„𝓐𝓵-𝓮𝓪𝓻 𝓻𝓮𝓱-𝓽𝓪𝓷 𝓱𝓮𝓼-𝓽𝓱, 𝓘𝓷𝓾 𝓿-𝓪𝓪𝓻 (Kości tańczą na wietrze, Inu tak chce)”
- Fajna babeczka. Ma pan niezły gust, ale musi pan wiedzieć, że takie są najgorsze. Mężczyzna w ich towarzystwie staje się bezbronny jak niemowlę.
Prywatnie stoję na stanowisku, że każdy, kto z premedytacją zabija człowieka, jest świrem.
Wszystko wokół dudniło tak, że miałem wrażenie, jakby przejeżdżał nade mną pociąg. Woda to najbardziej przerażający z żywiołów.
Była egzaltowaną nastolatką, ale nawet egzaltowane nastolatki nie potrafią oszukać biologii. Wiosną zaczął rosnąć jej brzuch. Maskowała go luźnym strojem, lecz stawało się to coraz trudniejsze.
Kota można głaskać... Ale można też zagłaskać go na śmierć.
Siadał w kościele w pierwszej ławce, z miną świętoszka, a tak naprawdę był uosobieniem grzechu. Rozpustnikiem. Wystarczyło, że spojrzał. Kobieta czuła się naga, ale jemu to nie przeszkadzało. Nie miał wstydu.
Jego postrzeganie świata było mało skomplikowane. Jeżeli kobieta była smutna, to musiało chodzić o brzydkie ubranie.
Ciocia Monika mogła stawać nawet na głowie, a i tak dla babci była tylko tą wstrętną małolatą, która uwiodła jej kochanego Jarusia. Akcje synowej nie wzrosły ani razu. Przez trzydzieści lat.
- Jestem milenialsem. Dosłownie. Urodziłem się w Nowy Rok, w dwa tysiące pierwszym. To znaczy... Wtedy mnie znaleźli. W koszu na śmieci, na dworcu w Suwałkach.
Pod pamiętającym z pewnością lata komuny trzepakiem leżał martwy kot. Nad zwiniętym w kłębek ciałkiem latały muchy, a kilka metrów dalej, na pozbawionej oparcia ławeczce siedziało dwóch niechlujnych mężczyzn. Zwłoki kota nie zepsuły im apetytu. Raczyli się winem, przekazując sobie prawie już opróżnioną butelką.
W salonie obok książek i starych mebli, było jeszcze coś, co od zawsze go fascynowało. Galeria starych fotografii, na których uwieczniono przodków.
Alkoholików mamy na placówkach tylu, że już dawno przestałem liczyć. Czasem mam wrażenie, że cała ta nasza służba dyplomatyczna jest ciągle pijana.
Jednym z objawów rozwijającej się choroby psychicznej są myśli samobójcze. Na początku są subtelne, własna śmierć jawi się w nich wyłącznie jako problem teoretyczny. Z czasem jednak rozważania stają się coraz bardziej natarczywe. Przekształcają się w obsesję, a ta każe podejmować kolejne kroki.
Nikt nie jest stu procentach zdrowy psychicznie...
„𝓐𝓵-𝓮𝓪𝓻 𝓻𝓮𝓱-𝓽𝓪𝓷 𝓱𝓮𝓼-𝓽𝓱, 𝓘𝓷𝓾 𝓿-𝓪𝓪𝓻 (Kości tańczą na wietrze, Inu tak chce)”
Książka: Vatani. Pozdrowiona
Tagi: vatanipozdrowiona