Dzwonki, gwiazdki i słomki

Ocena: 5 (11 głosów)

Białe Boże Narodzenie na podlaskiej wsi, gdzie nadal pielęgnowane są dawne obyczaje, tradycja i staropolska gościnność.

Święta Bożego Narodzenia na wsi to jedno z największych marzeń Matyldy, dwudziestokilkuletniej, warszawskiej singielki. Aby je zrealizować, podstępem wprasza się na nie do rodzinnego domu Halszki - koleżanki z pracy, pochodzącej z podlaskiej prowincji.

Niestety, gdy dociera na miejsce, okazuje się, że wymarzona wieś pod wieloma względami odstaje od wyidealizowanych wyobrażeń typowego mieszczucha, zaczerpniętych głównie z książek i filmów. Mimo to Matylda nie poddaje się i za wszelką cenę stara się dopasować zastaną rzeczywistość do swojej wizji, co prowadzi do wielu nieoczekiwanych i zabawnych zdarzeń. Dziewczyna wywraca do góry nogami nie tylko życie goszczących ją gospodarzy, w tym starszego brata koleżanki - zadeklarowanego kawalera, ale też przy okazji własne.

Informacje dodatkowe o Dzwonki, gwiazdki i słomki:

Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2021-10-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788381957083
Liczba stron: 368
Język oryginału: polski

Tagi: Literatura obyczajowo-rodzinna bóg

więcej

Kup książkę Dzwonki, gwiazdki i słomki

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Dzwonki, gwiazdki i słomki - opinie o książce

ŚWIĘTA NA PODLASIU

Podczas mojej ostatniej wizyty w bibliotece wpadła mi w ręce świąteczna opowieść Renaty Kosin "Dzwonki, gwiazdki i słomki" i pomyślałam sobie, że w końcu dlaczego nie?... Przecież w środku kalendarzowego lata także można się zanurzyć w świątecznych zimowych klimatach. I powiem Wam, że było warto!

Tak jak oczekiwałam autorka znów zabiera nas na zasypane białym puchem Podlasie, do znanej skądinąd wioski o nazwie Boguduchy. To tutaj tuż przed Wigilią przyjeżdża Matylda aby spełnić swoje marzenie i poznać uroki wiejskiego życia od kuchni oraz zakosztować prawdziwej świątecznej atmosfery znanej jej dotąd tylko z filmów i książek. W Boguduchach ma swój dom rodzinny Halszka - jej koleżanka z pracy i to właśnie do niej Matylda dosłownie wprosiła się na święta. Staropolska gościnność i dobre wychowanie nie pozwalają odmówić tym bardziej, że czas jest wyjątkowy. Pojawienie się dziewczyny na podlaskiej prowincji niesie za sobą mnóstwo nieoczekiwanych zdarzeń i zabawnych sytuacji, które jednak nie zawsze wywołują uśmiech na twarzy. A tymczasem Halszka, jej brat Stefan i przeurocza babcia Fela z dnia na dzień coraz bardziej przekonują się do Matyldy, która samą swoją obecnością sprawia, że niemożliwe staje się możliwe...

Matylda to niesamowita dziewczyna, dwudziestokilkuletnia singielka ze stolicy, dla której nie ma rzeczy nie do załatwienia. Pędząca z impetem przez życie najpierw działa, potem myśli, co stawia ją niejednokrotnie w kłopotliwych sytuacjach. Jednak wydaje się, że kobieta niczym się nie przejmuje i skutecznie realizuje to, co sobie zaplanowała. W kontaktach z otoczeniem nieco kłopotliwa, nawet upierdliwa, a mimo to swoim zachowaniem potrafi rozbroić każdego. Jej urok osobisty, prostolinijność i dobre serce sprawiają, że Matylda bardzo szybko staje się ulubioną bohaterką tej opowieści. Gościnność Halszki, spryt babuni Feli i niepowtarzalny klimat starej wiejskiej chałupy Stefana to mieszanka, która sprawia, że czujemy się w Boguduchach niczym oczekiwani goście. Towarzysząc bohaterom w świątecznej krzątaninie i zasiadając z nimi do wigilijnego stołu, uczestnicząc w kuligu i ognisku oraz spędzając jedynego w swoim rodzaju Sylwestra jesteśmy przekonani, że bardzo dobrze trafiliśmy...

