Nadia była tylko jedenastoletnim dzieckiem, kiedy młody mężczyzna porwał ją z przyczepy kempingowej, stojącej na tyłach domu rodziców, i wywiózł na pustkowie w górach, do chaty położonej w rozległych lasach, gdzie nie docierały dźwięki cywilizacji, żadna droga nie prowadziła do innych zabudowań, a nocami pojawiały się wilki. Sama ze swoim porywaczem dziewczynka musiała nauczyć się nie tylko życia w lesie, ale też zrozumieć, kim jest ten mężczyzna i dlaczego to właśnie ją skazał na taki los. Odkrycie tajemnicy zmieniło wszystko.
Po latach porwanie Nadii pozostaje nierozwiązaną sprawą w policyjnych kartotekach. Tymczasem młoda kobieta w górach prosi przypadkowego kierowcę o pomoc. Sprawa Nadii może zyskać nowe oblicze. Dlaczego dopiero po tylu latach?
Małgorzata Warda - pisarka z Gdyni. Dwukrotnie nominowana do nagrody głównej Festiwalu Literatury Kobiecej; w roku 2013 otrzymała nagrodę za powieść o tematyce wykluczenia, a trzy lata później odebrała grand prix Festiwalu. Laureatka nagrody IBBY 2015 dla najlepszej książki młodzieżowej za powieść "5 sekund do Io". Wydała m.in.: "Nikt nie widział, nikt nie słyszał", "Dziewczynkę, która widziała zbyt wiele", "Dziewczynę z gór". Jest także autorką tekstów piosenek. Z wykształcenia rzeźbiarka.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2021-10-07
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 440
Język oryginału: polski
W bajkowej zimowej scenerii, w ukrytej wśród lasów i gór chacie mieszkają mężczyzna i dużo od niego młodsza kobieta. Porywacz i jego ofiara. Łączy ich specyficzna więź, która trzyma ich razem i każe skrywać ich prawdziwą tożsamość przed całym światem. Światem, w którym zawsze będą czuć się osamotnieni, bo „nie da się niczego zbudować na kłamstwie”.
„Dziewczyna z gór. Tropy” to moja pierwsza styczność z twórczością autorki i bardzo pozytywne zaskoczenie. Bo jeśli po tym wstępie myślicie, że chodzi o syndrom sztokholmski, to wierzcie mi, że prawda jest dużo bardziej skomplikowana. Autorka kreśli historię pełną traum dzieciństwa, które na zawsze pozostawiają blizny na ciele i duszy. Historię bolesnej samotności, mającej ogromny wpływ na podejmowane przez bohaterów wybory, od których nie ma odwrotu. Czyni to bez emfazy i upiększeń trafiając wprost w serce czytelnika, budząc silne i nierzadko sprzeczne emocje.
Możemy spojrzeć w przeszłość, do chwili porwania, ale i tragicznej młodości Jakuba. Zapewniam, że trudno jest czytać o tym spokojnie. Pięści same się zaciskają, podobnie jak gardło. Czy cokolwiek jednak może usprawiedliwić uprowadzenie jedenastoletniej dziewczynki i skazanie jej na życie w osamotnieniu wśród surowych gór? Dlaczego też nie jesteśmy w stanie napiętnować postępowania Jakuba, a wręcz obdarzamy go sympatią?
To powieść, która porusza wiele aspektów życia z całą jego złożonością i nieprzewidywalnością, ukazująca odmienność ludzkiej natury zdolnej do najgorszego bestialstwa, ale i do bezgranicznej miłości.
Drugi tom cyklu „Dziewczyna z gór. Śniegi” już czeka na półce i jestem niesamowicie ciekawa dalszych losów bohaterów, szczególnie po zakończeniu, które kończy pewien etap, jednak wiele pozostawia domysłom.
Wyobraź sobie, że pewnego dnia ktoś porywa Twoją córkę. Domyślasz się kto to zrobił i dlaczego. Zdajesz sobie również sprawę, że to w dużej mierze Twoja wina. Postanawiasz jednak zrobić wszystko, aby ją odnaleźć, a porywacza obciążyć jak najcięższym wyrokiem. Dzień za dniem mija a nikt nawet nie wpada na trop Twojego dziecka, więc zadajesz sobie pytanie, czy w ogóle jeszcze żyje. Mimo, że domyślasz się, że to właśnie Twoja karma, każdego dnia liczysz na cud i na to, że Twoja córka do Ciebie wróci.
„Dziewczyna z gór. Tropy” to historia Nadii, która w wieku jedenastu lat została uprowadzona i przetrzymywana w domu w górach. Po pewnym czasie dowiaduje się, że mężczyzna, który pozbawił ją rodzinnego ciepła, to jej biologiczny ojciec. Dorastająca dziewczyna nie potrafi zrozumieć sytuacji, w której się znalazła. Jakub wielokrotnie dawał jej do zrozumienia, że wystarczy tylko jej słowo, a wróci do domu. Jednak jej domem z dnia na dzień stały się góry i las, w którym każdego dnia uczy się czegoś nowego, właśnie od biologicznego ojca. Po czternastu latach dochodzi do wydarzenia, które sprawia, że Nadia wraca do domu. Czy po tylu latach będzie potrafiła się w nim odnaleźć i zapomnieć o Jakubie, któremu tak wiele zawdzięcza?
Była to jedna z trudniejszych powieści, jakie czytałam w ostatnim czasie. Porwanie, skrywane tajemnice, strach o dziecko i wiele innych emocji. To wszystko zaś przeplatane opisami górskiej przyrody, ciekawostkami a także praktycznymi wskazówkami. Mimo, że fabuła nie była zbyt wartka, to czytałam tę książkę z przyjemnością. Dało się odczuć, że autorka ma swój pomysł, który konsekwentnie realizowała. Bardzo dobrze odwzorowała targające bohaterami emocje i uczucia. Aby wiele sytuacji wyjaśnić często przenosiliśmy się do przeszłości, która krok po kroku pozwalała nam poznać motywu postępowania naszych bohaterów.
Największym zaskoczeniem i zwrotem akcji była oczywiście sama końcówka. Zupełnie jej nie zrozumiałam, nie zgadzałam się z nią i byłam zła, że książka zakończyła się tak, a nie inaczej. Myślę jednak, że wiele wyjaśni się w kolejnych częściach.
Nie jestem również zwolenniczką tak dokładnych opisów przyrody i zachowań leśnej zwierzyny, ale tutaj przeszkadzało mi to tylko minimalnie, gdyż bardzo dobrze komponowało się z całością.
Lekturę czytało się naprawdę dobrze, szybko i z ciekawością, jednak absolutnie nie mogę zgodzić się z tym, że znalazła się w kategorii kryminał czy thriller. Sensacja jak najbardziej, ale dwa pozostałe niekoniecznie. Niemniej warto sięgnąć, aby wyrobić sobie własne zdanie na jej temat.
Ja sięgnęłam i nie żałuję – już jestem w trakcie lektury kolejnego tomu.
Współpraca z wydawnictwem Prószyński i S-ka
Kiedy otrzymałam od wydawnictwa Prószyński możliwość recenzji książki "Dziewczyna z gór" oczywiście się zgodziłam, nie doczytałam że to będzie drugi tom. Nie za bardzo lubię czytać kolejną książkę gdy nie czytałam poprzedniej, trzeba było nadrobić.
Kolejna książka w ostatnim czasie, która wywołała we mnie takie emocje. Kim jest dziewczyna z gór? To dziecko, Nadia, teraz Marta, która pewnej nocy została wyrwana ze snu i zabrana ze swojego domu. Tęskni za rodzicami, boi się porywacza, spodziewa się po nim najgorszego, ale on jej nie gwałci, nie zabija, pomiędzy atakami bólu dba o nią. Kim jest porywacz? Jaki ma plan? Czemu nie daje znać matce Nadii, że dziecko żyje? Kiedy w domu dziewczynki wszyscy szaleją z niepokoju, ona ze swoim porywaczem przemieszcza się z miejscami na miejsce, żyją w górskich chatach, odcięci od świata, bazując na fałszywych dokumentach.
Małgorzata Warda stworzyła historię nieprawdopodobną a jednak możliwą. Powieść w dwóch czasach, kiedyś i dziś, dzięki temu możemy poznać motywy porywacza, a w czasach teraźniejszych odczucia i emocje Nadii. Książka genialna, pokazująca jak wydarzeniach z dzieciństwa mogą rzutować na dorosłe życie.
Serdecznie Wam polecam w ją właśnie sięgam po drugą część.
Każdego roku w Polsce dochodzi do ponad 180 zaginięć dzieci. Wyobrażacie to sobie? Co drugi dzień jakieś dziecko nie wraca do swojego domu. W Polsce porwania dzieci mają najczęściej tzw. rodzicielski charakter. Są efektem niezgody lub konfliktu między partnerami. Motywacje są przeróżne - nieumiejętność porozumienia w kwestii podziału władzy rodzicielskiej lub zamieszkania dziecka, ucieczka przed przemocą psychiczną lub fizyczną. Wcale się nie dziwię, że i Magdalena Warda postanowiła zainteresować się tym tematem. Nie jest tajemnicą, że po jej książki sięgają kobiety, które w większości same mają dzieci. I to właśnie one najbardziej emocjonalnie odbiorą tę książkę. Ale czy im się spodoba morał jaki wplotła w nią autorka? To już może być kwestia sporna.
Nadia była tylko jedenastoletnim dzieckiem, kiedy młody mężczyzna porwał ją z przyczepy kempingowej, stojącej na tyłach domu rodziców, i wywiózł na pustkowie w górach, do chaty położonej w rozległych lasach, gdzie nie docierały dźwięki cywilizacji, żadna droga nie prowadziła do innych zabudowań, a nocami pojawiały się wilki. Sama ze swoim porywaczem dziewczynka musiała nauczyć się nie tylko życia w lesie, ale też zrozumieć, kim jest ten mężczyzna i dlaczego to właśnie ją skazał na taki los. Odkrycie tajemnicy zmieniło wszystko.
Bieszczady zawsze mnie fascynowały. Z szeroko otwartymi oczami oglądałam serial "Wataha" gdzie grupa wyszkolonych strażników granicznych wraz z policją polowała na zdesperowanych i niebezpiecznych przemytników. Te piękne góry i lasy to również miejsce zamieszkania wilków, niedźwiedzi oraz innych drapieżników, które mogą być niebezpieczne dla człowieka. Bezgraniczne pustkowia, górskie ostępy, mroczne lasy i rwące potoki, drogi na których czyha niebezpieczeństwo - to właśnie tam trafia uprowadzona nastolatka. Proza Wardy jest tak realistyczna, że na swojej skórze mogłam poczuć to co dziewczynka, chłód opuszczonego domu, szelest wiatru , wycie wilków i zdziczałych psów. Przeżycie tego co spotkało naszą bohaterką musiało być koszmarek. Pamiętam jak kilkadziesiąt lat temu zgubiłam się w centrum Warszawy, podczas zakupów z mamą. Zapatrzyłam się na wystawę i kiedy chciałam dogonić rodzicielkę to już zniknęła mi z pola widzenia. Do dziś pamiętam tę panikę i strach, że się nigdy nie odnajdzie. Nadia nie dość, że straciła swoich rodziców, to jeszcze została wywieziona w całkowicie nowe, odosobnione miejsce, gdzie znalazła się z człowiekiem , którego nie zna i który na dodatek nie mógł się nią odpowiednio zaopiekować. Przez pierwsze kilka dni Nadia sama musiała "dbać" o swojego porywacza, który być w iście agonalnym stanie. Jedno jest pewne : to co przeżyła jedenastolatka z pewnością ją w jakiś sposób ukształtowało. Magdalena Warda daje nam możliwość podpatrzenia przyszłości, w której spotykamy Nadię, która jest już dorosłą kobietą. I okazuje się, że nadal mieszka w Bieszczadach, ze swoim porywaczem. Czyżbyśmy mieli tutaj do czynienia z tak zwanym syndromem sztokholmskim, kiedy to ofiara zakochuje się w swoim oprawcy? Jak się okazuje sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana .
"Dziewczyna z gór" na portalu literackim lubimyczytac.pl zastała zaklasyfikowana na gatunku thriller/sensacja/kryminał, jednak jeśli liczycie na szybką akcję i typowe dla kryminałów śledztwo i zagadki to się gorzko rozczarujecie. W mojej opinii powieść Wardy to typowy dramat obyczajowy z elementami suspensu. Zaczyna się owszem niczym rasowy thriller (w Bieszczadach wilki rozszarpały nieuważnych turystów) jednak oprócz sceny początkowej akcji jest tutaj jak na lekarstwo. Dużo się za to dzieje pomiędzy bohaterami. Autorka , by ułatwić czytelnikowi zrozumienie, wprowadziła dwie linie fabularne (jedna w teraźniejszości a druga w postaci retrospekcji). Dzięki temu wiemy jak przeszłość zmieniła przyszłość. Okazuje się, że uprowadzenie nastolatki nie było jedynie zbiegiem okoliczności lecz miało głębsze podłoże oraz zostało zaplanowane w wyniku wydarzeń sprzed lat. Tak naprawdę winnych tej sytuacji było wielu. Owszem ciężko jest sympatyzować z kimś kto uprowadza dziecko jednak wraz z rozwojem fabuły miałam do niego coraz więcej współczucia i zrozumienia. Zresztą w powieści tej nie ma chyba osoby, która nie zostałaby w pewien sposób pokrzywdzona. Muszę przyznać iż nie do końca zrozumiałam zachowanie samej Nadii. Jako dziewczynka wydawała się wiarygodna , lecz już jako nastolatka czy młoda kobieta coś z tej wiarygodności straciła. Dlaczego nigdy nie skontaktowała się ze swoimi rodzicami? Dlaczego nie wysłała im choćby kartki z dopiskiem, że żyje, skoro wiedziała że nadal jej szukają? Czyżby Nadia była po prostu okrutną bohaterką? To też nie może być prawdą ponieważ widziałam jak opiekowała się swoim porywaczem, obserwowałam jak budowała więzi z otoczeniem. Zaczęłam się zastanawiać czy można być jednocześnie dobrym i złym? Bo jedno co wiem na pewno : Nadia jako dwudziestolatka nie była już przestraszona.
Jeśli nie wiecie to wam powiem, że "Dziewczyna z gór" to dopiero pierwsza część trylogii. Ostatnio na rynku wydawniczym pojawił się kolejny tom, który mam okazję teraz czytać. Myślę, że może on przynieść odpowiedzi na postawione przeze mnie pytania . No i zapewne będzie bardziej "kryminalny". Małgorzata Warda umie pisać i porwać za sobą czytelnika. Jej warsztat jest znakomity a styl sprawi, że całkowicie wciągniemy się w opowieść. Nie ma tutaj zbędnych opisów , akcja trzyma odpowiednie tempo a zakończenie może zaskoczyć. Zdecydowanie polecam.
Ofiara porwania, Nadia, po wielu latach decyduje się ujawnić policji swoją tożsamość. W wyniku tego następuje ciąg dramatycznych zdarzeń. Śnieżna burza...
Ile można poświęcić dla ukochanej osoby? Aaron i Ania są dla siebie całym światem. Kiedy ich matka zaczyna chorować, trafiają pod opiekę ciotki. Jej...
Przeczytane:2021-12-06, Ocena: 5, Przeczytałam,
Jedenastoletnia Nadia zostaje porwana z przyczepy kempingowej przez pewnego młodego mężczyznę, który wywozi ją w góry. Poszukiwania dziewczynki nie przynoszą rezultatu. Nadia, skazana na życie z porywaczem z dala od cywilizacji, usiłuje poznać jego sekrety i zrozumieć, dlaczego wybrał właśnie ją. Mija wiele lat, uprowadzenie Nadii nadal pozostaje nierozwiązaną zagadką. Jednak pewnego dnia pewna młoda kobieta na górskiej drodze prosi o pomoc, co staje się przełomem w sprawie.
Książka wciągnęła mnie od pierwszych stron. Historię poznajemy z perspektywy Nadii w pierwszoosobowej narracji, która przerywana jest rozdziałami, w których poznajemy także Jakuba, porywacza dziewczynki. Nadia mimo jedenastu lat jest dojrzała, a sytuacja, w której się znalazła, zmusza ją do szybkiego dorośnięcia. Naprawdę ciekawą postacią jest tutaj Jakub - młody mężczyzna, który uprowadza dziewczynkę. Jego motyw, choć z początku niejasny, z czasem zostaje ujawniony i naprawdę może zaskoczyć.
Mamy tu także górską scenerię i specyficzny górski klimat, który naprawdę sprawia, że da się „poczuć” miejsca, w których rozgrywa się większość akcji książki. Książka naprawdę wciąga i czyta się szybko. Polecam.