Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2016-04-28
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 420
Feriba, matka trójki dzieci i żona uznanego inżyniera, musi uciekać z ogarniętego wojną Kabulu po tym, jak jej męża zatrzymują i mordują Talibowie. Brak środków do życia dla samotnej kobiety, której ustrój polityczny nie pozwala nawet opuścić domu, oznacza wyrok śmierci. Nielegalne przekraczanie kolejnych granic nie jest dużo bezpieczniejsze, zwłaszcza z trojgiem dzieci, z których najmłodsze ledwo zaczęło chodzić i choruje na tajemniczą chorobę. Dramatyczna decyzja Feriby daje początek nielegalnej podróży przez Turcję do Grecji, w której jej najstarszy syn, Selim, zostaje zatrzymany przez policję. Zdesperowana matka staje przed wyborem: skorzystać z okazji na wyjazd z pozostałą dwójką do Anglii, gdzie czeka na nią siostra, czy po raz kolejny utknąć bez środków do życia w obcym, wrogim miejscu?
Niestety, choć warstwa fabularna jest bardzo obiecująca, to jednak styl i sposób prowadzenia opowieści wypada znacznie gorzej niż w debiutanckiej powieści Hashimi (zmienił się też tłumacz - może to ma znaczenie?). Być może wynika to z faktu, że przez znaczną część narracji towarzyszymy nie Feribie, a właśnie Selimowi. I choć autorka nie pokusiła się w tych rozdziałach o relację pierwszoosobową, to jednak momentami wydają się one bardzo infantylne. Przypuszczam, że miało to uwiarygodnić perspektywę dziecka, będącego świadkiem rzeczy, których nigdy nie powinno widzieć, jednak narracja wydawała mi się tam wyjątkowo toporna i znacznie uboższa niż w Afgańskiej perle.
Odniosłam też wrażenie pewnego braku balansu. Selimowi zbierającemu pomidory na tureckiej farmie poświęcono kilka całych rozdziałów, w których (obiektywnie) za wiele się nie działo, a już potencjalnie bardzo ciekawe środowisko obozów dla uchodźców w krajach Europy Zachodniej potraktowano mocno po macoszemu i zamknięto w opisach raptem na parę akapitów. Jest to bardzo aktualny problem i naprawdę ubolewam, że autorka nie przedstawiła tej "drugiej strony ogrodzenia" nieco bardziej dokładnie - miałoby to na pewno dużą wartość dla europejskiego czytelnika.
Mamy tu historię o poświęceniu matki, o dziecku, które musi wziąć na swoje barki odpowiedzialność za los całej rodziny, mamy brutalny obraz wojny, mamy wreszcie inne spojrzenie na emigrantów z krajów Bliskiego Wschodu... Jednak to wszystko składa się na książkę zaledwie poprawną i nieszczególnie angażuje emocjonalnie, a przecież jest to klucz do sukcesu w tego typu powieściach. Można przeczytać ją, nawet z przyjemnością, ale... można też sięgnąć pod Chłopca z latawcem Hosseiniego, który problem imigracji (a także zderzenie z obcą kulturą) przedstawił dużo ciekawiej. Z pewnością jednak sięgnę po kolejną pozycję autorstwa Hashimi - nie tracę nadziei, że będzie to kolejna perła.
Książka porusza temat bardzo aktualny na dzień dzisiejszy a mianowicie - uchodźcy. Pomimo iż nie jest to historia prawdziwa, jednak porusza do głębi i jak najbardziej mogłaby się wydarzyć. Kiedy umiera głowa rodziny - mąż Feriby - ojciec dwójki dzieci a nawet trójki gdyż trzecie w drodze, bohaterka musi stawić czoła przeprowadzce do Angli. Nie mając pewności jak dotrze do celu wyjeżdza z Afganistanu a na dodatek po drodze zostaje rozdzielona ze swoim synem, którego historię również poznajemy w książce.
