Wydawnictwo: Dreams
Data wydania: 2012-03-07
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 200
Janusz Koryl urodził się w Rzeszowie, gdzie mieszka aż do dnia dzisiejszego. Debiutował zbiorem wierszy, jednak wielu czytelników będzie kojarzyć go przede wszystkim za sprawą stosunkowo krótkich powieści. Charakterystyczny, oszczędny styl pisarza sprawił, że szybko znalazł on uznanie wśród czytelników. Jego talent potwierdzają liczne nagrody i wyróżnienia. Jak dotąd miałam przyjemność poznać dwie książki pisarza – „Sny” a także „Urojenie”. Obie zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie, nic więc dziwnego, że w stosunku do „Ceremonii” miałam również wysokie oczekiwania. Czy książka zdołała je spełnić? O tym za chwilę. Głównym bohaterem jest tutaj młody dziennikarz „Głosu Podkarpacia”, mocno rozczarowany dotychczasowym przebiegiem swojej kariery. Brak interesujących tematów doskwiera mu do tego stopnia, że nawet dość absurdalny list, jaki trafia do redakcji, wzbudza jego zainteresowanie. Autor listu utrzymuje, że w niewielkiej wsi Polana, skrywającej się w bieszczadzkich lasach, każdego roku w Wielki Piątek zostaje ukrzyżowany jeden mieszkaniec wioski. Do listu dołączone zostaje zdjęcie trzech nagrobków rzekomych ofiar tej ceremonii. Co prawda Rafał Kamiński mocno powątpiewa w prawdziwość tej opowieści, jednak z braku lepszych zajęć, postanawia przyjrzeć się tej sprawie z bliska. To, z czym styka się na miejscu, przekracza wszelkie jego wyobrażenia... Nie ulega najmniejszych wątpliwości, że wykorzystany tu pomysł na fabułę jest co najmniej intrygujący. Opowieści towarzyszy przyjemny dreszczyk napięcia, choć w tym przypadku nie jest on powiązany ze strachem, a raczej z ciekawością, czy ta cała intryga okaże się prawdą. Jak na Koryla przystało, opowieść ogranicza się do niezbędnego minimum. Pisarz znany jest z niechęci do wodolejstwa. Kolejny charakterystyczny punkt jego twórczości to środowisko, w jakim rozgrywa się akcja. Mała, zacofana wioska, w której dalej można liczyć na to, że dostanie się piwo na kredyt, każdy kolejny dzień w niczym nie różni się od poprzedniego. Łatwo odczuć, że Koryl dobrze czuje się właśnie w takich klimatach i pewnie dlatego jego opisy, choć oszczędne, wypadają bardzo wiarygodnie. Wszystko zapowiada się naprawdę dobrze, niestety tym razem diabeł tkwi w szczegółach. Śledztwo przeprowadzane przez Kamińskiego jest wyjątkowo mało spektakularne i dostarcza niewiele elementów zaskoczenia. Niejednokrotnie czytelnik będzie w stanie wyciągnąć odpowiednie wnioski wcześniej niż nasz błyskotliwy dziennikarz. Przykładowo, skoro ktoś podsyła nam zdjęcia nagrobków rzekomych ofiar, jest więcej niż oczywiste, że warto sprawdzić czy ich zgon nastąpił w Wielki Piątek lub tuż po nim. Biorąc pod uwagę skromną objętość książki, naprawdę zadziwia, że nasz bohater potrzebował tak dużo czasu, by wpaść na ten jakże oczywisty pomysł. Zupełnie nielogiczny wydał mi się fakt, że członkowie jakby nie spojrzeć zniewolonego społeczeństwa, stosunkowo łatwo wyjawiają Kamińskiemu swoje tajemnice, nawet jeśli zdają sobie sprawę, jaki jest jego zawód. Nie brakuje również kwestii bardzo przewidywalnych. Myślę, że nawet nie czytając książki bez trudu wytypujecie osobę, która powinna obawiać się kolejnego Wielkiego Piątku. Podsumowując: przewidywalność i nielogiczność pewnych rozwiązań sprawiły, że niestety lekturę „Ceremonii” muszę zaliczyć do mniej udanych. Biorąc jednak pod uwagę, że kolejna książka w dorobku Koryla była już zdecydowanie lepsza, „Ceremonię” postrzegam bardziej jako „drobny wypadek przy pracy” niż zaprzeczenie atutów pisarza. Co prawda „Ceremonia” nie spełniła moich oczekiwań, nadal jednak może sprawdzić się w roli mało zobowiązującego odprężacza. Decyzję, czy zaryzykować lekturę tym razem pozostawiam wyłącznie Wam.
