Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2015-10-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 480
Allah nie obdarzył Arifa synem. Jego dom jest pełen „młodych kobiet”, a „młode kobiety” to problem dla klanu. Do tego jeszcze buńczuczna siostra jego żony domaga się dostępu do edukacji dla dziewczynek. Szaima jest zdeterminowana, żeby walczyć o przyszłość siostrzenic. Przywołuje historię ich przodkini Szekiby, oraz tradycji „bacza posz” - „dziewczyny przebranej za chłopca”.
W powieści „Afgańska perła” mamy dwie linie czasu i dwie niesamowite bohaterki. Wspomniana już Szekiba, która żyła w XIX wieku, za panowania króla Amanulla Khana. Kobieta pochodząca z kochającej się rodziny, ale przez swoje kalectwo odrzucona przez klan. Bardzo boleśnie przekonała się, że jako kobieta nie może nawet myśleć o egzekwowaniu swoich praw. Co jednak, gdyby była synem, nie córką? Trafiając na królewski dwór przekonuje się, jak to jest żyć w przebraniu.
Drugą bohaterką jest Rahima. Ona, dzięki ciotce, będzie mogła posmakować wolności. „Moje nogi czuły się wyzwolone, przemierzając swobodnie ulice – wcześniej ciągle wplątywały mi się w sukienkę”[1] mówi zachwycona bohaterka. Jednak jej ciało nieuchronnie zaczyna dojrzewać. Jak, biegająca swobodnie po ulicy, Rahima odnajdzie się zamknięta w małżeńskiej klatce?
Dwie muzułmanki, dwie bardzo silne, wspaniałe bohaterki, dwie – można je tak określić – buntowniczki. Rahimę i Szekibę dzieli ponad 100 lat, jednak ich życiorysy mają kilka wspólnych elementów. Najbardziej oczywisty to epizod „bycia mężczyzną”. W tym miejscu muszę odnieść się do fatalnych sformułowań z opisu na okładce książki. „Rahima (…) postanawia zostać tak zwaną bacza posz (…)”[2] Przypominam, że mówimy o dziecku. Nie sadzę, że w jakiejkolwiek kulturze mogłoby ono tak sobie postanowić o takiej metamorfozie. Z treści książki jasno wynika, że to ciotka dziewczynki była inicjatorem tego pomysłu. Kolejny cytat: „Niemal sto lat wcześniej podobnie postąpiła jej przodkini Szekiba. Podjęła decyzję o przeniesieniu się z małej afgańskiej wioski do przepięknego kabulskiego pałacu (…)”[3] To ja czytałam o innej Szekibie. Szekiba z „Afgańskiej perły” nie marzy o niczym innym, jak odzyskać ojcowiznę i żyć stroniąc od ludzi. Przekazywana z rąk do rąk Szekiba utyskuje na znaczenie swojego imienia, które oznacza dar: „To jest właśnie problem z prezentami (…). Że się je rozdaje innym”[4]
Kolejną cechą wspólną bohaterek „Afgańskiej perły” jest to, że obie – w różnych okolicznościach – poznały, co to znaczy być wolnym. Ten epizod zaważył na ich sposobie myślenia. Pragnienie odzyskania straconej swobody było ogromne. Rodziło to w nich sprzeciw wobec „nasib”, przeznaczenia. Mam wrażenie, że podczas pisania zaważyło amerykańskie wychowanie Nadii Hashimi, autorki książki. Na stronie wydawnictwa można przeczytać z nią wywiad, w którym mówi między innymi o tym, że jej rodzina kultywowała tradycję, ale była otwarta na zwyczaje panujące w kraju, w którym żyli, czyli USA. Podkreśla, że jej wychowanie nie różniło się wiele od wychowania dzieci, które ją otaczały. [5] Swoim bohaterkom „wszczepiła” szczyptę zachodniego sposobu myślenia. I nie jest to zarzut, a stwierdzenie faktów. Szczególnie, że pisarka nie ocenia, a pozwala postaciom z powieści nazwać pewne rzeczy po imieniu.
Odnośnie oceniania. Jestem daleka od komentowania jakiekolwiek kultury, jednak tradycja „bacza posz” nie daje mi spokoju. Kryje się za nią straszna hipokryzja, ale również desperacja. Nie jestem w stanie zrozumieć, jak zmieniając wyłącznie strój, osoba otrzymuje nowe przywileje. Jako Rahima dziewczyna mogła wywołać skandal, bo ktoś jechał za nią na rowerze. Jako Rahim natomiast jest zachęca na wspólnego kopania piłki i szwendania się po ulicach z chłopakami. Trudno mi również zrozumieć, jak taka „prowizorka” ma zrekompensować brak pierworodnego. W jakimś celu jednak taka tradycja powstała i coś tym ludziom daje.
