Aleja bzów

Ocena: 4.86 (22 głosów)
Na głowę Izabeli, młodej, samotnej dziennikarki spadają kolejne problemy. Zawierucha w pracy, nagły wyjazd jedynej przyjaciółki, kłopoty finansowe – to wszystko kumuluje się w jednym czasie. Na domiar złego nadchodzi wiadomość, że pałac na wsi, położony przy uroczej Alei Bzów, w którym Izabela spędziła dzieciństwo i w którym mieszka jej babcia - został sprzedany przez gminę i staruszka niebawem zostanie eksmitowana. Dopiero gdy Izabela poznaje Monikę – matkę chorego dziecka, jej własne problemy odchodzą na dalszy plan. Zaangażowana w pomoc nowej koleżance, pochłonięta pracą, nie zauważa, że i do niej powoli zaczyna uśmiechać się szczęście. Bo choć przeprowadzka babci wydaje się być nieunikniona, to każda wizyta w Alei Bzów powoduje u Izabeli mocniejsze bicie serca...\r\n\r\n„Aleja Bzów” to ciepła powieść o miłości w różnych jej aspektach: kobiety do mężczyzny, babci do wnuczki, matki do dziecka, ale również tej miłości często nieuświadomionej – do miejsc, z którymi wiążą nas wspomnienia. Bo miłość niejedno ma imię. Tak, jak i ludzie niejedną mają twarz. Aleksandra Tyl subtelnie i z humorem pokazuje, jak często zbyt szybko oceniamy innych po pozorach, podczas gdy każdy ma swoją własną historię, swoje motywacje, plany i marzenia. Czasem wystarczy chwila szczerej rozmowy, by poznać kogoś bliżej; innym razem wystarczy chwila szczerości, by się od siebie oddalić...\r\n

Informacje dodatkowe o Aleja bzów:

Wydawnictwo: Prozami
Data wydania: 2011-02-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-928657-8-0
Liczba stron: 310

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Aleja bzów

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Aleja bzów - opinie o książce

Avatar użytkownika - Danusia1
Danusia1
Przeczytane:2019-07-01, Przeczytałam,

Bardzo lekka powieść. Czy ta się ją z prawdziwą przyjemnością. Historia niespodziewanej i pięknej miłości. Książka wciąga już od pierwszej strony. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Viki92
Viki92
Przeczytane:2019-03-20, Ocena: 5, Przeczytałam,

Bardzo fajna życiowa opowieść. Opowiada jak szczęście potrafi przyjść do człowieka w najmniej spodziewanym momencie. Książkę czyta się bardzo szybko. Lekka opowieść dla wszystkich romantyczek.

Link do opinii
Avatar użytkownika - basia02033
basia02033
Przeczytane:2015-07-06, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 ksiązki 2015,
To moja ulubiona tematyka. Przeciętna dziewczyna, dziennikarka spotyka na swojej drodze bogatego faceta, którego z góry ocenia jako buc nie liczącego się z innymi. Kupuje on dworek w którym mieszka jej ukochana babcia. Babcia jak i inni mieszkańcy muszą opuścić posiadłość aby nowy właściciel mógł przekształcić go na hotel. Dopiero splot wielu wydarzeń skutkuje tym że Iza zmienia całkowicie zdanie o Wiktorze, a nawet coś więcej... Super lekka powieść.Warto przeczytać.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Muminka789
Muminka789
Przeczytane:2014-03-11, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2014,

Ponieważ Aleksandrę Tyl cenię za debiutancką powieść „Miłość wyczytana z nut" , chciałam dowiedzieć się jak rozwinął się jej warsztat pisarski i czy zachowała umiejętność głębokiego wzruszania czytelników.

Jak się okazało, jest to kolejna historia wykorzystująca mój ulubiony schemat rodem z „Dumy i Uprzedzenia" o parze ludzi, którzy na początku zapałali do siebie wzajemną antypatią. Izabela jest początkującą dziennikarka w piśmie o kulturze "OKO" i większość czasu zajmują jej starania o awans, gdyż podobno odchodzi jeden z redaktorów, a szef szuka kogoś na dyrektora działu. O tę ciepłą posadkę toczy podjazdową wojnę z Martą, obłudną i nieszczerą koleżanką która za wszelką cenę chce zdobyć to stanowisko. Na dodatek Iza dowiaduje się , że babcię i jej przyjaciółkę chce eksmitować nowy ( i podobno bufonowaty) właściciel pałacu, w którym od kilkudziesięciu lat staruszki mieszkały. Pierwsze spotkanie z Morawskim nie należy do udanych, Iza potrąciła bowiem jego psa i postanawia się nieborakiem zająć. Nadaje mu też imię Szeryf. Po tygodniu czułej opieki oddaje pieska wściekłemu i stęsknionemu właścicielowi, co trochę ociepla stosunki między nimi. Iza czuje się nieszczęśliwa, matkę ma daleko bo w Szwecji, a życie korporacyjne wyciska z niej entuzjazm i radość życia. Wtedy pojawia się Monika, sąsiadka, której mała córeczka Oliwka jest ciężko chora. Choć tyle je dzieli, kobiety zaprzyjaźniają się ze sobą.

