Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2012-06-22
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 656
"Siewca Wiatru" Mai Lidii Kossakowskiej to powieść, która łączy w sobie elementy fantastyki, filozofii oraz dramatu, wciągając czytelnika w wir wydarzeń na granicy nieba i piekła, a czasem także ziemi. To pierwsza część cyklu "Zastępy anielskie", w której autorka wyrzuca na światło dzienne zastępy anielskie, oraz ich dramaty, radości i smutki. Otóż Pan wraz ze swoją najbliższą świtą opuścił Niebo i kilku archaniołów dla dobra Królestwa postanawia ukryć ten fakt i podzielić się władzą. Jak łatwo się domyślić wiąże się to nie tylko z ogromną odpowiedzialnością, ale także z uwikłaniem się we wszelakie intrygi ze strony innych aniołów, które sprawiają, że nastroje wśród mieszkańców Nieba robią się naprawdę napięte. Wśród aniołów są tacy, którzy są zaślepieni rządzą władzy, która przysłania im jasny ogląd sytuacji, przez co swoimi działaniami właściwie doprowadzają do wojny domowej. W tle tych wydarzeń tli się widmo ataku Siewcy Wiatru, który zamierza napaść na Królestwo. I tu rodzi się szereg pytań...bo czy archaniołom uda się zapobiec zniszczeniu Królestwa? Czy nasi główni bohaterowie zdołają uporać się z intrygami oraz trudnymi nastrojami w Królestwie i zapowiedzią anarchii w Niebie? Na te pytania będziecie musieli odpowiedzieć sobie sięgając po książkę. Jednak jeżeli nie jesteście jeszcze przekonani, to chciałabym wspomnieć o tym co moim zdaniem jest wartością dodaną opowieści pani Kossakowskiej.
Otóż autorka ma niesamowity dar do przeplatania humoru z poważnymi tematami, co sprawia, że każda strona jest wciągająca i pełna emocji.
Zaskakująco ludzkie anioły w niebie
Jednym z najciekawszych aspektów książki jest przedstawienie aniołów jako postaci niezwykle ludzkich. Kossakowska nie boi się pokazać ich "słabości" — piją, palą, a nawet biorą udział w burdelowych przygodach. Przez to, że aniołowie w jej przedstawieniu są nie tylko posłańcami Pana, ale także istotami borykającymi się z problemami, które dobrze znane są zwykłym ludziom, łatwiej jest się z nimi identyfikować. W tej książce aniołowie zyskują złożoność, z którą można się utożsamić — jednych kochamy, innych nienawidzimy, a jeszcze kolejnych po prostu rozumiemy.
Moim ulubionym bohaterem jest Abbadon, Anioł Zagłady, który, mimo swojego przerażającego tytułu, jest postacią głęboko tragiczną i pełną sprzeczności. Jego wewnętrzne zmagania z poczuciem bezradności w obliczu nieobecności Pana i innych Jego decyzji dodają szerokich wymiarów do fabuły. Abbadon jest istotą, która chciałaby być kimś więcej, niż tylko narzędziem w walce ze złem. Jego poszukiwania sensu oraz cierpienie wynikające z osamotnienia w obliczu nadciągającego Armagedonu czynią go postacią z krwi i kości, wzbudzającą w czytelniku szereg emocji, od współczucia po frustrację.
Poczucie humoru i styl autorki
Kossakowska pisze lekkim piórem, a jej poczucie humoru wyłania się w dialogach, które są pełne żartów sytuacyjnych. Czytając, niejednokrotnie uśmiechałam się pod nosem, a momentami wręcz wybuchałam śmiechem. Autorka sprawnie wplata humor do dramatycznych sytuacji, co czyni historię zarówno wzruszającą, jak i rozrywkową. Jej umiejętność balansowania między powagą a lekkością sprawia, że "Siewca Wiatru" to nie tylko opowieść o walce dobra ze złem, ale także nauka o tym, jak cieszyć się życiem, nawet w trudnych chwilach. Dodatkowo Kossakowska w swojej książce uświadomiła mnie, że Niebo i Piekło może być zupełnie inne niż to, które obie na co dzień wyobrażamy, ponieważ tak zwani Głębianie też potrafią być przerażająco ludzcy, przez co poniekąd można się z nimi utożsamić, dzięki czemu zaczęłam myśleć o Niebie i Piekle w nieco inny sposób.
Ciekawa fabuła i zwroty akcji
Fabuła książki jest świetnie poprowadzona - z wieloma zwrotami akcji, które nie pozwalają oderwać się od lektury i czynią tę książkę niemalże nieodkładalną. Kossakowska umiejętnie konstruuje napięcie; czytelnik nigdy nie wie, co przyniesie kolejna strona. Każde wydarzenie, każdy nowy konflikt są misternie zaplatające się w jedną, spójną całość, co stanowi ogromny atut tej powieści. Mimo, że historia jest pełna niespodzianek, autorka nie zapomina o głębszym przesłaniu, które mi osobiście dało dużo do myślenia.
Tematy do refleksji
Jak już mogliście zauważyć "Siewcy Wiatru" to nie tylko rozrywka — Kossakowska przemyca w niej treści, które zmuszają do zastanowienia nad własną wiarą i tym, co dla nas oznacza dobro i zło. Czasem granice między nimi potrafią się nawet zatrzeć. Bo czy okrutne decyzje podejmowane przez ważne Anioły można uznać za złe? Albo przejawy dobroci i lojalności Głębian wobec Królestwa są dobre? Książka skłania także do refleksji nad wiarą i tym co na co dzień można usłyszeć z ambony w kościele, pokazując, że wiara nie jest prostą ścieżką, ale często labiryntem sprzeczności i pytań bez odpowiedzi. Kossakowska w mistrzowski sposób zmusza do refleksji nad tym, że być może w kwestii wiary wszystko wygląda inaczej niż myśleliśmy, przez co popycha nas w stronę osobistych poszukiwań i zgłębiania tematu.
Podsumowanie
"Siewca Wiatru" to powieść, która zasługuje na uwagę i uznanie. To historia, która wciąga, bawi i zmusza do myślenia. Kossakowska była nie tylko znakomitą obserwatorką ludzkiej natury, ale również utalentowaną pisarką, której styl i poczucie humoru przypadną do gustu wielu miłonikom literatury fantastycznej. Uważam, że coraz częściej powinno się pisać i mówić o książkach z tej serii, gdyż są one niezwykłym i wartościowym wkładem w polską literaturę.
Zdecydowanie polecam "Siewcę Wiatru" wszystkim, którzy pragną się zanurzyć w niezwykłym świecie anielskim, gdzie łzy i śmiech splatają się w jedno, tworząc niezapomnianą opowieść o walce dobra ze złem, o wyborach, które kształtują nasz los, i o miłości — tej, która jest naszą siłą i naszą słabością. Wybór do lektury tej powieści to podróż do świata, który na pewno zapadnie w pamięć.
Czasami słyszę opowieści od ludzi, że urodzili się z powołaniem do czegoś. Powołanie to takie piękne słowo, które precyzyjnie określa drogę życia i nie pozwala zgubić się we własnych marzeniach i pragnieniach. Zawsze zazdrościłam ludziom, że wiedzą po co tu są i są gotowi dążyć do celu, a gdy już go osiągną czerpać czyste szczęście z tego. Przyznam też, że nie jestem przekonana, czy coś takiego naprawdę istnieje. Właśnie, to są opowieści innych ludzi, a nie moje własne doświadczenie, czy przeżycia. Odkąd pamiętam, błądziłam we własnych myślach i pragnieniach. Za każdym razem łapałam marzenie, będąc szczerze przekonana, że to już te. Szybko je traciłam i zostawałam znów zagubiona. Pewnie dlatego tak bardzo zazdrościłam ludziom powołania. Jednak czy powołanie jest na pewno szczęściem? A może przekleństwem, które zabiera nam wolną wolę?
Daimon był wyrzutkiem – ponurym aniołem o krwawym powołaniu, choć on by to pewnie nazwał bardziej smutnym przeznaczeniem. Mimo to gdy nadszedł dzień zagłady, to on poświęcił się, łamiąc wszelkie zasady, by uratować Królestwo Boże. To był przełom, który wyniósł go do rangi Anioła Zagłady, Tańczącego na Zgliszczach. Pozwolił archaniołom stać się kimś więcej niż tylko podrzędnymi aniołkami. Jednak od tej pory minęły lata, a Jasność odeszła, pozostawiając swoje sługi bez żadnych wskazówek. Co zrobić, gdy najwspanialsza istota na świecie po prostu opuściła swoje niezwykłe Królestwo?
"Zastępy Anielskie" stanowczo weszły do kanonu najbardziej cenionych przeze mnie opowieści. Pewnie część z Was zacznie się zastanawiać, czemu po pierwszej części tak szybko oceniłam cykl. Cóż, czasami zdarza mi się czytać serie od końca. W tym przypadku zaczęłam od "Bram Światłości", które zaczarowały mnie swoimi barwnymi opisami, niezwykłą kreacją bohaterów oraz przesłaniem tak bardzo ludzkim, że aż uderzającym w naszej podstawy. Tyle wystarczyło, by się pokusić o przeczytanie pierwszego tomu. Z perspektywy czasu nie mam wątpliwości, że kolejne tomy są o wiele lepsze niż "Siewca Wiatru", ale to świadczy tylko i wyłącznie o fakcie, że pisarka na przestrzeni lat zrobiła postęp w pisaniu. Jestem przekonana, że gdybym zaczęła czytać cykl tak jak należy, to byłabym oczarowana pierwszym tomem, by za każdym razem pisać, że kolejny jest jeszcze lepszy.
Przy pierwszym tomie warto byłoby wspomnieć o całokształcie jako idei. "Siewca Wiatru" może początkowo budzić pewien opór, ponieważ historii o aniołach jest niesamowicie dużo. W końcu to motyw, który od tysięcy lat jest wykorzystywany we wszelkiej sztuce. Dla mnie nie jest to problem, gdyż uwielbiam anioły i lubię poznawać ich najróżniejsze koncepcje, jeśli nawet czasami są powtarzalne. Ta książka nie jest wyjątkiem, choć wśród literatury, którą czytałam, chyba jako pierwsza obrała koncepcję bardzo ludzkich aniołów, gdzie etykiety dobry i zły nie mają najmniejszego znaczenia. Zostałam zachwycona tym ujęciem i nie mam wątpliwości, że jest to najlepsze przedstawienie tych skrzydlatych istot, z jakim miałam dotychczas do czynienie.
Styl pisarki jest dla mnie niepowtarzalny. Czytałam już kilka jej książek i wszędzie odnajduję tę samą lekkość pióra, która delikatnie mnie otula i wprowadza w odpowiedni nastrój, by przenieść się z otwartym umysłem do innego świata. Autorka za pomocą skrupulatności tworzy pajęczynę zdarzeń, uczuć i bohaterów, którzy prowadzą nas ku koniecznemu, ale zarazem nieznanemu. W pewnym momencie nie jest to już droga literackich bohaterów tylko nasza własna, a my odnajdujemy przyjaciół, którzy nas poprowadzą, dając z siebie to, co najlepsze.
Cała fabuła opiera się na konwencjonalnym zamyśle, gdzie główną rolę odgrywa walka między dobrem i złem. Nie pochwalam czegoś takiego, jednak specjalnie dla "Siewcy Wiatru" robię wyjątek. Możecie się zapytać, czemu akurat teraz? Odpowiedź jest prosta – dobro i zło ma swoje poziomy, tworząc konstrukcję barw o najróżniejszych odcieniach szarości. Kolorami tak dobrze nam znanymi zostaje stworzony świat pełen trudnych decyzji, zapomnianych marzeń i codziennych scen. Moja wyobraźnia została pobudzona, a ja rzuciłam się w wir wielu wątków, znajdując swój ulubiony i dając pole do popisu dla innych.
Jednak gdybym z tych wszystkich niesamowitych zalet miała wybrać jedną, najważniejszą, wybrałabym bohaterów. Jest ich wielu i każdy z nich jest wielowarstwową postacią. Jeszcze nie jest to poziom "Bram Światłości", gdzie to są prawie żywe istoty, ale już w tej chwili zapałałam sympatią do wielu z nich. Chyba już zawsze będę podziwiać kreację Daimona, który jest najbardziej ludzką postacią w całej powieści. Daimon jest aniołem, który wielokrotnie ulega swoim emocjom, często nad sobą nie panuje i przez to irytuje czytelnika, ale zarazem wykazuje się naturalnością i prawdziwą, trudną miłością. Olbrzymi szacunek mam też do Razjela – stanowczo mój ulubiony archanioł. Potrafi połączyć w sobie lojalność, dobroć, ale również spryt i upór. Dzięki temu jego umysł jest otwarty i nieograniczony przez innych.
Cieszę się bardzo, że postanowiłam poznać cały cykl, a nie ograniczyłam się do ostatnich tomów. Bez wątpienia, kiedy tylko będę miała możliwość, wypełnię braki w tej historii i doczytam pozostałe tomy. Dostałam bardzo mocne potwierdzenie, że twórczość Kossakowskiej od samego początku była dobra i nic się pod tym względem nie zmieniło.
Bóg opuszcza niebo. Wszystkie znaki wskazują iż ziści się przepowiednia - siewca przyjdzie by skończył się świat.
"Siewca wiatru" to wciągająca już od pierwszych stron powieść o aniołach, które muszą stanąć do walki z prawdziwym złem. Mamy tutaj świat stworzony przez autorkę w najdrobniejszych szczegółach, barwne postaci, których losy śledzi się z zainteresowaniem, oraz oryginalną fabułę. Książkę czyta się szybko, nie nudzi ani na chwilę, a i ciężko się od niej oderwać. Jest to jedna z ciekawszych powieści z aniołami w roli głównej, z którą warto się zapoznać, jeśli lubi się np.: akcję i ciekawe światy fantasy.
Maja Lidia Kossakowska z niezrównaną wirtuozerią tkała z każdej opowieści barwny, żywy gobelin. Obraz tej historii, niczym kasandryczna przepowiednia,...
Nad wyprawą do Stref Poza Czasem zawisło widmo utraty Abaddona. Świadomość, że nie ma nikogo, kto rozpozna Światłość u kresu poszukiwań, odbiera wszelką...