W świecie muzyki kochać kogoś znaczy wybrać ścieżkę najtrudniejszą z możliwych.
Bo nic nie brzmi tak pięknie, jak pieśń miłości, ale nic też nie spala mocniej niż zdrada…
Rosanna Menici, piękna Włoszka, która zrobiła zawrotną karierę w jednej z najsłynniejszych oper świata, spisuje dla syna pamiętnik, by wyjaśnić trudne uczucie, jakie łączyło ją z jego ojcem.
Rosanna poznała Roberta w 1966 roku, kiedy śpiewała na rodzinnej uroczystości. Tego dnia znalazła miłość i drogę, jaką potem potoczyło się jej życie. Za radą dużo starszego Roberta Rosanna zaczęła uczyć się śpiewu, by po latach zostać najważniejszą solistką La Scali.
Kiedy jako dorosła kobieta przekroczyła próg mediolańskiej opery, musiała zmierzyć się nie tylko z presją wywieraną na artystów, ale też z trudnym charakterem Roberta, którego mimo lat nie przestała kochać. I choć pojawiła się szansa na odwzajemnienie jej uczucia, na drodze stanęła im przeszłość…
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2020-10-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 512
Tytuł oryginału: The Italian Girl
Tłumaczenie: Marzena Rączkowska
To kolejna powieść Lucindy Riley, od której nie mogłam się oderwać. Choć nie jest napisana tak pięknym językiem, jak „Pokój motyli”, to opisana historia jest równie mocno wciągająca.
Rosanna Menici. To jej historię poznajemy i to ona jest autorką listów. Listów, napisanych do swojego syna. Listów, które będzie mógł przeczytać dopiero po jej śmierci. Nie, nie chciała się wytłumaczyć. Jak zawsze chciała wytłumaczyć jego, wielkiego Roberta Rossiniego. Dlaczego?
Rosanna Menici to skromna dziewczyna, która dzieciństwo spędziła w Neapolu. Jej rodzice prowadzili niewielką knajpkę, w działalność której była zaangażowana cała rodzina. Głodni nie chodzili, ale nie można też było powiedzieć, że byli dobrze sytuowani. Na wiele rzeczy nie mogli sobie pozwolić. Zdawałoby się, że losy rodzeństwa Menici są już nakreślone i z góry przesądzone. Carlotta i Rossana wyjdą za mąż i opuszczą rodzinny dom. Luca natomiast przejmie z czasem rodzinny interes. Żadnemu z rodziców nie przyszło do głowy, aby zapytać ich o zdanie. Ich marzenia i pragnienia się nie liczyły. Studia? Po co? Za co? Wyjazd z Neapolu? Po co? Dokąd? A oni wszyscy tak bardzo chcieli żyć inaczej. Marzenia czasem się spełniają, choć nie tak, jak sobie początkowo zaplanowaliśmy…
A wszystko przez niego. Przez wielkiego Roberta Rossiniego. To on zwrócił uwagę na głos Rosanny. To on polecił wyśmienitego nauczyciela, aby rozwijał ten talent. Ale to dzięki pomocy i determinacji brata Rosanna mogła na te lekcje uczęszczać. To dzięki pomocy i determinacji brata Rosanna opuściła Neapol i wyjechała do Mediolanu. To dzięki jego poświęceniu mogła skupić się na nauce, by w przyszłości występować na wielkich scenach operowych na całym świecie. Rosanna wszystkie nauki i porady wzięła do serca. Była niezwykle pracowita. Liczył się dla mnie tylko śpiew. Tylko muzyka. Do czasu… Gdy została opętana toksyczną miłością do wielkiego Roberta Rossiniego. Czy ta miłość była odwzajemniona? Wątpię. Wątpię, by ktoś taki jak wielki Robert Rossini był zdolny do miłości. On potrafił tylko brać, nie dając nic w zamian…
Lucinda Riley stworzyła wyborną historię z bardzo wyrazistymi bohaterami. Bo to powieść wielu bohaterów, nie tylko Rosanna Menici i Roberto Rossini. To Luca Menici, poszukujący swojej drogi, nastawiony wyłącznie na wspieranie drugiego człowieka. To Luigi Vincenzi, który umiejętnie podpowiadał Rossanie co robić, aby z każdego dnia wyciągnąć lekcję dla siebie. Nawet jeśli efekty będą widoczne dopiero po wielu latach. To człowiek, który wiedział co to jest ludzka godność. To Paolo de Vita, który mądrze kierował młodymi ludźmi, aby nie wpadali w liczne pułapki, aby wszystko działo się w swoim czasie, aby byli przygotowani na sławę, aby ich nie skrzywdzić. I w końcu sama Rosanna Menici. Tak, została zmanipulowana przez Roberta. Tak, kochała go chorą miłością. Tak, tkwiła w toksycznej relacji. Ale to nie może jej usprawiedliwiać. Nie może usprawiedliwiać tego, jak potraktowała osoby, dzięki którym osiągnęła oszałamiający sukces sceniczny. Rosanna Menici to nie tylko chodząca skromność i pracowitość. To też chodząca niewdzięczność…
Ale ta powieść to nie tylko ludzie. To także i miejsca. Gorąca i słoneczna Italia. Osnuta mgłą Anglia. I wielkie sceny! Mediolańska La Scala, nowojorska Metropolitan Opera czy londyński Covent Garden. I muzyka…
Historia Rosanny Menici to przestroga. Przed czym? Przekonajcie się sami.
„Dziewczyna z Neapolu” Lucindy Riley na polskim rynku ukazała się dopiero pod koniec 2020, jednak jest jej oryginalną datą publikacji na rodzimym rynku autorki jest rok 1996, ledwo cztery lata po jej debiucie. Nie będę więc ukrywać – w książce widać, że jest to jedna z jej wcześniejszych książek. Zarówno kreacja postaci, jak i warstwa językowa są nieco uboższe, mniej sprawne niż w jej najnowszych powieściach. Mimo to i tak uważam, że jest to naprawdę dobra lektura. Fabuła powieści rozłożona jest na przestrzeni 30 lat, czytelnik główną bohaterkę poznaje kiedy jeszcze była ledwo nastolatką i obserwuje jej dojrzewanie, naukę i jej kolejne sukcesy operowe. Ale przede wszystkim uczucie do starszego mężczyzny, z którym raz walczy, raz mu się poddaje. Uczucie tak obezwładniające, że nakłada jej klapki na oczy, przez które nie widzi nic, poza jedną osobą. Czy można kogoś kochać za mocno? Czy to właśnie jest toksyczna relacja? Przed bohaterką stoi wiele trudnych decyzji, wyborów, które mogą ją zaprowadzić w mocno nieszczęśliwe miejsca…. Poza trudnym, ale dobrze i ciekawie ujętym tematem toksycznej relacji oczywiście nie można zapomnieć o połączeniu historii z muzyką i sztuką. To jedne z moich ulubionych tematów w literaturze! Dodajmy do tego jeszcze klimatyczne, pachnące dobrym jedzeniem i pełne głośnych, żywiołowych ludzi Włochy i otrzymujemy naprawdę fajną lekturę! Jestem z niej zadowolona, czytało mi się ją bardzo dobrze i trudno było się od niej oderwać. Fajnie było też porównać ją z najnowszymi powieściami autorki, zaobserwować jak duży postęp pisarka zrobiła.
Dobrze się czyta, podobnie jak inne książki tej autorki. Bardzo lubię jej twórczość. Na tej pozycji również się nie zawiodłam
Rosanna Menici za sprawą wyjątkowego głosu ma przed sobą światowej sławy karierę śpiewaczki operowej. Śpiew jest dla niej wszystkim, lecz nie zapomniała o miłości. Wręcz przeciwnie. To dla miłości jest ona gotowa poświęcić wszystko.
Lucinda Riley w "Dziewczynie z Neapolu", tłum. Marzenna Rączkowska, zabiera nas w podróż po operach świata. Poznajemy historię głównej bohaterki od czasów, gdy była ona młodą dziewczynką i dopiero miała zacząć uczyć się śpiewu. Jesteśmy z nią poznając trudy i wyrzeczenia jakie musi sobie stawiać by osiągnąć sukces. Autorka w tej powieści pokazuje również różne aspekty miłości, jak: miłość rodzicielska, miłość między rodzeństwem, miłość cierpliwa i zaborcza. Śledząc losy bohaterów czytelnik może się z nimi utożsamiać, a także samemu sobie odpowiedzieć na bardzo ważne pytanie. Czy zawsze dla miłości warto jest zrobić absolutnie wszystko? Ta wspaniała i wzruszająca opowieść na pewno pokieruje myśli na ten ważny aspekt życia, a dodatkowo pozostawi po sobie wspomnienia przyjemnej lektury.
Zastanawiałam się dlaczego najnowsza książka Lucindy tak mocno różni się od poprzednich. Sprawdziłam daty, i okazuje się, że jest to jej pierwsza wydana powieść, ale u nas opublikowana dopiero teraz. Zapytacie dlaczego się różni?
Książka opowiada historię dziewczynki z Neapolu, która dzięki swojemu ogromnemu talentowi, niespotykanemu głosowi, mogła występować w mediolańskiej La Scali. Jest to historia jej drogi do sławy, bogactwa, namiętności do mężczyzny, miłości do opery, ale też smutny zapis poświęcenia, toksycznego uczucia i rodzinnego dramatu. Bohaterkę poznajemy na przestrzeni lat, towarzyszymy jej w drodze do popularności, obserwujemy jej przemianę i to jak mocny wpływ miał na nią nieodpowiedni mężczyzna. Czasami nie rozumiałam zachowania Rosanny, wydawało mi się dziwne, a momentami nawet mnie denerwowało. Dziewczyna była ślepa na otaczające ją fakty, chociaż wydawało się, że kieruje się rozumem, to za dużo razy do głosu dochodziło serce.
Powieść toczy się jednostajnym rytmem, nie mamy tutaj dwutorowej akcji jak w późniejszych dziełach autorki, jest to po prostu romans osadzony w latach 70. we Włoszech. Niby nic odkrywczego, ale nawet jeśli sam pomysł na fabułę szwankował (albo odbiegał od dużych oczekiwań) to wykonanie nadrabiało. Stył autorki jest lekki, a zarazem trochę poetycki, powieść czyta się bardzo dobrze, chociaż nie ma tu spektakularynych wydarzeń. Nie jest to może najlepsza powieść spod pióra Lucindy, jednak ma w sobie klimat i potrafi przyciągnąć uwagę.
Star D'Apliese nie może dojść do siebie po nagłej śmierci jej adopcyjnego ojca – tajemniczego multimilionera Pa Salta. Dziewczyna jedzie do położonego...
Zakazana miłość, niebezpieczny list i historia, która się powtarza. Śmierć wielkiego aktora Jamesa Harrisona wywołuje poruszenie nie tylko w Wielkiej...
Przeczytane:2020-11-10, Ocena: 5, Przeczytałam,
Powieści Lucindy Riley łączy to, że przenoszą nas w zupełnie inny świat. Trochę jak z baśni, ale nie pozbawiony życiowych zawirowań i tragedii. Tym razem autorka odkrywa przed nami nie tylko uroki Włoch, ale również pasjonujący świat muzyki operowej, którego ten kraj jest kołyską.
Z zainteresowaniem i sympatią śledziłam losy młodej utalentowanej dziewczyny, Rosanny Menici, która po wielu latach nauki zostaje podziwianą śpiewaczką operową. Żyje muzyką i tylko dla niej. Stroni od płci przeciwnej, bo już jako dziewczynka oddała serce mężczyźnie, który jako pierwszy dostrzegł jej talent. Czy jednak cieszący się złą sławą bawidamek jest odpowiednim kandydatem dla młodej i ufnej dziewczyny? Czy mężczyzna tak egoistyczny, zadufany w sobie może się zmienić pod wpływem miłości? I co w imię tej miłości można poświęcić?
Nie tylko muzyka, ale i rodzinne sekrety, intrygi i kłamstwa budują atmosferę powieści, by w najmniej oczekiwanym momencie wyjść na jaw zmieniając życie naszych bohaterów i determinując ich wybory.
Opowieść poznajemy w formie listu pisanego przez Rosannę do swego syna. Listu pełnego emocji, obsesyjnej wręcz miłości, smutku, rozpaczy, ale i radości.
Jak każda z książek autorki, tak i ta napisana jest w tak ciepłym, finezyjnym stylu, że momentalnie człowiekowi robi się lepiej na duszy. A tego po lekturze kilku horrorów, thrillerów i kryminałów było mi trzeba.