Monika wprowadza więcej optymizmu i radości do życia Izy, zaś ta angażuje swoje pismo w sponsoring gdyż Oliwce pomóc może jedynie kosztowna operacja w Stanach. Zbliżają się święta, a Morawski zaczyna się coraz mocniej interesować Izą, nawet przyjmuje od niej wigilijny poczęstunek. Oczywiście wiadomo w jakim kierunku zmierza ich znajomość, choć pojawienie się w babcinej wiosce dawnego przyjaciela i ukochanego Izy, Krzysztofa, świeżo po powrocie ze Stanów wprowadzi niemało zamieszania w życiu uczuciowym bohaterki. Krzysztof to po prawdzie tutejszy pan Wickham, o równie niegodziwych intencjach co oryginał. Perypetie z szukaniem nowego lokum dla babci, wspieranie Moniki i nieuchronny wątek romansowy dostarczają sporą dawkę pozytywnej energii i rozrywki. nawet takie stresujące wydarzenia jak wizyta japońskiej delegacji stanowi okazję do śmiechu, gdyż Marta pięknie podłożyła Izie świnię, doradzając jej najlepszy poczęstunek dla gości, który okazał się niewypałem . Myślę, że powieść ma sporo uroku, można zakochać się w dzielnej Monice i Oliwce, a polubić romansujących zakochanych. Gwarantowana spora dawka wzruszeń i zachwyty nad pięknym językiem powieści. Uważam, że Aleksandra Tyl śpiewająco wywiązała się ze swoich zobowiązań względem czytelników. Polecam wszystkim romantykom i wielbicielom "Dumy i Uprzedzenia" dla oczywistych analogii.

Link do opinii

"Miłość powinna się zdarzyć, a nie być uczuciem, o które na siłę zabiegamy."

Piękna okładka, która kojarzy się z wolnością relaksem i beztroską zdecydowanie przyciąga uwagę, aby zajrzeć do środka i zapoznać się z treścią. Autorką książki jest Aleksandra Tyl - humanistka, optymistka, romantyczka. Twierdzi, że gdy skończyła 30 lat jej licznik czasu się popsuł i nie zamierza go naprawiać. W wolnych chwilach maluje akrylami na płótnie. Dotychczas wydała 3 powieści obyczajowe.

Izabela Wieniawska pracuje, jako dziennikarka w tygodniku kulturalnym. Bohaterka mieszka wraz z przyjaciółką Joanną w Warszawie. Marzeniem kobiety jest spotkanie prawdziwej miłości oraz przeprowadzka do własnego M, które się już buduje. Jej rodzice po rozwodzie poszli w swoje strony, a jedyną bliską osobą jest mieszkającą pod stolicą babcia. Iza ciężko pracuje, jako osoba ambitna dąży do upragnionego awansu, ale stażystka Marta nie ułatwia jej tego, robiąc wszystko by to ją wybrano. Na bohaterkę zaczyna spadać lawina problemów, bowiem jej przyjaciółka się wyprowadza, a dworek położony przy tytułowej Alei bzów, który zamieszkuje babcia zostaje wystawiony na sprzedaż. Iza angażuje się także w pomoc Monice, która samotnie wychowuje chore dziecko. W natłoku piętrzących się wydarzeń i absorbowaniem w sprawy innych, Iza nie zauważa, że szczęście zaczyna witać i w jej progi.

Powieść Autorstwa Aleksandry Tyl to opowieść o przyjaźni, relacji na linii wnuczka-babcia oraz zwyczajnie o życiu, które co rusz stawia kłody pod nogami. Autorka nakreśliła bohaterów nadając im bardzo realne, a zarazem naturalne cechy osobowościowe. Nie sposób nie polubić głównej bohaterki Izy, która, mimo, iż, marzy o miłości, nie robi niczego na siłę. Ponadto cechuje ją dobroć, uczciwość, życzliwość, czy chęć niesienia pomocy innym. Zaimponowała mi także postać Moniki, która samotnie wychowuje dziecko, nie posiada stałego zatrudnienia, a mimo wszystko nie poddaje się tylko stara się iść do przodu.

"Aleja bzów" to typowa powieść obyczajowa z wątkiem romantycznym. Napisana została prostym językiem jak ten gatunek przystało, ale niepozbawionym humoru. Książkę czyta się naprawdę szybko, a sama w sobie fabuła jest wciągająca, ale nierówna. Do połowy lektury praktycznie nie mam uwag, bowiem wykreowani bohaterowie są ciekawi. Zaś problemy, jakie opisała autorka przedstawione są wiarygodne i jestem przekonana, że mogą spotkać każdego z nas, w tej części dużo się dzieje i to naprawdę wciąga. Gorzej jest już po połowie książki, gdzie pojawia się wątek romantyczny, który wypadł sztucznie i jak dla mnie pozbawiony był emocji. Kobieta spotyka mężczyznę swojego życia, a tu nie ma motyli w brzuchu, eksplozji, miałam wręcz wrażenie, iż spotkała dobrego znajomego. Mimo, iż ten tenże fragment nie jest głównym wątkiem powieści, to jednak wpływa wyraźnie na odbiór całej lektury. Mankamentem jest również przewidywalność, która zaburza obraz końcowego zaskoczenia.

