Romans pod brzozami
Stare domy - pałace, kamienice mają swój niepowtarzalny czar i urok, a ich mury pełne są niesamowitych historii, wydarzeń i opowieści. W takich wnętrzach zwyczajna noc może zmienić się w noc pełną przygód. Da się usłyszeć szepty wiekowych przedmiotów, płaczliwe dźwięki murów, przypominające jęk cierpiącego oraz wesołe buszowanie korników w drewnianych meblach. W takim właśnie domu, pełnym tajemnic, zakamarków, ale i ciepła oraz miłości spędziła dzieciństwo Iza Wieniawska. Bohaterka niezwykle urokliwej powieści „Aleja Bzów” Aleksandry Tyl, zabierze nas ze sobą do Skotnik, gdzie w wiejskim pałacu, do którego wiedzie romantyczna Aleja Bzów, mieszka jej babcia.
Niestety weekendowe wizyty Izy u ukochanej staruszki niedługo się skończą. Pewien nadęty karierowicz i gbur (jak o nim mówią w okolicy) kupił zabytkowy budynek, a teraz planuje przekształcić go w hotel. Lokatorzy pałacu muszą się oczywiście wyprowadzić, a jak wiadomo, starych drzew się nie przesadza. Eksmisja babci nie jest niestety jedynym problemem dziewczyny, choć oczywiście przysparza jej wielu trosk. Właśnie wyjechała jej ukochana przyjaciółka, z którą dzieliła się nie tylko sekretami, ale i czynszem za mieszkanie, a w pracy atmosfera robi się nie do zniesienia. Trwa bowiem bezpardonowa walka o stanowisko szefa działu magazynu społeczno-kulturalnego „OKO”, a na wojnie- jak wiadomo- wszystkie chwyty dozwolone. Zasad gry fair play z pewnością nie zna Marta, stażystka w redakcji, która zrobi wszystko, by zdyskredytować poważną rywalkę.
W obliczu tego wszystkiego nie ma się co dziwić, że wybite podczas wichury okno może jawić się jako gwóźdź do trumny i fatalne zakończenie równie fatalnego tygodnia. Dopiero przypadkowe poznanie sąsiadki Moniki, matki ciężko chorej na serce córeczki, uświadamia jej, jak błahe w obliczu takiej tragedii są jej problemy. Niezwykła kobieta samotnie wychowuje dziecko, walcząc o każdy grosz, który przybliża ją do ciężkiej operacji zagranicznej, ratującej Oliwce życie. Iza całym sercem angażuje się w pomoc nowej przyjaciółce i nawet nie zauważa, że do niej również zaczyna uśmiechać się szczęście A szczęście to ma na imię Wiktor i jest … owym gburem, właścicielem pałacu. Okazuje się też, że miłość potrafi dopaść nas w każdej, nawet najbardziej nieoczekiwanej chwili i że wcale nie trzeba o nią zabiegać. Wystarczy tylko zakochać się w psie błąkającym się po okolicy, rzucić kilka ciętych ripost i niemal spaść z konia.
„Aleja Bzów” Aleksandry Tyl to książka otaczająca nas niczym ciepły koc i dająca nadzieję, że wszystko jest możliwe, a los trzyma dla nas w zanadrzu prawdziwe niespodzianki. Powieść czyta się lekko. Z łatwością „wchodzimy w skórę” bohaterki i wraz z nią przeżywamy niepokoje, rozterki, rozczarowania i… uniesienia. Iza przekonuje się, że wokół siebie ma wielu życzliwych ludzi, a dobroć ofiarowania bezinteresownie wraca do dobroczyńcy z jeszcze większą mocą. Jak zatem potoczą się losy Izy i gbura Morawskiego? Czy uda jej się spełnić marzenia o stanowisku szefowej działu? I wreszcie - czy pogodzi się z faktem, że ktoś inny kupił pałac, który to ona (już jako bogata i sławna) miała odrestaurować i przemienić w mekkę artystów? Pójdźmy zatem Aleją Bzów w kierunku odpowiedzi na te pytania i dajmy się zauroczyć starym murom i romantycznej historii. Zatem, do zobaczenia w Skotnikach.
Przebojowa, odważna i przyjaźnie nastawiona do świata Dorota musi zmierzyć się z odrzuceniem. Mężczyzna, w którym była zakochana, właśnie zostawił...
Przede wszystkim nie trzeba się uczyć i tracić czasu na odrabianie lekcji. Wreszcie można pograć! Jest jednak pewien problem. RODZICE. Nie pozwalają zbyt...