Rudowłosa piętnastolatka Ryiah (zwana Ry) i jej brat bliźniak Alexander mają jedno marzenie: zostać magami. Realizacja tego celu się przybliża, gdy zostają przyjęci do Akademii Magii. Okazuje się jednak, że kandydatów na adeptów jest wielu, zaś rodzeństwo wyróżnia się na tle rówieśników niskim pochodzeniem, brakami w wiedzy i niedostatkiem siły fizycznej. Wywodzący się z arystokratycznego rodu książę Darren i jego przyjaciółka Priscilla szczególnie dają odczuć rodzeństwu, gdzie jest ich miejsce.
Ry odstaje od grupy tak wyraźnie, że padają nawet sugestie, iż powinna zrezygnować. Dziewczyna jednak się nie poddaje, potajemnie przesiaduje w bibliotece, ćwiczy walkę wręcz z córką rycerza Ellą. Nieoczekiwanie z pomocą Ry przychodzi jej dotychczasowy wróg, Darren. Chłopak zaczyna okazywać jej swoją sympatię. Czy to podstęp? Czy Ry uda się zdać egzaminy i kontynuować naukę w wymarzonej szkole?
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 2018-10-03
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 380
Tytuł oryginału: First Year
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Emilia Skowrońska
"Pierwszy rok" to pierwszy tom z serii "Czarny Mag". Jest to powieść należąca do fantastyki.
Przepełniona mnóstwem magii, fascynująca i bardzo porywająca. Opowieść o miłości, przyjaźni i wojnie. Nie mogłam się oderwać kiedy już zaczęłam czytać. Jestem zauroczona tą powieścią.
Ryiah, główna bohaterka jest właśnie taką dziewczyną której charakter sprawił że ją pokochałam. Tak samo ognista i wybuchowa jak jej włosy.
Jej marzeniem oraz marzeniem jej brata bliźniaka Alexa jest zostać magiem. Wyróżniają się w akademii jednak niskim pochodzeniem. Są ambitni ale muszą zdecydowanie więcej czasu przeznaczać na naukę niż reszta grupy. Tę determinację zwłaszcza widać u Ryiah. Wybrała sobie na cel najtrudniejszą formację i nie podda się dopóki nie osiągnie celu. Zadanie nie ułatwia jej arogancki książę i jego przyjaciółka Priscilla. Jest to też pierwszy raz kiedy do akademii przybywa książę. Wcześniej rodzina królewska nie mogła się szkolić na magów żeby nie mieszać się w sprawy korony. Jednak dla Darrena zrobiono wyjątek. Dlaczego ? Każdy daje odczuć naszej bohaterce że tu nie pasuje i powinna zrezygnować. Ma niewielką grupę przyjaciół między innymi swojego brata bliźniaka i przyjaciółkę która pomaga jej z walką wręcz. Sytuacja nagle staje się napięta kiedy arogancki książę zaczyna pokazywać Ry swoją sympatię. O co tutaj chodzi ? Przekonajcie się sami !
Autorka pisze lekkim piórem. Książkę czyta się z przyjemnością. Na kartach powieści można znaleźć ogromny talent pisarski. Nie mogę się doczekać następnej części aż mnie świerzbi żeby w końcu ją dopaść. Jestem całkowicie oczarowana
A więc zdecydowanie polecam. I nie mam co do tego wątpliwości że każdy pokocha tę książkę tak samo mocno jak ja.
Wystarczyło, że zobaczyłam informację o Book Tour na fanpage Jeszcze tylko jeden rozdział, obiecuję i już wiedziałam, że nie mogę zaprzepaścić takiej okazji! Już wcześniej wzięłam udział w ankiecie, gdzie decydowało się o losie „Pierwszego roku” (do wyboru była właśnie ta zabawa oraz konkurs), dlatego też zgłosiłam swoją kandydaturę. I wreszcie nadeszła moja kolej. Tylko czy było warto walczyć o tę opcję?
TUTAJ NIE MA MIEJSCA DLA SŁABEUSZY. JEŻELI CHCESZ ZOSTAĆ KIMŚ, MUSISZ DAĆ Z SIEBIE WSZYSTKO. NO I, PRZEDE WSZYSTKIM, PRZEŻYĆ.
