Pierwsza powieść neapolitańskiej serii o inspektorze Giuseppe Lojacono.
Współczesny Neapol, miasto zachwycające widokami, ale upadłe, rządzone przez bezwzględne gangi, nieprzyjazne dla mieszkańców, niezrozumiałe dla obcych, gdzie każdy zajmuje się własnymi sprawami. Z atmosferą niczym w filmach Vittoria De Sici. To właśnie tutaj zostaje karnie zesłany inspektor Giuseppe Lojacono, policjant z Sycylii, oskarżony o rzekomą współpracę z mafią. Odsunięty od poważnych spraw, marnuje czas na komisariacie, grając na komputerze, i rozpamiętuje swoją krzywdę. Kiedy w mieście dochodzi do zabójstwa młodego chłopaka, a wkrótce dziewczyny, Lojacono domyśla się, co może łączyć obie śmierci. Piękna prokurator Laura Piras na własną rękę angażuje inspektora do śledztwa.
Czy uda im się złapać mordercę, tajemniczego Krokodyla, który na miejscu zbrodni zostawia zużyte chusteczki?
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2019-01-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: Il metodo del coccodrillo
Język oryginału: włoski
Tłumaczenie: Paweł Bravo
"Metoda krokodyla" to pierwsza część serii "Bękarty z Pizzofalcone", której druga część miała niedawno premierę.
Główny bohater Giuseppe Lojacono został w rodzinnej Sycylii oskarżony o współpracę z mafią i karnie przeniesiony do Neapolu. Tam też rozgrywa się akcja książki. Gdy dochodzi do serii morderstw młodych ludzi policja podejrzewa mafijne porachunki, ale Lojacono jako jedyny ma inne zdanie na ten temat. Morderca na miejscach zbrodni pozostawia po sobie niecodzienny ślad - zużyte na otarcie łez chusteczki, przez co zyskuje sobie miano Krokodyla.
Ten włoski kryminał jest bardzo mroczny, czuć w nim gęstą, gorącą atmosferę włoskiej mafii. Krótkie rozdziały wyjątkowo nie przyspieszają tempa akcji, ale pokazują różne perspektywy, kilku bohaterów powiązanych z wydarzeniami. Już pod sam koniec książki, gdy rozpoczyna się wyścig z czasem akcja nieco przyspiesza, a pomimo to zabrakło mi w tej lekturze napięcia, i dreszczyku emocji. Sam główny bohater jest postacią nostalgiczną, zamkniętą w sobie. Jest błyskotliwy i inteligentny, ale też jak na głównego bohatera dosyć wycofany. Książka ma bardzo specyficzny klimat, który chyba nie do końca mnie przekonał. Nie czytałam jej z zapartym tchem, czekając co za chwilę się wydarzy. Przyznaję też, że dla mnie zawsze trudne jest rozpoznanie się w bohaterach książek nieanglojęzycznych - umykają mi nazwiska/przezwiska, do których zupełnie nie mam pamięci, a przez to czyta mi się bardzo ciężko bo najzwyczajniej zapominam kto jest kim, a im więcej bohaterów i przeskoków fabularnych z miejsca na miejsce, tym trudniej mi się czyta. Jest to zdecydowanie lektura dla fanów tego typu historii i takiego klimatu. Mnie niestety nie urzekła.
Bardzo się cieszę, że wydawnictwo zdecydowało się wydać książkę „Metoda Krokodyla”. Do sięgnięcia po właśnie tę pozycję zachęcił mnie przede wszystkim jej opis. Zastanawiałam się, dlaczego morderca został nazwany właśnie Krokodylem. W żadnym z kryminałów nie spotkałam się także z tym, że morderca na miejscu zbrodni celowo zostawia jakiś ślad. Nasz Krokodyl wszędzie tam, gdzie się pojawia i dochodzi do morderstwa, pozostawia zużyte chusteczki higieniczne. Dlaczego? Podczas lektury nie chciało mnie także opuścić jedno pytanie: dlaczego Krokodylu zabijasz?
Fabułę poznajemy nie tylko z perspektywy inspektora. Do głosu zostają dopuszczeni także morderca (i jego rozdziały czytałam z bijącym szybciej sercem, gdyż zwraca się w formie listów do osoby, którą nazywa Ukochaną) oraz ofiary Krokodyla. Interesujące były także fragmenty, w których głos zabierała pewna spodziewająca się dziecka tajemnicza dziewczyna. W tej części jeszcze nie wyrobiłam sobie zdania na temat inspektora, intryguje mnie wątek mafijny związany z jego przeszłością i mam nadzieję, że autor jeszcze do tego wróci. Akcja nie jest tu dynamiczna, nie znajdziemy tu tez pościgów czy strzelanin. Sposób prowadzenia fabuły jest jednak tak lekki, że to wynagradza wszystko. Jedyne, co mogę zarzucić autorowi, to bardzo krótkie rozdziały kończące się w kluczowym momencie i przeskok w narracji do innej osoby i wydarzeń. Zakończenie mnie zaskoczyło oraz bardzo zasmuciło, nie wiem, czy wybaczę autorowi jedną śmierć.
Cała recenzja: http://www.bookparadise.pl/2019/02/metoda-krokodyla-maurizio-de-giovanni.html
Po raz pierwszy zetknęłam się z kryminałem włoskim. Książka nie była zła, ale trochę mnie rozczarowała. Czytało się ją bardzo szybko ze względu na króciótkie rozdziały. Fabuła zbyt pokręcona, retorspekcja mieszała się z teraźniejszością, tak że w pewnym momencie już pomyliłam fakty ze względu na dwie podobne sytuacje, które myślałam, że są ze sobą powiązane, a nie były. Inspektor skradł moją sympatię, jestem ciekawa jego dalszych losów, więc po kolejny tom jednak sięgnę.
Drugi po "Metodzie Krokodyla" tom serii o inspektorze Lojacono popularnego włoskiego autora kryminałów. Na jej podstawie zrealizowano popularny serial...
"Święto Zmarłych" to ostatnia powieść cyklu, którego głównym bohaterem jest komisarz Ricciardi. Jesienią 1931 roku w smaganym deszczem Neapolu znaleziono...
Przeczytane:2019-11-10, Ocena: 4, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku,
Na ulicach Neapolu giną kolejni młodzi ludzie. Całość przypomina dobrze przygotowaną egzekucję. Czy to mafijne porachunki czy bardziej skomplikowana intryga? Rozwiązaniem zagadki zajmuje się upokorzony detektyw.
„Metoda krokodyla” to pierwsza część cyklu Bękarty z Piccofalcone, włoskiego autora Maurizio De Giovanniego. Kiedy sięgałam po tę powieść spodziewałam się interesującego rozpoczęcia nieco egzotycznej kryminalnej serii. Czy rzeczywiście moje oczekiwania nie okazały się zbyt duże? Czy sięgnę po kolejną części?
Jak przystało na dobry początek serii, autor książki pozwala sobie poświęcić nieco więcej miejsca na przedstawienie głównego bohatera. Inspektor Lojacono to doświadczony śledczy po przejściach, który w wyniku wielkiego nieporozumienia i krzywdzącego posądzenia o współpracę z mafią, zostaje zesłany na odległy posterunek i skazany na wykonywanie najnudniejszych obowiązków. Autor w bardzo interesujący i przekonujący sposób pokazał sylwetkę tego bohatera, raz po raz uświadamiając czytelnikom, że mają przed sobą wyrazistą i niebanalną postać.
Takich postaci pojawia się w książce więcej. Giovanni nie oszczędza bowiem kartek i wyobraźni na uświadomienie nam, że w tym temacie nie można mu niczego zarzucić. Obok interesujących śledczych stawia nietypowego mordercę. Kogoś, kto morduje z zimna krwią, ale wydaje się mieć ku temu powód. Jaki? Czy można się wcześniej tego domyślić? A może elementy tej kryminalnej układanki nie chcą się do siebie dopasować przesadnie łatwo?
Podoba mi się, że autor książki już w tej pierwszej części wykazuje się dużą odwagą i swobodą przy budowaniu akcji. W powieści nie brakuje ofiar, a morderca upodobał sobie nastolatków. Taki temat daje pisarzowi duże pole manewru, pozwala się wykazać, ale także może stanowić pułapkę. Moim zdaniem Giovanni sobie w tej kwestii poradził, czyniąc dzięki temu fabułę nie tylko bardziej interesującą, ale również nieco refleksyjną.
Podczas lektury, podobnie, jak książkowy inspektor, próbowałam zrozumieć, co łączy ofiary. I prawdę mówiąc nie było to wcale takie proste zadanie, wydawało się bowiem, że nie ma między nimi powiązań. Czego zatem próbuje dokonać zabójca? W jaki sposób typuje kolejnych nastolatków? Do czego tak długo się przygotowywał? Te pytania towarzyszyły mi bardzo długo, a odkrycie prawdy zajęło sporo czasu i przyniosło uczucie zadowolenia z rozwiązanej zagadki.
„Metoda krokodyla” to przyjemne i stanowiące świetną rozrywkę czytadełko. Nie jest to najlepszy kryminał, jaki czytałam, ale nie mam autorowi tego za złe. Mam jedynie wrażenie, że policyjne śledztwo powinno być nieco bardziej rozbudowane. Choć może mam po prostu żal, że bystry detektyw rozwiązał zagadkę przede mną?