Zabójcza koniunkcja to najnowsza powieść kryminalna Krzysztofa Beśki osadzona w realiach końca XIX wieku. Jednocześnie jest to kolejne, bo już siódme spotkanie czytelników ze Stanisławem Bergiem, choć – na co autor pozostawia nadzieję – pewnie nie ostatnie!
Dochodzi do zbrodni. Ginie pewna gospodyni, a śledztwo wszczyna Klaus Tyl. Próbuje między innymi odnaleźć Stanisława Berga, który uważany jest za najlepszego detektywa w mieście. Krąży jednak plotka, że Berg jest ciężko chory, a nawet umierający. Co jest prawdą, a co sensacją?
Krzysztof Beśka w swojej nowej powieści z umiejętnością tworzy klimat, a jednocześnie sprytnie żongluje gatunkami, gdzie zagadka kryminalna przeplata się z obyczajowością, historią i sensacją. To mieszanka, którą bardzo łatwo polubić, tym bardziej że autor Zabójczej koniunkcji cechuje się bardzo sprawnym pisarskim warsztatem. Tym samym nowa powieść wydana nakładem Wydawnictwa Oficynka to historia, którą w pewien sposób się smakuje, a na pewno – czyta z zaangażowaniem, przywiązując się mocno do bohaterów.
Śledztwo w sprawie morderstwa, podobnie jak podejrzenie, że zbrodni może być więcej, to punkt zaczepienia, który scala tę barwną i wielowątkową powieść. Krzysztof Beśka ma na swoim koncie kilka tomów ze Stanisławem Bergiem w roli głównej, więc zna doskonale tę postać – i to łatwo można wyczuć. Czytelnik równie szybko odnajduje się w gąszczu bohaterów, którzy są tak skrojeni, że bez problemu nawiązujemy z nimi więź. A właśnie tak powinno się zadziać w przypadku opowieści przygodowej, kryminalnej czy sensacyjnej. Co więcej, tytułowa koniunkcja także odgrywa tutaj ważną rolę!
Szybko okazuje się, że Berg jednak nie jest umierający i po raz kolejny wkracza do akcji. Jako śledczy naprawdę dobrze sobie radzi. Gorzej, jeżeli chodzi o sprawy prywatne, a zwłaszcza relacje damsko-męskie. Można powiedzieć, że jest to nawet powodem pewnego konfliktu. Poza tym... Berg to dandys. Miło odświeżyć sobie to pojęcie i obserwować, jak rozumiana – kiedyś i dziś – może być męskość i jakie są jej kanony.
Dzięki bohaterom mamy okazję poznawać dziewiętnastowieczny Królewiec, obyczajowość mieszkańców i codziennego życia. Jednak największym smaczkiem w całej historii jest przywołanie postaci Mikołaja Kopernika, którego ostatnia podróż otwiera i zamyka Zabójczą koniunkcję. Pojawia się także pewien młody pomocnik Berga, którego nazwisko podane na samym końcu warto poszukać w encyklopedii czy internecie. Ja, oczywiście, nie będę go zdradzać!
Muszę przyznać, że Krzysztof Beśka potrafi utrzymać dobre tempo, a w finale dzieje się naprawdę dużo i akcja wciąga bez reszty! Końcówka jest zaskakująca, satysfakcja murowana. Polecam gorąco, zwłaszcza że Królewiec może ożyć w wyobraźni — a miasto zostało zniszczone w czasie wojny. Zabójcza koniunkcja to książka, po którą zwyczajnie warto sięgnąć.
Wiosna 1938 roku. Antek przygotowuje się do matury w II Liceum Ogólnokształcącym imienia Stefana Batorego w Warszawie. Nie wie jeszcze, jaki kierunek...
Kiedy ornat spływa krwią… Przez wieki kościoły Malborka, Kwidzyna, Gdańska i Fromborka skrywały wielką tajemnicę. Przywędrowała ona na te tereny...