Kiedy na początku książki spostrzegłam mapkę świata, od razu pomyślałam, że czeka mnie niesamowita wyprawa po jego wszelkich zakamarkach. Liczyłam na ich „spenetrowanie”, by znacznie lepiej go poznać. Och, ja naiwna... Może dzięki mapce dowiedziałam się, w jakim miejscu leży słynna rygorystyczna akademia, gdzie trafiła rudowłosa Ryiah z bratem, jednakże to na tym terenie zatrzymała się cała akcja. Właśnie tam główna bohaterka dwoiła się i troiła, aby inni kandydaci do frakcji bojowej nie mieli nad nią żadnej przewagi. Wraz z innymi testowała granice wytrzymałości fizycznej, jak również psychicznej, próbując udowodnić mistrzom bycie godną dostania się na kolejny rok nauki. A, uwierzcie mi na słowo, z nikim się tam nie pieszczono. Nieraz zasysałam przez zaciśnięte zęby powietrze, kiedy ponownie dawano popis okrutnych zachowań. Nauka, katorżnicze ćwiczenia, jeszcze cięższe treningi z wykorzystywaniem drzemiącej wewnątrz młodych magii – a gdzie czas na chwilę oddechu? Wiedziałam, że po części było to dla ich dobra, ponieważ hartowali ciała (i charaktery), lecz obserwowanie, jak ludzie cierpią od nadmiaru obowiązków, bolało.
Oczywiście książka nie jest jedynie oparta o tak brutalne chwile. Zdarzały się chwile oddechu, gdzie poniekąd poznawało się działanie tamtej fantastycznej krainy. Odkrywać coraz więcej elementów pozwalających przenieść się do miejsca, gdzie nowoczesna technologia dość długo nie zawita. No i też pojawiały się humorystyczne akcenty. Może autorka zapewniła trochę znanych, oklepanych rozmówek, ale nawet takie coś zdołało odciążyć atmosferę.
Nie ma co, książkę – pomimo tak wielu elementów – czytało mi się dobrze. Stwierdzę nawet, że aż za dobrze, lecz nie ukrywam, iż trąciło od niej przewidywalnością. Pomijając już wątek między naszą rudowłosą a tajemniczym księciem (przecież fantastyka młodzieżowa bez takowego nie istnieje, nieprawdaż?), wiele scen dało się po prostu przewidzieć. Samo zakończenie nie wywołało efektu WOW, po którym opadłabym na kolana, wykrzykując (z przedłużaniem drugiej samogłoski): „Nie!”. No i sam motyw z akademią… Wyraźnie widziałam, iż pani Rachel E. Carter starała się wpleść wiele nowych nici, co nawet jej wychodziło, lecz pomiędzy tymi idealnie przeciągniętymi znalazły się też te trzymające się na „słowo honoru”. I dałoby się to wytłumaczyć, gdyby autorka wręczyła nam choć odrobinę historii tamtej krainy. Wiedziałam, że młodzi są przygotowywani na najpotężniejszych magów, by ci chronili ojczyzny, no ale brakowało mi wielu nawiązań do jej przeszłości. Chwycenia się jednej rzeczy, aby pozwolić czytelnikowi zrozumieć zasady panujące w tamtym świecie. No i – przede wszystkim – z kim oni walczyli! Wyczuwam, że to zostało specjalnie zatajone, ale czy nie lepiej by było uchylić rąbka tajemnicy? Ach, zapomniałabym – mapka! Prawdę mówiąc, skoro bohaterowie siedzą tylko w jednym miejscu, a o pozostałych wspominało się jedynie sporadycznie, chyba nic by się nie stało, gdyby została ona zmniejszona lub w ogóle pominięta. Tak, tak, możecie na mnie za to krzyczeć, ale aktualnie nie widzę sensu jej istnienia...
PANNA IDEALNA? PHI, CHYBA POMYLIŁEŚ KSIĄŻKI, KOLEGO!
Ryiah nie znosi niesprawiedliwości. Dziewczyna uznaje, że niezależnie od płci czy pozycji społecznej, każdy ma prawo walczyć o stabilizację życiową. No, może z drobnymi wyjątkami… Już wcześniej łatwo wpadająca w tarapaty rudowłosa dziewoja umiała pokazać pazurki, ale dopiero przy tajemniczym księciu stawała się bardziej charakterna. Każde ich spotkanie groziło karczemną awanturą i bitwą na przeszywające spojrzenia. Aż dziw, że oboje mieli na to siły, patrząc na wysiłek, jaki wkładali w kształtowanie nowego „ja”.
Ryiah była również pracowita. Nieraz stawiała niepewną przyszłość nad własne zdrowie, co wielokrotnie źle na nią wpływało. Tym samym nie wiem, czy nazwać ją upartą, czy jednak głupią, chociaż bardziej skłaniałabym się ku tej drugiej opcji. Nie, nie mam jej za złe tego, że walczyła. Sama robiłabym, co mogła, aby pokazać, iż zasługuję na otrzymaną przez los szansę. Nie w tym rzecz. Otóż nasza bohaterka… nie zawsze grzeszyła inteligencją. Najmocniej uwydatniały to właśnie „niespodziewane” spotkania z księciem, po których zaczęły się huśtawki pod tytułem: „Nienawidzę go, choć trochę lubię, a nawet coś chyba zaczynam do niego czuć… Nie, nie cierpię tego dupka, ale też lubię, no i raczej kocham, jednak nie kocham, bo mam ochotę go udusić za to, że w ogóle istnieje...”. Gdybym za każde uderzenie płaską dłonią w czoło dostawała złotówkę, to po tej felernej serii zarobiłabym na syty obiad dla czteroosobowej rodziny. Dobrze, że równie pyskata, a zarazem niedająca sobie w kaszę dmuchać przyjaciółka rudowłosej, Ella, ratowała sytuację swoimi spostrzeżeniami. Nieraz samoistnie się uśmiechałam, kiedy wyczuwałam, że ma coś dobrego do powiedzenia. A gdy jeszcze do tego duetu dołączał brat Ryiah, kobieciarz Alex, to już w ogóle można było się zdrowo pośmiać. Za to ogromnie żałuję, że naszego księcia Darrena było tak mało. O wiele za mało. Kiedy tylko się pojawiał, wiedziałam, iż kończy się przewidywalność, a zaczyna coś niespodziewanego. Ten młodzieniec był dla mnie nie lada zagadką, gdzie mam nadzieję, że kiedyś zdołam go znacznie lepiej poznać. Jego kreacja jest dla mnie jedną z lepszych w tej książce, a to już coś znaczy!
„Pierwszy rok” to debiut literacki pani Rachel E. Carter, co widać, słychać i czuć. Z fantastyką jest taki problem, że stworzenie tutaj czegoś oryginalnego, od początku do końca, to twardy orzech do zgryzienia i tym samym już słyszę krzyk autorki, kiedy jej zęby się od niego kruszą. Nie powiem, zamysł na ten świat był dobry. Zdarzały się oryginalne akcenty, nadające nowych barw temu gatunkowi, ale prędzej czy później pojawiała się ta smętna myśl: „Ale to już było...”. Może gdyby pani Carter zaoferowała, prócz płynnego brnięcia przez tekst i przeżywania tych samych emocji co bohaterowie, jeszcze więcej faktów o kraju, nabrałoby to innych kształtów. A tak mamy dobrą, obiecującą historię, gdzie mogła stać się o niebo lepsza…
Podsumowując. „Pierwszy rok” nie jest złą książką. Jeżeli ktoś lubi schematyczną fantastykę dla młodzieży, gdzie walka o przetrwanie walczy o pierwsze miejsce z silnymi porywami bijącego w rytm miłości serca – może przy niej poczuć się jak w raju. Za to ci, którzy szukają czegoś, z czym jeszcze nie mieli do czynienia, raczej nie poczują się usatysfakcjonowani. Ja sama uważam, że to dobry debiut, ale w tym gatunku bywały o niebo lepsze.
Jerar to państwo, w którym rodzą się osoby obdarzone magiczną mocą. Szczytem marzeń większości tych boskich wybrańców jest nauka w osławionej Akademii. Chętnych oczywiście nie brakuje, lecz surowe zasady i wyczerpujące treningi to dla niektórych zbyt wiele. Po pierwszym, próbnym roku jedynie piętnastu szczęśliwców dostaje się na praktyki, po pięciu do każdej z frakcji: Alchemii, Uzdrawiania i Boju.