Recenzja również na: http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
Temat uchodźców w XXI wieku przewija się codziennie w mediach, jest teraz o tym głośna, no bo przecież napływają oni do Europy, masowo, całymi rodzinami, ponieważ u nich jest duże bezrobocie i wojny, którym ciężko zapobiec.
Wielu ludzi się sprzeciwia, bo po co oni nam tutaj, innych to nie obchodzi, kolejni są za przyjęciem... Ja swojego zdania nie mam, jednak mogę tylko się domyślać, jaka jest to ciężka sprawa dla obu stron.
A co by było, gdyby przedstawić świat z perspektywy obcokrajowca, uchodźcy?
Tak zrobiła Nadia Hashimi. Jak wyszło?
Feriba została naznaczona podczas swoich narodzin, kiedy jej matka zmarła przy porodzie. Od zawsze czuła się za to winna. Jej brat nigdy nie przejmował się przeszłością, nic go nie obchodziło i jako pierwotny syn chciał wszystkiego, tym samym spychając siostrę w cień. Mijały lata, czuła się samotna, chociaż miała przyrodnie siostry i macochę. Brakowało jej matczynej opieki.
Przyszedł czas zamążpójścia, Ferbia wzięła ślub z Mahmudem, powiła mu trójkę dzieci... i stało się, przyszła wojna. Mąż został zabrany, żona została sama z trójką dzieci. Choroby i śmierć były jak plaga, epidemia, ludzie padali jak muchy.
I co tutaj robić? Czekać na śmierć, aż przyjdzie i ich zmiecie, czy może uciekać?
Feriba postanowiła uciec ze swoimi dziećmi, z rodziną, aby znaleźć lepsze życie. Wybór padł na Turcję, a stamtąd chciała pojechać do Anglii. Niby to nic takiego, jednak surowa kara czeka tych, który zostaną przyłapani na ucieczce z kraju.
Udało się. Trafili do Turcji. I co z tego? Pieniędzy brak, praca by się przydała.
Syn Feriby, Selim, postanawia pójść do pracy. Jak wiadomo, uchodźca to tania siła robocza, jednak młody 15-latek nie poddaje się i pragnie zadbać o swoją rodzinę, chociaż niewiele zarabia.
Ale nie liczy się ilość, tylko gest.
Młody, silny, odważny, tak jak jego matka. Chłopak, który nie poddaje się w trudnych chwilach.
Odwieczny strach o życie, pieniądze, których może zabraknąć w każdej chwili, najgorsze myśli, które ciągle krążyły wokół życia rodziny Afgańskiej.
"Kiedy księżyc jest nisko" to nie jest zwykła książka. Przenosi nas do innego świata, z nową kulturą. Świata pełnego emocji, obaw, lęku. Kiedy zobaczyłam, że jest to książka o wezyrach, kraju Afgańskim, kulturze Arabskiej, wiedziałam, że muszę ją mieć. Uwielbiam czytać książki o sułtanach, wezyrach, padyszachach, kobietach, które są silne, surowym prawie i zasadach, których nieprzestrzeganie jest karane.
Nastawiłam się na historię o wezyrach, a dostałam coś innego, lepszego, ciekawszego.
Poznawanie innego świata i kultury jest czymś niesamowitym i nie zabrakło mi tego podczas czytania tej książki. Nadia Hashimi niesamowicie pisze. W swoją książkę stopniowo wprowadza, objaśnia wszystko, abyśmy mogli zrozumieć historię jak najlepiej. Cała historia przedstawiona jest z perspektywy Feriby i jej syna Selima, pozwala nam to się w nią lepiej wgryźć, zrozumieć tamten świat.
Jestem bardzo zadowolona ze sposobu przedstawienia książki i wyjaśnień. Poznałam nowe zwroty i nazwy - Kohl, Asad, Asz, Nazar i mnóstwo innych, które nadały charakteru, wyjątkowości i klimatu.
Te emocje, które wylewają się ze stron, szczerość, pokazywanie świata bezpośrednio takim, jaki jest - coś niesamowitego i wyjątkowego.
Ciężko jest opisać wszystko, co towarzyszy podczas czytania tej książki, emocji jest mnóstwo, od smutku, poprzez łzy, do radości.
Jednak jedno wiem na pewno, po tę książkę należy sięgnąć, nigdy się jej nie zapomina, a okładka jest przecudowna i z pewnością do tego zachęca.
"Los w końcu wszystko naprawia, ale dopiero po tym, kiedy cała praca zostanie wykonana, wszystkie łzy przelane, kiedy już się przetrwa wszystkie bezsenne noce."
Są takie historie, które poruszają do głębi sprawiając, że człowiek na chwilę odcina się od tej swojej rzeczywistości i zastanawia się jak zachowałby się na miejscu bohaterów. Taką właśnie książką jest "Kiedy księżyc jest nisko", którą napisała Nadia Hashimi. To opowieść o odważnej kobiecie, która wraz z dziećmi opuściła swój kraj - Afganistan - w poszukiwaniu lepszego świata. Jednocześnie to skłaniająca do przemyśleń historia o życiu uchodźcy, o wszelkich wzlotach i upadkach, jakie towarzyszą próbie odnalezienia życiowego spokoju, a także o ciągłym ryzyku i chęci przetrwania. Bardzo dobra książka, o której nie tak łatwo zapomnieć.
Feriba - główna bohaterka książki - to kobieta, która od najmłodszych lat spotykała się z cierpieniem. Wraz z jej przyjściem na świat, los zabrał jej ukochaną matkę. Wychowywana przez drugą żonę ojca, przez wiele lat czuje się niedopasowana do świata, w jakim przyszło jej żyć i wielokrotnie odczuwa brak prawdziwej matki, która kochałaby ją całym sercem. Kiedy jednak wychodzi za mąż za Mahmuda, odnajduje wreszcie rodzinę, która w pełni ją akceptuje. Wraz z mężem i dziećmi wiedzie szczęśliwe życie do czasu, gdy Afganistan staje się coraz bardziej niebezpieczny, a wojna, jaka wybucha sprawia, że nagle całe ich życie ulega zmianie. Co więcej, jej mąż, zostaje niesłusznie zamordowany. Feriba wie, że musi zrobić wszystko, by ocalić swoje dzieci. Pod osłoną fałszywych dokumentów i dzięki życzliwości wielu napotkanych na swojej drodze ludzi, stopniowo realizuje plan dostania się do rodziny mieszkającej w Anglii. Jednak w Grecji rozgrywa się dramat - Feriba z dwójką młodszych dzieci zostaje rozdzielona z najstarszym synem - Selimem. Jak zatem potoczą się ich dalsze losy? Co takiego wydarzyło się w Grecji? Czy uda się im dotrzeć do Anglii? Jakie decyzje podejmie Feriba, a jakie Selim? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie oczywiście sięgając po książkę "Kiedy księżyc jest nisko".
Muszę przyznać, że gdy zaczęłam czytać tę książkę, początkowo nie mogłam wbić się w jej rytm. Szło mi to troszkę wolno, dlatego obawiałam się, że taki stan potrwa do samego końca. Na szczęście po kilku rozdziałach zdałam sobie sprawę, że nic bardziej mylnego! Wkręciłam się w tę historię na tyle, że nie mogłam się od niej oderwać i z ogromnym przejęciem śledziłam losy bohaterów. Początkowo czytelnik dostaje wiele informacji o życiu Feriby przed poślubieniem Mahmuda. Dzięki nim, może zapoznać się z panującymi w Afganistanie, zwyczajami dotyczącymi przeróżnych spraw, w tym też samego zamążpójścia. Fabuła jest więc spokojna i stonowana do czasu, gdy w kraju wybucha wojna. Akcja momentalnie staje się szybsza, a wszelkie wydarzenia w niektórych momentach stają się błyskawiczne. To właśnie wtedy w czytelniku zasiane zostaje ziarenko niepokoju, jakie towarzyszy już do samego końca i tak naprawdę jeszcze dłużej, bowiem zakończenie ma w pewnym sensie charakter otwarty. Książkę więc, mimo początkowej, wolnej akcji, po raptem kilku rozdziałach, czyta się błyskawicznie, nie mogąc się od niej oderwać i chcąc śledzić losy bohaterów cały czas.
Najważniejszym problemem, jaki dotyka ta opowieść to problem nie tylko wybuchu wojny w Afganistanie, co też pojawienia się uchodźców i w zasadzie samego tego pojęcia. Ludzie, którzy do tej pory wiedli szczęśliwe i unormowane życie w Kabulu, nagle ścierają się z mrocznym obliczem wojny. Nikt nie czuje się bezpieczny, a jakikolwiek ruch może sprawić, że będzie on tym ostatnim. Ci, którzy do tej pory czuli się wolni, nagle zostają przyparci do muru i odbieranie jest im wręcz wszystko - możliwość wykonywania zawodu czy uczęszczania do szkół, swobodne poruszanie się po uliczkach, wolność słowa i wiele, wiele innych aspektów, jakie do tej pory były czymś całkowicie normalnym. Dzieci zamiast prowadzić beztroskie dzieciństwo, żyją w ciągłym strachu, a rodzice, którzy zrobiliby wszystko, by wychować swoje pociechy w kraju, gdzie nic im nie grozi, sami drżą na myśl, że jeden wybuch może odebrać im całe dotychczasowe życie. Dlatego też decydują się, często na to, by opuścić swój kraj i szukać spokoju gdzieś indziej. Wielu z nich przemierza kolejne kraje, lecz żyje w ciągłym strachu, iż zostaną odesłani tam, skąd przyszli. Nigdzie nie czują się w pełni bezpieczni, a gdziekolwiek by się nie udali i tak traktowani są jako ktoś obcy, często spotykając się z wrogością...
Jest to więc poruszająca historia, która pokazuje, jak tak naprawdę wygląda życie uchodźcy. Co więcej, pełna autentyczności sprawia, że na długo pozostaje w myślach. Bo w tej opowieści nie ma ubarwiania. Nic nie jest pewne, a każdy ruch może okazać się zgubny. Świat nie jest pokazywany jedynie w dobrych barwach, a wielokrotnie ujawnia swoje prawdziwe, brutalne oblicze. Jednocześnie w pewnym sensie daje też nadzieję na to, że mimo przeciwności, da się je pokonać - spotykając na swojej drodze nieliczną, ludzką życzliwość, jak przede wszystkim wierząc w lepsze jutro, nie poddając się ani na chwilę, bo chęć przetrwania przyćmiewa całe zło, jakie staje na drodze. Polecam Wam sięgnięcie po tę pełną emocji książkę, ponieważ to zdecydowanie wartościowa lektura, poruszająca trudne tematy i skłaniająca do przemyśleń.
Sam styl autorki jest z kolei bardzo przyjemny w odbiorze. Nadia Hashimi ma lekkie pióro, którym jednocześnie wielokrotnie udowadnia, że potrafi budować piękne, skłaniające do refleksji, zdania. Podobał mi się też zabieg związany z narracją. Otóż w większości rolę narratora pełni Feriba, jednak są też rozdziały dotyczące Selima, a one napisane zostały z perspektywy narratora trzecioosobowego. Jedyna rzecz, jaka troszkę mnie, może nie tyle zawiodła, co sprawiła, że nie jestem w pełni usatysfakcjonowana, to zakończenie. Ma ono, jak już wspomniałam, formę otwartą. Sama co do tego typu zakończeń mam podzielone odczucia - raz mi się podobają, innym razem właśnie pozostawiają lekki niedosyt. W przypadku akurat tej historii, czuję tę pewnego rodzaju pustkę, bo bardzo trudno było mi się rozstać z bohaterami.W zasadzie do ostatniej strony pragnęłam poznać takie całkowite rozwiązanie całej tej historii, a tutaj jednak zakończenie w dalszym ciągu utrzymuje ten niepokój i sprawia, że niby można na własny sposób dopowiedzieć sobie tę opowieść, ale ja nie potrafię tego zrobić. Przede wszystkim dlatego, że całość miała na tyle trudną tematykę i pełna była wielu krytycznych zwrotów akcji, że zostawienie otwartego zakończenia wcale nie skłania czytelnika do snucia już pozytywnych wizji i pozostawiania właśnie to uczucie niepewności.
Bohaterowie z kolei zostali wykreowani niezwykle ciekawie. Muszę przyznać, że autorka stworzyła świetne postaci, w tym przede wszystkim samą Feribę. To kobieta silna i chociaż kilkakrotnie w swoim życiu spotykała się z rozczarowaniami i smutnymi wydarzeniami, to w dalszym ciągu ma w sobie ogromną determinację. Wszystko co robi, robi z myślą o dzieciach - jedynych jasnych stronach życia, jakie jej pozostały. Podziwiałam jej podejście i to, że kilkakrotnie musiała podejmować niezwykle ryzykowne decyzje. Sporo jest tutaj też Selima, który początkowo nie do końca zyskał moją sympatię, lecz wraz z kolejnymi stronami otrzymywał jej coraz więcej. Natomiast bohaterką, której nie polubiłam, a też było jej sporo, to koko Gul - druga żona ojca Feriby.
Podsumowując, "Kiedy księżyc jest nisko" to opowieść, którą warto przeczytać. Porusza trudny temat, jakim jest ucieczka z kraju nękanego wojną, do lepszego świata. Jednocześnie to historia, jaka pokazuje, że życie uchodźcy pełne jest ryzyka i jedyne, co często determinuje do jego podjęcia, jest chęć przetrwania i odnalezienia upragnionego spokoju. Polecam serdecznie.
W czasach, kiedy dosłownie zalewa nas zewsząd potok informacji o uchodźcach, tłumnie zmierzających ku Europie w poszukiwaniu lepszego życia, książka Nadii Hashimi po prostu spada z nieba. Seria zamachów zorganizowanych przez Państwo Islamskie spowodowała, że w mieszkańcach Starego Kontynentu obudziła się duża nieufność wobec przybyszów z Azji czy Afryki. Miejscami przeradza się ona w strach, rodzący coraz większą agresję i nienawiść. Z perspektywy przeciętnego Europejczyka napływ imigrantów stał się potencjalnym zagrożeniem dla jego bezpieczeństwa i wolności. A jak to wygląda z perspektywy uchodźcy? Nie religijnego fanatyka-terrorysty, ale człowieka, który marzy tylko o tym, by wreszcie odnaleźć pokój i zapewnić godne życie swoim dzieciom? Odpowiedź na to pytanie czytelnik znajdzie w opowieści Feriby.
Afganistan to piękny, ale niebezpieczny kraj. Feriba zdawała sobie z tego sprawę, kiedy patrzyła na rakiety rujnujące domy jej rodzinnego miasta. Każdego dnia stawała się niemym świadkiem ludzkich tragedii, żyła w strachu i pod groźbą nagłej, nieoczekiwanej śmierci. Nagle jednak nastąpił przełom, który zmusił ją do szybkiego działania. Chcąc zapewnić swoim ukochanym dzieciom lepsze (a może po prostu normalne) życie postanowiła wyruszyć w śmiertelnie niebezpieczną wyprawę do Europy.
"Kiedy księżyc jest nisko" to niewątpliwie niezwykle poruszająca powieść o silnej kobiecie, która w decydującym momencie swojego życia, nie zawahała się postawić wszystkiego na jedną kartę. To historia matczynej miłości, która nie cofnie się przed niczym, by tylko ratować swoje dzieci. Feriba jest postacią bardzo autentyczną, niepozbawioną ludzkich wad i słabości. Razem ze swoimi pociechami odczuwa olbrzymi strach przed każdym następnym dniem, ma świadomość tego, że w każdej chwili może zostać z powrotem odesłana do Afganistanu, a mimo to znajduje w sobie wystarczająco dużo determinacji, by wciąż iść naprzód. I walczyć wbrew nadziei.
Ale ta historia nie należy tylko do Feriby, ale także do jej starszego syna, Selima, który w pewnym momencie zostaje zmuszony do równoległego jej prowadzenia. To opowieść zagubionego chłopaka, który za wcześnie osiągnął dorosłość, którego życie zmusiło do prowadzenia bezwzględnej walki o przeżycie, często wbrew panującym zasadom. Selim zobaczył za dużo, by mógł zacząć wszystko na nowo i powrócić w spokojnej Anglii do czasu błogiego dzieciństwa.
Ta powieść pokazuje to wszystko, czego wolelibyśmy nie widzieć. Wyładowane uchodźcami, niebezpieczne tratwy, sunące po Morzu Śródziemnym. Imigrantów przyczepiających się do podwozi wielkich ciężarówek czy w ciemności przemierzających ciasne tunele kolejowe. Widzimy dzielnicy nędzy w Grecji czy we Włoszech, kartonowe chaty kryte plastikiem, pozbawione wody i elektryczności. Widzimy cieszące się złą sławą obozy dla uchodźców. "Kiedy księżyc jest nisko" ukazuje nam przerażającą rzeczywistość pozbawionego godności człowieka, który potrzebuje przecież tak niewiele. Bezpiecznego domu.
Podczas czytania powieści dostrzegłam pewne nierówności. Miałam wrażenie, iż niektóre rozdziały nie były wcale pisane przez tą samą osobę. Część I książki wydaje się zdecydowanie lepsza, a już na pewno bardziej dopracowana. Narrację Feriby czyta się z wielką przyjemnością, przy okazji zapoznając się z kulturą arabską i stylem życia w państwie zdominowanym przez muzułmanów. Końcówka jednak nie wypadła aż tak dobrze. Wydawała się być napisana w pośpiechu, już bez tego początkowego polotu.
Mimo wszystko, warto jednak poświęcić czas na zapoznanie się z rzeczywistością, która jest przecież tuż obok nas, a może na którą nieświadomie przymykamy oczy. Poznajcie historię Feriby i jej dzieci, ale również milionów innych uchodźców zmierzających ku lepszemu światu!
http://kaniafrania.blogspot.com/2016/07/ucieczka-do-lepszego-swiata-recenzja.html
Słowo "uchodźca" od dłuższego czasu wzbudza duże emocje. Jedni reagują z entuzjazmem, opisując jak napływ uchodźców może zmienić sytuację starzejącej się Europy, inni mówią o strachu przed terroryzmem, niestety nie brakuje również takich, którzy słysząc to słowo zaczynają zachowywać się agresywnie. Kim tak naprawdę jest uchodźca? Czy to człowiek gorszej kategorii? Czy faktycznie przemierza setki kilometrów, by bezwstydnie korzystać z dobroci opieki socjalnej w bardziej zamożnych krajach? Nadia Hashimi przedstawia nam jedną z wielu rodzin uchodźców, choć fikcyjnych, to na wskroś prawdziwych. Czy mamy odwagę poznać ich bliżej? Życie Feriby zaczyna komplikować się już w chwili, gdy przychodzi na świat. Jej matka umiera podczas porodu i nie brakuje osób, które obarczają ją winą za to tragiczne wydarzenie. Jej dzieciństwo jest pasmem trudnych doświadczeń, jednak wszystko wskazuje na to, że fortuna wreszcie zaczyna się do niej uśmiechać. Przychodzi jej związać się z wyjątkowo dobrym i troskliwym mężczyzną, ma trójkę cudownych dzieci. Niestety los postanawia po raz kolejny wystawić ją na próbę. W obliczu coraz bardziej dotkliwego reżimu fundamentalistów decyduje się wyruszyć w długą i niebezpieczną podróż do Europy. Podróż, w którą musi udać się wyłącznie z dziećmi choć wie, że jako samotna kobieta napotka na wiele dodatkowych trudności. Czy ta historia ma szansę dobrze się zakończyć? Niczego nie można być pewnym... Mając w pamięci niezwykle udaną debiutancką powieść Hashimi, "Afgańską perłę", byłam pewna, że ta historia również mnie uwiedzie. I rzeczywiście, bardzo trudno mi było przerwać lekturę i chyba jeszcze trudniej przestać porównywać losów bohaterów z tym, co obecnie dzieje się na świecie. Autorka w bardzo plastyczny sposób przedstawia nam trudności, z jakimi borykają się uchodźcy. Bezwzględni przemytnicy, ludzie niechętni fali napływających uchodźców, ale również i tacy, którzy zupełnie bezinteresowanie poświęcają swój wolny czas, by im pomóc. Desperackie próby przmierzenia kolejnych odcinków drogi, często z narażeniem życia... Bardzo dobrze, że taka książka zostaje wydana właśnie teraz, gdy temat jest tak palący. Mam nadzieję, że za jej sprawą czytelnicy przestaną doszukiwać się w każdym uchodźcy potencjalnego terrorysty, a dostrzegą człowieka, który zmuszony jest wyruszyć w długą i niebezpieczną podróż, bez najmniejszej gwarancji, że kiedykolwiek dotrze do celu. Wartka akcja, ciekawe sploty zdarzeń, sympatyczna bohaterka sprawiają, że książkę czyta się z dużym zainteresowaniem. "Kiedy księżyc jest nisko" to powieść o przezwyciężaniu niewyobrażalnych trudności, odwadze, desperacji, miłości. To książka, która zmusza nas do zastanowienia się nad samym sobą i nad kondycją naszego społeczeństwa. Czy potrafimy jeszcze otworzyć się na drugiego człowieka, zaakceptować go takim, jakim jest, uszanować jego kulturę? Zwykle tego typu książki polecam przede wszystkim osobom zainteresowanym tematyką, jednak tym razem powieść polecam wszystkim, bo temat jest nie tylko aktualny, ale i bardzo ważny. Tak więc zachęcam do lektury.
Przeżyłam już dość strachu i strat. Jestem zmęczona tkwieniem w pułapce. Co rano, kiedy się budzę i widzę, że nic się nie zmieniło, myślę, że ze mną już koniec [...] W takim piekle żyję i będę żyła już zawsze.
Nadia Hashimi osiągnęła wielki sukces dzięki swojej debiutanckiej powieści Afgańska Perła. Lektura na wielu czytelnikach zrobiła ogromne wrażenie, głęboko poruszając. Okazała się być tak dobra, że ciężko było o niej zapomnieć. Po tak udanym debiucie zastanawiałam się, jak autorka poradzi sobie z kolejną książką. Czy utrzyma swój wyjątkowy styl? Czy i tym razem porwie serca wielu czytelników? Jak zostanie odebrana jej nowa powieść, biorąc pod uwagę fakt, że poruszany w niej temat odzwierciedla życie wielu uchodźców, o których tyle ostatnio się słyszy...
Feribę poznajemy praktycznie od jej narodzin. Ta niewinna i bezbronna istotka już wtedy przeżywa pierwszy koszmar swojego króciutkiego życia. Przychodząc na świat, traci najbliższą osobę na świecie - matkę. Pomimo tego, Feriba wyrasta na mądrą, zaradną i niezwykle ambitną dziewczynę. Poświęca swoje najpiękniejsze lata życia na pracę w domu, pomagając przy każdym kolejnym dziecku swego ojca i jego nowej wybranki. Dziewczynka ma jednak swoje marzenia. Pragnie pójść do szkoły, nauczyć się czytać i pisać. Chce w życiu osiągnąć coś więcej i postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Kobieta wychodzi za mąż, ma trójkę dzieci i spełnia się zawodowo w roli nauczycielki. Nikt nie przypuszcza, że już niebawem nad afgański Kabul nadciągną czarne chmury. Afganistan jaki znaliśmy do tej pory był przepełniony pięknymi barwami, ciepłem i miłością, a przede wszystkim bezpieczeństwem. Tak było w latach 70-tych. Wraz z wkroczeniem do kraju talibów wszystko diametralnie się zmienia. Jedną z ofiar staje się mąż Feriby. Kobieta musi podjąć niezwykle trudną decyzję. Zostać w kraju, w którym nie może zapewnić bezpieczeństwa i godnego bytu własnym dzieciom, czy opuścić swój świat, dom. Zostawić wszystko, co udało jej się osiągnąć, cały dorobek życia i ruszyć w drogę do Europy, poszukując szansy na przetrwanie. Przeważnie lubię wcielać się w bohaterów, o których czytam i razem z nimi poznawać kolejne historie. Wspólnie patrzeć, słyszeć i czuć. Teraz nie jestem w stanie. Po prostu nie potrafię. No bo jak? Jak mogę spróbować wczuć się w sytuację kobiety, która właśnie straciła męża, dom i wszystko co miała? Jak ja bym postąpiła na jej miejscu? Od 7 miesięcy już wiem, że najważniejsze jest dla mnie bezpieczeństwo mojego dziecka i zrobiłabym dla niej wszystko. Nie potrafię jednak wyobrazić sobie co musiała czuć Feriba. Co musi czuć każda kobieta postawiona w takiej sytuacji... Jak potężny ból musi im towarzyszyć. Cierpienie dnia codziennego.
Afganistan jest teraz krajem wdów i wdowców, sierot i kalek. Kalek bez prawej nogi... bez lewej ręki... bez dziecka... bez matki. Każdy coś utracił. Tak jakby pośrodku ziemi rozpostarła się czarna dziura, która wciągała kraj w swój nienasycony brzuch.
Choć Nadia Hashimi nie opisywała prawdziwej historii, to jej bohaterowie są bardzo realistyczni. Autorka świetnie ich wykreowała, dbając o każdy najmniejszy szczegół. Pisarka posiada dobry warsztat i ma niezwykle lekkie pióro. Powieścią Kiedy księżyc jest nisko zdecydowanie dorównała swojej pierwszej książce. Nie osiadła na laurach. Jej styl i tym razem skradł moje serce. Byłam pewna, że tym razem obejdzie się bez łez. Książka Nadii Hashimi zafundowała mi emocjonalny wstrząs! Sprawiła, że podobnie jak pierwszej książki autorki, tej również długo nie zapomnę. Przecież temat jest tak codzienny. Wydawałoby się - tak oczywisty. Wystarczy włączyć jakieś wiadomości i na pewno znów usłyszymy wzmiankę na temat uchodźców. Żadne wiadomości nie oddadzą w pełni sytuacji, w której znalazło się tak wielu ludzi. Nie pokażą nam bólu rozstania z rodziną, domem, życiem. Rozstanie z życiem... To odpowiednie określenie.
Reasumując, książkę pragnę polecić każdemu, aby od środka poznać życie tysięcy ludzi, wzorując się na jednej rodzinie. Codziennie tak wiele osób zmierza do Europy. Każdemu przyklejamy tą samą łatkę. Wszystkich wrzucamy do tego samego worka. Dlaczego tak robimy? Dlaczego nie potrafimy dać szansy na szczęście tym, którzy na to naprawdę zasługują. Zapraszam do niezwykle refleksyjnej lektury. Na pytanie dlaczego spróbujcie odpowiedzieć sobie sami.
Recenzja ukazała się na blogu www.krainaksiazkazwana.blogspot.com
Poruszająca opowieść o dwóch kobietach, Rahimie i Szekibie, które podzielił czas, ale połączyły te same marzenia i ta sama odwaga dająca im siłę do...