Życie pasterza Jamesa Rebanksa to opowieść o człowieku, który wraca z miasta na wieś, na farmę w północnej Anglii, prowadzonej od kilku stuleci przez jego rodzinę. Życie i praca na wsi stają się sensem jego życia. Mie jest to jednak kolejna opowieść, jakich ostatnio wiele – wzruszająca historyjka o tym, jak zmęczony korporacyjnym życiem człowiek rzuca wszystko i ucieka na wieś, gdzie zajmuje się hodowlą drobiu, produkcją wina czy sera i, oczywiście, odnosi oszałamiający sukces, wiodąc równocześnie sielskie życie w nadzwyczaj pięknych okolicznościach przyrody.
Autor jest człowiekiem spełnionym, pewnym, że dokonał dobrego wyboru. To jest moje życie. Nie chcę innego - podkreśla. Ilu z nas może to powiedzieć szczerze, z ręką na sercu, bez okłamywania samych siebie? Biegniemy, ciągle gdzieś się spieszymy, za czymś gonimy, ścigamy się, bez zatrzymania, bez złapania głębszego oddechu. Żyjemy w napięciu, nie ciesząc się tym, co mamy. Życie odkładamy na później. Ale czy warto tak funkcjonować? Kto z nas zadaje sobie to pytanie? A może warto zastanowić się nad odpowiedzią na to pytanie o sens życia?
Książka, oczywiście, nie daje jasnej odpowiedzi na postawione wyżej pytanie, ale zmusza do refleksji nad własnym życiem. Czy takiego życia dalej chcemy?
Zanurzenie się w powieści pozwala spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy i uświadomić sobie, że istnieją jeszcze miejsca bliskie natury, pełne spokoju. Że można żyć z uczciwej pracy, zupełnie inaczej niż w wielkich miastach. Że można odzyskać poczucie czasu, a nawet - sens życia. Życie pasterza to więc książka mądra, pouczająca, pełna refleksji i skłaniająca do myślenia. To prawdziwa gratka dla wciąż pędzących, nauczonych życia w wygodzie, ale i tych, którzy czują się związani regułami narzuconymi przez otaczające nas systemy, przemiany gospodarcze i polityczne, których czasem mamy zwyczajnie dość i marzymy o zetknięciu się z naturą w jej najbardziej czystej postaci.
Autor mówi, że nie pragnie innego życia. Cieszy się z tego, które ma, docenia to, co posiada. A czytelników pozostawia z niewypowiedzianym głośno pytaniem: „Czy to właśnie nie jest ta ścieżka, którą powinno się podążać?"