Ryiah i jej brat bliźniak, Alex, postanawiają rozpocząć naukę w Akademii. Aby tam dotrzeć, czeka ich trudna, pełna niebezpieczeństw podróż. Nic jednak nie może się równać z tym, co czeka ich na miejscu. Kandydaci z arystokratycznych rodów mają nad nimi przewagę, muszą zatem ostro wziąć się do pracy, by nadrobić wszelkie zaległości. Godziny spędzane w bibliotece nie wystarczają, a mordercze treningi doprowadzają ich na skraj wyczerpania. Do tego mistrzowie bardzo się starają, by jak najszybciej pozbyć się większości pierwszoroczniaków. Ambitna Ry ponad wszystko pragnie dostać się do frakcji Boju, gdzie konkurencja jest największa, a rywalizacja najbardziej zacięta. Do najgroźniejszych przeciwników należą arogancki i złośliwy książę Darren oraz równie wredna Priscilla, którzy wydają się jej szczerze nienawidzić. Czy Ryiah i Alex zdołają udowodnić swoją wartość i dostaną się do szczęśliwej piętnastki?
Zabierając się za "Czarnego Maga", miałam nadzieję na coś emocjonującego i iskrzącego magią. O ile początek, dotyczący podróży bliźniaków wypadł naprawdę dobrze, o tyle później mój entuzjazm stopniowo topniał. Zajęcia w Akademii, dopóki pozostawały czymś nowym i nieznanym, były całkiem interesującym tematem. Choć muszę przyznać, że z czasem przestało mi to wystarczać i liczyłam na jakąś odmianę. Na emocjonujące wydarzenie, które nadałoby akcji większego tempa. No i trochę się zawiodłam, bo w zasadzie doczekałam się tego dopiero pod koniec, podczas egzaminów. Jedynie walki podczas treningów i ostre wymiany zdań pomiędzy Ry i księciem, zwanym przez nią nienastępcą (z racji tego, że był drugi w kolejce do tronu), trochę ożywiały atmosferę. Poza tym niestety nie działo się zbyt wiele.
Jeśli chodzi o bohaterów, najciekawiej wypadł moim zdaniem książę Darren. Zdystansowany, arogancki, złośliwy i cyniczny, idealnie wpasowywał się w rolę czarnego charakteru. Jednak później coraz trudniej było mi go jednoznacznie ocenić. Stwierdzić, czy naprawdę ma też inną, bardziej ludzką stronę czy też może potrafi tak dobrze grać, by osiągnąć zamierzony cel. Z kolei Ryiah, mimo że wojownicza i ambitna, zaczęła mnie irytować swoją porywczością i zazdrością wobec wyżej urodzonych. Gdyby nie była główną bohaterką i jednocześnie narratorką, obawiam się, że mogłaby mi się trochę zagubić w tłumie innych uczniów. Jej najlepsza przyjaciółka, Ella, okazała się bardzo sympatyczną postacią, choć nadal mam wrażenie, że niewiele się o niej dowiedziałam. Żałuję też, że autorka tak mało miejsca poświęciła Alexowi.
Lektura pierwszego tomu serii Czarny Mag pozostawiła mnie z mieszanymi odczuciami. Czytało mi się ją szybko i całkiem przyjemnie, a początek pozwolił żywić nadzieję, że całość wypadnie naprawdę dobrze. Niestety z czasem akcja zwolniła, a czytanie w kółko o tych samych zajęciach zaczęło mnie nużyć. Sytuację ratowały sceny walki i ciekawe wymiany zdań pomiędzy główną bohaterką a wrednym - choć przystojnym - księciem. Bardzo liczę na to, że w kolejnych tomach bohaterowie zyskają trochę więcej charakteru, a akcja nabierze tempa. "Pierwszy rok" Rachel E. Carter okazał się w moim odczuciu całkiem przyzwoity, choć obyło się bez fajerwerków. Jeśli liczycie na coś zbliżonego do Harry'ego Pottera, to... w roli głównego bohatera wyobraźcie sobie mega porywczą dziewczynę i wyrzućcie wszystkie ekscytujące wątki z Voldemortem. No i w zasadzie wiecie już mniej więcej, czego się spodziewać.
Mnie ten początek serii nie zachwycił, ale zamierzam dać szansę kolejnym częściom. Może któraś z nich zdoła mnie bardziej oczarować.
"Pierwszy rok" to tom pierwszy cyklu książek o Czarnym Magu, który wyszedł spod pióra Rachel E. Carter. Jest to debiut literacki tej autorki.
