Kraina Nigdynigdy
Pamiętasz Elfy - sympatyczne istoty ze skrzydełkami o szpiczastych uszkach, otoczone gwiezdnym pyłem i wypełniające lata twojego dzieciństwa? Jeśli odpowiedziałeś twierdząco, zamknij na chwilę oczy i… zapomnij o tym wyidealizowanym obrazie, pora bowiem dorosnąć i przekonać się, że zarówno w krainie Nigdynigdy jak i na ziemi są dobrzy i źli, a życie jest ciągłą walką.
Brzmi ironicznie? Złowieszczo? Pesymistycznie? Myślisz tak, bo nie zagłębiłeś się jeszcze w świat, w którym królują gobliny, syreny, gadające koty, trytony i satyrzyce. „Żelazny Król”, będący pierwszą powieścią z trylogii o „Żelaznym Dworze”, jest takim brutalnym obrazem bezlitośnie kpiącym z naszego wyobrażenia o eterycznych elfach z sercami przepełnionymi miłością.
Kagawa stworzyła mroczną historię z pogranicza magii i snu, w której znajdziemy cień szekspirowskiego „Snu nocy letniej” oraz klimat niczym z „Alicji w Krainie Czarów”. Poznamy też Meghan Chase, zwyczajną, choć trochę wyalienowaną szesnastolatkę, która w dzień swoich urodzin odkrywa prawdę o swym nadnaturalnym pochodzeniu. Okazuje się też, że cały świat który ją otaczał do tej pory był fikcją, najbliższy przyjaciel Robbie Coller jest w rzeczywistości Robinem Koleżką, Pukiem ze „Snu nocy letniej”, starodawnym chochlikiem i przy tym strażnikiem Meghan. Przyrodni brat nastolatki zamienił się natomiast w potwora, a właściwie został podmieniony (co się ponoć często zdarza) na dziecko magicznej istoty, stracha, trolla albo goblina.
Co więcej, okazuje się, że Meghan jest bardziej związana z tym nierealnym światem, niż jej się wydaje. Jest bowiem córką Oberona, króla Jasnego Dworu leżącego w krainie Nigdynigdy i sama jest w połowie… elfem. Już sam ten fakt wystarczy, by wrogowie Oberona próbowali na niego wpływać, wykorzystując Meghan albo nastawić ją przeciwko niemu. Dziewczyna jako półelfka, odporna na żelazo, w której żyłach płynie krew Letniego Króla, jest obsesją Mab z Terytorium Mrocznych i ta, zdając sobie sprawę z mocy widzenia Meghan, wysyła za nią swojego najlepszego rycerza. Ale dwa zwaśnione królestwa są niczym w obliczu innego wroga, który rozplenia się niczym zaraza niszcząc wszystko, co zastanie na swojej drodze. Mowa tu o Żelaznym Królu, Królu Machiny, Pana na Żelaznym Dworze, władcy żelaznych stworzeń, który chce uczynić z Meghan swoją…
No właśnie, jeśli chcecie się dowiedzieć jaki układ zaproponował dziewczynie ten wytwór techniki, myśli i ambicji ludzkiej, koniecznie sięgnijcie po „Żelaznego Króla”. Odnajdziecie w książce nie tylko swoje dzieciństwo, ale i na zawsze stracicie złudzenia co do baśniowych krain, które bardziej przypominają koszmar niż sielski obrazek. Autorka brawurowo prowadzi akcję, a my, krążąc wraz z Meghan po magicznej krainie w poszukiwaniu Ethana, przekonujemy się o wyjątkowości zarówno bohaterki jak i jej kreatorki. Powieść wciąga bez reszty i to nie za pomocą zaklęć i czarodziejskich sztuczek, ale z uwagi na doskonale skonstruowaną fabułę, szaleńcze tempo akcji i perfekcyjnie odtworzony świat Nigdynigdy – domu wszystkich magicznych stworzeń. Co więcej, wystarczy tylko otworzyć się na magię i już spoglądając na hipnotyzująca okładkę, dać się wciągnąć w niesamowitą przygodę. Tyle tylko, że jako śmiertelnicy musimy liczyć się z tym, że możemy już nigdy nie odnaleźć drogi powrotnej.
Być lisem jest znacznie prościej, niż być człowiekiem. Dla młodej Yumeko, magicznej istoty zwanej kitsune, jeszcze nie jest to oczywiste. Żyjąc na granicy...
"Znajdź Świątynię Stalowego Pióra. Stań do walki z Hakaimono, zamknij go na powrót w mieczu i zwróć wolność Tatsumiemu. Przekaż swój fragment zwoju czekającym...