Życie motyli to jedna z wielu powieści obyczajowych, w których samotna, średnio atrakcyjna kobieta w sile wieku gubi sens własnego życia i nie wie, co z sobą począć. Książkę Katarzyny Ryrych wyróżnia jednak to, że akcja nie jest tu schematyczna do bólu i nie kończy się przesłodzonym happy endem.
Izydora to bardzo irytująca osoba. Jest po rozwodzie, musi sprzedać mieszkanie, ma dorosłego syna, który nie bardzo dba o relacje z matką i przyjaciółkę, która dba o nią wcale. Zrozpaczona, przypomina sobie ciotkę, która mieszka samotnie w małej mieścinie. Pisze list, prosząc o przygarnięcie jej pod swój dach, po czym się przeprowadza.
Z ciotką wcale nie jest tak, jak Izydora wymarzyła. Miasteczko, w którym teraz mieszka, jest odpychające i skrywa wiele mrocznych tajemnic. Ciotka to starsza osoba, przyzwyczajona do swojej samotności. Nie ukrywa, że bratanicy nigdy nie lubiła, więc mimo najszczerszych chęci nie zawsze radzi sobie w nowej relacji. Izydora jest pełna goryczy, bo wie, że zawiodła matkę, że zawiodła jako żona, a i jako matka nie spisała się najlepiej. Mieszka więc w dużym i nieprzyjaznym domu, czekając, aż ktokolwiek do niej zadzwoni. Niestety, nikt nie jest zainteresowany jej nowym życiem.
Izydora poznaje stopniowo przeszłość miasteczka, a także opowieści dotyczące jej rodziny. Odkrywa, że ciotka wcześniej mieszkała z kobietą, z którą łączyła ją niezwykła relacja, a także że jej ojciec spędzał w tym domu wiele czasu ze swoją drugą partnerką, gdy tymczasem matka zajmowała się nią i jej bratem. Stara się zrozumieć postępowanie krewnych, którzy wyłamali się z ogólnie przyjętych norm społecznych, a także poznać to przerażające miejsce, gdzie śmierć przyjmowana jest jak coś naturalnego, gdzie nie wywołuje ona większych emocji.