Ekspedycja naukowa doktora Carla Randa przepada bez wieści w amazońskiej dżungli. Cztery lata później wycieńczony, umierający mężczyzna, jeden z zaginionych, pojawia się w niewielkiej wiosce misyjnej. Okazuje się, że wszedł do dżungli z amputowaną przy barku ręką, a wyszedł z dwoma zdrowymi! Efekt działania nieznanej rośliny umożliwiającej regenerację tkanek? Tropem pierwszej wyprawy rusza kolejna. Wkrótce staje się jasne, że niedające się logicznie wytłumaczyć wydarzenia mogą mieć związek tajem
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: b.d
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 464
Tytuł oryginału: Amazonia
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Paweł Wieczorek
Carl Rand, naukowiec i odkrywca kilka lat temu zaginął wraz ze swoją żoną i oddziałem ochraniających ich żołnierzy w amazońskiej dżungli. Po kilku latach do wioski misyjnej przybywa skrajnie wycieńczony uczestnik wyprawy, który po kilku godzinach umiera. Jednak najbardziej zdumiewa fakt, że człowiek ten jeszcze przed wyprawą stracił rękę, a z dżungli wyszedł z dwoma sprawnymi kończynami. Na jego ciele widnieją dziwne tatuaże sporządzone prawdopodobnie przez tajemnicze plemię Krwawych Jaguarów. Syn Carla, Nathan postanawia dołączyć do wyprawy, która ma na celu wyjaśnienie tajemniczego zjawiska ale również znalezienie leku na chorobę, która od momentu przewiezienia ciała żołnierza dziesiątkuje mieszkańców USA. Krwawe Jaguary to mit, tabu o którym najlepiej nie wypowiadać się na głos. Trwa walka z czasem. Jak odnaleźć legendę o której nikt nie chce mówić i do tego na tak rozległym obszarze? Kto podąża śladami ekipy Nathana Randa?
Czytałam już kilka książek Jamesa Rollinsa, pierwsze tomy cyklu Sigma Force. Autor w swoich powieściach łączy elementy thrillera medycznego z sensacją i przygodówką. Tematyką krąży wokół ciekawych, czasami nawet niesamowitych i niewiarygodnych odkryć, zatem wiedziałam, czego mniej więcej się spodziewać. Autor jak zwykle nie oszczędza swoich bohaterów i serwuje im podróż przez najniebezpieczniejsze miejsca na świecie. Tym razem podróżujemy przez dziki i jak dotąd nieodkryty całkowicie amazoński las deszczowy.
“-Cały czas trwa tu wojna. Właśnie dlatego dżungla jest takim wielkim magazynem leków. Pomysłowość, z jaką rośliny tworzą swoje narzędzia walki, sprawia, że ich różnorodność znacznie przekracza wszystko, cokolwiek naukowcy mogą wyprodukować w swoich laboratoriach.”
Gorący, wilgotny klimat i pełna niebezpieczeństw wyprawa. Niesamowita sceneria, która wciąga, działa na wyobraźnię i nie pozwala się oderwać. Na każdym kroku czyha zagrożenie w postaci trujących roślin, groźnych zwierząt oraz agresywnych plemion Indian. Coś jeszcze czai się w gęstwinie, coś czego kompletnie się nie spodziewali, co jest zdecydowanie o wiele groźniejsze z czym do tej pory mieli styczność. Gdzieś tam jednak ukrywa się plemię, które prawdopodobnie ma lek na śmiertelną chorobę. Chociaż James Rollins ma lekkie pióro i w odpowiednich momentach zaskakuje nas zwrotami akcji, powieść sama w sobie jest odrobinę schematyczna. Walka dobra ze złem, bohater, który wywinie się z każdej opresji i oczywiście nienachalny romans. Dodatkowo ciekawa, chociaż odrobinę niewiarygodna fabuła. Sam pomysł jest całkiem interesujący, chociaż przedstawiony bez wnikania w szczegóły i analizowania faktów. Z drugiej strony zaskakuje mnie jak ciekawie i wciągająco zostało przedstawione tło wydarzeń. Pełna niebezpieczeństw dżungla, zagrażająca życiu na każdym kroku. To walka z czasem, własnymi lękami aby uratować cały świat przed zarazą. Nie zabrakło ciekawostek ze świata flory i fauny Amazonii czy opisów plemion zamieszkujących te obszary i ich rytuałów.
“Amazonia” to ciekawa i wciągająca powieść przygodowa na dwa, góra trzy popołudnia. Świetnie przedstawiony klimat i wartka akcja. Dodatkowo autor miał naprawdę ciekawy pomysł na fabułę i chociaż powieść jest odrobinę szablonowa to nie odbiera nam to przyjemności czytania. Polecam również inne książki autora jak wspomniany przeze mnie cykl Sigma.
"Dżungla, nieprzenikniona i nieskończona, była tu najwyższą władzą... dobrze ukrywa swoje tajemnice."
Fantastyczna przygoda czytelnicza, pochłania się ją z szybko, radośnie i przyjemnie. Nie przypuszczałam, że dam się tak mocno zaangażować w poszukiwanie zaginionej ekspedycji i antidotum na grożącą światu pandemię. Autor zabiera czytelnika w świat dzikiej, wrogiej i nieprzystępnej dżungli, gdzie z każdej strony czyha zagrożenie i niebezpieczeństwo. Wyjątkowo zwodnicza flora, nadzwyczaj zdradliwa fauna, dziewicze tereny, a wśród nich tajemnicze, przerażające i nieuchwytne plemię. Nieujarzmiona przyroda, plemię doskonale maskujące obecność w dżungli, mordercza wędrówka, nie stanowią kompletu wyzwań, przed którymi stoją członkowie wyprawy poszukiwawczej. Choć początkowo nie zdają sobie z tego sprawy przyjdzie im się zmierzyć również z ludzką chciwością, okrucieństwem i bezwzględnością.
James Rollins przygotował mega dawkę ryzykownych przygód dla bohaterów, mistrzowsko opisuje ich niezwykłe przeżycia, determinację w walce o ratowanie świata, stawiając nacisk na zgrabne żonglowanie akcją, umiejętne podsycanie napięcia, frapujące trzymanie w niepewności. Przyjazna i wciągająca narracja nakłania do śledzenia licznych zdarzeń i incydentów. Autor nie szczędzi nieszczęść spadających na bohaterów, potrafi zręcznym cięciem wyeliminować ich z gry lub przewrotnie pozostawić przy życiu. Podobało mi się nawiązanie do fascynującej przeszłości i legend Miasta Jaguarów, zręczne wplecenie fikcyjnych akcentów, nadanie dodatkowych barw mitu. Zakończenie kreatywne i zaskakujące, z leciutką nutką niedopowiedzenia i fantastyki, tak jak lubię najbardziej. Zastrzeżenie wyrażam jedynie wobec schematycznie potraktowanego wątku romantycznego, ale pojawia się na dalszym planie i jest sympatycznym wzbogaceniem intrygi.
Znany naukowiec i milioner Carl Rand, przewodzący naukowej wyprawie do serca Amazonii, znika wraz z trzydziestoosobową grupą w niewyjaśnionych okolicznościach. Przez cztery lata, pomimo przeprowadzonej na szeroką skalę akcji poszukiwawczej, nikt nie zdołał trafić na najmniejszy ślad zaginionych. Przełom następuje, kiedy niespodziewanie w indiańskiej wiosce misyjnej pojawia się schorowany i wycieńczony mężczyzna z cudownie zrekonstruowaną ręką. Niestety człowiek ten szybko umiera, przekazuje jedynie swoje imię i nazwisko, świadectwo uczestnictwa w dawnej ekspedycji. Aby rozwiązać medyczną zagadkę w drapieżną dżunglę wyrusza osiemnastoosobowa grupa cywilów i wojskowych. Wśród nich jest syn Carla Randa, etnolog i ekspert w dziedzinie tubylczych plemion. Do zespołu należą też członkowie firmy farmaceutycznej, fundacji ochrony lasu deszczowego, szaman, naukowcy, żołnierze sił specjalnych i oswojony jaguar.
bookendorfina.pl
Są książki, które, gdy się zacznie czytać, nie można się od nich oderwać. Człowieka tak pochłania lektura, że zapomina o Bożym świecie. Taką właśnie literaturę proponuje #WydawnictwoAlbatros i chodzi tutaj o książkę „Amazonia”. Przygoda, intrygi i tajemnice, to przewodni kierunek jaki obrał autor tej książki. Ciągła walka o przetrwanie i życie. Czytelnik angażuje się w poszukiwanie zaginionej ekspedycji oraz antidotum na grożącą światu pandemię. Trafiamy do dzikiej dżungli, pełnej niebezpieczeństw, mierzymy się z przyrodą, czasem groźną, natykamy się na nieuchwytne plemię, stajemy się członkiem ekipy poszukiwawczej, która spotka się z okrucieństwem i bezwzględnością. To powieść o odwadze, determinacji, pełna napięcia i niepewności. Nie jest to sielankowa historia, zdarzają się nieszczęścia, mamy do czynienia ze śmeircią bohaterów. Zakończenie jest zaskakujące, nieprzewidywalne, to co lubię najbardziej. Historia opowiada o znanym naukowcu i milionerze Carlu Randzie, który wyrusza na wyprawę naukową do serca Amazonii, pewnego dnia znika bez wieści wraz z całą ekipą. Cztery lata później w indiańskiej wiosce misyjnej pojawia się mężczyzna, wycieńczony i schorowany. Okazuje się, że to jeden z członków zaginionej wcześniej ekipy. Co jednak jest zadziwiające, to fakt, że wchodząc do dżungli był niepełnosprawny, miał tylko jedną rękę, teraz jest w pełni sprawnym człowiekiem. Umiera jednak pozostawiając nierozwiązaną tajemnicę. Chcąc dociec prawdy na wyprawę rusza kolejna ekspedycja, której członkami są żołnierze, przedstawiciele koncernów farmaceutycznych oraz inni ludzie, którzy wierzą, że w sercu Amazonii kryje się tajemnica, tak ważna dla całego świata. Członkiem ekipy jest również syn poprzedniego szefa wyprawy, Nathan Rand, który nigdy nie pogodził się ze zniknięciem ojca i jeszcze długo po przerwaniu poszukiwań, szukał jakichkolwiek śladów na własną rękę. To jego ostatnia szansa by odkryć, co się tak naprawdę stało. Ich śladem rusza szalony doktorek, przebiegły i bezwzględny najemnik, chce przejąć lekarstwo i posunie się do wszystkiego. Czy faktycznie uda się odnaleźć wszystkie odpowiedzi? Świat zostanie uratowany przed rozprzestrzeniającą się zarazą? "Amazonia" to książka, o której nie da się zapomnieć, jeszcze długi czas po zakończeniu lektury. Polecam ją osobom, które lubią dobrą literaturę, przygodę i sensację.
Z amazońskiej dżungli wychodzi wycieńczony mężczyzna. Przenosi on w sobie tajemniczą chorobą na którą nie ma lekarstwa we współczesnej medycynie. W tym samym czasie w dżunglę rusza ekspedycja śladami tegoż człowieka, by dojść do zaginionej cywilizacji tajemniczych Ban-ali zwanymi czarnymi jaguarami. To właśnie w ich wiosce jest szansa na odnalezienia lekarstwa i uratowanie ludzkości. Śladami tejże ekspedycji rusza druga grupa, która ma za zadanie przejąć znalezisko i wykorzystac je do własnych celów. Droga jest trudna, a czas ucieka.
Niezły pomysł , czyta się dobrze, choć 40 metrowe kajmany to chyba przesada.
„Amazonia” Jamesa Rollinsa dość długo leżała na mojej półce aż w końcu stwierdziłam, że czas ją przeczytać.
Ekspedycja naukowa doktora Carla Randa przepada bez wieści w amazońskiej dżungli. Cztery lata później jeden z jej uczestników pojawia się wycieńczony w założonej przez misjonarzy osadzie. Okazuje się, że wszedł do dżungli z amputowaną przy barku ręką, a wyszedł z dwoma zdrowymi! Czy to efekt działania nieznanej rośliny, która umożliwia regenerację tkanek?
Tropem pierwszej wyprawy rusza kolejna i odkrywa, że niedające się logicznie wytłumaczyć wydarzenia mogą mieć związek z bliżej niezbadanym plemieniem Krwawych Jaguarów, o którym jedynie szepcze się wśród tubylców. Jego członkowie potrafią znikać, przynosząc śmierć każdemu, kogo napotkają. Nawet dżungla poddaje się ich woli. Szlak ekspedycji będzie naszpikowany śmiertelnymi niebezpieczeństwami, a poznanie prawdy zamiast wybawienia może przynieść zgubę...
Hmmm, Szczerze mówiąc nie wiem co mam napisać. Cała masa bohaterów różnej maści. Miałam wrażenie, że jednak każdy z nich jest nakreślony dość pobieżnie. Jedynie Nathan Rand, syn zaginionego profesora z poprzedniej wyprawy jest przedstawiony tak jak trzeba – ze wszystkim swoimi bolączkami. On jako jedyny wydawał się mi prawdziwy. Jeśli chodzi o pozostałych... Jakoś się z nimi nie zżyłam.
Książkę czyta się naprawdę dobrze. Wartka narracja i ciągłe zwroty akcji porywają. Narrator jest w trzeciej osobie i jest jednocześnie w wielu miejscach. Wie wszystko co się dzieje. Ale ok. Dialogi może nie są zbyt porywające ale tragedii nie ma.
Potrzebowałam powieści, która nie byłaby zbyt trudna w odbiorze. I dostałam to co chciałam. Akcja, tajemnica, pościg, strzelanina i happy end. Niemal na każdej stronie książki coś się działo. Chociaż miejscami miałam wrażenie, że tego wszystkiego było aż za dużo. Jakby autor miał kilka pomysłów na powieść i postanowił je wszystkie zebrać w jednym miejscu. Czasami troche to chaotyczne było.
Mimo tych wymienionych wyżej minusów można śmiało sięgnąć po tę książkę. Daje kilka godzin dobrej rozrywki i odrywa od ponurej rzeczywistości. Dobra dla osób w każdym wieku. Raczej nikt nie będzie się nudził.
Szybka akcja, niezbyt skomplikowana fabuła. Dobra, chociaż spodziewałam się więcej. Zdarzają się nieścisłości, a mnie to akurat razi.
Ekspedycja, która nagle znika w głębi puszczy amazońskiej. Tajemnicze ozdrowienie, a raczej tajemnicza regeneracja. Miłość, którą obserwujemy od samego początku i ogrom ciekawostek o miejscu, które jest praktycznie niedostępne dla zwykłego śmiertelnika. Tak w skrócie można opisać powieść „Amazonia” Jamesa Rollinsa, którą czytałam z zapartym tchem podczas mojego bieszczadzkiego urlopu.
Od dziecka lubiłam opowieści o odkrywcach i podróżnikach. Lubiłam zanurzać się w historiach o miejscach, których najpewniej nigdy nie odwiedzę. Nawet nie dla tego, że nie mogłabym sobie na to kiedyś pozwolić, raczej z własnej bojaźliwości. Chyba po prostu nie odważyłbym się zapuścić do tak niebezpiecznych miejsc. Dlatego też po prostu zostają mi książki i filmy, dzięki którym mogę poczuć się jak Indiana Jones rzucający się w wir przygody. I właśnie takie emocje towarzyszyły mi podczas czytania „Amazonii”.
A muszę dodać, że było to moje całkiem pierwsze spotkanie z Jamesem Rollinsem. Po skończeniu „Amazonii” zaczęłam się zastanawiać, jak to w ogóle było możliwe. Bo jest to autor, w którego dorobku znajdziemy książki, których akcja rozgrywa się właśnie w niedostępnych rejonach świata: lodowcach, głębi oceanów, dżunglach, pustyniach czy jaskiniach. Prawda, że brzmi dobrze? Mam już całą listę pozycji, które chciałabym nadrobić.
Muszę jednak uściślić, że „Amazonii” nie można jednoznacznie nazwać książką przygodową. Znajduje się tam wiele elementów z thrillera medycznego, sensacji, a nawet fantastyki. Są jednak na tyle dobrze, że wyważone, że nawet osoby, które nie przepadają za jednym z tych elementów nie będą czuły się znużone. Akcja bowiem biegnie bardzo szybko, dzieje się bardzo dużo. Nawet na chwilę nie dostajemy momentu na wytchnienie.
Nie mogę także nie napisać o bohaterach, którzy obok tej niezwykłej historii i przede wszystkim w tym fascynującym otoczeniu są bardzo wyraziści. Autor dał nam ich doskonale poznać. Do tego stopnia, że naprawdę czujemy z nimi więź.
Skłamałabym, gdybym napisała, że powieść jest bardzo odkrywcza i zaskakująca. Oczywiście, są momenty, których się całkiem nie spodziewałam, jednak zakończenie – tak mniej więcej – było do przewidzenia. Nie zmienia to jednak faktu, że czytałam każdą kolejną stronę z zapartym tchem. A ostatnie 150-200 stron pochłonęłam za jednym zamachem. Bo – jak się domyślacie – akcja się wtedy mocno zagęściła i już nie było mowy o przerwaniu lektury.
To powieść, którą ze spokojnym sumieniem mogę polecić każdemu. Ba! Nawet czytelnicy romansów znajdą coś dla siebie. Wątek miłosny jest fajnie wyeksponowany, ale nie przesadzony.
WEDŁUG SCHEMATÓW
Jeśli sięgam po literaturę przygodową, najczęściej jest to wszelkiej maści klasyka gatunku, dlatego nie powinien nikogo dziwić fakt, że „Amazonia” to moje pierwsze spotkanie z prozą Jamesa Rollinsa. Skusił mnie opis książki i po części pewnie także fakt, że w ostatnim czasie na fali emocji wynikającej z nowej odsłony „Jurassic World” miałem ochotę na coś w stylu książek Crichtona. I dokładnie to dostałem. Lekką, prostą lekturę z ciekawym wątkiem przewodnim i całkiem niezłym klimatem.
Wszystko zaczyna się od mężczyzny. W jednej z amazońskich wiosek misyjnych pojawia się biały człowiek, ranny, konający, wytatuowany w sposób kojarzący się z pewnym legendarnym, praktycznie nieznanym plemieniem Krwawych Jaguarów. Przybysz kona, zostawiając po sobie jedynie zaszytą monetę, sugerującą że był żołnierzem. Wiadomość o jego śmierci dociera do Ameryki, gdzie wywołuje prawdziwy szok. Zmarły zaginął cztery lata wcześniej, kiedy wyruszył do Amazonii wraz z wyprawą Carla Randa. Naukowcy chcieli zbadać plemiona i roślinność, on miał ich ochraniać, a przy okazji przyjrzeć się działalności tutejszych handlarzy narkotyków. Nikt z członków ekipy nigdy już nie wrócił. Najdziwniejszy jest jednak nie powrót żołnierza, a jego stan. Mężczyzna przed laty został postrzelony i stracił rękę. Bez ręki zniknął w dżungli, a odnalazł się z dwoma sprawnymi kończynami. Co wydarzyło się w trakcie jego zaginięcia i skąd taka zmiana stanu jego zdrowia? By wyjaśnić zagadkę, do Amazonii rusza druga wyprawa. Na jej członków czekają liczne niebezpieczeństwa, ale, co gorsze, cały świat zaczyna odczuwać skutki tych wydarzeń…
Całość recenzji na moim blogu: http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2018/08/amazonia-james-rollins.html
KOKTAJL KRYMINAŁU, THRILLERA HISTORYCZNEGO I POWIEŚCI PRZYGODOWEJ James Rollins, odkrywa zapisane na kartach Biblii pradawne zagrożenie dla współczesnego...
Odległa wojskowa stacja badawcza wysyła rozpaczliwy sygnał, zakończony rozpaczliwym żądaniem: „Zabijcie nas wszystkich!”. Z sąsiedniej bazy...
Przeczytane:2021-05-30,
Podczas krótkiego majowego urlopu miałam ochotę przeczytać coś lekkiego, a zarazem – wciągającego i pasjonującego. Myślicie, że nie da się tego połączyć? Ja też tak sądziłam, aż natrafiłam na instagramie na post polecający książkę pod tytułem „Amazonia”. Recenzja brzmiała tak, że od razu pomyślałam, że to jest właśnie to, czego szukam, a kiedy jeszcze przeczytałam opis wydawcy – natychmiast złożyłam zamówienie. Oczywiście w przypadku tego typu „polecajek” często się zdarza, że są przesadzone i spotyka mnie rozczarowanie, ale w tym przypadku tak nie było. Wprost przeciwnie – dostałam dokładnie to, na co liczyłam.
„Amazonia” to książka, którą czyta się błyskawicznie i czytelnik czuje się przy tym, jakby oglądał film przygodowy. Jest w niej wszystko, czego oczekiwałam: dzika (i to jak!!!) przyroda, piękne tereny, zagadkowe plemiona, tajemnicze zwierzęta, no i misja, której celem jest ratowanie ludzkości. Już na samym początku autor funduje nam fascynującą zagadkę i stawia szereg pytań, które budzą zdumienie i sprawiają, że mamy ochotę nie odkładać tej książki, dopóki nie dotrzemy do ostatniej strony. Czy w Amazonii znajduje się roślina, która jest w stanie sprawić, że… człowiekowi odrośnie ręka, którą dawno temu utracił? Że zasklepią się najgorsze rany? A jeśli tak – jaką cenę trzeba będzie zapłacić za to uzdrowienie? Czy śmiercionośny wirus, który nagle zaczyna atakować dzieci i starszych ludzi także wywodzi się z tego leczniczego źródła? Czy uda się go powstrzymać, zanim ogarnie cały świat?
Aby odpowiedzieć na te pytania, do amazońskiej dżungli wyrusza grupa naukowców, chroniona przez oddział żołnierzy. Wkrótce się okazuje, że ta ochrona jest bardzo potrzebna, bo – jak to bywa w takich historiach – śladem naszych bohaterów wyrusza zły człowiek, dysponujący nowoczesnymi środkami i wielkimi pieniędzmi. Czy uda mu się przeszkodzić im w misji ratowania świata? Przekonajcie się sami!
Tak jak wspomniałam – książkę czyta się świetnie i błyskawicznie. Dużo się dzieje, trup ściele się gęsto, zagadki się mnożą, groza narasta. Bohaterowie są wprawdzie bardzo typowi dla takiego gatunku, a przy tym skonstruowani w sposób czarno-biały – ale w sumie nie mogliby być inni. Takich właśnie wymagała fabuła: jest zatem przystojny i odważny mężczyzna Nathan, jest prześliczna pani doktor Kelly, no i cała grupa mniej lub bardziej ciekawych postaci, w tym – oddział rangersów oraz ten zły – też bardzo typowy czarny charakter. Od tego stereotypowego obrazu odbiegają nieco dwie osoby – mężczyzna wychowujący… jaguara oraz indiańska kochanka czarnego charakteru: piękna, okrutna, silna i śmiertelnie niebezpieczna.
Oczywiście nie jest tak, że padłam na kolana z zachwytu nad tym dziełem literackim, zapamiętam je na całe życie i nie widzę żadnych negatywnych stron, ale umówmy się: przy tego typu lekturze nie chodzi o wielkie wrażenia artystyczne, tylko o emocje, a tych nie brakuje. Jeśli chodzi o minusy, to trochę mnie nie przekonały różne „fantastyczne” stwory i działania, które dżunglę zamieszkują – myślę, że Amazonia jest dostatecznie dzika i niesamowita, bez wymyślania nowych gatunków. Aczkolwiek wyjaśnienie zrobiło na mnie wrażenie – widać, że autor szanuje czytelników i przemyślał dogłębnie swoja powieść. Oczywiście, że sama końcówka jest dość przewidywalna i nie odbiega od stylu tego typu książek – ale nie zmienia to faktu, że dobrze się bawiłam od pierwszej do ostatniej strony.
Jeśli szukacie dobrej rozrywki, oderwania od rzeczywistości, ciekawej akcji i niezwykłych przygód – to polecam „Amazonię” z całego serca. Na pewno nie będziecie się nudzić! To połączenie Indiany Jonesa, „Kongo” i trochę „Parku Jurajskiego”, plus romans, plus thriller medyczny. Do wyboru, do koloru 😊 Nie brakuje napięcia, nie ma dłużyzn ani zbędnych opisów (no, dobrze: w paru miejscach autor ewidentnie chce się popisać swoją wiedzą i rzuca nam garść ciekawostek, ale jest to ciekawe).
Nie jest to książka, która na wieki zapada w pamięć, ale też nie znika z głowy natychmiast po zamknięciu ostatniej strony. Było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem, ale jestem pewna, że nie ostatnie. Sięgnę po inne tytuły, jeśli będę mieć ochotę na dużą porcję przygód.
Podsumowując: idealna lektura na wakacje: z wartką akcją, niezwykłymi przygodami.