Można powiedzieć, że ta seria podzieliła społeczność czytelniczą na dwa obozy: część osób ją kocha, a część - nie cierpi tak bardzo, że pragnie o niej zapomnieć. Ja należę do tej pierwszej grupy. Ot, to taki dobry średniak. Nie dzieje się tu nic, czego wcześniej w literaturze nie było, ale to nie przeszkadza w miłym spędzeniu czasu. Styl jest prosty, dzięki czemu bardzo szybko się czyta - ja pochłonęłam całą serię w niecałe trzy dni, a do tego bardzo zżyłam się z bohaterami.
W tym tomie poznajemy historię pewnego rodzeństwa, które marzy o tym, by zostać magami i w tym celu wyrusza w podróż do szkoły magii. Jednakże, po tak zwanym roku próbnym jedynie piętnastu najlepszych rekrutów dostąpi zaszczytu kontynuowania nauki. Podczas tego roku adepci przechodzą morderczy trening , a wielu z nich rezygnuje lub odpada już na początku, co oznacza, że już nigdy więcej nie będą mogli ubiegać się o miejsce w akademii magii. Fakt, że Ryiah rusza w drogę nie mając w sobie ani krzty magii nie ułatwia jej zadania. Odstaje od grupy umiejętnościami, a ponadto z racji swojego niskiego pochodzenia nie posiada również żadnej wiedzy. Z tego powodu spotyka się z prześladowaniem ze strony wysoko urodzonych uczniów, w tym tajemniczego księcia, Darrena, w którym być może znajdzie sojusznika - ale czy na pewno?
Banalne? Być może, ale mi się podobało. Plusem tej serii jest bardzo dobrze wykreowany świat i ciekawe podejście do magii. A minusy? To infantylność głównej bohaterki, co może zrazić niektóre osoby. Powieść napisana jest z jej perspektywy i można by rzec, że momentami jest aż przeładowana jej emocjami. Jednakże, pomimo tego, że w pewnym momencie wątek miłosny wysuwa się na pierwszy plan, co można zaobserwować zwłaszcza w kolejnych tomach, to w moim odczuciu bardzo dużym plusem jest to, że Ryiah nigdy nie zapomina o tym, że ma cel i marzenia, które pragnie zrealizować i dąży do tego za wszelką cenę. Natomiast jeśli chodzi o minusy, to nie można przemilczeć faktu, że tłumaczenie tej książki nie należy do najlepszych. Czasem zmieniona została płeć jakiegoś bohatera, czasem pewne wyrażenia zostały przetłumaczone dosłownie, pomimo tego, że nie funkcjonują w tej formie w języku polskim. Zaobserwowałam również wiele literówek. Sądzę, że wpływa to znacznie na odbiór powieści, ponieważ - przynajmniej ja - nieraz miałam ochotę rwać sobie włosy z głowy.
Tę część oceniam na takie mocne 7/10. Historia ma potencjał, ale nie jestem pewna, czy został on do końca wykorzystany.
Ryiah i jej bliźniaczy brat Alex wyruszają do Akademii by spełnić swe marzenia o zostaniu magami. Alex pragnie dołączyć do frakcji Uzdrawiania, natomiast główna bohaterka chce być magiem bitewnym. W Akademii nie jest łatwo, wszyscy nauczyciele robią wszystko, byleby zniechęcić do pozostania w szkole jak największą liczbę chętnych.Prawdziwa nauka jest tylko dla wybranych i trzeba wywalczyć dla siebie miejsce w szkole. Dodatkową przeszkodą jest fakt, że tym razem do szkoły dostał się książę - mimo że do tej pory członkowie panującej rodziny nie byli przyjmowani. Drugi syn króla (pieszczotliwie nazywany "Nienastępcą") jest sporym zagrożeniem i wyzwaniem. Tym bardziej, że swoim zachowaniem wysyła wiele sprzecznych sygnałów.
"Pierwszy rok" Rachel E. Carter (w tłum. Emilii Skowrońskiej) jest cudowną historią o wlace z przeciwnościami losu o spełnianie marzeń. Cudownie jest marzyć i wierzyć w coś tak bardzo, że jest się w stanie aż tak poświęcić, byleby tylko zrealizować swój cel. To pełna przygód opowieść o determinacji i walce o siebie i swoją przyszłość.
