Pasja i miłość w czasach wojennej zawieruchy
W życiu Hani Skorskiej nic nie dzieje się tak, jak sobie wymarzyła. By oderwać się od problemów, Hania decyduje się na wyjazd do dworku dziadków, Mirosławy i Jana Doroszów, na Pomorzu. Na targu pod wpływem impulsu kupuje portret nieznanej dziewczyny. Osobliwa reakcja dziadków na obraz skłania Hanię do poszukiwań odpowiedzi na pytanie, kim jest dziewczyna z portretu. Splot wydarzeń sprawia, że Jan Dorosz, obecnie słynny malarz, postanawia zdradzić wnuczce swój sekret i wrócić pamięcią do czasów wczesnej młodości.
Lata dwudzieste XX wieku. Dziesięcioletni Janek, uczony przez ojca krawieckiego fachu, podczas wizyty w luksusowym pensjonacie ,,Biała Dama" po raz pierwszy widzi świat pełen bogactw i elegancji. Tam spotyka młodą panienkę Klarę i jej bogatego przyjaciela, Williama Goldsteina. To przy nich Janek dorasta, poznaje smaki i odcienie dorosłości, przeżywa pierwszą miłość i pierwsze rozczarowanie.
Spokojne życie trójki przyjaciół przerywa wojna.
Dziewczyna z portretu to kolejna powieść Natalii Thiel, autorki świetnie przyjętego przez czytelników Walca dla Izabeli.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2022-10-04
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 456
Język oryginału: polski
To moje drugie spotkanie z twórczością autorki, poprzednio czytałam jej debiutancką powieść "Walc dla Izabeli", która ogromnie mi się podobała, dlatego też nie mogłam przejść obojętnie obok nowej książki Natalii. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest niezwykle lekki i przyjemny, co sprawia, że książkę czyta się naprawdę szybko i z dużym zainteresowaniem. Ja pochłonęłam ją w jeden wieczór i podobnie jak przy poprzedniej powieści autorki, tak i tym razem nie mogłam się oderwać! Fabuła książki została w bardzo ciekawy sposób nakreślona, przemyślana i równie dobrze poprowadzona, zaś bohaterowie świetnie wykreowani, to postaci, z którymi z powodzeniem moglibyśmy się w wielu kwestiach utożsamiać, podzielając podobne troski i znoje. Tutaj przeszłość miesza się z teraźniejszością, dając czytelnikowi zdecydowanie lepszy wgląd do życia bohaterów dostarczając przy tym wielu skrajnych odczuć. Szczególnie zaintrygował mnie właśnie ten wątek przeszłości Jana, jego losy. Autorka poraz kolejny w świetny sposób oddała klimat i realność okresu II Wojny Światowej, wielokrotnie miałam wrażenie, że gdzieś z boku przyglądam się życiu Jana, jednocześnie czując i chłonąc wszelkie emocje targające bohaterami. "Dziewczyna z portretu" to poruszająca, emocjonalna i wartościowa powieść, skłaniająca do refleksji nad własnym życiem i wyborami jakich dokonujemy. Świetnie spędziłam czas z tą książką i czekam na kolejne! Moja ocena 8/10.
Każdy z nas o czymś marzy i pragnie, aby to się spełniło. Postać z książki marzy o karierze pisarki i założeniu rodziny, tylko jakoś nic nie idzie po jej myśli. Nawet jej brat, choć zarzekał się, że poczeka ze ślubem za nią, odnalazł drugą połówkę. Wychodzi na to, że czeka ją staropanieństwo. Nie było tu jakichś większych dramatów, pisana nieco nostalgicznie, lecz bardziej na spokojnie, jakby czuła, że kiedyś nadejdzie taki dzień, że i ją spotka coś miłego. Ze splotu pewnych wydarzeń zakupuje portret na którym widnieje postać kobiety. Całkowicie zafascynowana jej osobą wpierw zaczyna się zastanawiać kim ona jest, a następnie gorączkowo poszukuje informacji na jej temat. Zdradza ją jej bardzo uznawany przez wszystkich malarz. Wyjawienie jej danych nie jest tak odurzające jak opowieść, którą jest scena okraszona. Powróci do czasów z młodych lat, które wciąż krążą mu po głowie. Oczywiście poznamy tą historię od podszewki, od naprawdę młodych lat, nastoletnie zawirowania i dorosłość, która przyniosła nieoczekiwaną i niespodziewaną miłość. Piękną i uroczą, burzliwą i przerwaną gromami wybuchłej wojny. To wszystko okraszone ozdobną formą, gdzie zarówno jak i wszystko mogło być możliwe, tak i jednocześnie niewiele po sobie pozostawiła. To opowieść, którą warto poznać, gdyż zachwyt jaki w was wywoła będzie długotrwały. Moje dzieci stwierdziły, że od połowy do końca wciąż się uśmiechałam, choć nawet nie byłam tego świadoma. Jakiekolwiek wypowiedzi zawierały bardzo dobrze dopasowane porównania, co sprawiało, że niemal każda sytuacja była dla nas widoczna. W momencie, kiedy pojawiają się opisy historii kobiety z obrazu, wydaje się nam, jakby ktoś szeptał dalsze słowa na ucho, jakby miały nie wyjść spoza naszego słuchu. Bardzo tych momentów wyczekiwałam i umiałam się nimi delektować. To naprawdę urodziwa opowieść okraszona niekiedy scenami, czy lekką nutą, domieszane zasłyszeniami o postaci Hitlera. Jeśli więc lubicie opowieści z dzisiaj i kiedyś, to ta książka na pewno was usatysfakcjonuje:-)
Pasja i miłość w czasach wojennej zawieruchy…
Gdy w zeszłym roku miałam okazję przeczytać przedpremierowo „Walc dla Izabeli” byłam nim zachwycona, a wręcz zakochana. Dlatego długo nie wahałam się przed sięgnięciem po „Dziewczynę z portretu”.
Hani Skorskiej nic nie dzieje się tak, jak sobie wymarzyła. By oderwać się od problemów, Hania decyduje się na wyjazd do dworku dziadków, Mirosławy i Jana Doroszów, na Pomorzu. Na targu pod wpływem impulsu kupuje portret nieznanej dziewczyny. Osobliwa reakcja dziadków na obraz skłania Hanię do poszukiwań odpowiedzi na pytanie, kim jest dziewczyna z portretu. Splot wydarzeń sprawia, że Jan Dorosz, obecnie słynny malarz, postanawia zdradzić wnuczce swój sekret i wrócić pamięcią do czasów wczesnej młodości.
Jejku co to była za książka. „Dziewczyna z portretu” to urzekająca i porywająca historia, która spowodowała że zarwałam dla niej nockę i kompletnie tego nie żałuję. Wielowątkowa fabuła jest dopracowana w każdym szczególe i wciąga od samego początku do końca. Intryguje, niesie za sobą wiele emocji, a akcja płynie swoim idealnym tempem. Teraźniejszość przeplata się z przeszłością. Widzimy skomplikowany świat ludzi żyjących w czasach wojny, ale i zderzenie się ze sobą dwóch sfer społecznych - bogatej panienki i biednego syna krawca. Dostrzegamy różne oblicza miłości i przyjaźni. Widzimy do czego prowadzą niedomówienia i rodzinne tajemnice.
Autorka ma cudowny styl pisania - niespieszny, lekki, bardzo naturalny. I to właśnie dzięki niemu cała historia nabiera prawdziwego realizmu, a bohaterowie są bardzo naturalni. To wraz z nimi pokonywałam ich życiowe problemy. Czułam ich rozgoryczenie, poczucie samotności i niemoc. Przeżywałam każdą emocje, która im towarzyszyła.
„Dziewczyna z portretu” to książka obok której nie da się przejść obojętnie. Bije z niej wiele emocji, a cała opowieść jest życiowa i ukazuje jak nasze życie jest kruche oraz ulotne. Jej lektura była dla mnie niesamowitą podróżą w tragiczne czasy II wojny światowej. Nie mogę się doczekać kolejnych książek autorki.
Miałam już przyjemność czytać książki autorki i z przyjemnością sięgnęłam po najnowszą powieść!
Pasja i miłość w czasach wojennej zawieruchy…
Hania decyduje się na wyjazd do dworku dziadków, Mirosławy i Jana Doroszów, na Pomorzu. Na targu pod wpływem impulsu kupuje portret nieznanej dziewczyny. Osobliwa reakcja dziadków na obraz skłania Hanię do poszukiwań odpowiedzi na pytanie, kim jest dziewczyna z portretu. Splot wydarzeń sprawia, że Jan Dorosz, obecnie słynny malarz, postanawia zdradzić wnuczce swój sekret i wrócić pamięcią do czasów wczesnej młodości.
Piękna książka! Nie da się przejść obojętnie, książka jest pełna emocji i wrażeń. Czytało się bardzo szybko i jest pełna cudownych momentów, ale też tych trudniejszych... Zdecydowanie warto po nią sięgnąć!
Ocena: 8/10
,,Kiedy w życiu jest źle, każda zmiana wydaje się dobra, zwłaszcza jeśli się wie, że gorzej być już nie może."
Nieraz, gdy spoglądam na jakiś portret osoby, której nie znałam, albo był to ktoś, kto żył dawno temu, wówczas nachodzi mnie refleksja nad tym, jakie ona prowadziła życie, kim była, jaka była naprawdę i jaka historia skrywa się za danym obrazem. W życiu bohaterki książki ,,Dziewczyna z portretu" także pojawił się wizerunek kobiety, dzięki której mogła odkryć ciekawą historię dotyczącą swojej rodziny.
Jednak zanim do tego doszło, najpierw my poznajemy Hanię Skorską, która pragnie napisać książkę, ale nie ma jak do tej pory odpowiedniej weny i tematu. Gdy ukończyła studia, zatrudniła się w redakcji, mając nadzieję na znalezienie pomysłu na fabułę, ale to także nie przyniosło spodziewanych efektów. I tak od kilku lat Hanna czeka zarówno na wenę, jak i na mężczyznę swego życia. Czas mija, ona zbliża się do trzydziestki, jest singielką i nadal nie widzi dla siebie możliwości spełnienia swoich pragnień.
Gdy ją poznajemy dociera właśnie do swoich dziadków Jana i Mirosławy Doroszów mieszkających w Orłowie w pięknym dworku o nazwie ,,Biała Dama". Wkrótce poznaje tam uroczego psa Tarę i równie sympatycznego jej właściciela, Filipa, z którym spędza większość czasu. Pewnego dnia na strychu dworku znajduje dziwny list skierowany do "Złotego chłopca" i podpisanego literką K., a wkrótce potem na targu staroci, podczas Jarmarku Dominikańskiego kupuje portret dziewczyny, który został namalowany w 1939 roku w Orłowie. Na jego widok dziadkowie reagują bardzo emocjonalne, co jest zadziwiająca i daje Hani powód, by zbadać dzieje obrazu i poznać bliżej dziewczynę z portretu. O niej najwięcej wie dziadek Jan Dorosz, który jest słynnym malarzem, ale on nie chce wracać do przeszłości. Jednak pewnego dnia postanawia opowiedzieć swojej wnuczce o sobie i Klarze.
Ta historia zauroczyła mnie, jak tylko zaczęłam ją czytać. Przepiękna, wzruszająca, emocjonalna, ale smutna, a do tego napisana bardzo plastycznym, ujmującym za serce stylem. Już sięgając po nią wiedziałam, że będzie to niesamowita opowieść, gdyż miałam okazję przeczytać poprzednią książkę pani Natalii Thiel ,,Walc dla Izabeli", która była jej debiutem. Pokazała w niej, że lubi sięgać do historii, które zabierają nas do świata, którego dziś już nie ma, a do tego potrafi to wszystko ubrać w piękne słowa.
Fabuła jej drugiej książki także łączy w sobie przeszłość z teraźniejszością poprzez znaleziony portret i wspomnienia Jana Dorosza. Te dwie przestrzenie czasowe następują po sobie nie od razu, gdyż najpierw śledzimy w narracji trzecioosobowej losy Hani, jej dążenia do spełnienia swoich marzeń, poznając jej myśli, przeżycia oraz losy relacji z Filipem. Dopiero w momencie, gdy Jan decyduje się odkryć sekrety swojej młodości, wchodzimy do świata przedwojennego, na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych. Wówczas w 1929 roku, Jan miał 9 lat i mieszkał z rodzicami w niewielkim mieszkanku. Jego ojciec był znanego krawcem i mały Jan pomagał mu w realizacji zleceń. Jego beztroskie dzieciństwo skończyło się wraz ze śmiercią matki, a wówczas musieli opuścić rodzinne strony i udali się do matki chrzestnej ojca, Irene Zegke mieszkającej w Orłowie. Ojciec przekazywał synowi swoje umiejętności krawieckie, by syn miał fach w ręku, ale Jan zawsze marzył, by zostać malarzem. Któregoś dnia ojciec wysyła go z zamówieniami do sławnego i luksusowego wówczas pensjonatu pod nazwą ,,Biała Dama", który należał do państwa Potockich. To zdarzenie okazało się być dla małego wówczas Janka kluczowym w jego życiu, gdyż odcisnęło swoje piętno na kolejne lata, aż po kres jego dni.
Autorka lubi sięgać do przeszłości, wyciągać z niej historie, które stają się kanwą jej powieści. Nie inaczej było z powieścią ,,Dziewczyna z portretu". Sięgnęłam po nią wiedząc, że będzie to niesamowita opowieść, nietypowa i odbiegająca od standardów, a na pewno pozostawi ślad w moim sercu. I tak faktycznie się stało.
Inspiracją do jej napisania stały się losy pewnego przedwojennego pensjonatu o nazwie ,,Biały Dwór", który posłużył za tło wydarzeń, dla stworzenia historii o ludzkich losach w trudnych czasach wojny. Pani Natalia Thiel nakreśliła w niej atmosferę przedwojennych lat, ukazując różnice społeczne, dzielące ludzi na lepszych i gorszych. Wszystko wyrównuje wojna, która nie zwraca uwagi na to, kto jest kim, jakie zajmuje stanowisko i pozycję, jakim majątkiem dysponuje, lecz kto jakim jest człowiekiem. Zaznacza też losy ludzi mieszkających wówczas na Pomorzu, którzy byli na siłę wcielani do niemieckiego wojska, mając do wyboru śmierć lub służenie okupantowi wbrew swojej woli.
"Dziewczyna z portretu" to cudna i zarazem przejmująca historia, o której z pewnością nie będzie mi łatwo zapomnieć. Pani Natalia Thiel potrafi bowiem wyryć swoimi emocjonalnymi opowieściami w trwałe ślady w czytelniczej duszy, a dzięki temu żyją one przez długi czas. Na pierwszy plan wysuwa się z niej piękno prawdziwej miłości, która żyje wbrew wszelkim konwenansom, ograniczeniom i jest w stanie pokonać trudne ścieżki, by połączyć dwa serca. Ich historia jest pełna dramatów, wyrzeczeń, obaw, niesprzyjających okoliczności, ale ich siła była w stanie przetrwać każdą burzę.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka
[współpraca reklamowa] Wydawnictwo Zysk-ka
Hania Skorska to dziewczyna przed trzydziestką, która do końca jeszcze nie wie co chce robić w życiu. Mieszka na Śląsku i pewnego dnia postanawia wyjechać nad morze do dziadków by zastanowić się nad swoim życiem. Spacerując po plaży wpada na nią pies. I tak poznaje jego właściciela Filipa.
Jej dziadkiem jest Jan Dorosz, znany malarz. Dzisiaj ma już 80 lat i zaprzestał malowania. Hania na strychu znalazła list podpisany ,,K". Od kogo był? I kim był złoty chłopiec, na wieś o którym dziadki nabrali wody w usta? Parę dni później spacerując wraz z Filipem, na targu staroci znaleźli pewien obraz, który Hania koniecznie chciała kupić. Jak się później okazało namalował go jej dziadek.
Na odwrocie obrazu znajdował się napis KLARA. Po powrocie do domu, Hania chciała dowiedzieć się czegoś więcej o obrazie i tajemniczej kobiecie. Jednak dziadki nadal niechętnie chcieli rozmawiać o przeszłości. Po pewnym jednak czasie pan Jan otwiera się i zaczyna opowiadać o swoim życiu. Zaczął od tego gdzie się wychowywał, w jakich warunkach. Później jak poznał Klarę Potocką i jaki miała wpływ ta znajomość na jego życie. Wspomina również o jej przyjacielu Williamie Goldsteinie. Jego historia jest raczej smutna. Na nowo staruszek przeżywa swoją młodość, pierwszą miłość i wielkie rozczarowanie. Jak również opowiada o czasie wojny, która wszystko zmienił.
Książka porwała mnie od pierwszych stron. Autorka na początku stworzyła wspaniały sielankowi klimat, w którym znalazła się Hania. A później zabrała nas w również klimatyczne początki XX wieku. Pani Natalia świetnie połączyła teraźniejszość z przeszłością. Dawno również nie spotkałam tak dobrze wykreowanych bohaterów. Dziadków, którzy nie chcą rozdrapywać starych ran przez co budują napięcie u czytelnika. Hani, młodej i pełnej życia dziewczyny, która wraz z Jankiem porywa nas do początku XX wieku. Klary, która niczym duch przeszłości nie daje o sobie zapomnieć. W końcu zawsze pragnęła tego, by być nieśmiertelną.
Książkę czyta się bardzo szybko. Autorka posiada lekko pióro. Bohaterowie i świat stworzony przez Panią Natalie na pewno zainteresuje każdego z nas. Nie ma mowy tutaj o nudzie. Powieść wywołuje również wiele emocji: od uczucia błogiego spokoju przyjazdu do spokojnej miejscowości, po smutek, żal i poczucie krzywdy jakie powoduje wybuch II Wojny Światowej.
Jeśli lubcie wraz z bohaterami książek przenieść się przeszłość i odkrywać rodzinne tajemnice, to bardzo polecam ,,Dziewczynę z portretu". Obok tej powieści nie da się przejść obojętnie. Przykuwa oko nie tylko okładką, ale również opisem. Wciąga od pierwszej strony i nie pozwala o sobie zapomnieć przez dłużysz czas.
Życie Hani nie jest takie jakie sobie wymarzyła. Dlatego chcąc je zmienić i znaleźć wenę do napisania powieści, postanawia wyjechać do dworku dziadków Mirosławy i Jana Doroszów, na Pomorzu.
To tu na targu pod wpływem dziwnego impulsu Hania kupuje obraz nieznanej dziewczyny. Gdy przynosi go do domu dziadków ich dziwne zachowanie każe jej poznać historię tego obrazu.
Jan Dorosz, obecnie słynny malarz, postanowił zdradzić jej swój sekret i wraca pamięcią do czasów wczesnej młodości.
,,Jej wola była jak rzeka zrywająca wszelkie tamy. Znałem ją zbyt dobrze, by tego nie zrozumieć.''
Lata dwudzieste XX wieku. Dziesięcioletni Janek, uczony przez ojca krawieckiego fachu, podczas wizyty w luksusowym pensjonacie ,,Biała Dama" po raz pierwszy widzi świat pełen bogactw i elegancji. Tam spotyka młodą panienkę Klarę i jej bogatego przyjaciela, Williama Goldsteina. To przy nich Janek dorasta, poznaje smaki i odcienie dorosłości, przeżywa pierwszą miłość i pierwsze rozczarowanie.
Spokojne życie trójki przyjaciół przerywa wojna.
