Powszechne nadużywanie słowa ,,arcydzieło" mści się w takich właśnie przypadkach - gdy znajdujemy książkę, która naprawdę na nie zasługuje.
Grzegorz Kasdepke
"Cudowne kuracje doktora Popotama", odkryte po wielu latach bajki francuskiego pisarza, lekarza i rysownika, Leopolda Chauveau, są zupełnie wyjątkowe. Wyjątkowy jest humor, czasem czarny, który docenią dzieci, które często lubią się trochę bać, a potem pękać ze śmiechu. Wyjątkowy jest język, bo książka pisana jest językiem, jakim dorosły rozmawiałby z dzieckiem. Jednocześnie opowieści te są często ironiczne i absurdalne, przekraczają granice tego, co jest możliwe. Przeczytamy tu o tapirze, który, połknięty przez węża boa, nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, o małej foczce, która tak bardzo chciała się zaprzyjaźnić z niedźwiedziem polarnym, że zbliżyła się do niego tak, że już bardziej nie można, wreszcie o pełnym pasji i naukowego zacięcia doktorze Popotamie, który za pomocą wielu opatentowanych przez siebie wynalazków ratuje zwierzęta z najbardziej beznadziejnych opresji. Dowiemy się również czy zawsze trzeba zakładać gatki, czy choroba morska naprawdę zawsze jest nieprzydatna, jak wyglądały kiedyś żyrafy i jak się skleja krokodyla.
Autor był lekarzem w czasie I wojny światowej i zdecydowanym przeciwnikiem kolonializmu. Pisał książki dla własnych dzieci, często włączając je w proces twórczy, przez co jego styl jest bezpośredni, stawiający dziecko na równi z dorosłym, zupełnie nie do podrobienia. Chauveau był także miłośnikiem kina, co widać w sposobie, w jaki ilustrował swoje opowieści - czasem na obrazku widać tylko małą część bohatera, bo reszta nie zmieściła się w kadrze.
Leopold Chauveau, autor dotychczas nieznany w Polsce, ma szansę stać się klasykiem na miarę najlepszych twórców literatury dziecięcej, a czytając te bajki razem z dziećmi, dorośli też nie będą się nudzić.
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2023-03-08
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 176
Tytuł oryginału: Les cures merveilleuses du Docteur Popotame
Czytacie czasem literaturę dla dzieci? Mnie się to nie zdarza w ogóle, może jakaś młodzieżówka, żeby w szkole jakąś dodatkową lekturę zaproponować, ale poza tym nie. Bywa jednak tak, że się odezwie w głębi jakieś przeczucie, głos wewnątrz podpowiada, by przeczytać tę akurat książkę. Tak miałem w przypadku Cudownych kuracji doktora Popotama – nie ze względu na polecenie Grzegorza Kasdepke, ale z uwagi na zainteresowanie twórczością Léopolda Chauveau samego Rolanda Topora. Tu czytelnicza intuicja zwietrzyła trop, wyczuła grubego zwierza. Faktycznie, nie byle jaka to książka!
Zbiór bajek rozpoczyna się przedmową Henia, bardzo roztropnego chłopca, będącego synem piszącego. Ów Henio będzie zresztą powracał wielokrotnie w krótkich tekstach pełniących funkcję wstępu do kolejnych opowieści. Obecność chłopca jest literackim śladem przedwcześnie zmarłego syna Chauveau – jego duch przenika całą książkę. Powołanie do życia postaci doktora Popotama, trochę szalonego, genialnego lekarza i wynalazcy, sprawia, że cykl bajek z jego udziałem przechodzi wszelkie wyobrażenie. W tych opowieściach nie ma żadnych granic – Chauveau nie martwi się tym, że bohaterowie tracą części ciała, rozpadają się na kawałki lub zostają zjedzeni (w całości, ale również częściowo nadgryzieni), ponieważ doktor wszystkiemu jest w stanie zaradzić.
Poza popotamowymi historiami na zbiór składa się też kilka innych powiastek, nie mniej zwariowanych, absurdalnych i zabawnych jak te z doktorem w roli nie zawsze głównej. Wszystkie bajki łączy nie tylko groteskowe poczucie humoru autora, ale także bardzo charakterystyczny język, o którym tłumaczka wspomina w posłowiu - przy okazji chapeaux bas za przekład. Autor miał powtarzać, że mimo upływu lat pozostał dzieckiem, nigdy tego dziecięctwa się nie pozbył - wręcz przeciwnie, pielęgnował je troskliwie. Zdania Chauveau są pełne powtórzeń i swoistej niefrasobliwości, tak bardzo przypominającej dziecięcy sposób mówienia, na ile to możliwe. Pod tym względem Cudowne kuracje doktora Popotama wyrastają w moim odczuciu na prawdziwe bajanie dziecięce, czasami niemal bajdurzenie, a już na pewno bujanie na gałęzi razem z małpą i słoniem (w sensie słoń to bardziej buja się tak po prostu, pod drzewem).