Urzekły mnie też opowieści o przeszłości rodziny, tajemnica skarbu pradziadka Januarego oraz stara ludowa przyśpiewka, którą tak chętnie nuciła babcia Fela:

"Dzwonki, gwiazdki i słomki
Na belce zacepię
Z miodu, korzeni i mąki
Pierniki ulepię.
Skarby z lasu i łąki
Do domu przyniesę
Dzwonki, gwiazdki i słomki
Na nitce zawiesę."

Uwielbiam powieści pani Renaty gdyż zawsze odnajduję w nich coś dla siebie, jakiś temat, albo wątek, który mnie zainteresuje i będę chciała poszerzyć swoją wiedzę. Tym razem pojawił się nieznany mi dotąd temat kuchni molekularnej. Podlasie to region bliski mojemu sercu, stąd wywodzą się przodkowie mojej babci i dlatego zawsze z sentymentem sięgam po opowieści umiejscowione właśnie w tym urokliwym, choć nieco zapomnianym regionie naszego kraju. Podlaska kultura, tradycja, zwyczaje i obrzędy przemycane w jakimś, choćby najmniejszym fragmencie opowieści są bliskie mojemu sercu i jest to kolejny powód, dla którego z taką radością i ochotą sięgam po każdą kolejną powieść autorki.

Boguduchy, Brzostowice, Przytulisko, a nawet Bujany to miejsca znane z innych opowieści pani Renaty - choćby z sagi "Siostry Jutrzenki" - przysiółki lubiane i darzone sentymentem, do których po wielokroć z radością można powracać. Tym bardziej, że spotykamy tam również poznanych już wcześniej bohaterów. W ten sposób powieści Renaty Kosin tworzą swego rodzaju jedną wspólną rodzinę, w której czytelnik czuje się jak wśród swoich.

Książkę czyta się błyskawicznie, ponad trzysta pięćdziesiąt stron, a nawet się nie spostrzegłam, kiedy przewróciłam ostatnią kartkę. A po zakończonej lekturze zostają same miłe wrażenia, uśmiech na twarzy i spokój w duszy. "Dzwonki, gwiazdki i słomki" to idealna opowieść na wyciszenie i odprężenie. Na pewno fantastycznie nastroi na świąteczny czas, choć jak widać, także w środku letniego upału sprawdza się znakomicie. Jednym słowem pozytywna opowieść na każdą porę roku!

Link do opinii
Avatar użytkownika - pola84
pola84
Przeczytane:2022-02-06,

Ja dalej w temacie świątecznym, więc dziś opinia książki Renaty Kosin "Dzwonki, gwiazdki i słomki".

Matylda jest dość światową dziewczyną, która nadąża za trendami modowymi i zawsze stara się być "na czasie". Tym razem święta ma spędzić na wsi. Już widzi oczami wyobraźni te sielskie obrazki. Jak to dobrze będzie wyglądało na relacjach w mediach społecznościowych! A może znajdzie się również jakiś amant, który skutecznie będzie próbował dostać się w jej łaski. Matylda zdecydowanie po tym pobycie wiele sobie obiecywała. Jakie jest jej zdziwienie gdy została przyjęta dość chłodno, przy obejściu niezbyt ładnie pachnie, a dom Halszki to zwykły murowany, dom a nie urocza drewniana chatka. Wyobrażenia o wsi które ma Matylda mają niewiele wspólnego z rzeczywistością..

Ta książka była po prostu urocza. I chyba jest najlepszą ze wszystkich książek świątecznych których dostałam w pakiecie do recenzji. Taka wisienka na torcie na samym końcu. Matylda w tym swoim zdumieniu na niespodzianki jakie ją spotykały oraz konfrontacja jej wyobrażeń z rzeczywistością jest absolutnie urocza. Autorka idealnie zbudowała tę postać. Przy tych swoich tezach i założeniach nie była zarozumiała i irytująca. Można było ją naprawdę polubić. Może dlatego że to wszystko się działo z dobrych pobudek. I jej optymizm wiele wynagradzał. Moje serce skradła również babcia Halszki. Cudowna postać. I ta cała tajemnica związana z pradziadkiem. Coś pięknego. Bardzo wam tę książkę polecam. Cudowna świąteczna opowieść w której każdy znajdzie coś dla siebie.

Link do opinii

Mimo że Renata Kosin ma już sporo powieści na swoim koncie, książka „Dzwonki, gwiazdki i słomki” jest pierwszym tytułem, dzięki któremu mam przyjemność poznać twórczość autorki.

Matyldzie, dwudziestokilkuletniej singielce z miasta marzą się Święta na wsi. Takie z prawdziwego zdarzenia, oparte na tradycji i dawnych obyczajach. Kobieta wprasza się na Święta do swojej koleżanki z pracy – Halszki, która pochodzi z podlaskiej wsi, aby zaznać Świąt swoich marzeń. Po przyjeździe na miejsce, doznaje niemałego rozczarowania. Jej wyobrażenia o polskiej wsi i spędzanych tam Świętach zupełnie nie pokrywają się z tym, co zastaje w domu Halszki. Matylda się jednak nie poddaje i stara się dostosować zastaną rzeczywistość do swoich wyobrażeń, co wywołuje serię wielu nieoczekiwanych zdarzeń i robi sporo zamieszania. Kobieta wywraca do góry nogami nie tylko życie gospodarzy, ale również, za sprawą starszego brata Halszki, swoje. Jak zakończą się te Święta?

„Dzwonki, gwiazdki i słomki” to całkiem dobra świąteczna obyczajówka, jednak nie taka, którą zapamiętam na dłużej. W głównej mierze z powodu głównej bohaterki, której zachowanie i w ogóle osobowość nie przypadły mi do gustu. Sam pomysł z wpraszaniem się do kogoś na Święta wydał mi się niezbyt trafiony, a już to, co wyprawiała Matylda będąc przecież u kogoś w gościach, sprawiało, że nóż w kieszeni mi się otwierał. Bardzo roszczeniowa osoba, tak bardzo przekonana o słuszności tego, co robi i do tego zupełnie głucha na opinie innych, że ciężko było znosić ją przez blisko 400 stron. I mimo że wiem, że kreacja tej bohaterki była celowa, że Matylda taka właśnie miała być, przerysowana, naiwna, ekscentryczna, nie jestem w stanie się do niej przekonać.

Ale tak naprawdę fakt, że mnie ta postać mocno irytowała, to jedyna dla mnie niedogodność, z którą się w książce spotkałam. To ciepła, rodzinna, zabawna i typowo świąteczna opowieść, która daje do myślenia. Matylda z impetem wkracza w życie zupełnie obcych sobie ludzi i próbuje im to życie ustawiać po swojemu. Dziewczyna jest bardzo żywiołowa i wkrótce nieco tej energii udziela się domownikom, chociaż początkowo są przerażeni jej pomysłami, wszędobylstwem, potrzebą zmian i przede wszystkim tym, że się wtrąca. Matylda ma dobre chęci, chociaż moim zdaniem myśli trochę egoistycznie, chcąc dopasować to, co zastaje na miejscu do swoich wyobrażeń na temat idealnych Świąt. Sama próbuje stworzyć odpowiedni klimat, szkoda tylko, że nie za bardzo liczy się ze zdaniem innych. Matylda wywraca życie tej rodziny do góry nogami, jest też przyczyną mnóstwa niespodziewanych i zabawnych zdarzeń. Jednym słowem, robi kobieta zamieszanie. I to dość spore, dzięki czemu coś się w tej rodzinie zmienia i to na plus. Dlatego uważam, że chociaż bohaterka potrafi zirytować, jedno jej trzeba oddać. Jest w tym co robi skuteczna, jest też wulkanem energii i potrafi cząstkę tej energii wlać w domowników. Jak się również okazuje, zmiany są dobre, nawet te niespodziewane i często nawet niechciane.