,,Dziewczyna z portretu " to historia przy której nie można przejść obojętnie. Poruszająca i pełna emocji historia
Znajdziemy tu skomplikowany świat ludzi żyjących w czasach wojny, ale i zderzenie się ze sobą dwóch sfer społecznych - bogatej panienki i biednego syna krawca.
Cudowna historia o miłości i pasji.
Autorka cudownie przedstawiła nam, jak wojna wpłynęła na tych ludzi. Fabuła idealnie dopracowana, nic nie dzieje się za szybko, wszystko toczy się idealnym tempem. Bohaterowie pierwszo jak i drugoplanowi są tak wykreowani że poznaje się ich z wielką przyjemnością.
Cała książka jest napisana bardzo fajnym językiem prosty ale bardzo klarowny.
Książka na pewno zostanie długo w mojej pamięci.
Polecam?
POLECAMY !!!
Książka ukazała się 11 października nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka.
,,Dziewczyna z portretu" Natalii Thiel to wciągająca, wzruszająca, piękna opowieść o miłości, przyjaźni oraz pasji. Z wielką historią w tle. Napisana lekko, ale z dbałością o styl i język.
Akcja zaczyna się współcześnie. Młoda kobieta, Hania, po różnych życiowych niepowodzeniach i niespełnionych marzeniach wyjeżdża ze Śląska do dziadków mieszkających w urokliwym dworku na Pomorzu. Ma tam leczyć duszę i szukać tematu na swoją debiutancką powieść.
Przyznam szczerze, że akurat te fragmenty niezbyt mnie zainteresowały. Dla mnie ta powieść zaczęła się tak naprawdę, gdy dziadek, Jan Dorosz, znany malarz, zaczyna wspominać dzieciństwo i młodość po tym jak jego wnuczka pokazała mu kupiony na pchlim targu portret pięknej dziewczyny.
Janek, syn krawca, w latach dwudziestych minionego wieku trafił przypadkowo wraz z ojcem do pensjonatu ,,Biała Dama". Oczywiście, nie jako mieszkaniec. Pomagał tacie, który wychowywał samotnie dwóch synów, a wśród bogatych gości kurortu szukał klientów.
Uroczy chłopiec szybko zjednał sobie serca podążających za modą kobiet, ale też poznał Klarę - niesforną córkę właścicieli. Od tej pory jego życie zmieniło się w pasmo zachwytów i rozczarowań, sukcesów i porażek.
Przede wszystkim jednak rozbudziło ambicje chłopca, któremu dane było nie tylko odwiedzać rezydencję rodziców Klary, ale bawić się i dorastać z nią oraz jej przyjacielem, nieco starszym Williamem. Nietrudno domyślić się, że piękna dziedziczka okazała się pierwszą miłością nastolatka.
Życie tej trójki zmienia wybuch drugiej wojny światowej. Nagle trzeba dorosnąć z dnia na dzień i zacząć podejmować decyzje, od których zależy życie. Na część decyzji nie ma się jednak wpływu i na tym między innymi polega dramat bohaterów.
Jak potoczą się losy głównych postaci?
Czy piękna Klara to eteryczna ciałem, ale silna duchem, zbuntowana córka bogaczy? Czy może wyrachowana famme fatale?
I jakie jeszcze tajemnice, oprócz roli portretu pięknej, nieznanej dziewczyny, poznamy podczas lektury?
Dozowanie czytelnikom napięcia i nieprzewidywalna akcja to na pewno jedne z największych atutów nowej powieści Natalii Thiel.
Nie jest to powieść historyczna, ale tło wydarzeń okresu drugiej wojny światowej zostało opisane ze znajomością rzeczy i bez łopatologii, która często pojawia się ostatnio w tego typu powieściach (i co skutecznie zniechęciło mnie do sięgania po książki niektórych autorek i autorów).
Tu udało się ukazać grozę wojny, która jawi się jako zło totalne, na które przeciętny człowiek, zwłaszcza cywil, nie ma żadnego wpływu.
Za plus uważam też kreacje postaci drugoplanowych, a nawet epizodycznych - każdy ma tu swoją historię wartą opowiedzenia i poznania. W mojej pamięci właśnie kilkoro takich bohaterów się zapisało (np. niebudząca początkowo sympatii, wręcz odpychająca Irene, czyli ciotka Janka - bardzo ciekawie skonstruowana).
Polecam z czystym sumieniem i radzę zarezerwować sobie czas na czytanie, bo gdy się zacznie, trudno skończyć (ja zarwałam noc, ale nie żałuję).
BEATA IGIELSKA
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Natalii Thiel, a po lekturze "Dziewczyny z portretu" wiem, że nie ostatnie.
Autorka stworzyła wyjątkową powieść. Klimatyczna, pełna emocji powieść obyczajowa z wątkiem historycznym w tle. Lektur o tematyce wojennej czytałam ostatnio sporo i przyznaję, czułam już przesyt wojennymi tematami. W przypadku tej powieści wątek wojennej zawieruchy nie zdominował fabuły, za co jestem autorce wdzięczna.
Hania Skorska czekała. I na wenę i na faceta. Dodatkowo pogrążała się w ponurej apatii, bo jako prawie trzydziestoletnia kobieta, nie osiągnęła w życiu niczego, co można by uznać za sukces. A presja ze strony rodziny niespecjalnie pomagała. Wyjazd ( a może ucieczka) do nadmorskiego domku Dziadków miała być sposobem na psychiczną odskocznię od codzienności i sporządzenia konspektu powieści, której wybitność powinna zmienić całe życie niepozornej dziennikarki. O dziwo, od momentu zamieszkania w dworku dziadków, każdy aspekt życia Hanki nabrał tempa, a kupienie obrazu tajemniczej dziewczyny stał się momentem przełomowym.
I tutaj tak naprawdę rozpoczyna się jedna z piękniejszych opowieści, jaką miałam przyjemność czytać w tym roku.
Tytułowa dziewczyna z portretu to Klara-uosobienie wielu często sprzecznych uczuć. Jest obiektem westchnień, jest miłością, fascynacją i jednocześnie frustrująco nieuchwytnym niespokojnym duchem. Klara kochała i była kochana, a jej relacja z Jankiem i Williamem to piękny i niemalże intymny obraz obsesyjnej wręcz miłości i bezwzględnej przyjaźni.
Ujęła mnie postawa Klary, która doskonale wiedziała, jaka przyszłość ją czeka. Prosząc Janka o nieśmiertelność, pokazała, że pogodzenie się z losem nie musi wcale oznaczać smutnego końca. I mimo wszystko nie mogę powiedzieć, że jest to smutna powieść. Jest w niej mnóstwo momentów skłaniających czytelnika do refleksji.
Oprócz świetnej fabuły ogromną zaletą powieści jest jej język. Prosty, ale jednocześnie obrazowy, zawierający w treści odpowiednio dopasowane dawki emocji. I choć głównym motywem powieści jest miłość w różnych odsłonach, język nie przytłacza egzaltacją słowa czy przesadą.
Doceniam mocno, że za pomocą słów Jana, chronologicznie poznajemy całą historię powstania obrazu i warunków, w jakich przyszło bohaterom żyć. Podoba mi się taka konstrukcja tej powieści, bo fabuła jest na tyle zajmująca, że skakanie między czasami wprowadziłoby niepotrzebne zamieszanie.
,,Dziewczynę z portretu" stawiam na półce książek ulubionych. To bardzo dobra powieść, która zostanie w mojej pamięci na długo. Z czystym sumieniem zachęcam Was do przeczytania.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Porywająca opowieść o poświęceniu, niezłomnej walce o miłość i życie w obliczu wojennego zła Koniec czerwca 1939 roku. Izabela Langer, młoda i beztroska...
Porywająca historia rodzinna, w której miłość i samotność splatają się w labiryncie życia Do rodzinnego Korbielewa w atmosferze skandalu powraca Wiktoria...
Przeczytane:2024-07-18, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2024,
"- Jak chcesz, to podzielę się z Tobą swoim sercem (...)
- Tak po prostu? (...)
- Czemu nie? Tata ciągle mi powtarza, że mam wielkie serce, więc chyba wystarczy dla nas dwojga. Trochę dla Ciebie, trochę dla mnie."
Moja historia z "Dziewczyną z portretu" Natalii Thiel zaczęła się już dawno temu. Pamiętam jak książka ta zwróciła moją uwagę już w okolicach premiery, później na jakiś czas straciłam ją z oczu, by po upływie kilku miesięcy ponownie ją odnaleźć. Niestety wtedy okazała się ona dla mnie nieosiągalna, dlatego gdy odkryłam u Czytam dla przyjemności book tour z tym tytułem byłam zachwycona! Jednak to nie koniec perypetii. Z różnych względów byłabym jej nie przeczytała. Na szczęście, wszystko dobrze się skończyło i dziś już wiem, że miałabym co żałować, gdybym zaniechała tej lektury.
Książka rozpoczyna się krótkim fragmentem z czasów współczesnych, który choć napisany w przyjemny sposób, nie wywarł na mnie takiego wrażenia jak dalsza część powieści. Dopiero podróż w czasie, w jaką autorka zabiera nas wspólnie z bohaterami, skradła moje serce.
Ale zacznijmy od początku.
Po przyjeździe do dziadków Hania Skorska natyka się na portret pięknej kobiety. Zaintrygowana kim ona jest, postanawia odkryć jej historię. Jakież jest zdziwienie bohaterki, gdy okazuje się, że dziadek ma wiele do powiedzenia na jej temat.
Kim była dziewczyna z portretu i co łączyło ją z Janem Doroszem?
Tego dowiecie się z książki, do której lektury serdecznie Was zachęcam.
W początkowych fragmentach poznajemy historię trójki dzieci, które choć z różnych warstw społecznych, dawały sobie nieocenione wsparcie i przyjaźń. Niestety, beztroskie lata młodości przerywa wojna, zmieniająca bieg wydarzeń. Nadchodzi trudny czas rozstania.
Czy po życiowej zawierusze bohaterom będzie dane się jeszcze spotkać?
Choć "Dziewczyna z portretu" ociera się o lata wojenne, to raczej traktuje je jako tło. Wydarzenia z nią związane ukazane są bez szczególnej dbałości o szczegóły, głównie liczą się tu wrażenia i emocje, które stały się udziałem bohaterów za ich przyczyną. Niemniej widzimy, że były to trudne lata, w których najczęściej trzeba było nauczyć się żyć na nowo.
Poza tematyką wojenną autorka sięga też po inne wątki. Na kartach swojej książki Natalia Thiel sygnalizuje nam problem wpychania się w ramy czyichś oczekiwań oraz związane z tym tłumienie własnych aspiracji, a wszystko po to, by spełnić plany i marzenia innych. Niestety, na dłuższą metę się to nie sprawdza, stąd nauczka dla nas, by nie pozwalać sobą manipulować i od początku jasno stawiać granice. Oczywiście, w "Dziewczynie z portretu" nie było to w pełni możliwe, gdyż sytuacja w kraju utrudniała rozwijanie pasji i zainteresowań. Na pierwszym miejscu była troska o chleb i zaspokojenie podstawowych potrzeb mieszkaniowych oraz związanych z codziennym funkcjonowaniem.
Jednak tak na prawdę, dotychczasowe kwestie stanowią tylko tło. Najistotniejszym zagadnieniem jest tu uczucie, pełne pasji i zaangażowania, ale niestety także i destrukcyjnych emocji. Czytając tę książkę zaczynamy zastanawiać się czy miłość ponad podziałami jest możliwa? Czy zakochani rzeczywiście są w stanie pokonać wszelkie przeciwności?
Szczerze, trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Miłość potrafi wiele znieść, jednak istnieją przeszkody, których nikt nie jest w stanie przeskoczyć, nawet darzący się prawdziwym uczuciem bliscy sobie ludzie.
A jak było w tym przypadku, musicie przekonać się sami.
Moja ocena 9/10.