Wydawnictwo: Prozami
Data wydania: 2011-02-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 310
Bardzo lekka powieść. Czy ta się ją z prawdziwą przyjemnością. Historia niespodziewanej i pięknej miłości. Książka wciąga już od pierwszej strony.
Bardzo fajna życiowa opowieść. Opowiada jak szczęście potrafi przyjść do człowieka w najmniej spodziewanym momencie. Książkę czyta się bardzo szybko. Lekka opowieść dla wszystkich romantyczek.
Ponieważ Aleksandrę Tyl cenię za debiutancką powieść „Miłość wyczytana z nut" , chciałam dowiedzieć się jak rozwinął się jej warsztat pisarski i czy zachowała umiejętność głębokiego wzruszania czytelników.
Jak się okazało, jest to kolejna historia wykorzystująca mój ulubiony schemat rodem z „Dumy i Uprzedzenia" o parze ludzi, którzy na początku zapałali do siebie wzajemną antypatią. Izabela jest początkującą dziennikarka w piśmie o kulturze "OKO" i większość czasu zajmują jej starania o awans, gdyż podobno odchodzi jeden z redaktorów, a szef szuka kogoś na dyrektora działu. O tę ciepłą posadkę toczy podjazdową wojnę z Martą, obłudną i nieszczerą koleżanką która za wszelką cenę chce zdobyć to stanowisko. Na dodatek Iza dowiaduje się , że babcię i jej przyjaciółkę chce eksmitować nowy ( i podobno bufonowaty) właściciel pałacu, w którym od kilkudziesięciu lat staruszki mieszkały. Pierwsze spotkanie z Morawskim nie należy do udanych, Iza potrąciła bowiem jego psa i postanawia się nieborakiem zająć. Nadaje mu też imię Szeryf. Po tygodniu czułej opieki oddaje pieska wściekłemu i stęsknionemu właścicielowi, co trochę ociepla stosunki między nimi. Iza czuje się nieszczęśliwa, matkę ma daleko bo w Szwecji, a życie korporacyjne wyciska z niej entuzjazm i radość życia. Wtedy pojawia się Monika, sąsiadka, której mała córeczka Oliwka jest ciężko chora. Choć tyle je dzieli, kobiety zaprzyjaźniają się ze sobą.
Monika wprowadza więcej optymizmu i radości do życia Izy, zaś ta angażuje swoje pismo w sponsoring gdyż Oliwce pomóc może jedynie kosztowna operacja w Stanach. Zbliżają się święta, a Morawski zaczyna się coraz mocniej interesować Izą, nawet przyjmuje od niej wigilijny poczęstunek. Oczywiście wiadomo w jakim kierunku zmierza ich znajomość, choć pojawienie się w babcinej wiosce dawnego przyjaciela i ukochanego Izy, Krzysztofa, świeżo po powrocie ze Stanów wprowadzi niemało zamieszania w życiu uczuciowym bohaterki. Krzysztof to po prawdzie tutejszy pan Wickham, o równie niegodziwych intencjach co oryginał. Perypetie z szukaniem nowego lokum dla babci, wspieranie Moniki i nieuchronny wątek romansowy dostarczają sporą dawkę pozytywnej energii i rozrywki. nawet takie stresujące wydarzenia jak wizyta japońskiej delegacji stanowi okazję do śmiechu, gdyż Marta pięknie podłożyła Izie świnię, doradzając jej najlepszy poczęstunek dla gości, który okazał się niewypałem . Myślę, że powieść ma sporo uroku, można zakochać się w dzielnej Monice i Oliwce, a polubić romansujących zakochanych. Gwarantowana spora dawka wzruszeń i zachwyty nad pięknym językiem powieści. Uważam, że Aleksandra Tyl śpiewająco wywiązała się ze swoich zobowiązań względem czytelników. Polecam wszystkim romantykom i wielbicielom "Dumy i Uprzedzenia" dla oczywistych analogii.
"Miłość powinna się zdarzyć, a nie być uczuciem, o które na siłę zabiegamy."
Piękna okładka, która kojarzy się z wolnością relaksem i beztroską zdecydowanie przyciąga uwagę, aby zajrzeć do środka i zapoznać się z treścią. Autorką książki jest Aleksandra Tyl - humanistka, optymistka, romantyczka. Twierdzi, że gdy skończyła 30 lat jej licznik czasu się popsuł i nie zamierza go naprawiać. W wolnych chwilach maluje akrylami na płótnie. Dotychczas wydała 3 powieści obyczajowe.
Izabela Wieniawska pracuje, jako dziennikarka w tygodniku kulturalnym. Bohaterka mieszka wraz z przyjaciółką Joanną w Warszawie. Marzeniem kobiety jest spotkanie prawdziwej miłości oraz przeprowadzka do własnego M, które się już buduje. Jej rodzice po rozwodzie poszli w swoje strony, a jedyną bliską osobą jest mieszkającą pod stolicą babcia. Iza ciężko pracuje, jako osoba ambitna dąży do upragnionego awansu, ale stażystka Marta nie ułatwia jej tego, robiąc wszystko by to ją wybrano. Na bohaterkę zaczyna spadać lawina problemów, bowiem jej przyjaciółka się wyprowadza, a dworek położony przy tytułowej Alei bzów, który zamieszkuje babcia zostaje wystawiony na sprzedaż. Iza angażuje się także w pomoc Monice, która samotnie wychowuje chore dziecko. W natłoku piętrzących się wydarzeń i absorbowaniem w sprawy innych, Iza nie zauważa, że szczęście zaczyna witać i w jej progi.
Powieść Autorstwa Aleksandry Tyl to opowieść o przyjaźni, relacji na linii wnuczka-babcia oraz zwyczajnie o życiu, które co rusz stawia kłody pod nogami. Autorka nakreśliła bohaterów nadając im bardzo realne, a zarazem naturalne cechy osobowościowe. Nie sposób nie polubić głównej bohaterki Izy, która, mimo, iż, marzy o miłości, nie robi niczego na siłę. Ponadto cechuje ją dobroć, uczciwość, życzliwość, czy chęć niesienia pomocy innym. Zaimponowała mi także postać Moniki, która samotnie wychowuje dziecko, nie posiada stałego zatrudnienia, a mimo wszystko nie poddaje się tylko stara się iść do przodu.
"Aleja bzów" to typowa powieść obyczajowa z wątkiem romantycznym. Napisana została prostym językiem jak ten gatunek przystało, ale niepozbawionym humoru. Książkę czyta się naprawdę szybko, a sama w sobie fabuła jest wciągająca, ale nierówna. Do połowy lektury praktycznie nie mam uwag, bowiem wykreowani bohaterowie są ciekawi. Zaś problemy, jakie opisała autorka przedstawione są wiarygodne i jestem przekonana, że mogą spotkać każdego z nas, w tej części dużo się dzieje i to naprawdę wciąga. Gorzej jest już po połowie książki, gdzie pojawia się wątek romantyczny, który wypadł sztucznie i jak dla mnie pozbawiony był emocji. Kobieta spotyka mężczyznę swojego życia, a tu nie ma motyli w brzuchu, eksplozji, miałam wręcz wrażenie, iż spotkała dobrego znajomego. Mimo, iż ten tenże fragment nie jest głównym wątkiem powieści, to jednak wpływa wyraźnie na odbiór całej lektury. Mankamentem jest również przewidywalność, która zaburza obraz końcowego zaskoczenia.
"Aleja bzów" to lektura niewymagająca, idealna na leniwy wieczór, która jednak nie zapada głęboko w pamięci. Ciekawa fabuła i ciekawi bohaterowie to za mało, gdy odbiorca (czytelnik) nie odczuwa emocji. Wyraźnie widzę potencjał w tejże książce, jednak szkoda, że z kolejnymi stronami gdzieś zanikł. Całość ratują bohaterowie, którzy wzbudzają sympatię czytelnika oraz nakreślone w ciekawy sposób problemy, które krok po kroku trzeba rozwiązać, a także barwne opisy dworku. Mimo mankamentów, nie żałuję czasu spędzonego z książką i oceniam ją dobrze. Chyba po raz pierwszy się wyłamuje, gdyż książka ma bardzo pozytywne recenzje i oceny, jednak mnie tym razem, aż tak nie zachwyciła. Jednak mimo drobnych usterek z chęcią sięgnę po kontynuację "Szczęście pachnie bzem".
Tytuł książki mimowolnie kojarzy mi się z moją ukochaną Anią Shirley. Widzę to miejsce zasypane przecudnie pachnącym kwieciem, szczególnie intensywnie chciałabym poczuć ten zapach teraz, gdy za oknem jest tak szaro, smutno, bezbarwnie...
Poznajemy główną bohaterkę, Izę, która mieszka w Warszawie i pracuje jako dziennikarka. Mieszkanie wynajmuje z przyjaciółką, która nie pytając nikogo o zdanie, pod wpływem impulsu rzuca wszystko, w tym narzeczonego i wyjeżdża za granicę, by wreszcie pożyć! Niejedna kobieta o tym marzy, ale albo nie ma na to środków, albo brak jej odwagi... A Joanna po prostu wyjeżdża! Za to Iza zostaje sama, nie ma się komu wyżalić, wypłakać w rękaw, nagle wszystkie problemy urastają do rangi katastrof, przynajmniej ona tak to widzi w czarnych barwach. Okazuje się szybko, że jej kłopoty to nic w porównaniu ze zmartwieniami jej sąsiadki, która jest samotną matką z chorym dzieckiem, potrzebującą ogromnych pieniędzy na operację. Zawsze powtarzam, że choroba dziecka to najgorsze, co może być na tym świecie, takie maleństwo jest niewinne, bezbronne, a rodzic patrzy na jego cierpienie i z drżeniem serca myśli, czy zdąży zebrać potrzebną kwotę.
Cieszę się niebywale, że autorka poruszyła ten temat, choć jest bardzo smutny, chociaż ludzie wolą odwracać głowy, zamiast pomóc, przesłać przysłowiową złotówkę, a prędzej pomoże ten, który sam ma niewiele. Nawet jeśli nie mamy, to może przekażemy ten 1% podatku, przecież na tym nic a nic nie tracimy, a zyskać możemy tak wiele... ŻYCIE.
"Aleja bzów" opowiada o dziewczynie, która opiekuje się babcią, jeździ do niej w sobotę, robi jej zakupy. Niestety miejsce, w którym mieszka babcia kupił jakiś mężczyzna i ma zamiar przekształcić pałacyk w hotel, a lokatorzy mają się po prostu wyprowadzić. Nie jest ważne, gdzie będą mieszkać, nieistotne jest również to, że niektórzy, jak babcia Izy i ona sama także mają z tym miejscem związane wspomnienia, Iza świetnie się tu bawiła za swoich dziecięcych lat, a tytułowe bzy są jej ukochanymi...
Historia opowiedziana w tej książce nie jest jednak tak jednoznaczna, jak się wydaje, a ci, których uważaliśmy za niezbyt sympatycznych mogą pokazać nam się z jak najlepszej jednak strony... Polecam, a sama z niecierpliwością sięgam po kontynuację "Alei bzów", a więc po "Szczęście pachnie bzem". Czy życie naszej bohaterki się zmieni? Czy wreszcie będzie się cieszyć swoim szczęściem? Czy odnajdzie w pracy to, czego szuka? Najgorsze jest to, że ktoś ukradł jej marzenia sprzed nosa... to ona miała kupić ten pałac, to miał być jej hotel, jej miejsce na ziemi...
I najlepszy moich zdaniem fragment:
"Miłość powinna się zdarzyć, a nie być uczuciem, o które na siłę zabiegamy."
"Czasem się zastanawiam, jak to jest, że ludzie, w gruncie rzeczy będąc niedaleko siebie, znajdują się dopiero na drugim końcu świata."
Polubiłam Izę, jej Babcię i przyjaciół. Chętnie odwiedziłabym dworek i Aleję Bzów, aby porozmawiać o radościach i problemach. Spędzić z nimi czas. Oczywiście chętnie z ich rzeczywistości usunęłabym Karola i Magdę, ale ich postaci, zamęt, jaki wprowadzają, przypominają o prozie życia, a zatem też są potrzebni ;)
Przypadł mi do gustu styl pisania, sposób tworzenia fabuły i postaci prezentowany przez Panią Agnieszkę Tyl. Chętnie sięgnę po II tom i inne Jej powieści.
Leo ma 11 lat i nie przepada za szkołą. Lekcje są przecież taaaakie nudne i ciągle trzeba się uczyć. Na szczęście bywają też świetne dni, zwłaszcza gdy...
„Samotność jest wrogiem życia”, słowa z książki Aleksandry Tyl, są trafnym odzwierciedleniem tego, co jest motorem działania bohaterek kolejnych...