"Aleja bzów" to lektura niewymagająca, idealna na leniwy wieczór, która jednak nie zapada głęboko w pamięci. Ciekawa fabuła i ciekawi bohaterowie to za mało, gdy odbiorca (czytelnik) nie odczuwa emocji. Wyraźnie widzę potencjał w tejże książce, jednak szkoda, że z kolejnymi stronami gdzieś zanikł. Całość ratują bohaterowie, którzy wzbudzają sympatię czytelnika oraz nakreślone w ciekawy sposób problemy, które krok po kroku trzeba rozwiązać, a także barwne opisy dworku. Mimo mankamentów, nie żałuję czasu spędzonego z książką i oceniam ją dobrze. Chyba po raz pierwszy się wyłamuje, gdyż książka ma bardzo pozytywne recenzje i oceny, jednak mnie tym razem, aż tak nie zachwyciła. Jednak mimo drobnych usterek z chęcią sięgnę po kontynuację "Szczęście pachnie bzem".

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - chabrowacczyteln
chabrowacczyteln
Przeczytane:2014-12-20, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2014 ,
Książki obyczajowe to zdecydowanie jeden z moich ulubionych gatunków. Czytamy w nich o prawdziwym, często bolesnym życiu, o problemach ludzi takich jak my. Aleksandra Tyl napisała dotąd trzy powieści obyczajowe. Iza to młoda, samotna dziennikarka, na którą w jednej chwili spadają same problemy. Pałac we wsi, w którym mieszka jej ukochana babcia został sprzedany i właściciel chce wyrzucić jego lokatorów, w pracy też nie idzie. Gdy Iza poznaje Monikę- matkę ciężko chorego dziecka zauważa, że inni ludzie mają jeszcze większe problemy. Ciepła, optymistyczna i klimatyczna. Tak mogłabym w jednym zdaniu opisać tę książkę. Lubię takie obyczajówki, gdzie obserwujemy młodą kobietę wybierającą dopiero drogę swojego dalszego życia. Wciągnęłam się w losy Izabeli już od pierwszej strony. Nie znajdziemy tu niesamowitych zwrotów akcji, ale zwykłe życie z jego codziennymi zawirowaniami, których uczestnikiem jest każdy z czytelników. Romansu też się tutaj trochę znalazło i bardzo dobrze, bo nadaje to książce smaku. Polubiłam postać babci, która opowiadała o swojej młodości kiedy to wcale nie była taką spokojną osobą. Główna bohaterka przeżywa wiele rozterek, ale to silna i mądra kobieta. Autorka poruszyła w tej książce wiele ważnych problemów. Jednym z nich jest ludzka znieczulica w stosunku do ludzi niepełnosprawnych. Książka zawierała też parę śmiesznych scen, kiedy to rzeczywiście na mojej twarzy zagościł uśmiech. Czytało mi się niezwykle szybko. Okładka jest piękna, bardzo mi się podoba. Podsumowując, jest to piękna, klimatyczna obyczajówka. Nie jest to zwykłe czytadło, ponieważ porusza wiele ważnych problemów. Bardzo miło spędziłam z nią czas.
Link do opinii
Avatar użytkownika - nasturia
nasturia
Przeczytane:2014-08-13, Ocena: 3, Przeczytałam, Czytam regularnie w 2014 roku,
Izabela jest młodą dziennikarką, pracującą w Warszawie. Bardzo ambitna, kreatywna, ze śmiałymi planami na przyszłość. Całe jej życie wypełnia praca oraz osiemdziesięcioletnia babcia, zamieszkująca w starym pałacu w Skotnikach. To tam Iza spędza każdy weekend odpoczywając od pracy, w której walka o stanowisko szefa działu zaczyna ostatnio przybierać bardzo nieciekawy obrót. Jakby kłopotów w pracy było mało, skotnicki pałac ma nowego właściciela, który zamierza wyremontować go i zamienić na hotel, jednocześnie pozbawiając dachu nad głową jego mieszkańców. Początkowa nienawiść bohaterki do Wiktora Morawskiego, nowego właściciela ziemskiego, przeradza się stopniowo w sympatię oraz podziw, kiedy to mężczyzna przyczynia się do uzyskania znacznej kwoty na operację dla małej Oliwki, córki sąsiadki i przyjaciółki Izabeli. To właśnie Monika uświadamia Izie, że Morawski jest jej znacznie bliższy, niż ona sama chce się przed sobą przyznać. I jak to w literaturze kobiecej bywa, główni bohaterowie mając się ku sobie, napotykają na wspólnej drodze małe i większe przeszkody, które prawdziwa miłość pokona. Powieść jak najbardziej napisana poprawnie, chwilami ciekawa i sympatyczna, nie wyróżnia się jednak niczym szczególnym. Owszem, trochę dramatyzmu dodaje wątek chorej dziewczynki i walka matki o jej powrót do zdrowia, czy też rozgrywki w redakcji ,,OKA", gazety, w której pracuje Izabela. Ale jeśli czytelnik, a w tym przypadku przede wszystkim czytelniczka, oczekuje czegoś nowatorskiego czy też świeżości w fabule raczej tego nie znajdzie. Czytając tę powieść miałam wrażenie, że to już wszystko było, miało tylko inne tytuły i okładki, a szkoda, bo nawet w tak mocno zapełnionym gatunku, jak literatura kobieca/romans można stworzyć coś, co odbiorca zapamięta na dłużej. Oprócz wiadomego końca, co w tym wypadku uważam za minus powieści, oprócz ,,wszystko to już było", kreacja Izabeli Wieniawskiej jest według mnie mocno przesłodzona. Rozumiem, że zamysł literatury kobiecej to pozytywna główna bohaterka, której czasem wieje wiatr w oczy, a im bliżej końca tym powiew wiatru zmienia się w lekki zefirek, ale jednak powoduje to, że postać jest niewiarygodna. O ileż ciekawsze są postacie mające cechy czarnych charakterów powieści. Kontynuacja, którą również przeczytałam, utwierdziła mnie tylko w moim zdaniu na temat twórczości pani Tyl. Zwolenniczkom miłych babskich czytadeł z pewnością przypadnie do gustu, ja niestety nie poczułam ani klimatu ,,Alei Bzów", ani jej zapachu, nie poczułam się również pokrzepiona za sprawą rozkwitającej miłości. Niebawem recenzja ,,Szczęście pachnie bzem". http://ksiazkapolapkach.eu/aleja-bzow-aleksandra-tyl/
Link do opinii
Avatar użytkownika - maggie28
maggie28
Przeczytane:2014-05-04, Przeczytałam, 26 książki, Mam,
Maj - najpiękniejszy miesiąc roku. Przyroda już na dobre obudziła się z zimowego snu, piękna soczysta zieleń i naokoło pełno kwitnących drzew i kwiatów. Długi weekend majowy (kto tego nie lubi?), miesiąc matur i miesiąc kwitnących bzów. W jakim więc miesiącu, jak nie w maju, mogłam sięgnąć po książkę o pięknym tytule ,,Aleja Bzów" ? W tej książce nie tylko tytuł jest piękny - piękna jest również okładka, a ja przecież znana jestem z tego, że na okładkę zwracam dużą uwagę. Nic więc dziwnego, że jak dostałam propozycję od wydawnictwa zrecenzowania tej książki, to nie zastanawiałam się ani minuty. Zakochałam się w książce od pierwszego wejrzenia i przeczytania opisu na rewersie okładki. Autorki książki pani Aleksandry Tyl nie znałam wcześniej. Ba, nawet o niej nie słyszałam. A z informacji, jaką uzyskujemy na stronie wydawnictwa, jest to bardzo interesująca i bardzo ciepła osoba. "humanistka, optymistka, romantyczka. Odkąd skończyła trzydzieści lat, jej licznik czasu się popsuł i nie zamierza go naprawiać. Relaksuje się malując akrylami na płótnie. Lubi kuchnię włoską, czerwone wino i hiszpańską muzykę. Uzależniona od czekolady. Nie lubi horrorów, niedopasowanych ubrań i głośnych budzików. Fascynują ją ludzie, różnorodność charakterów i temperamentów. Uważa, że każdy jest osobnym wszechświatem, a tym, co potrafi je trwale złączyć jest miłość." Dotychczas ukazały się trzy książki pani Aleksandry - ,,Miłość wyczytana z nut" oraz kontynuacja ,,Alei Bzów" o równie magicznym tytule ,,Szczęście pachnie bzem". Główną bohaterką ,,Alei Bzów" jest Izabela, młoda, niespełna trzydziestoletnia dziennikarka, pracująca w redakcji czasopisma kulturalnego ,,OKO". Poznajemy ją w dość niekorzystnej dla niej sytuacji życiowej. Jest samotna, mieszka wraz z przyjaciółką w wynajmowanym mieszkaniu, walczy o awans na kierownika działu w redakcji i wracając z cotygodniowej wizyty u babci w podwarszawskiej miejscowości Skotniki potrąca samochodem psa. Może nie brzmi to aż tak tragicznie, bo piesek na szczęście żyje i tak naprawdę nic mu się poważnego nie stało, ale inne aspekty obecnego życia Izy już nie są takie różowe. Iza dowiaduje się właśnie, że jej przyjaciółka zamierza poszukać szczęścia poza granicami kraju, i jutro wyjeżdża zostawiając ją z całym wynajętym mieszkaniem ,,na głowie", a przede wszystkim z kosztami z tym związanymi. Iza bardzo obawia się, że wpadnie w kłopoty finansowe i trudno jej będzie powiązać ,,koniec z końcem". Jest to tym bardziej realne, że szanse na awans w redakcji są coraz mniejsze, bowiem pretendentów do stołka szefa działu jest paru, a wśród nich Marta - stażystka, zdecydowanie gorsza dziennikarsko od Izabeli, ale za to siostrzenica obecnego szefa działu, faworyzowana przez niego i próbująca na każdym kroku podważyć pozycję i zanegować pomysły Izy. Na domiar złego dziewczyna dowiaduje się, że gmina sprzedała pałac, w którym znajduje się mieszkanie jej ukochanej babci, a jednocześnie dom, w którym ona wychowała się i do którego czuje niebywały sentyment. Babcia będzie musiała się wyprowadzić, a Iza straci możliwość odwiedzania zakątków, do których jest bardzo przywiązana - straci pałac, który chciała kiedyś, w przyszłości przemianować na hotel, straci możliwość przechadzania się po Alei Bzów. Właśnie Aleja Bzów - ochrzczona w ten sposób przez Izabelę aleja prowadząca do pałacu, obsadzona bzami - bolała ją chyba najbardziej, bo bardzo to miejsce kochała. Do tego wszystkiego okazało się, że właścicielem potrąconego przez Izę szczeniaka jest Wiktor Morawski - człowiek, który chce wyeksmitować jej babcię. I choć piesek pokochał z wzajemnością swoją nową panią, to niestety będzie musiał wrócić do dawnego właściciela. Jak sami widzicie sporo tych ,,nieszczęść" na jedną słabą kobietę. Jakby tego wszystkiego było mało, to pewnego dnia w czasie wichury gałąź uderza w okno mieszkania Izabeli, rozbija je i czyni niemałe spustoszenie w pokoju. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - dzięki tej sytuacji Iza poznaje Monikę, swoją sąsiadkę, która samotnie wychowuje poważnie chorą córeczkę. I tu okazuje się, że w obliczu takiej tragedii, niepowodzenia, które dotykały ostatnio Izabelę są mało ważne, bo prawdziwe nieszczęście rozgrywa się w mieszkaniu obok. Jakie będą dalsze losy chorego dziecka i jego matki? Czy Iza znajdzie sposób, żeby im pomóc? Jak potoczy się życie babci i innych mieszkańców pałacu? Jakie układy połączą Izę z Wiktorem Morawskim? Czy Iza znajdzie miłość swojego życia? Na te pytania znajdźcie odpowiedź sami, czytając ,,Aleję Bzów"... ,,Aleja Bzów" to powieść lekka, łatwa i przyjemna, ale zdecydowanie (na szczęście !) brak jej kolejnej cechy tego typu lektury - nie jest bowiem zdecydowanie powieścią banalną. Nie może nią być choćby z powodu trudnych i ważnych problemów, jakie porusza. Czy zastanawialiście się kiedykolwiek nad tym, co zrobilibyście, gdyby okazało się, że Wasze dziecko ma poważną wadę serca i musi być operowane poza Polską? Rzadko kogo stać na taką operację, bo jej koszty zwykle są bardzo wysokie. A dziecko zwykle nie może czekać w nieskończoność, bo jego małe serduszko może w końcu przestać bić. Co ma zrobić w takiej sytuacji matka, szczególnie gdy zostaje sama, bo ojciec dziecka ,,umył ręce"? Gdzie szukać pomocy? Jak uchronić swój największy skarb od śmierci? Czy można w takiej sytuacji zachować pogodę ducha i jeszcze znaleźć czas, żeby pomagać innym? Okazuje się, że tak - można. Monika, jedna z bohaterek ,,Alei Bzów" właśnie w takiej sytuacji się znalazła. Walczy z wielką determinacją o życie dla córki, nie zamykając się jednocześnie na innych ludzi. Jest przyjacielska, miła, serdeczna, zawsze skora do pomocy. Jak znajduje siły, żeby być takim człowiekiem? Bardzo mi się podobało pewne stwierdzenie dotyczące kwestii pomocy finansowej udzielanej przez inne osoby: "Te dziesięć tysięcy to wcale nie jest wiele. Jedna wycieczka zagraniczna mniej. Czy muszę w tym roku jechać na narty w Alpy do pięciogwiazdkowego hotelu?" ? Jak wielu ludzi zrezygnuje ze swoich przyjemności, żeby pomóc drugiemu człowiekowi? To smutne, ale na pewno niewielu . Bo trzeba być naprawdę Człowiekiem, żeby zauważyć biedę i nieszczęścia, których tak dużo wokół nas. Problem chorych dzieci i pomocy, jakiej one potrzebują to tylko jeden z wątków powieści. ,,Aleja Bzów" bowiem jest powieścią wielowątkową. Dzięki temu, że główna bohaterka dzieli swój czas na Warszawę i małe, prowincjonalne Skotniki, możemy poznać życie polskiej prowincji oraz jej obraz, bardzo realny, nieprzejaskrawiony, prawdziwy. Prowincja została przedstawiona w pozytywnym świetle - tutaj żyje się jakby spokojniej, weselej niż w dużym mieście, ludzie uśmiechają się do siebie, są życzliwsi i bardziej serdeczni, ale tutaj również panują układy i układziki, wiele rzeczy ,,załatwia się" dzięki znajomościom i możliwościom finansowym. Tym aspektem prowincja wcale nie różni się od miasta. Izabela wie coś na ten temat, bo mieszka na stałe w Warszawie i problemy wielkomiejskie nie są jej obce. I to zarówno problemy życia codziennego - tłumy ludzi, problemy z komunikacja miejską, wieczny pośpiech, zaśnieżone zimą ulice, zaspy, przez które często trudno przebrnąć, jak również problemy zawodowe. Praca w redakcji do złych nie należy - atmosfera zawsze była sympatyczna, koleżeńska, często wręcz przyjacielska. Jednak nawet tu dochodzi do typowego ,,wyścigu szczurów" w momencie, gdy w rachubę wchodzi awans i stołek szefa działu. Redakcja więc jest typowym miejscem pracy, jakich wiele w każdym dużym mieście. Pisarka opisała nam jednak realia pracy w takim przedsiębiorstwie tak dokładnie, że często tracimy poczucie rzeczywistości i wydaje nam się, że to nam Marta podstawia po raz kolejny nogę, że uczestniczymy w zebraniu zespołu czy też w rozmowie z naczelnym, śmiejemy się wraz z kolegami z sąsiednich biurek, a nawet jedziemy w plener, żeby znaleźć temat do kolejnego artykułu. Kto chciałby się czegoś dowiedzieć na ten temat, to na pewno w tej powieści znajdzie wiele ciekawostek i realiów charakterystycznych dla zawodu dziennikarza. Choć ,,Aleja Bzów" jest typową powieścią obyczajową, to oczywiście nie brakuje w niej wątku miłosnego. I znowu nie ma on nic wspólnego z banałem czy sztampą. Pani Aleksandra poprowadziła go w sposób przemyślany od początku do końca, w sposób niezwykle delikatny, subtelny i prawdziwy. Nie ,,zaskakuje" nas miłością od pierwszego wejrzenia - tak mało prawdopodobną, ale przedstawia miłość, która dopiero się rodzi, bardzo powoli i leniwie, ale za to na pewno będzie miłością dużo trwalszą i bardziej realną dla przeciętnego czytelnika. Na pewno dzięki właśnie tak poprowadzonemu wątkowi miłosnemu książka bardzo dużo zyskuje na swojej barwności i magiczności. Szczególnie, że jest tu również parę elementów, które zaskakują, parę ciekawych zwrotów akcji, których się nie spodziewamy. Nie tylko miłość między kobietą i mężczyzną poznajemy w tej ciepłej książce. Może nie tak ważna, ale odgrywająca w powieści mimo wszystko dużą rolę, wierna i bezinteresowna miłość zwierzęcia do człowieka, wywoływała zawsze, jak o niej czytałam, uśmiech na mojej twarzy. Być może dlatego, ze kocham zwierzęta i zawsze się uśmiecham na ich widok - uważam jednak, że taki psi bohater wnosi do powieści wiele ciepła i optymizmu, podobnie jak pies lub kot dodaje ciepła domowi rodzinnemu. Bardzo mi się podobała również kreacja postaci i to zarówno głównych bohaterów, jak i postaci drugoplanowych. Stosując narrację trzecioosobową pani Aleksandra w perfekcyjny sposób przedstawiła nam swoich bohaterów. Nie są to w żaden sposób postaci wyidealizowane, każda z nich jest typowym przedstawicielem gatunku ludzkiego z zaletami, przywarami, czy wadami. Każda jest inna - postaci nie dublują się, są barwne, nieraz tajemnicze, nieraz śmieszne, czasem odpychające, a czasem bardzo ciepłe i wzbudzające natychmiastową sympatię. Każdy na pewno znajdzie wśród całej plejady bohaterów kogoś z kim się będzie mógł zidentyfikować, kogo polubi, a także kogoś, kto mu ,,zajdzie za skórę". Widać, że autorka głęboko przemyślała kreację swoich bohaterów, żaden z nich nie znalazł się w powieści przypadkowo, każdy spełnił swój cel - nawet postać epizodyczna jest dla powieści na swój sposób ważna. ,,Aleja Bzów" ma w sobie coś magicznego. Cały czas od momentu jej rozpoczęcia zastanawiałam się, co to może być, co mnie do tej książki tak ciągnie. Było mi trudno ją odłożyć, a jeśli musiałam to zrobić, to cały czas myślałam o niej i chciałam jak najszybciej powrócić do kolejnych kart powieści. I jak wracałam, to znowu cała w niej tonęłam. Nie słyszałam, co dzieje się wokół mnie, prawie nie reagowałam na bodźce zewnętrzne, tylko chłonęłam lekturę. Owszem ostatnio przeczytałam parę książek, które wywołały we mnie duże emocje, ale były to emocje spowodowane tragizmem postaci, czy sytuacji, w jakiej bohaterowie się znaleźli. Natomiast emocje wywołane przez ,,Aleję Bzów" były od pierwszej kartki na wskroś pozytywne - czytając tę książkę cały czas się uśmiechałam i ten uśmiech nie zszedł z moich ust do ostatniej strony. Tyle optymizmu nie dała mi dawno żadna książka. Dlatego jeśli chcecie spojrzeć na świat z uśmiechem na twarzy, a jednocześnie przeczytać książkę napisaną przepięknym językiem - prostym, trafiającym do każdego, ale jednocześnie mającym w sobie dużo z magii, to zapraszam do pałacyku przy ,,Alei Bzów". Gwarantuję, że nikt z Was tego nie pożałuje. Tę lekturę trzeba poznać! A świat wyda Wam się wtedy na pewno dużo piękniejszy i naokoło zakwitną bzy. Polecam wszystkim z całego serca. moja ocena: 9/10 ? ,,Aleja Bzów" Aleksandra Tyl; Prozami 2014; str.211
Link do opinii
Avatar użytkownika - aishatsw
aishatsw
Przeczytane:2014-03-27, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Od wydawnictw, Przeczytane,
Nad głową młodej dziennikarki, Izy, gromadzą się czarne chmury.W redakcji rozgorzała bezpardonowa walka o awans. Dodatkowo jej najlepsza przyjaciółka i współlokatorka z dnia na dzień postanawia rzucić dotychczasowe życie i wyjechać za granicę. Pojawiają się kłopoty finansowe, a jakby tego było mało,okazuje się, że pałac, w którym mieszka babcia, został sprzedany przez gminę nowemu inwestorowi i staruszka musi szukać nowego lokum. Gdzie Iza nie spojrzy, piętrzą się kłopoty. Dopiero kiedy kobieta poznaje Monikę, matkę chorej na serce dziewczynki, zrozumie, że jej problemy tak naprawdę są bardzo malutkie. Niepodziewanie w życiu Izy pojawia się promyczek szczęścia. Nawet ona sama nie zauważa, że odwiedza pałac z dziwnym oczekiwaniem w oczach... Tytułowa Aleja Bzów - którą tak łatwo mi sobie wyobrazić - wiedzie do starego pałacu w Skotnikach. Dla głównej bohaterki, Izy, to miejsce magiczne. Kojarzy się jej ze szczęśliwymi dniami dzieciństwa, które tutaj spędziła. Już jako dorosła kobieta chętnie tutaj wraca. Nic więc dziwnego, że gdy dowiaduje się, że "jej pałac" kupił ktoś obcy, w jej sercu rodzi się gorąca niechęć. Po pewnym czasie Iza będzie musiała jednak przyznać, że "obcy" nie jest takim potworem, za jakiego chciałaby go uważać. Wszystko wskazuje, że jest porządnym człowiekiem i mógłby stać się dla dziewczyny kimś bliskim. Tak, wiem. Zapachniało romansem. Muszę Was jednak troszkę rozczarować. Aleja Bzów świetnie napisana powieść obyczajowa, gdzie miłość przeplata się z przyjaźnią, a troska z uśmiechem. Podczas lektury towarzyszymy głównej bohaterce, która zmaga się z zawodowym zamieszaniem, obserwujemy typowy wyścig szczurów, któremu Iza nie chce się poddać. Kibicujemy jej i zaciskamy pięści z gniewu, gdy nieuczciwa współpracownica rzuca jej pod nogi kłody. Obserwujemy także dość trudne początkowo relacje z nowym właścicielem pałacu, jesteśmy świadkami przemiany Izy, gdy ta zauważa że jej problemy są doprawdy niewiele znaczące w obliczu problemów dzielnej nowej przyjaciółki. Pogodna, optymistyczna i bardzo przyjemna w odbiorze, choć zaprawiona maleńką kropelką goryczy. Ta mała kropelka najwyraźniej po to, by przypomnieć nam że życie nie jest cukierkowe, rozdaje nam szczodrze i dobrego i złego. Grunt to się nie poddawać, szukać wyjścia i wierzyć. Mocno wierzyć w dobrych ludzi. Polecam Wam serdecznie tę powieść i ruszam na poszukiwanie dalszych losów Izy i reszty :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - asymaka
asymaka
Przeczytane:2013-12-21,

Tytuł książki mimowolnie kojarzy mi się z moją ukochaną Anią Shirley. Widzę to miejsce zasypane przecudnie pachnącym kwieciem, szczególnie intensywnie chciałabym poczuć ten zapach teraz, gdy za oknem jest tak szaro, smutno, bezbarwnie...

Poznajemy główną bohaterkę, Izę, która mieszka w Warszawie i pracuje jako dziennikarka. Mieszkanie wynajmuje z przyjaciółką, która nie pytając nikogo o zdanie, pod wpływem impulsu rzuca wszystko, w tym narzeczonego i wyjeżdża za granicę, by wreszcie pożyć! Niejedna kobieta o tym marzy, ale albo nie ma na to środków, albo brak jej odwagi... A Joanna po prostu wyjeżdża! Za to Iza zostaje sama, nie ma się komu wyżalić, wypłakać w rękaw, nagle wszystkie problemy urastają do rangi katastrof, przynajmniej ona tak to widzi w czarnych barwach. Okazuje się szybko, że jej kłopoty to nic w porównaniu ze zmartwieniami jej sąsiadki, która jest samotną matką z chorym dzieckiem, potrzebującą ogromnych pieniędzy na operację. Zawsze powtarzam, że choroba dziecka to najgorsze, co może być na tym świecie, takie maleństwo jest niewinne, bezbronne, a rodzic patrzy na jego cierpienie i z drżeniem serca myśli, czy zdąży zebrać potrzebną kwotę. 

Cieszę się niebywale, że autorka poruszyła ten temat, choć jest bardzo smutny, chociaż ludzie wolą odwracać głowy, zamiast pomóc, przesłać przysłowiową złotówkę, a prędzej pomoże ten, który sam ma niewiele. Nawet jeśli nie mamy, to może przekażemy ten 1% podatku, przecież na tym nic a nic nie tracimy, a zyskać możemy tak wiele... ŻYCIE.

"Aleja bzów" opowiada o dziewczynie, która opiekuje się babcią, jeździ do niej w sobotę, robi jej zakupy. Niestety  miejsce, w którym mieszka babcia kupił jakiś mężczyzna i ma zamiar przekształcić pałacyk w hotel, a lokatorzy mają się po prostu wyprowadzić. Nie jest ważne, gdzie będą mieszkać, nieistotne jest również to, że niektórzy, jak babcia Izy i ona sama także mają z tym miejscem związane wspomnienia, Iza świetnie się tu bawiła za swoich dziecięcych lat, a tytułowe bzy są jej ukochanymi...

Historia opowiedziana w tej książce nie jest jednak   tak jednoznaczna, jak się wydaje, a ci, których uważaliśmy za niezbyt sympatycznych mogą pokazać nam się z jak najlepszej jednak strony... Polecam, a sama z niecierpliwością sięgam po kontynuację "Alei bzów", a więc po "Szczęście pachnie bzem". Czy życie naszej bohaterki się zmieni? Czy wreszcie będzie się cieszyć swoim szczęściem? Czy odnajdzie w pracy to, czego szuka? Najgorsze jest to, że ktoś ukradł jej marzenia sprzed nosa... to ona miała kupić ten pałac, to miał być jej hotel, jej miejsce na ziemi...

I najlepszy moich zdaniem fragment:

"Miłość powinna się zdarzyć, a nie być uczuciem, o które na siłę zabiegamy."

"Czasem się zastanawiam, jak to jest, że ludzie, w gruncie rzeczy będąc niedaleko siebie, znajdują się dopiero na drugim końcu świata."

Link do opinii
Avatar użytkownika - ludwik101
ludwik101
Przeczytane:2011-03-28,
Moja przyjaciółka czytała podobno świetna. Ja też chcę!:)
Link do opinii
Avatar użytkownika - annastrzelec
annastrzelec
Ocena: 6, Czytam,
Dużo dobrego słyszałam o tej książce, chętnie przeczytam :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - iwona-w
iwona-w
Przeczytane:2017-11-21, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2017,

Polubiłam Izę, jej Babcię i przyjaciół. Chętnie odwiedziłabym dworek i Aleję Bzów, aby porozmawiać o radościach i problemach. Spędzić z nimi czas. Oczywiście chętnie z ich rzeczywistości usunęłabym Karola i Magdę, ale ich postaci, zamęt, jaki wprowadzają, przypominają o prozie życia, a zatem też są potrzebni ;)

Przypadł mi do gustu styl pisania, sposób tworzenia fabuły i postaci prezentowany przez Panią Agnieszkę Tyl. Chętnie sięgnę po II tom i inne Jej powieści.

Link do opinii
Avatar użytkownika - damonowa
damonowa
Przeczytane:2015-03-26, Ocena: 6, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - KKS
KKS
Przeczytane:2015-01-18, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 ksiązki 2015,
Inne książki autora
Karmelowa jesień
Aleksandra Tyl0
Okładka ksiązki - Karmelowa jesień

Kolejna niezwykła i ciepła powieść autorki bestsellerowego MAGICZNEGO LATA! Życie Marianny było usłane różami. Jako jedynaczka mogła liczyć na wsparcie...

Szczęście pachnie bzem
Aleksandra Tyl0
Okładka ksiązki - Szczęście pachnie bzem

Izabela Wieniawska, dziennikarka pisma o kulturze, ma wszystko, co sobie wymarzyła: dobrą pracę, kochającego mężczyznę, mieszkanie, do którego wkrótce...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy