- Proszę mówić. On prawie zawsze ma zamknięte oczy. Twierdzi, że już się napatrzył.
- Na to miejsce?
- Na ten świat. Nie spotkało go tu wiele dobrego.
- Obiad. Zrazy z ziemniakami i surówką z białej kapusty.
- Wieprzowina? Pachnie jak mięso z psa, i to trzeciej kategorii.
- Trzeciej?
- Zmielone razem z budą.
- Jesteś taki sam jak babcia. - Sobecka pogroziła mu palcem. - Ona też miała w sobie mnóstwo wiary w ludzi. Też była taka naiwna. Bo ludzie, mój drogi, są z gruntu rzeczy źli.
- Słuchaj, czemu wujek jest tak napalony na ten spadek? Przecież jest bogaty.
- Bo każdy, kto jest bogaty, jest też chciwy. Tak się dochodzi do majątku.
... statystycznie rzecz ujmując, za dziewięćdziesiąt procent zabójstw odpowiadają osoby najbliższe. Członkowie rodziny i tak dalej.
I wiesz co, Rysiek? Ja potem chodziłem na ten cmentarz. Ledwie co znalazłem mogiłę, stróża musiałem pytać. Na grobie ani złamanego kwiatka, ani światełka, nic. Piach. Piach i koniec, rozumiesz, Rysiek, nie ma Heńka. Piach. I robale. Czy to ważne, czy pożegnane, czy nie? Czy chowane ze śpiewaniem, czy nie? Tyle te twoje śpiewy, rozumiesz, robalom do kotleta, nie? Rysiek? Robalom, rozumiesz?
Rysiek odwrócił się do poduszki, w której głęboko zapadała się wychudzona głowa. Chrypiący krzyk Pokory, bliższy buczeniu niemowlęcia w kolebce niż głosowi, który dzwonił w Ryśkowych wspomnieniach, nadał pierwszą nutę pogrzebowej pieśni. Umierającym się nie odmawia, Rysiek znał tę prawdę lepiej niż alfabet.
Wejście na oddział drugi blokowały następne drzwi. Tu również należało wpisać kod. Kontrola dostępu była jednym z elementów, które odróżniały placówki takie jak ta od innych szpitali. Drugim takim elementem były kraty w oknach.
Fasada Szpitala Nowowiejskiego budziła skojarzenia ze zrujnowanym pałacem nawiedzonym przez duchy, ale po zeszłorocznym remoncie przynajmniej wnętrze nie straszyło.
Głos, który pod wpływem emocji brzmiał jak głos dorastającego chłopca, wprowadzał w błąd. Pacjent, który przed chwilą rozwalił drzwi, a potem próbował uciec, nie był młodzieńcem, tylko dorosłym mężczyzną.
Zabójstwa nie dało się usprawiedliwić. Nigdy.
Wnętrze tramwaju przypominało saunę, a w szpitalu, z którego wracała, było niczym w piekle. Portier powiedział jej, że szum klimatyzatorów drażni pacjentów. Jeśli tak było, to musieli być szaleni... I pewnie byli.
To tylko śmiechy w jego głowie. Najgorsza rzecz, jaka może się normalnemu człowiekowi przytrafić. Bo jeśli zaczynasz słyszeć takie śmiechy, to znak, że już nie jesteś normalny.
Jeżeli ktoś przez całe życie wyżywa się na słabszych, wcale się od tego nie robi twardy. Wprost przeciwnie, po prostu maskuje swoją słabość.
Jakbym miał smykałkę do interesów, tobym na wódce zarobił więcej niż Palikot. Mam miodówkę własnej produkcji i przepalankę, taką, że klękajcie narody od Białegostoku po Władywostok.
- Proszę mówić. On prawie zawsze ma zamknięte oczy. Twierdzi, że już się napatrzył.
- Na to miejsce?
- Na ten świat. Nie spotkało go tu wiele dobrego.
Książka: Odmęty śmierci
Tagi: dobro, Zło, Świat, oczy