Najnowsza powieść Ewy Cielesz Zakryte lustra. Sny i przebudzenia to o wiele więcej niż klimatyczna fabuła i interesujący bohaterowie.
Powieść autorki jest napisana niesamowicie zgrabnie i spójnie. Filmowo, choć przecież Cielesz jest związana z teatrem. I to widać. Kolejne sceny przechodzą płynnie jedna w drugą, a opowieść sunie miarowo, angażując czytelnika od pierwszej strony.
Skromny dworek w Przylipiu staje się naszym centrum świata. To tu bohaterowie mierzą się z codziennością i choć życie pozornie jest tu prostsze niż w mieście, każdy miesiąc przynosi coś nowego i niespodziewanego. Rodzina Stalickich wita nowe życie, godzi się ze śmiercią, daje się porwać namiętnościom, snuje plany i marzenia, a w tle słucha odgłosów Powstania Listopadowego.
Sprawne pióro pisarki kreśli wyraziste portrety bohaterów. Są tu matki, żony, urokliwe panny, panowie wciąż do wzięcia lub tacy, którzy będą myśleć o powtórnym ożenku. To trochę państwo w państwie, bo do Przylipia wciąż ktoś przyjeżdża, przywożąc ze sobą kolejne porywy serca, druzgocące wiadomości (jak chociażby informację o szalejącej epidemii cholery) czy plotki. Dużo się tu dzieje, choć wszystko można spiąć klamrą obyczajowości.
Bohaterowie żyją zgodnie z rytmem pór roku. Jak w Chłopach Reymonta, ich los poddany jest dobrym plonom, pogodzie, łaskawości aury. Hucznie obchodzi się tu święta, wyprawia przyjęcia, a kucharki mają wciąż pełne ręce roboty, by wykarmić rodzinę i ich gości. Tu muszę się pokłonić autorce (a zrobię to nie raz), bo to właśnie w tych prostych detalach codzienności czai się największa wiedza historyczna. Cielesz zaszywa klimat dawnych czasów nie tylko w warstwie językowej, ale też w tym, z czego korzystają jej bohaterowie, jak żyją, co jedzą, jak są ubrani. Nie jest to nachalna ekspozycja wiedzy, ale czarujący obraz epoki. Naprawdę.
Ewa Cielesz kapitalnie pożeniła warstwę historyczną z obyczajową, która wyraźnie dominuje. W tej opowieści liczą się przede wszystkim emocje. A kiedy zaczyna rodzić się miłość, szybko zaczynamy zakochiwać się razem z bohaterami. Z kolei wydarzenia historyczne, jak właśnie Powstanie Listopadowe, nadają wszystkiemu wiarygodności. I są spójne z tym, co bohaterowie myślą i czują.
Zakryte lustra. Sny i przebudzenia opowiadają o wszystkim, co ludzkie: o miłości, przyjaźni, honorze, rozterkach, dylematach moralnych. Zwłaszcza honor i przyjaźń są tu ciekawie przedstawione, bo główny bohater nawiązuje dosyć ciekawą, można powiedzieć: niepoprawną politycznie relację. To mój ulubiony wątek w powieści.
Na koniec jeszcze raz odniosę się do wspaniałego warsztatu autorki, która odmalowuje epokę z fantazją, wiernością i lekkością. Nawet krótkie opisy przyrody sprawiają dużą frajdę – niesamowicie oddziałują na wyobraźnię, a dawno tego nie doświadczyłam. Czuje się ten zdrowy klimat ziemiańskiego dworku. Czekam na drugi tom serii, a książkę gorąco polecam!
Co za historia! - aż chce się wykrzyknąć po lekturze kolejnego tomu Córki Cieni. Wytrwałość, splot korzystnych okoliczności i łut szczęścia pomaga...
Młoda nauczycielka przybywa do pewnej wsi. Powoli i niepostrzeżenie wsiąka w drobne sprawy jej mieszkańców, a toczące się tam zdarzenia z każdym dniem...