Bramy Światłości: Tom 1


Tom 5 cyklu Zastępy Anielskie
Ocena: 5.07 (15 głosów)

Pan odszedł i serce świata przestało bić. Królestwo, oparte na solidnej podstawie niebiańskiej hierarchii, musi trwać.

Daimon, jeszcze niedawno wyrzutek i szaleniec, pragnący zniszczyć świat, znów stał się szanowanym, choć niezbyt lubianym Świetlistym, Abaddonem Niszczycielem, w służbie Królestwu. Odwieczna, ulubiona banda uskrzydlonych drani, zabójców i intrygantów na nowo przygarnęła go do swoich wielkich, gorących serc. Alleluja!

Świetlista z dobrego rodu, imieniem Sereda - podróżnik, kartograf, odkrywca - która właśnie wróciła z kolejnej wyprawy, przyniosła Razjelowi, Panu Tajemnic dobrą nowinę. Znane jest miejsce bytności Pana.

Królestwo organizuje ekspedycję badawczą w dzikie i nieznane Strefy Poza Czasem, by rzucić się w wir najbardziej szalonych niebezpieczeństw czyhających gdzieś na najparszywszym zadupiu wszechświata i odnaleźć emanację Światłości.

Dowódcą wyprawy zostaje Tańczący Na Zgliszczach ze śmiercionośną Gwiazdą Zagłady.

Uważajcie na marzenia, skrzydlaci. Czasem spełniają się, jak klątwa.

Informacje dodatkowe o Bramy Światłości: Tom 1:

Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2017-01-11
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788379642076
Liczba stron: 512
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak

Tagi: Daimon Frey

więcej

Kup książkę Bramy Światłości: Tom 1

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Bramy Światłości: Tom 1 - opinie o książce

Od zawsze podobało mi się niekonwencjonalne podejście do tematów, które w dość niewybredny sposób opisują niebo i jego skrzydlatych mieszkańców. Bez zbędnego opiewania ich cudownych czynów, zachwalania cnót czy wodzenia za nos. Może dlatego tak bardzo do gustu przypadły mi książki Jakuba Ćwieka i Mai Lidii Kossakowskiej, i gdy pisarka wydała kolejną powieść z cyklu Zastępy anielskie, wiedziałam, że po raz kolejny z chęcią powrócę do porzuconego przez Stwórcę Królestwa, by w towarzystwie Lampki, Moda, Gabriela, Razjela i Daimona (do którego wzdycham i nie mogę się powstrzymać, żeby tego nie robić) przeżyć przygody, o jakich nie śniło się nikomu (prócz autorki).

Regent nieba ma nie lada kłopot. Świetlista, która niegdyś była uczennicą Razjela, informuje go, że podczas jednej ze swoich niebezpiecznych wypraw odczuła wszechpotężne działanie Jasności. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie jeden drobniuteńki fakt – boska dezercja, o której wiedzą tylko nieliczni. Nie mając wyjścia, Gabriel organizuje ekspedycję rozpoznawczo-poszukiwawczą w Strefy Poza Czasem, modląc się w duchu o to, by doznania Seredy były tylko kolejną sztuczką Antykreatora, a nie rzeczywistym powrotem Najwyższego. Niestety, to dopiero początek problemów, z jakimi przyjdzie zmierzyć się nie tylko Skrzydlatym, ale również Głębianom, a przede wszystkim członkom eskapady, która z każdą kolejną milą i kilometrem będzie coraz bardziej karkołomna i szaleńcza.

Maja Lidia Kossakowska po raz kolejny zachwyca swoim kunsztem, czarnym humorem i ironicznym stylem, a Bramy światłości pochłania się z prędkością światła – chociaż może właściwsze byłoby określenie „z prędkością, jaką osiąga Boska Bestia”. Wartka akcja, pełnokrwiści, jedyni w swoim rodzaju bohaterowie, a także niezwykle barwne i dokładnie opisane miejsca sprawiają, że czytanie okazuje się nieopisaną wręcz przyjemnością.

