Mogłoby się wydawać, że Elektra D'Aplièse ma wszystko, o czym można zamarzyć. Jest olśniewająco piękną top modelką. Jest sławna na całym świecie. I bajecznie bogata…
Wszystko to jednak tylko pozory, w rzeczywistości Elektra stoi na skraju załamania. Niespodziewana śmierć adopcyjnego ojca, Pa Salta, jeszcze pogarsza jej stan. By poradzić sobie ze stratą, Elektra sięga po alkohol i narkotyki. I właśnie wtedy dostaje list od nieznajomej, która twierdzi, że jest jej… babką.
W 1939 roku Cecily Huntley-Washington przybyła z Nowego Jorku do Kenii, by leczyć złamane serce. Przebywając w towarzystwie swojej babci – członkini osławionej kompanii z Wesołej Doliny – nad brzegami jeziora Naivasha, Cecily poznała Billa Forsytha, zatwardziałego kawalera i hodowcę bydła, utrzymującego bliskie relacje z dumnym plemieniem Masajów. W obliczu nadchodzącej katastrofy, gdy wiadomo, że wojna jest już nieunikniona, Cecily decyduje się przyjąć oświadczyny Billa. Przenosi się do doliny Wanjohi, a gdy Bill wyjeżdża, zostaje całkiem sama. Do czasu, gdy w lesie nieopodal farmy znajduje… porzucone niemowlę.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2020-04-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 670
Tytuł oryginału: The Sun Sister
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Anna Esden-Tempska
Niestety, serię "Siedem sióstr" zacząłem czytanie od tomu szóstego i zwyczajnie wiem, że muszę przeczytać poprzednie. Nie dlatego, że są ze sobą jakoś specjalnie powiązane (mam nadzieję), ale dlatego, że Lucinda Riley znowu pokazała mistrzowską klasę słowa pisanego. Ta autorka ma w swoim warsztacie coś takiego, co mnie wręcz hipnotyzuje. Każda jej książka to podróż w głąb człowieczeństwa połączone z magią. Saga rodzinna w szóstym tomie opowiada historię Elektry, która jest topową modelką i wydawać się może, że ma wszystko i cały świat u swoich stóp.
Mamy rok 1939. Na świecie wybucha druga wojna światowa, a Cecily Huntley - Morgan z Nowego Jorku wyjeżdża do Kenii, gdzie próbuje odzyskać dawną siebie. Tonie w używkach i kiedy sięga dna, otrzymuje list, jaki daje jej nadzieję. Pisze do niej nieznajoma kobieta, twierdząc, że jest jej babką. Elektra nie ma zamiaru poznawać swoich przodków, ale zmieniające się okoliczności sprawiają, że kobieta cofa się do przeszłości, a ta wydaje się być zaskakująca, absorbująca i tajemnicza. Poznanie siebie daje kobiecie silę do zmierzenia się ze swoimi demonami, które wydają się być nieokiełznane.
"Siostra słońca" jest napisana na wysokim poziomie, do jakiego przyzwyczaiła mnie autorka. Jak zwykle piękne wydanie, dbałość o wizualną stronę książki jest tutaj mocno zauważalny. I słusznie. Do powieści Riley zwyczajnie się wraca. W tym tomie mamy szeroki wachlarz emocji, które zazwyczaj są na przeciwnych biegunach, ale autorka pokazuje,że wszystko można scalić. Dwutorowa fabuł dodaje tej historii aury tajemniczości. To opowieść o bólu po śmierci bliskiej osoby u budowaniu nowego życia. Temat na czasie. Bardzo polecam.
Piękna i ciepła opowieść ukazująca historię jednej z sióstr, adoptowanej Elektry. Czarnoskóra piękność, modelka podbijająca świat, będąca w centrum zainteresowania, bogata i trochę zepsuta przez życie. Żyje pełnym sercem, nie stroni od używek i uciech. Patrząc na nią z boku można odnieść wrażenie, że nie ma żadnych najmniejszych powodów do smutku i otacza ją pełnia szczęścia. A tak naprawdę za tą ukrytą maską pozorów, kryje się samotność i ból. Zwątpienie i brak miłości topi w ogromnych ilościach alkoholu i narkotyków. Czy się kiedyś opamięta? Po śmierci ojca niespodziewanie zjawia się u niej jej babka, Stella. Od niej dowiaduje się prawdy o sobie, swojej matce, swoich korzeniach i pochodzeniu. Babcia opowiada niesamowitą historię, niewiarygodną, która nie jedną łzę z nas wyciśnie. Wzrusza i wstrząsa.
Siostra słońca to zaprezentowane dwie niezależne historie, przeplatające się, które łączą się poprzez postacie bohaterów. Elektra opowiada nam swoją burzliwą historię, natomiast w opowieściach jej babki główną bohaterką jest Cecily. Jedna opowieść dzieje się Ameryce, natomiast korzenie drugiej sięgają do Afryki. Dwa bardzo różne kraje, dwie nieprawdopodobne i inne historie. Ale w pewnym punkcie zwrotnym te historie połączą się i dalej będą płynąć wartkim wspólnym nurtem.
„ - Jak to jest, że niby mam wszystko, a czuję się tak, jakbym nie miała nic? - spytałam gór. Zeskakując z półki, uświadomiłam sobie, że potrzebuję prawdziwego życia i … trochę miłości. Ale gdzie mam tego szukać, to chyba tylko jeden Pan Bóg wie ...”
Lucinda Riley po raz kolejny nas nie zawiodła. Stanęła na wyżynach twórczości i tam nas również zabrała. Jej nazwiska nie trzeba reklamować, każda opowieść wychodząca spod jej pióra nie jest w stanie zawieść czytelnika. Piękny i trafiający do odbiorcy język, płynąca spokojnie akcja, chociaż niespodziewanych zwrotów wydarzeń nie brakuje. Z każdej opowieści tryska miłości i nadzieja, każda dotyka trudnych problemów, a przez to skłania do refleksji, zabiera nas w życiową wędrówką po zakamarkach ludzkich dusz. Gdzie się skończy twoja przygoda? Nie wiem, wszystko zależy od ciebie.
„Trzeba mieć dużo siły, by przyznać, że ma się problem. To nie jest oznaka słabości. Wręcz przeciwnie”.
Siostra słońca to chwytająca za serce subtelna opowieść o miłości i nadziei, o poszukiwaniu swojej tożsamości. Dojście do prawdy staje się celem poszukiwań, próbą odkrycia własnego „ja”. Na drodze spotyka się bariery w postaci alkoholu, narkotyków, bólu i strachu, braku zrozumienia. Niemoc ogarnia bohaterów, niweczy ich poczynania i zamiary. Ale to również obraz ufności i wiary w drugiego człowieka, widzimy, że ludzie potrafią ofiarować i nieść bezinteresowną pomoc drugiemu człowiekowi. Poznajemy wartość przyjaźni i wybaczania, poświęcania się dla dobra innych, często kosztem własnych korzyści i przyjemności. Ale nie brakuje w tej historii również młodzieńczej naiwności i lekkomyślności, krzywd i upokorzeń. Każda historia ma dobre i złe strony, ta również jest tego doskonałym przykładem. Na pewno nie można powiedzieć, że w tej historii wszystko było piękne i kolorowe. Było życiowo, czyli smutek przeplatał się ze łzami. Całkiem jak w życiu. Historia Elektry pokazuje, że ludzie potrafią się zmieniać, dostrzec drugiego człowieka i wyciągnąć do niego pomocną dłoń. Wartości materialne i bycie za wszelką cenę w centrum zainteresowania schodzą na drugi plan, liczy się bezinteresowna pomoc biednym i potrzebującym. Ale do takich decyzji trzeba dojrzeć. To bardzo budujący obraz, ukazujący, jaka w ludziach – pod wpływem określonych wydarzeń – zachodzi metamorfoza, jak się diametralnie zmieniają oraz jak zmienia się hierarchia ich dotychczasowych wartości. Piękne i godne naśladowania, nie każdego dzisiaj stać na takie gesty, ale na pewno są ludzie, którzy chociaż w małym stopniu starają się pomóc innym.
„Życie można zrozumieć, patrząc na nie tylko wstecz. Żyć jednak trzeba naprzód”.
Magiczna i elektryzująca powieść, czytając ją czułam się błogo i nastrojowo. Nawet nie wiem, kiedy dotarłam do końca. Całkowicie się zatraciłam w ten wzruszającej historii. A na koniec popłynęły po moim policzku łzy wzruszenia, radości i spełnienia. Mocna i głęboka w swoim przekazie, jestem pewna, że pozytywnie wpłynie na wiele zagubionych dusz, wskaże im właściwą i jedyną drogę w przyszłość, drogę prawdy i miłości …
Tę powieść warto już teraz przytulić do serca, na pewno znajdzie w nim swoje godne miejsce. Warta grzechu!
Gdy przeczytałam „Pokój motyli” Lucindy Riley zakochałam się! Zakochałam się w jej stylu pisania i wiedziałam, że będę chciała przeczytać kolejną jej powieść. I kolejną, i kolejną. I tak sięgnęłam po „Siostrę słońca”…
Ta powieść ma dwie główne bohaterki. Elektrę i Cecily. Tej pierwszej nie polubiłam, za to tę drugą bardzo, choć nie mogłam pogodzić się ze wszystkimi jej decyzjami… Gdy tylko w powieści pojawiła się Cecily wiedziałam, że los Elektry z jej losem będzie połączony. Z każdym kolejnym przeczytanym rozdziałem wizji miałam coraz więcej i więcej. Nie trafiłam z żadną.
Elektra. To odnosząca sukcesy czarnoskóra modelka. Jest rozpoznawalna. Pieniędzy ma pod dostatkiem. Pławi się w luksusach. Jej życie to nieustające odhaczanie kolejnych sesji, projektów, spotkań biznesowych i imprezy. Imprezy, imprezy, imprezy…. A tam alkohol, narkotyki, i adoratorzy. Żyć, nie umierać. Ale to tylko pozorne szczęście. Bo rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Samotność, samotność, i jeszcze raz samotność. I totalne zagubienie. Pieniądze nie są dla niej istotne. Zawsze żyła w dostatku. Mimo tego, że pochodzi z licznej rodziny jest osamotniona. Pa Salt. To on adoptował Elektrę, gdy była małą dziewczynką. To on zadbał o dobre warunki, w których mogła się wychowywać. To on dał jej szansę. Szansę na godne życie. Szansę na poznanie swoich korzeni. Tych prawdziwych. Czy skorzysta z tych szans?
Cecily. Poznajemy ją w momencie, gdy leczy złamane serce. Boli ją fakt, że jej zaręczyny zostały zerwane. Boli ją fakt, że jej były narzeczony już szykuje się do ślubu z inną. A ten ślub tuż tuż… Wydawać by się mogło, że była dobrą partią na żonę. Pochodzi z dobrej, szanowanej i zamożnej rodziny. Jest ambitna, choć jej zapały są nieustannie gaszone przez konwenanse i przyjęte zwyczaje. Najchętniej uciekłaby, gdzie pieprz rośnie… I wtedy z pomocą przychodzi jej matka chrzestna. Zaprasza ją do Kenii. I ona to zaproszenie przyjmuje. W tamtym czasie (1939 rok) podróż z Nowego Jorku do Nairobi to była nie lada wyprawa, która trwała tygodniami. Długa, kosztowna, niebezpieczna. Ale Cecily wiedziała, że już nie ma nic do stracenia. Ale zanim znalazła się na kenijskiej ziemi miała przystanek w deszczowej i zamglonej Anglii. A tam… kolejny zawód miłosny. Cecily podążała do Afryki podwójnie upokorzona. Wtedy jeszcze nie wiedziała, jak bardzo ten przelotny romans zaważy na jej życiu… A w Kenii… Zobaczyła zupełnie inny świat. I przepadła…
„Siostra słońca” to cudowna powieść ukazująca tyle różnych światów. A klamrą spinającą jest historia … Cecily. To jej perypetie poznajemy najobszerniej. Wbrew wszystkiemu ta powieść należy właśnie do niej i to te fragmenty, w których poznajemy kolejne fakty z życia Cecily były dla mnie najciekawsze i najbardziej pouczające. I najbardziej je przeżywałam. Najpierw współczułam jej, gdy upokorzona opuszczała Stany Zjednoczone. Później współczułam jej, gdy ponownie upokorzona opuszczała Anglię. Później bardzo kibicowałam jej, aby odnalazła swoje szczęście tam daleko… w Afryce. A gdy pojawił się Bill…
„Siostra słońca” to też powieść pouczająca. To przede wszystkim niezwykle ciekawa i egzotyczna Kenia i jej mieszkańcy. Ci rdzenni, i ci napływowi. Jak układały się ich relacje? Jak wybuch drugiej wojny światowej został przyjęty w Nairobi? Jak wojna zmieniła ich dotychczasowe życie? Autorka porusza też inne ważne tematy. Temat uzależnień (nie tylko od narkotyków), temat rasizmu i walki o równość, temat tolerancji i jej braku (nie tylko na tle rasowym), temat walki o człowieka (niezależnie od jego koloru skóry czy wyznania).
To powieść, którą zdecydowanie warto poznać. Mądra. Czasem denerwująca. A innym razem chwytająca za serce. Emocji z pewnością nie zabrakło.
Nieuchronnie zbliżamy się do końca serii ,,Siedem sióstr". Przed Państwem tom numer sześć.
Za sprawą ,,Siostry słońca" trafiamy do świata bogactwa i luksusu. Na tym tle znajduje się Elektra, najmłodsza z sióstr D'Apliese, sławna modelka. Ten tom, moim zdaniem, różni się od pozostałych. Zostają tutaj poruszone istotne zagadnienia jak nałóg alkoholowy i narkotykowy. Elektra sięga po te używki, by złagodzić między innymi żal spowodowany nagłą śmiercią Pa Salta. Na szczęście w porę, ale zupełnie niespodziewanie w życiu dziewczyny pojawia się jej biologiczna babka. Obecność kobiety, początkowo oczywiście niepożądana, chroni Elektrę przed całkowitym pogrążeniem się w bezsensie i sięgnięciem dna.
W części książki, która przenosi nas do przeszłości poznajemy Cecily. Przybywa ona do Kenii by tam leczyć złamane serce. Tam będąc pod opieką swojej babci, poznaje Billa, hodowcę bydła i przyjaciela plemienia Masajów. Przy okazji też kawalera, który nie planuje zmiany tego stanu. Jednak kiedy na jego drodze staje Cecily... wiele się zmienia. Młodzi postanawiają się pobrać. To jedyne słuszne wyjście w sytuacji, w jakiej znalazła się dziewczyna.
Wszystko się oczywiście pięknie ze sobą łączy. Czyta się jak zwykle wspaniale. To czysta przyjemność obcować z takimi treściami. Pomiędzy ,,Siostrą słońca" a ,,Zaginioną siostrą" zrobiłam sobie króciutką przerwę, która sprawiła, że z ogromną chęcią pochłaniam teraz przedostatni tom.
Zapraszam do lektury!
Polecam gorąco.
Ta część podobała mi się najbardziej. Ciekawa historia dziejąca się na kontynencie afrykańskim i wreszcie brak tych przesłodzonych romansów.
Czytałam serię po kolei, jest to więc szósta przeczytana przeze mnie książka z cyklu Siedmiu Sióstr i jedna z dwóch, którą czytało mi się dobrze. Główna postać jest wiarygodna, a wydarzenia nie są tak bardzo przejaskrawione i przesadnie rozwlekle opisywane, jak w większości pozostałych książek. Tę pozycję mogę polecić, jeśli ktoś chce zapoznać się z serią, a nie wie, którą książkę wybrać. Druga, którą też dobrze się czytało, to historia Mai, czyli część pierwsza.
Elektra jest odnoszącą sukcesy modelką. Mimo urody i majątku traci panowanie nad swoim życiem. Alkohol i narkotyki kierują jej codziennością.
Dostaje list od kobiety, która uważa, że jest jej babcią. Gdy staje nad przepaścią, zdezorientowana, zagubiona postanawia walczyć ze swoją słabością.
Część cyklu, gdzie bohaterka dokonuje największej przemiany. Autorka zabiera nas w podróż do Afryki. Poznajemy też dwa oblicza Nowego Jorku. W historię oczywiście są wplecione wątki historyczne. Polecam.
Odszyfrowanie tajemnic przeszłości, jest kluczem do teraźniejszości – zapierająca dech w piersiach o powieść o miłości, wojnie, odpowiedzialności...
Irlandia współczesna. Grania Ryan, jest młodą rzeźbiarką, która pochodzi z Dunworley. Wraca do domu po dziesięciu latach nieobecności. Pewnego dnia Grania...
Przeczytane:2021-03-31, Ocena: 6, Przeczytałam, Literatura obyczajowa ,
W końcu udało mi się dostać ostatnią część sagi rodzinnej ,,Siedem sióstr" Lucindy Riley. Saga opowiada o losach siedmiu sióstr adoptowanych przez piekielnie bogatego Pa Salta.
Szósta część sagi to historia najmłodszej z dziewcząt, Elektry. Elektra to światowej sławy czarnoskóra top modelka. Kiedy dostała wiadomość o śmierci ojca, poczuła jakby zawalił się jej świat. Zaczęła szukać pocieszenia w alkoholu. A kiedy zostawił ją mężczyzna, z którym dzieliła życie, jej świat zapadł się jeszcze głębiej. Czarę goryczy przelała wiadomość o jego zaręczynach z inną kobietą. Dla Ekektry nastąpił bardzo ciężki czas, w którym swoje smutki, żal i złość topiła w coraz większym morzu alkoholu. Dodatkowo na dno ciągnęły ją też narkotyki. Oczywiście ciągle pracowała jako modelka. Mimo że dawała z siebie wszystko w pracy, kiedy sama wracała do swojego apartamentu, liczył się tylko alkohol, narkotyki i dobra zabawa.
Pewnego dnia Elektra dowiedziała się, że jej rzekoma babcia chce się z nią skontaktować. Początkowo była niechętna i twierdziła, że kolejna kobieta chce się z nią utożsamiać, że to jedynie blef. Dzięki namowom swojej asystentki i przyjaciółki spotyka się z tajemniczą kobietą, Stellą. Elektra poznała babcię w najgorszym momencie swojego życia. Była odurzona narkotykami i alkoholem, była na granicy przytomności. Babcia widząc wnuczkę w takim stanie bardzo chce pomóc, namówiła ją na leczenie w zamkniętym ośrodku dla uzależnionych.
Historię swojego pochodzenia Elektra poznała z ust swojej odnalezionej babci. Stella zabiera Elektrę i tym samym nas w podróż do pięknej, tajemniczej i czarnej Kenii w Afryce. Poznajemy losy Cecylii, białej Amerykanki, którą los rzucił do Afryki.
Czy Elektra pokona swoje nałogi? Co łączy z pozoru dwie zupełnie obce i jakże inne kobiety, Cecylię i Elektrę? Czy Elektra odnajdzie w końcu samą siebie?
Jak wszystkie poprzednie części, ta też jest napisana prostym językiem, który myślę przypadnie do gustu prawie każdemu. Przez to czyta się ją bardzo łatwo. Jest piekielnie grubą książką, ale takie chyba są najfajniejsze.
Akcja książki przenosi nas w czasie do lat 30 poprzedniego stulecia. Są to czasy tuż przed II wojną światową, w których świat wyglądał zupełnie inaczej. Autorka nakreśla nam potworny problem tamtych czasów, a mianowicie dyskryminację rasową. Wtedy liczyli się tylko bogaci i biali ludzie. Ciemnoskórzy mieszkańcy byli traktowani jak człowiek gorszej kategorii. A jedyne zajęcie jakie mógł mieć to być służącym białego człowieka. Tak działo się w Stanach Zjednoczonych, gdzie rozpoczynamy naszą podróż w przeszłość. Potem akcja przenosi się do Kenii w Afryce, gdzie tak naprawdę nie jest lepiej. Tu też na ziemi afrykańskiej biały człowiek był panem a czarny tylko jego sługą. Dla mnie to nie do pojęcia, że kiedyś tak dyskryminowano nie tylko kobiety ale ludzi ciemnoskórych. Riley pokazuje nam walkę jaką stoczyły jednostki dla dobra większości. Myślę tu o malutkiej myrzynce Stelli, porzuconej na pewną śmierć, którą uratowała biała kobieta Cecylia. To Cecylia walczyła o życie Stelli, i mimo różnic rasowych pokochała ją jak swoje dziecko. To ona zaszczepiła w młodej kobiecie wolę walki o siebie i sobie podobnym ludzi. Stella to symbol walki o wolność rasową jaką w tamtych czasach musieli przejść czarnoskórzy, żeby mogli żyć normalnie obok białego człowieka.
Riley przedstawia nam też inny już współczesny problem, który wg mnie jest nadal aktualny i chyba będzie już zawsze. Mianowicie narkotyki i alkohol, które potrafią zniszczyć życie nie tylko dorosłego, ale przede wszystkim młodziutkiego człowieka stojącego na progu swojego życia. Tu symbolem tej walki jest właśnie Elektra, która walczyła by wyjść z nałogów, by móc pomagać innym sobie podobnym i uzależnionych istotom. Historia Elektry pokazuje nam jak ważna jest dla człowieka miłość, zrozumienie i zaufanie. Była adoptowanym dzieckiem, przez to czuła się porzucona przez biologiczną matkę. Nie chciała przyjąć do wiadomości, że mama która ją wychowywała też ją kocha. Była buntownikiem od samego początku. Dlatego też wpadła w nałogi i w ten sposób próbowała walczyć z demonami swojej cierpiącej duszy. Kiedy poznała prawdę o swoim pochodzeniu, wszystko zrozumiała i przeszła zadziwiającą przemianę. W tym wszystkim pomogli jej przyjaciele i rodzina. Dzięki ich miłości i cierpliwości pokonała wszystkie złe emocje i nałogi.
A zakończenie? Elektra przeszła przemianę w pięknego człowieka, znalazła biologiczną babcię, spokój i sens życia. Znalazła przyjaciół, którzy ją wspierają i zrozumiała, że adopcyjny ojciec, mama, która ją wychowywała i siostry szczerze ją kochają.
No i oczywiście autorka tak skończyła tą część, że nie pozostaje mi nic innego jak czekać na finał tej całej historii.
Polecam całą sagę.