Zabicie Ostatniego Imperatora, by obalić Ostatnie Imperium, było właściwym krokiem, prawda? Wraz z powrotem zabójczej formy wszechobecnych mgieł, wzmagającymi się opadami popiołów i coraz potężniejszymi trzęsieniami ziemi, Vin i Elend zaczynają mieć wątpliwości. Przed wieloma laty Zniszczeniu - jednej z pierwotnych istot, które stworzyły świat - obiecano prawo do unicestwienia wszystkiego, co istnieje. Teraz, gdy Vin została podstępem nakłoniona do uwolnienia go ze Studni Wstąpienia, Zniszczenie pragnie wyegzekwować swoje prawo.
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2011-03-04
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 784
Tytuł oryginału: The Hero of Ages
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Anna Studniarek-Więch
"Bohatera wieków" zaczęłam czytać jeszcze na wakacjach. W rapewnym momencie objętość tej powieści oraz stres spowodowany nową pracą sprawiły, że w ciągu ostatnich miesięcy wolałam sięgać po cieńsze i nieco lżejsze powieści. Jednakże ostatnio poczułam, że chciałabym wrócić do tej historii - tak też zrobiłam.
"Bohater wieków" jest zakończeniem trylogii, która należy do uniwersum dot. Ostatniego Imperium. Z tego co kojarzę zarówno powyższa książka, jak również dwa poprzednie tomy ("Z mgły zrodzony", "Studnia wstąpienia") należą do tak zwanej pierwszej ery. Nie chcę wspominać Wam o fabule, dlatego też jeżeli jeszcze nie kojarzycie tej serii to odsyłam Was do dwóch notek o poprzednich tomach, które pojawiły się na moim blogu i które macie podlinkowane powyżej.
Natomiast jeżeli chodzi o moje wrażenia odnośnie "Bohatera wieków" to ja jestem w tej książce absolutnie zakochana. Jest to część, w której oprócz świetnej historii zmusza nas do zastanowienia się nad sensem religii w życiu człowieka oraz jej rolą w życiu społecznym oraz politycznym. Dodatkowo autor konfrontuje nas z problemami moralnymi dotyczącymi podejmowanych decyzji, które mają ogromną rolę w zdobywaniu władzy oraz zapanowaniem nad chaosem. Bo czy zabicie człowieka może być usprawiedliwione wyższym dobrem? Czy poświęcenie życia i zdrowia jednostki można usprawiedliwić walką o życie i lepszy byt ogółu? Te i wiele innych pytań zadawałam sobie czytając szczególnie drugą połowę książki.
Poza tym w tej części autor zmienia nam perspektywę odnośnie wydarzeń z poprzednich tomów, które nabierają zupełnie nowy wydźwięk. I przyznam Wam się szczerze, że po lekturze "Bohatera wieków" mam ochotę wrócić do "Z mgły zrodzonego", żeby spojrzeć na wydarzenia z tego tomu z nowej perspektywy. Jednakże powrót do tej powieści zostawię sobie raczej na wakacje, albo jakieś inne dłuższe wolne.
Na koniec chcę jeszcze wspomnieć, że zakończenie ma słodko - gorzki smak i złamało mi serce. Nie tego się spodziewałam - chociaż patrząc na zakończenia dwóch poprzednich części można to przewidzieć. W każdym razie "Bohater wieków" będzie jedną z najlepszych książek przeczytanych w tym roku, w dodatku wiem, że do całej serii będę co jakiś czas wracać. Jednakże zapewne zanim to zrobię sięgnę po książki z tak zwanej Drugiej Ery.
Nietuzinkowa historia, nagłe zwroty akcji i świetnie wykreowani bohaterowie. Tak określiłabym trylogię "Zrodzongo z Mgły". Otwierając książkę zostajesz wciągnięty do niesamowitego świata magii czerpanej z metali. Tak, z metali. Tych których znamy jak złoto, żelazo, stal, miedź itd. czy też z tajemniczego atium. Niestety świat pełen magii, ma również mnóstwo kłopotów, z którymi muszą poradzić sobie nasi bohaterowie. Brandon doskonale wykreował ich psychiki, dzięki czemu wydają nam się realistyczni. Ich wewnętrzne bitwy nie są nam obce. Czytając tą serię, razem z nimi uczyłam się, odkrywałam, cieszyłam się i umierałam. Gorąco polecam trylogię "Zrodzonego z Mgły". Nie będziecie się przy niej nudzić.
