„Zbrojni” to ciąg dalszy opowieści o Strażnikach ( przez duże S) Straży Miejskiej miasta Ankh-Morpork. Bohaterowie ( ci najgłówniejsi tylko) …..: - kapral Marchewa, urodził się człowiekiem, ale został krasnoludem przez adopcje. Kiedy sufit w krasnoludzie kopalni stał się dla niego zbyt dużym problemem wyruszył do Ankh-Morpork, by stać na straży Prawa, -kapitan Vimes- zapluty, zapijaczony zbiór złych nawyków…. czyli gliniarz z krwi i z kości. -sierżant Colon- człowiek, który naturalnie ciąży ku stanowisku sierżanta, bohater pozytywny (chyba….) -kapral Nobby Nobbs- samozwańczy człowiek, ale ma papiery, że jest nim w istocie. Ma spory zestaw interesujących wągrów i jeszcze nieznanych nauce wyprysków skórnych. W skrócie wygląda to tak: w Ankh-Morporskim bagnie śmierdzi bardziej niż zwykle. Na wolności pozostaje szaleniec-morderca z nieznaną bronią, Z własnej, nieprzymuszonej (przynajmniej oficjalnie) woli kapitan Vimes żeni się z lady ramki. No i jeszcze straż prowadzi akcję afirmatywną na rzecz mniejszości etnicznych. Oprócz tego, gratis, Pratchett daję czytelnikom solidną porcję filozofii, politologii i socjologii. Między jednym a drugim wybuchem dzikiego śmiechu czytelnik na pewno pogrąży się w rozważaniach na temat istoty polityki, przeznaczenia, miłości, przyjaźni, obowiązku….. Książka zadowoli każdego, kto wymaga od słowa pisanego tylko rozrywki, ale też tego, który szuka czegoś więcej. Pratchett, w sobie właściwy sposób udowadnia, że wystarczy się bliżej przyjrzeć a świat zadziwi.
Toffany zrobiła jeden niewłaściwy krok, popełniła jeden drobny błąd... A teraz duch zimy się w niej zakochał. Daje róże i góry lodowe, wyznaje uczucie...
Trzeci i ostatni tom sagi o wiekopomnych wyczynach nomów, mylonego z krasnoludkami ludu przybyłego dawno temu na Ziemię na pokładzie statku kosmicznego...