzić sobie dzięki mocy Lany.
Tymczasem na zewnątrz, po dramatycznych wydarzeniach, jakie rozegrały się na oczach obserwatorów w finale poprzedniego tomu, stanowiska dorosłych są podzielone – część z nich twierdzi, że dzieci przystosowały się do nowych okoliczności i radzą sobie jak mogą, większość jednak uważa je za zdziczałe i niebezpieczne dla otoczenia. W tej sytuacji matka Sama będzie próbowała skontaktować się ze swoim synem, jednak będzie to wyścig z Gaią, która powoli realizuje swoje plany.
"A potem ją przeszli."
Natomiast jeśli chodzi o tom finalizujący całą historię, to ciężko odmówić mu rozmachu, jeśli chodzi o poświęcenie bohaterów i towarzyszące temu śmierci. Żniwo, jakie zbiera Gaia jest naprawdę obfite, zaś umierają nie tylko statyści, ale także bohaterowie, których zdążyliśmy poznać lepiej, a także polubić. Zabieg ten jest zrozumiały – kiedy bariera opadnie, trzeba będzie powiedzieć co dalej, a mniejsza liczba bohaterów oznacza mniej komplikacji i mniej kwestii, które trzeba rozwiązać.
W końcu, tradycyjnie upływający czas mija i bariera opada. I to właściwie koniec historii, która sama w sobie była bardzo zadowalająca. Pozostały jednak pytania o dalsze losy bohaterów i na nie autor odpowiada w czterech rozdziałach Co było potem. O ile więc zasadnicza część książki mogła wstrząsnąć i nawet wzruszyć, o tyle zakończenie jeszcze potęguje ten stan. Chyba wszystkie wątki doczekują się satysfakcjonującego zakończenia i nie obędzie się bez niespodzianek – radosnych i smutnych. Niczego więcej nie można oczekiwać od zakończenia cyklu.
Jeśli chodzi o tom zatytułowany Światło, to jakość jego wydania nie odbiega zanadto od jakości poprzednich części. Wita nas średnio zachęcająca okładka z fotografiami jakichś dzieci, która jednakże nie jest najgorszą w cyklu. Kilka uwag można by też mieć do korekty, czy redakcji, która nie zauważyła, jak przypuszczam, skrótu PB odnoszącego się do najważniejszej miejscowości powieści – wcześniej podobne uproszczenie nie było stosowane, więc myślę, że to pozostałość po pracy tłumacza, który w ten sposób przyspieszał swoją pracę. To jednak nie ma większego znaczenia, gdyż wszelkie niedoskonałości nikną w nurcie akcji, która nakazuje nam przerzucać kolejne strony.
Sam fakt, że jest to finał serii sprawia, że napięcie podczas czytania jest wprost niemożliwe. A autor nas nie oszczędza. Akcja nie zwalnia, a przyspiesza. Bohaterowie, nawet ci, których dobrze znamy, umierają. ETAP w swojej końcowej fazie jest chyba największym koszmarem jak dotąd.
Ale przecież czy to nie dlatego książki takie jak ta cieszą się dużą popularnością?
Michaelowi Grantowi nie można odmówić umiejętności pisarskich - seria jest naprawdę świetna. Historię czyta się łatwo, wszystko tworzy spójną całość która rozwija się od pierwszej części aż do samego końca, a wszyscy bohaterowie, których poznałam w Fazie pierwszej: niepokoju zmienili się niemal całkowicie - i to jak najbardziej dobrze.
Równolegle do wydarzeń w ETAPie zapoznajemy się ze światem zewnętrznym. Lepiej poznajemy postać matki Sama. Autor wprowadza do historii także dziadka największego psychola – Drake’a Merwina (jest on dziadkiem Biczorękiego). Dzięki temu zapoznajemy się lepiej nie tylko z historią nastolatka, ale także jego dziadka. Ukazana opowieść była naprawdę ciekawa i dzięki niej możemy ujrzeć, dlaczego Drake jest taki, jaki jest.
Ciężko jest mi opisać geniusz ostatniej części. Podczas czytania znalazłam wiele fragmentów, przez które roniłam łzy. I szczerze mówiąc nie żałuję ich. Michael Grant w „Świetle” pokazał, że naprawdę jest świetnym autorem. Potrafi grać uczuciami czytelnika, wprowadzić jego myśli w zamęt. Decydujące kwestie rozstrzygnął dopiero na końcu. Za to należy mu się ogromny plus.
Okładka książki świetnie odnosi się do klimatu. Wystarczy popatrzyć na część poprzednią „Ciemność”, aby zauważyć podobieństwo. Na okładce przedniej widzimy Sama oraz Gaię (nie Dianę, jak na początku mi się wydawało). Na okładce tylnej zaś widzimy Quinna oraz Dekkę. Całość tła nie jest toporna i na pierwszy plan wypcha postacie. Napisy jak pry poprzednich częściach są niesamowicie zgrane, choć są takie strasznie proste. I za to należy się ogromny plus dla grafików. Z czegoś banalnego stworzyli coś niesamowitego.
Jednak smutno jest opuszczać bohaterów i po tych kilku latach wyrwać się z tego niesamowitego świata. Bedę tęsknić za Samem, Genialną Astrid, Cainem, Ediliem, Dekką, Dianą, Bryzą, Rybakiem, Laną i resztą - i zdecydowanie będę chciała sięgnąć po inne książki Granta.
Ciężko napisać coś więcej.
Serię polecam każdemu. Jest niesamowita!!!!!!!!!!
Perdido Beach, Kalifornia. Zawieszenie broni. Pokój w ETAPie jest kruchy jak szkło. Cain rządzi w swojej domenie żelazną ręką. Sam nie może zaznać...
Świat niedalekiej przyszłości. Fanatyczni twórcy idei zjednoczenia ludzkości na podobieństwo roju pszczół, bez indywidualnych pragnień i...
Przeczytane:2017-09-01, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2017,
Zakończenie serii w iście mistrzowskim stylu :) Ostateczne, najcięższe starcia, masa poświęceń i ofiar, emocji, niepewności. Niesamowicie zaskoczyła mnie decyzja Caine'a, łezka w oku też się kręciła przy każdej z bohaterskich śmierci nastoletnich mutantów, poświęcających własne życie, aby ocalić dzieci z ETAP-u. Nie chcąc spoilerować powiem tylko, że wiesz, iż powieść jest wybitna, kiedy kończąc cykl wzruszasz się i żałujesz, że już nigdy nie spotkasz się z poznanymi bohaterami.