Chociaż nie przeczytałam wszystkich tomów Zastępów anielskich (co solennie obiecuję nadrobić), nie przeszkodziło mi to w ponownym zagłębieniu się w świat, w którym aniołowie wcale nie zachowują się anielsko, a intrygi, knowania i zdrady to zjawiska codzienne i powszechne. I naprawdę nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu o bohaterach. Chociaż Sereda okropnie mnie irytowała – taka cnotka, udająca anielską Larę Croft, która mimo swojej nieprzeciętnej inteligencji (panna „ach, och, jaka jestem mądra”) nie potrafiła dostrzec, kto tak naprawdę jest przyjacielem, a kto wrogiem – to dzięki Abaddonowi, który niczym Strażnik Teksasu (niebiańskiego) potrafi wyjść z najbardziej absurdalnej sytuacji, zachowując przy tym swój anielski, wredny urok; wiernemu i szczeremu do bólu Piołunowi, a także nieokrzesanemu Luckowi (i innym ważniejszym i mniej ważnym postaciom, których nie sposób wymienić) cała opowieść staje się jeszcze bardziej intrygująca i emocjonująca.

Byłam także zdziwiona, że nie męczyły mnie bardzo dokładne i szczegółowe opisy. Z niezwykłą przyjemnością poznawałam zarówno faunę, jak i florę terenów, przez które wędrowali uczestnicy swoistej robinsonady, a dzięki temu moja wyobraźnia miała nieograniczone pole do popisu (bez bicia przyznaję, że pasuje mi styl pisania autorki).

Muszę również pochwalić Fabrykę Słów, ponieważ pierwszy raz dostałam egzemplarz recenzencki opakowany w tak cudowny sposób (a to piórko w środku wywołało na mojej twarzy tak szeroki uśmiech, że – według moich bliskich – cieszyłam się jak głupi do sera). Z całego serca dziękuję!

Tak naprawdę mogłabym się przyczepić jedynie do zakończenia – gdybym była sercowcem, to z pewnością zeszłabym na zawał, a moje głośne „dlaczego akurat w tym momencie!” powtarzane jak mantra z pewnością mogłoby wzbudzić niepokój. Naprawdę nie wiem, jak ja wytrzymam tę nieznośną niewiedzę dotyczącą dalszych losów moich ulubieńców.


Link do opinii
Świetna! Boska! Pan opuścił Królestwo przed wiekami, a Aniołowie wyruszają Go szukać pod przykrywką ekspedycji badawczej ;-) Fantastyczny zbiór ciekawych charakterów, mitycznych postaci z różnych kultur, baśniowych krain, wspaniałych przygód. Wracają moi dawni znajomi, Lampka, Mod, Nefer i jego papuaska główka , Razjel, Deimon i oczywiście najlepszy z najlepszych Piołun. Jak dla mnie, po prostu uczta... czekam na następny tom :-(
Link do opinii
Avatar użytkownika - NaturaLapsea
NaturaLapsea
Przeczytane:2017-03-06, Ocena: 4, Przeczytałem, 52 książki 2017, Mam,
Napisana lekkim piórem, zawierająca szczyptę dobrego humoru kontynuacja przygód Abbadona nie rozczarowuje. Starzy znajomi z Nieba i Głębi, w mniejszym lub większym zakresie wracają. Nowe wyzwania, nowe / te same problemy. Postacie Kossakowskiej zmieniają się, targa nimi rozczarowanie, żal i wzajemne anse.
Link do opinii
Avatar użytkownika - kavayee
kavayee
Przeczytane:2017-01-26, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,

Żona Jarosława Grzędowicza ma talent do zawierania w postaciach wielu sprzeczności. Podobnie jak wyżej opisany Lucek, tak i każdy z Archaniołów ma swoje wady i zalety, które są tak bardzo ludzkie, jak tylko mogą być dla istot wyższego rzędu.

Z cyklu o Aniołach dane mi było czytać tylko „Obronę królestwa”, ale nigdy nie zapomnę Daimona Freya. Takiego Anioła Zagłady ciężko wyrzucić z pamięci. Może za jego upór, może za to jak wiele potrafi poświęcić dla dobra tych, na których mu zależy. A już z całą pewnością za jego poczucie humoru i sarkastyczne wtręty w wiele konwersacji.

