Obrzydliwie bogaci rodzice, luksusowa rezydencja, służba i ochrona, ekskluzywna prywatna szkoła. Osiemnastoletnia Amelia Raczyńska może mieć wszystko, co da się kupić za pieniądze. Ceną za to jest bezwzględne podporządkowanie się woli apodyktycznych rodziców, którzy zaplanowali jej drogę życiową i wybrali kandydata na męża. Ona tymczasem chciałaby żyć jak normalna nastolatka, realizować własne marzenia, cieszyć się swobodą, popełniać własne błędy. A przed wszystkim doświadczyć miłości, której brak w jej pozornej wzorowej rodzinie. Próbując się wyrwać ze złotej klatki, mota się w kłamstwa, które niszczą rodzące się uczucia. Wydarzenia przybierają dramatyczny obrót.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2017-10-25
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 412
Osiemnastoletnia Amelia Raczyńska jest córką bogatego i wpływowego biznesmena. Mieszka w luksusowej willi, ma służbę, ochronę i szofera, a także uczęszcza do prywatnej szkoły. Wydawać by się mogło, że ma wszystko, jednak brak jej tego, czego pieniądze nie dają – rodzice nigdy nie okazują jej, ani jej rodzeństwu uczuć, stale narzucają jej swoją wolę, łącznie z wybraniem jej narzeczonego, a także przy każdej możliwej okazji ją krytykują i wyrażają swoje niezadowolenie z jej zachowania. Dziewczyna za wszelką cenę pragnie wyrwać się z tej złotej klatki, niestety środki, których do tego używa to mnóstwo kłamstw, z których ciężko się wyplątać.
„W moim nastoletnim życiu nie mogę być normalną dziewczyną.
Nie mam ambicji ani marzeń.
Nie wiem, co to prawdziwa miłość.
I nie wiem, czy kiedykolwiek ją spotkam…”
Od samego początku ta książka wstrząsa. Kiedy czytam powyższy cytat mocno współczuję Eli bardzo mocno. Ludzie stojący z boku główną bohaterkę postrzegają jako zimną i rozkapryszoną księżniczkę, inni z kolei widząc jej markowe ciuchy z pewnością myślą, że ta dziewczyna ma wszystko. Ale czy na pewno tak jest? Już z pierwszego rozdziału dowiadujemy się o Amelii bardzo istotnych rzeczy. Wszystko jest opisane z perspektywy głównej bohaterki, a nieliczne fragmenty z perspektywy Roberta, dzięki temu czytelnik jeszcze lepiej rozumie ich emocje.
To, co uderzyło mnie na samym początku to to jak główna bohaterka cierpiała z powodu braku rodzicielskiej miłości. To nie jest typowy romans. W wielu fragmentach tej książki czytelnik dowiaduje się jak bardzo Amelii brakuje od rodziców zwykłego buziaka w policzek na pożegnanie, przytulenia, czy zwykłej pochwały. Dziewczyna niemiłosiernie cierpi, ponieważ gosposia jest jej bliższą osobą niż własna matka i ubolewa nad tym, że we własnym domu brakuje osób, które wysłuchały by jej problemów.
Świetnym uzupełnieniem historii jest wątek kryminalny, który pojawia się pod koniec powieści. Bałam się, że autorka chciała za dużo rzeczy upchnąć w tej książce i że ten wątek zepsuje cały efekt, jaki do tego momentu na mnie wywarła. Jednak nic bardziej mylnego – wprowadzenie odrobiny akcji moim zdaniem bardzo dobrze wpłynęło na całość, bo od tych ostatnich stron dosłownie nie można się oderwać. Do samego końca nie wiadomo jak autorka pokierowała losem bohaterów i zostałam zaskoczona.
Bohaterowie są świetnie wykreowani. Szczególnie zimni i apodyktyczni rodzice, którzy zachowują się jakby nie mieli uczuć, a to co się dla nich liczy to pozory, dobra reputacja i życie w luksusie. Przyjęcia, czy kolacji z udziałem ludzi z tej sfery to pełne obłudny wydarzenia – sztuczne uśmiechy, udawanie przyjaźni, by w obliczu innych sytuacji odwrócić się plecami – moim zdaniem autorka perfekcyjnie stworzyła tych ludzi. Za to moją sympatię zdobyła Lidka, wesoła dziewczyna, która potrzebowała przyjaciółki.
„Dziewczyna ze złotej klatki” to powieść o spełnianiu oczekiwań rodziców, o próbie zdobycia ich uznania, o poszukiwaniu miłości, a przede wszystkim o tym, że za pieniądze nie można mieć wszystkiego i że nie dają one szczęścia. Warto przeczytać tę książkę, bo jest niezwykle emocjonalna, a sama fabuła może zaskoczyć, bo nie jest to taki typowy i oczywisty romans.
Amelia Raczyńska ma w swoim życiu wszystko. A przynajmniej wszystko to, za co można zapłacić. W jej życiu brakuje jednak miłości i wolności. Dla jej rodziców najważniejsza jest pozycja społeczna. Zgromadzili majątek i nie mają zamiaru pozwolić swoim dzieciom, by przez ich decyzje ucierpiał prestiż ich nazwiska. Z tego powodu Amelia ma wybranego narzeczonego już od dnia narodzin. Jest nim nadęty i chamski chłopak, z którym (z rozsądku) Amelia zamierza wejść w układ, który pozwoliłby im zaznać choć odrobiny wolności w tym świecie pełnym masek i intryg. Sprawa komplikuje się, kiedy dziewczyna poznaje "normalnego" chłopaka - takiego zwykłego, bez miliardów na koncie. Poznaje go i z każdym dniem zakochuje się w nim coraz bardziej.
"Dziewczyna ze złotej klatki" Anny Szafrańskiej jest świetnym odzwierciedleniem poczucia samotności, które wiąże się z zajmowaną pozycją społeczną. Pokazuje także, że nawet jeśli jest ze złota, to klatka zawsze jest klatką. I bardzo ciężko jest komuś świadomemu czuć się w niej szczęśliwym. Bardzo dobra i miejscami przerażająca opowieść, która przypomina o tym, co jest najważniejsze w życiu.
Lubię historie, które mogły się wydarzyć. Ta powieść wydaje mi mało realistyczna, naiwna, raczej nie dla wyrobionego czytelnika. Ale przeczytać można. Zabrakło mi dalszej historii Igora. Ciekawa jestem. którą swoją twarz przyjął w dalszym życiu. Sądziłam, że losy Eli i Igora złączą się. Żyli w podobnych rodzinach i musieli zachowywać się tak, jak chcieli rodzice, chociaż tak żyć nie chcieli. "Muszę taki być. Zimny głaz wkurwiający ludzi. Wszystko po to, by rodzice mnie zaakceptowali. Ty też tak postępujesz."
Poruszająca i wydzierająca serce z klatki piersiowej opowieść o moralnym zepsuciu wyższych warstw społecznych. Szczerze, nie spodziewałam się zbyt wiele. Myślałam, że czeka mnie typowy romans dla nastolatek. Romans był, ale typowy już nie. "Dziewczyna ze złotej klatki" ma w sobie coś takiego, że czytelnik dosłownie wyje z bezsilności podczas lektury. To jedyne w swoim rodzaju przeżycie. Gorąco polecam.
Czy zastanawialiście się jak to jest mieć wszystko, a jednocześnie nie mieć nic? Jak to możliwe? A jednak zdarza się. Głównej bohaterce brakuje najważniejszego, miłości, której nie ma w domu rodzinnym.
Poznajcie Amelię Raczyńską, 18-letnią córkę bogaczy, która może mieć wszystko, czego tylko zapragnie. Jedynie co musi robić, to bezwzględnie podporządkowywać się woli apodyktycznych rodziców, którzy zaplanowali jej przyszłość. Jednakże dziewczyna dusi się w takim układzie, chciałaby żyć po swojemu, zaznać wolności i miłości. Zawsze pilnowana, pod ciągłym nadzorem, bez prawa do samodzielnych decyzji, próbuje wyrwać się ze złotej klatki, lecz kłamstwa w jakie się wikła, niszczą pewne rodzące się uczucie...
"Nie chciałam takiego życia. Chciałam się wyrwać z tej złotej klatki. Chociaż na miesiąc."
Dwie poprzednie książki autorki bardzo przypadły mi do gustu. Nie było wiec innej opcji, musiałam poznać i tę. Jestem kolejny raz zachwycona opowiedzianą historią. Z ogromnym zaciekawieniem śledziłam rozwój wydarzeń oraz to, czy i jak Amelia wybrnie z sieci kłamstw, w które się wplątała. Fabula książki nie pozwoliła mi choćby na mały przestój, odrobinę oddechu. Dzieje się naprawdę dużo, a emocje, jakie towarzyszą bohaterom, udzielają się i czytelnikowi. Całość została dopełniona wątkiem sensacyjnym, który wprowadza odpowiednio wyważoną dozę dreszczyku i niepokoju. W pewnym momencie bardzo bałam się o życie bohaterów...
"Może kiedyś moje serce nie wytrzyma i pęknie z żalu, ale na razie muszę to znosić. To moja rodzina i chociaż oni traktują mnie jak powietrze, to i tak w pewien pokręcony sposób ich kocham. To nie podlega dyskusji."
Na uwagę zasługuje kreacja bohaterów, która wypadła nadzwyczaj wiarygodnie. Wszyscy są dopracowani w najdrobniejszym szczególe, zarówno ci pierwszego, jak i drugiego planu. Każdy z nich wyróżnia się czymś szczególnym, więc nie ma możliwości, aby ich pomylić. Oczywiście mają swoje wady i zalety, popełniają błędy, przez co stają się nam bardzo bliscy. Podobało mi się to, w jaki sposób autorka nakreśliła panujące pomiędzy nimi relacje. Nie mogłam zrozumieć postępowania matki Amelii, tego w jaki sposób traktuje swoje dzieci, dla której człowiek nie ma znaczenia, liczą się tylko pieniądze i reputacja. Kobieta ta nie przyjmuje do wiadomości, że każdy ma prawo do własnych wyborów, drogi życiowej, realizacji marzeń, szczęścia. Mają robić tak jak im zagra. Mamy także dwóch chłopaków - egoistycznego, snobistycznego, zadufanego w sobie pozera Igora i jego zupełne przeciwieństwo, szczerego, troskliwego Roberta. Do którego z nich serce Amelii zabije mocniej? Jak myślicie?
"Byliśmy jak dwa magnesy, które od początku wzajemnie się przyciągały, by na sam koniec ustawić się pod niewłaściwym kątem."
To, co charakteryzuje książki Anny Szafrańskiej, to lekki, swobodny styl i barwny język. Nie wiem jak to autorka robi, ale ja jestem przerażona tym, w jakim tempie pochłania się jej powieści. Zasiadam z zamiarem rozkoszowania się poznawania nowej historii, a nawet nie zauważam kiedy przewracam ostatnią kartkę. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że pojawiła się nowa dilerka emocji. I jeszcze jedno: w żadnym razie nie nastawiajcie się na zwykły, oklepany, naiwny romans. Tu tego nie dostaniecie. To najbardziej zaskoczyło mnie podczas lektury niniejszej książki.
"Dziewczyna ze złotej klatki" to powieść mocna, odważna, wstrząsająca o tym, co w życiu najważniejsze. To książka niezwykle emocjonalna o miłości, niespełnionych marzeniach, pragnieniu zasmakowania wolności, tajemnicach, sekretach, kłamstwach, pozorach, obłudzie, lękach, bólu, poświęceniu. Ta lektura dosłownie zmiażdżyła mnie, rozbiła emocjonalnie. Ciężko było wrócić do rzeczywistości... z klatki emocji. Polecam gorąco, na pewno nie będziecie zawiedzeni!
Całkiem dobra książka. Co prawda miejscami trochę naiwna, ale przyjemnie się ją czytało. Do końca nie mogłam rozgryźć Igora. Był on dobry czy może jednak zły?
Siedemnastoletnia Majka nie ma w życiu łatwo. Cały dom jest na jej głowie. Dziewczyna musi prać, sprzątać, gotować i prasować. W dodatku bracia nieustannie...
Wszystko zaczęło się od skradzionego pocałunku. Jednak w tym przypadku nie było mowy o szczęśliwym zakończeniu, gdyż obiekt westchnień zdawał się tego...
[...] marzenia są nic nie warte, bo możesz zostać wyśmiany.
Więcej