"Pierwszy rok" to tom pierwszy cyklu książek o Czarnym Magu, który wyszedł spod pióra Rachel E. Carter. Jest to debiut literacki tej autorki.
Można powiedzieć, że ta seria podzieliła społeczność czytelniczą na dwa obozy: część osób ją kocha, a część - nie cierpi tak bardzo, że pragnie o niej zapomnieć. Ja należę do tej pierwszej grupy. Ot, to taki dobry średniak. Nie dzieje się tu nic, czego wcześniej w literaturze nie było, ale to nie przeszkadza w miłym spędzeniu czasu. Styl jest prosty, dzięki czemu bardzo szybko się czyta - ja pochłonęłam całą serię w niecałe trzy dni, a do tego bardzo zżyłam się z bohaterami.
W tym tomie poznajemy historię pewnego rodzeństwa, które marzy o tym, by zostać magami i w tym celu wyrusza w podróż do szkoły magii. Jednakże, po tak zwanym roku próbnym jedynie piętnastu najlepszych rekrutów dostąpi zaszczytu kontynuowania nauki. Podczas tego roku adepci przechodzą morderczy trening , a wielu z nich rezygnuje lub odpada już na początku, co oznacza, że już nigdy więcej nie będą mogli ubiegać się o miejsce w akademii magii. Fakt, że Ryiah rusza w drogę nie mając w sobie ani krzty magii nie ułatwia jej zadania. Odstaje od grupy umiejętnościami, a ponadto z racji swojego niskiego pochodzenia nie posiada również żadnej wiedzy. Z tego powodu spotyka się z prześladowaniem ze strony wysoko urodzonych uczniów, w tym tajemniczego księcia, Darrena, w którym być może znajdzie sojusznika - ale czy na pewno?
Banalne? Być może, ale mi się podobało. Plusem tej serii jest bardzo dobrze wykreowany świat i ciekawe podejście do magii. A minusy? To infantylność głównej bohaterki, co może zrazić niektóre osoby. Powieść napisana jest z jej perspektywy i można by rzec, że momentami jest aż przeładowana jej emocjami. Jednakże, pomimo tego, że w pewnym momencie wątek miłosny wysuwa się na pierwszy plan, co można zaobserwować zwłaszcza w kolejnych tomach, to w moim odczuciu bardzo dużym plusem jest to, że Ryiah nigdy nie zapomina o tym, że ma cel i marzenia, które pragnie zrealizować i dąży do tego za wszelką cenę. Natomiast jeśli chodzi o minusy, to nie można przemilczeć faktu, że tłumaczenie tej książki nie należy do najlepszych. Czasem zmieniona została płeć jakiegoś bohatera, czasem pewne wyrażenia zostały przetłumaczone dosłownie, pomimo tego, że nie funkcjonują w tej formie w języku polskim. Zaobserwowałam również wiele literówek. Sądzę, że wpływa to znacznie na odbiór powieści, ponieważ - przynajmniej ja - nieraz miałam ochotę rwać sobie włosy z głowy.
Tę część oceniam na takie mocne 7/10. Historia ma potencjał, ale nie jestem pewna, czy został on do końca wykorzystany
Ładna okładka, ale poza tym... słabo. Czytałam już kilka fantasy z magiczną edukacją w fabule. Niestety ta książka nie jest dla mnie. I nie chodzi nawet o kategorię wiekową, ponieważ pierwszy tom "Harrego Pottera" mnie urzekł kilka lat temu. Chodzi o styl pisania - przywiódł mi na myśl inną niefortunną lekturę fantasy -"Dziewiątego maga" A.R. Reystone. Nie ma co owijać w bawełę - to jest okropnie napisane/przetłumaczone, z punktu widzenia bohaterki, która może i jest młoda, ambitna i uparta, ale poza tym zupełnie nieciekawa. Jej wróg/pomocnik/obiekt uczuć jest księciem (a jakżeby inaczej) i magicznym geniuszem, ale ma chyba jeszcze mniej charakteru i osobowości, o innych postaciach lepiej nie wspominać. I to zakończenie... deus ex machina na służbie happy endu czy co to było? No ale jak pomyśleć o "dodatkowych punktach" Dumbledora to w zasadzie się nie dziwię pewnym rozwiazaniom. Ale o ileż lepiej czytało mi się chociażby "Zawód: Wiedźma" Olgi Gromyko. Cyklu "Czarny mag" raczej kontynuować nie będę.
