Barwy miłości


Tom 1 cyklu Barwy Miłości
Ocena: 4.27 (22 głosów)

Jonathan Huntington jest nieprzyzwoicie bogaty, szaleńczo przystojny i zupełnie pozbawiony skrupułów. Jest także szefem firmy, w której Grace Lawson odbywa praktyki studenckie. Jego magnetyczny urok sprawia, że dziewczyna ufnie podąża za nim w świat zmysłowych rozkoszy, w którym obowiązują tylko trzy zasady: żadnych emocji, żadnych uczuć, żadnego zaangażowania.

Początkowo oszołomiona intensywnością erotycznych doznań Grace nie przeczuwa, jak niebezpieczny może być świat mrocznych żądz i seksualnych fantazji kochanka...

Informacje dodatkowe o Barwy miłości:

Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2015-04-08
Kategoria: Romans
ISBN: 9788377589649
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Colours of Love-Entfesselt
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Miłosz Urban
Ilustracje:Wioletta Markiewicz

więcej

Kup książkę Barwy miłości

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Barwy miłości - opinie o książce

Avatar użytkownika - Kasiulawaw
Kasiulawaw
Przeczytane:2019-04-16, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam, 52 książki 2019, 26 książek 2019,

Kathryn Taylor udowodniła już, że miłość niejedną ma barwę. Zależnie od naszych uczuć, naszego stanu możemy doszukiwać się całej feerii barw. Miłość również prowadzi do zatracenia. Całkowite zatracenie się w uczuciach, emocjach i doznaniach jakie nam daje miłość sprawia, że zapominamy się na chwilę, która może stać się nieco dłuższa niż jedna noc. „Barwy Miłości. Zatracenie” to kolejna książka Kathryn Taylor, która jest przesycona masą uczuć, emocji i tajemnicy. A to wszystko w połączeniu z nutką erotyzmu daje mieszankę, przez którą czytelnik dosłownie traci głowę

Link do opinii
Recenzja dostępna również na blogu: http://about-katherine.blogspot.com/2016/05/107-barwy-miosci.html Grace, studentce ekonomi ze Stanów Zjednoczonych, nadarzyła się ogromna szansa - możliwość odbycia trzymiesięcznych praktyk w Wielkiej Brytanii we wspaniałej firmie Huntington Ventures. Dzięki temu dziewczyna zyska niesamowicie cenne doświadczenie, które pomoże jej w przyszłości w znalezieniu dobrej pracy w zawodzie, oraz dodatkowo pokaże, jak taka praca wygląda od podszewki. Wszystko jest już załatwione, dziewczyna ma zapewnione mieszkanie, za które wpłaciła już zaliczkę - w końcu nic nie może pójść źle. Gdy na lotnisku w Londynie dziewczyna zauważa samego Jonathana Huntingtona - swojego nowego szefa, jest w wielkim szoku, bo przecież to jest niemożliwe, żeby sam właściciel Huntington Ventures pofatygował się na lotnisko, by odebrać zwykłą praktykantkę. Szybko jednak okazuje się, że to tylko zwykły przypadek, jednakże w tym czasie Grace zdążyła już zrobić z siebie ogromną idiotkę. Normalny człowiek pokroju Jonathana z całą pewnością stroił by sobie z niej żarty, jednak ku wielkiemu zaskoczeniu dziewczyny mężczyzna udaje jakby nic się nie stało i zaprasza Grace do swojej limuzyny i oferuje podwiezienie jej do siedziby firmy. To wystarczy, żeby bohaterka nie mogła przestać o nim myśleć, tym bardziej, że jej nowy szef to niesamowicie atrakcyjny mężczyzna. Jak się wkrótce okazuje, Jonathan również nie może przestać myśleć o swojej nowej, uroczej praktykantce... Do Barw Miłości podchodziłam raczej sceptycznie. Starałam się nie oczekiwać jakoś zbyt wiele od tej książki, gdyż już dawno zdążyłam się przekonać, że takie zapewnienia typu "Najgorętsza powieść od czasów 50 twarzy Greya" raczej rzadko się sprawdzają, a dodatkowo sama nie cierpię takich porównań. Bardzo szybko się jednak przekonałam, że powieść ta w cale nie jest taka zła, jak mi się na początku wydawało. Zgadza się, może trochę do bólu schematyczna i miejscami bardzo przewidywalna, ale mimo wszystko na prawdę przyjemna i wciągająca. Grace Lawson jest tutaj główną bohaterką powieści, z której to perspektywy poznajemy całą historię zawartą w Barwach miłości. Poznajemy ją, gdy jest w trakcie lotu z Chicago do Londynu, gdzie udaje się na trzy miesięczne praktyki. Dla Grace to niesamowita szansa, lecz również możliwość udowodnienia, że wbrew pozorom bardzo dobrze zna się na ekonomi, którą studiuje i świetnie poradzi sobie w tak dużej firmie, jaką jest Huntington Ventures. Jest to niezwykle ambitna osoba, która doskonale zna swoje możliwości i wie, z czym da sobie radę, a z czym nie. Jest również bardzo otwarta, co pozwala jej niesamowicie szybko nawiązywać całkiem to nowe znajomości. Mimo wszystko jest jednak dość nieśmiała i jak każda kobieta, nie może opędzić się od kompleksów. Jej postać bardzo mi się spodobała, jednakże w bardzo wielu przypadkach miałam jej już serdecznie dosyć. Najbardziej chyba przeszkadzało mi to, że z prawie każdym bohaterem, która tylko chciała o tym słuchać rozmawiała o swoich związkowych problemach. Jestem osobą, która uważa, że takie sprawy powinno zachowywać się dla siebie lub dzielić nimi z najbliższymi osobami, jak najlepsza przyjaciółka, czy siostra. Grace natomiast chyba jest nieco innego zdania, bo podczas lektury Barwy miłości odnosiłam wrażenie, że gdyby było to możliwe, dzieliłaby się z tym z każdą osobą, która tylko zna, albo słyszała o jej obiekcie westchnień. Mimo wszystko jednak bardzo miło spędzało mi się czas w jej towarzystwie. Myślę jednak, że wcale dużym zaskoczeniem nie będzie to, że jednak moim ulubionym bohaterem był tutaj nie kto inny jak Jonathan Huntington. Od samego początku bardzo spodobała mi się nutka tajemniczości, która cały czas towarzyszy tej postaci. Czytelnik wie o nim bardzo mało, tak jak główna bohaterka z resztą, dlatego z zapartym tchem poznajemy kolejny to nowo poznany fakt z jego życia. Co powiedzieć mogę o samej fabule... Nie wiem czy to była moja wina, czy też po prostu tak działa sama książka, ale im bardziej rozwijała się fabuła, tym bardziej zaczynałam porównywać poznane tam momenty z tym, z czym spotkałam się czytając Pięćdziesiąt twarzy Greya. Czasami odnosiłam wrażenie, jakby wszystko to odbywało się według tego samego schematu. Oczywiście nie można z całą pewnością powiedzieć, że książki są identyczne, gdyż mimo wszystko sama fabuła Barw miłości bardzo różni się od tego, co wymyśliła E L James, jednak myślę, że nie tylko ja potrafiłam dostrzec tutaj ten pewien schemat: nieśmiała dziewczyna, która pojawia się w firmie właściciela miliardera, zarówno on jak i ona po pierwszym spotkaniu zwracają na siebie uwagę, jednak on nie daje do końca tego po sobie poznań, a ona myśli, że i tak nie ma u niego szans, potem on stara się nawiązać z nią jakiś kontakt, co dziwi wszystkich, bo przecież szef tak się nigdy nie zachowuje, mimo początkowych oporów z jego strony i ostrzegań, że w tym związku nie będzie miejsca na uczucia, nawiązuje się pomiędzy nimi gorący romans, itp, itd. A to jest dopiero początek. Starałam się, aby schemat ten nie za bardzo przeszkadzał mi podczas lektury książki, jednak nie da się ukryć, że jest on dosyć mocno zauważalny. Bardzo spodobał mi się ten motyw tajemnicy Jonathana. Nie będę wam go oczywiście zdradzać, gdyż pozbawiłabym was przez to całej zabawy z czytania tej książki, jednakże jedno co mogę powiedzieć to, że był on dla mnie raczej niespotykany i w ogóle się go nie spodziewałam. Ogólnie jednak, gdybym miała podsumować moje odczucia do fabuły książki Kathryn Taylor, to śmiało mogę powiedzieć, że jak najbardziej mnie ona wciągnęła i z każdą kolejną stroną bardzo chciałam wiedzieć, jak dalej potoczą się losy głównych bohaterów powieści. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym dopiero w połowie książki nie zorientowała się, że autorka książki napisała jeszcze Powrót do Daringham Hall. Tej powieści jeszcze nie czytałam (cały czas czeka na swoją kolej na mojej półce), jednakże już dużo się na jej temat naczytałam. Styl z jakim się spotkałam czytając Barwy miłości idealnie odzwierciedlił mi to, czego spodziewałam się właśnie po Powrocie do Daringam Hall. Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie (wbrew pozorom nie jest to wcale jakaś tam głupiutka książeczka dla mało wymagających czytelników). Kathryn Taylor ma na prawdę ciekawy styl, którym świetnie potrafi zachęcić czytelnika do lektury swoich powieści. Zachęciła mnie tym do sięgnięcia po kolejne jej powieści, których z całą pewnością już sobie nie odpuszczę. Podsumowując więc, Barwy miłości mimo tych moich licznych uwag, na prawdę bardzo mi się podobały i niesamowicie mnie wciągnęły. Nim się obejrzałam już byłam przy końcu powieści i całe szczęście, że akurat miałam już pod ręką kontynuację serii, gdyż nie wiem, jak bym wytrzymała ten czas rozłąki z Grace i Jonathanem. Autorka pisze w niesamowicie interesujący sposób, co jest jej wielkim atutem i ogromną zaletą jej powieści. Potrafiła mimo wszystko zachęcić mnie do dalszej lektury, gdy dostrzegłam w książce ten charakterystyczny dla erotyków schemat, za co moim zdaniem należy się jej przeogromny plus. Barwy miłości to kawał bardzo dobrego erotyku, który z całą pewnością będę mile wspominać. Kolejna jego część już za mną, jednakże już z wielką niecierpliwością wyczekuję trzeciej serii części, która mam nadzieję ukaże się w Polsce bardzo szybko. Jednym słowem, polecam!
Link do opinii
Avatar użytkownika - wrobel
wrobel
Przeczytane:2016-03-15, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki w 2016 roku, Mam, Ulubione,
Poznajemy tutaj Grace, która jest młodą, piękną ale również ogromnie naiwną kobietą. Momentami, właśnie ta jej naiwność bardzo mnie irytowała. Czy piękne oczy mężczyzny doprowadzają wszystkie kobiety do takiego stanu, w którym oprócz ich piękna nie dostrzegają całej rzeczywistości? Czy każda kobieta staje się tak uległa jak Grace? Jej naiwność niejednokrotnie doprowadzała ją do kompromitujących wydarzeń. Jonathan to zabójczo przystojny, bogaty ale pozbawionych jakichkolwiek uczuć - szef Grace. Mogłabym go nawet określić mianem zimny drań, ponieważ potrafił tylko łamać serca kobietom, które na każdym kroku pragnęły znaleźć się u jego boku. Książka jest dobrze napisana, nie można przyczepić się do stylu czy też języka. Czyta się ją w zaskakująco szybkim tempie. Emocje towarzyszące bohaterom i sceny erotyczne sprawiają, że nie sposób się od niej oderwać. I choć postać Kariny okazała się niezwykle naiwna, nie sposób jej nie polubić. Ma w sobie coś, co pozwala jej wierzyć, że w każdym człowieku znajdują się dobre intencje. Tylko czy tak będzie właśnie w przypadku jej szefa? "Wiem jedno - minęłam punkt, za którym nie ma już odwrotu. Muszę się dowiedzieć, co się stanie, jeśli dalej będę wodzić go na pokuszenie. Koniecznie. Niezależnie od tego, jak bardzo wszyscy mnie ostrzegają. Niezależnie od tego, jak bardzo on sam mnie ostrzega. Niech nawet nie myśli, że ja mogłabym zapomnieć." Ludzie kochają niebezpieczeństwo, a można by rzec, że ono samo czasami nas do siebie przyciąga. Choć wszyscy ostrzegają Grace przez Jonathanem, coś ją mimo wszystko do niego ciągnie. Każdy z nas w życiu czasem kieruje się impulsem zamiast rozumem. Tak właśnie było w przypadku naszej bohaterki. Nie można ukryć, że książka w wielu momentach przypomina nam Pięćdziesiąt twarzy Greya. Jonathan jest niczym Grey - skrywa w sobie jakąś mroczną przeszłość, która nie pozwala mu w dzisiejszym świecie okazywać uczuć. "Nie należę do ciebie ani nie chcę, żebyś była moja." I choć tę książkę można porównać do tamtej, to ma w sobie to coś, co trudno mi opisać, a co ją od niej odróżnia. Niby podobna, a jednak inna. Czytając zastanawiałam się czy będąc na miejscu Grace, mogłabym się pchać w coś, co być może nigdy nie będzie miało przyszłości? Czy byłabym w stanie kochać człowieka, który nie okazuje mi żadnych uczuć i dla którego liczy się tylko seks? Pomyślałam sobie - nigdy w życiu! A później szybko wróciłam na ziemię i uświadomiłam sobie, że miłość potrafi być ślepa, a my potrafimy robić rzeczy, których przy zdrowym rozsądku nigdy byśmy nie zrobili. Miłość może przyjść w najmniej oczekiwanym momencie naszego życia i może mieć różne barwy, a my nie zawsze mamy nad nią kontrolę. Być może fabuła książki (romans pomiędzy szefem, a praktykantką) nie jest zaskakująca, wyróżniająca się na tyle innych powieści erotycznych, ale mnie porwała swym trzymającym napięciem, wspaniale wykreowanymi bohaterami (nie tylko pierwszoplanowymi) oraz świetnie opisanymi scenami erotycznymi. Okładka książki nadaje jej charakter oraz zachęca do sięgnięcia po lekturę. Do tego zakończenie, które przyspiesza bicie serca i kończy się ... no właśnie, tak się nie powinno kończyć powieści! Jak człowiek ma później spokojnie żyć, oczekując na przeczytanie kolejnego tomu? No jak? Barwy miłości to powieść dla wszystkich tych, którzy lubią zatracić się w skomplikowanych romansach.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Zakladka
Zakladka
Przeczytane:2016-03-05, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2016,
Koleżanka obiecywała mi, że ,,Barwy miłości" z pewnością mi się spodobają. Cóż, czyżby kłamała? A może miała rację? Niestety. Książa, mimo że ciekawa, nie zawładnęła moim sercem. Może to dlatego, że czytałam już sporo książek tego typu. Historia nie jest dla mnie oryginalna. Z podobną sytuacją spotkałam się już, czytając ,,Pięknego drania". Na szczęście już na początku autorka umieściła bardzo zabawną scenę, a i dalej nie brakowało humoru. Reszta, nie była niestety odkrywcza. To bardzo typowa książka erotyczna, której zakończenie można łatwo przewidzieć. Plusem jest to, że czyta się ją szybko i przyjemnie mimo oczywistości. Rozdziały są krótkie, druk średni, czyli strona techniczna nie zawiodła. Co więcej, bardzo podoba mi się okładka. Nie uważacie, że w tym minimalizmie jest ogromna ilość tajemnicy? Czy jest w niej coś wyjątkowego ? Może to relacja głównych bohaterów? On udaje zimnego mężczyznę, któremu zależy tylko na seksie, ale czy to naprawdę jego natura? Ona z kolei była lekko denerwującą postacią. Wydawało mi się, iż jest zbyt naiwna i głupiutka jak na swój wiek. Często aż odrzucała od czytania książki. Nie mogę tu nie wspomnieć o scenach erotycznych i tych związanych z pocałunkami czy ogólnie bliższym kontaktem głównych bohaterów. Pierwsza taka sytuacja wprost mnie rozbawiła. Była tak żenująca i idiotyczna, iż chyba zasługuje na miano najgorszej sceny roku. Na szczęście im dalej tym lepiej. Niestety niesmak pozostał. Ogólnie książka nie jest zła, ale mogłaby być dużo lepsza. Z chęcią przeczytam drugą część, by przekonać się czy będzie lepsza, bo uważam, iż ta historia ma naprawdę potencjał. Wiadomo, początki zawsze są najtrudniejsze!
Link do opinii
Jako wielka fanka wszystkich książek erotycznych nie mogłam przejść obojętnie przy powieści 'Barwy miłości'. W moje ręce od razu wpadły dwie części, z czego ucieszyłam się jeszcze bardziej, bo nie ma nic gorszego niż czekać rok na kolejną. Tak więc zabrałam się za czytanie, a co z tego wynikło? Zapraszam na recenzję. 22-letnia Grace Lawson przyjeżdża do Londynu, aby rozpocząć praktyki w dużej i dobrze prosperującej firmie, której szefem jest Jonathan Huntington. Dziewczyna przed przyjazdem zaczerpnęła trochę wiedzy na jego temat i okazało się, że jest to młody, zdolny i nieprzyzwoicie przystojny mężczyzna. Jednak z góry wiedziała, że nie dane będzie jej go spotkać, ponieważ ma być kolejnym szeregowym pracownikiem. Jakie wielkie jest jej zaskoczenie, gdy widzi swojego szefa na lotnisku. Nie może uwierzyć w swoje szczęście, że przyjechał właśnie po nią. Kobieta musi szybko zejść na ziemie, gdy uzmysłowiła sobie swoją wpadkę. Teraz wypadki potoczą się już lawinowo. "Powinnaś bardzo uważać, czego sobie życzysz Grace. Bo twoje życzenie może się spełnić. A wtedy może być zupełnie inaczej, niż sobie wyobrażasz." Jonathan skrywa tajemnice, nie potrafi się na nikogo otworzyć i nie dopuszcza nawet najbliższych do swojego serca. Grace robi wszystko, aby udało się to jej. Jednak jakie będą tego skutki? Cała książka przypomina trylogię Greya jednak mi to jakoś szczególnie nie przeszkadza. Mimo wielu złych opinii na temat literatury erotycznej ja nadal po nią sięgam. Znajdziemy tu wszystko, co w każdej książce tego typu. On bogaty i przystojny, ona nieśmiała i niewinna. Połączy ich pożądanie, a na żadne uczucia nie ma miejsca. Powieść wzbudza wszelkie możliwe uczucia, zmuszając czytelnika, aby przeżywał każdą scenę wraz z bohaterami. Dla mnie książka okazała się przyjemną podróżą i szybko chcę zabrać się za kolejną część. Mam nadzieję, że 'Barwy miłości. Czerwień' okaże się jeszcze lepsza niż jej poprzedniczka :) Za możliwość przeczytania dziękuję Business&Culture.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ksiazkomania
ksiazkomania
Przeczytane:2016-02-03, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Recenzenckie, x52 książki 2016,

Czerń.

Zastanawialiście się jakiej barwy jest miłość? Każdemu zapewne kojarzy się ona z czerwienią - rubinową, szkarłatną czy krwistą. Kathryn Taylor pokazuje w swoim debiucie literackim, że barw miłości może być wiele, od czerwieni po czerń. ,,Barwy miłości" to współczesna powieść przesycona erotyzmem. Każdy odnajdzie w niej swoją barwę. Na okładce książki zamiast informacji o Grey'u  powinno znajdować się ostrzeżenie o uzależniającej książce, której czytanie grozi utratą kontaktu z rzeczywistością, emocjonalnym zawrotem głowy i uwolnieniem najgłębiej zakopanych uczuć.

,,Barwy miłości, myślę ze smutkiem. Jeśli rzeczywiście istnieją, to Jonathan jest kruczoczarny. Zbyt ciemny dla mnie."

Grace przylatuje do Londynu, by odbyć praktyki w jednej z najbardziej rozwiniętych firm na świecie - Huntington Ventures. Na lotnisku zaliczą wtopę, która prowadzi do poznania samego szefa firmy - niesamowicie przystojnego i najbardziej pożądanego kawalera na Wyspach - Jonathana Huntingtona. To wydarzenie okazuje się przełomowe, gdyż zamiast praktyk w dziale inwestycji, zaczyna być asystentką szefa. Grace nie ukrywa, że zadurzyła się w Jonathanie i mimo ostrzeżeń nowej przyjaciółki niebezpiecznie zbliża się do niego Jonathan twierdzi, że nie jest zdolny do uczuć. Zbliżenie tych dwojga wywoła lawinę zdarzeń, które ani dla jednego, ani dla drugiego nie będą łatwe.

,,Uczuć nie da się przewidzieć ani zaplanować."

Historia Grace i Jonathana tak mnie wciągnęła, że nie potrafiłam przestać czytać. Autorka dokładnie wiedziała, co chce przekazać i zrobiła to w taki sposób, że porusza serce i igra z uczuciami czytelnika. Książka trzyma w napięciu. Przewracając kartki tylko czekamy na moment, w którym bohaterom puszczą wszelakie hamulce i zbliżą się do siebie, oddadzą się sobie całkowicie. A bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani. To postacie, którym nie brakuje charakteru, tajemnicy. Postać Jonathana jest intrygująca i każdy chce poznać tą traumę, która tak go zmieniła i pozbawiła uczuć. Grace to skromna dziewczyna. Postacie drugoplanowe są również barwne, ze swoimi charakterystycznymi cechami, za które od razu je pokochałam. 

Na pewno znajdą się tacy, którzy porównają ,,Barwy Miłości" do ,,50 Twarzy Greya". Już sama informacja zamieszczona na okładce książki wskazuje, że mamy do czynienia z podobną tematyką. I nie przeczę - tak faktycznie jest. Mamy bogatego, niezwykle przystojnego i bardzo doświadczonego szefa dużej formy. Mamy niedoświadczoną, skromną praktykantkę. I mamy dużo pożądania, namiętności i seksu. Jednak ,,Barwy miłości" wyróżniają się stylem i czymś, co trudno określić. Te magiczne iskierki skaczące na każdej stronie sprawiają, że od ,,Barw Miłości" nie sposób się uwolnić. Powieść hipnotyzuje, przenika do naszej świadomości, zawłada nami - jesteśmy skazani na to, co autorka dla nas szykuje i nie możemy powiedzieć ,,dość".

,,Jest bardzo doświadczonym mężczyzną i ma ciemną stronę osobowości, której nie znam i która mnie nieco przeraża. Jeśli całkowicie zdam się na niego, doprowadzi mnie do granic, za którymi nie wiem, co mnie czeka."

Wychodzę z założenia, że fabuła książki może być przeciętna, ale jeżeli zakończenie pozbawia czytelnika tchu, sprawia, że przez jego twarz przechodzi cała gama uczuć o różnym natężeniu, to wtedy nawet banalną książkę można uznać za bardzo dobrą. W przypadku ,,Barw Miłości" fabuła może nie zaskakuje nas tak bardzo, nie jest wyszukana, ale zakończenie jest dla nas emocjonalnym Armagedonem. Bardzo współczuję osobom, które czytały książkę nie mając pod ręką kolejnej części. Żyć tak długo z kacem książkowym, z jedną wielką niewiadomą to istny koszmar.

Język i styl książki są na wysokim poziomie. Nie ma przesadnych wulgaryzmów, jak to często bywa w powieściach erotycznych. Autorka zadbała o to, by książkę czytało się przyjemnie. Kathryn Taylor udowodniła, że fabuła nie musi być wyszukana, żeby zaciekawiła czytelnika. Na książkę nie składa się tylko fabuła. Bohaterowie, akcja styl, język - to wszystko musi współgrać, aby powstała powieść, która zapiera dech w piersi. ,,Barwy Miłości" to książka godna polecenia. Gwarantuję wam miłe chwile spędzone podczas czytania tej lektury.

Link do opinii
Avatar użytkownika - OkiemMK
OkiemMK
Przeczytane:2015-06-09, Ocena: 2, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2015,
Cytat Andrea Maurois ,,Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają" idealnie oddaje część moich uczuć po przeczytaniu książki Kathryn Taylor - Barwy miłości. Zniechęcona do gatunku literackiego, jakim jest powieść erotyczna, a właściwie do powielania tych samych wzorów, zachowań i zdarzeń w tych historiach postanowiłam dać Barwom miłości szansę ze względu na masą pozytywnych opinii. Stwierdziłam: ,,co mi szkodzi?". I już teraz na początku tego tekstu mogę wam wyznać, iż bardzo się zawiodłam - nie, dlatego, że powieść źle się czyta, jest napisana niepoprawnie czy zawiera nieprawidłowe wzorce, ale dlatego, że jest wręcz kopią 50 twarzy Greya. Powiedziałabym, iż jest to swego rodzaju fanfic. Czemu tak uważam? O tym napiszę Wam poniżej. Na początek fabuła. Młoda dziewczyna z USA - Grace Lawson przylatuje do Anglii na praktyki w firmie Huntington Ventures. Niespodziewanie zauracza ją i jednocześnie onieśmiela szaleńczo przystojny, niesamowicie bogaty i pozbawiony skrupułów Jonathan, który okazuje się także jej szefem i właścicielem przedsiębiorstwa, w którym dziewczyna odbywa wymarzone praktyki. Zahipnotyzowana magnetyczną osobowością szefa dziewczyna godzi się na niekonwencjonalny związek - bez uczuć, emocji i zaangażowania. Jednak nie zdaje sobie sprawy, z tego, iż świat jej kochanka pełen jest groźnych i mrocznych żądz oraz fantazji seksualnych. No proszę Was - czy to nie brzmi znajomo? Postacie. Jonathan Huntington - bogaty, przystojny biznesmen, z niejasną przeszłością, tajemniczym mentorem oraz specyficznymi preferencjami seksualnymi. Pewny siebie, zarozumiały, stroniący od związków i uczuć. Grace Lawson - praktykantka z USA, naiwna, nadmiernie ufna, dziewica, bez instynktu samozachowawczego, wpatrzona w Jonathana, ostrzegana przez znajomych pcha się w niepewną sytuację. Jest także dość ciepła, rodzinna, zabawna i otwarta. W wachlarzu postaci znajdują się także: słodkie i bezpośrednie siostry, przyjaciele, którzy są niczym bracia, rozgarnięte, inteligentne i znające życie przyjaciółki, osoby mające negatywny wpływ na poszczególne jednostki. Jak widać także i tutaj można odnaleźć wiele wzorców i podobieństw do 50 twarzy Greya (50TG). Wrażenia. Minusów w tej powieści odnalazłam zdecydowanie więcej niż plusów. Największym plusem jest to, iż czyta się ją szybko, dialogi nie dłużą się, a my nie musimy przy niej myśleć - nie oszukujmy się większość z Nas poszukuje od czasu do czasu takiej lektury. Do jej minusów zdecydowanie zalicza się schematyczność, przewidywalność, szablonowość oraz brak odpowiednich wzorców i osobowości. Ponadto podobnie jak w Greyu drugoplanowe postacie jak Aleksander czy Annie są o wiele bardziej barwne, zabawne i ciekawe od postaci pierwszoplanowych, które przede wszystkim prezentowane są w scenach erotycznych lub epizodach typu: ,,chcę, ale nie mogę". Sex opisywany jest z standardową dla tego gatunku lekkością. Czyta się to przyjemnie, jednak ani jedna sytuacja nie spowodowała u mnie szybszego bicia serca. Barwy miłości to kolejna powieść ukazująca niedoświadczoną, inteligentną, ale nie mądrą młodą kobietę, która traci zmysły, zdrowy rozsądek i poczucie własnej wartości dla przystojnego faceta, jednocześnie zgadzając się na każdy z jego warunków, przez co to kolejna kopia istniejących już erotyków. Wtórność pod każdym względem. Brakuje mi w tym wszystkim szerszego kontekstu. Jednocześnie czuję się zawiedziona i nie rozumiem, czemu kobiety chcą czytać po raz n-ty tę samą historię. Barwy miłości utwierdziły mnie w przekonaniu, że w erotykach zdecydowanie brakuje powiewu świeżości i mądrych postaci kobiecych. Takich, które wiedzą, czego chcą, nie pchając się w ramiona bogatych, przystojnych czy sławnych mężczyzn. Stawiają warunki już na początku znajomości. Według mnie gatunek ten nie straciłby na swojej wartości, gdyby ktoś pokusił się o zastosowanie innych wzorców niż: okaleczone psychicznie czy fizycznie lub przesadnie łatwowierne i niewinne osobowości. Podsumowując, jeśli poszukujecie publikacji, która w wielu kwestiach jest kopią 50 Twarzy Greya to Barwy miłości mogą być książką dla Was. Zarówno postacie, jak i zdarzenia czy niektóre sytuacje intymne są wręcz odbiciem czy inną wariacją na temat losów Christiana i Any. http://okiemmk.com/ksiazki-opinia-barwy-milosci-kathryn-taylor/
Link do opinii
Avatar użytkownika - paularossi
paularossi
Przeczytane:2015-09-05, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2015,
Historia przedstawia losy Grace Lawson, która przyjeżdża odbyć trzymiesięczną praktykę studencką do Londynu. Gdzie poznaje Jonathana Huntingtona. Przystojnego, charyzmatycznego szefa firmy, w której będzie pracowała, do tego okazuje się, że ma on odziedziczyć tytuł szlachecki. Pewnego dnia ulegają sobie nawzajem, dochodzi między nimi do zbliżenia. Pożądanie jednak niesie za sobą mase problemów. Jak dalej będzie wyglądała ich współpraca. Co będzie dalej z uczuciami Grace ? Czy wytrzyma tą grę, warunki stawiane przez Jonathana?
Link do opinii
Avatar użytkownika - Sheti
Sheti
Przeczytane:2015-09-11, Ocena: 1, Przeczytałam, 52 książki 2015,
Nie lubię powieści erotycznych. A może inaczej... nie lubię złych powieści erotycznych, a dobre rzadko kiedy się trafiają. Nie jestem fanką Greya, twórczość pani James uważam za nieporozumienie i totalną porażkę. Nikt nigdy nie zdoła mnie przekonać, że jest to literatura, która cokolwiek wnosi do naszego życia. Także panu Greyowi podziękujemy... I teraz tak się zastanawiam, co mnie podkusiło, żeby sięgnąć po ,,Barwy miłości"? Jonathan Huntington jest przystojny, bogaty, ma własną firmę, pochodzenie arystokratyczne... i jest pozbawionym skrupułów chamem. Do jego firmy trafia młodziutka Grace Lawson, aby odbyć praktyki studenckie. Dziewczyna nie jest w stanie oprzeć się urokowi szefa, mimo wielu ostrzeżeń, które słyszy na każdym kroku. Jest nim całkowicie oczarowana, śni o nim po nocach, wiecznie o nim myśli. Szybko jednak przekonuje się, że Jonathan ma trzy zasady życiowe jeżeli chodzi o kobiety: żadnych emocji, żadnych uczuć, żadnego zaangażowania. Tylko seks. ,,Barwy miłości" to debiutancka powieść Kathryn Taylor, która zafascynowała fanów ,,50 twarzy Greya". Właściwie w ogóle mnie to nie dziwi, bo jest to prawie kopia twórczości pani Jamesa. Fabuła aż do złudzenia przypomina historię Anastasii i Christiana. Młoda dziewczyna trafia do wielkiej firmy, w której szefem okazuje się być przystojny i bogaty, ale arogancki dupek. No niesamowite! Ze wszystkich stron lecą ku niej ostrzeżenia, że to nie jest facet dla niej, że bawi się kobietami, że jest oziębły... Wow! Jednak ona, niepozorna istotka lgnie ku niemu jak ćma do światła. Cóż za oczywista oczywistość. Podobieństw jest znacznie więcej, nawet niektóre wypowiedzi Jonathana i Grace są wybitnie zaczerpnięte z Greya. No i słynna scena w windzie... tak, tutaj też nie mogło jej zabraknąć. I oczywiście narracja z punktu widzenia głównej bohaterki, która na każdym kroku zachwyca się tym, jaki to jej szef jest gorący i niesamowity! I uwaga! Grace również jest chodzącą sierotą, która nie potrafi o siebie zadbać, po czym nagle przemienia się w dziką tygrysicę, która jest istnym ogniem w łóżku (czy muszę wspominać, że to właśnie Jonathan ją rozdziewiczył?). Grace jest typową szarą myszką, która nie wie, jak się momentami zachować, alkohol na nią bardzo źle wpływa, w obecności przystojniaków zaczyna się jąkać... Czy naprawdę tak ciężko jest wykreować silną kobietę, która nie pozwala sobą pomiatać? Fabuła jest do bólu przewidywalna. Sceny seksu przeciętne, niczym niewyróżniające się spośród wielu innych, które pojawiają się w literaturze tego typu. Już po pierwszych stronach byłam przekonana, że jedyną emocją, którą ta pozycja we mnie wzbudzi, będzie irytacja. Gdyby autorka chociaż dodała co nieco od siebie, to może by jeszcze podratowała swoją twórczość. Nie mogę napisać, że ta historia ma potencjał, bo go nie ma. Takie opowieści rzadko kiedy mają potencjał, bo stanowią raczej tylko i wyłącznie rozrywkę, nic więcej. Ani to wyciskacz łez, ani książka dająca do myślenia. Do tej pory nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pisząc ,,Barwy miłości", autorka miała pod ręką egzemplarz ,,50 twarzy Greya" i tylko zmieniała szyk zdania... albo coś na zasadzie: ,,Ooo Anastasia poznała matkę Greya... okej, Grace pozna ojca Jonathana". ,,Barwy miłości" to książka okropna, przewidywalna, nudna i nieciekawa. Całe szczęście, że bardzo szybko przez nią przebrnęłam, bo nawet nie musiałam zbytnio się skupiać na tym, co czytam. I tak doskonale wiedziałam, w jakim kierunku zmierzamy. Czy chciałam ją odłożyć na półkę? Nie! Chciałam nią rzucić o ścianę albo wyrzucić przez balkon prosto w kałużę, ale mam zbyt wielki szacunek do książek jako książek. Nawet jeżeli ich treść nie nadaje się do niczego. Takie pozycje skutecznie zniechęcają do jakiegokolwiek dalszego zapoznawania się z literaturą erotyczną. Zdecydowanie nie polecam! www.bookeaterreality.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - Mamut
Mamut
Przeczytane:2015-07-02, Ocena: 2, Przeczytałam, WYZWANIE 2015-52 książki,
Grace przyjeżdża do Londynu w sprawie stażu, a już przy pierwszym spotkaniu z szefem przyjmuje jego propozycję kolacji. Tego samego wieczoru lądują w łóżku w jego willi. Mężczyzna stawia układ - w pracy bedzie sekretarką, a po pracy - namiętny seks bez uczucia. Głupia zgadza się...
Link do opinii
Avatar użytkownika - ppolzi
ppolzi
Przeczytane:2015-04-25, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2015,
"Barwy miłości " - Kathryn Taylor to książka niesamowita. Ukazująca w przecudowny sposób historię miłości dwojga ludzi. Miłość jest piękna i zabawna zarazem. Każdy w swoim życiu choć raz był zakochany... Prawda? Każdemu ciężko zrobić pierwszy krok. A jak było u Was? Nasuwa się zatem konkluzja: Kochać, jak to ciężko powiedzieć czasami.... Barwy miłości - już sam tytuł daje nam wiele do myślenia. Jakie będą zatem w tej książce występowały kolory miłości. Sama czerwień, czerń a może biel? Okładka książki utrzymana jest w ciemnej, tajemniczej kolorystyce a ukazana maska jest bardzo intrygująca. Co się pod nią kryje i dlaczego przekonamy się w książce. Na zachętę mamy informację że jest to "najgorętsza powieść erotyczna od czasów 50 TWARZY GREYA". Ale czy jest to prawda? Na początku powieści poznajemy głównych bohaterów: Grace Lawson i Jonathana Huntingtona. Młoda studentka Grace rozpoczyna 3 miesięczne praktyki. Wyjeżdża ze swojego rodzinnego miasta Chicago i udaje się do Londynu. Na lotnisku dochodzi do przezabawnej sytuacji. Praktykantka uważa bowiem, że na lotnisko przyjechał po nią sam właściciel wielkiej korporacji Jonathan Huntington. Prawda okazuje się zgoła inna. W trakcie poznawania funkcjonowania firmy Grace "wpada w oko" szefowi i już drugiego dnia zostaje przeniesiona na inne stanowisko niż początkowo planowano. Jej charakter i temperament zyskują uznanie wśród kontrahentów. Mówi co myśli i to się Jonathanowi podoba - trafnie analizuje sytuację i przewiduje przyszłość. Jednak osobowość praktykantki to nie wszystko na co Jonathan zwraca uwagę. Grace jest bardzo niewinna i niedoświadczona w miłości. Powoli jak "droczy się" z szefem zostaje wprowadzona w świat seksu. Jednak jak się kończy przekonajcie się sami. Książkę bardzo miło się czyta. Akcja toczy się bardzo szybko, czasami aż za bardzo. Zastosowane słownictwo nie jest na tak niskim poziomie jak w Greyu przez co uważam tę książkę za lepszą. Autorka przyłożyła się do tej powieści. Postacie drugoplanowe idealnie wkomponowane zostały w losy głównych bohaterów, bardzo naturalnie to wyszło. Niestety w moim odczuciu jest to kolejna "kopia" 50 Twarzy Graya. Podobnie jak tam mamy młoda dziewczynę i bossa. On lubi seks, ona dopiero go poznaje. On ma ten hipnotyzujący wzrok, ona dopiero poznaje tajniki - cały czas poszukuje co może polubi a czego nie. On poznaje kolejne kobiety - można powiedzieć, że kolekcjonuje zdobycze, ona dopiero raczkuje w tym temacie. Pod tym względem podobieństwa się kończą. Przypuszczam, że gdyby "Barwy miłości" pojawiły się na rynku księgarskim wcześniej niż Grey to byłby to bestseller wydawniczy. Jednak książka ta pojawiła się po "szale" Greya więc jeżeli szukacie książek o podobnej tematyce to ta pozycja literacka jest właśnie dla Was. Książka jest warta polecenia - przy niej nie będziecie się nudzić, wręcz przeciwnie miło spędzicie czas. POLECAM !!!
Link do opinii
Avatar użytkownika - awiola
awiola
Przeczytane:2015-05-01, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2015, Mam,
"Jest piękny, mroczny i pociągający. I przeraźliwie niedostępny". Przeczytałam trylogię "Pięćdziesiąt twarzy Greya" i nie należę do antagonistów tej serii, obrzucających błotem czytelników prozy E. L. James. Każdy lubi coś innego, a literatura typowo rozrywkowa była, jest i będzie istnieć. Nie ukrywam również, że byłam bardzo ciekawa książki, która jeszcze przed swoją premierą została okrzyknięta "najgorętszą powieścią erotyczną od czasów 50 twarzy Greya". Szkoda jedynie, że nie dodano, iż książka ta jest istną kopią dzieła E. L. James. Kopią, którą stworzono lepszej jakości warsztatem literackim. Kathryn Taylor urodziła się w Kanadzie w Nowej Fundlandii, dorastała w małym miasteczku. Ukończyła Uniwersytet Acadia w Nowej Szkocji, pracowała w szerokim obszarze public relations. Jest mamą dwóch córek, a jej największą pasją jest pisanie będące jednocześnie wielką przygodą. 22-letnia amerykańska studentka ekonomii, Grace Lawson przyjeżdża do Londynu na trzymiesięczne praktyki odbywające się w prestiżowej firmie "Huntington Ventures", której właścicielem jest tajemniczy i pożądany przez rzesze kobiet, 30-letni Jonathan Huntington. Po przylocie, zdziwiona zauważa swojego przyszłego szefa, czekającego na nią na lotnisku. Tak rozpoczyna się znajomość typowego kopciuszka z prawdziwym księciem z bajki, mającym swoją mroczną stronę. "Barwy miłości" to pierwsza część planowanego cyklu erotycznego, która okazała się totalnym powieleniem fabuły powieści E. L. James. Podczas czytania tej książki miałam bowiem wrażenie, że pod zmienionymi imionami głównych bohaterów, kryją się Ana i Grey. Był to dla mnie swoisty powrót do przeszłości, który niestety w dużym stopniu mnie rozczarował. Otóż mnogość elementów fabularnych, jaką Kathryn Taylor skopiowała z "Pięćdziesięciu twarzy Greya" i zaadoptowała na potrzeby swojej książki, nieznacznie je zmieniając, jest po prostu przytłaczająca. Nieśmiała, nie zdająca sobie sprawy z własnego seksapilu studentka dziewica; bogaty, przystojny i arogancki biznesmen; problemy z wypowiedzeniem swoich myśli przez główną bohaterkę; mroczna strona mężczyzny i nawet przygryzanie wargi - to wszystko już przecież było! I oczywiście seks oraz dominacja - tego tutaj nie zabraknie. "Barwy miłości" to książka, która jedynie w szczegółach różni się od "Pięćdziesięciu twarzy Greya", natomiast w dużej mierze to po prostu kopia pierwszej części najsłynniejszej trylogii erotycznej. I to powielenie schematu, zaczerpnięcie z tego co już było, okazało się dla mnie wielce rozczarowujące. A szkoda, gdyż można było przecież stworzyć buzującą erotyzmem historię, nie wzorując się na historii Anastasii i Greya. Gdybym nie przeczytała wcześniej trylogii E. L. James, z pewnością historia pięknej Grace i gorącego Jonathana, rozpaliłaby moje zmysły do czerwoności odczuwalnym napięciem erotycznym i postacią samego Jonathana, mężczyzny występującego w fantazjach wielu kobiet. Jego widoczny magnetyzm, dominujący charakter i arogancja - mogą podnieść ciśnienie krwi. A mroczna strona bohatera, tajemnica jaka go otacza, tylko potęgują te doznania. Nie można również zarzucić braku przyciągania pomiędzy młodą studentką a jej szefem, bowiem iskra, jaka rozpala ich żądzę jest bardzo wyczuwalna. "Barwy miłości" to kopia książki E. L. James, jednak co trzeba przyznać, kopia napisana o poziom wyżej niż "Pięćdziesiąt twarzy Greya". Nie występuję w niej bowiem przeogromna ilość powtórzeń, nie ma udziwnionych wstawek językowych, z jakich zasłynęła Anastasia Steele, a także sceny erotyczne są bardziej zmysłowe. Lekki język oczywiście występuje, ale w tego typu powieści, nie można spodziewać się niczego innego. Powieść Kathryn Taylor poleciłabym jedynie czytelniczkom, które nie czytały " Pięćdziesięciu twarzy Greya" i nie są uprzedzone do literatury erotycznej. Także tym, którym powielanie znanych schematów nie przeszkadza. I zgadzam się z hasłem reklamowym wydawcy, że "Barwy miłości" to najgorętsza powieść od czasów 50 twarzy Greya. Szkoda tylko, że jest również wiernym odwzorowaniem fabularnym tej książki.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ejotek
ejotek
Przeczytane:2015-04-19, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2015, Mam,
Recenzując w lutym jedną z publikacji erotycznych napisałam, że nie jestem ekspertem w tej tematyce. Wprawdzie nie mam zamiaru nim zostać, jednak postanowiłam nieco bardziej zagłębić się w świat seksu, poznając kolejne powieści erotyczne. Dzięki temu będę miała większą możliwość porównawczą. A co poznam i przeżyję (:)) to moje. Tym razem sięgnęłam po książkę Kathryn Taylor "Barwy miłości", która jest pierwszym tomem z zaplanowanej trylogii. Kanadyjska pisarka swoją pierwszą historię opublikowała mając jedenaście lat a niniejsza książka jest spełnieniem marzeń o profesjonalnej twórczości. Grace Lawson pochodzi z Chicago. Jest studentką, która ma odbyć w Londynie trzymiesięczne praktyki w dziale inwestycyjnym dobrze prosperującej firmy. Już na wstępie, podczas niespodziewanego spotkania z przyszłym szefem na lotnisku, popełnia pierwszą gafę. Jak wpłynie ona na ich przyszłe stosunki? Czy dziewczyna przekreśli tym swoją szansę na dobrą współpracę? Grace podoba się praca w firmie, znajduje bratnią i pomocną duszę w osobie Annie i to dzięki niej będzie miała gdzie spać w nowym mieście nowego kraju. Dała się bowiem naciągnąć internetowemu oszustowi i straciła kaucję, na wynajęcie kawalerki znalezionej w ogłoszeniu, a która nie istnieje. Nie da się ukryć, że na wielu płaszczyznach wychodzi na jaw, że panna Lawson jest naiwną i pozbawioną doświadczenia Amerykanką. Zaskoczeniem dla praktykantki okazuje się propozycja złożona przez właściciela firmy - Jonathana Huntingtona - dziewczyna ma zostać jego osobistą asystentką i pracować wraz z nim. Annie ostrzega ją przed podjęciem nowego stanowiska, jednak Grace jest zafascynowana szefem i nie widzi w propozycji nic złego. Czy Annie ma rację co do zamiarów Jonathana? Wszak skrzywdził już niejedną kobietę... Czy Grace będzie następna? Czy oprze się czarowi i urokowi szefa? A kim tak naprawdę jest Jonathan, że bez skrupułów łamie kobiece serca? Jest obłędnie przystojnym, niewiarygodnie bogatym i najbardziej pożądanym kawalerem w Anglii. A w przyszłości ma odziedziczyć tytuł szlachecki. Kiedy był mały stracił matkę, od wielu lat jest skłócony z ojcem i jedynym jego łącznikiem ze starszym panem jest młodsza siostra - Sarah. Swój czas Jonathan poświęca głównie pracy, zaś wieczorami udaje się do tajemniczego klubu, przeznaczonego dla ścisłej elity. Co to za klub? Czy Grace dostanie szansę poznania go od środka? Młodziutka Grace zauroczona ciałem i niesamowitym spojrzeniem Jonathana wciąż pragnie się do niego zbliżyć. Jednak spotyka się wciąż ze swoistym murem. Ona jest zakochaną dziewicą i chce dopiero poznać co to miłość, czułość i świat erotycznych rozkoszy. Jednak czy jej marzenia mają rację bytu w zetknięciu z zasadami Jonathana: żadnych uczuć, żadnych emocji i żadnego zaangażowania? Nie będę ukrywać, że między tym dwojgiem dojdzie do scen erotycznych, bowiem sam typ literatury na to wskazuje. Jak zakończy się ta szalona gra? Czyja szala przeważy? Czy uczuciowa i niedoświadczona Grace odpuści i wróci do domu? Czy będzie godziła się na wszystkie warunki i zachcianki Jonathana? A może to on zacznie traktować praktykantkę jak bliską sobie osobę? Ale nie napisałam jeszcze o meritum sprawy, czyli o erotyce. "Barwy miłości" są porównywane do "50 twarzy Greya", której to książki nie miałam jeszcze okazji czytać. Zatem ja nie porównam tego w ten sam sposób, jak czytelnicy tego drugiego tytułu. Wśród nich niniejsza publikacja odniosła bowiem sukces. A co ja myślę, na podstawie poznanych dotąd erotyków? Porządnych scen ze zmysłowymi rozkoszami jest bodajże cztery czy pięć, ale za to zajmują kilka stron powieści, potrafią wciągnąć i wywołać rumieniec na twarzy skromnych niewiast. Do tego trzeba doliczyć jeszcze kilka maleńkich podchodów i epizodzików, które podtrzymują klimat iskrzenia między bohaterami. Jednak jak wiadomo, nie liczy się ilość a jakość. Tę oceniam bardzo dobrze. Jest stopniowanie napięcia i liczne urozmaicenia podczas zbliżeń, nie ma zaś brutalnego nazewnictwa (którego nie lubię w tego typu książkach). Chwilami jest za to dzika namiętność i eksplozja kolejnych orgazmów. Jonathan nie jest moim ideałem faceta, ponieważ to jak traktował Grace nie byłony dla mnie do zaakceptowania (gdyby był moim partnerem), jednak na godzinkę czy dwie chętnie oddałabym się jego ustom i dłoniom :P Jak oceniam powieść? Pomysł na fabułę jest niezły, choć chwilami naiwność i żałosne zachowanie Grace mocno mnie denerwowało. Do czego bowiem można się posunąć w życiu z czystego zafascynowania drugą osobą? Zwłaszcza w sytuacji kiedy obie strony nie przyznają się do prawdziwego uczucia... Autorka dobrze zarysowała postacie dwojga głównych bohaterów, czułam wręcz jakbym ich znała osobiście. Pozostałym bohaterom - jak dla mnie - czegoś brakuje, a pewne sytuacje czy wydarzenia pozostały niedokończone. Debiutancka powieść Kathryn Taylor jest dobra, ale mam wrażenie, że jeszcze sporą przed nią. Na szczęście w planie są jeszcze dwa tomy trylogii i upatruję w nich kolejnego wachlarza różnorodnych wrażeń. Podsumowując, stwierdzam że powieść jest niezłą historią o zafascynowaniu młodej dziewczyny dojrzałym mężczyzną okraszona erotyką w dobrym guście, choć momentami dość mocną. Polecam!
Link do opinii
Avatar użytkownika - Aga25
Aga25
Przeczytane:2015-03-18, Ocena: 2, Przeczytałam, Mam, 52 książki w 2015 roku,
Erotyki, czy jak kiedyś nazywana "literatura" z wykrzyknikiem, w ostatnim czasie wyrastają niemalże jak grzybki po deszczu. Dawniej, w czasach gdy byłam młodym dinozaurem( teraz już jestem starszą kobietą przed trzydziestką) zaczytywałam się w książkach, które były tylko dla dorosłych -- czytaj. Zawierały treści nawiązujące do seksu. Wtedy byłam zachwycona, bo i to nawet fabułę miało dosyć ciekawą no i wątki miłosne prowadzone były naprawdę zgrabnie i z wyczuciem. Teraz coraz częściej (ku mojej rozpaczy) autorzy czytadeł, przeze mnie roboczo nazywanych w przerwie gotowania obiadu, tworzą coś co nawet nie powinno zasługiwać na miano książki. Mimo wszystko po kolejnym rozczarowaniu uparcie daję szansę następnemu pisarzowi, z nadzieją, że może tym razem będzie lepiej. Jak też było w przypadku Barw miłości? Czy było warto zaryzykować? Postaram się wszystko zgrabnie i rzeczowo przedstawić... Poznajemy Grace Lawson, studentkę ekonomii lecącą z Chicago do Londynu. Na wyspie ma odbywać praktyki w jednej z najbardziej znanych i prężnych firm, której szefem jest wspaniały oraz tajemniczy Jonathan Huntington. Dziewczyna po wylądowaniu ma niewiele czasu na odbiór bagażu, dotarciu do metra i udanie się na spotkanie w biurze gdzie oczekiwać ma na nią jedna z pracownic, o umówionej wcześniej godzinie. Niestety już po wylądowaniu okazuje się, że Grace musi czekać na bagaż dłużej niż przewidziała, a kiedy już go otrzymuje i idzie w kierunku wyjścia jej oczom ukazuje się nie kto inny jak szef we własnej boskiej osobie. Wydawać by się mogło, że sympatyczna niespodzianka od losu, studentka, a raczej przyszła praktykantka wychodzi na przeciw swemu pracodawcy, z uśmiechem na twarzy i... czar pryska. Ponieważ Jonathan Huntington owszem wybrał się na lotnisko odebrać kogoś, ale tą osobą nie była przyszła podwładna. Ot taki psikus od losu. W chwili kiedy do kobiety dochodzi popełniona gafa zaczynają się dziać przedziwne wydarzenia. Otóż, ona chce jak najszybciej uciec, jednak z drugiej strony mężczyzna jest nieziemsko przystojny i wspaniale jest się wpatrywać w błękit jego oczu. On chce ją podwieźć, jakże to tak zostawić niewiastę samą sobie w obcym kraju, skoro i tak zmierzają w tym samym kierunku. Ona jednak nie chce, wstyd blokuje szare komórki odpowiadające za myślenie, więc przestaje myśleć i zachowuje się jakby miała 10 lat, chociaż czasami dziesięciolatki potrafią zbudować normalnie brzmiące zdanie, rzekomo inteligentna Grace nie potrafi. Stoją więc i debatują jechać nie jechać, metrem czy autem. Wszak metra są takie pociągające. Na szczęście, o czym wiele razy się przekonamy Jonathan swym władczym tonem podejmie decyzję, nie znoszącą sprzeciwu oczywiście. W ten oto sposób wraz z niewinną amerykanką zaglądamy do świata biznesu, w samym biurowcu dzieją się tajemnicze sprawy w związku z masowym opuszczaniem pracy każdej kobiety, która... zbliżyła się do niedostępnego szefa. Jak plotka głosi, dotąd żadnej nie udało się usidlić przystojniaka w szponach miłości. Czyżby kryła się jakaś mroczna tajemnica? Grace koniecznie musi się dowiedzieć, wypytuje biedną Annie, później gdy ma sposobność zadaje pytania głównemu zainteresowanemu. Kim jest Japończyk, z którym spotkała się pierwszego dnia na lotnisku i jaki może mieć wpływ na życie Huntingtona? Same zagadki, jakże fascynujące... Wystarczy na temat fabuły, nadeszła pora bym mogła opisać swoje wrażenia, oraz cała gamę emocji towarzyszących podczas czytania. A były! Och cóż to była za lektura! Zacznijmy od początku. Całość okropnie, wręcz rażąco przypomina Greya. Rozumiem, że autorka była pod urokiem słynnej trylogii. Nie oceniam ludzi, którym się podobało to coś, ale... Nawet gdybym była pod ogromnym wrażeniem pewnej książki i tak bardzo wryła by się ona w moją pamięć, to mimo wszystko uwierzcie mi na słowo, nie popełniłabym czegoś takiego. Biznesmen, sierota, tam i tutaj. Grey się pieprzył - Jonathan również. Pierwszy nie uznawał uczuć, drugi również. W jednym i drugim MUSIAŁA (!!!) być winda. Od dzisiaj winda stanie się moim celem. Muszę coś w niej zrobić, tylko jeszcze nie wiem co. Mam klaustrofobię. Schematy, schematy. Bogaty nadęty i arogancki bufon zwraca uwagę na sierotę, która ma problem z wypowiedziami. Teraz już wiem dlaczego nie wyrwałam żadnego milionera. Dzięki tej książce rozwiązałam zagadkę mojego życia. Czarne spódniczki -- koniecznie mini. Nie posiadam takiej, Grace miała i poderwała Jonathana, aż to cwaniara, widać nie była taka niewinna za jaką uchodziła. Co najciekawsze, studentka była jedną z najzdolniejszych na uczelni, niestety nie było mi dane przekonać się o jej inteligencji, ponieważ jeżeli już zaświeciła to szczytem głupoty i nieporadności. Szkoda, ale miała swoje wytłumaczenie. Była ekonomistką, lubiła cyferki (numerki też) literatura wchodziła opornie -- już wiemy dlaczego nie potrafiła poprawnie budować zdań. "eee, uum, ekhhm" Tak. Grace została mistrzynią w zgłoskowaniu, sylabizowaniu i dukaniu. Musiała kochać etap przedszkolny. Jest mi niezmiernie przykro, że autorka wykreowała postać Grace na taką ciapę i "mameję" życiową. Która przy każdej możliwej okazji potwierdzała swoją głupotę. Skoro już musiał być zachowany szablon Ona sierotka, On nieprzyzwoicie bogaty. Można było chociaż nie poskąpić szarych komórek bohaterce. Jonathan, nie ujął mnie ten facet niczym. Niby władczy, a nijaki. Niby miał charakter, ale ja go nie wyczułam. Niby miał serwować zmysłową rozkosz i wiele innych, a musiałam zadowolić się stołem kuchennym i pokoiczkiem z ... (Ci co czytali wiedzą co mam na myśli) Owe pokoiki były tak żałosnym doświadczeniem z jakim musiałam się zmierzyć czytając, że chyba już nic nie będzie mnie w stanie zaskoczyć. I chociaż narzekałabym jeszcze długo, długo.. mam świadomość, że Barwy miłości zyskają swoich zwolenników, już zyskały, ale i przeciwników. Jeżeli macie ochotę powiedzieć "nie czytaj skoro krytykujesz". Odpowiem krótko. Miałam nadzieje, że w końcu zostanie wydany erotyk na poziomie. Teraz wiem, że tak się nie stanie. Ostatni raz przeżywałam tego typu męczarnie. Wielka szkoda, że kolejna autorka poszła na łatwiznę. Męczyłam się niemiłosiernie, a uwierzcie, nastawienie miałam naprawdę pozytywne i chciałam miło spędzić czas z lekturą. Niestety wyszło jak wyszło. Nikomu nie będę odradzała. Jeżeli ktoś lubi erotyki, jest fanem Greya może śmiało sięgać po tą pozycję
Link do opinii
Avatar użytkownika - Nora
Nora
Przeczytane:2015-04-07, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Kolejny wpis na blogu i kolejna recenzja. Tym razem miałam przyjemność przedostać się do erotycznego świata stworzonego przez Kathryn Taylor. Autorka urodziła się w Kanadzie, a pierwsze teksty pisała już w szkole podstawowej. Marzenie, aby zostać profesjonalną autorką, spełniło się z chwilą publikacji jej debiutanckiej książki Barwy Miłości. "O barwach miłości (...) Badam zależność między stosunkiem artysty do modelki a warstwą kolorystyczną dzieła. Chodzi o to, że kolory niosą znaczenia, a artyści, czasem świadomie, a czasem nieświadomie, potrafią oddawać nimi różne uczucia." Jonathan Huntington jest nieprzyzwoicie bogaty, szaleńczo przystojny i zupełnie pozbawiony skrupułów. Jest także szefem firmy, w której Grace Lawson odbywa praktyki studenckie. Jego magnetyczny urok sprawia, że dziewczyna ufnie podąża za nim w świat zmysłowych rozkoszy, w którym obowiązują tylko trzy zasady: żadnych emocji, żadnych uczuć, żadnego zaangażowania. Jednak czy Grace uda się dostosować do wymogów Jonathana? Jaką barwę ma uczucie Grace? Dlaczego Huntington ma napiętą sytuację ze swoim ojcem? Gdy tylko dowiedziałam się, że wydawnictwo Akurat wydaje kolejną książkę z gatunku literatury erotycznej, postanowiłam przemierzyć cały internet, aby odszukać wszelkie wzmianki o tej pozycji. Dopiero po dłuższych poszukiwaniach trafiłam na niemiecki opis, który od razu przełożyłam sobie na język polski i od razu wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę. Na początek okładka. Mimo że jest cudownie wykonana, grafik powinien stworzyć coś innego. Rozumiem, że 50 twarzy Greya odniosło ogromny ,,sukces", jednak każda książka zasługuje na indywidualne podejście, tymczasem ta przykuwa uwagę czytelnika okładką nazbyt podobną do serii o Greyu. Ponadto zirytował mnie napis informujący o tym, że powieść jest gorętsza od Greya. Nie wiem, czy gorętsza, ale na pewno lepiej i ciekawiej napisana. Tutaj mogę się zgodzić. Więc zarówno dobrze i źle, że taki napis pojawił się na okładce, choć ja bym z niego zrezygnowała. Jednak każdy z nas wie, że reklama jest dźwignią handlu i takie napisy działają na czytelników. Kolejny i chyba ostatni minus przyznaję za schematyczność. Liczyłam na coś bardziej oryginalnego, a w tej pozycji występuje zbyt wiele wspólnych wątków z Greyem. Mamy młodą dziewczynę i nieziemsko przystojnego, bogatego mężczyznę. Ona oczywiście jest dziewicą, którą główny bohater wprowadza w tajniki miłości. Do tego pojawia się wątek kryminalny i jakiś wypadek. Ponadto bohater jest bardzo tajemniczy i ma dość oryginalne upodobania erotyczne, a główna bohaterka bardzo łatwo mu ulega, ale potrafi się również buntować i przeciwstawiać. ,,Nie należę do ciebie ani nie chcę, żebyś była moja." Ogólnie rzecz biorąc, książkę czyta dość szybko (idealnym przykładem jestem ja, ponieważ przeczytałam ją w niecały dzień). Czcionka, jak i papier idealnie ze sobą współgrają, przez to czytanie nie jest męczarnią. Jest stanowczo lepiej skonstruowana i zbudowana niż sławetny Grey i tutaj ukłony w stronę autorki, że udało się jej stworzyć dobry erotyk, mimo schematu. Ponadto główna bohaterka, mimo iż może wydawać się dość naiwna i zbyt szybko poddaje się urokowi bogatego dziedzica, to potrafi pokazać pazury i postawić się. I to się ceni. Sceny łóżkowe nie pojawiają się od razu na początku powieści, do połowy książki autorka wprowadza postacie i opisuje delikatny romans. A później robi się pikantnie i gorąco, a sceny erotyczne nie są schematyczne, tylko urozmaicone, jednak bez udziwnień. Pozwala ona bohaterom żyć własnym życiem, dzięki czemu powieść wydaje się bardzo naturalna, bez nadmiernego ubarwiania jej i dodawania pikanterii. Pojawiają się również zabawne sceny z udziałem samej Grace, jak i przyjaciela Jonathana. Podsumowując, polecam powieść każdej z pań. Ale polecam ją również panom, bo zdarza się, że i oni zaczytują się w takich powieściach. Historia, jaką stworzyła Taylor jest naturalna i czyta się ją z przyjemnością. Jak tylko się do niej zasiada, nie można się od niej oderwać. Wartka akcja, świetne dialogi. Nic tylko czekać aż Barwy Miłości zostaną zekranizowane, na co liczę. Mam nadzieję, że również Wam ta historia przypadnie do gustu i będziecie czekać na kolejne części tej gorącej serii.
Link do opinii
Avatar użytkownika - xrosemarie
xrosemarie
Przeczytane:2015-04-04, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Powieści erotyczne za sprawą osławionych "Pięćdziesięciu twarz Greya" przeżywają prawdziwy rozkwit wydawniczy. Nic dziwnego, bo wielu z nas bardzo chętnie sięga po tego rodzaju książki, ponieważ z powodzeniem potrafią umilić nam czas. Są lekkie, przyjemne, czyta się je wręcz w błyskawicznym tempie. Po ciężkim dniu często właśnie takiej lektury potrzebuję, żeby się odstresować. Wydawnictwo Akurat wyszło fanom tego gatunku naprzeciw i już 8 kwietnia ukaże się dzieło Kathryn Taylor o wdzięcznym tytule - "Barwy miłości". Dwudziestodwuletnia Grace Lawson wyjeżdża ze swojego rodzinnego Chicago, gdzie studiuje ekonomię prosto do miejsca, które na zawsze odmieni jej życie... Do Londynu, gdzie rozpoczyna swoje praktyki w firmie Huntington Ventures, której właścicielem jest nieziemsko przystojny Jonathan Huntington. Prawdopodobnie jeden z najbardziej pożądanych kawalerów na świecie. Nie potrzeba wiele, aby nasza główna bohaterka zapałała do niego sympatią. Nic jednak nie jest tak proste, jak się wydaje, a świat, w który wkracza Grace jest niesamowicie mrocznym miejscem... Mogę sobie narzekać na "greyopodobne" twory, ale fakt pozostaje faktem. Chętnie sięgam po takie książki. Zdarzyło mi się kilka razy, że naprawdę zapałałam sympatią do takich powieści i co zaskakujące- zostałam ich fanką. "Barwy miłości" kusiły mnie od momentu, w którym usłyszałam, że ukażą się w Polsce, dlatego cieszę się, że mogłam przeczytać to dzieło przedpremierowo, żeby teraz Wam przekazać moje wrażenia. A są dosyć mieszane. "Barwy miłości" są pełne schematów, muszę to zaznaczyć na wstępie, w razie jakby ktokolwiek miał jakieś wątpliwości. Nieśmiała i niedoświadczona studentka zostaje uwikłana w związek z mężczyzną, który w żadnym stopniu nie jest dla niej odpowiedni. Później wszystko toczy się z górki, ale jednak żeby nie było tak łatwo, potrzeba trochę dramatu pod koniec i voila - przepis na erotyk gotowy. Generalnie podobała mi się książka Kathryn Taylor, ale myślę, że w wielu aspektach mogłaby zostać poprawiona i w efekcie czytałoby się ją po prostu z napięciem, i wypiekami na twarzy. A tego właśnie mi zabrakło. Szkoda, bo w tego rodzaju dziełach właśnie tego oczekuję. Tego, że w chwili, gdy zacznę czytać pierwszą stronę, przepadnę. Głucha na jakiekolwiek obowiązki, ponieważ fikcyjne wydarzenia toczące się w książce są tak absorbujące. W "Barwach miłości" najzwyczajniej w świecie tego nie odnalazłam. Jest to przyjemna lektura, lekko i przystępnie napisana, a co najważniejsze - czyta się ją naprawdę szybko. Tylko jak wyżej wspomniałam, jest to przygoda, której brak napięcia i jakby werwy. W "Barwach miłości" oczywiście główną męską postacią, do której można, a nawet trzeba wzdychać, jest Jonathan Huntington. Odnoszący sukcesy biznesmen z mroczną przeszłością, o której czytelnik zresztą nie dowie się wiele z lektury pierwszego tomu. To jednak było do przewidzenia - Taylor przecież nie poda nam wszystkiego na tacy. W każdym razie, zazwyczaj tacy bohaterowie zyskują moją sympatię, jednak w przypadku tej konkretnej persony, nie mam dokładnie wyrobionej opinii. Najzwyczajniej w świecie nie wiem co o nim sądzić. To nie tak, że od początku pokazywał, że ma dobre serce i mroczną przeszłość. On właśnie od samego startu nie oszukuje Grace, nie wplątuje jej w toksyczną relację. Nie kłamie, nie manipuluje, żeby osiągnąć swój cel. I właśnie dlatego jest na tyle interesującą postacią, że zdobywa fascynację czytelnika. Myślę, że w kolejnej części duet Grace i Jonathana stanie się ciekawą mieszanką. "Barwy miłości" to lektura, którą każdy fan gatunku przeczyta w błyskawicznym tempie. Nie jest pozbawiona wad, jednak wciąż mogłam czerpać niemałą przyjemność z jej lektury. Jestem ciekawa, co autorka przygotowała swoim czytelnikom w kontynuacji. http://mojeksiazkoweniebo.blogspot.com/2015/04/przedpremierowo-kathryn-taylor-barwy.html
Link do opinii
Grace Lawson dostaje życiową szansę. Trzymiesięczny starz w dobrze prosperującej firmie w Londynie. Dziewczyna nieprzewidziana jednego, przystojnego, aroganckiego i bezwzględnego Jonathana Huntingtona. Szefa Huntington Ventures, gdzie ma rozpocząć praktykę. Wszystko brzmi dość sztampowo i po części tak właśnie jest, jednak większość książek erotycznych ma podobną fabułę i tylko szczegóły wpływają na oryginalność i wyjątkowość danej lektury. ,,Barwy miłości" zachwyciły mnie właśnie tymi detalami. Autorka dobrze przygotowała grunt pod sceny erotyczne. Seksu jest sporo, lecz w początkowym stadium książki skupiamy się na innych sprawach, co uważam za dobre rozwiązanie. Zbyt duża ilość scen erotycznych po pewnym czasie staje się nudna a tutaj miałam możliwość poznania bohaterów. Oczywiście napięcie seksualne jest wyczuwalne nieustannie, lecz Pani Teylor umiejętnie prowadzi czytelnika przez te historię. Grace i Jonathan są głównymi bohaterami. Dziewczyna niewinna i jak się można spodziewać zafascynowana swoim szefem. On apodyktyczny i zimny. Połączyła ich namiętność. Może wydawać się, że bohaterowie niczym nie zaskoczą, lecz Grace to się udało. Podoba mi się jej świadomość zagrożenia ze strony Jonathana, wie, że taki związek jest niebezpieczny. Dziewczyna pragnie odkryć tajemnice seksu i dąży do wyznaczonego celu. Miałam możliwość poznania bohaterki dość dobrze, czego nie mogę powiedzieć o Jonathanie. Mężczyzna jest tajemniczy i bardzo mało zostało zdradzonych informacji o jego przeszłości. Jest dla mnie wielką zagadką, którą chciałabym rozwiązać. Mężczyzna ściśle trzyma się swoich zasad, nie zauważyłam chęci pójścia na jakiekolwiek ustępstwa. W tej dwójce podoba mi się brak tego irytującego zacięcia między bohaterami, oczywiście konflikty pojawiają się, lecz nie sprawiają, że wywracam oczami a wręcz przeciwnie, czytałam zaciekawiona, aż do samego zakończenia, które całkowicie pozostawiło mnie nieusatysfakcjonowaną, gdyż bardzo, ale to bardzo chciałabym wiedzieć, co dalej. Akcja książki nie jest zawrotna, raczej wyważona i stopniowo prowadzi do istotnych wydarzeń, lecz kiedy już do nich doszłam, w pełni mnie zaabsorbowały. Seks jest ujęty bardzo smacznie i przyprawia o szybsze bicie serce. Główny bohater ma swoje upodobana, co komplikuję sytuacje między Grace a Jonathanem. Spodziewałam się takiego obrotu spraw, co było trochę rozczarowujące. Autorka używa prostego języka, dzięki czemu z przyjemnością można oddać się lekturze. Być może książka nie jest szczególnie oryginalna, ale za to przyjemna. ,,Barwy miłości" są bardzo obiecującym początkiem serii, w której namiętność buzuję a fabuła wciąga. Jeśli pragniecie spędzić miły wieczór, oddajcie się lekturze i poczujcie ogień i podniecenie, które rozpalą w was bohaterowie. Polecam 4+/6
Link do opinii

To niesamowite, że w przeciagu jednego dnia przeczytałam całą książkę. Naprawdę dawno się to nie wydarzyło a to znak , że książka jest bardzo wciągająca a przede wszystkim odmóżdżająca.Fajny typ romansu, jakie lubią dziewczyny. Ona studentka, on bogaty i przystojny , ona chce stopić " serca jego lód" .

Wielkim plusem jest to, że w odróżnieniu do innych erotyków nie natkniemy się tu na seks co krok , mimo wszystko historii i akcji jest tu o wiele więcej. Tym książka wygrywa zdecydowanie. Nie jest przesiąknięta tym całym syfem i dzięki temu czyta się jednym tchem.

Jedyny minus ( stąd ocena 5 a nie 6)to znowu pojawiąjące się Kluby erotyczne, i ten sam wątek, że On wprowadza Ją w klimaty. Czy naprawdę to, że jest moda na Greya to wszystko musi być do siebie podobne? cy naprawdę autorom brak pomysłu?

Link do opinii
Avatar użytkownika - Muminka789
Muminka789
Przeczytane:2015-10-15, Ocena: 4, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - damonowa
damonowa
Przeczytane:2015-06-27, Ocena: 6, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - antoniak24
antoniak24
Przeczytane:2015-05-26, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2015,
Inne książki autora
Twardy orzech do zgryzienia
Kathryn Taylor0
Okładka ksiązki - Twardy orzech do zgryzienia

Ian Bradford lekceważył kobiety. Uważał je za naciągaczki, zainteresowane jedynie zawartością portfela bogatego mężczyzny. Shannon gardziła mężczyznami...

Powrót do Daringham Hall
Kathryn Taylor0
Okładka ksiązki - Powrót do Daringham Hall

Ben Sterling to bogaty i przystojny biznesmen przyzwyczajony do nowojorskiego zgiełku, drogich garniturów i samochodów najlepszych marek. Zamknięty w sobie...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy