Rodzina Nowaków, chcąc odpocząć od interesów i miejskiego gwaru, przeprowadza się do nowej willi na wieś. Miało być cicho i spokojnie. Nic bardziej mylnego...
Nad wsią zawisła rzucona cztery wieki temu klątwa. Działa przez jeden dzień w roku. Rodzice dezerterują przed nią w popłochu. Na placu boju zostają Babcia i Zuzanna. W ich beztroskie życie wkradają się działania lokalnej mafii. Kim jest ofiara znaleziona w lesie i tajemniczy rycerz na czarnym motocyklu? Czy Nowakom uda się uwolnić mieszkańców wsi od groźnej szajki i od klątwy?
Tym razem Anna M. Brengos daje nam odpocząć od trudnych tematów społeczno-obyczajowych na rzecz powieści kryminalnej z przymrużeniem oka.
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: 2021-05-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 288
Dziś przychodzę do was z recenzja książki pt"Dzień Prawdy " Anny .M. Brengos LUCKY Wydawnictwo
Książka :
Książka jest mieszanką z odrobiną komedi i kryminału . Książka jest przyjemna i szybko się ją czyta .
Fabuła:
Fabuła książki jest ciekawa opowiada o rodzinie Nowaków , klątwie, o nieznajomym .
Książka posiada wiele ciekawych momentów takich jak odnalezienie przypadkiem ledwo żyjącego nieznajomego , o Dwóch Nowaczkach , o klątwie która wciąż wisi nad wsią , działania lokalnej mafii.
A wy przeczytacie tą książkę ? A może już ją przeczytaliście ? ;)
Ps. Książkę naprawdę warto przeczytać posiada 288 stron więc to naprawdę nie jest dużo a warto się dowiedzieć kim był rycerz na czarnym motocyklu? , Czy Nowaczkom uda się uwolnić wieś od klątwy ? 🤔😉 Oczywiście kiedy uda mi się zamówić i przeczytać 2 część postaram się opublikować kolejną recenzję tym razem podsumowując oby dwie książki 😘😘Brengos
Książka 5/5⭐⭐⭐⭐⭐
#wydwnictoLucky #AnnaMBrengos #DzieńPrawdy #Książka #recenzja
Jestem bardzo ciekawa tej książki. Czytałam dużo pozytywnych opinii na jej temat.
Z pewnością znajdzie się na mojej liście książek do przeczytania:)
"Dzień prawdy" Anny M. Brengos wydana przez Wydawnictwo Lucky to historia zupełnie odmienna od poprzednich książek autorki. Nie ma tu trudnych tematów, jest powieść obyczajową z intrygującym wątkiem kryminalnym i pewnym morałem.
Gdy rodzina Nowaków postanawia przenieść się na wieś, liczy że pożyje w ciszy i spokoju. Wszak jak to mówią.....wsi spokojna, wsi wesoła...taa z pewnością.
Dopiero gdy wypasiona willa zostaje wybudowana i rodzina przeprowadza się już na dobre, dowiadują się, że przez jeden dzień w roku działa na tej wsi klątwa. Cała wieś przaz ten jeden dzień musi mówić prawdę, ani jednego kłamstwa. Każde wypowiedziane kłamstwo skutkuje mniejszym lub większym nieszczęściem. Nic trudnego powiecie...byc prawdomównym jeden dzień na trzysta sześćdziesiąt pięć. Tak by się tylko wydawało, ale jakoś mieszkańcy wsi nie potrafią uniknąć kłamstwa nawet przez jeden dzień.
Gdy prawda o klątwie wychodzi na jaw i rodzina Nowaków przeżywa ten jeden dzień bez klastw, w którym notabene nie potrafi zachować prawdomówności, rodzice decydują że wyjeżdżają, nie chcą dłużej zostawać w takiej dziwnej rzeczywistości. Rejterują. Zostaje babcia z Zuzanna, które mają już dość kolejnych pomysłów Anny i Marka. I mają nadzieję, że do kolejnego "przeklętego" dnia będą mogły żyć spokojnie.
No cóż życzenia rzadko się spełniają chyba, że ma się na podorędziu złotą rybkę. A babcia z Zuza rybki nie miały, miały jak się okazuje pecha i wplątany się w niezłą aferę wchodząc w paradę mafii. A znalezienie przy okazji ledwo żywego mężczyzny w lesie i próba jego potajemnego leczenia to już mały pikuś.. A kim był ów Anonim i dlaczego ktoś chciał go zabić, odpowiedź znajdziecie w książce.
Autorka niby nie porusza tu trudnych społecznych problemów ale nie byłaby sobą gdyby i w tej książce nie znalazły się sprawy ważne, choć pokazane trochę z przymrużeniem oka. No cóż to już znak rozpoznawczy Anny M. Brengos, która nawet rozrywkę serwuje nam z morałem. A jaki jest ten morał...a tego to Wam nie zdradzę, sami przeczytajcie, myślę, że nie będziecie żałować.
Ja się przyznam, że nie znałam do tej pory pióra autorki ale sposób jej pisania, konstruowania historii, operowania słowem, bardzo przypadł mi do gustu. A historia przedstawiona w książce jest niebanalna i intrygująca. Takie połączenie nowoczesności z zabobonem. Wszak i mafia i klątwa. Niebanalne połączenie trzeba przyznać.
A czy Zuzannie z babcią uda się zdjąć klątwę z mieszkańców, czy namieszają w mafijnych strukturach i kto okaże się przyjacielem a kto wrogiem, tego dowiecie się czytając książkę.
Zwykle nie sięgam po książki, w których bohaterowie mają polskie imiona, lecz tym razem zrobiłam wyjątek. Czytając opinie osób, które tą książkę przeczytały stwierdziłam, że musi być ona bardzo ciekawa i warta przeczytania. Muszę przyznać, iż "Dzień prawdy" faktycznie taki jest. Powieść jest lekka, przyjemna i dosyć zabawna. Moim zdaniem jak na komedię kryminalną, oba z rodzajów rozwijane są w równym stopniu, chociaż cała książka bardziej przypominała mi historie opowiadane przy ognisku, szeptane przy blasku ognia by rozśmieszyć, zaciekawić oraz wywołać gęsią skórkę u znajomych.
Autorka zdecydowanie miała bardzo ciekawy pomysł na powieść i wykorzystała jego potencjał w 100%. Książka jest lekka, przyznam że szybko się ją czyta. Była to pierwsza pozycja spod pióra tej pisarki, lecz sądzę że w niedalekiej przyszłości sprawdzę więcej jej książek.
Książka pozytywnie mnie zaskoczyła. Ciekawy pomysł na fabułę- przeplatające się wątki kryminalne z wątkami fantasy
Za sprawą Lucky Wydawnictwo miałam okazję przeczytań "Dzień prawdy" Anny M. Brengos. Samo przesłanie autorki "Czytając moje powieści pamiętaj, że to wydarzyło się naprawdę, co jest w nich najmniej prawdopodobne" zachęca do zapoznania się z Jej twórczością. A przedstawia ona obie strony życia - tę jasną i tę ciemną.
"Dzień Prawdy" to kryminał z przymrużeniem oka. Lekka powieść, która według mnie już zdobyła tytuł "książki na lato". Lecz czy tylko? Muszę stwierdzić, że bardzo chętnie wrócę do niej, gdy dopadnie mnie jesienna chandra, nuda długich zimowych wieczorów, czy też wiosenne przebudzenie. Taka lektura na każdą porę roku.
Wsi spokojna, wsi wesoła - jak wielu miastowych, tak i rodzina Nowaków wyobrażała sobie swoje dalsze życie. Uciekli od gwaru miasta, aby osiąść na laurach i wieść spokojne wiejskie życie. Jednak wydaje się, że Wioska Mała nie jest do tego odpowiednim miejscem. Nad wsią wisi rzucona cztery wieki temu klątwa. W jeden dzień w roku (święto patrona miłującego prawdę - świętego Nikodema), każdy kto skłamie poniesie karę wynikającą z przewinienia. Wydaje się, że nic prostszego. Jeden dzień w roku nie kłamać. A jednak... Nie ominęło to i rodziny Nowaków. Marek i jego żona Anna wyjeżdżają w popłochu do Grecji. W domu pozostają nieustraszona babcia Joanna i Zuzka, świażo upieczona pani magister. Mają one dość życia na walizkach. Chcą mieć swoje miejsce na Ziemi. Jedno, stałe, które będzie ich DOMEM. Ale klątwa to nie wszystko. Znalezienie rannego Anonima to początek kłopotów z mafią, nie tylko dla babci i jej wnuczki, ale i dla całej wioski. A ludzie tam życzliwi, spokojni, prości... Kim okaże się mężczyzna? To ten dobry, czy zły? Czy mieszkańcy Wioski Małej uporają się z lokalnymi problemami? Czy znajdą sposób, aby kolejny dzień prawdy przeżyć w spokoju? Czy babcia i Zuza znajdą spokój, a może serce pani magister zabije dla kogoś mocniej? Nie zdradzę Wam tego! Zgodnie z zasadą, że kto czyta żyje wiele razy, zapraszam was do Wioski Małej, gdzie przeżyjecie wspaniałe chwile. I pamiętajcie, zgodnie z morałem zapisanym na tylnej okładce "nie kłamcie, że przeczytaliście już tę książkę, tylko szybko to zróbcie! Inaczej może Was spotkać coś złego!". Serdecznie polecam!
Książkę “Dzień prawdy” Anny M. Brengos otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Lucky w celu napisania recenzji. Od razu zdecydowałam się na wzięcie udziału w tym wydarzeniu, gdyż ta sielska okładka przedstawiająca leśny widoczek bardzo mnie przyciągała do przeczytania. Z opisu książki wiedziałam, że to będzie przyjemna, wakacyjna książka, przy której mam szansę się zrelaksować.
Anna M. Brengos to pisarka, o której słyszałam, jednak nigdy nie czytałam jej książek (od teraz wiem, że to się zmieni)! Książka “Dzień Prawdy” to jej kolejna obyczajowa historia dziejąca się w małej miejscowości, gdzie każdy każdego zna i każdy o każdym wszystko wie. Plotki i wieści roznoszą się tam w tempie ekspresowym.
W “Dniu prawdy” przedstawiona jest Rodzina Nowaków, która spełnia swoje marzenie i osiedla się na wsi, budując swój dom z dala od sąsiadów. Na początku żyje im się sielsko, lato, zieleń, cisza i spokój, słodkie “nicnierobienie”, na które mogą sobie pozwolić dzięki przedsiębiorczości Pana Nowaka. Głowa Rodziny robiąc różne interesy zadbała o to, aby rodzina mogła dostanio żyć i nie martwić się o brak gotówki. Jednak nad ich wymarzonym miejscem do zamieszkania, nad wsią na której osiedli wisi klątwa. Co roku gdy zbliża się sierpień mieszkańcy drżą już na samą myśl, co kogo może niepojącego spotkać. Otóż dawno temu mieszkała tam zielarka, która każdemu pomagała w dolegliwościach bólowych, jednak raz jej pomoc nie została doceniona - przecięła wrzód na plecach komuś, komu nie powinna. I tak straciła życie w hańbie i niezrozumieniu, a tuż przed śmiercią rzuciła na mieszkańców i okolicę klątwę i tak kto odważy się skłamać tego jednego dnia w roku mogą go spotkać bardzo nieprzyjemne rzeczy. I tak gdy ten dzień nastaje sąsiedzi, mieszkańcy wsi zaczynają się bać. Nowakowie na początku bardzo sceptycznie podchodzą do tej klątwy, niekoniecznie w nią wierzą, jednak gdy sami na swojej skórze przekonują się o jej działaniu również zaczynają się bać... Pani Nowakowa zarządza, że trzeba się stamtąd natychmiast wyprowadzić. Do jej pomysłu nie składnia się babcia Joanna i jej wnuczka Zuzia, które za wszelką cenę chcą tam pozostać i stawić czoła klątwie. Każdy z bohaterów zaczyna walczyć o swoje marzenia.
Książkę czyta się bardzo szybko, ja pochłonęłam ją w weekend leżąc na leżaku. Nie mogłam się od niej oderwać a przyjemna spora czcionka ułatwia czytanie. Przy książce tej można się niesamowicie zrelaksować, a dodatkowy wątek kryminalny sprawia, że nie możemy się doczekać co będzie dalej. Polecam tę książkę na wakacyjny czas, gdzie choć na chwilę chcemy zapomnieć o otaczającym nas świecie, wpaść w sidła klątw i zagadek kryminalnych za zarazem odetchnąć sielskim krajobrazem wsi.
Czy gdy spojrzycie przed snem w lustro, jak myślicie, przemknie Wam przez głowę wspomnienie jednego, niewinnego kłamstewka wypowiedzianego tego dnia, czy jesteście czyści niczym łza??
Nie odpowiadajcie mi! Ani sobie, to tylko taki wstęp do recenzji ?
Dobrze, że świętego Nikodema jest dopiero w sierpniu, a my nie mieszkamy we Wiosce Małej, bo srogo byśmy przypłacili za każde, nawet najdrobniejsze kłamstwo.
Skąd ja w ogóle wzięłam tę mieścinę? Ano z książki #dzieńprawdy autorstwa @annam.brengos @luckywydawnictwo
Okazuje się, że nad małą wioseczką od wieków piętrzy się klątwa. Dnia trzeciego sierpnia trzeba naprawdę uważać na słowa, bo za każde niewinne nawet kłamstwo dostaje się od losu nauczkę. Okazuje się jednak, że życie w świetle prawdy jest bardzo ciężkie dla mieszkańców Wioski Małej. Ale! Tak naprawdę to nie jest o tym opowieść, chociaż muszę przyznać, że nawet klątwa potrafi uratować komuś życie ?
Niedawno dla @little.luck_akinom wspominałam, że przekonuję się do powieści obyczajowych, a jeśli mają w sobie nutkę kryminału, to jest to połączenie idealne! I tutaj to dostałam ?
Rodzina Nowaków przeprowadza się na wieś, bo któż z nas czasami nie ma myśli, by odpocząć od miejskiego zgiełku? Nie spodziewają się, że wpadną z deszczu pod rynnę, bo dzień świętego Nikodema da im popalić i szybko uciekną z ogromnej wilii.
Jednak Zuzanna i babcia Joanna (Baacia) mają dość tułania się i stawiają na swoim: zostają! Nie lecą do żadnej Grecji! Chcą mieć własne miejsce na ziemi, gdzie spokój i stabilizacja będą naturalną częścią ich życia. Przecież raz w roku można powstrzymać się od kłamstwa, prawda? Więc nie powinno być problemu...
O, jak te dwie się myliły!
Znaleziony na grzybobraniu, pobity do nieprzytomności Anonim, sprowadza na kobiety niebezpieczeństwo, bandziory terroryzują wioskę w poszukiwaniu obciążających ich dowodów, ale nie ma tego złego...
Dzięki temu Janek może być blisko Zuzanki, która ewidentnie wpadła mu w oko. Czy ze wzajemnością?
Książka jest pełna humoru i ciętych dialogów, a Baacia wiedzie w tym prym. Polubiłam wszystkich bohaterów książki, co jest naprawdę niezłym wyczynem.
Nie mogę się doczekać, aż sięgnę po kolejną część przygód Zuzki i Babci?
,,Dzień Prawdy" to lekki kryminał społeczno-obyczajowy z przymrużeniem oka z ciekawym pomysłem na współczesną fabułę z czterowiekową klątwą w tle. Autorka delikatnie wytyka kłamstwa i kłamstewka oraz niewinne przejęzyczenia. Wyraźnie daje do zrozumienia, że trzeba mówić prawdę. Nie pochwala też plotek, ale traktuje je jak źródło wiedzy. Przy tym stawia na współpracę, pomaganie sobie i dobre stosunki dobrosąsiedzkie, rozwój wsi i zaangażowanie mieszkańców w lokalne przedsięwzięcia oraz rozwój własnego biznesu i talentów. Jednocześnie wprowadza atmosferę niepokoju i bawi intrygą kryminalną z gatunku mafijnych. Autorce udało mnie się wywieść w pole, i dobrze, bo czytelnik powinien być zaskoczony. Wiele tu różnych tematów zgrabnie połączonych w spójną całość, a między nimi zakwita miłość.
Miło spędziłam czas z tą lekturą, a uśmieszek błądził na mej twarzy, zwłaszcza gdy dowiadywałam się o kolejnej karze za kłamstwo i gdy głos zabierała pragmatyczna babcia. Jej powiedzonka były trafione w punkt. Spodobał mi się styl autorki i język, zwłaszcza ,,naleciałości" wiejskie w wypowiedziach niektórych postaci. Główne damskie bohaterki są urocze na swój sposób, a niektórzy mężczyźni bardzo dżentelmeńscy. Pojawia się też żona dla rolnika i rycerz na (mechanicznym) koniu. Uwagę przykuwają właściwie wszyscy bohaterowie, nawet ci z mafii czy ekip fotowoltaiki, oraz pies Rysiek. Pokochałam to mądre psisko.
Powieść ta jest z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych, tak na jeden raz w letni czas, tym bardziej że akcja dzieje się głównie w sierpniu. Urocza, ale jakże prawdziwa w swej wymowie. Ku przestrodze również. Dzień Prawdy powinien być codziennie.
"Wsi spokojna, wsi wesoła(...)"
Uwielbiam takie książki ! Lekkie komedie kryminalne z wątkiem obyczajowym, z sympatycznymi bohaterami i niezwykłymi wydarzeniami w tle. Taką książką bez dwóch zdań jest "Dzień prawdy" Anny M. Brengos. Bawiłam się wyśmienicie czytając ją i chętnie przeczytałabym więcej o przygodach Zuzanny i rezolutnej Babci Joannie.
Rodzinka Nowaków przeprowadza się do Wioski Małej do nowo wybudowanej willi by uciec od pracy i gwaru miasta. Spodziewali się tu zaznać ciszy i spokoju, jak to na polskiej wsi. Ale ta wieś jest wyjątkowa i wszystkiego można się po niej spodziewać, ale nie spokoju. Okazuje się, że nad wsią wisi klątwa rzucona cztery wieki temu, która jest aktywna w jeden dzień w roku, w święto Nikodema. Rodzice Zuzanny przerażeni działaniem klątwy postanawiają wyjechać, w willi zostają Babcia Joanna i Zuzanna.
Jednak klątwa to jedynie początek zaskakujących przygód, w które wplączą się nasze główne bohaterki. Bowiem kim jest ranny człowiek znaleziony przez Zuzkę w lesie? Kto kryje się pod kaskiem motocyklowym i jest tajemniczym rycerzem na czarnym rumaku, znaczy na motocyklu? Jak Zuza i Babcia rozprawią się z lokalną mafią i klątwą? Tego wszystkiego dowiesz się sięgając po "Dzień prawdy" ! A doprawdy warto, bo jest to lektura w sam raz na letnie dni.
Styl autorki jest bardzo przyjemny, dzięki czemu powieść czyta się szybko. W książce cały czas coś się dzieje, akcja nie zwalnia nawet na moment. Paleta wielobarwnych bohaterów to oddany wspaniale obraz mieszkańców polskiej wsi, czytając "Dzień prawdy" wspomnieniami wracałam do ukochanego przez Polaków serialu, czyli Rancza. Zuzanna i Babcia Joanna zdawały mi się być jak serialowa Lucy, które pomagają i działają na rzecz wsi i jej mieszkańców. Główne bohaterki podbiły moje serce, dobre, ciepłe, sympatyczne, ale zarazem rezolutne, nie bojące się ryzyka, odważne, trochę zwariowane i romantyczne. Tak je polubiłam, że chętnie poczytałabym o innych przygodach Zuzy, Babci i całej ekipy z Wioski Małej.
Czy polecam? Jak najbardziej, ta książka to idealne połączenie powieści obyczajowej z kryminalną komedią z nutką mocy działań nadprzyrodzonych, z jakże cennym morałem, a mianowicie, że kłamstwo nigdy nie popłaca. Czytajcie, bawcie się wyśmienicie i zachwycajcie się pomysłem na fabułę pani Anny. Ja jestem oczarowana !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Lucky.
Od czasu do czasu zdarza mi się sięgnąć po literaturę czysto rozrywkową, nieskomplikowaną, wobec której jednak mimo wszystko mam również pewne wymagania. W ostatnich dniach trafiła w moje ręce książka Anny M. Brengos „Dzień prawdy” i spędziłam z jej bohaterami udany początek wakacji.
Rodzina Nowaków, czyli babcia Joanna, Anna i Marek oraz ich dorosła córka Zuzanna właśnie wyprowadzili się z wielkiego miasta do wsi spokojnej, wsi wesołej, by korzystać z uroków tego zacisznego miejsca. Wkrótce jednak okazuje się, że nad wsią wisi klątwa rzucona wieki temu przez dziewczynę oskarżoną o czary i spaloną na stosie. Co roku, 3 sierpnia, w dniu świętego Nikodema, każde kłamstwo wypowiedziane we wsi kończy się mniejszym lub większym nieszczęściem, adekwatnym do winy. Ktoś zgubi portfel z całą wypłatą, bo powiedział miejscowemu pijaczkowi, że nie ma drobnych, w sklepie wszystkie lodówki wysiądą i zepsuje się cały towar, bo ekspedientka zapewniła klientkę, że wędlinę ma świeżą. Nawet gderanie innej mieszkanki, że przez pijaństwo męża nie ma co do garnka włożyć, kończy się nieszczęściem. A więc naprawdę trzeba w tym dniu uważać na każde słowo. Rodzice Zuzanny nie mają zamiaru mierzyć się z tą klątwą, wyjeżdżają do Grecji i postanawiają zostać tam na zawsze. Babcia Joanna razem z Zuzą zostają na miejscu. Wkrótce znajdują w lesie pobitego do nieprzytomności mężczyznę, któremu ratują życie, a jednocześnie trafiają w sam środek mafijnych porachunków i akcji służb przeciwko przestępcom.
Książka Anny M. Brengos jest zabawna, dynamiczna, napisana z przymrużeniem oka, zupełnie niesztampowa. Mimo śmiertelnego zagrożenia ze strony bezwzględnej mafii zwykłe kobiety są w stanie oszukać przestępców, a i młody, przeciętny chłopak, daje radę obronić dziewczynę przed raczej doświadczonymi napastnikami. Świetnie też odnajdują się w rozmowach prowadzonych szyfrem, na który wcale się nie umawiały. W ogóle wiele postaci w książce wykazuje się ogromną przytomnością umysłu w chwilach zagrożenia, no ale bez tego nie byłoby tak komicznie.
Opowieść autorki jest spójna, każde wydarzenie jest po coś. Prawdę mówić przez całą książkę zastanawiałam się, po co wprowadzono wątek klątwy. Działa ona tylko jeden dzień, a większość akcji toczy się kiedy indziej - wokół rannego Anonima i przestępczej historii. Wszystko zazębia się jednak w ostatnich akapitach książki.
Autorka dość autentycznie pokazała wiejską społeczność. Jej mieszkańcy mówią językiem gwarowym, gramatycznie niepoprawnie, nadrabiają jednak prostotą (nie prostactwem) i życzliwością. A panie Nowak są wprost cudownie gościnne i mają niezwykłą moc jednoczenia autochtonów, motywowania ich do rozwoju i pokazania się w szerokim świecie, co przekuwają w swój sposób na życie.
„Dzień prawdy” jest przyjemną, łatwą i pomysłową książką, która wciąga i nawet zaskakuje. Jest śmiesznie i tylko trochę groźnie. Nie wiem dlaczego oczekiwałam, że jest komedią kryminalną, chyba z powodu okładkowego polecenia Alka Rogozińskiego, ale to raczej obyczajówka z wątkiem kryminalnym. Do pochłonięcia w jeden dłuższy wieczór.
Interesująca historia zaczynająca się od klątwy! Pisana swobodnie, jakby opowiadana czy szeptana z plotkarskich ust do ciekawskich uszu. Językiem lekkim z narratorskim komentarzem i oceną sytuacji. Przeplatanie sielanki małej wsi z wątkiem kryminału. I dopadające bohaterów konsekwencje swoich czynów, czasem przez niewinne kłamstwo. Ale od początku…
Grunt to rodzina!
Rodzina Nowaków to przedsiębiorczy Marek, jego marzycielska żona Anna, córka Zuzanna i trzymająca nad wszystkim pieczę Babcia Joanna. Interesy idą doskonale dzięki zmysłowi Pana Marka. Wszyscy czekają na dzień w którym Zuzia skończy studia i ruszają z przeprowadzką na wieś do nowo wybudowanego dla nich domu. Tam urządzają się i poznają powoli mieszkańców. Sielanka trwa do dnia prawdy. Nie każdy wytrzyma karę za małe kłamstewko. Jednak najbezpieczniejszy ten, który mówi prawdę.
Cała opinia na:
https://czytamdlaprzyjemnosci.pl/2021/07/104-21-dzien-prawdy-anna-m-brengos/
Marta zajmuje jedną część podmiejskiego bliźniaka. Jej sąsiad Piotr, uroczy i beztroski lekkoduch, zderza się z szokującą niespodzianką. Jego była pojawia...
Marcelina Żurowska całe życie czuła się jak spinka przy krawacie swojego męża, sławnego adwokata. Polonistka z zawodu, malarka i żeglarka z zamiłowania...