Miejscowe zwłoki? Rarytas!
Alicja i Julka na wakacjach nigdy się nie nudzą, nawet w czasie pandemii. Jakoś dziwnym trafem kryminalne śledztwa same je znajdują, tym razem w postaci zwłok zmarłego mieszkańca Władysławowa. Nowa przygoda się zaczyna, zagadka goni zagadkę, a dziewczyny bawią się w najlepsze, choć nie zabraknie też mrożących krew w żyłach zdarzeń.
Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 2021-05-12
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 318
Język oryginału: polski
NIE MA RADOŚCI BEZ … OŚCI
„Ciało poniekąd ponętne” to najnowsza powieść Agnieszki Pruskiej, która ukazała się nakladem wydawnictwa Oficynka. To kolejna odsłona przygód Alicji i Julii. Dla osób, które nie miały okazji poznać wcześniejszych perypetii bohaterek mam dobrą wiadomość – każdą z tych książek czytać można bez znajomości poprzednich.
Alicja i Julia to dwie przyjaciółki. Obie są nauczycielkami i zawsze wspólnie spędzają wakacje. Ich wyjazdy na ogół obfitują w masę nietypowych zdarzeń oraz kryminalne afery. Tak będzie także i tym razem. Pandemia pandemią, ale urlop czas rozpocząć ! Dziewczyny za cel swej podróży wybierają Władysławowo. Czyż można wyobrazić sobie lepsze miejsce na spokojny wypoczynek? Morze, plaża, słońce. Żyć nie umierać. Problem w tym, że w ten sielski krajobraz wkrada się element wysoce niepożądany – trup. Wobec takiego obrotu spraw nasze dzielne bohaterki nie mogą pozostać obojętne. Czas rozpocząć śledztwo. Mnóstwo mylnych tropów, maseczki, dystans społeczny i nieodłączny zapach smażonej flądry są gwarantem dobrej zabawy. Czy Alicji i Julii uda się wytropić mordercę? Jakie tajemnice odkryją w trakcie swojego amatorskiego śledztwa?
Jeżeli mieliście już okazję czytać którąś z poprzednich powieści o dwóch nietypowych nauczycielkach, to myślę, że nie potrzebujecie szczególnej zachęty, by sięgnąć po „Ciało poniekąd ponętne”. Jeśli jednak nie natrafiliście jeszcze na nie w swoich czytelniczych podróżach, to jest to dobra okazja, aby rozpocząć swoją przygodę z komediami kryminalnymi Agnieszki Pruskiej. Autorka, znana głównie z cyklu kryminałów z Barnabą Uszkierem, świetnie odnajduje się w innej formule. Komedia to bardzo ciężki gatunek. Bardzo trudno jest trafić w gusta ogółu i pisać tak, by książka była atrakcyjna i zabawna dla szerokiego grona czytelników. Agnieszka Pruska ma rewelacyjny dar opowiadania w sposób lekki, zawadiacki i niewymuszony. Nie sposób nie polubić dwóch sympatycznych przyjaciółek, które ciągle pakują się w tarapaty. Tym, co uważam za niezwykle ważne jest tło społeczne powieści. Autorka jest inteligentną obserwatorką rzeczywistości. Klimat nadmorskiej miejscowości wypoczynkowej, turyści wraz z całym bagażem swych przywar, wszystko to zobrazowane jest bardzo celnie. Naprawdę dobrze bawiłam się czytając tę powieść. Udało mi się całkowicie oderwać od rzeczywistości i na jakiś czas przenieść w zupełnie inny świat. Dialogi obu kobiet, ich pełne zapału, aczkolwiek niepozbawione błędów amatorskie śledztwo, dostarczyły mi mnóstwo czytelniczej frajdy. I niecierpliwie czekać będę na kolejną odsłonę przygód dwóch kobiet, którym nie dane jest spokojne spędzanie urlopu.
„Ciało poniekąd ponętne” to taka swojska opowieść wprost znad polskiego morza. Historia o tym, że nie wszystko jest takie jakim się na pierwszy rzut oka wydaje. I o tym, jak wielką potęgę stanowi kobieca przyjaźń. Pełna swoistego uroku, zabawna, ale nie natrętna, dobra lektura na letnie dni. I nie ma większego znaczenia czy czytać ją będziemy w domu, strudzeni po ciężkim dniu w pracy, czy na leżaku nad Bałtykiem. Każde miejsce jest dobre, by pozwolić sobie na odrobinę relaksu. Dobrze wyważony humor, błyskotliwe obserwacje rzeczywistości i zagadka kryminalna. Czy można wyobrazić sobie lepszą lekturę na ten czas? Jeśli cenicie sobie komedie kryminalne w dobrym, starym stylu, to gwarantuję Wam, że najnowsza powieść Agnieszki Pruskiej idealnie wkomponuje się w Wasz gust. Napisana barwnie, elokwentna i taka naturalnie zabawna. Bardzo lekka i przyjemna powieść, która doskonale spełnia swoje zadanie. Bawi i dostarcza kryminalnych emocji. Jak dla mnie to powieść perfekcyjna. Taka właśnie jakie lubię w tym gatunku. Nie jest to jedna z tych komedyjek, które śmieszą jedynie nielicznych, a humor w nich prezentowany dotyka granic absurdu. Pochodząca z Gdańska pisarka jak mało kto potrafi oddać ducha tego rejonu. Znalazłam w tej książce wszystko to, czego szukam sięgając po kryminały z elementami komedii. Nie mogę, nawet gdybym chciała, do czegoś się tutaj przyczepić. Myślę, że decydując się na tę lekturę nie będziecie żałowali. Dobra rozrywka jest na wagę złota. Agnieszka Pruska bardzo dobrze wywiązała się ze swojego zadania. „Ciało poniekąd ponętne” na pewno przysporzy jej grono nowych czytelników. A ja, jak zawsze, w przypadku tej pisarki, nie zawiodłam się. Inteligentny humor, moc gaf i nietypowych wpadek oraz dwie przesympatyczne bohaterki. Gorąco polecam Wam tę lekturę. Diabelska ocena to 6. Ta recenzja bierze udział w akcji promującej "Ciało poniekąd ponętne" Agnieszki Pruskiej. Zachęcam do zaglądania na strony pozostałych uczestników:
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Los Balkonos, Sofa del Mar czy Santa Sypialnia - tak najczęściej określano wizję wakacji 2020. Czarne wizje nie sprawdziły się, i jednak było można wyjechać na urlop, który nam się po prostu należał! Aczkolwiek niektórzy musieli się obejść bez wypoczynku pod palmami z egzotycznymi atrakcjami. Z powodu pandemii Covid-19 samoloty zostały uziemione, granice zamknięte, lecz kto powiedział, że w dobie zarazy, atrakcji może zabraknąć nawet we Władysławowie?! Na ich brak na 100% nie mogły narzekać bohaterki cyklu Agnieszki Pruskiej, którym trzeba przyznać, do takowych mają niebywałe szczęście! To moje pierwsze spotkanie z Alicją i Julią, które polubiłam, i absolutnie nie czułam, że znajomość ich wcześniejszych przygód jest mi potrzebna, choć one już po raz 4 spotkały "atrakcję", której nie sposób im pozazdrościć. Tym razem dosłownie na nie wpadają. Konkretnie to Julia wpada do ziemianki wykopanej przez wnuki gospodarzy w ich ogrodzie, wprost w objęcia poniekąd ponętnego ciała mieszkańca nadmorskiego kurortu. Młode belferki z detektywistycznym zacięciem postanawiają zatem przeprowadzić własne śledztwo, wyjaśniające okoliczności jego śmierci i nietypowego miejsca jego pochówku. A w tym, ani prośby ich drugich połówek, ani Covid-19 oraz zachowanie dystansu społecznego nie jest w stanie stanąć im na przeszkodzie, choć wszystko razem nieco utrudnia im to zadanie. O dziwo nawet znienawidzone przez nas wszystkich maseczki na twarzy w tym przypadku mogą okazać się pomocne. Kolejne ciało po kilku dniach znajdują spacerując po plaży.
Nie wiem, jak wy, ale ja za takie "atrakcje" serdecznie bym podziękowała!!
Czy nauczycielki rozwiązały sprawę? Czy przy okazji prowadzonego śledztwa wpakowały się w kłopoty? Czy ktoś jeszcze zdecydował się na własne śledztwo? No i przede wszystkim czy wyjaśni się, co jeden trup ma wspólnego z drugim, kto zabił obu denatów i porzucił w miejscach, w których zostali znalezieni? Tego dowiecie się przeczytawszy książkę.