Książka opowiada o młodej dziewczynie, której wielkim pragnieniem jest zostać magiem. Wraz z bratem i przyjaciółmi bardzo ciężko pracują by osiągnąć ten cel. Powieść łatwa i przyjemna szybko się czyta właśnie zabieram się za drugi tom.
Ryiah przetrwała próbny rok w Akademii Magii, ale dopiero teraz zaczyna się dla niej prawdziwa nauka. Dziewczyna dostała się do wymarzonej frakcji bojowej...
Obłędnie fascynująca seria o ambitnym rodzeństwie, próbującym szczęścia w szkole magii. Dwudziestoletnia Ryiah jest czarną maginią frakcji bojowej...
Przeczytane:2020-05-17,
Ta pozycja czekała na mojej półce już jakiś czas. Choć miałam chęć ją przeczytać, ciągle coś odciągało moją uwagę. Dlatego, gdy w tym roku dowiedziałam się, że już czwarty tom serii ujrzy światło dzienne, postanowiłam w końcu ją przeczytać. Jak więc wypadło moje pierwsze spotkanie z twórczością Rachel E. Carter?
Ryiah wraz z bratem trafia do Akademii w Jerarze, gdzie będą mieli szansę zdobyć wiedzę z zakresu magii, a także dostać się do wymarzonych frakcji. Jednak żeby zostać pełnoprawnym uczniem, trzeba przeżyć pierwszy rok, a następnie otrzymać szansę od losu i znaleźć się w gronie piętnastu szczęśliwców. Walka jest zacięta, a Ryiah musi mierzyć się dodatkowo z niezbyt ciepłymi uczuciami ze strony pewnego przystojnego księcia i jego przyjaciół. Czy dziewczynie uda się spełnić marzenia?
Główna bohaterka tej powieści bardzo przypadła mi do gustu. Ryiah wykazuje się ogromną odwagą oraz wewnętrzną siłą. Muszę przyznać, że bardzo mi tym zaimponowała. Ta bohaterka pokazuje, że mimo przeciwności losu oraz mimo pochodzenia można spełniać swoje marzenia i zdobywać kolejne cele - wystarczy tylko chcieć i poświęcić temu trochę czasu.
Starszy brat Ryiah, Alex, również był całkiem sympatyczny, ale jakoś nie potrafiłam się z nim zżyć, jak z jego siostra. Alex jest dla mnie tym typem postaci, która jeśli jest - to fajnie, ale jeśli jej nie ma - to też nie wzbudza to mojego smutku. Ot, taki zwykły drugoplanowy bohater.
Nie mogło też zabraknąć kilku słów o Darrenie. Księciulek sprawiał głównej bohaterce niemałe kłopoty. Ja sama nie polubiłam się z nim za bardzo, jednak im dalej byłam w tej historii, tym bardziej poznawałam tę postać i zaczynałam go lubić. Nie mogę jednak napisać, że ten bohater jest całkowicie zły i niegodny uwagi. Trzeba mu przyznać, że jest równie odważny, piekielnie inteligentny i uzdolniony.
Bardzo spodobał mi się styl pisania autorki. Jest obrazowy i bez problemu można sobie wyobrazić różne scenerie oraz inne elementy przedstawione w książce. Oprócz tego, Rachel E. Carter pisze lekko, dzięki czemu lektura tej książki to czysta przyjemność, a czyta się ją również bardzo szybko.
Choć zestawienie plebejuszy (tych biednych) z królewskimi dziećmi jest już tematem, który się przejął, to tutaj mi to nie przeszkadzało. Uważam wręcz, że bez tego ta historia nie byłaby tak dobra i wciągająca.
Pierwszy rok to zdecydowanie bardzo dobra książka z gatunku fantastyki młodzieżowej. Czyta się tę pozycję szybko, przyjemnie, a sama historia jest okrutnie wciągająca. Myślę, że już w ciągu najbliższych dni sięgnę po kolejne tomy, bo nie mogę doczekać się powrotu do akademii.
Myślę, że książka ta spodoba się właśnie fanom tego gatunku, a także tym, których zachwyciły Igrzyska śmierci czy Czerwona królowa.
Pierwsze spotkanie z Rachel E. Carter i serią Czarny Mag zaliczam do bardzo udanych.