Drugi tom trylogii Sandersona zakończył się w sposób, który wręcz wymusza rzucenie się łapczywie na zwieńczenie całej historii, jakim jest „Bohater wieków”.
Minął rok od wydarzeń ze „Studni wstąpienia. Vin i Eland próbują poskładać w całość resztki Imperium pod rządami tego ostatniego. Ukochany Vin w końcu zdecydował, że pewne formy tyranii są dopuszczalne w obliczu zbliżającej się niszczycielskiej siły pragnącej zagłady świata. Przez ten czas populacja ludzi drastycznie zmalała, coraz gęstsze mgły wyniszczają plony, przynosząc głód.
Gdyby tego było mało, Inkwizycja nadal zabija skaa, szerząc coraz większy terror, a tajemniczy przeciwnik zaciska swoją pętlę wokół malejącej liczby gotowych stawić mu czoła przeciwników. Szybko zmieniające się realia powodują bezradność: „Jesteśmy, jak dzieci, grające w grę, która podpatrzyły u rodziców, lecz nieznające jej zasad. A nasz przeciwnik stworzył tę grę.”
Wolność nadeszła, czy jednak pozostało choć trochę czasu, by się nią nacieszyć? Imperium ponownie stało się miejscem pełnym strachu i śmierci, tyle, że z „bonusem” w postaci enigmatycznego zagrożenie gotowego uderzyć w każdej chwili. Widzimy, jak wypaczane są ideały Kelsiera, jak jego nauki wykorzystywane są w celu zagarnięcia władzy, jak niszczeje jego dziedzictwo.
Świat dookoła naszych bohaterów dosłownie się rozpada. Obserwujemy ze współczuciem, jak kolejne plany ocalenia rozbijane są w pył. Drużyna nieco szalonych rabusiów skonfrontowana zostaje z konsekwencjami zabicia Ostatniego Imperatora. Autor jasno pokazuje, że pozornie dobra decyzja okazała się być dosłownie zabójcza, nie tylko dla bohaterów, ale w konsekwencji dla całego ludzkości. Tyran był niewyobrażalnym złem, ale złem spajającym w całość świat. Jego powykrzywiane i wypaczone przez szalony rozum zasady nie pozwalały, by coś jeszcze gorszego wydostało się na wolność, dążąc do destrukcji wszystkiego na swojej drodze.
„Bohater wieków” koncentruje się w dużej mierze na postaciach do tej pory drugoplanowych, wzbogacając w ten sposób fabułę, ale pozwalając ewoluować także postaciom z pierwszego planu. Przykładem jest choćby Vin, która : „ (…) jakimś cudem, między upadkiem królów i zagładą świata stała się kobietą”. Eland w końcu przestał być pokojowo nastawionym do życia idealistą i stał się człowiekiem gotowym dokonywać tragicznych wyborów.
Sanderson w końcu pozwala nam także zobaczyć, jak powstawał jego świat: rzeczywistość w której z nieba spada popiół, a krwawe słońce oświetla lichą roślinność, wśród której próżno szukać kolorów. Seria wydarzeń zapoczątkowana w pierwszym tomie nareszcie znajduje logiczne wyjaśnienie, a pisarz uchyla rąbka tajemnicy leżącej u genezy powstania istot zamieszkujących Imperium. Wszelkie niejasności zostają w końcu wyjaśnione, stając się elementem logicznego i spójnego świata przedstawionego.
A zakończenie trylogii… zakończenie pozostawia czytelnika wniebowziętego rozwiązaniami fabularnymi i spragnionego kolejnych tomów.
Natura świata jest taka, że tworząc coś, często niszczymy coś innego".
Blisko 800 stron przemyślanej historii. Trochę o polityce i religii, trudnych decyzjach i przeznaczeniu. Czasem przesadnie rozwlekle, irytuje też rogowski sznyt.
Świetne zakończenie jednej z najlepszych serii fantasy. Sanderson po raz kolejny udowadnia, iż jest mistrzem gatunku. Trzyma w napięciu, bawi, wzrusza. Nie sposób nie kochać bohaterów i samej książki.
NEWCAGO JEST WOLNE. NIEZWYCIĘŻONY EPIK STALOWE SERCE NIE ŻYJE. I ZGINĄŁ Z RĘKI CZŁOWIEKA - DAVIDA CHARLESTONA... Wyeliminowanie Stalowego Serca miało...
W zdewastowanym świecie przyszłości superbohaterowie są dla ludzkości przekleństwem. Dziesięć lat temu pojawiła się na niebie Calamity. Był to impuls...