Rzadko sięgam po kryminalne dreszczowce, głównie przez dowcipnisi, którzy lubią podkreślać nazwiska postaci i dodawać dopisek "to on/ona zabił/zabiła", a uwierzcie mi, że z tą sytuacją w mojej miejskiej bibliotece spotykam się nad wyraz często. Jednak egzemplarz Ceremonii w swojej biblioteczce posiadam własny, a więc i ochota do czytania naszła mnie ogromna, szczególnie, że ów książkę mam z dedykacją i życzeniami "ciekawej lektury" od samego autora.
Na wstępie muszę przyznać, że absolutnie się nie zawiodłam i życzenia autora okazały się faktami. Ceremonia zaczyna się całkiem zwyczajnie - poznajemy znudzonego życiem dziennikarza Rafała, który dość sceptycznie podchodzi do otrzymanego przez redakcję listu o krzyżowaniu ludzi (w sumie, kto by w coś takiego uwierzył we współczesnych czasach?). Mimo wszystko, bohater wsiada w swoje rozwalające się auto i rusza do Polany, aby rozwiać wszelkie wątpliwości. Okazuje się, że list wcale nie jest żartem i Rafał stopniowo odkrywa wstrząsającą tajemnicę bieszczadzkiej wsi, pakując się prosto w "paszczę lwa" w sutannie.
W Ceremonii mamy przede wszystkim ukazaną w intrygujący sposób mentalność małej, wręcz fanatycznie religijnej wsi. Mieszkańcy Polany za przewodnika ustanowili sobie proboszcza, którego każde słowo czy polecenie uważają za wręcz święte.
- Tak mówił proboszcz - stwierdził Deręgowski, wciąż delektując się papierosem.
- I pan mu uwierzył?!
- A co mogłem zrobić innego? - odparł mężczyzna tak prostodusznie, że Kamińskiemu opadły ręce. - Zresztą nie tylko ja uwierzyłem, ale i wszyscy we wsi.
- Zgodził się pan na śmierć rodzonego brata?! (...)
- Co było robić... Co było robić... - żalił się Deręgowski. - Trudno się księdzu sprzeciwić...
Mieszkańcy wsi wbrew pozorom są bardzo różnorodni, podobni jedynie pod względem niektórych poglądów i wiary, i przede wszystkim naiwności, która rzuca się od razu w oczy. "Zło płynie niemal zawsze z niewiedzy (...)" - napisał kiedyś Albert Camus i jestem święcie przekonana, że ów zdanie idealnie opisuje bohaterów Polany. Różnica pomiędzy nimi, a głównym bohaterem, pochodzącym bądź - co bądź z większego miasta, jest wręcz diametralna. Mieszkańcy ów wsi, wręcz nie zdają sobie sprawy ze zła, które dzieje się przed ich oczami i godzą się na nie, ze względu na swoją ślepą wiarę. Nie chcę się jednak roztrząsać tutaj bardziej nad kwestiami religijnymi, boCeremonia posiada znacznie więcej wartych uwagi atutów.
Akcja Ceremonii rozwija się stopniowo, ze strony na stronę coraz bardziej wciągając czytelnika w swój kryminalny klimat, aż wprawia go w taki stan, w którym nie sposób oderwać się od książki. Sama wręcz pochłonęłam tę powieść. Zawdzięczam jej stojące dęba włosy na karku i podgrzewany obiad, gdyż nie śmiałam przerwać lektury dla ciepłego posiłku. Po prostu musiałam wiedzieć jak to się skończy i czy Rafał wyjdzie z tego cało. Czy mu się udało musicie jednak przekonać się sami.