Opowieści nie byłyby jednak pełne, gdyby nie ilustracje, które Chauveau sporządził samodzielnie - są proste, ale bardzo dokładne i stanowią rysunkowe streszczenie opowiadanych historii. A kiedy dodamy jeszcze podpisy pod nimi, to mamy świetne uzupełnienie każdej z bajek - można pośmiać się drugi raz. Kuracja faktycznie okazała się cudowna, aplikowanie jednej bajki dziennie każdego wieczoru przyniosło w efekcie noce, które przespałem spokojnie jak dziecko.
Aż dziw bierze, że przez lata nie słyszano w Polsce o bajkach autorstwa Léopolda Chauveau. Na szczęście, dzięki staraniom Oficyny Wydawniczej Noir sur Blanc i fenomenalnemu przekładowi pióra Marii Raczkiewicz-Śledziewskiej, oddającemu prosty, dziecięcy język tych historii, Nasi mali i nieco więksi czytelnicy mogą się cieszyć emocjonującymi przygodami zwierzęcych bohaterów, którzy w mgnieniu oka stają się Nam tak bliscy, jakby byli z Nami od zawsze. Sprawdźmy, na czym polega fenomen tych bajkowych opowieści.
????
Imponujące wydanie tej bogato ilustrowanej przez autora książki mieści w sobie cztery różne bajki. Można je czytać jako całość lub poznawać fragmentami, by dłużej cieszyć się lekturą. Tytułowa opowieść, otwierająca zbiór to historia o mieszkańcach Afryki, których rozmaite schorzenia leczył doktor Popotam - lekarz do zadań specjalnych. Obok oryginalnego w swych metodach medyka znajdziemy w tych bajkach olbrzyma bez zębów, węża boa, który popełnił śmiertelny błąd czy naiwną fokę, której za swą łatwowierność przyszło zapłacić wysoką cenę. Różnorodni bohaterowie i ich emocjonujące losy, to nie jedyna zaleta bajek autorstwa Chauveau.
????
Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że te krótkie opowieści dla dzieci nie mieszczą w sobie treści dydaktycznych i moralizatorskich. Kiedy jednak zastanowimy się dłużej, dlaczego słoniowa mama nie pozwala odciąć synowi głowy a doktor Popotam stara się uleczyć nieżyjącą małpę, przekonamy się, że tkwi w tych historiach wiele cennych wartości, postaw godnych naśladowania i ich zaprzeczeń oraz morałów, choćby tych najbardziej absurdalnych.
????
Chauveau, z wykształcenia doktor stworzył dla swojego chorego syna Henryka piękne, ponadczasowe historie, utrwalił je na piśmie, zilustrował a do tego opatrzył wstępem i komentarzami samego Henia, czyniąc jakąś część tego ciekawego świata chłopca nieśmiertelną. Mając na względzie te szczególne okoliczności, nie sposób wyjść z podziwu nad tym, jak pełne dojrzałej rodzicielskiej miłości są bajki ze zbioru pt. ,,Cudowne kuracje doktora Popotama", który serdecznie polecam ja i mój zakochany w tych opowieściach syn.
Czy lubicie czarny humor?
Żarty pełne absurdów niekoniecznie są dla wszystkich, ale czy będą idealne dla dzieci?
Zacznę od tego, że okładka ma piękną oprawę graficzną, materiałowy grzbiet i jest naprawdę solidnie zrobiona. Patrząc na nią pomyślałam sobie ,,wow! Za taką okładką musi kryć się świetna książka dla dzieci!" Ale czy można oceniać książkę po okładce? Nie, chociaż ja często tak robię, jednak nie jest to do końca dobre podejście.
Tej książki absolutnie nie zaliczyłabym do literatury dziecięcej. Nie chciałabym, żeby moja córka czytała o zjadaniu ludzi przez hipopotamy, czy strzelaniu do zwierząt, pękającym oku i innych takich. Jest tutaj mnóstwo czarnego humoru i zdecydowanie jest to pozycja dla starszych czytelników, wręcz pokusiłbym się o stwierdzenie, że jest to lektura dla dorosłych, którzy potrafią i lubią śmiać się z tego typu żartów.
W środku znajdziemy mnóstwo obrazków, w zasadzie każdy rozdział jest streszczony w ten sposób, z minimalną ilością tekstu pod spodem i to jest bardzo fajne. Jeśli byłaby to łagodniejsza książka, byłaby idealna dla dzieci, które mogłyby spojrzeć na te obrazki i samodzielnie przeczytać ten tekst, który się tu znajduje.
Zostawiam wam kawałek opisu wydawcy, żebyście sami mogli ocenić, czy ta książka jest dla was, czy nie. Ostrzegam, jest dosyć specyficzna i zdecydowanie zupełnie inna od tych, które czytacie na codzień.
"Cudowne kuracje doktora Popotama", odkryte po wielu latach bajki francuskiego pisarza, lekarza i rysownika, Leopolda Chauveau, są zupełnie wyjątkowe. Wyjątkowy jest humor, czasem czarny, który docenią dzieci, które często lubią się trochę bać, a potem pękać ze śmiechu. Wyjątkowy jest język, bo książka pisana jest językiem, jakim dorosły rozmawiałby z dzieckiem. Jednocześnie opowieści te są często ironiczne i absurdalne, przekraczają granice tego, co jest możliwe.
Jeśli jesteście fanami tego typu pozycji, zachęcam do lektury ?
"Jeszcze półtora roku temu nie wiedziałem nawet, jak prawidłowo wypowiedzieć nazwisko Leopolda Chauveau, dzisiaj witam jego kolejną książkę z radosnym...
Przeczytane:2023-08-28, Ocena: 4, Przeczytałam,
Dziś opowiem wam o bajkach o zwierzętach. Słyszę już wasze komentarze, że na rynku jest takich książek mnóstwo. Nie zaprzeczę. Ale musi być tego jakiś powód, a – po drugie – publikacja, którą chciałam wam pokazać jest wyjątkowa. Léopold Chauveau wymyślił owe bajki dla swojego chorego synka. Relacja autora z odbiorcą jest wyraźnie wyczuwalna – nie tylko dzięki wstawkom z ich rozmowami. Mamy wrażenie, że te opowieści powstały spontanicznie. Czuć w nich szaleństwo i swobodę twórczą.
Książka jest zatytułowana „Cudowne kuracje doktora Popotama” i właśnie ta grupa historyjek zajmuje najwięcej miejsca. Doktor Popotam to hipopotam lekarz, wybitny specjalista, który nawet zmarłego potrafi wskrzesić. Może jego metody są niekonwencjonalne, ale jakże skuteczne. Odgryziony ogon, pęknięty, krokodyl, krótka szyja – z takimi przypadłościami Popotam radzi sobie od ręki.
Poza tym znajdziemy tu bajkę o foczce, która uciekała przed rybakiem. Dowiemy się dlaczego nie warto jeść tapirów. A na koniec Léopold Chauveau zaserwuje nam historię o olbrzymie, który stał się wegetarianinem. Tak uważny czytelniku, ostatnia bajka nie jest o zwierzątkach. Zostałam przyłapana na kręceniu.
To co łączy te wszystkie opowieści to porządna dawka absurdu. Léopold Chauveau nie zawsze przestrzega zasad, dlatego jego foczka może kilkukrotnie okrążyć ziemię, a szyja żyrafy zmienić długość dzięki odpowiedniej kuracji. Autor jest bezpośredni. Jeżeli uwięziony hipopotam chce się uwolnić z zamknięcia po prostu zjada strażnika; kiedy rekin jest głodny odgryza kawałek słonia; małpy bywają psotne i rzucają kokosami itp. Jest to może trochę inny kierunek niż ten, jaki obrali współcześni autorzy literatury dla dzieci, gdzie wszystko jest delikatne i musi przekazywać wartościowe treści. U Léopolda Chauveau jest po prostu zabawa w bezpiecznej bajkowej przestrzeni.
W dzieciństwie miałam z dziadkiem wieczorny rytuał. Kiedy go odwiedzałam zawsze opowiadał mi w łóżku bajki. Mój dziadek potrafił wymyślić bajkę dosłownie o wszystkim. Wysilałam wyobraźnie, żeby zadać mu coś trudnego, a on i tak po kilku chwilach zaczynał opowiadać. Te historie miały podobny klimat jak u Léopolda Chauveau. Tam ktoś mógł dostać rózgą, złamać, nogę, wpaść do rowu. I pamiętam, że się przecudnie przy tych opowieściach bawiłam. Czytając „Cudowne kuracje doktora Popotama” przypomniałam sobie po co właściwie czytamy dzieciom. Rozbudzamy ich wyobraźnie, ale tez nawiązujemy przepiękną relację. Relacje owianą mgiełką baśniowości i dobrej zabawy.