Smaczku dodaje postać kota Nefera, którego ulubioną zabawką jest pewna okrągła główka. Zobaczycie, jak ta z pozoru mało znacząca jednostka uratuje cały misterny plan największej intrygi jaką widziała Otchłań. Podsumowując, gwarantuję świetną zabawę, zauroczenie Strefami Poza Czasem i poznanie kilku hinduskich bóstw po drodze. Przekonacie się o potędze Aniołów, zobaczycie jak wielką wartością jest wolność i zastanowicie się nad tym, czy Pan był faktycznie kiedykolwiek sprawiedliwy.

 

Całość recenzji na zukoteka.blox.pl

Link do opinii
Avatar użytkownika - Northman
Northman
Przeczytane:2017-01-14, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
Jasność powraca... lecz czy na pewno? Wielki powrót cyklu "Zastępy Anielskie"! Maja Lidia Kossakowska powraca w świat aniołów, diabłów, demonów, Jasności, Głębi, intryg i zaskakującej, pięknej historii, która po sześciu długich latach doczekała się kontynuacji. Jestem oczarowany! Znakomita książka. Fantasy pełną gębą, i to W TAKIM wydaniu!... Musicie to przeczytać! Pan odszedł... Biały Tron stoi pusty, regentem Królestwa jest Gabriel, próbujący nad wszystkim panować wraz z innymi Świetlistymi. Sereda, podróżniczka, w czasie jednej z wypraw doznaje objawienia, które daje przypuszczenie, że Pan mógł powrócić... i znajduje się w odległych krainach... lecz czy na pewno tak jest? Dla dobra wszystkich trzeba to sprawdzić. Gabriel decyduje, że wyruszy kolejna wyprawa. Pod dowództwem Daimona, Abaddona, Anioła Zaglady, Tańczącego Na Zgliszczach wraz ze swa Gwiazdą Zagłady... Sytuację komplikuje jednak fakt, że krucha równowaga między Królestwem, a Głębią zostaje zachwiana - na wieść o powrocie Pana piekielny tron opuszcza Lucyfer, który podążając śladem wyprawy pragnie raz jeszcze stanąć przed obliczem Pana i raz jeszcze spróbować wszystko sobie z Nim wyjaśnić... Piekłu grozi wojna domowa, której skutki mogą dosięgnąć również Królestwo... Kossakowska to niekwestionowana królowa wyobraźni... to, co wyczynia w tej książce jest po prostu wspaniałe. Nie wiem, czy można w bardziej fascynujący sposób opowiedzieć historię piekła, nieba, a w tym przypadku jeszcze zaczerpnąć co nieco z hinduizmu, dodać szczyptę fantazji i snuć niesamowitą opowieść wyprawy poza znanymi śmiertelnikom wymiarami... Genialna książka! Bohaterowie też nie najgorsi ;) ... Stare dranie... Brakowało mi ich. Anioły, a jednak w głębi siebie prawdziwe wcielone diabły... snujące intrygi, bezwzględne, nie znające litości, a jednak pełne uczuć, żalu, rozpaczy nad samymi sobą i tym, czym się stali. Świetne kreacje. Wciągające nie mniej niż sama fabuła. Ta lektura to idealne wejście w nowy, 2017 rok. Życzyłbym sobie, żeby każda książka w tym roku była tak świetna, jak ta. Jeśli tak będzie, to ten rok będzie zaiste wspaniały! Gorąco polecam! Tę książkę po prostu trzeba przeczytać! A dla fanów fantastyki (i to nie tylko rodzimej) jest to pozycja po prostu obowiązkowa. Serdecznie dziękuję Fabryce Słów za przedpremierowy egzemplarz - przeczytanie tej książki przed oficjalną premierą to była prawdziwa, niekłamana przyjemność. Dziękuję! Recenzja znajduje się również na moim blogu: http://cosnapolce.blogspot.com/2017/01/bramy-swiatosci-tom1-maja-lidia.html Zapraszam!
Link do opinii
Pan odszedł, jednak Królestwo nadal trwa. Kiedy pojawia się ślad mocy Pana, zostaje zorganizowana wyprawa do niezbadanych Stref Poza Czasem. W podróż wyrusza Daimon, niegdyś wyrzutek, a teraz przyzwoity Świetlisty. Towarzyszyć mu będzie podróżniczka, uczona i twarda Świetlista, która odkryła miejsce pobytu Pana. Szalona wyprawa, liczne intrygi i niejeden zwrot akcji, zapewnią Wam niezapomnianą przygodę. ,,Bramy światłości" to piąty tom serii ,,Zastępy Anielskie", jednak wielu z Was nie czytało poprzednich części, więc zapewniam, że powieść można czytać bez znajomości poprzednich książek. Oczywiście szybko wyczułam zaszłości między bohaterami, niemniej jednak nie mają one wpływu na toczące się wydarzenia. Moja ocena bohaterów opiera się tylko na tym tomie i jestem pozytywnie zaskoczona, zarówno postaciami, jak i światem przedstawionym. Autorka wykreowała świat barwny oraz niezwykle intensywny i całkowicie odbiegający od mojego wyobrażenia. Skrzydlaci bohaterowie nie wzdychają i nie wyśpiewują pieśni pochwalnych, choć znając już postacie, ta wizja ogromnie mnie bawi. Świetliści lubią sobie wypić, zabawić się i urządzić niejedną burdę. Dodatkowo świat zamieszkują przedziwne istoty, które niejednokrotnie zaskakują czytelnika. Narracja jest trzecioosobowa, dzięki czemu czytelnik jest świadkiem wielu ciekawych zdarzeń i posiada wiedzę większą niż bohaterowie. Najbardziej zainteresowała mnie sama wyprawa i burzliwe oraz napięte relację między Daimonem, a Seredą. Wszystkie pozostałe wątki, knowania i liczne intrygi doskonale dopełniają powieść. Początkowo trudność sprawiały mi imiona bohaterów, ponieważ liczne przydomki okazały się dezorientujące. Było to dla mnie małą niedogodnością, z którą szybko się uporałam i całkowicie dałam się pochłonąć lekturze. Maja Lidia Kossakowska ma doskonały styl i lekkie pióro. Liczne opisy, czy też rozległe przemyślenia bohaterów, zostały napisane pięknym, czasami wręcz poetyckim językiem i zapewniam, że książkę czyta się doskonale. Akcja nie jest zawrotna, lecz spektakularne walki i cięte dialogi nie pozwalają się nudzić. ,,Bramy Światłości" to moje pierwsze spotkanie z autorką i już wiem, że nie ostatnie. Powieść polecam wszystkim fanom fantastyki, pełnokrwistych postaci oraz tym, którzy lubią zjawiskowe walki. Świetnie napisana! 5-/6
Link do opinii
Avatar użytkownika - Sheti
Sheti
Przeczytane:2017-01-08, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017, Mam,
To jest straszne, wiecie? Po prostu nie do pomyślenia... Uwierzycie, że ja do tej pory nie zapoznałam się z książką Żarna Niebios? Nie wspominając już o kolejnych tomach. Choć Maja Lidia Kossakowska prześladuje mnie już od czasów licealnych (czyli kilka dobrych lat), tak ja jakoś ciągle zwlekałam z tym, żeby zapoznać się z jej twórczością. Choć oczywiście cała saga stoi na półce, no bo jakżeby inaczej. Stoi i czeka na lepsze czasy, które chyba właśnie nadeszły. Moją mobilizacją okazała się książka Bramy Światłości i choć stwierdziłam, że może najpierw przeczytam cztery poprzednie tomy przygód Daimona Freya, to jednak tego nie zrobiłam. Czy to był błąd? Tego nie wiem, ale wiem na pewno, że będę musiała to koniecznie nadrobić! Okazało się, że moje pierwsze, długo wyczekiwane spotkanie z Kossakowską w końcu się ziściło. I wypadło naprawdę świetnie! Choć spotkałam się z Bramami światłości na neutralnym gruncie, gdzie nie towarzyszyły mi żadne specjalne oczekiwania, tak naprawdę poczułam się urzeczona światem, który wykreowała. A skoro już teraz czuję się z nim w pewien sposób związana, to co będzie potem? Co zrobią ze mną te cztery poprzednie tomy, które tak bardzo wołają mnie z półki? To się dopiero okaże, ale obawiam się, że mogę przepaść w świecie