Apokalipsę zapowiadano od wieków. Miał nadejść gniew Boży. Miała wybuchnąć wojna atomowa, zaraza albo zapanować efekt cieplarniany. Mieli przybyć obcy. Wody miały zmienić się w krew, a Anioł Zagłady złamać pieczęć. Każda religia, gazeta i filozofia wieszczyła zagładę na swoją miarę. Pewnego roku, w noc Jesiennego Przesilenia wydarzyło się to wszystko naraz. Każdy dostał taką Apokalipsę, jakiej się spodziewał.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2005 (data przybliżona)
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 488
Język oryginału: polski
Ilustracje:Dark Crayon/Dominik Broniek
Świetnie napisana. Ciekawa od początku do końca. Ludzkość upadła, nieliczni mogą prezenoscić się do świata bogów, skąd kradną wartościowe rzeczy. Bycie grabieżcą to trudny i niebezpieczny zawód.
W pierwszym tomie "Zakonu Krańca Świata" zapoznajemy się z Larsem Bergensonem. Grabieżcą, który wplątuje się przypadkowo w sytuacje, powodujące sporo komplikacji w jego, do tej pory, dość uporządkowanym życiu. Cała historia opiera się na nawet oryginalnym pomyśle. Stykamy się tutaj ze światem po wielkiej tragedii. Ciekawym światem, choć czuć niedosyt i podczas lektury odczuwa się chęć, aby zdradzono nam o nim coś więcej, dokładniej go opisano. Przygody głównych bohaterów wciągają, chociaż zdarzają się nudniejsze momenty. Na szczęscie nie trwają długo i dość szybko możemy cieszyć się dalszymi, intrygującymi przygodami. Mamy tutaj różne postaci, bardziej lub mniej ciekawe, a nawet irytujące - jak Miriam, którą to postać ciężko ścierpieć w wielu momentach. Książka ogólnie dobra, chociaż po przeczytaniu odczuwa się niedosyt i pojawia się myśl, że mogło być lepiej. Mimo to warto poświęcić jej chwilę.
Zachwycona jestem. Na okładce przeczytałam, że trochę z Matrixa, trochę z Mad Maxa i trochę z Fallouta, ale tak udanej mieszanki się nie spodziewałam. Na świecie zniszczonym przez Armageddon, ci co przetrwali próbują odbudować cywilizację, ale na razie są zawieszeni w miastach jak z filmu "Jestem Legendą" i wśród wierzeń sekciarsko plemiennych. Ze zdobyczy nauki nie ostało się prawie nic. Jednak są osoby które potrafią przenikać do świata wybrańców (ocalonych z apokalipsy) i przenosić stamtąd przedmioty potrzebne na ziemi do odbudowania cywilizacji. Nasz główny bohater jest właśnie takim Grabieżcą. Jest też wyjątkowym człowiekiem z innego względu. Wygląda na to, że nie wszystkie religie osiągnęły swój koniec świata. Jakaś mistyczna siła wciąż nie opuściła Ziemi i wzywa naszego bohatera. Może nawet uda mu się uratować świat... ale niestety muszę złapać najpierw drugi tom :-(
Maja Lidia Kossakowska z niezrównaną wirtuozerią tkała z każdej opowieści barwny, żywy gobelin. Obraz tej historii, niczym kasandryczna przepowiednia,...
Sztuka walki – najważniejsza ze sztuk? Nie ma ucieczki przed przeznaczeniem. Mroczny cień śmierci wyłania się z każdą chwilą, niespodziewanie. ...
Ocena: 5, Chcę przeczytać,
Berg jest twardym mężczyzną i ponad wszystko ceni sobie niezależność. Kiedy nieoczekiwanie jego los splata się z młodziutką Miriam, jego życie zmienia się nieodwracalnie. Podróże między wymiarami i zdobywanie coraz to nowych pryzów, już nie jest na pierwszym miejscu, a Grabieżca musi mocno się wysilić, by ocalić wychowanice sekty i samemu przy tym nie zginąć.
„Zakon Krańca świata” to prawdziwy mix gatunków. Szalone Urban fantasy, czyli jeden z mich ulubionych gatunków, wiedzie tu prym. Mamy sporo magii, czy też nadnaturalnych zdolności. Dodatkowo mogłabym powiedzie, że jest to również dystopia. Autorka miała genialny, i co najważniejsze, oryginalny pomysł!
Świat jaki wykreowała Pani Kossakowska jest przerażający i przygnębiający. Koniec świata to moment, który nieodwracalnie zmienił oblicz ziemi i zniszczył bezcenną technologię. Świat, w którym system hydrauliczny i możliwość korzystania z prawdziwej łazienki jest luksusem, na który mogą pozwolić sobie nieliczni. A jeśli czegoś brakuję, należy tego szukać. Berg jest Grabieżcą, a gildia, która go wyszkoliła przestała istnieć, dlatego Berg działa samotnie, bo pozyskiwanie, to dochodowy biznes. Podróż do innego wymiaru jest niebezpieczna, lecz w innych światach można znaleźć wartościowe i pełne informacji rzeczy. Dodatkowo wszędzie można natknąć się na stwory żądne krwi.
Berg nie jest subtelnym mężczyzną. Tak właściwe, to momentami bardzo mocno mnie denerwował. Zwracał się do Miriam wulgarnie, co niemożliwie mnie irytowało. Jednak pod tą oschłością skrywa się przyzwoity facet, który chwilami potrafi zaskoczyć. Miriam bardzo często zachowuję się jak nierozważna wariatka, lecz wychowała się w sekcie, gdzie doznała wielu krzywd i można jej to wybaczyć. Urocza i nieświadoma praw rządzących światem, szybko musi odnaleźć się w nowej sytuacji. Ma wielki talent i po wielu perypetiach, to Berg zaczyna ją szkolić. Dziewczyna mnie intryguję i jestem szalenie ciekawa, jak potoczą się jej losy w przyszłość, bo sytuacja w jakiej znalazła się pod koniec tej powieść, nie napawa optymizmem.
„Zakon Krańca Świata” to lektura, którą docenią panowie, bo akcja wre, dialogi są cięte, język ostry, a sam Berg nieokrzesany. Nie jest to również romans. Relacje Berga i Miriam są bardzo skomplikowane. Mężczyzna niby jej nie lubi i wiecznie narzeka na jej obecność, a mimo to dba o nią. Autorka tworzy nieco surowych bohaterów, których nie zawsze darzy się sympatią, ale ich los nie jest obojętny czytelnikowi, dlatego trudno oderwać się od lektury.
Początek książki był dla mnie trudny, bo została wrzucona w sam środek akcji i to do świata, który bardzo mocno różni się od naszego i byłam zdezorientowana. Dopiero po kilkunastu stronach odnalazłam się w tej historii i bardzo spodobało mi się to, co zaserwowała czytelnikom autorka.
„Zakon Krańca Świata” doczekał się wznowienia i w pełni zasłużenie, bo nadal książka tętni świeżością i oryginalnością. Lektura idealna dla miłośników ostrego fantasy! Dodatkowo w książce znajdziecie ilustrację, które są świetnym dopełnieniem! Polecam 7 /10!