Styl autora także sprzyja Ceremonii - brak tutaj zbędnych opisów, żaden fragment mnie nie nudził, a z każdą nową informacją z coraz większym zapałem śledziłam losy głównego bohatera. Ogólnie rzecz biorąc, Ceremonię czyta się bardzo szybko, mnie osobiście przeczytanie jej zajęło raptem 3 godziny, aczkolwiek należy przygotować się na dreszcze na całym ciele, no i możliwe pominięcie posiłku (patrz wyżej).
Tak więc, Ceremonię polecam głównie miłośnikom dreszczowców kryminalnych i osobom, które mają problem z dietą ;)
Od najmłodszych lat uwielbiałam czytać książki, które była i nadal są dla mnie największą przyjemnością w życiu. Szczególne wrażenie wywarły na mnie kryminały takich mistrzów pióra jak Agatha Christie, Raymond Chandler, Conan Doyle czy też w ostatnich latach Henning Mankell. Dziś, po przeczytaniu kilkuset pasjonujących lektur ze zbrodnią w tle, wiem, iż to właśnie kryminał stanowi kwintesencję literatury. To właśnie te pasjonujące historie pobudzają wyobraźnię czytelnika do czynnego udziału w akcji powieści, zapraszają do świata emocji, strachu, intelektualnej zabawy, wreszcie nagradzają zaskakującym zakończeniem. Dlatego też nie mogłam nie podzielić się swoimi przemyśleniami po przeczytaniu najnowszego dzieła jednego z najciekawszych polskich autorów kryminałów - Janusza Koryla i jego "Ceremonii".
Janusz Koryl jest cenionym do lat poetą i prozaikiem. Przez wiele lat pracował jako nauczyciel języka polskiego, następnie jako dziennikarz rzeszowskiego oddziału TVP, zaś obecnie jest pracownikiem Podkarpackiego Urzędy Wojewódzkiego. Jednak prawdziwą pasją Janusza Koryla jest pisarstwo, którego owocem są liczne tomy poezji m.in.: „Dyktando”, „Daleko i blisko”, „ Kłopoty z nicością” oraz powieści „Zegary Ida do nieba”, „Pechowiec”, „Sny”. W swej twórczości szczególny nacisk kładzie zawsze na umiejętność interesującej narracji, rzetelność i odkrywczość.
Głównym bohaterem powieści jest młody dziennikarza lokalnej gazety "Głos Podkarpacia" - Rafał Kamiński. Dziennikarz ten otrzymuje pewnego dnia tajemniczy list, od jednego z mieszkańców małej podkarpackiej wsi - Polana. Z treści owego listu dowiadujemy się, wraz z głównym bohaterem, iż w tej oto wsi od trzech lat dochodzi do bestialskich zbrodni. Otóż każdego roku w Wielki Piątek zostaje śmiertelnie ukrzyżowany jeden mężczyzna...Początkowo dziennikarz traktuje ową informację jako zwykły żart, lecz dla uspokojenia własnego sumienia, decyduje się na podróż do bieszczadzkiej wioski, by przyjrzeć się bliżej tej sprawie. Na miejscu okazuje się, iż prawda jest bardziej przerażająca i niebezpieczna, niż mógłby przypuszczać w swych najczarniejszych snach..
"Ceremonia" Janusza Koryla to przykład doskonałej powieści kryminalnej, opierającej swoją fabułę na konfrontacji człowieka przybyłego z zewnątrz, obcego, z mieszkańcami tajemniczej wsi, którzy skrywają wiele tajemnic i sekretów. Przez kolejne rozdziały książki jesteśmy świadkami stopniowego przenikania się tych dwóch różnych światów, tak bardzo odmiennych i innych. Z jednej strony widzimy człowieka dążącego do poznania prawdy za wszelką cenę, kierującego się w swych poczynaniach logiką i nauką. Z drugiej zaś ludzi, dla których religia, miejscowe wierzenia, zabobony i przede wszystkim przywiązanie do lokalnej społeczności, są najważniejsze. Konfrontacja tych dwóch stron wydaje się nieubłagana, zaś zwycięsko może wyjść z niej tylko jedna z nich..
Na szczególna uwagę zasługuje niezwykle wyraziście zarysowane główne postacie. Zarówno postać dziennikarza jak i mieszkańców Polany wydają się być jak najbardziej wiarygodne. Rafał Kamiński to człowiek, który pragnie rozpocząć wielką karierę dziennikarską, do której rozwiązanie tajemnicy okrutnych morderstw byłoby niewątpliwie przepustką. Owszem, kieruje się pewnymi zasadami, tym co powinno być dobre, choć nie zawsze takie być musi. Jest to typowy przedstawiciel współczesnego świata, pędzącego za tym co namacalne, wymierne w pieniądzach i popularności. Czytając powieść czujemy do tej postaci sympatię, być może dlatego, iż tak bardzo jest ona podobna do nas samych. Z drugiej strony mamy do czynienia z jakże charakterystycznymi mieszkańcami, tej urokliwej i budzącej jednocześnie niepokój, wsi. Każdy z tych mieszkańców jest taki, jaki być powinien, jakiego znamy z rodzinnych stron i jakiego sobie wyobrażamy. Tak więc jest i charyzmatyczny ksiądz proboszcz, starsze panie, dla których codzienna msza jest największym sensem istnienia, miejscowi melomani piwa dostępnego w jedynym sklepie we wsi, czy też młodzi ludzie, dla których wyrwanie się z Polany jest największym pragnieniem życia. Tym samym mamy tu do czynienia ze społeczeństwem budzącym czasami uśmiech, niekiedy politowanie, innym razem zaś niepokój..
W powieści tej z całą pewnością nie znajdziemy efektownych scen walk, pościgów czy też strzelanin. Akcja, która absolutnie nie pozwala nudzić się czytelnikowi nawet przez chwilę, oparta jest głównie na stopniowym poznawaniu tego niezwykłego świata, na rozmowach, inteligentnym kojarzeniu faktów, zdobywaniu nowych informacji i poszlak. I jeszcze na jednej ważnej kwestii, mianowicie wierze w to, co wydaje się wykraczać poza naukowe poznanie, a bez czego rozwiązanie tajemnicy morderstw nie będzie możliwe..Wydaje się, że to właśnie taki sposób budowania napięcia akcji jest jak najbardziej trafnym pomysłem. Trudno byłoby by bowiem całkowicie uwierzyć w opowiadaną historię, dać się jej porwać bez reszty, gdyby główny bohater był świetnie wyszkolonym detektywem, mogącym korzystać z najdoskonalszych i najdroższych instrumentów, rodem z amerykańskich seriali kryminalnych. To właśnie ta prostota, ten niesamowity klimat polskiej wiejskiej prowincji sprawia, że książkę tę czyta się tak dobrze.
Polskie realia „Ceremonii” są jednym z największych atutów tej powieści. Choć w ostatnim czasie coraz więcej rodzimych pisarzy osadza akcje swych dzieł w polskiej rzeczywistości, to jednak wciąż jest tych książek zbyt mało. Osobiście uważam, że polskim czytelnikom, bynajmniej mojej skromnej osobie, przejadły się już powieści kryminalne, których akcja dzieje się w dalekim Nowym Jorku, Londynie czy też Skandynawii. Polskie miasta, miasteczka i wsie są niezwykle interesującymi miejscami, które z cała pewnością mają bardzo wiele do zaoferowania wszystkim autorom kryminałów, a tym samym ich czytelnikom. Być może właśnie niniejsza powieść sprawi, iż gdy będziemy następnym razem przejeżdżać samochodem przez małą wieś gdzieś w Polsce, spojrzymy na nią nieco innym okiem. Zastanowimy się nad tym, kto tu mieszka, jakie skrywa sekrety, czy ma coś na sumieniu..
Podsumowując należy stwierdzić, że „Ceremonia” Janusza Koryla jest świetnym kryminałem, który zadowoli każdego fana tego gatunku, jak również tych, którzy cenią sobie inteligentnie skonstruowaną fabułę. Powieść ta oczarowuje czytelnika, zachwyca, uwodzi i prowadzi..do zaskakującego finału..ale jaki on jest, niechaj o tym przekona się każdy z czytających te słowa, osobiście..
Życie w Czarnej - małej wiosce położonej daleko od wielkiego świata - toczy się swoim odwiecznym rytmem. Ludzie rodzą się, umierają, grzeszą, kochają się...
Podczas mroźnej sylwestrowej nocy dochodzi do brutalnego morderstwa. Młoda kobieta ginie od ciosu nożem. Koszmar zatacza coraz szersze kręgi. Pogoń za...