tych genialnych aniołów i mnie już nigdy nie znajdziecie. Chociaż... może i znajdziecie. Chociażby w jakimś innym książkowym świecie, bo wiecie, ja to tak lubię sobie czasami przepaść. Akcja powieści rozgrywa się w fikcyjnym, pełnym fantazji i magii świecie. Jasność przepadła, a Aniołowie starają się utrzymać Królestwo w ładzie. Hierarchia i ład muszą nadal panować, choć nieobecność Pana nie zwiastuje niczego dobrego. Do Pana Tajemnic, Razjela, przybywa Sereda, jego dawna uczennica, która być może właśnie odkryła miejsce pobytu Jasności. Jednakże istnieje spore ryzyko, że to tylko podstęp Antykreatora, który pragnie zetrzeć w pył całe dzieło stworzenia. Nie można jednak pozostać obojętnym i koniecznie trzeba sprawdzić, co się kryje za tajemniczą energią odnalezioną przez Seredę. Jest to poniekąd droga przez mękę, trudna i ciężka wyprawa pomiędzy światami, z której nie wszyscy powrócą żywi. To właśnie Daimon Frey zostaje oddelegowany do tego, aby wziąć udział w wyprawie. Cóż zrobić... tylko szaleniec podjął by się czegoś takiego. Przede wszystkim musze wyrazić swoje uwielbienie względem relacji panujących pomiędzy Aniołami! Są one po prostu genialne i podejrzewam, że właśnie dlatego poczułam się tak bardzo urzeczona. Choć to dopiero moja pierwsza książka z tego cyklu, to już poczułam tę świetną atmosferę, ten klimat. To nie tylko przyjaźń, ale coś znacznie większego. To honor, oddanie, odwaga... Choć domyśliłam się, że ich przeszłość nie zawsze była kolorowa, pojawiały się pomiędzy nimi zgrzyty, tak jednak nie da się ukryć, że są wspaniałą ekipą. Cudownie było choć na chwilę stać się jej częścią. Kossakowska w znakomity sposób wykreowała swoje postaci i wierzę, że w poprzednich tomach jest to odczuwalne jeszcze bardziej i na pewno niebawem się o tym przekonam! Sama fabuła jest równie intrygująca. Autorka nawiązuje nieco do hinduskiej mitologii i wprowadza wiele pojęć z tego zakresu, chwilami nie do końca zrozumiałych, jeżeli ktoś tych klimatów nie zna. Ale nie ma obaw! Na końcu książki jest słowniczek, który wszystko wyjaśnia! Takie połączenie hinduizmu z anielską wyprawą jest naprawdę ciekawym połączeniem. Oryginalnym i porywającym. Choć akcja toczy się tempem raczej umiarkowanym, tak ekspedycja na swojej drodze napotyka sporo przeszkód i wrogów, którzy przeszkadzają im w osiągnięciu głównego celu. Zdecydowanie nie mogą narzekać na nudę, ale muszą brać pod uwagę fakt, że droga nie jest usłana różami. Jest w tym pewna dawka nieprzewidywalności i zaskoczenia, co idealnie pasuje do całości. A zakończenie? Jest mocne, poruszające, ale no weźcie... Przecież wiadomo, że to tak nie może być! Bramy światłości to znakomita powieść. Uświadomiła mi, jak wielki błąd zrobiłam z tym, że tak długo zwlekałam z zapoznaniem się z twórczością Kossakowskiej. Jej twórczość wywarła na mnie spore wrażenie i myślę, że w najbliższym czasie koniecznie zapoznam się z poprzednimi tomami serii. Cieszę się, że pojawił się ten tom, bowiem okazał się być mocną motywacją. Co ciekawe, nie miałam najmniejszych problemów ze zrozumienie historii w niej zawartej, mimo nieznajomości poprzednich części. Co nie zmienia faktu, że z ogromną przyjemnością się z nimi zapoznam, aby jeszcze bardziej zagłębić się w tym uniwersum! Gorąco polecam! www.bookeaterreality.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - EmnildaAmelberga
EmnildaAmelberga
Przeczytane:2018-05-31, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 12 książek 2018,

