Sam Vimes jest uciekinierem. Wczoraj był diukiem, komendantem policji i ambasadorem w tajemniczej, bogatej w tłuszcz krainie Uberwald. Teraz nie ma nic prócz wrodzonej pomysłowości i smętnych portek wujaszka Wani (nie pytajcie). Pada śnieg. Jest mróz. I jeśli nie przedrze się przez las do cywilizacji, wybuchnie straszliwa wojna. Ale jego tropem podążają potwory. Są inteligentne. Są szybkie. Są wilkołakami - i już go doganiają. ,,Piąty elefant" to najnowsza powieść Terry'ego Pratchetta o Świecie Dysku. Tym razem w rolach głównych: krasnoludy, dyplomacja, intryga i wielkie bryły tłuszczu.
Bezbłędnie wyważona(...) znakomicie ustawione figury(...) dowcipny komiczny thriller...
Peter Ingham, ,,The Times"
Terry Pratchett jest pisarzem, którego książki i specyficzne poczucie humoru cieszą się równą popularnością wśród siedmio- i siedemdziesięciolatków. Sam autor twierdzi, że pisze dla wszystkich wystarczająco rozwiniętych, by go zrozumieć, toteż wiek nie ma znaczenia. ,,Ideałem są czytelnicy, których moje książki śmieszą, ale nie każdy może być ideałem..." - mówi.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2006-09-14
Kategoria: Przygodowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Tytuł oryginału: The Fifth Elephant
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Z Überwaldem nie ma żartów. Kraina ta już wielokrotnie była wspominana w Świecie Dysku, za każdym razem z pewną trwogą. Cudownie było ją w końcu odwiedzić, chociaż jednocześnie faktycznie strach towarzyszył mi przez całą lekturę. Według mnie "Piąty elefant" to najmroczniejsza część cyklu o Straży, o ile można użyć takiego określenia w uniwersum, w którym planeta-dysk leci przez kosmos na żółwiu...
Nie wiem jak, ale jakiego absurdu Pratchett by nie wymyślił, wziąć to cuzamen do kupy i ma sens. Miał świetny pomysł z tytułowym słoniem, do tego stworzył wciągającą zagadkę kryminalną i poświęcił dużo czasu kochanemu Samowi Vimesowi.
Trochę drażniło mnie, że autor jak ognia unika pokazywania jakichkolwiek romantycznych scen, daje czytelnikowi tylko delikatnie do zrozumienia, że coś takiego dzieje się w tle. Np. kiedy Angua i Marchewa mają przeprowadzić ważną rozmowę dotyczącą ich związku, narracja nagle się zmienia i jesteśmy przy zapchlonym Gaspodzie, który duma nad różnicą pomiędzy człowieczymi a psimi zalotami. Przez to w miłość pomiędzy pewnymi postaciami muszę wierzyć na słowo, ale takie bardziej neutralne przywiązanie i przyjaźń widać gołym okiem. Może dziwnie to zabrzmi, ale wygląda to tak, jakby bohaterowie dostali dużo prywatności pod tym względem. Do tej pory mi to nie przeszkadzało, ale w tej części pojawiają się wyraźne napięcia w dwóch związkach, a przez to przemilczenie wątki zostają rozwiązane jakby "za kurtyną".
Polecam bardzo, nie mogę się doczekać ciągu dalszego.
,,Piąty elefant" to w moim odczuciu jedna z lepiej rozpisanych i jedna z piękniejszych historii, jakie stworzył Sir Terry Pratchett. Bez pytania wciąga czytelnika w mądrą i bardzo poruszającą opowieść o tożsamości i poczuciu przynależności.
Jakie znaczenie dla społeczności krasnoludów ma pradawna kajzerka? Czy symbol to znak naiwności? W czym tkwi siła grupy i co może ją skonsolidować?
Czy wilkołak porozumie się i z ludźmi, i wilkami? Czy jest pół wilkiem pół człowiekiem? Jak to jest stać na granicy dwóch światów i nie przynależeć w pełni do żadnego z nich?
Gdzie stoi piąty elefant, kiedy Dysk podtrzymują już cztery słonie?
Z tymi pytaniami pozostawiam Was przed lekturą. Poszukiwanie odpowiedzi na te i inne zagadnienia stanowi prawdziwą ucztę dla duszy czytelnika, który poszukuje niebanalnej, słodko-gorzkiej treści.
Dla tysięcy maleńkich nomów żyjących pod podłogą dużego sklepu nie istnieje inny świat. O takich zjawiskach jak dzień czy noc, słońce czy deszcz mówią...
"We wszystkich tych opowiadaniach widzimy młodego Terry'ego Pratchetta stającego się Terrym Pratchettem" - z przedmowy Neila Gaimana Dawno, dawno temu...