Tytuł oryginału: `The Last Song`. Najnowsza książka mistrza romantycznej powieści, Nicholasa Sparksa, autora takich przeniesionych na ekran bestsellerów, jak "Noce w Rodanthe", czy "Pamiętnik". "Ostatnia piosenka" to ponadczasowa opowieść o miłości w jej najróżniejszych aspektach, nadziei, gniewie i wybaczeniu. Książka powstała początkowo jako scenariusz filmowy (ekranizacja w 2010 roku), a sama powieść zadebiutowała na 1 miejscu list bestsellerów "New York Timesa" i "USA Today". Życie siedemnastoletniej Ronnie Miller wywróciło się do góry nogami, gdy jej ojciec postanowił porzucić karierę i wyjechać do niewielkiego miasteczka w Północnej Karolinie. Jego ucieczka oznaczała koniec małżeństwa Millerów. Trzy lata później Ronnie dalej nie chce mieć nic wspólnego z ojcem i nie utrzymuje z nim kontaktu. Nieoczekiwanie matka wysyła dziewczynę i jej młodszego brata, Jonaha, by spędzili wakacje w Wilmington. Dla Ronnie to ciężka próba - przyzwyczajona do Nowego Jorku, zakochana w jego nocnym życiu i modnych klubach, musi zmierzyć się nie tylko z niechęcią do wiodącego spokojne życie pianisty i zaangażowanego w budowę miejscowego kościoła ojca, ale również z senną atmosferą nadmorskiej mieściny. Wszystko wskazuje na to, że to będzie najgorsze lato w jej życiu...
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2006-05-10
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 448
Tytuł oryginału: The Last Song
Tłumaczenie: Magdalena Słysz
Ilustracje:-
- Myślę, ze najpierw powinnaś z nim porozmawiać.
- Z kim?
- Z Willem. Pamiętasz jak wczoraj przeszliście razem obok domu? Gdy stałem na ganku? Patrzyłem na ciebie i myślałem, jak naturalnie wyglądacie ze sobą.
- Nawet go nie znam - odparła Ronnie ze zdziwieniem i podziwem jednocześnie.
- Może i nie. - uśmiechnął się i na jego twarzy pojawiła się czułość. - Ale ja znam ciebie. I byłaś wczoraj szczęśliwa.
- A jeśli on nie zechce ze mną rozmawiać? - jęknęła.
- Zechce.
- Skąd wiesz?
- Bo widziałem, że i on był szczęśliwy.
Życie, uświadomił sobie, bardzo przypomina piosenkę.
Na początku jest tajemnica, na końcu - potwierdzenie, ale to w środku kryją się wszystkie emocje, dla których cała sprawa staje się warta zachodu.
Ostatnimi czasy raczej rzadko sięgam po typowe romanse, jednak walentynkowa aura, która nawiedziła nawet mnie, sprawiła, że zaczęłam lekturę kolejnego tomu kolekcjiWszystkie kolory miłości Nicholasa Sparksa - Ostatnia piosenka. Zarys fabuły tej książki był mi znany, jednak jedynie z filmu. Chciałam się w końcu przekonać, czy książka wywołuje tak samo intensywne emocje jak ekranizacja. Czy będzie potrafiła wzbudzić we mnie smutek i radość jednocześnie. Czy opowie piękną i zarazem łamiącą serca historię. Czy mi się spodoba.
Ronnie i jej brat mają spędzić wakacje u ojca. Zbuntowana siedemnastolatka, w odróżnieniu do młodszego brata, w ogóle nie ma ochoty jechać do małej miejscowości na morzem i spotkać się z ojcem, który pozostawił ich kilka lat wcześniej. Jednak z jakiegoś powodu ich matka nie ma zamiaru zmienić zdania, co do pozostawienia dzieci na dwa miesiące u ojca. Dziewczyna nie godzi się na to. Na miejscu stara się zrobić wszystko, by jak najbardziej uprzykrzyć ojcu życie. Sploty niezbyt przyjemnych wydarzeń sprawiają, że Ronnie poznaje Willa, chłopaka, pochodzącego z całkiem innego świata, który z jakichś powodów zwrócił na nią uwagę. Jak potoczą się losy nastolatki? Czy znajdzie w sobie siłę, by wybaczyć ojcu? Kim tak naprawdę jest Will? Do czego zaprowadzi ją jej wybuchowy i silny charakter? Czy poradzi sobie z wszystkimi przeszkodami, które postawił przed nią los?
Nicholas Sparks po raz kolejny stanął na wysokości zadania. Historia opisana w powieści Ostatnia piosenka nie jest zwykłą opowiastką o zbuntowanej dziewczynie, a lekką i zarazem poruszającą wiele trudnych tematów opowieścią o życiu - nie o tej wersji widzianej przez różowe okulary, ale o jego prawdziwym, brutalnym obliczu. Niektórym historia przedstawiona w książce może wydać się banalna czy nudna, jednak myślę, że będzie to spowodowane prostotą powieści, która tym razem zauroczyła mnie i sprawiła, że Ostatnia piosenka jest jak do tej pory moją ulubioną książką tego autora.
Prym w całej powieści wiedzie wątek miłosny. Jednak w odróżnieniu do wielu innych nudnych i typowych romansów, w Ostatniej piosence jest on bardzo subtelny i interesujący, nawet w porównaniu do pozostałych przeczytanych przeze mnie powieści autora. Nicholas Sparks pokazuje, że miłość nie wybiera i nie zna granic, że w każdej chwili możemy znaleźć tą drugą połowę. Wystarczy tylko, że spojrzymy na świat nie oczyma, lecz sercem. Nie będziemy oceniać wyglądu, a zachowanie, które świadczy o tym, jakim ktoś jest człowiekiem. Wątki poboczne także są bardzo ciekawe. I jest ich wiele. Najbardziej interesującym z nich był wątek Marcusa - chłopaka bez skrupułów, któremu jedynie zależało na pieniądzach i zabawie. Właśnie ta część historii dodawała powieści czegoś mrocznego, takiego smaczku, dzięki któremu wszystko nie było mdłe. Za to najwięcej emocji wywołał we mnie wątek opowiadający o relacjach Ronnie i jej ojca, jednak nie będę zagłębiała się w jego rozwinięcie, ponieważ nie chcę przez przypadek zdradzić jakiegoś ważnego dla fabuły szczegółu.
Jeśli chodzi o bohaterów, to są oni w większości bardzo sympatyczni. Ronnie jest osobą, która na pierwszy rzut oka wydaje się być kimś nieprzyjemnym, z kim nie chcieli byśmy mieć do czynienia, jednak już po pewnym czasie okazuje się, że posiada także drugie oblicze, że w środku jest jeszcze małą, zagubioną i przeżywającą odejście ojca dziewczynką. O Willu na samym początku także możemy mieć mylne wyobrażenie. Nawet jak sama główna bohaterka twierdzi, wydaje się on być bogatym chłoptasiem, który dostaje wszystko, o czym tylko zamarzy. I po części tak jest... a raczej byłoby, gdyby on tego chciał. Ale nie chce. Bo przekonał się, że jeżeli w życiu chce się coś osiągnąć, to trzeba na to zapracować. Co do postaci drugoplanowych to... tak naprawdę każda z nich jest wyjątkowo i wnosi coś interesującego do fabuły. Weźmy na przykład Jonah - młodszego brata Ronnie. Tak naprawdę mogłoby go nie być, jednak dzięki tej postaci fabuła nabiera życia i pewnego blasku. Podobnie jest z pastorem, który odgrywał bardzo ważną rolę zarówno w przeszłości ojca nastolatki, jak i wydarzeniach dziejących się obecnie w życiu Ronnie, czy Marcusem, który wraz ze swoim pojawieniem wprowadza do historii trochę mroku i tajemnicy. Nie będę tutaj wymieniała wszystkich postaci, jednak musicie wiedzieć, że każda z nich wnosi do fabuły coś od siebie i każda jest tak samo istotna. Nicholasowi Sparks udało się spleść losy wszystkich bohaterów w taki sposób, by powstała jedna całość, która nie będzie irytowała, a raczej ciekawiła i fascynowała.
Bardzo ciekawy jest sposób prowadzenia narracji. Autor stosuje tutaj tak zwany headhopping, czyli przeskakiwanie z umysłu jednej postaci do drugiej. Na początku każdego rozdziału znajduje się imię postaci, której torem myślowym będzie podążał trzecioosobowy narrator. Większość oczywiście opowiedziana jest z punktu widzenia Ronnie, jednak jest także wiele rozdziałów, w których towarzyszymy Willowi, Steve'owi - ojcu Ronnie - czy nawet Macusowi. Jest to bardzo dobry pomysł, ponieważ nie męczymy się ciągle przy jednej postaci, a jednocześnie są nam oszczędzone niekontrolowane skoki od umysłu jednej postaci do umysłu drugiej.
Ostatnia piosenka to już kolejna książka Nicholasa Sparksa, która mimo swojej dość prostej i nieco przewidywalnej fabuły łapie za serce i nie pozwala się od siebie oderwać. Porusza ona temat relacji na linii córka - ojciec oraz pokazuje, jak ludzie potrafią być powierzchowni, jak po zobaczeniu całkiem obcego człowieka wydaje im się, że potrafią go ocenić.
Jeśli miałabym polecić tę powieść komukolwiek, byliby to na pewno miłośnicy romansów młodzieżowych. Bo mimo wszystkich wątków pobocznych, nie można nie zauważyć, że głównym jest wątek miłosny.
I mogłabym jeszcze napisać wiele dobrego o tej książce. Mogłabym poruszyć interesujący wątek Scotta (przyjaciela Willa) czy znaczenia muzyki w życiu Ronnie i Steve'a. Mogłabym bardziej zagłębić się w profil psychologiczny głównej bohaterki i szczegółowo ja opisać, a także wypisać wszystkie emocje, które przeplatały się przeze mnie podczas czytania, jednak nie widzę w tym sensu. Ponieważ jeżeli tym, co wyżej napisałam, was zaciekawiłam, to jestem pewna, że Ostatnia piosenka będzie lekturą, przy której będziecie śmiać się i płakać jednocześnie. Wzbudzi ona w was gamę emocji i nie pozwoli o sobie zapomnieć przez długi, długi czas.
Uwielbiam romanse, jakie pisze Nicholas Sparks, dlatego chętnie dokonuję recenzji jego „Ostatniej piosenki”. Myślę, że spora część osób kojarzy tę powieść, a nawet jeśli nie, to może bardziej zna film o tym samym tytule. To wciągająca historia, nie tylko o miłości pomiędzy dwójką młodych osób, ale także o dorastaniu, wybaczaniu, docenianiu tego, co się ma... Myślę, że jedna z lepszych książek tego autora jaką miałam okazję przeczytać, a co do filmu - obejrzałam i też pokrótce napiszę poniżej swoje odczucia odnośnie ekranizacji a powieści.
Główną bohaterką jest siedemnastoletnia, nieco zbuntowana Ronnie Miller, która nie potrafi znieść myśli jak ojciec mógł porzucić całą rodzinę oraz swoją karierę pianisty po czym wyjechać do niewielkiego miasteczka w Karolinie Północnej. Stąd, od paru lat nie utrzymuje z nim żadnego kontaktu, mając żal, że przez jego wybór, rodzina rozpadła się, a jej matka znalazła kogoś nowego. Dlatego w momencie, kiedy dowiaduje się, iż całe wakacje ma spędzić wraz z młodszym bratem u ojca, jest po prostu wściekła. Nie wyobraża sobie jak może opuścić tętniący życiem Nowy Jork, w którym ma przecież mnóstwo przyjaciół, na rzecz małego miasteczka Wilmington, w którym na domiar złego całe lato będzie musiała widywać ojca. Nie ma jednak zbyt wielkiego wyboru, więc zmuszona do takich, a nie innych wakacji, myśląc, że będą najgorszymi w jej życiu, nawet nie wie jak bardzo się myliła... Oczywiście od samego początku ignoruje swojego rodziciela, spokojnego pianistę, który dodatkowo wykonuje witraż dla kościoła, jaki spłonął rok wcześniej. Nie może znieść ciągłej gry jej ojca, ponieważ sama mimo ogromnego talentu, porzuciła muzykę po tym, jak jej rodzice się rozwiedli. Jednak z czasem wszystko zaczyna się zmieniać... Na jej drodze pojawia się Will - chłopak, który początkowo jest dla Ronnie typem: "mogę mieć wszystko, czego chcę", lecz kiedy poznaje go bliżej, dostrzega wiele jego zalet. Zakochują się w sobie i mimo paru dzielących ich różnic, chociażby społecznych, spędzają fantastyczne wakacje. Dziewczyna mimo początkowego chłodu w stosunku do swojego ojca, nagle zaczyna z nim rozmawiać jak za dawnych czasów i na nowo zbliżają się do siebie... Niestety nic nigdy nie jest tak kolorowe, jak mogłoby się wydawać, stąd nagle na Ronnie i jej brata (swoją drogą bardzo barwną, pozytywną postać) spada okropna wiadomość związana ze stanem zdrowia ich rodziciela, dodatkowo Will również skrywa własne tajemnicy... Jak potoczą się dalej losy rodziny Millerów oraz czy Ronnie będzie w stanie wybaczyć Willowi to, co przed nią ukrywał? O tym jednak przekonacie się jeśli sięgniecie po tę książkę, a zdecydowanie polecam - warto. Nawet jeśli nie przepadacie za historiami miłosnymi, ta, jak już zresztą napisałam wyżej, zawiera także wiele wątków o wybaczaniu, o tym, że zawsze można naprawić błędy jeśli tylko się chce, o tym, że nie zawsze to, co myśleliśmy że jest prawdą, okazuje się nią w rzeczywistości i wiele innych, ciekawych rzeczy można wynieść z tej powieści.
Natomiast jeśli miałabym krótko opisać swoje wrażenia po obejrzeniu ekranizacji - również mi się podobała. Uważam, że Miley Cyrus, mimo że obawiałam się jej w takiej roli, to poradziła sobie bardzo dobrze, poza tym nagrała naprawdę wzruszające utwory do tego filmu. Tak samo pozostali aktorzy - dobrze dobrani tworzyli zgraną całość. Historia również jest przedstawiona dosyć szczegółowo, jednak polecam obejrzenie jej dopiero po przeczytaniu książki. Tak czy siak lubię wracać do tego filmu, a utwór "Steve's theme" autorstwa Aarona Zigmana, będący tytułową "ostatnią piosenką" sprawia, że naprawdę można się wzruszyć dodatkowo, że w filmie wiąże się z naprawdę smutnym momentem... Stąd - polecam również obejrzenie ekranizacji jeśli jeszcze jej nie widzieliście.
Oczywiście, tradycyjnie, wrzucam parę cytatów z tej książki, które najbardziej przypadły mi do gustu, bądź miały w sobie po prostu to "coś", że chciało się je zapamiętać.
"Życie, uświadomił sobie, bardzo przypomina piosenkę. Na początku jest tajemnica, na końcu - potwierdzenie, ale to w środku kryją się wszystkie emocje, dla których cała sprawa staje się warta zachodu." "Ludzie tak łatwo nie zmieniają upodobań. Lubią, co lubili, nawet jeśli nie rozumieją dlaczego." "Miłość jest krucha i nieraz nie potrafimy jej pielęgnować. Radzimy jakoś sobie i staramy się z całych sił mając nadzieję, że to kruche uczucie mimo wszystko przetrwa." "Ponieważ niedługo miały jej zostać tylko wspomnienia, chciała zgromadzić ich jak najwięcej. Zaczęła się modlić pierwszy raz od wielu lat, prosząc Boga. żeby dał jej na to czas." "-Jeśli nie zamierzałeś mi powiedzieć, to po co mnie tu ściągnąłeś? Żebym patrzyła, jak umierasz?I tym oto akcentem, kończęrecenzję naprawdę wciągającej, wzruszającej, pięknej książki autorstwa Nicholasa Sparksa. Jeszcze raz zachęcam Was do sięgnięcia po tę powieść, bo warto.
Więcej recenzji na: Chaos myśli
Było raczej dość nudno i bardzo podobnie do poprzedniej przeczytanej książki Sparksa. Jak dla mnie za dużo właściwie nic niewnoszących dialogów. Czytało się spokojnie, bez emocji. Głowna bohaterka mnie irytowała i nawet, gdy pod koniec przestała myśleć tylko o sobie, to dalej było w niej coś denerwującego.
To młodzieżówka i normalnie czuję się na nie za stara, ale obecnie posiłkuję ducha lekkimi książkami i audiobookami, a szczególnie czytanymi przez Krzysztofa Gosztyłę. Muszę powiedzieć, że to wartościowa książka dla młodzieży w sensie, że niesie wartości, ważne dla młodych, ale i starszych, bo traktuje o rodzinie, o problemach dzieci i rodziców po rozwodzie rodziców, o dojrzewaniu, wyborach życiowych, pierwszych miłościach i o wylęganiu się żółwi. Fajna książka.
To opowieść o rodzinie,pierwszych miłościach i drugich szansach.O rozstaniach i powrotach.
Ronnie razem z bratem Jonah odwiedza ojca Stefana w wakacje.Mała nadmorska miejscowość Wrightsville Beach w Karolinie Północnej nie jest jej marzeniem. Poznaje tu Marcusa który nie jest dobrym człowiekiem...Ale spotyka też Willa w którym się zakochuje...
Proza Nicholasa Sparksa pod wieloma względami jest niezwykle przewidywalna, co jednak nie odbiera jej uroku. „Ostatnia piosenka” to słodki romans, z elementami powieści obyczajowej zakotwiczony w nurcie literatury chrześcijańskiej, który mogę polecić wszystkim fanonom gatunku – zarówno tym starszym, jak i nastolatkom, którym tytuł szczególnie powinien przypaść do gustu, ponieważ głównymi bohaterami są młodzi ludzie. Powieść Amerykanina jest piękną i subtelną opowieścią o dojrzewaniu, pasji, przebaczaniu i poszukiwaniu Boga w codziennym życiu (zwykle nie lubię epatowania religijnością i wiarą w literaturze, ale Sparks jest jednym a autorów, który potrafi poprowadzić ten wątek w bardzo subtelny i naturalny sposób tak, by nie przytłaczał on czytelnika). Historia Ronnie i jej bliskich autentycznie mnie wzruszyła, doprowadzając do łez, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, ponieważ główny plot twist był dla mnie oczywisty niemal od samego początku lektury. Choć przewidziałam pewne rozwiązanie fabularne, sposób jego przedstawienia przez autora sprawił, że spłakałam się jak bóbr.
Popłakałam się jak żadko kiedy.Na począdku myslałam że to opowieśc o miłości dwojga młodych ludzi .Jednak gdy doszłam do fragmentu o umierającym ojcu to moje nerwy puściły, Nic nie zapowiadało że koniec tek powieści będzie taki smutny a jednocześnie radosny .Serdecznie wszystkim poleca zwłaszcza młodym , którzy szukaja swojej drogi w zyciu.
Jest rok 1958. Beztroski siedemnastolatek, Landon Carter, rozpoczyna naukę w ostatniej klasie szkoły średniej w Beaufort w Kalifornie Północnej...
Julie Barenson zostaje wdową w wieku dwudziestu pięciu lat. Wraz z listem pożegnalnym od męża, w którym Jim obiecuje jej, że będzie jej aniołem...