Napiszę tylko, że oprócz kryminalnej zagadki okraszonej dawką humoru autorka wplotła w fabułę obraz naszego społeczeństwa, przedstawiając, jak pod wpływem zagrożenia epidemicznego nasze zachowania, emocje, sposoby radzenia sobie ze stresem, style życia, dystans społeczny, przekonania społeczne, podporządkowanie się wymogom sanitarno-epidemiologicznym zmieniły się w czasie letniego wypoczynku. O ile wogóle się zmieniły?! W końcu urlop to czas relaksu i spokoju, choć nad morzem od dawna kojarzony z tłokiem, hałasem, disco-polo zamiast szant, czy przeplatającymi się na każdym kroku zapachami gofrów i ryby. Nie martwcie się, Covid nie przytłacza fabuły, jest tylko odzwierciedleniem rzeczywistego czasu akcji. Nie rozumiem tylko po co autorka aż tyle razy pisała o codziennym spożywaniu przez bohaterki ryby, albo o zbieraniu przez nie grzybów z uporem maniaka i późniejszym ich konsumowaniu? Może to skutecznie zniechęcić do ich spożywania największego smakosza. Poza tym ryba z grilla? Najlepsza nad morzem tylko smażona lub wędzona, natomiast z grilla tylko i wyłącznie żeberka lub karczek w marynacie z miodem!
Podsumowując książka lekka i przyjemna. W perspektywie kolejnych pandemicznych wakacji, od których wirus nie robi sobie wolnego, przygody zwariowanych kobiet, bawiących się w Sherlocka Holmes'a i Doktora Watson'a mogą się spodobać nie tylko sympatykom kryminałów. I naprawdę nie należy przerażać się pojawiającym się w niej tematem pandemii. Mnie on nie przeszkadzał zupełnie, chociaż mam już po kokardę jej i wszystkiego, co z nią związane.
Moim zdaniem, książka mile umili jeden z letnich wieczorów.
Dwie kobiety, Alicja i Julia. Obie porządnie zakręcone, z (nie)szczęściem trafiające na zwłoki. Dziewczyny lubią kryminalne zagadki, a możliwość pobawienia się w detektywa, niezwykle je intryguje. W momencie, gdy wyjeżdżają na wakacje, nie spodziewają się tego, co je czeka. Tym bardziej że będą miały z tym bardzo bliski kontakt.
"Ciało poniekąd ponętne" to historia opowiadająca o młodych kobietach, które lubią sensację
i kryminalne zagadki. Znalezienie przez nie trupa, nie jest niczym odrzucającym, wręcz przeciwnie - pobudza ich wyobraźnię. Dziewczyny robią zdjęcia, prowadzą swoje własne śledztwo, trafiając co chwilę na nowe dowody. Ich postacie są pełne charakteru, zdeterminowane do rozwiązania sprawy.
Osobiście powieść bardzo przypadła mi do gustu, więc przyznaję jej ocenę 8/10. Fabuła jest rozbudowana, pełna zwrotów akcji. Czytelnik nie spodziewa się tego, co wydarzy się za moment. Wraz z głównymi bohaterkami bawi się w detektywa, odkrywając kolejne tropy. Historia przepełniona jest zabawnymi dialogami, które mimo poważnych tematów rozładowują napięcie. Całość czyta się bardzo przyjemnie, w mgnieniu oka. Jedyną rzeczą, która niezbyt mi się spodobała, jest osadzenie akcji w czasach epidemii. O ile zabieg ten ma swoje odzwierciedlenie w śledztwie, przy obecnej sytuacji na świecie, wspomniany temat jest poruszany wszędzie. Wiele osób próbując uciec od tematyki covida sięga po literaturę, lecz w tym przypadku jest to błędne koło.
Choć historia to kolejny tom z serii przygód Alicji i Julki, nieznajomość wcześniejszych przygód, nie wpływa w żadnym stopniu na lekturę.
Jeśli chodzi o Agnieszkę Pruską, to miałam okazję poznać ją już dość dawno temu, za sprawą serii o komisarzu Barnabie Uszkierze. Tak naprawdę to zakochałam się w niej głównie z jednego powodu. W prosty i szczery sposób ukazała prawdziwą pracę policji, czyli raporty, przesłuchania, znów raporty i ponowne wypytywanie albo już pytanych, albo nowych świadków/podejrzanych. Kiedy natrafiłam, więc na serię kryminalno-komediową tejże autorki poczułam, że jeśli mam polubić ten gatunek to tylko dzięki niej. Czy miałam rację?
Alicja i Julia od pewnego czasu spędzają wakacje we dwie z okresowym dojazdem ich mężczyzn. Dodatkowo ich wspólne wyjazdy jeszcze nigdy nie były nudne za sprawą ich szczęścia do znajdywania... zwłok! Tak, dobrze czytacie - zwłok! Czasami są nie do końca martwe, niekiedy niezbyt świeże, a innym razem lekko zmarznięte (kiedy wakacje zmieniają się w ferie zimowe). Co ciekawe w przygodach Ali i Juli nie namieszała nawet pandemia koronawirusa! Dziewczyny dobrze wiedzą, jak sprawić by zwykłe wakacje stały się pełne adrenaliny, zagadek i oczywiście zawierały... trupa!
Tym razem dwie nauczycielki (jak zawsze przypadkowo) trafiają na zwłoki mieszkańca Władysławowa. Jako niezwykle ciekawskie istoty po raz czwarty postanawiają spróbować rozwiązać zagadkę śmierci mężczyzny. Włączają tryb detektywek-amatorek i działają na własną rękę, niejednokrotnie narażając swoje zdrowie (czy życie też to już musicie sprawdzić).
Na chwilę obecną przeczytałam wszystkie książki Agnieszki Pruskiej. 5 tomów z komisarzem Barnabą, 4 tomy z Alą i Julką oraz 3 tomy z cyklu Sezon na zbrodnię. Co ciekawe czekam na każdą kolejną książkę Agnieszki Pruskiej, bo zakochałam się w jej piórze. Do czasu poznania dwóch nauczycielek połączenie kryminału z komedią nie bardzo mnie kręciło. Pamiętam kilka swoich podejść do Joanny Chmielewskiej - każde nieudane. Teraz po latach chcę spróbować powrotu, bo przyjaciółka powiedziała, że Agnieszka ma niezwykle podobne pióro (ja tego nie wyczułam, ale też dość szybko poddawałam się przy książkach Asi). Jak zwykle podczas przygód Alicji i Julii bawiłam się przednio, chociaż po raz pierwszy odniosłam wrażenie, iż autorka poszła w stronę naśmiewania się z innych, co mnie zaskoczyło (albo ja coś źle odbierałam). Mimo to moje serce nadal należy do pani Agnieszki i tylko czekam na kolejną powieść - nieważne czy komedię, kryminał czy opowiadania. Polecam, ale zachęcam do czytania chronologicznie zarówno jeśli chodzi o nauczycielki, jak i komisarza Uszkiera.
,, (...)Naprawdę chciałabyś, żebyśmy przyciągały zwłoki?
Myśl, że miałybyśmy być w jakiś sposób ponętne i atrakcyjne dla nieboszczyków, nieszczególnie mi się spodobała".
Alicja i Julka są naprawdę przezabawnymi babeczkami. Ich poczucie humoru potrafiłoby rozśmieszyć chyba nawet samego nieboszczyka, gdyby tylko jego ciało nie uległo już stężeniu pośmiertnemu. Co rusz miały jakieś zabawne zdarzenia, które aż dopominały się o ich uwagę. Niektórzy przyciągają feralne sytuacje, a tu chyba było na odwrót. Powiedziałabym, że sytuacje same je znajdowały. Gdzie by się nie ruszyły, to roztaczały aurę rozładowania emocjonalnego. Tym razem kobiety nie odpuszczą, póki nie dowiedzą się wszystkiego na temat zmarłego. Z jakiś powodów szczególnie ich interesuje. Na dodatek zamiast dowiadywać się konkretów, na jaw wychodzą kolejne tajemnicze fakty, które tylko podkręcają ich zainteresowanie. Czy zatem można tą książkę uważać za zabawną? Uważajcie tylko, bo nie zawsze to, co na pozór z początku widać, ma swoje odzwierciedlenie w późniejszych stronach...
Pozycja naprawdę godna uwagi. Przeczytamy nie tylko o zabawnej, choć chwilami strasznej historii, ale poznamy również czasy oznaczone Covidem. Bohaterki ukarzą nam na ten temat swój punkt widzenia. Jeśli chcemy poznać ich charakteryzację, to musimy wgłębić się w powieść, gdyż autorka dawkuje nam ich opisy. Wszystko na potrzeby historii.
W książce bardzo dużo dialogów, gdyż kobiety często ze sobą rozmawiają. Każda kolejna strona nakręca akcję do przodu, jakbyśmy zjeżdżali z wysokiej górki. Im dalej i szybciej, tym większe emocje. Nie wszystkie postacie będą tu inteligentne, aczkolwiek każdą da się polubić. Nie ma zbędnych opisów, czy też zarysowanych historii. Wszelaką scenę można sobie wyobrazić, gdyż zawiera konkretny opis zdarzeń. Zabawne ironie tylko podsycały przedstawioną sytuację. Bohaterzy mieli tu duże poczucie humoru i dystans do siebie. Ja wyobraziłam je sobie jako dwie nastolatki, które chowały się za krzakami, by podejrzeć prowadzone dochodzenie. Znakomita do poprawy humoru:-)
Sezon na zbrodnie - jest zawsze! Piękna kusicielka, swobodna atmosfera i wielkie nadzieje na wakacyjny romans. Nic z tego. Maciej Gromski zamiast upojnych...
Dwie nauczycielki postanawiają odpocząć w urokliwej leśniczówce koło Olsztynka. Zdeterminowane, by spędzić przyjemnie czas na zbieraniu grzybów...
Przeczytane:2021-08-31, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam u siebie !, 12 książek 2021, 26 książek 2021, 52 książki 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021,
Za oknem plucha, a ja hardo sięgam po kolejny kryminał. Tym razem w dłoniach znalazła się komedia kryminalna, więc oczekiwałam (wyjątkowo!) od niej sporo śmiechu, ale i fabuły, która mnie wciągnie niczym, przysłowiowe „granie w komputer”. Panią Agnieszkę spotykam po raz pierwszy, ale nie jest jej to debiutancka powieść, okazało się, że „Ciało poniekąd ponętne” to (aż!) czwarty tom serii.
Może zacznijmy od tego, że dwie nauczycielki, a zarazem przyjaciółki ruszają na wakacje, trafiają na trupa i jak można się domyśleć, podejmują się swoistego śledztwa. Bomba sprawa, bo nigdy nie trafiłam na takie połączenie! Akcja osadzona jest w czasach pandemii, co niestety nie grało w moim odczuciu na korzyść. Diabelstwo (Covid – miałam wątpliwą „przyjemność” przechorować) jest paskudne i naprawdę, gdzie jak gdzie, ale w książkach unikam go, najbardziej jak mogę. Atutem jest na fakt, że nie musi znać się wcześniejszych tomów cyklu. Chwaliłam za to Pana, bo jednak martwiłam się, że nie wtopię się w historię, tak jak trzeba, że będę czuła brak.
Od zarania dziejów powtarzam, że jak bohater nas wkurza, to jest idealnie wykreowany, bo przecież pozytywną postać łatwo polubić, nie? Niestety nie umiałam się z nimi dogadać. Może to ja mam jakieś sparzone spojrzenie na bohatera komedii, a może po prostu coś nie pykło. Albo jednak wyszedł mi brak znajomości wcześniejszych części (taką opcję również biorę pod uwagę). Fabuła jest zgrabna, mamy potencjał na perełkę, język Autorki jest przyjemny, a dialogów jest masa, może dlatego czyta się ekspresowo. Trochę miałam wrażenie, że jest za mało kryminału w kryminale. Bardziej skłaniałabym się ku obyczajówce, ale, jako że mamy nieboszczyka to jednak miano kryminału musi być. Więcej mamy sytuacji z codzienności Julii i Alicji, nie mówię, że to błąd, bo pani Agnieszka ewidentnie daje nam szansę na poznanie postaci – jakby przeczuwała, ze nie każdy zna serię od początku, ale jakoś tak mija mi się z poczuciem, że to kryminał. Jeśli chodzi o sam humor – nie ma źle, ale zawsze mogłoby być lepiej.
Całokształtem nie ma tragedii. Książka jednemu przypada w gusta, mnie akurat nie koniecznie. Przeczytałam i nie żałuję, bo to zawsze szansa na poznanie innego Autora, niżeli ciągłe obracanie się wokoło nazwisk, które już się sprawdziło i zna. Na pewno będzie taki moment, że sięgnę po inny tytuł pani Pruskiej, właśnie po to, by przekonać się, że ten tytuł, był tylko chwilowym spadkiem formy 🙂