Nikt z naszych nie zostaje sam w potrzebie. Nigdy. Naprawdę, nigdy.
Strefa Poza Czasem nie jest przyjemnym miejscem. Jest przerażająca i śmiertelnie groźna, nawet dla odwiecznych Świetlistych. Boleśnie przekonuje się o tym Daimon, którego istnienie zawisło na włosku.
Cena za ratunek będzie wyjątkowo bolesna i wysoka.
Wielka ekspedycja badawcza Królestwa, pod przewodnictwem Seredy, przemierza dzikie pustkowia Strefy w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów Światłości. Jednak wszystkie tropy zdają się prowadzić donikąd.
Jednocześnie rozgrywane za kulisami wyprawy starcie między Daimionem a Marutą pociąga za sobą coraz więcej ofiar. Na Razjela, pozostawionego na tronie Głębi także czyha coraz więcej niebezpieczeństw.
Sprzymierzenie sił wydaje się jedyną szansą na zapanowanie nad wszechogarniającym chaosem. Asmodeusz wyrusza z misją ratunkową.
Bo nasi w potrzebie, a naszych nie zostawiamy nigdy. Naprawdę, nigdy.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2018-02-15
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 560
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Anielska wyprawa do Stref Poza Czasem trwa...
Drugi tom "Bram Światłości" po zeszłorocznym, znakomitym (!) tomie pierwszym, rodził wielkie oczekiwania. Zarówno z uwagi na charakter samego cyklu, ukochane przez czytelników postacie [ :) ], jak i przez wzgląd na moment, w którym Pani Kossakowska zakończyła tom pierwszy (wrr...). Czy udało się sprostać oczekiwaniom?...
Hmmm... Myślę, że do pewnego stopnia tak, choć zapewne stali czytelnicy cyklu "Zastępy Anielskie" mogą się poczuć zawiedzeni (sfrustrowani?...). Akcja bowiem w tej akurat części... dość mocno zwalnia i, globalnie patrząc, niewiele wnosi na drodze ku celowi wyprawy, którym jest odnalezienie Pana... Tak to obiektywnie, z grubsza, ocenić należy, ale... nie jest też aż tak do końca ze wszystkim źle ;)
Sporym plusem tej części cyklu jest kolejny dowód kreatywności autorki, która tym razem wplata w fabułę elementy mitologii Azteków, Majów, kreuje nowe cywilizacje na drodze wyprawy, wprowadza nowych bohaterów... To wszystko jest bardzo fajne ;) I - zapewne - znów sprawi, że podniosą się głosy w rodzaju "gdzie nasi ukochani bohaterowie?, chcemy ich więcej, za mało ich"... To też jest - niestety - prawda... Znanych i lubianych jest rzeczywiście tak jakby mało, a jeśli już są... są trochę spłaszczeni fabularnie. Chyba nawet można by rzec, że nieco gonią w piętkę jeśli chodzi o ichniejsze poczynania na kartach książki (patrz Lucek, który bynajmniej nic ciekawego tutaj nie pokazuje, tudzież patrz Daimon, przez większość fabuły będący dość mocno poza nawiasem głównej osi akcji, co chwilę albo liżący się z ran, albo też nabawiający się następnych). Sytuację ratują wątki prosto z Głębi ;) i mocno wciągająca szopka vel ciuciubabka odstawiana przez Rajzela ;) ...
Cóż... ten tom jest dla wytrwałych, wiernych czytelników cyklu (taka prawda). Tak do końca nie należy się chyba, według mnie, pewnym zastojem fabularnym tego tomu martwić, każdy cykl bowiem potrzebuje chyba takiej swojej części, w której ma miejsce jakiś fabularny "przestój"... miejmy nadzieję, że ideą tego "przestoju" jest nabranie oddechu i rozpędu przed mocnym uderzeniem w tomie nr 3 :) :)
I z tą właśnie nadzieją, mimo kilku wad, książkę jednakowoż polecam ;)
Dziękuje Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki!
Recenzja znajduje się także na moim blogu:
https://cosnapolce.blogspot.com/2018/03/bramy-swiatosci-tom-2-maja-lidia.html
No jak żyć? Zakończenie w połowie super przygody i ani słowa o tym kiedy następny tom. Po brawurowym wydostaniu się z wodospadu dusz, Deimon równie brawurowo gubi się w lesie. Brzmi zabawnie ale ponieważ trasa wędrówki wiedzie przez mitologiczne tereny Inków i Azteków to w lesie wcale zabawnie nie jest. Tymczasem regent Głębi dziarsko tropi ekspedycję aby sprowadzić Lucyfera do domu, a w samej Głębi rozpoczynają się anielskie rządy :-D. Ponieważ już przywykłam do tego świata, fantastyka zmieniła mi się w super przygodówkę.
Drugi tom "Bram Światłości" obfituje w całą masę przygód. Bohaterowie ponownie napotykają na swojej drodze wiele przeszkód, które muszą pokonać, a które skutecznie przeszkadzają im w kontynuowaniu podróży mającej na celu odszukanie Świałości. I tym razem można liczyć na wiele walk, leje się krew, pojawia się trochę dreszczyku i znacznie więcej humoru niż w pierwszym tomie "Bram Światłości". Pojawiają się nowe, ciekawe postaci, a zakończenie pozostawia nas z wieloma pytaniami, co też zachęca do kontynuowania śledzenia losów bohaterów. Książkę czyta się szybko, potrafi wciągnąć i utrzymuje poziom, jaki posiadały poprzednie tomy.
W kolejnym tomie Anielskich Zastępów zastajemy bohaterów w drodze, niektórych w swoistej stagnacji. Autorka częstuje nas pewnym spowolnieniem akcji oraz dozą mitologii Azteków i Majów. Książkę czyta się lekko i szybko.
Malaria szepcze do mnie czule, lód w mojej głowie zaraz rozsadzi mózg, czuję jak tyka niewidzialny zegar uzbrojonej bomby. Krwi!!! Korespondenci wojenni...
Nadchodzi czas kiedy wszyscy zatańczą taniec śmierci Zmiany są nieuchronne, wszystko zmierza do konfrontacji. Człowiek z Hakiem przychodzi cicho niczym...
Śmierć jest ciemnością.
Życie zaś oślepia. Płonie wielkim ogniem, straszliwe w swej świetlistej, nieugiętej chwale. Zawsze zwycięża. Zawsze walczy. Zawsze znajduje sobie drogę. Tak, często przemienia się w lśniący, ostry diament, który tnie i kaleczy szyby naszych złudzeń, pragnień i marzeń, lecz zawsze po to, by nas uwolnić. Przywrócić światu. Zmusić do istnienia.
Nie zna porażki. Nie godzi się na poddanie.Nie odpuszcza.
Wygrywa, bo wygrać musi. Z samej głębi swojej natury. Kim jesteś, by się temu sprzeciwić?
Więcej