Dużym plusem książki jest świąteczny klimat, który wyraźnie można w powieści odczuć, a także przywoływane w trakcie staropolskie tradycje i informacje na temat podlaskiego folkloru. Sporo można się z książki ciekawych rzeczy dowiedzieć, a to jej duża zaleta. Powieść czyta się szybko i przyjemnie, przede wszystkim z powodu licznych przezabawnych sytuacji w niej obecnych. Jeśli lubicie romanse, możecie być spokojni, romantyczna relacja również się w książce pojawia. Nie jest może jakoś bardzo wyeksponowana, ale miło się o niej czyta. Mimo mojej antypatii do głównej bohaterki, mogę tę książkę polecić. Ma wiele zalet, a także bohaterów, którzy od razu znajdują miejsce w sercu czytelnika, jak na przykład babcia Fela. Matylda również po czasie zyskuje, ale na pewno jest to specyficzna postać i od Was zależy, jak ją przyjmiecie.

„Dzwonki, gwiazdki i słomki” to sympatyczna, klimatyczna, ciepła i bardzo rodzinna opowieść, przy której miło spędzicie jeden lub dwa wieczory. Polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - monikaswiatek
monikaswiatek
Przeczytane:2021-12-19,

"Dzwonki, gwiazdki i słomki" to ciepła literatura obyczajowa z tajemnicą w tle.

Akcja książki toczy się na podlaskiej wsi. Główni bohaterowie Matylda, Halszka, Stefan i babcia Fela przygotowują się do świąt Bożego Narodzenia. Matylda zawsze marzyła o tym, żeby przeżyć prawdziwe święta na wsi. Tym samym wprasza się do swojej koleżanki Halszki. Początkowo dziewczyna jest zawiedziona, bo nie tak wyobrażała sobie czas spędzony na wsi. Jednak jej upór i determinacja sprawiają, że wszystko nabiera innego znaczenia.

Matylda wnosi do tej książki wiele humoru. Niektóre sytuację będą wręcz komiczne. Dziewczyna wywróci życie domowników do góry nogami.

Dzięki tej historii poznamy dawne obyczaje i tradycje na podlaskiej wsi.

Fabuła książki owiana jest pewną zagadką, którą domownicy będą próbowali rozwiązać.

Polecam książkę Renaty Kosin. Idealna lektura na świąteczny czas.

Link do opinii
Avatar użytkownika - zaczytana_optymi
zaczytana_optymi
Przeczytane:2021-12-12,

Macie jakieś tradycje świąteczne? Takie, które w Waszych rodzinach są pielęgnowane z pokolenia na pokolenie?

Pytam o to, ponieważ z takimi tradycjami będzie mi się kojarzyła najnowsza książka Pani Renaty Kosin pt. "Dzwonki, gwiazdki i słomki", którą otrzymałam również w świątecznej paczce od wydawnictwa Filia:)

Nie miałam wcześniej styczności z piórem autorki. Był to mój pierwszy raz :)

W powieści poznajemy Matyldę, której największym marzeniem było spędzenie świąt Bożego Narodzenia na wsi. By je spełnić "wprasza" się na nie do swojej koleżanki z pracy - Halszki (jejku nie potrafiłam się początkowo przyzwyczaić do tego imienia...jakoś tak...pierwszy raz miałam z nim do czynienia 🙈).

Niestety wyobrażenia zawsze są "wygórowane". Nigdy nie jest tak jak sobie to człowiek wymyśli czy wymarzy...

Czy święta na podlaskiej prowincji okażą się dla Matyldy tymi upragnionymi?
Musicie to sprawdzić sami!🙈

Dziewczyna poznaje na miejscu Stefana - starszego brata koleżanki... jak to wpłynie na jej święta?

Trzeba tutaj zaznaczyć, że Matylda to specyficzny bohater. Jedni pewnie ją polubią, innych będzie irytowała...
Pomimo tego jakoś się do niej przyzwyczaiłam...

Tradycje czy zwyczaje opisane w książce bardzo dobrze się czyta :) Można doskonale odczuć klimat zbliżających dwie świąt!

Link do opinii

,,Słomki, gwiazdki i dzwonki" Renata Kosin to książka, która szczególnie cieszy miłośników serii ,,Siostry Jutrzenki" tejże autorki. W ,,Słomkach..." bowiem stykamy się między innymi z Arachną a raczej z jej potomkami.

Na kartach niniejszej powieści poznajemy Matyldę. Przebojowa, żywiołowa, optymistka w pełnej krasie. Przybywa ona na Podlasie z nadzieją na spędzenie prawdziwie tradycyjnych świąt Bożego Narodzenia. Halszka, znajoma z pracy, która ją do siebie ,,zaprosiła", chociaż jak możecie się po cudzysłowie domyślać, wcale tak nie jest, jeszcze nie wie, że przybycie Matyldy będzie wiązało się z wieloma przygodami, mocno dotkną one również Stefana, brata Halszki, zatwardziałego kawalera. Wizja kobiety a rzeczywistość mocno zderzają się ze sobą. Chociaż przejażdżka saniami ma w sobie niepowtarzalny urok, to już dom, w którym przychodzi Matyldzie mieszkać, zupełnie nie wpisuje się w ten z jej marzeń. Kiedy dostrzega inną chatę postanawia w niej spędzić świąteczny czas. Na nic tłumaczenia, że jest ona własnością Stefana, który na pewno nie będzie zadowolony z gościa...

 

To i jeszcze więcej znajdą Państwo w książce ,,Słomki, gwiazdki i dzwonki" wydanej nakładem wydawnictwa Filia kilka lat temu. Jest ona wciąż łatwo dostępna. Bardzo zachęcam do lektury. Pani Renata Kosin przelała na papier nie tylko słowa, ale i ducha Podlasia. To niesamowite! Lekka, przytulna, zabawna, zimowa. Matylda pokazuje jak istotne są marzenia i chęć ich realizacji. Nawet jeśli jest trudno i nie wszystko idzie jak po maśle, warto.

 

Link do opinii

Kolejna książka Pani Renaty, przy której bardzo się ubawiłam. Matylda, typowy mieszczuch, zna wieś tylko z książek i gazet.  Jest zachwycona możliwością spędzenia kilku dni u koleżanki na wsi. Ale jej przekonanie o wsi spokojnej, wsi wesołej zostaje całkowicie zburzone. Prawdziwe życie na wsi wygląda całkiem inaczej niż w bajkach. Ale Matylda jest twarda. Co wyniknie z jej uporu to musicie przekonać się sami. Były chwile, że płakałam ze śmiechu. Czyta się na prawdę szybko, miło i przyjemnie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ewfor
Ewfor
Przeczytane:2022-02-16, Ocena: 6, Przeczytałam, Wyzwanie czytelnicze 2022,

Jeżeli ktoś szuka książki lekkiej, łatwej i przyjemnej, to myślę, że śmiało mogę tę lekturę polecić.

Autorka zabiera czytelnika w przyjemny, zimowy świat wsi, który być może nie wygląda jak w powieściach Sienkiewicza, ale z całą pewnością cudownie oddaje zimowo-świąteczny klimat.

Główna bohaterka to z pozoru infantylna blondynka jak z dowcipów, ale w gruncie rzeczy, to bardzo uczuciowa i empatyczna osóbka, która potrafi sobie zjednać nie tylko ludzi, ale i zwierzęta.

Typowa dziewczyna z miasta marzy o sielskiej spokojnej wsi. Praca w korporacji być może daje jej pieniądze i satysfakcję, ale czy zapewnia szczęście? Funkcjonująca między wyidealizowanym światem wirtualnym, w mediach społecznościowych, czująca się w nim jak ryba w wodzie, skrycie marzy o ciszy, spokoju i prawdziwej miłości. Ale czy taką miłość można spotkać w miejscu dalekim od miejskiej, pełnej rozrywek i wyzwań rzeczywistości?

Jeśli chodzi o mnie, to polubiłam dziewczynę od pierwszych stron, chociaż jej infantylność początkowo trochę mnie irytowała. Ale bardzo szybko odnalazłam w niej odważną, otwartą na nowe wyzwania kobietę, która wie czego od życia chce.

Autorka nie pokazuje nam wsi o jakiej wielu z nas czytało i jaką wielu z nas sobie wyobraża. Pokazuje nam wieś nowoczesną, wykształconą i gotową na nowe pomysły.

Wiadomo, że w mentalności wiejskiego społeczeństwa nie wszystko można wyeliminować, ale przecież jak się chce, to wiele można zmienić na lepsze, a jak nie dosłownie na lepsze to na nowocześniejsze.

Przyznam szczerze, że bardzo mi się podobała ta powieść. Spora dawka dobrego humoru sprawiła, że czytałam z czystą przyjemnością.

Ciekawie przedstawione osobowości głównych bohaterek i postaci drugoplanowych, których nie było zbyt wiele, więc nie można się było w nich pogubić, to dodatkowe plusy tej powieści.

Wciągające dialogi i niesamowity klimat typowej śnieżnej zimy, a także nutka tajemniczości to również dobre strony tej lektury.

Jest bardzo zimowo, jest humorystycznie, trochę romantycznie i świątecznie, ale w starym wydaniu (podłaźniczka zamiast tradycyjnej choinki, ciastka wróżące przyszłość) czy wyszukane potrawy kuchni molekularnej ?

Myślę, że jak ktoś lubi powieści obyczajowe, to nie będzie się przy tej lekturze nudził. A po skończeniu jej, zapewne dopadną go pewnego rodzaju refleksje na temat tego, co tak właściwie w życiu jest ważne.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Esclavo
Esclavo
Przeczytane:2022-01-03, Ocena: 5, Przeczytałam,

Na deser świątecznych powieści została mi książka od Renaty Kosin. Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, ale jeśli jej książki są w podobnym tonie, to muszę przeczytać wszystkie.

Matylda jest typową przedstawicielką mieszczaństwa. Miastowa dziewczyna pragnie spędzić święta na wsi, wśród wszystkich, według niej magicznych tradycji, i dlatego wprasza się na ten czas do swojej koleżanki. Dziewczyna jest wręcz żądna wiejskiego życia, co przyniesie wiele zabawnych sytuacji.
A bawiłam się przy tym świetnie. Było zabawnie, śmiesznie i aż roiło się od absurdalnych sytuacji. Samo czytanie było ogromnie przyjemne, relaksujące, a strony przewracały się same. Historia, mimo swojej przewidywalności jest ciekawa i wciągająca, a i idealnie wpasowała się moje poczucie humoru.

Ostatnia przeczytana, jednak dobre warto zostawiać sobie na koniec. Świąteczna, z magią, jednak taka swojska i nie przesadna w tym wigilijnym szaleństwie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - izabela81
izabela81
Przeczytane:2021-12-14, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2021,

Białe Boże Narodzenie na podlaskiej wsi, gdzie nadal pielęgnowane są dawne obyczaje, tradycja i staropolska gościnność.

Święta Bożego Narodzenia na wsi to jedno z największych marzeń Matyldy, dwudziestokilkuletniej, warszawskiej singielki. Aby je zrealizować, podstępem wprasza się na nie do rodzinnego domu Halszki - koleżanki z pracy, pochodzącej z podlaskiej prowincji.

Niestety, gdy dociera na miejsce, okazuje się, że wymarzona wieś pod wieloma względami odstaje od wyidealizowanych wyobrażeń typowego mieszczucha, zaczerpniętych głównie z książek i filmów. Mimo to Matylda nie poddaje się i za wszelką cenę stara się dopasować zastaną rzeczywistość do swojej wizji, co prowadzi do wielu nieoczekiwanych i zabawnych zdarzeń. Dziewczyna wywraca do góry nogami nie tylko życie goszczących ją gospodarzy, w tym starszego brata koleżanki - zadeklarowanego kawalera, ale też przy okazji własne.

Renata Kosin w swojej powieści zabiera nas na podlaską wieś. To tu jeszcze nie zapomniano o starych obyczajach i tradycjach oraz staropolskiej gościnności. Czułam się tam wspaniale, tym bardziej, że autorka zadbała o to, by nie zabrakło zimowo-świątecznego klimatu. Poza tym autorka ukazała wieś nie jak większość osób ją postrzega - jako zabitą dechami dziurę, ale miejscem, które ma człowiekowi wiele do zaoferowania. Dodatkowym atutem okazały się rodzinne tajemnice. Wraz z bohaterami chcemy odkryć znaczenie zachowanych pamiątek i przedmiotów.

Każdy z bohaterów ma swoje tajemnice i sekrety. Zdecydowanie są niejednoznaczni. Jeśli zaś chodzi o główną bohaterkę Matyldę, to wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony polubiłam ją za humor, jaki wynikał z jej zachowania, ale z drugiej strony nie do to przyjęcia było dla mnie to, że nie liczyła się z innymi, to ona miała być tą najważniejszą, to ona miała zawsze mieć rację, tylko jej wizja świata była tą właściwą. Może wydawać się zmanierowaną panienką z miasta. Czy i co pobyt na wsi zmieni w tej dziewczynie? Tego Wam nie wyjawię. Powiem tylko tyle, że wraz z upływem stron, mój stosunek do niej stopniowo ulegał zmianie. Zaczęłam lepiej ją rozumieć i dażyć sympatią. Zwłaszcza, że jej szalone pomysły niejednokrotnie mnie bawiły. 

"Myślała tylko o tym, że właśnie zawalił się jej świat i to zanim zdążyła go sobie na nowo zbudować. Straciła coś bardzo ważnego i cennego, w dodatku od razu po tym, jak odkryła, że to ma."

Historia pokazuje, że nie należy oceniać ludzi po pozorach, gdyż mogą nas niejednokrotnie zaskoczyć. Powinniśmy również kierować się własnym sercem i rozumem, a nie tym, co radzą nam inni. Książka udowadnia, że każda praca, czynność niekoniecznie musi być dla nas utrapieniem i męczarnią. Można odnaleźć w niej radość i satysfakcję. Wszystko zależy od naszego nastawienia. 

"Dzwonki, gwiazdki i słomki" to pełna ciepła, humoru i świątecznej atmosfery powieść o zachwycie wiejskiego życia. W sam raz na długie jesienno-zimowe wieczory. Polecam Waszej uwadze.

Link do opinii
Inne książki autora
Promyk nadziei
Renata Kosin0
Okładka ksiązki - Promyk nadziei

Mimo upływu lat, stary dom w Przytulisku wciąż jest siedzibą i sercem rodu Śmiałowskich. Przechowywane są tam wspomnienia o przodkach, z poszanowaniem...

Bluszcz prowincjonalny
Renata Kosin0
Okładka ksiązki - Bluszcz prowincjonalny

Czasem trzeba spojrzeć wstecz, znaleźć to, co przegapiło się gdzieś po drodze. W mieście jej dzieciństwa, z którego wyjechała do stolicy, pozostali nie...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy