Irlandia współczesna. Grania Ryan, jest młodą rzeźbiarką, która pochodzi z Dunworley. Wraca do domu po dziesięciu latach nieobecności.
Pewnego dnia Grania przypadkowo spotyka ośmioletnią dziewczynkę, Aurorę, kiedy ta lunatykuje tuż na krawędzi klifu, sto metrów nad najeżonym skałami morzem. Zaczyna się nią interesować i wkrótce ich relacje bardzo się zacieśniają. Ojciec Aurory powierza jej opiekę nad dziewczynką, co całkowicie zmienia jej życie...
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2013-07-31
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 528
Nazwisko Lucindy Riley ostatnio jest bardzo popularne, niemal na każdym portalu czy blogu literackim jestem wręcz nim atakowana. Tak więc stwierdziłam, że w końcu czas przekonać się o co tyle hałasu.
Brytyjska pisarka pochodzenia irlandzkiego. W dzieciństwie sporo podróżowała, głównie na Bliski Wschód. Po przeprowadzce do Londynu została aktorką, występowała w filmach, teatrze i telewizji. Jako pisarka zadebiutowała w wieku dwudziestu czterech lat. Mój wybór padł na powieść „Dziewczyna na klifie”.
Dwie irlandzkie rodziny, cztery pokolenia kobiet i łącząca je tragiczna przeszłość. Przejmująca opowieść o poszukiwaniu własnych korzeni, o rodzinnych sekretach, o kłamstwach, krzywdach i rozstaniach, ale też o miłości i nadziei. Młoda rzeźbiarka Grania Ryan po latach nieobecności wraca do Irlandii, do rodzinnego domu położonego nad smaganą wichrami zatoką Dunworley. Pewnego dnia, podczas spaceru, zauważa na krawędzi klifu dziewczynkę o rudych włosach. Okazuje się, że to Aurora Lisle, osierocona przez matkę ośmiolatka, która wraz z ojcem mieszka w pobliskim pałacu. Szybko nawiązują nić porozumienia… Zaniepokojona tym matka Granii, Kathleen, zaczyna snuć poruszającą opowieść o zawikłanych losach dwóch rodzin… Z jej słów i starych listów Grania poznaje historię miłości i tragedii. Zdaje też sobie sprawę z istnienia klątwy, która może położyć się cieniem na jej szczęściu…
Cztery kobiety, dziewczyny – Mary, Kathleen, Grania i Aurora. Każda z nich ma za sobą traumatyczne przejścia. Każda z nich skrywa tajemnicę. I chyba w końcu nadszedł czas by te tajemnice wyjawić. A od której z nich zacząć?
Dawno, dawno temu żyła piękna księżniczka o imieniu Aurora. Niestety nie wiedziała o to tym, że na nią sama i jej rodzinę rzucono okrutną klątwę... Każdy z nas zna baśń o Śpiącej Królewnie. Imię pięknej księżniczki nosi jedna z bohaterek. Aurora jest jeszcze dzieckiem, gdy zaczyna swoja opowieść. I to wokół niej skupiają się wątki powieści. I wygląda na to, że nad jej rodziną też wisi okrutna klątwa.
Aurora przeżyła olbrzymią traumę – jej matka popełniła samobójstwo rzucając się ze stromego klifu. Dziewczynka do tej pory lunatykuje i twierdzi, że widzi zmarłą matkę. Jednak stara się zachować radość życia. Stała się iskrą, która zmieniła życie Granii i jej matki Kathleen. Zresztą okazuje się, że to dziecko ma swój własny, ukryty plan.
Grania po raz pierwszy spotyka Aurorę późnym wieczorem na klifie. Od pierwszej chwili jest oczarowana tajemniczą dziewczynką. Jednak Grania jest w złej kondycji psychicznej. Straciła dziecko, rozstała się z partnerem. Podjęła decyzję, by wrócić do domu, do rodziców. Mimo że jej ogromnie współczuję, nie do końca rozumiem jej postępowanie. W Stanach jest uznaną rzeźbiarką a mimo to nie ma za grosz poczucia własnej wartości. Uważa się za niechcianą, niepotrzebną. Zmienia się to, gdy daje się wciągnąć w życie Aurory. Nie w smak jest to matce Granii, która zna całą historie rodziny dziewczynki i wie, jak mocno losy obu rodzin są ze sobą związane.
Przed I wojną światową świat wyglądał inaczej. I nie chodzi tu o granice ale o konwenanse jakie wówczas rządziły społeczeństwem. W atmosferze tamtych lat poznajemy Mary, prababkę Granii. Jest dziewczyną z irlandzkiej wsi, więc traktowana jest przez angielska arystokrację jak człowiek gorszego sortu. Dziwnym zrządzeniem losu trafia do bogatego domu w Londynie jako pokojówka. I tam odmienia się całkiem jej życie, kiedy pod jej opiekę trafia malutka Anna. Mary jest kobietą, którą podziwiam. Straciła narzeczonego, została rzucona w obcy świat, został obarczona olbrzymią odpowiedzialnością. Po latach zdobyła się na heroiczny czyn, poświęcając całe dotychczasowe swoje życie. Niestety można by rzec, że spotkała ja za to niewdzięczność. Mimo to nie załamała się, potrafiła stawić życiu czoła. Wykazała się prawdziwym hartem ducha.
W tle opowieści przewija się mnóstwo mężczyzn. Tych mniej odpowiedzialnych i tych bardziej. Jednak większość z nich starała się być oparciem dla swoich partnerek, żon. Niektórym zrozumienie sytuacji zajęło więcej czasu.
Całość czyta się bardzo przyjemnie. Historie każdej z kobiet są ciekawe i przejmujące. Riley stara się się zapewnić płynne przejścia między poszczególnymi opowieściami. Posiłkuje się zapiskami samej Aurory. Jednak we wszystkim zabrakło mi czegoś. Nawet nie jestem stwierdzić czego. Może w tym wszystkim zabrakło mi samej Aurory i jej historii. Opowiedzianej jej słowami, widzianej jej oczami. Ogólnie jest wciągająca, idealnie wpasowuje się w kanon literatury pięknej. Nie ma tu jakiś mega melodramatycznych wydarzeń. Mimo wszystko polecam. Zwłaszcza miłośnikiem łzawych historii.
Grania Ryanpo wielu latach powraca do rodzinnego miasta .Tu spotyka osierocona dziewczynke z ktora nawiazuje nic porozumienia.Tyle o fabule bo pomysl byl ciekawy ale sama ksiazka taka jakas nijaka .Przebrnelam przez nia z trudem .
Mam mieszane uczucia. Pomysł na książkę dobry, ale napisana jakoś tak bez emocji. Nie miałam problemu by w każdym momencie przerwać czytanie i odłożyć na później. A po opisie i recenzjach podziewałam się, że książka mnie dosłownie porwie.
Świetnie poprowadzona narracja trzymająca w napięciu do ostatniej strony
Powieść to mieszanka romansu i rodzinnj intrygi. Bohaterami są dwie irlandzkie rodziny, losy czterech pokoleń kobiet. Te kobiety łączy tragiczna przeszłość sięgająca I wojny światowej. Przejumująca historia o miłości i nadziei, ale także o kłamstwach, rodzinnych sekretach. Powieść ukazuje czytelnikowi jak ważne są korzenie każdego z nas.
Grania - młoda rzeźbiarka - po latach wraca z Nowego Jorku do rodziny w Irlandii. Już sam ten wyjazd zmienił wiele w jej dotychaczasowej egzystencji, ponieważ opuściła partnera, ale kiedy pewnego razu spotyka na krawędzi klifu lunatykującą dziewczynkę, jej życie zostaje całkowicie wywrócone do góry nogami.
Ciepła i wzruszająca powieść, liczne tajemnice i niedomówienia, wciąga od samego początku i do końca trzyma w napięciu.
W świecie muzyki kochać kogoś znaczy wybrać ścieżkę najtrudniejszą z możliwych. Bo nic nie brzmi tak pięknie, jak pieśń miłości, ale nic też nie spala...
Niecierpliwie wyczekiwane zamknięcie sagi "Siedem Sióstr", jednej z najpopularniejszych serii obyczajowych na świecie. Sześć sióstr. Choć...
Przeczytane:2019-06-18, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Sięgnęłam po „Dziewczynę na klifie” dopiero teraz, gdy poczułam lekki przesyt opowieściami kryminalnymi i zabójczymi zagadkami.
Muszę przyznać, że od pierwszego zdania bardzo przypadła mi do gustu narracja Riley. Historia mnie zaciekawiła i wciągnęła, mimo że początkowo wydawała się bardzo banalna.
Soczysta, pełna sekretów rodzinnych, emocji wzruszająca historia! Napisana pięknym językiem, bohaterowie tacy wyraziści, że raz się na nich zżymałam, raz z nimi płakałam a innym razem ich podziwiałam za wytrwałość w dążeniu do celu, za talent, za dumę i umiejętność podejmowania trudnych decyzji. Książka nie była mdła, choć momentami niestety przegadana. Wielkim dziełem też nie jest, ale czyta się z przyjemnością.
„Dziewczyna na klifie” to powieść o tęsknocie, potędze miłości i wybaczania, poszukiwaniu siły, by żyć w zgodzie ze swoim sumieniem oraz o poszukiwaniu własnych korzeni. Skłania do refleksji, szczególnie postać małej Aurory wzbudza szacunek i podziw za podejście do życia i do drugiego człowieka. „Stara dusza” jak mówiła o niej Kathleen.
Nie jestem wierną fanką książek obyczajowych. Jak mam wybór to zawsze padnie on na coś z trupkiem, w różnym stopniu kompletności i rozkładu oraz mroczną zagadką w tle, ale ta książka mi się podobała i jako przerywnik gatunkowy mogę ją spokojnie polecić.