Drugi po "Metodzie Krokodyla" tom serii o inspektorze Lojacono popularnego włoskiego autora kryminałów. Na jej podstawie zrealizowano popularny serial kryminalny we włoskiej państwowej telewizji Rai 1.
Żona znanego notariusza zostaje zamordowana we własnym domu. Narzędziem zbrodni jest szklana kula, jedna z wielu, które zbierała kobieta. Nie ma śladów walki ani nic nie wskazuje na brutalne wtargnięcie. Czy ofiara znała mordercę? Pierwszym podejrzanym jest notariusz; ma kochankę, która domaga się, by porzucił żonę i związał się z nią oficjalnie.
Sprawą zajmuje się inspektor Lojacono przeniesiony do komisariatu w podupadłej dzielnicy Pizzofalcone, gdzie zgromadzono ekipę ,,bękartów", czyli funkcjonariuszy niemile widzianych w innych placówkach. Mają zastąpić poprzednią obsadę, zamieszaną w skandaliczne przestępstwo narkotykowe. Jednocześnie dwoje policjantów sprawdza dziwne zgłoszenie dotyczące tajemniczego mieszkania w bloku, gdzie jak się wydaje, więziona jest młoda kobieta.
Czy przypadkowa zbieranina nieudaczników będzie w stanie zgrać się na tyle, by z sukcesem doprowadzić do końca obydwie te sprawy? Czy uda im się odzyskać zszarganą przez poprzedników reputację, by ocalić komisariat w Pizzofalcone?
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2019-07-17
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: I Bastardi di Pizzofalcone
"Słowa kłamią, milczenie nie."
Książka na sympatyczny wieczór czytelniczy, przyjemnie się przez nią przepływa, potrafi wciągnąć i zaangażować, a przy tym wprowadzić w ujmujący, choć mroczny i zamglony klimat, ze szczyptą czarnego humoru. Doskonale wyczuwa się włoski smak kryminału i mafii. Pikanterii nadaje ciekawy pomysł na nietuzinkowych bohaterów, zajmujących się profesją policyjną, nieco oderwanych od poprawnej rzeczywistości, bazujących na ekscentrycznych zachowaniach, dodatkowo z wątpliwymi przymiotami i intrygującymi przywarami. Zbiór różnorodnych osobowości musi wywoływać iskry i stany zapalne, ale jednocześnie nadawać osobliwe brzmienie przygodzie. Jestem ogromnie zainteresowana, jak dalej potoczą się losy wyjątkowego komisariatu z Pizzofalcone, działającego w jednej z najbardziej podłych dzielnic Neapolu, gdzie korupcja zatacza szerokie kręgi, także wśród policyjnych służb. Jeśli chodzi o konstrukcję zagadki kryminalnej, to również i ona brzmi zachęcająco, dobrze bawimy się podczas interpretowania wskazówek, wysuwania przypuszczeń i domysłów. Zakończenie spełnia oczekiwania, niesie wyczekiwane elementy niepewności i zaskoczenia.
Zamordowanie żony cenionego i wpływowego notariusza uruchamia duch jedności i walki wśród członków komisariatu w Pizzofalcone. Nowy szef i jego nowi podwładni starają się nie tylko udowodnić przydatność w zawodzie, lecz też przekonać władze, że ich miejsce pracy jest potrzebne, w przeciwieństwie do skompromitowanych poprzedników stawiają na kreatywność i skuteczność. Reputację niełatwo odzyskać, na szacunek trzeba zapracować, podobnie na przychylność topowych szefów i zaufanie zdegustowanej lokalnej społeczności. Śledztwo nie należy do łatwych, pojawiają się ciekawe tropy, ale zwodzą na manowce. Trzeba wykazać się cierpliwością, sprytem i nieszablonowością w działaniu. Przydaje się też intuicja i pomysłowość. Jako obcy sobie nawzajem i otoczeniu, którzy nie znają miejsc, nie mają kontaktów, muszą rozwiązać wyjątkowo skomplikowaną sprawę zabójstwa, kierując się wyłącznie logiką.
bookendorfina.pl
Na komisariacie w Pizzofalcone pojawia się grupa policjantów, którzy zostali delegowani z dotychczasowych miejsc pracy. Mają za zadanie ocalić komisariat o złej reputacji przed zamknięciem. Ich poprzednicy zostali wydaleni ze służby za przywłaszczenie narkotyków a dla nich samych przeniesienie tutaj jest raczej karą niż wyróżnieniem. Wkrótce dochodzi do morderstwa i nasi bohaterowie otrzymują szanse na udowodnienie swych umiejętności.
"Bękarty z Pizzofalcone" to książka, która bardzo mnie zaskoczyła. To niezwykle oryginalny kryminał, w którym osobiste historie bohaterów i relacje między nimi stają się ważniejsze niż samo śledztwo. Zabieg ten początkowo budził u mnie zdziwienie a nawet rozczarowanie ale ostatecznie okazał się być przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Nieśpieszna ale pełna niepokoju i napięcia akcja zbudowała niepowtarzalny klimat i sprawiła, że nagłe zwroty akcji, szalone pościgi czy nawet krwawe morderstwa okazały się zbędne. Oprócz głównego wątku morderstwa znajdziemy też dwa poboczne wątki związane z innymi sprawami kryminalnym, które pozwalają na chwilę odetchnąć i poznać to co najważniejsze, czyli naszych bohaterów. To książka, której zdecydowanie najmocniejszą stroną są barwni i różnorodni bohaterowie. Nikt z nich nie jest idelany, każdy ma swoje zasługi i rysy na karierze a wszyscy razem tworzą zespół, który jest gotów zdobywać góry. Pełni niedoskonałości oraz osobistych tragedii zrobią wszystko aby udowodnić, że mimo swych ułomności są pełnowartościowymi policjantami. Serdecznie polecam Wam lekturę "Bękartów z Pizzofalcone" i czekam na kontynuację ich losów.
Luigi Alfredo Ricciardi, komisarz neapolitańskiej policji, ma niezwykły dar: widzi cierpienie umierających i słyszy ich słowa. Przy pomocy swego wiernego...
Neapol, rok 1931. Kończy się marzec, ale wiosny jeszcze ani śladu. Przez miasto razem z lodowatym wiatrem przebiega wiadomość: Arnoldo Vezzi, wielki tenor...
Przeczytane:2019-11-17,
Nowa sprawa i nowe towarzystwo. Inspektor Lojacono znowu w akcji.
“Bękarty z Pizzofalcone” to druga część serii z inspektorem Lojacono. Jej poprzedniczka zrobiła na mnie dobre wrażenie i pozwoliła sądzić, że kolejne spotkanie będzie jeszcze ciekawsze. I rzeczywiście nie miałam powodów do narzekania.
Nie da się ukryć, że obydwie powieści sporo łączy- główny bohater, miejsce, podobny klimat. Te elementy nie rozczarowały mnie za pierwszym razem, dlatego i teraz chętnie do nich powróciłam. Inspektor Lojacono to doświadczony i niesprawiedliwie potraktowany bohater z dużym potencjałem. Odważny, bystry, potrafiący wykorzystać sytuację. Nawet w przypadku znalezienia się w takim, a nie innym miejscu. Włoski klimat czuć tutaj bardzo wyraźnie, choć akurat miejsce osadzenia akcji nie jest przyjazne. Lojacono tam pasuje, dobrze wpisuje się w te ulice, a one wydają się stworzone dla niego. Cieszę się, że ta włoska atmosfera pierwszej części ma się dobrze.
Pewnych podobieństw można również doszukać się w budowaniu fabuły. Akcja toczy się wartko, a poszczególne wątki zostają szybko wyjaśnione. Autor nie traci czasu, nie sięga po niepotrzebne szczegóły. Podąża wybraną ścieżką, dobrze wiedząc, co chce zaproponować swojemu czytelnikowi. Płynność akcji wpływa również na tempo, w jakim powieść poznajemy. Jednym słowem- szybko i przyjemnie.
„Bękarty z Pizzofalcone” to kolejna interesująca kryminalna zagadka. Autor skupia się na różnych wątkach i różnych bohaterach. Smaczku historii dodaje sposób jej przedstawienia. De Giovanni zdecydował się bowiem na wielotorową narrację, która pobudza ciekawość i zatrzymuje czytelnika przy powieści. Dzięki temu możemy również spojrzeć nieco inaczej na poszczególne postacie oraz samego mordercę.
Kolejne spotkanie z inspektorem Lojacono wypadło bardzo interesująco. Polubiłam tego bohatera i cieszę się, że powrócił. Autor urozmaicił akcję książki decydując się na wprowadzenie nowych bohaterów, ale to jednak ten inteligentny mężczyzna wciąż gra rolę pierwszoplanową, co wypada jak najbardziej na plus. Szczególnie, że to postać, która wywołuje bardzo pozytywne emocje.
„Bękarty z Pizzofalcone” to krótka i treściwa historia. Nie miałabym nic przeciwko, żeby autor nieco wydłużył swoją opowieść, a może nawet trochę ją skomplikował. Niemniej uważam, że warto poświęcić wieczór albo dwa, by przenieść się na chwilę na niebezpieczne włoskie ulice.