Gdyby nie piękna Helena, Antek – młody, utalentowany i nadwrażliwy – wcale nie wychodziłby z domu, uwięziony w inwalidzkim wózku. Gdyby nie Antek, Helena skupiłaby się wyłącznie na własnym życiu – i być może udałoby się jej zostać czyjąś żoną, tłumaczyć Owidiusza. Ale gdyby nie oni oboje, spory światek ludzi zapomnianych tkwiłby w swoich chorobach, lękach, uprzedzeniach, samotnościach. Tymczasem jej wpadł do głowy pewien pomysł, a on stał się twórczym jego realizatorem – wspólnie ożywili umierający w czasach fejsbuka staroświecki zwyczaj pisania listów. Nie bez niespodzianek, napięć i rozczarowań. Ale i tak ratujący stali się uratowanymi. Rozesłane uczucia wróciły powrotną pocztą.
Autorka o książce:
Przechowuję wszystkie ważne listy. Od siedemnastoletniego chłopaka, który później został moim mężem; od nieżyjącej mamy, która miała piękny charakter pisma i nawet jej recepty były miłe dla oka, stała się ulubienicą aptekarek; od babci, której w wieku dziewięćdziesięciu lat mocno drżały ręce, ale pisała. List to ofiarowany czas; dla siebie piszącego, dla adresata. Nie może być krótszy niż strona, wymaga pewnej elegancji, sam w sobie jest artefaktem. Zamknięcie słów w kopercie wiąże się z odpowiedzialnością. Adresat nie zareaguje od razu, to pozwala na więcej. Czujemy to, pisząc list. To inna czynność niż posługiwanie się gotowymi klawiszami. Dzięki technice dziś wymiana słów na odległość to często kwestia minut, sekund, ale równie szybko następuje zapominanie. "Akrobaci" są książką, która ma coś z przemijającego myślenia o listach.
Zofia Mossakowska, z wykształcenia romanistka; pisarka, tłumaczka. Autorka m.in. powieści Tęsknoty wasze bez granic, Że cię nie opuszczę aż do śmierci, Portrety na porcelanie, Ich dwoje i Julia, Kobiety z Ptasich Wysp, Żegnaj kochanku oraz opowiadań w trzech zbiorach. Mieszka w Mönchengladbach.
Wydawnictwo: JanKa
Data wydania: 2016-05-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 272
O niepełnosprawności pisze się trudno. Tylko niektórym udaje się ciekawie opisać walkę z przeciwnościami losu i własnymi ograniczeniami, na tym jednak zwykle się kończy. Bo i jak interesująco pisać o tym, że ktoś się poddał własnej ułomności? Chyba jeszcze trudniej pisać o starości i odrzuceniu. Cóż bowiem może być w tym interesującego? Tematy niby tak mało atrakcyjne, a mimo to można było sklecić z nich coś wyjątkowego. Problemy ciężkie i toporne złożyły się na książkę świeżą i niebanalną.
Antek porusza się na wózku. Społeczeństwo coraz bardziej spycha go na margines. Brak jakichkolwiek perspektyw sprawia, że nie widzi on większego sensu w ćwiczeniach, dzięki którym mógłby odzyskać nieco więcej samodzielności. Nela jest piękną i interesującą kobietą. Niestety w jej życiu pojawił się mężczyzna, który nie zasługiwał na jej miłość. Choć mogłaby nawiązać nową znajomość, wybiera opiekę nad Antkiem i skazuje się na osamotnienie, jakie często doskwiera opiekunom osób niepełnosprawnych. Paradoksalnie właśnie za sprawą tych dwóch osób, wiele ludzi osamotnionych i doświadczonych przez los ponownie nabiera chęci do życia. Niecodzienna para prowadzi bowiem firmę wysyłającą listy do osób, do których nikt już nie pisze. Wykreowany przez nich Przyjaciel to ktoś, kto próbuje podtrzymać ich na duchu i wsłuchuje się w ich problemy, ilekroć zechcą mu je powierzyć. Tego typu działalność może mieć jednak skutki uboczne. Wrażliwy chłopak coraz bardziej zagłębia się w problemy osób, z którymi koresponduje. Szczególnie przejmuje go los młodej, zagubionej w swoich uczuciach dziewczyny...
"Akrobaci" to jedna z tych historii, które naprawdę trudno opisać słowami. Gdziekolwiek by się zaczęło, ma się wrażenie, że nie wspomniało się o czymś ważnym i nie oddaje wszystkich wartości tej książki. To historia, która mówi o ułomnościach, osamotnieniu (z różnych przyczyn), starości, ale robi to w całkowicie zaskakujący sposób. Osoby starsze często uchodzą za bardzo bierne, mało zainteresowane tym, co dzieje się wokół nich. W "Akrobatach" pokazują całkiem inne oblicze. Żywo interesują się losami bliskich i paradoksalnie często potrafią dostrzec to, co całkowicie umyka ich "aktywnym" krewnym. Antek jest niepełnosprawny, jednak w "Akrobatach" niewiele znajdziemy informacji o problemach, z jakimi borykają się osoby z ograniczeniami. Jeśli już, to wspomina o nich mimochodem. Nawet jeśli nie walczy, nie komplementuje swej choroby, w jego życiu jest jeszcze dość miejsca na wiele innych spraw. Nela, choć zagubiona w swoim otoczeniu, potrafi świetnie wczuć się w sytuacje swoich korespondentów. Ma w sobie masę mądrości, którą chojnie dzieli się z zupełnie obcymi jej ludźmi. Sprawia, że zapominają o tym, że za każdy z jej listów muszą płacić. Przyjaciel staje się dla nich tak ważny, że w chwili jego "załamania" czują się zobowiązani, by mu pomóc i go wspierać.
"Akrobaci" to również wyraz tęsknoty za piękną, choć już prawie zapomnianą sztuką pisania listów. Teoretycznie żyjemy w czasach, w których komunikacja jest o wiele łatwiejsza. Ciągle dzwonimy, czatujemy, a mimo to tak mało sobie mówimy. Nieustannie wysyłane wiadomości nie mają w sobie nic, co było by warte zachowania i zapamiętania. Słowa już parę chwil po ich przesłaniu, czy wypowiedzeniu popadają w niepamięć. Nie ma już tej chwili refleksji nad kartką, prób uporządkowania i nazwania myśli. Po lekturze tej książki człowiek nabiera chęci, by cofnąć czas. Podejrzewam, że niejedna osoba poczuje również usilną potrzebę odnalezienia starej papeterii...
Choć tematyka "Akrobatów" wydaje się być bardzo refleksyjna, książka zupełnie się nie dłuży. Odnosi się wrażenie, że dzieje się w niej naprawdę wiele. Być może dzieje się tak za sprawą tekstu listów wielu korespondentów, a może po prostu fabuła jest tak niecodzienna, że całkowicie zatracamy się w lekturze? Jedno jest pewne, książka jest na tyle niepowtarzalna, że warto zaryzykować jej lekturę. Napisana na bardzo dobrym poziomie, bogata w treść, niesamowicie uniwersalna - tak niezwykła, a mimo to zupełnie niepozorna. Takie perełki w literackim świecie powinny pojawiać się zdecydowanie częściej. Zachęcam.
Czy rzeczywiście sztuka pisania listów całkowicie zanikła? A jeśli nie, to czy listy mogą mieć zbawienną moc? Na te pytania odpowiadają "Akrobaci" Zofii Mossakowskiej.
W dzieciństwie lubiłam pisać długie listy. Miałam specjalną kolorową papeterię, na której opisywałam, co się u mnie dzieje. Głównie koleżankom z dawnej szkoły i podwórka oraz wakacyjnym znajomym. I z niecierpliwością czekałam na kolejny list od nich. Niestety dziś tradycja pisania listów (prawie) zanikła. Zastąpiły je maile i smsy. Co prawda to szybszy sposób komunikacji, ale brakuje mu tamtej magii. A co gdyby wskrzesić pisanie listów i sprawiać nimi radość obcym osobom, które tego potrzebują? Właśnie na taki pomysł wpadli bohaterowie "Akrobatów" Zofii Mossakowskiej.
Głównymi bohaterami są Antek i Helena, którzy zajmują się pisaniem listów do osób samotnych. Jednak nie robią tego bezinteresownie. Jest to dla nich forma pracy zarobkowej, która przynosi korzyści obu stronom. Piszący mają z czego żyć, zaś osoby samotne, schorowane, którymi nikt się nie interesuje, mają Przyjaciela, z którym mogą podzielić się swoimi troskami. W ten sposób pomagają ludziom, nadają kolorów ich szaremu życiu i pomagają przezwyciężyć samotność.
Bohaterowie są z pozoru różni, a jednak tak wiele ich łączy - są zagubieni, potrzebują akceptacji i rozmowy. Antek jest młodym, utalentowanym i bardzo wrażliwym chłopakiem, doświadczonym przez życie. Porusza się na wózku inwalidzkim, gdyż cierpi na stwardnienie boczne zanikowe. Gdyby nie ciotka Helena, pewnie siedziałby tylko w domu i czekał na powrót mamy z pracy. Pomysł na biznes okazał się zbawienny również dla niego. Mam teraz przynajmniej trzy rzeczy. Niezapracowaną matkę w domu, wszystkie książki, które chcę przeczytać, i każdy dobry film. Jakość mojego życia poprawiła się porównywalnie do zmiany traktora na mercedesa.
Helena to przyszywana ciotka Antka, która walczy z jego marazmem. Wychodzi z nim na spacery, przynosi filmy na DVD, a przede wszystkim wciąga go do swojego interesu. Choć jest piękną kobietą, nie ma szczęście w miłości. Za każdym razem trafia na nieodpowiedniego faceta. Jest nieszczęśliwa przez swoje niewłaściwe wybory. Z wykształcenia jest filologiem klasycznym, jednak nie pracuje w zawodzie. Brak pieniędzy, bezskuteczne poszukiwanie pracy oraz odruch serca skłaniają ją do założenia Firmy Listowej Przyjaciel.
Ludzie są zadowoleni z usług Przyjaciela, polegają go innym. Rozpisują się o nim nawet gazety. Jak mówi jedna z klientek, sąsiadka Antka (nie wiedząc, kim tak naprawdę jest przyjaciel): Z niego dobry człowiek, prawdziwy przyjaciel. I jaki on punktualny! Tak jak obiecał, co dwa miesiące list. I kartka z życzeniami... Zawsze są w kopertach, proszę pani, żaden tam pocztówki. (...) To trochę kosztuje, proszę pani, ale co tam. Za wszystko się teraz płaci, za lekarza, za księdza. Na Przyjaciela mam żałować? Innym też go poleciłam...
"Akrobaci" to powieść wielowarstwowa, pełna znaczeń i niezwykle uniwersalna. Powieść napisana na przemian jest w pierwszej osobie (z perspektywy Antka) i trzeciej osobie (w przypadku gdy rozdział dotyczy Heleny). Dużym walorem są listy pisane przez Przyjaciela i do Przyjaciela, wobec którym nie można przejść obojętnie.
Zofia Mossakowska porusza w swojej powieści wiele różnych tematów, takich jak: zdrada, samotność, potrzeba bliskości z drugim człowiekiem, troska o drugiego człowieka oraz nieszczęśliwa miłość. Nie jest to więc jedynie książka o zapomnianej sztuce pisania listów czy inwalidztwie. Choć trzeba przyznać, że autorka potrafiła oddać emocje towarzyszące adresatom listów. Dzięki nim czuli się szczęśliwi, przez kogoś zauważeni. Ich historie są różne, tak jak różni są ludzie, do których skierowane są listy. Wśród nich są m.in.: starsza kobieta martwiąca się o swojego wnuku i jego byłą dziewczynę, kobieta, która przez lata była kochanką, choć wiedziała, że to złe, ale za bardzo kochała, by odejść, dziewczyna niepotrafiąca pogodzić się z rozstaniem z chłopakiem, siostra umierającej kobiety.
Na zakończenie dodam, że nie jest to moja pierwsza książka Zofii Mossakowskiej. Kilka lat temu czytałam "Portrety na porcelanie", w których opisała historie zmarłych leżących na jednym cmentarzu. I po raz kolejny przekonałam się, że autorka jest świetną obserwatorką takich codziennych, ludzkich spraw. W dodatku nie sili się na patos, opisuje wszystko prostym językiem. Dzięki temu jej bohaterowie stają się bliżsi czytelnikowi.
"Akrobaci" skłania do refleksji na temat relacji międzyludzkich, poczucia samotności i potrzeby miłości. Polecam tę książkę każdemu bez wyjątku, zarówno miłośnikom tradycyjnych listów, jak i osobom, które uważają je za przeżytek, a także osobom samotnym i chorym, które straciły chęci do działania, aby przekonały się, że nigdy nie należy się poddawać marazmowi. Każdy znajdzie w tej książce coś wartościowego dla siebie. Myślę, że warto zapoznać się również z innymi powieściami tej autorki oraz zacząć pisać listy, które mogą dać wiele radości także piszącemu.
Do tanga trzeba dwojga, do miłości czasem trojga... Trójkąt to jednak figura prosta tylko w naukach ścisłych - w życiu bardziej przypomina nieobliczalną...
Uzależnionej od złej miłości Matyldzie los zsyła nieoczekiwaną szansę wyjazdu do Wietnamu – kraju pól ryżowych, bóstw, świątyń i pięknych, dzielnych...