Pierwszy tom "Bram Światłości" rozpoczyna kolejne przygody bohaterów, dobrze nam znanych z poprzednich części. Tym razem okazuje się, że znaleziono miejsce pobytu Pana. Wyrusza tam ekspedycja, która ma sprawdzić, czy jest to prawda. Książka wciąga od samego początku do końca. Obserwujemy ciekawe przygody Skrzydlatych i ich towarzyszy, którzy wędrują po odległych, pełnych niebezpieczeństw krainach, napotykając co rusz na nowe, coraz groźniejsze stwory. Mamy tutaj też odrobinę humoru, bijatyk i tajemnic. Pierwszy tom "Bram Światłości" jest kolejną, dobrą częścią pełną akcji i ciekawych postaci. Nie ma tutaj ani chwili nudy, a cała historia zachęca do śledzenia dalszych losów postaci.

Link do opinii
Avatar użytkownika - nureczka
nureczka
Przeczytane:2017-03-18, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2017,

Wiem, że kobietom wieku się nie wypomina. Kobieta ma tyle lat, na ile wygląda. Nie da się jednak ukryć, że nie od dziś Maja Lidia Kossakowska swą twórczością dostarcza czytelnikom wielu niezapomnianych przeżyć. O ile Wikipedia nie kłamie (a nie mam powodów, by w tej kwestii jej nie wierzyć), w tym roku, w styczniu, minęło 20 lat od debiutu autorki na łamach niezapomnianego Fenixa. Aż się łza w oku kręci.

Nie ma w tym nic dziwnego, wszak Kossakowska pisze dobrze, a dobre teksty wybronią się zawsze, bez względu na mody, trendy i kryzysy rynku literackiego. Zaskakuje co innego, to mianowicie, że po tylu latach autorka nadal trafia do serc i gustów młodych miłośników fantastyki. Zazwyczaj (poza typową „młodzieżówką”, a nie o takiej literaturze tutaj  mowa) czytelnicy starzeją się wraz ze swym ulubionym twórcą. Jak autorka  to robi, że nie tracąc starych fanów pozyskuje wciąż nowych, tych z młodego pokolenia? Myślę, że po przeczytaniu „Bram światłości” znalazłam odpowiedź na to pytanie. Sekretem Kossakowskiej jest młody duch. Udało jej zachować się to, co jest istotą młodości – ogromną wrażliwość i emocjonalność, ocierającą się wręcz czasami o młodzieńczą afektację. W twórczości  tej pisarki nie ma nic z charakterystycznego dla osób dojrzałych spokoju, akceptacji czy pogodzenia się z losem.

Takie właśnie są postaci „Bram światłości”. Pełne emocji, które skłonniśmy przypisywać młodym: miłości, nienawiści, tęsknoty, gniewu, buntu.  Przedwieczne istoty, stworzone przez Jasność  zanim jeszcze powstała Ziemia, nie mają w sobie nic ze spokojnych staruszków. Choć lata wywarły na nich swoje piętno, to nadal  kochają i nienawidzą  całym jestestwem. Może tylko z wiekiem stają się coraz bardziej rozgoryczone i zgorzkniałe.

„Bramy Światłości” to powrót autorki do cyklu anielskiego. Powroty, jak wiadomo, bywają ryzykowne.  Bardzo łatwo wpaść w pułapkę odcinania kuponów, powtórzeń i wtórności. Kossakowska dość zgrabnie wybrnęła z sytuacji, przedstawiająca czytelnikowi niby to samo uniwersum, a jednak zupełnie odmienne. Tym razem wysłała bohaterów do tajemniczych Stref Poza Czasem.  Nowe miejsce, nowe światy, to wspaniałe pole do popisu dla pisarki, której zdolność kreowania światów połączona z dogłębną znajomością mitów narodów świata jest wręcz niesamowita . Tym razem, za kanwę posłużyło mitologia hinduska, doprawiona szczyptą wierzeń innych ludów. Jak to u Kossakowskiej bywa, stare wierzenia nie zostały podane wprost, lecz zostały smakowicie przetworzone. Stąd i duży rozrzut lokacji – od mrocznego Lasu Noży po landrynkowy „kalafiorowy pałac” (ten ostatni koncept urzekł mnie totalnie). Całość przesiąknięta jest specyficznym dla twórczości Kossakowskiej magiczno-mrocznym nastrojem.

Nie na darmo  przed chwilą użyłam znanego z gier komputerowych terminu „lokacja”, bo konstrukcja fabuły przypomina nieco quest. Bohaterowie mają do wykonania zadanie (konkretnie odnalezienie Stwórcy, który opuścił Królestwo).  By osiągnąć cel przemierzają coraz bardziej niesamowite krainy, co i rusz wpadając przy tym w tarapaty. Gdyż już jako tako wykaraskają się z kłopotów, natychmiast wpadają w kolejne. Akcja toczy się wartko, a gdyby tego było mało, gdzieś tam, w tle – w Królestwie  i w Głębi – trwają niekończące się intrygi polityczne.

Czyżby książka nie miała wad? No, nie byłabym sobą, gdybym się jednak do czegoś nie przyczepiła. Zabrzmi to może dziwnie, ale nieszczególnie przypadły mi do gustu początek i koniec, gdyż skażone zostały typowymi wadami ciągutkowego cyklu.

Od wydania poprzedniego tomu cyklu anielskiego (chodzi mi, oczywiście, o „Zbieracza burz”) upłynęło około siedmiu lat.  Można wiec podejrzewać, że czytelnicy to i owo zapomnieli. Niektórzy zapomnieli pewnie wszystko. Autorka jest tego świadoma i dlatego przez początkowe kilkadziesiąt stron co i rusz przypomina nam wydarzenia z przeszłości.  Muszę przyznać, że choć rozumiem po co ten zabieg, to nieco mnie te powtórzenia zeźliły, bo z lekka wiały nudą. A może sama jestem sobie winna, bo kilka dni temu przypomniałam sobie cały cykl anielski i wszystko doskonale pamiętałam?

A koniec? No cóż. Jako osoba starej daty przyzwyczajona jestem, że wraz z końcem tomu kończy się też jakaś historia. Owszem, zakończenie może być otwarte, może je zwieńczyć jakiś cliffhanger (konia z  rzędem temu, kto podpowie mi jakiś zgrabny, polski odpowiednik tego potworka), jednakże coś powinno się skończyć. Tymczasem tutaj mam wrażenie, że autorka (bądź wydawca) przecięli  siekierą książkę, nie bacząc na treść, a jedynie uderzając  ostrzem gdzieś po środku, coby można było sprzedać dwie książki zamiast jednej.

Ponarzekałam, ponarzekałam, a teraz nie pozostaje mi nic innego, jak niecierpliwie oczekiwać na tom drugi. Pewnie nie będę jedyną osobą, która czeka.

Link do opinii
Avatar użytkownika - slownyswiatseraf
slownyswiatseraf
Przeczytane:2018-05-09, Ocena: 5, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - NaWidelcu
NaWidelcu
Przeczytane:2017-05-09, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki na 2017, Mam,
Inne książki autora
Czerń
Maja Lidia Kossakowska0
Okładka ksiązki - Czerń

Malaria szepcze do mnie czule, lód w mojej głowie zaraz rozsadzi mózg, czuję jak tyka niewidzialny zegar uzbrojonej bomby. Krwi!!! Korespondenci wojenni...

Zakon Krańca Świata t. 2
Maja Lidia Kossakowska0
Okładka ksiązki - Zakon Krańca Świata t. 2

Lars Bergson jest Grabieżcą u szczytu sławy i możliwości, swobodnie poruszającym się między wymiarami, jednak nic nie trwa wiecznie. Tym razem szczęście...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Z pamiętnika jeża Emeryka
Marta Wiktoria Trojanowska ;
Z pamiętnika jeża Emeryka
Obca kobieta
Katarzyna Kielecka
Obca kobieta
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Oczy Mony
Thomas Schlesser
Oczy Mony
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Rok szarańczy
Terry Hayes
Rok szarańczy
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy