Świat Ciri i wiedźmina ogarniają płomienie.
Nastał zapowiadany przez Ithlinne czas miecza i topora.
Czas pogardy.
A w czasach pogardy na powierzchnię wypełzają Szczury.
Szczury atakujące po szczurzemu,
cicho, zdradziecko i okrutnie.
Szczury uwielbiające dobrą zabawę i zabijanie.
Maruderzy z rozbitych armii, zabłąkane dzieciaki,
wyrzutki, dziwna zbieranina stworzona przez wojnę
i na wojennym nieszczęściu żerująca.
Ludzie, którzy wszystko przeżyli, wszystko utracili,
którym śmierć już niestraszna.
Solidarni w biedzie i nieszczęściu,
dla obcych mający zaś tylko to,
czego sami od pogrążającego się w chaosie świata zaznali.
Pogardę.
Wydawnictwo: SuperNowa
Data wydania: 2014-10-28
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 368
Język oryginału: polski
W dzisiejszym wydaniu recenzji pragnę zaprosić Was na kolejną odsłonę przygód wiedźmina Geralta. Zgodnie z obliczeniami (ale mogę się mylić) będzie to już czwarta recenzja serii Sapkowskiego. Lecę szybko z tematem, bo książki czytają się same. Dosłownie!
Czas pogardy oferuje nam wydarzenia bezpośrednio dziejące się po Krwi elfów. Na samym początku wraz z Geraltem udajemy się do Codringhera i Fenna, sławnych konsultantów znających się na prawie. Albo raczej na unikaniu prawa. Zlecamy im ważne zadanie: musimy odnaleźć Rience'a, dowiedzieć się, dla kogo pracuje i gdzie przebywa. Ponadto staramy się poznać lepiej przeznaczenie Ciri oraz to, czym dokładnie jest Dziecko Starszej Krwi.
Choć sama Ciri przejmuje się bardziej pobieraniem nauk zdolności magicznych przy boku Yennefer. Obie wędrują od miasta do miasta, by udać się na słynne spotkanie Rady Czarodziejów w Thanedd, od którego zależą zarówno losy czarodziejów, jak i całego świata. Dosłownie, bo właśnie tam poznamy prawdziwych sprzymierzeńców i ustalimy tożsamości wrogów. Tam w istocie wydarzą się rzeczy mające bezpośredni wpływ na dalszy przebieg wojny, pokonanie Nilfgaardu albo - wręcz przeciwnie - obalenie państw Północy i przejęcie władzy przez Emhyra var Emreisa.
Co mogę powiedzieć? Sapkowski i tym razem mnie nie zawiódł. Fabuła pochłania bez reszty, przez co momentami czyta się z wypiekami na policzkach. Uwielbiam akcję, a w tej książce akcja akcję goni i akcją popędza. I to wcale nie jest złe. Nie wyobrażam sobie Czasu pogardy bez scen walk, knucia, knowań i dobrych min do złej gry.
W książce dostałam wszystko, co dostać chciałam. Opanowanego Geralta, próbującego wmówić sobie, że nie opowie się za żadną ze stron; Ciri - nieposłuszną, rozbrykaną nastolatkę, która (jak się okazuje) dość sporo wyniosła z przebytych nauk; Yennefer próbującą być zawsze dumną i dostojną, choć przy córeczce traciła opanowanie. Ponadto udało mi się otrzymać jeszcze więcej: nowi bohaterowie, ujmujący, zabawni, a czasami przerażający i irytujący. Miejsca, których wcześniej nie odwiedziłam, a i spełnienie wielu pogańskich baśni i, mogłoby się wydawać, bujd.
Jak najlepiej przekonać Was do zabrania się za czytanie Sapkowskiego? Ano tak. Po Czasie pogardy bez sekundy zwlekania zaczęłam czytać kolejną część. :)
Geralt dowiaduje się, iż Yennefer wraz z Ciri wyruszają na zjazd czarodziejów na wyspie Thanedd. Ale nie tylko Geralt próbuje odnaleźć Ciri. Jej śladem podąża również czarodziej, szpieg i płatny morderca Rience. Kiedy wreszcie się odnajdują cesarstwo Nilfgaardu dokonuje inwazji na Północne Królestwa w związku z czym Ciri, Geralt i Yennefer zostają rozdzieleni i rzuceni w różne strony świata.
Nastał czas miecza i topora. Czas pogardy.
A w czasach pogardy na powierzchnię wypełzają Szczury. Szczury atakujące po szczurzemu, cicho, zdradziecko i okrutnie. Szczury uwielbiające dobrą zabawę i zabijanie. Są to zabłąkane dzieciaki, zgwałcone dziewczyny, wieśniacy, których obejścia spalono, a rodziny wymordowano. Wyrzutki, dziwna zbieranina stworzona przez wojnę i na wojennym nieszczęściu żerująca. Ludzie, którzy wszystko przeżyli, wszystko utracili, którym śmierć już niestraszna. Przyodziani w zrabowane błyskotki, solidarni w biedzie i nieszczęściu, dla obcych zaś mający tylko to, czego sami zaznali od pogrążającego się w chaosie świata.
Księżniczka, wiedźmin i czarodziejka mają przed sobą nie lada wyzwanie. A gdyby tego było mało zostali rozdzieleni.
Powieść rodzi mnóstwo pytań. Kim jest czarny rycerz ze skrzydłami drapieżnego ptaka na hełmie? Czy Geralt, Yennifer i Ciri się odnajdą? Czy Ciri sama sobie poradzi? Jest poszukiwana przez dużą grupę ludzi. Jest wyznaczona za nią nagroda. A osoba, która obiecała nagrodę nie spocznie dopóki jej nie znajdzie. Na razie chce Ciri żywą, ale czy wkrótce się to nie zmieni? Czy nie postanowi uśmiercić pretendentki do królewskiego tronu?
Powieść przepełniona jest mnóstwem magii, emocji i intryg. Niesamowity świat fantasy w którym bardzo łatwo się zatracić.
„Czas pogardy” jest czwartą częścią serii o „Wiedźminie Geralcie z Rivii”, a właściwie drugim tomem, ponieważ „Ostatnie życzenie” i „Miecz przeznaczenia” są zbiorami trzynastu opowiadań o przygodach Geralta, Yennifer i Ciri. Andrzej Sapkowski zabiera nas w cudowny świat fantasy. Powieść porywa nas już od pierwszych stron. Książka ma 319 stron także nie jest jakaś strasznie gruba, a mimo wszystko nie ma w niej czasu i na nudę i dużo się dzieje. Nie brakuje przygód i mnóstwa niebezpieczeństw. Powieść jest również w pewnych fragmentach zaskakująca. Gorąco polecam.
Ciri wraz z Yennefer wyruszają na zjazd czarodziejów. Ciri nie jest zadowolona, ponieważ właśnie tam pójdzie do szkoły dla czarodziejek. Pragnie zobaczyć się z Geraltem przed pójściem do "więzienia". W tym samym czasie Geralt podróżuje za czarodziejkami, by je chronić. Wojna coraz bardziej się rozprzestrzenia, niosąc ze sobą krwawe żniwo, które tworzy czas pogardy. A kluczem do zwycięstwa jest mała jasnowłosa dziewczynka – Ciri. Czemu wszyscy szukają następczyni trony Cintry? Jak skończy się zjazd czarodziejów? Czy wojna kiedykolwiek się zakończy?
Wielokrotnie opowiadałam Wam historię moją i "Sagi o Wiedźminie". Po przeczytaniu już czterech części jest ona dla mnie sentymentalna. Do dzisiaj nie mogę nadziwić się, jak bardzo przypadła mi do gustu. Na razie żadna część nie zawiodła mnie, co bardzo rzutuje na ogólną ocenę serii. Sapkowski stał się moim mistrzem fantastyki. A "Czas pogardy" był tak samo dobry, jak pozostałe części, jeśli jeszcze nie lepszy.
Zachwyca mnie styl autora. Jest fenomenalny. Gdy czytam, przenoszę się do innego świata, który na okres lektury staje się moim domem. Ten świat jest idealnie wykreowany. Nie ma się poczucia pustki lub braków. Granice są tak wielkie, że nasza głowa nie jest w stanie tego pojąć. Możemy tylko sobie wyobrażać, jak może wyglądać ten świat, planeta. Działa on na innych zasadach niż nasz, ale jest na tyle realny, byśmy mogli poczuć się jak u siebie. Z czasem przyzwyczajamy się do niego i wiemy, czego się spodziewać. W pierwszym opowiadaniu nie wiedziałam nic o nim i czytałam z zaciekawieniem. Teraz już wracam do niego jak do starego przyjaciela, którego nie widziałam wiele lat.
Mam wrażenie, że przy każdej części piszę to samo. I pewnie tak jest, ale właśnie ten fakt potwierdza, że Sapkowski ani na chwilę nie schodzi z poziomu. Tak samo jest z bohaterami. Opowiadania są bardziej nastawione na samego Geralta. Natomiast ta część, jak i poprzednie, pokazują nam całą gamę różnych charakterów i zachowań. Podziwiam autora za stworzenie tylu postaci, poświęcając przy tym każdemu odpowiednią ilość czasu. Ani razu nie czułam niedosytu związanego z jakąś postacią, a jak już się to zdarzało, nie było wątpliwości, że to ma służyć zaciekawieniu czytelnika. Przywiązałam się do bohaterów i traktuję ich jak najbliższych mi przyjaciół. Razem z nimi przeżywam wszystkie przygody, które nie zawsze chciałabym przeżyć, ale przyjaciół nie pozostawia się samych. Mimo wszystkich przeszkód, idzie się dalej i walczy o szczęście.
Jedyną rzeczą, na jaką mogę ponarzekać, jest polityka. Te wszystkie wojny, intrygi są dla mnie czarną magią. Dlatego czasami nudziłam się. Jest to temat, na który nie posiadam żadnej wiedzy i nie jestem w stanie zrozumieć, czemu dzieje się tak, a nie inaczej. Jednakże wiem, dlaczego autor poświęca temu tyle czasu. Bez tego powieść nie miałaby sensu. Jest to książka częściowo o wojnie, więc jej opisy są niezbędne. Mnie pozostaje dokładne czytanie i próbowanie zrozumieć, jaki to ma sens.
"Saga o Wiedźminie" jest serią, która albo się pokocha całym sercem, ale znienawidzi. Nie spotkałam ani jednej osoby, która miałaby pośrednie zdanie na jej temat. Ja pokochałam ją całym sercem i przeżyłam z nią wiele miłych chwil. Mam nadzieję, że będzie ich o wiele więcej. Polecam ją każdemu fanowi fantastyki. Warto chociaż spróbować. W końcu to klasyk.
Pełna opinia po ostatnim tomie. Bo na razie to nie ma co się rozpisywać. Akcja naprawdę delikatnie przyspieszyła. Tyle, że dalej się to ciągnie momentami niemiłosiernie... Choć sama historia trzyma i nie chce puścić, nawet jeśli się wie, co ma się wydarzyć.
Dalsze losy wiedźmina Geralta, Ciri i czarodziejki Jennefer. Jennefer opiekuje się Ciri, traktuje ją jak córkę, chce ochronić ją przed złem świata. Geralt również. Czasem jednak wydarzenia same się toczą. Polecam !!!
Moja trzecia książka z historii o Wiedźminie z Rivii, cóż trochę się z nią przemęczyłam, ciekawsza niż tom o elfach. Ale jednak trochę męcząca historia. Słuchałam słuchowiska od Audioteki więc było ciekawie, ale mimo to lekko się nudziłam i przewijałam momentami. Wiem, że nie jestem fanką tego gatunku, więc moja opinia może być osoby bardziej z zewnątrz. Postanowiłam całą serię przejść i na razie ta część trochę ostudziła moje zapędy do dalszego odkrywania świata Sapkowskiego.
Rewelacyja!
Lepsza od poprzedniczki (no, ale to akurat nic odkrywczego, każdy oczekuje, że ciąg dalszy będzie lepszy). Wojna jest blisko i bliżej jest złamas, który poluje na Ciri (okej, są dwa złamasy, ale ponoć jeden się później rehabilituje). Bliżej do zdrady - królów, magów, szpiegów i chyba tylko autor wie, kto tam jeszcze zdradza. A zdradzają na potęgę. Nadal nie wiem, czy dobrze rozszyfrowałam, po czyjej stronie jest... ;>
Koniec świata w Roku Pańskim 1420 nie nastąpił. Nie nastały Dni Kary i Pomsty poprzedzające nadejście Królestwa Bożego. Świat nie zginął i nie spłonął...
Oto nowy Sapkowski i nowy wiedźmin. Mistrz polskiej fantastyki znowu zaskakuje. "Sezon burz" nie opowiada bowiem o młodzieńczych latach białowłosego zabójcy...