Jestem zdania, że motyw kobiety w kulturze islamu został już wyczerpany na gruncie literatury. Kiedyś lubiłam czytać takie historie, ale zrezygnowałam, bo wydawały mi się do siebie podobne. Nadia Hashimi pisze również o ucisku muzułmanek, ale trochę inaczej. Wprowadzając motyw „dziewczyny przebranej za chłopaka” pokazuje tę kulturę z innej perspektywy. Pozwala jej to ukazać kobietę nie zdesperowaną, a wojowniczą. Owa siła, emanująca z dwóch głównych bohaterek „Afgańskiej perły”, jest porażająca.
[1[ Nadia Hashimi, „Afgańska perła”, przeł. Monika Pianowska, wyd. Kobiece, Białystok 2022, s. 60.
[2] Tamże, okładka.
[3] Tamże.
[4] Tamże, s. 73.
[5]
"Afgańska perła" nie jest kolejną książką, która gloryfikuje związek z bajecznie bogatym szejkiem, mieszkanie w pałacu ze służbą gotową rzucić się do naszych stóp na najmniejsze skinienie w zamian za dobra materialne. I bardzo dobrze! Takich książek jest już za dużo, ale żadna z nich nawet nie jest w stanie dorównać tej opowieści... Jest to bardzo kobieca, bolesna i łamiąca serce historia o tym, ile warta jest kobieta w Afganistanie. Współcześnie i sto lat temu.
Dwie linie czasowe opowiadają historię dwóch kobiet, Rahimy i Shekiby. I choć dzieli je 100 lat, to są do siebie w tak bolesny, smutny sposób podobne, że aż mnie ściska w sercu.
Ile znaczy dziewczynka w Afganistanie? Tyle co nic... ważne jest, aby szybko wydać ją za mąż i zrzucić problem na barki kogoś innego. Gdy rodzi się córka, nie ma radości. Do czego się przyda? Chyba, że... zostanie bacza posz, czyli "dziewczynką, która odgrywa rolę syna".
"Afgańska perła" budziła we mnie wręcz skrajne emocje, od zdziwienia, przez zdenerwowanie, po bezkresny smutek. Jestem mamą dwóch dziewczynek i w mojej głowie wciąż kotłowała się myśl, że mogło to spotkać mnie i moje córki, gdybyśmy urodziły się gdzie indziej. Gdzieś, gdzie odgrywałybyśmy rolę przedmiotu, który zmienia właściciela według widzimisię mężczyzny. Na samą myśl o Rahimie i Shekibie robi mi się okropnie ciężko na sercu, ponieważ poznałam te życie ich oczami. Razem z nimi odczuwałam tę przemoc, ból i poczucie bezsilności. Przecież są tylko kobietami... towarem, który sprzedaje się temu, kto da więcej. Bez żadnych praw, za to z całą stertą obowiązków - tak właśnie wygląda ich egzystencja. I choć zdarzają się w ich życiu momenty, które są iskierką nadziei i radości, jak choćby macierzyństwo, zostają szybko, jak płomień świecy, zgaszone, stłamszone, zdeptane. Zostaje tylko przemoc, brak szacunku i cierpienie.
To niezwykle bolesna historia, która ukazuje, że 100 lat to tak naprawdę nic w kwestii praw kobiet w krajach muzułmańskich, a mężczyźni niepodzielnie dzierżą władzę nad ich losem. Zakochałam się w tej powieści już od pierwszych stron, mimo całego bólu i smutku jaki wręcz z niej wypływa i uroczyście oświadczam, że wkradła się na listę moich książkowych ulubieńców tego roku.
„Afgańska perła” to fantastyczna, interesująca i mądra powieść, która zabiera czytelnika do Arabskiego Świata – innej kultury, zwyczajów, tradycji i przekonań. Dawno już nie sięgałam po lektury dotyczące świata Islamu, toteż z prawdziwą przyjemnością poznałam losy dwóch afgańskich kobiet. Nadia Hashimi zabiera nas w podróż do kraju, gdzie wojna i przemoc naznaczają ludzkie życie. I właśnie w takim otoczeniu poznajemy historię Rahimy i Szekiby. Obie pochodzą z tej samej rodziny, ale dzielą je pokolenia. Szekiba żyła na przełomie XIX i XX w. i była praprababką Rahimy. Pomimo, że upłynął już ponad wiek od tamtego czasu to w kulturze, tradycji i przekonaniach Afgńczyków niewiele się zmieniło. Los wnuczki naznaczony został przeznaczeniem, od którego pragnęła się wyzwolić, podobnie jak przed stu laty uczyniła to jej przodkini. Czy kobieta w kulturze arabskiej może zmienić swoje przeznaczenie?
Zaaranżowane małżeństwo w wieku trzynastu lat, życie w haremie, poniżanie i wykorzystywanie, przemoc, intrygi, różnice w traktowaniu chłopców i dziewcząt – o tym wszystkim przeczytamy w „Afgańskiej perle”. Ale znajdziemy tu również ogromną odwagę, determinację i gorące pragnienie odmiany swojego losu. Czy zakończone sukcesem?… – o tym przeczytacie w książce.
„Arabska perła” to wzruszająca i ciekawa historia o zerwaniu z przeszłością, dążeniu do wolności na przekór wszystkim i wszystkiemu. To emocjonująca powieść, której akcja biegnie równolegle dwoma torami: życie Rahimy na początku XXI wieku zestawione z historią Szekiby na przełomie XIX i XX stulecia w tym samym Afganistanie dawniej zarządzanym przez króla Habibullaha, a obecnie doświadczanym przez wewnętrzną wojnę i zamieszki. Wydarzenia intrygują od pierwszych stron, dosłownie wpadamy w ich wir i chcemy więcej i więcej. Nie jest to pierwsza powieść z trudną historią Afganistanu w tle jaką miałam przyjemność przeczytać. Moim zdaniem „Arabska perła” w niczym nie ustępuje powieściom Khaleda Hosseiniego, więc jeśli polubiliście „Chłopca z latawcem”, „Tysiąc wspaniałych słońc” lub „I góry odpowiedziały echem” to również powieść Nadii Hashimi przypadnie Wam do gustu. Emocji i wzruszeń na pewno nie zabraknie.
Chętnie poznałabym kolejne powieści autorki, która tak intrygująco potrafi pisać o arabskim świecie.
Polecam.
Są tacy autorzy, których książki kupuję w ciemno, gdy tylko ukaże się coś nowego, opatrzonego ich nazwiskiem. Po raz pierwszy jednak zdarzyło mi się sięgnąć po powieść tylko dlatego, że na okładce umieszczono pochlebną zajawkę jednego z takich autorów, Khaleda Hosseiniego (ten od Tysiąca wspaniałych słońc). Kto jak kto, ale Hosseini to moje literackie guru w sprawach Bliskiego Wschodu i Afganistanu – skoro docenił Afgańską Perłę Nadii Hashimi, to i ja musiałam sprawdzić, co w niej takiego niezwykłego.
Wyobraźcie sobie świat, w którym córka jest dopustem bożym. A już pięć córek to bez wątpienia jedenasta plaga egipska. Świat, w którym lepiej przebrać za chłopca jedną z narodzonych w rodzinie dziewczynek, niż nie móc się poszczycić męskim potomkiem. Fakt, po jakimś czasie trzeba będzie upchnąć ją znowu w spódnicę i dać chustę na głowę, ale póki ta chwila nie nastąpi, prestiż całej rodziny wzrośnie, a każdy przyjmie naszą mistyfikację za dobrą monetę. Brzmi niewiarygodnie? Gdybym nie czytała parę lat wcześniej świetnego reportażu o „przerabianych na synów” dziewczynkach bacza posz (recenzja reportażu u Wiedźmy), nie uwierzyłabym w istnienie społeczeństwa tak uwielbiającego męskość, że jest gotowe podtrzymywać podobną farsę. Jednak podobne sytuacje mają miejsce w Afganistanie do dziś i właśnie o takim przypadku opowiada nam Hashimi w swojej niezwykłej, prowadzonej dwutorowo narracji.
Z jednej strony mamy Rahimę – narratorkę, wybraną przez rodziców na „syna”, która przez lata korzysta z przywilejów chłopca, a potem nagle zostaje wydana za mąż i odkrywa, że nawet podniesienie oczu na byłego kolegę może być zbrodnią. Z drugiej – Szekibę, pra(pra?)babkę Rahimy, oszpeconą kobietę, która zostaje stróżem haremu sułtana (wszak kobieta przebrana za mężczyznę to jednak mniejsze ryzyko dla kochanek władcy, niż prawdziwy, męski strażnik). I choć życia obu kobiet dzieli stulecie, a ich historie są na pozór całkowicie różne, to Hashimi przeplata je w misterny sposób, dzięki czemu fantastyczną całość i angażują czytelnika w równym stopniu.
Najbardziej niezwykłym elementem Afgańskiej perły jest jednak sama wizja Afganistanu – za czasów Szekiby na tron trafia królowa Soraja, od której w Afganistanie rozpoczął się proces równouprawnienia kobiet (lata 20. ubiegłego stulecia). Jak to możliwe, że po „rewolucji” Talibów jej praprawnuczka pozbawiona jest jakichkolwiek praw? Równoległe prowadzenie wątków podkreśla jeszcze mocniej kontrast między pięknym, rozwijającym się Afganistanem początku XX wieku a krajem, którym stał się zaledwie kilkadziesiąt lat później. Jednocześnie ze stron powieści przebija niesamowite piękno i głęboka miłość do tego zagubionego wśród pustyń miejsca.
Afgańska perła to opowieść o walce o własne prawa, o absurdach patriarchalnego, zamkniętego środowiska, w którym nawet mur między sąsiednimi domami jest granicą nie do przebycia dla kobiety, której nie asystuje męski opiekun. Jednocześnie, co ciekawe, nie znajdziemy tu ani odrobiny agresywnego feminizmu ani propagandowych tekstów, którymi tak szczodrze epatują podobne książki, a całokształt jest zaskakująco obiektywny i pozbawiony przesadzonych „filtrów kulturowych”. Mieszanka wybuchowa i poruszająca – i... tak, niemalże na miarę Hosseiniego. Polecam z czystym sumieniem jako naprawdę mocną, dobrze napisaną obyczajówkę w afgańskich klimatach.
Recenzja autorska z: http://gry-w-bibliotece.blogspot.com/
Sytuacja kobiet na świecie to temat niezwykle rozległy i skomplikowany. Musiało minąć bardzo wiele czasu, zanim kobiety mogły zacząć korzystać z praw, jakimi mężczyźni cieszyli się od dawna. Nawet jeśli sytuacja nieustannie się poprawia, nawet w najbardziej postępowych krajach, kobiety z reguły zarabiają mniej od mężczyzn, pełniących to samo stanowisko. Są także kraje, w których co prawda również dokonują się zmiany, jednak różnice nadal pozostają kolosalne. "Afgańska perła" to właśnie opowieść na tym, jak jeden z takich krajów się zmienia i ... jak wiele nadal musi się zmienić. Czytelnik śledzi losy dwóch spokrewnionych ze sobą kobiet, które dzieli blisko sto lat, jednak łączy determinacja w walce o lepszy byt. Jest rok 2007. Rahima i jej siostry po raz kolejny zostają wypisane ze szkoły. Ich ojciec jest uzależniony od narkotyków, a brak braci sprawia, że nikt nie może zapewnić im wystarczającej opieki poza domem. Sytuacja wydaje się być krytyczna do dnia, gdy ciotka dziewczynek, podsuwa ich matce pewien pomysł. Zgodnie z pewnym starym zwyczajem, Rahima zostaje przebrana za chłopca i automatycznie staje się bacza posz. Od tej chwili może cieszyć się tymi samymi prawami co chłopcy i przejmuje zadania, jakie zwykle przypisuje się mężczyznom. Niestety żadna dziewczynka nie może odgrywać chłopca przez całe życie. Zbliża się dzień, w którym Rahima nie tylko musi powrócić do swojej pierwotnej roli, ale również poślubić bardzo wpływowego, ale i niebezpiecznego człowieka. A to dopiero początek jej kłopotów. Niemal sto lat wcześniej Szekiba boryka się z chyba jeszcze bardziej skomplikowaną sytuacją. Będąc dzieckiem, ulega wypadkowi, który trwale oszpeca jej twarz. Jest więc prawie pewne, że znalezienie jej męża będzie niemożliwe. Jakby tego było mało, w krótkim czasie traci prawie całą rodzinę. Gdy w końcu umiera również jej ojciec i dziewczyna zostaje sama, dalsza rodzina postanawia wziąść sprawy w swoje ręce. Odtąd Szekiba traktowana jest niczym przedmiot, który można przekazywać z rąk do rąk. Nikt nie przypuszcza jednak, że własnie w taki sposób pewnego dnia trafi do kabulskiego pałacu. "Afgańska perła" to niezwykle barwna i poruszająca powieść. Jak zwykle w takich przypadkach, momentami jest na tyle bulwersująca, że chciałoby się wierzyć, że całość zrodziła się wyłącznie w głowie autorki. Niestety rzeczywistość jest o wiele bardziej okrutna i historie zbliżone do losów bohaterek naprawdę miały i mają miejsce. To z pewnością jeden z powodów, dla których warto sięgnąć po tę książkę. Oczywiście jest ich o wiele więcej. Fabuła jest na tyle wciągająca, że trudno sobie odmówić lektury kolejnego rozdziału. Ilekroć byłam bliska stwierdzenia, że jedna z historii jest ciekawsza od drugiej, działo się coś na tyle niesamowitego, że od razu musiałam zweryfikować swój pogląd. Główne bohaterki to kobiety wyjątkowe, nic więc dziwnego, że szybko zyskują naszą sympatię. Choć dzieli je niemal wiek, obie dążą do tego samego - godnego życia. To, czego pragną, to nie życie w luksusie, a odrobina szacunku, możliwość kształcenia się, podejmowania samodzielnych decyzji. Czy to nie przerażające, że nadal istnieją kraje, w którym o czymś takim wiele kobiet może tylko marzyć? Warto zwrócić uwagę na ciekawie zakreślone tło obu historii. Jak Afgańczycy reagują na obecność amerykańskich sił w ich kraju, jak postępowe kraje próbują poprawić los kobiet w Afganistanie, to dopiero dwa z wielu bardzo ciekawych zagadnień, na które autorka sprobowała odpowiedzieć. Tematyka książki z pewnością nie należy do szczególnie lekkich czy przyjemnych, jednak autorka książki, zdołała ubrać wszystko w słowa, które od razu trafiają do wyobraźni i serca czytelnika. Nietrudno przejąć się losem obu kobiet i mocno kibicować, by wreszcie osiągnęły swój cel. Bardzo trudno wskazać mi jakiekolwiek wady tej książki. Myślę, że niektórym czytelnikom może nieco przeszkadzać wplatanie w tekst obcojęzycznych słów. Bacza posz, Baczem, Chanum, Nasib - to kilka przykładów, pojawiających się tak często, że łatwo się ich nauczyć, mimo to nie jestem do końca przykonana, czy w ogóle była potrzeba, by je przytaczać. Drugi, dla mnie ogromny minus to fakt ... że historie nie były jeszcze dłuższe. :-) Obie kończą się w pewnym istotnym momencie, teoretycznie są to chwile, w których można całość zakończyć, jednak osobiście czułam pewien niedosyt i życzyłabym sobie, poznać losy obu bohaterek aż do momentu ich śmierci. Opowieść jest na tyle zajmująca, że to chyba jedyny moment, w którym mogłabym pogodzić się z faktem, że książka się skończyła. Cóż, może autorka planuje wydać kolejną książkę? Osobiście bardzo bym sobie tego życzyła. Polecam wszystkim, którzy chętnie sięgają po tego typu historie.
"Afgańska perła" to opowieść o kobiecej bezsilności, walce o wolność w kwestii decydowania o własnym losie. Historia ukazuje także kulturę, zwyczaje i tradycje w Afganistanie. Akcja dzieje się w dwóch czasoprzestrzeniach. Mimo że losy bohaterek dzieli niemal 100 lat to jednak nie trudno zauważyć, że niewiele zmieniło się w tym kraju przez ten okres czasu. Kobiety nadal traktowane są jak rzecz. To mężczyźni podejmują za nie ważne, życiowe decyzje. Niektóre dziewczynki są nawet "przemieniane" w chłopców według starożytnego zwyczaju...
Narracja najczęściej zmienia się tu zależnie od wiodącej postaci w poszczególnych fragmentach historii. Raz słyszymy Rahimę, innym razem jej antenatkę - Szekibę. Ta naprzemienna relacja powoduje, że lekturę czyta się z zaciekawieniem. Niestety autorka nie uniknęła kilku błędów i nieraz punkt widzenia w narracji zmienia się bez powodu. Ten fakt bardzo mi przeszkadzał. Smuci to, że mimo że kobiety żyją w innych czasach ich historie są bardzo podobne. Pełne strachu, ucisku, przemocy i niesłabnącej nadziei. Nie łatwo mi się czytało o ich dramatycznym losie. Dość szczegółowe opisy unaoczniają jakim był i nadal jest ten kraj. Bardzo ciekawym elementem jest ukazanie tu poglądów Afgańczyków na różne tematy. Te fragmenty nadają lekturze wartości dodanej. Niestety początek historii jest nieco wolny. Denerwuje także fakt, że postaci są jednowymiarowe. Dobre lub złe. Ponadto pisarka wiele kwestii nie wyjaśniła. Szkoda, że te bardziej intrygujące wątki nie zostały tu rozwinięte. Wygląda to tak, jakby książka miała mieć kontynuację. Nie zadowoliło mnie również zakończenie. Treść ostatniego rozdziału wydaje się nie pasować do tych, które go poprzedzają.
Cieszy natomiast to, że przekaz wydaje się bezstronny. Niestety styl autorki jest bardzo nierówny. Raz brzmi szorstko, innym razem prawie poetycko. Zdania są tu skomplikowane albo brzmią zbyt prosto. Niekiedy ma się wrażenie, że przekaz bazuje na schemacie: stało się to, czułem to i wtedy to się stało, a to zrobiłem. Niekiedy miałam wrażenie, że mam do czynienia ze swego rodzaju raportem ze zdarzeń. Ponadto można tu odnaleźć bardzo dużo dialogów. Nie powiem, że jestem zaciekłą ich przeciwniczką, ale co za dużo to niezdrowo. Niestety moim zdaniem autorka przesadziła tu z ich ilością. Trochę psuł mi lekturę również fakt, że niekiedy wspomina się tu o nierzeczywistych lokalizacjach. Nie wiem po co. Podsumowując - poruszana tu tematyka bardzo wzrusza i interesuje, ale sposobu przekazu w tej pozycji niestety nie mogę zaliczyć do jej zalet...
"Afgańska perła" nie jest kolejną książką, która gloryfikuje związek z bajecznie bogatym szejkiem, mieszkanie w pałacu ze służbą gotową rzucić się do naszych stóp na najmniejsze skinienie w zamian za dobra materialne. I bardzo dobrze! Takich książek jest już za dużo, ale żadna z nich nawet nie jest w stanie dorównać tej opowieści... Jest to bardzo kobieca, bolesna i łamiąca serce historia o tym, ile warta jest kobieta w Afganistanie. Współcześnie i sto lat temu.
Dwie linie czasowe opowiadają historię dwóch kobiet, Rahimy i Shekiby. I choć dzieli je 100 lat, to są do siebie w tak bolesny, smutny sposób podobne, że aż mnie ściska w sercu.
Ile znaczy dziewczynka w Afganistanie? Tyle co nic... ważne jest, aby szybko wydać ją za mąż i zrzucić problem na barki kogoś innego. Gdy rodzi się córka, nie ma radości. Do czego się przyda? Chyba, że... zostanie bacza posz, czyli "dziewczynką, która odgrywa rolę syna".
"Afgańska perła" budziła we mnie wręcz skrajne emocje, od zdziwienia, przez zdenerwowanie, po bezkresny smutek. Jestem mamą dwóch dziewczynek i w mojej głowie wciąż kotłowała się myśl, że mogło to spotkać mnie i moje córki, gdybyśmy urodziły się gdzie indziej. Gdzieś, gdzie odgrywałybyśmy rolę przedmiotu, który zmienia właściciela według widzimisię mężczyzny. Na samą myśl o Rahimie i Shekibie robi mi się okropnie ciężko na sercu, ponieważ poznałam te życie ich oczami. Razem z nimi odczuwałam tę przemoc, ból i poczucie bezsilności. Przecież są tylko kobietami... towarem, który sprzedaje się temu, kto da więcej. Bez żadnych praw, za to z całą stertą obowiązków - tak właśnie wygląda ich egzystencja. I choć zdarzają się w ich życiu momenty, które są iskierką nadziei i radości, jak choćby macierzyństwo, zostają szybko, jak płomień świecy, zgaszone, stłamszone, zdeptane. Zostaje tylko przemoc, brak szacunku i cierpienie.
To niezwykle bolesna historia, która ukazuje, że 100 lat to tak naprawdę nic w kwestii praw kobiet w krajach muzułmańskich, a mężczyźni niepodzielnie dzierżą władzę nad ich losem. Zakochałam się w tej powieści już od pierwszych stron, mimo całego bólu i smutku jaki wręcz z niej wypływa i uroczyście oświadczam, że wkradła się na listę moich książkowych ulubieńców tego roku.
Odyseja odważnej Afganki, która wraz z rodziną próbuje przedostać się do lepszego świata - pierwsza tak poruszająca powieść o uchodźcach. Mahmud kocha...