Zbiór baśni towarzyszących bestsellerowej książce Osobliwy dom pani Peregrine zekranizowanej przez Tima Burtona.
Osobliwcy istnieli na świecie, zanim pani Peregrine stworzyła dla nich dom. Opowieści zebrane w tym zbiorze są właśnie o nich.
Zamożni kanibale, księżniczka o wężowym języku, pierwsza ymbrynka - to tylko niektóre z postaci, które pojawiają się w zaskakujących, błyskotliwych, czasem zabawnych, a czasem przerażających opowiadaniach składających się na ten tom. Opowieści o osobliwcach z zamierzchłych czasów zebrał i opatrzył komentarzem niewidzialny Millard Nullings, uczony, kolekcjoner wszystkiego, co osobliwe.
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2017-06-19
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 192
Już po przeczytaniu Osobliwego domu pani Peregrine miałam ochotę zagłębić się w Baśnie osobliwe. Nie zawiodłam się. Książka spełniła moje oczekiwania. Nawet można powiedzieć, że zaskoczyła mnie. Oczywiście, pozytywnie.
Moim zdaniem Baśnie osobliwe to super dodatek do serii Riggs'a. Dzięki nim dowiadujemy się głównie wielu ciekawostek. Zostajemy na dłużej w osobliwym świecie. Historie zawarte w książce są w pewien sposób zaskakujące, bardzo ciekawe i wciągające. Można je nazwać nietypowymi, jak oczywiście przystało dla świata osobliwego. To nie są zwyczajne bajeczki.
Czytając baśnie nie można się nudzić. Za każdym razem czeka nas nowa niespodziewana historia. Każda baśń zakończona jest życiowym morałem i nauką. Pierwszy raz czytałam książkę, która przekazuje tak ważną wiedzę w całkiem odmienny sposób.
Warto wspomnieć, że baśnie niosą ze sobą różne przesłania. Niektóre opowiadają o nietolerancji i odmienności, a inne za to poruszają złe oblicza zwyczajnych ludzi. Ukazują nam, że szczęście często mylimy z żądzą posiadania. Nie myślimy o innych - dążymy po trupach, ale do celu.
Oczywiście, aby przeczytać Baśnie osobliwe nie trzeba znać innych książek z "osobliwej" serii. Spokojnie można je "pochłaniać" jako osobną książkę.
Warto też wspomnieć o okładce i ogólnym wydaniu książki. Wszystko jest bardzo dopracowane. Ilustracje są wręcz przepiękne. Za każdym razem przez dobre 5 minut przeglądałam się każdej z nich. Zawierają dużo szczegółów, z resztą tak samo jak okładka. Dodają charakteru każdej z opowieści.
Książki niestety nie poleciłabym najmłodszym odbiorcom. Niektóre baśnie mogą być zbytnio mroczne lub przerażające. Jednak z drugiej strony są bardzo mądre i każda z nich nas czegoś uczy. Pokazują, że często cechy, których u siebie nie akceptujemy i uważamy za wady, okazują się być zaletami, a nawet atutami.
Myślę, że jeszcze dużo razy wrócę do choćby kilku z tych baśni. Każda z nich urzekła mnie w inny sposób. Każda jest na swój sposób osobliwa...
Osobliwe te baśnie, to prawda... a przez to o ileż ciekawsze od tych klasycznych!
"Osobliwy dom Pani Peregrine" gościł jakiś czas temu w kinach i, jak na każdą klimatyczną produkcję kinową przystało, doczekał się również książkowych pozycji "okołofilmowych". Takich jak ta. Aż nie sposób nie przypomnieć sobie w tej sytuacji Harry'ego Pottera i wydanych właśnie jako "okołofilmowa" rzecz "Baśni Barda Beedle'a" :) To, co trzymam w rękach, to rzecz również w tym stylu.
W naprawdę niezłym stylu, dodam. Pani Peregrine zebrała osobliwości pod swoim dachem, to zaś jest opowieść o ... w sumie troszkę o historiach i legendach dotyczących tych osobliwości (jako takich). Nieźle się to czyta :) A jest o czym. Mamy tu bowiem opowieści o ludożercach, koszmarach sennych, jest i coś o duchach, a także, na ten przykład, "O księżniczce, co miała wężowy język" ;) Brzmi fajnie? I owszem :)
Hollywood i kinowa machina napędzająca takie wydawnictwa pełna jest co prawda komercji (trzeba to przyznać, taka bowiem prawda), jednak czasami ta komercyjna maszynka wypluwa z siebie coś ciekawego. Osobiście z wielką przyjemnością i ciekawością przeczytałem te wszystkie baśnie :) Nie są to może klasyczne bajki na dobranoc, jakie zwykliśmy czytać dzieciom, ale... tym nieco starszym? - czemu nie? A i w nas samych przecież też nieraz tkwi dziecko ;) Nieprawdaż? :)
Polecam :)
Dziękuje Wydawnictwu Media Rodzina za egzemplarz recenzencki.
Recenzja znajduje się także na moim blogu:
https://cosnapolce.blogspot.com/2017/10/basnie-osobliwe-ransom-riggs.html
Interesująca pozycja, po jej przeczytaniu uznałam, że muszę wreszcie zapoznać się z "Domem pani Peregrine", gdyż to ten sam autor.
Najciekawsze baśnie jakie można sobie wyobrazić. To nie to samo co Królewna Śnieżka czy Kopciuszek. Tu przeczytacie historię księżniczki z wężowym językiem albo zamożnych ludożerców. Przeczytacie tam też o słynnej katedrze Świętego Piotra. Dowiecie się kim była pierwsza ymbrynka, czyli opiekunka osobliwych dzieci. Przeczytacie tam też o wspaniałym olbrzymie niesłusznie ukaranym. Chcecie poznać początki osobliwych istot? Zamiast zwykłych baśni sięgnijcie po te, a Malcie będzie gwarantowane.
Czwarta książka o osobliwych dzieciach pani Peregrine autorstwa uznanego pisarza, Ransoma Riggsa. Bohaterowie, znani z kart poprzednich tomów oraz...
Powrót do niezwykłego świata osobliwych dzieci pani Peregrine w piątej części bestsellerowego cyklu. Po ,,Mapie dni", która rzuciła bohaterów...
Przeczytane:2022-10-16, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku,
Ranson Riggs, znany czytelnikom z cyklu o osobliwych ludziach, które otwiera powieść pod tytułem „Osobliwy dom pani Peregrine”, postanowił napisać również baśnie. Jego „Baśnie osobliwe” to bardzo wzruszająca, choć niezwykle dziwaczna podróż do czasów, kiedy dojrzali ludzie byli jeszcze dziećmi, wierzyli w magię i efekty, które potrafi wywoływać.
Autor urodził się i wychował na wsi, która musiała mieć niezwykły wpływ na jego życie, postawę oraz wpłynęła w znacznym stopniu na to, co pojawiało się w jego twórczości. W jego tekstach pojawia się mnóstwo większych i mniejszych miast i miasteczek, które zamieszkują nie zawsze życzliwe innym ludziom istoty. Czasem to właśnie ludzie, a nie zwierzęta, czy rośliny, okazują się być największymi potworami, które bezprawnie wkraczają do świata dla nich niezrozumiałego, rządzącego się własnymi prawami i wymagającego zmiany postępowania, czy myślenia. Ludzie, przyzwyczajeni do życia zgodnego z pewnymi schematami, nie potrafią się w nim odnaleźć, co wywołuje w nich złość, a stąd już tylko maleńki krok do wywoływania spowodowanych owym niezrozumieniem zniszczeń.
„Baśnie…” należy czytać z przymrużeniem oka. I to porządnym, bo po każdej z nich człowiek zaczyna się zastanawiać, czy to, co właśnie przeczytał, powinien wziąć dosłownie, czy jest to swojego rodzaju metafora, odnosząca się do czegoś zupełnie innego. Czasem wygląda na to, że jest tak i tak.
Bohaterami „Baśni…” są zarówno ludzie, jak i zwierzęta, czy rośliny. A wszyscy – co do jednego – wyjątkowo osobliwi. Albo od dawna posiadają wiedzą o swych umiejętnościach, skrzętnie ją ukrywają, obawiając się reakcji i wykorzystania ze strony innych ludzi. Albo dopiero w tym momencie, momencie, gdy opowiadana jest dana historia, odkrywają, jacy są wyjątkowi, jak wielką posiadają moc i jak ogromna wiąże się z tym odpowiedzialność.
Czasami zachwyca nas ich dojrzałość, czasami obserwujemy jak są dziecinni i słabi, czasami wraz z nimi odkrywamy dobre i złe strony każdej sytuacji. Z „Baśni..”, z każdej, jak zaznacza w przedmowie i w kilku innych miejscach w książce, autor, wyciągniemy jakiś morał, naukę, lub nacieszymy oczy ciekawą historią. W wielu miejscach pojawiają się przypisy, które uwiarygodniają pewne osoby, sytuacje, miejsca, czy zdarzenia, albo oznajmiają, że są fikcyjne i wyjaśniają nam, na czym polega ich magia.
„Baśni…” jest dziesięć i wraz z przedmową – jedenastą – stanowią niesamowitą mieszankę osobliwości. Dlatego, już na samym początku, autor wysyła ostrzeżenia dla potencjalnego czytelnika, tłumacząc mu dokładnie, dla kogo przeznaczona jest jego książka. A kto, z całą pewnością, nigdy nie powinien jej czytać.
Autor, choć do Tolkiena z pewnością mu daleko, stworzył kilkanaście nowych słów, podając ich znaczenie i na zawsze wprowadzając je do osobliwego słownika książki. Do słów tych wraca w wielu miejscach, używa ich, wplatając, choćby przelotnie, w nowe historie.
W „Baśniach..” jak to z baśniami bywa, nie brakuje książąt, królewien, czarodziejów, gadających zwierząt, czy piratów. Ale tym, co wyróżnia tę książkę od całej reszty, jest z pewnością owa „osobliwość”, która wznosi baśnie na zupełnie inny poziom i nadaje im cechy wcześniej nie znane.
Czy „Baśnie…” powinni przeczytać wszyscy? Nie, nawet mnie, choć od wielu lat obracam się w podobnej tematyce, niektóre z nich wydały się mocno przesadzone.
Jest to książka należąca do cyklu Pani Peregrine, ale jako osoba, która przeczytała tylko jeden tom cyklu, mogę powiedzieć, że śmiało można je czytać, bez jego znajomości. Choć pewnie ucieka wtedy mnóstwo „historii” i wiele znacznych odniesień.
Dla mnie dobra czwórka.